♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#1
30-12-2017, 01:01
Prawa autorskie: Salvathi

Mama mówiła, nie pałętaj się przy jaskiniach, tam się złe towarzystwo zbiera
Nic takiego nam nigdy matka nie mówiła
Stul pysk

/uwaga bendom pszeklinać ;/

...Ktokolwiek powiedział to jako pierwszy, miał rację, wszelkiej maści kompleksy skalne tego typu lubiły zbierać dziwnych gości. Czy kiedykolwiek słyszałeś o Zębatej Grocie, wędrowcze? Nie? To dobrze, inaczej musiałbyś zginąć!
Cichy chichot rosłego samca poniósł się echem między skałami. Jak on nienawidził tego miejsca. Miał wrażenie, że jest otoczony śmiertelnymi pułapkami, jeden zły ruch i strąci na siebie tonę kamieni, ginąc w męczarniach. Te wszystkie jaskinie... Odbierały powietrze i chęci do życia. Dlatego on też wolał się pałętać między nimi, z ulgą wynajdując wszelkie polanki i uparcie kierując swe łapy ku Źródle Życia. 
Szarzało.
To jest, noc dopiero zamieniała się w dzień, gdy słońce leniwie postanowiło wstąpić na nieboskłon. Chora pora, kto by wstawał o takiej porze? Na pewno nie brązowogrzywy, Cahian zwyczajnie wolał nie spać aż do świtu. Przeciągnął się z kocią gracją, prostując łapy, które nosiły go pół nocy. Nawet nie był zmęczony, wręcz przeciwnie, dziwnie rozbudzony. Tak, że bez problemu jego nos wyłapał zapach obcego samca na ziemiach Hordy. 
- Pojebało? - sarknął z zaskoczeniem, ale i podziwem. Myślał, że już wszystkie drapieżniki w okolicy się przekonały mniej lub bardziej bezpośrednio, że te tereny należały do nich, a każdy kto tu zawędruje, kończy marnie. Ten śmiałek albo był skończonym idiotą, albo... Nie, innych możliwości nie było. Niebieskooki wyszczerzył ostre kły w szerokim uśmiechu. 
Szedł za tropem, aż na pozornie płaskim terenie (choć usianym zdradliwymi kamieniami) dojrzał wśród szarości... Równie szarego, rosłego samca lwa. Coś w jego zapachu było nie tak, ale Cah jeszcze nie był pewien co. 
- Ej ty! - wydarł się do obcego. Lew natychmiast odwrócił się do niego, dziwnym, szarpanym ruchem. Beżowy cały czas zmierzał w jego stronę, łapa za łapą. 
- SPIERDALAJ Z MOJEJ ZIEMIIII
Szary tylko roześmiał się, co sprawiło, że Cahian zatrzymał się i spojrzał na niego krzywo. No idiota skończony.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Tohuvabohu
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata (Młody dorosły) Liczba postów:75 Dołączył:Mar 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 63
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 13

#2
30-12-2017, 01:51
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari)

uwaga, przeklinają

Nosz kuźwa, gdzie jest ten dureń?  Lew zdenerwował się jeszcze bardziej. Widział tu jakiegoś lwa, ale najwyraźniej się rozpłynął. 
- WRRRACAJ TU, TY IDIOTO! - Ryknął jak najgłośniej, po czym stanął jeszcze raz. Rozejrzał się to w lewo, to w prawo, a nawet przed siebie, i nic. Zaczął iść truchtem przed siebie, a może mu się napatoczy przed łapy. 
A to to co to jest?
Zobaczył go! Wzrok jego powędrował jednak w stronę Tyrvelse, ponieważ ten zaczął coś się wydzierać do tamtego obcego. Najwidoczniej miał to same zdanie o obcym lwu, co on sam. A co się robi z niechcianymi obcymi? Przegania lub zabija!
Jasny szybko wrócił wzrokiem do obcego, i zaczął biec w jego stronę. Niestety nie oszacował swojej prędkości, i gdy chciał skręcić w stronę intruza, tylne łapy wpadły w poślizg, i lew zaczął driftować stracił nieco kontrolę nad swoim biegiem, lecz na szczęście opanował poślizg w porę, i otworzył japę: 
- WYNOCHA STĄD, SKURWIELU! - Znów ryknął, zbliżając się coraz bardziej do lwa. Ach, duuużo świeżego mięsa z rana, to będzie świetny poranek. 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-12-2017, 01:53 przez Tohuvabohu.)
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#3
30-12-2017, 02:12
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

W TYM WĄTKU BĘDĄ PADAŁY BRZYDKIE SŁOWA I LWY

W tym samym czasie Ghalib raczył być na patrolu, bo przecież ileż można siedzieć w grocie z maluchami? One i tak większość czasu spędzają na zabawie a jeśli teren nie jest patrolowany to ich bezpieczeństwo proporcjonalnie się zmniejsza, tak? Więc był na tym patrolu i akurat wdrapał się na jakąś skałę skąd miał dość dobry widok na okolicę grot nad rzeką jak i nad samą rzeką. Nie zdążył jednak dobrze się obejrzeć a już usłyszał ryki znajomych samców, które wyraźnie wskazywały na jakiś problem. Ghalib warknął gardłowo z irytacji i natychmiast skierował się w stronę źródła dźwięku. Im bardziej się zbliżał tym intensywniejszy czuł zapach intruza i tym szybciej Poparzeniec zaczął się zbliżać. W końcu już całkiem przyzwoitym biegiem zbliżał się do trójki lwów. W końcu zobaczył szarego intruza i Tyrvelse oraz Tohuvabohu, którzy wydzierają się na niego. Zatrzymał się w pewnej odległości od szarego i wyglądało na to, że obcy zwyczajnie w parę chwil został otoczony przez trójkę rosłych samców. Ghalib skinął łbem swoim ziomkom zaciskając wyraźnie szczękę i unosząc wargi we wzburzeniu. Zmarszczył brwi obserwując obcego.
- Panowie - przywitał się. - Nie zniszczcie mu grzywy - wykrzywił pysk w paskudnym uśmiechu - przyda się.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#4
30-12-2017, 03:02
Prawa autorskie: Salvathi

Beżowy zastrzygł uchem, słysząc ryk znajomego samca. Och, towarzystwo do zabawy! Będzie jeszcze fajniej! Ale i tak zrobił zgłupiałą minę, gdy zadek Tohuvabohu nagle pojawił się w polu jego widzenia - miał typ przyśpieszenie. Jednak Cah nie mógł pozwolić, by tamten zabrał mu całą frajdę! Ruszył z miejsca, natychmiastowo wysuwając pazury i kierując się nieco w bok, by przypadkiem nie zrobić z Tohu i obcego kanapki.

Zaś szary dalej miał na pysku wymalowany szeroki uśmiech, a gdy członkowie Hordy się zbliżyli, mogliby z łatwością dostrzec nienaturalnie ogromne źrenice obcego... Gdyby tylko zechcieli mu się przypatrzeć choć chwilę dłużej. 
- Ależ panoooowieee, po co te ner- szary nie zdążył dokończyć swych słów, gdy cały świat przysłoniło mu cielsko Tohuvabohu. No i uderzenie dorosłego samca lwa odebrało mu dech w piersiach (nie z zachwytu), choć obcy próbował w ostatniej chwili uskoczyć. Marnie mu to wyszło, jego ruchy były dziwnie ociężałe, lecz zdążył unieść łapy i z wysuniętymi pazurami zatopić je gdzieś w grzywie Tohuvabohu. Może i by się w niej zagubiły te pazurki, gdyby nie impet uderzenia, który przesunął ich obu do tyłu, i sprawił, że szary ostatecznie zdołał zatopić pazury w ciele jasnego.

Zaś Cahian tylko odpowiedział Ghalibowi śmiechem, gdy znalazł się już w odpowiedniej odległości i skoczył w kierunku obcego. Coś mu się wydawało, że Tohu nie byłby zbyt szczęśliwy, jakby przypadkiem przy tym oberwał (choć może by nie zauważył...?), zatem młody postanowił skorzystać z niewygodnej pozycji, w jakiej znajdował się szary. Bez większego trudu dopadł szczękami jedną z tylnych łap przeciwnika, i zacisnął zęby. Szarpnął w swoją stronę - teraz szary musiał się opierać głównie na tej jednej, pozostałej mu na bezpiecznie na ziemi łapie. Tylko brązowogrzywy nie przewidział, że w takim przypadku obcy, który właśnie zaryczał z bólu prosto w uszy towarzysza Cahiana, również oparł się na Tohuvabohu, mocniej wbijając pazury w jego ciało.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Tohuvabohu
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata (Młody dorosły) Liczba postów:75 Dołączył:Mar 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 63
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 13

#5
01-01-2018, 22:20
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari)

No, i udało się zaatakować, lecz nie tak, jak on sobie to wyobrażał. Miał nadzieję że łapska szarego zostaną w jego grzywie, ale najwidoczniej za bardzo się rozpędził i dostało mu się. A na dodatek, gdy przyleciał ten drugi, to pazury szarego wbiły mu się jeszcze bardziej! W środku tego motłochu usłyszał znajomy głos, należący do tego czarnego lwa z jaskini, lecz nie miał zamiaru się na tym teraz skupiać. Przecież trzeba zabić intruza!
Lew postarał się dostać do brzucha lwa, tak by móc go złapać kłami, zacisnąć szczęki i zacząć mocno szarpać, tak by mu rozpruć brzuch. Nie miał zamiaru robić nic z łapami przeciwnika, uznał że jak uszkodzi coś ważniejszego niż kończyny, to łapki automatycznie przestaną mu się ruszać na tyle, by mógł nadal zadawać ciosy.
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#6
15-01-2018, 22:05
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Ghalib jakiś czas stał z boku i przyglądał się - w pewnym sensie - ogłupiałej parze samców. Ogłupiałej z żądzy krwi. Nie miał im tego jednak za złe. Przyglądał się między innymi po to by dostrzec czy Tohu i Tyr zamierzają posłuchać Ghaliba w kwestii grzywy. Nie mógł być jednak pewnym co do tego, nawet jeśli dotarły do nich jego słowa, to czy nie zapomną o nich w ferworze walki? 
W końcu i tsavosz rzucił się na szarego samca z zamiarem zaatakowania jego grzbietu. Wbił solidnie szczęki w miejsce tuż przed miednicą i zaczepił się pazurami. Ciągnął intruza w dół, ku glebie. Jeśli uda im się tego wielkiego lwa powalić to dobrze wiedział, że on już nie wstanie. Dopadną go w wir wściekłych szarpiących szczęk. Zatapiał więc swoje potężne kły i ciągnął tak mocno jak tylko umiał. 
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#7
03-02-2018, 00:01
Prawa autorskie: Salvathi

Tohuvabohu odważnie parł do przodu, próbując złapać zębami za tę bardziej wrażliwą część ciała szarego, który rozpaczliwie pazurami przeczesywał jego grzywę, drapiąc raz po raz. Nie było to zbyt silne ani skuteczne, lecz co najmniej drażniące. Dopóki zapierał się tylnymi łapami o ziemię, nawet jakoś udawało mu się cofać wraz z silnym Tohu, lecz gdy tylko Tyr dosięgnął jego łapy i szarpnął, obcy zupełnie stracił równowagę. Oparł się jeszcze mocniej na Tohuvabohu, lecz Velse w nieprzyjemny sposób zaczął go rozciągać, przez co zadek obcego znacznie zbliżył się do ziemi - co znacznie ułatwiło jaśniejszemu lwu dosięgnąć do jego brzucha kłami. Zawył z bólu, gdy ostre zęby Tohuvabohu zatopiły się w jego ciele.
- Halo, czy nie możemy tego jeszcze przedyskutować? - krzyknął z rozpaczą, lecz mocno bełkotliwie.
Lecz wtedy dopadł go trzeci, smolisty samiec. Kolejna dawka bólu, lecz co ciekawsze - silne pociągnięcie w dół, a przecież na dole... Znajdował się Tohuvabohu. Szary jeszcze mocniej nabił się na kły brązowogrzywego, lecz nagłe szarpnięcie sprawiło, że członek Hordy również odczuł kolejnego gracza w grze. Tohu zabolał kark, gdy został tak nagle przymuszony do ugięcia go.

A cóż więcej miał robić Cahian? Krew obcego w pysku i uczucie kłów zatopionych w jego mięsie sprawiało mu dziką, pierwotną satysfakcję - a na protesty szarego zareagował jedynie głuchym warknięciem przez zaciśnięte zęby. Tohuvabohu i Ghalib chyba też nieźle się bawili, choć z perspektywy Tyra ich działania były dość... Oryginalne. Ale choć Cahian pragnął więcej i więcej, powstrzymał się przed zatopieniem się również w tułowiu przeciwnika - za dużo już tam było kłów. Po prostu zacisnął mocniej szczęki i szarpnął kolejny raz, czując, jak ciało obcego stawia coraz mniejszy opór i wytrwale pozbawiając go stabilnego oparcia na ziemi.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Tohuvabohu
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata (Młody dorosły) Liczba postów:75 Dołączył:Mar 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 63
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 13

#8
04-02-2018, 22:19
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari)

Jasny lew coraz bardziej angażował się w walkę, próbując zadać obcemu jak najwięcej obrażeń. Parsknął śmiechem przez kły, zaciskane w cielsku. Przedyskutować? Nie było czego dyskutować, tak się kończy wchodzenie na tereny hordy. Jednak nagle zobaczył jak czarny lew próbuje przydusić do ziemi ofiarę, i najwyraźniej nie pomyślał o tym, że ktoś jest pod nim. Gdy poczuł ból w karku, jak najszybciej puścił się lwa i odsunął się tak, żeby nie być pod centrum bójki. Stał tak przez parę sekund, po czym ponownie rzucił się do ataku, chcąc rozerwać pazurami dolną część szarego będąc w lepszej pozycji niż pod tymi wszystkimi cielskami.
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#9
11-02-2018, 01:01
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Faktem było, że dość niefortunnie skoczył, niefortunnie dla Tohovabohu w każdym razie. Oczywiście niemal od razu zorientował się, że został on w jakiś sposób przygnieciony, więc Ghalib postanowił jednak zeskoczyć na moment z szarego lwa chcąc umożliwić Tohu oswobodzenie się. Odskoczył na kilka kroków od ich wspólnej ofiary i tym razem planował lepiej zorientować się we wszystkich dogodnych miejscach ataku. Przyglądał się temu jak jego dwaj towarzysze szarpią i rozrywają ciało obcego dużego lwa a on rozkoszował się zapachem krwi i wyciem świadczącym o nieznośnym bólu ściągającym jego ciało. 
W końcu zdecydował, w końcu wiedział którą część zaatakuje. Skoczył w stronę tylnych łap i z całej swojej siły zacisnął szczękę na grubej łapie szarego lwa. Zaczął ciągnął w dół bo ponownie chciał zrobić wszystko by obcy upadł i jak już znajdzie się przy samej glebie to tak już go przytrzymać. 
Nie tylko trzymał, co i rusz poprawiał szczęki i starał się jeszcze bardziej i mocniej zaciskać zęby szarpiąc i nie stroniąc od prób wyrywania kawałków skóry. Kto wie? Może przerwie zaraz jakieś ścięgna?
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#10
06-03-2018, 18:31
Prawa autorskie: Salvathi

Kły Tohuvabohu poważnie uszkodziły brzuch szarego, kąpiąc pysk brązowogrzywego we krwi, choć przez jego przymuszony, błyskawiczny odwrót nie zdołał on całkowicie rozpruć brzucha nieszczęśnikowi. Na krótki moment jasny i ciemny lew odstąpili obcego, tylko kły Tyra nadal pracowicie kąsały jego tylną łapę, jakby obgryzał kość pozostałą po obiedzie. Nie wyglądało to zbyt ładnie, cała kończyna zakrwawiona, z poszarpaną skórą i mięśniami. Szary otrzymał chwilę oddechu, którą wykorzystał na to, by zakrztusić się własną krwią. Chwiał się na pozostałych łapach, praktycznie słaniając się po glebie. Nawet największy idiota zauważyłby, jak bliski jest jego koniec. I przerwa zaraz się skończyła, znów dopadł go Tohuvabohu, tym razem pazurami szarpiąc i tak już poharatane podbrzusze. Piach pod ich łapami stawał się już śliskim, krwawym błotem. Czarny także znów dołączył do fiesty, z całej siły zajmując się drugą tylną łapą ofiary. Głośne chrupnięcie zaświadczyło o skuteczności tego ataku - gdy z drugiej strony zadziałała siła Ghaliba, łapa wcześniej wymęczona przez Tyrvelse zwyczajnie wypadła ze stawu, nie nadając się do niczego więcej. Zawtórowało temu rzężenie szarego.

A niebieskooki warknął triumfalnie, czując, jak łapa w jego szczękach staje się bezwładna i równie użyteczna, co patyk leżący nieopodal. Cały jego pysk spływał krwią, aż samiec rozwarł szczęki i puścił ofiarę, by dokładnie się oblizać. Jego ślepia były szeroko rozwarte i błyszczały żądzą krwi, gorączką walki. Szary prawdopodobnie wydawał z siebie ostatnie, charczące oddechy, śmierć była kwestią sekund. Cahian bez większego zastanowienia rzucił się kłami na bok obcego, by ugryźć z całej siły i zatopić się w jego mięsie, korzystając z tego, że Tohuvabohu operował swymi pazurami z drugiej strony. 

I chyba każdy z samców mógł poczuć, jak życie ulatywało z szarego z każdym ułamkiem sekundy, z każdą kroplą krwi, której stracił tak dużo. Już nawet nie miał siły na głośne protesty, ledwo trzymał się na łapach.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.




Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości