♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

#16
09-12-2017, 03:08
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

No w końcu. Chociaż, cholera, opuszka bolała całkiem mocno jak na zęby kilkumiesięcznego lwiątka. Pomijając, że w ogóle łapy go bolały. 
- No to słuchaj, teraz Cię puszczę, tylko nie uciekaj, bo mam ci coś jeszcze do powiedzenia. Jak spróbujesz uciekać, to znów cię złapię, rozumiesz? 
Zevran starał się naprawdę wyglądać w tym momencie na poważnego. Chociaż nie wychodziło mu to dokładnie jakby chciał, to wiedział, że i tak nie ma na to wpływu, bo nie był ojcem ani nic w tym stylu. Umiał tylko w bezpośredni sposób pouczać, o ile można nazwać to pouczaniem. I chociaż wiedział, że lwiczka tego nie doceni, to chciał jej pomóc. Czegoś nauczyć. Żeby, na światło jasnego pana, nie umarła w beznadziejny sposób, bo trafiła na złego lwa w czasie swoich wycieczek wokół domu. 
Zdjął łapę w jej ciałka i postawił przy sobie. Siedząc prawie nad nią łypał na młódkę okiem. 
- Więc jak będzie, posłuchasz mnie trochę czy nie? 
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

#17
09-12-2017, 03:38
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Nie miała zamiaru posłuchać. Zasadniczo w ogóle nie wyglądała jakby teraz jakieś słowa do niej docierały. Była zdezorientowana i wystraszona. Patrzyła cały czas uważnie na Zevrana i mimo iż nastawiała uszu to jednak uciekały one za wszelkimi szelestami z otoczenia. Trochę poleżała gdy ten ją puścił i wyglądało na to, że już tak zostanie, ale gdy tylko samiec zadał swoje pytanie, Persymona wystrzeliła w kierunku grot najszybciej jak umiała głośno krzycząc przy tym:
- TAATOOOO! 
Cóż. 
Lwiczka nie ma ogonka, został jej po nim krótki kikut.
[Obrazek: dfxcbhkxjn_by_owlyblue-dcnbmaz.jpg]
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

#18
09-12-2017, 03:53
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

Oho, czyżby już? Już niemal się ucieszył, że mu wyszło, a tu dupa. Nawet nie zdążył powiedzieć wszystkiego co chciał, a młoda wystrzeliła jakby co najmniej stado hien ją goniło. No nic, będzie próbował dalej. 
Dogonienie młodej raczej dużo czasu mu nie zajęło, tak samo jak ponowne przyduszenie jej znów do ziemi. Tym bardziej, że trochę już jej upuścił tej energii. Uparta była jak nie wiadomo co. Chyba zresztą jej już przeszło zgrywanie bohaterki przed Zevranem. A może w zamieszaniu zapomniała powiedzieć, jak to ojciec spuści mu lanie? 
W każdym razie złapał ją. 
- Przestaniesz w końcu? Mówiłem, że cię złapię jak zaczniesz uciekać. 
Chociaż w czasie gonitwy, może i krótkiej, ale mało brakowało by się wywalił i tyle byłoby z jego pościgu, bo zanim by się podniósł, młoda byłaby za daleko, żeby mu się jeszcze chciało.
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

#19
09-12-2017, 04:04
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Nie wiedziała w sumie dlaczego tak się bała, dlaczego teraz tak panikowała. Prawdę mówiąc nic teraz sobie nie myślała, głowę miała pustą i jedyne co chciała to przytulić się do Santi, która pewnie teraz gdzieś poluje albo patroluje okolice pieczary. Jak została złapana po raz drugi to już kompletnie nie wiedziała co się dzieje. Rozglądała się na boki w niemej panice. Chyba jeszcze nie była w takiej sytuacji, a przynajmniej tak myślała. Rzecz jasna, że gdyby udało jej się nawiać to by doniosła ojcu o tym obcym i postarałaby się żeby ten mu przyłożył porządnie. 
- Zostaw mnie! - Pisnęła.
Lwiczka nie ma ogonka, został jej po nim krótki kikut.
[Obrazek: dfxcbhkxjn_by_owlyblue-dcnbmaz.jpg]
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

#20
09-12-2017, 04:11
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

- Nie zostawię, bo byłaś niemiła wobec mnie. Rozumiesz? 
Starał się przekazać to powoli i wyraźnie, tak by do jej wystraszonego łebka coś jednak dotarło. Co, podejrzewał, będzie cholernie trudnym zadaniem. Miał szczerą nadzieję, że chociaż jej rodzice dokończą za niego tę farsę i wytłumaczą młodej, że od obcych to się ucieka póki jeszcze ma się siłę w łapach. 
- Obrażałaś mnie, mimo, że jestem większy i silniejszy. Pomyślałaś o tym, że mogłaś zginąć? Ja nie zabijam bez potrzeby, ale nie wszyscy są milutcy. 
Zmarszczył brwi. Ostatecznie, Jasny Pan miał ją w opiece, ale z własnej głupoty mogła zginąć. Zresztą... co to za matka, która pozwoliła swojemu dziecku uciec na taką odległość, że w ogóle nie słyszała dzieciaka?
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

#21
09-12-2017, 04:27
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Ona chyba nie do końca cokolwiek z tego rozumiała, rozumiała, że ten duży ją trzymał i, że to jest niebezpieczne. Wiedziała, że mu nawtykała ale akurat tego nie żałowała. Jakby jej nie trzymał pewnie by mu jeszcze coś do słuchu powiedziała.
- A może ci się należało, co? - Nadęła policzki, ale nadal widać było po niej, że jest przestraszona. Wolałaby być daleko stąd i najlepiej jakby była tu Zuri albo Kiburi, bo od taty zapewne by się jej oberwało i od Santi też za to, że się tak oddaliła. 
- Puść mnie już! - Znów pisnęła dość głośno. - Jak wrócę to i tak powiem tacie o tobie! Powiem mu wszystko.
Rzecz jasna poza tym, że to ona zaczęła, nie?
Lwiczka nie ma ogonka, został jej po nim krótki kikut.
[Obrazek: dfxcbhkxjn_by_owlyblue-dcnbmaz.jpg]
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

#22
09-12-2017, 04:41
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

- Tak, z pewnością mi się należało. 
Zaśmiał się gorzko, a to niekoniecznie dobrze znaczyło dla małej. Zevran czasami się śmiał nawet w kiepskiej sytuacji, robiąc dobą minę do złej gry. Czasem nawet mu się przez to obrywało, ale ostatecznie niczego nie żałował. Wolał być jednak mimo wszystko sobą. Podobnie jak ta smarkula nawet w chwili niebezpieczeństwa wciąż na niego się wydzierała. 
- Nigdzie Cię nie puszczę. Zabiorę cię ze sobą i zamknę, a swojego taty już nigdy nie zobaczysz. A kiedy tylko spróbuje cię poszukać, zabłądzi i już na zawsze straci twój trop. 
Chyba zabrzmiał najbardziej złowieszczo jak tylko potrafił. Na dodatek, przydusił ją troszeczkę mocnej. Oczywiście wciąż zachowując się jak należy, czyli jej nie uszkadzając w żaden sposób, ale większy nacisk na pewno był strasznie niekomfortowy. Dobrze, że chociaż pod sobą miała miękką trawę, a nie ostre, małe skałki.
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

#23
09-12-2017, 05:06
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Miała nie zobaczyć więcej taty, Santi i swoich braciszków? Miała więcej nie ciągać Kiburiego albo Zuri za ogon albo uszy? Rozpłakała się. Rozbeczała się jak mała dziewczynka, którą przecież była. Odkaszlnęła parę razy.
- Tata cię zabije, zobaczysz, nie jesteś tak straszny jak on, zobaczysz - beczała - Santi też cię zabije.
Poczuła większy nacisk łapy i natychmiast znów kaszlnęła, zacisnęła pazurki na jego wielkiej łapie, ale z jakiegoś powodu nie mogła się wyrywać, nie wiedziała czemu. Poczuła, że chyba leży na jakimś ostrym kamyczku, który pił ją w boczek i strasznie przeszkadzał.
- Nie mogę oddychać! - Pisnęła w końcu.
Lwiczka nie ma ogonka, został jej po nim krótki kikut.
[Obrazek: dfxcbhkxjn_by_owlyblue-dcnbmaz.jpg]
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

#24
09-12-2017, 23:04
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

Właściwie to jeszcze nie widział płaczącego lwa. Lwiątka w zasadzie. O ile mógł jakoś tam pamiętać swoje dzieciństwo, co pewnie płacz się wtedy zdarzał, to jakoś nie było to wspomnienie na tyle wyraźne jak ten widok teraz. Tak badawczo patrzył jak ona wylewa ze strachu kolejne łzy, troszkę się zapominając, że naciskał trochę za mocno na nią łapą. W tym widoku było coś fascynującego. 
- Och. 
Rzucił tylko, kiedy ta wydarła się, że nie mogła już oddychać. No może faktycznie przesadził. Zelżył nacisk jaki na nią wywierał, mając pewność, że jej nie zadusi przypadkiem. To już byłaby przesada, pewnie gdyby tak zrobił, miałby traumę do końca życia. 
- Nie zabiją mnie, bo mnie nie znajdą. Ciebie zresztą też nie. Będę cię trzymać, aż staniesz się grzecznym i miłym lwiątkiem. No, chyba, że wcześniej umrzesz. 
Zevran kontynuował swoją brutalną, jak dla lwiątka, grę słowną. W zasadzie ciekawie mu się oglądało to dręczenie małej, ale przecież wciąż nie chciał zrobić jej krzywdy. Był w sumie bardziej zainteresowany tym kiedy w końcu ona się załamie i podda. I coś myślał, że specjalnie długo nie będzie musiał na to czekać. 
- Widzisz? Nie ma twojej Santi i nie ma twojego taty. Zostawili cię, bo nikt nie chce mieć takich okropnych dzieci.
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

#25
09-12-2017, 23:31
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Wydawało jej się, że pierwszy raz była w takiej sytuacji, ale z drugiej strony panikowała trochę tak jakby już ktoś ją kiedyś skrzywdził i wiedziała podświadomie, że będzie boleć. Do tego ten lew mówił takie straszne rzeczy, że nie mogła tego słuchać.
- Na pewno znajdą! - Załkała. - Kłamiesz! Nienawidzę cię!  
Zapiszczała troszkę bo ten kamyk, na którym leżała wpił jej się na tyle dokuczliwie, że aż zaczęło boleć. Trochę zaczęła się wiercić przez to zwłaszcza wtedy gdy poczuła, że lew zmniejszył nieco nacisk.
- Boli - wypłakała między bezsłownym zawodzeniem.
 Chciała, żeby już się to skończyło, chciała pobiec do pieczary, mocno się przytulić do mamki albo do Zuri i powiedzieć im o wszystkim. W ogóle nie patrzyła teraz na niego, mocno zaciskała powieki i jedną łapką starała się sięgnąć do pyszczka, żeby go otrzeć a drugą wciąż próbowała wciskać pazurki w łapę na swoim ciałku.
- Nie wierzę ci, Santi mnie kocha - wydukała przez gęste łzy i zasmarkany nos, który zdawał się robić bańki... 
I Zuri, i Kiburi i bracia i tata na pewno też, ale to dodała już w myślach bo nie mogła już nic powiedzieć.
Lwiczka nie ma ogonka, został jej po nim krótki kikut.
[Obrazek: dfxcbhkxjn_by_owlyblue-dcnbmaz.jpg]
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

#26
10-12-2017, 00:27
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

- Nie znajdą. Zabiorę cię baaaardzo daleko. W takich miejscach gdzie nawet lwy boją się zapuszczać. Są tam krokodyle i węże i pająki i masa innych obrzydliwych rzeczy. 
Ponieważ pierwsze co mu przyszło do głowy to bagna, to właśnie je najlepiej było mu zobrazować młodej. Sam normalnie tam nie przychodził, żyjące tam stworzenia wymyślał na poczekaniu, ale i tak sądził, że to będzie wystarczająco dużo jak na tak mały łepek. Przecież też nie mógł oczekiwać, że zna te wszystkie stworzenia, niby w pobliżu była rzeka, no ale. 
Boli. Ale co ją mogło boleć? No najwyżej płuca bo przez te smarki pewnie za mało oddychała. Albo ja faktycznie tak nadusił, ups. Ale przecież gdyby połamał jej żebra czy coś, to dopiero miałby wrzaski. 
- Nie kocha. Gdyby cię kochała, to nie pozwoliłaby ci uciec tak daleko. Po za tym, szukałaby cię gdyby tak było. A ja jej nie widzę, ani nawet nie słyszę by cię wołała. 
No cóż, musiał coś zrobić by faktycznie młoda uwierzyła, że zamierza ją zabrać, bo póki co, to tylko gadał o tym, że jej nie znajdą. A co, gdyby faktycznie ją porwał i uwięził? Nieee... Zevran nie był okrutnym lwem, chociaż jakaś część własnego ja podpowiadała mu, żeby to zrobił. Chociaż na trochę. 
Zevran łapą przekręcił młodą na brzuch, a wtedy chwycił ją zębami za skórę na karku - jedyne bezpieczne miejsce za które mógł złapać. Na dodatek takie miejsce, które uniemożliwiało młodej drapanie mu po twarzy pazurami. No i na pewno pomoże jej oddychać, kiedy smarki przestaną spływać jej do gardła. 
W każdym razie Zevran był gotowy do drogi. Z lwiczką w pysku.
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

#27
10-12-2017, 00:45
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Jeśli nadal miał się za nieokrutnego to najwyraźniej nie widział tego co właśnie robił. Persy była tylko dzieckiem normalnym więc było, że sprawiała kłopoty. Jej rodzina zapewne nawet nie podejrzewała, że mogła odejść tak daleko. Może już ją szukali ale jeszcze nie wpadli na trop? A może Santi i Zuri nie wróciły jeszcze z polowania i o niczym nie wiedzą? W końcu żadna sztuka wymknąć się chyłkiem jeśli jest się tak małą pchełką. 
- Nie, niee... nieee! - Protestowała na ile mogła, nie słuchała a przynajmniej starała się nie słuchać tego co ten straszny lew mówił. - Ciebie nikt nie kocha! Kto by chciał cię kochać!
Zaprotestowała piszczącym głosem kiedy ją podnosił. Nie chciała nigdzie z nim iść, ale widoczny za to był kamyczek, który spadł z jej boku, a który jej się wpił i sprawiał ból. Wyglądało na to, że chyba lekko ją skaleczył. 
- Tato! Santi! - Wołała instynktownie mimo iż wiedziała, że jej nie usłyszą. Piszczała tak głośno jak umiała. 
Lwiczka nie ma ogonka, został jej po nim krótki kikut.
[Obrazek: dfxcbhkxjn_by_owlyblue-dcnbmaz.jpg]
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

#28
10-12-2017, 00:59
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

Zevran w odpowiedzi jedynie coś tam wymruczał, bo oczywistym było, że z lwiątkiem w pysku to nie za wiele będzie mówił. Jasny Pan go kochał, to wiedział na pewno i w zupełności mu to do szczęścia wystarczało, nie potrzebował przecież rodziny. Od ponad roku jej nie miał, przecież jak uciekł to miał może 10 księżyców? Może 11? Zresztą, co ta mała mogła wiedzieć o kochaniu. 
Mimo dalszych pisków małej, szedł uparcie przed siebie, to jest w przeciwnym kierunku w którym spotkał tego skrzeczącego brzdąca. Że też jej się jeszcze głos nie skończył, wydzierała się dobre paręnaście minut, jak nie więcej. No, w każdym razie wystarczająco długo, żeby Zevrana zaczęła boleć głowa. 
A na spacer poświęcił może z kwadrans? Może nieco więcej, ale nie szedł szybko, toteż odległość jaką przebył z piegusem w pysku nie była długa. W końcu jednak mu się to znudziło, a głowa bolała dalej. Postawił brzdąca na ziemi i tak zostawił. Patrzył na nią wyczekująco, aż się zorientuje, że może uciekać. 
Może jednak się czegoś nauczyła na temat obcych.
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

#29
10-12-2017, 01:12
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Piszczała bo nic innego nie mogła zrobić, chwycenie za skórę sprawiło, że nie mogła się poruszyć, ale to nie było takie miłe noszenie jak to robiła Santi albo Psyche. To było takie niedelikatne i bez wyczucia, że mała czuła się bardziej tarmoszona niż noszona. W jej głowie te piętnaście minut było jak wieki. Z przerażeniem spoglądała jak droga do jej domu staje się dłuższa. Jeszcze próbowała wołać mimo iż wiedziała, że to nic nie daje.
W końcu poczuła, że znów ma glebę pod łapkami i szybko się rozejrzała za drogą ucieczki, ale jakoś tak nie umiała się ruszyć. Za bardzo się bała więc siedziała tylko na tłustym tyłku i beczała nie mogąc się powstrzymać. Kiedy zorientowała się, że obcy na nią patrzył pisnęła i odwróciła się zawodząc dalej jakby to nigdy nie miało się skończyć. W końcu położyła się i zakryła pyszczek łapkami. Chciała do domu, do Santi, przytulić się i to wszystko.
Lwiczka nie ma ogonka, został jej po nim krótki kikut.
[Obrazek: dfxcbhkxjn_by_owlyblue-dcnbmaz.jpg]
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

#30
10-12-2017, 01:22
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

Patrzył i czekał, aż zacznie uciekać, albo chociaż iść w stronę swojego domu. Za daleko poszedł? Nieee... przecież wszystko widziała gdzie idą. Nawet szedł w linii prostej, wystarczy, że by chciała iść tą samą drogą. Coś było nie tak. Zepsuł przypadkiem lwiątko? Instynktownie powinna uciekać, skoro jej tak źle z Zevranem było. A mimo to, piegus siedział jakby czekał na cud. 
- Ale o co ci chodzi, puściłem cię przecież. Nie chcesz iść do domu? 
Tak ją wystraszył? Chociaż, no możliwe, że tak, w sumie mógł o tym też pomyśleć, zamiast tak nad nią sterczeć niczym kat nad grzeszną duszą. Zatem Zevran wstał i oddalił się kilka kroków. No nie mógł pójść całkiem, będzie dobrze, jak lwiczka ruszy się na jego oczach. Inaczej przecież po drodze coś może ją faktycznie zjeść. Albo lepiej, będzie siedziała tutaj czekając na tą swoją Santi, ta się nie zjawi i lwiątko trafi szlag. 
Wcale się nie przejmował.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości