♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#76
22-04-2018, 00:07
Prawa autorskie: Ragnar

Żółte ślepia przeskakiwały z jednej strony na drugą, z jednej na drugą, z jednej na drugą, ogon trzaskał w powietrze jak bicz, łeb obniżał się, w głosie Kayli narastała paniczna niezgoda z zaistniałą sytuacją, a serce Jaszczurki kamieniało, bo tylko twarde jak skała mogło zabić kilkoma mocniejszymi uderzeniami, pompując jej do głowy adrenalinę potrzebną do skoku, który rzucił nią w kierunku pyskującej, rozrywanej nadmiarem emocji Kayli. Obnażyła potężne kły i musiała przed oczami dzikuski odmalować się jako bestia wyłaniająca się z brudnej, zmąconej wody, którą wokół siebie rozchlapała.
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#77
22-04-2018, 00:30
Prawa autorskie: moje

Obserwowała uważnie Zenzele bo spodziewała się tego, że ta w końcu się zdenerwuje i spróbuje podnieść na nią łapę. Nie wiedziała czy specjalnie tak gadała i czy ją tylko prowokowała ale czuła wewnątrz, że część z tego jej emocjonalnego bełkotu była prawdą. Jej prawdą, jej punktem widzenia. 
Serce podskoczyło jej do gardła kiedy Jaszczurka w końcu zdecydowała się zaatakować. Chciała odskoczyć bo w istocie wiedziała, że nie jest tak silna jak Zenzele. Nie chciała się z nią bić. Podniosła jednak łapy chcąc zaznaczyć przestrzeń między nią a Kaylą rycząc przy tym. Podskoczyła jeszcze i machnęła łapą w stronę lwicy. 
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#78
22-04-2018, 18:05
Prawa autorskie: Ragnar

Zderzyły się i spięły w kolejnym tego dnia uścisku. Cios Kayli był celny, Zen dostała w kark, ale nie spowolniło to jej ani trochę, leciała przez powietrze jak szarżujący nosorożec. Lwice ponownie tego dnia wylądowały w wodzie z głośnym chlupotem, któremu wtórował wściekły warkot obydwu, obiły się o siebie ich kości. Wymieniając się ciosami, może waliły na oślep, ale Jaszczurka doskonale wiedziała do czego dąży i przez kolejne cięcia szponów Kayli raz powietrza, raz jej skóry, kiedy poza plwocinami wzburzanej wody i mułu w powietrzu wirowała ich sierść, stopniowo obezwładniała dzikuskę i unieruchomiała ją pod sobą, aż w końcu zanurzyła jej łeb pod wodą obiema łapami i z wybałuszonymi w furii ślepiami przytrzymała go tam dobrą chwilę. Byłaby Kaylę utopiła, ślepa na ciosy, która tamta zadawała jej pazurami, gdyby nie dyktująca ten czyn, jak i mający zaraz rozedrzeć powietrze nad mokradłami wrzask troska o głupią dzikuskę. Wyciągnęła jej głowę nad wodę, trzymając ją mocno za kark, żeby się jej przypadkiem nie wyrwała, i wydarła się tuż przy jej pysku z całych sił:
- BĘDĘ DO CIEBIE PRZEKLINAŁA JAK OSTATNIA KURWA I BĘDZIESZ JADŁA, NA CO NAJŁATWIEJ CI ZAPOLOWAĆ, BO JEŚLI CHCESZ DO KOŃCA ŻYCIA ŻREĆ ROBAKI I PADLINĘ, TO JUŻ CI MOGĘ ZACZĄĆ KOPAĆ GRÓB!!!! - Wdech. - A JAK NAPRAWDĘ CHCESZ JUŻ UMIERAĆ, TO NIE PRZY MNIE, BO JAK MATKĘ KOCHAM NIENAWIDZĘ BRUDNEJ ŚMIERCI I JAKBYŚ NIE ZAUWAŻYŁA, TO STARAM SIĘ JĄ OD CIEBIE PIERDOLONĄ ODDALIĆ, ROZUMIESZ?!! - Jakimś cudem powstrzymała się przed trzepnięciem głową Kayli i rozbiciem jej uderzeniem o przypadkowy kamień leżący pod wodą, po prostu puściła jej kark, a była tak roztrzęsiona i wściekła, że złażąc z niej nie widziała i nie słyszała niczego, a jej ciało i broda w szczególności drżały jak w agonalnym spazmie, kiedy oddalała się od dzikuski kilka kroków na miękkich jak wata łapach i siadała, po czym przygarbiała się prawie do ziemi i przycisnąwszy przednie łapy do oczu, zapłakała na głos prawdziwymi łzami.
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#79
22-04-2018, 18:31
Prawa autorskie: moje

Uderzała na oślep łapami aż wreszcie poczuła pod łapami i pazurami opór, że zahaczyła nimi o coś, pewnie o skórę Jaszczurki i trzymała się kurczowo pozwalając się przez to ciskać Zenzele o glebę jak tygodniowa padlina. Wbijała się rozrywając tę skórę siłą rzeczy ale w końcu błoto pod jej plecami zamieniło się w taflę wody, w którą wbiła się rozchlapując ją z łoskotem. Nie zdążyła zaczerpnąć powietrza i gdy znalazła się na tyle głęboko by zaczęła się dusić czuła, że zaraz straci przytomność. Walczyła więc bez opamiętania ale i na oślep. Puściła skórę Jaszczurki łamiąc pazura a potem machając łapami i lejąc nimi łeb lwicy, coraz słabiej i słabiej. Otworzyła szeroko pysk pod wpływem impulsu  czując, że nabiera wody i opada bezwładnie a łapy jej sztywnieją. 
W ostatniej chwili wzięła nagły haust powietrza a mimo, że miała oczy szeroko otwarte nie widziała nic poza ciemnymi plamami i błyskami światła. Ze świstem i chytrym, ostrym łykaniem powietrza ponownie zaczęła wymachiwać łapami chcąc zaczepić się o cokolwiek. Nie mogła nic powiedzieć kiedy nagły hałas dobywający się z pyska Zenzele przeszywał jej ucho bo parę kropli  dostało jej się do płuc więc charczała przeraźliwie. Kiedy wreszcie obie przestały a Kayla była już wolna, przez kilka chwil leżała jeszcze w wodzie drżąc w jak galareta po czym nagle, kompulsywnie zerwała się do biegu. Oddając się panice zaczęła uciekać gdzieś na ślepo przed siebie. 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-04-2018, 18:37 przez Kayla.)
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#80
22-04-2018, 20:24
Prawa autorskie: Ragnar

Ryczała głośno i z głębi serca, głosem zdartym od wrzasku, szorstkim jak kamień. Nie usłyszała, kiedy Kayla odbiegła, ale gdzieś w głębi serca wiedziała, że kiedy odwróci się za siebie, nie zobaczy już jej leżącej na ziemi, dlatego wolała nawet tego nie robić. Wkrótce zsunęła łapy z oczu i objęła siebie samą nisko na brzuchu, pocierając ramiona powolnymi ruchami łap w górę i w dół. Szukała pocieszenia. Chciała jakoś się pokrzepić. Mamrotała, kręcąc głową, że nie zrobiła nic złego i że to nie ona, cokolwiek miała na myśli. Powtarzała tych kilka wyrazów, aż w końcu zlały się w nic nieznaczący pacierz kierowany do nieboga jej przeklętego losu. 
Jakiś czas później nie była w stanie nawet stęknąć. Chrypa przeszła w bezbrzeżną ciszę, od której głośniejsze było wędrowanie delikatnego wieczornego wiatru nad ziemią. Zenzelé zmąciła ją w końcu, brodząc w wodzie.

Nie potrafiła wyjść z letargu i mimo utraty głosu wciąż poruszała wargami, jakby do siebie mówiła, i prawie nie mrugała, sprzątając norę. Wymiatała ze środka piach, a następnie z wielką pieczołowitością układała w równych rzędach królicze skórki. Kiedy położyła przy wejściu do nory ostatnią, pogładziła wszystkie powolnym, obszernym ruchem łapy. Byłoby to dało jej kiedyś wielką satysfakcję, bo ułożyła futerka tak, że w jedną stronę je gładząc, kładły się z włosem, a w drugą - pod włos. Teraz nawet nie spojrzała na swój rezultat, tylko gdy skończyła, ponownie objęła się łapami i chwilę rozglądała się na boki, pocierając przy tym swoje ramiona, ponieważ bardzo się starała, by nie dopadła jej panika. Stłumiwszy ją w zarodku, wyszła z ostrożnością na zewnątrz i zaczęła porządkować zwisające u wejścia do norki, zasłaniające je girlandy. Rozplotła te, które się skręciły lub splątały z sąsiadującymi. Odwróciła inne, które przekręciły się pod naporem wiatru tak, że wystawiały do słońca spodnie strony listków, niewiele czerpiąc pożytku z padających na nie intensywnie czerwonych, późnopopołudniowych promieni. Gdy skończyła, usiadła przed norką raz jeszcze objęta przez samą siebie, mamrocząc coś i wpatrując się ze zmartwieniem na pysku w gęstwinę lasku, za którym, dosłownie kilka chwil spaceru dalej, rozciągały się mokradła. Bezmyślnie pocierała w powolnych ruchach rany na łapach, które zadała jej Kayla, nie pozwalając otwartym bliznom pokryć się strupami. Powtarzała coś, czego nawet sama nie słyszała.
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#81
22-04-2018, 22:10
Prawa autorskie: moje

Ucieczka to było to co umiała najlepiej żeby przeżyć. Nie była silna i nie była też bezwzględną oportunistką. Wolała uciec niż stanąć z kimś nos w nos by pokryć się nowymi bliznami. Nie umiała też prosić nikogo o pomoc. Jak długo biegła tak ani razu nie zawołała o ratunek, tak głęboko kryła w sobie brak zaufania. 
Biegła na spotkanie burzy, która zawisła ciężką chmurą na horyzoncie i powoli zaczynała błyskać. W głowie miała pustkę i przerażenie, który wypychało ją coraz dalej zaś oczy jej były ślepe i kompletnie już nie wiedziała gdzie jest a mimo to nie przerywała szaleńczego biegu.
Zerwał się wiatr, który podniósł piach i przegniłe liście, które padły prosto na jej pysk. Warknęła i w tym samym momencie jej przednie łapy zderzyły się ze sobą przez co upadła grzbietem prosto w błoto po, którym przesunęła się kawałek. Zagrzmiało nagle potężnie i niemal bez żadnego ostrzeżenia chmura oberwała się potężnym deszczem. Kayla z ogromnym mozołem podniosła się oddychając głęboko rozwartą szeroko szczęką i rozglądała się za jakimś schronieniem. Rąbnęło w drzewo nieopodal tak mocno, że na moment zrobiło się biało i zadzwoniło w uszach samicy. Serce niemal jej stanęło a ona znów zerwała się do biegu. Schowa się gdzieś po drodze. 
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#82
26-04-2018, 21:43
Prawa autorskie: Ragnar

- Tutaj, tutaj! - krzyczał wysoki, delikatny głosik. - Chodź tutaj, szybko! - domagał się uwagi Kayli i jeśli tylko ją do siebie przyciągnął, to lwica zobaczyła coś malutkiego o długich rączkach, krzyżujących się w powietrzu, kiedy maleństwo podskakiwało. Odleglejszy błysk położyłby się zdradzieckim światłem na jego boku, gdyby nie to, że maluch zniknął w trawie mgnienie oka przedtem, zanim ten rozdarł czarne niebo na dwoje. Liczył na to, że go zobaczyła. Nie mógł dłużej czekać.
Mokradła ciągnęły się po horyzont. Gdzieś po drodze, gdzie Kayla chciała się ukryć, było cmentarzyskiem topielców, którzy podobnie jak ona liczyli na cud nadziei, urealnienie marzeń, które mąciły ich myśli, gdy wędrowali przez grzęzawiska, ignorując dobywający się z mąconej wody smród. Kayla miała jedną wędrówkę przez piekło już za sobą. Dlaczego by nie miało jej się udać odbyć kolejnej? A dlaczego ponownie w nią wyruszała?
- Pospiesz się, no! Pospiesz! - nawoływał malec gdzieś z dalsza. Zamachnął chudym jak patyczek ramieniem, na którym położył się łuk białego światła. Za nim i wszędzie wokół roztaczała się cuchnąca ciemność, lecz żadnego punktu orientacyjnego.
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#83
03-05-2018, 18:51
Prawa autorskie: moje

Nie mogła wiedzieć czy to tylko roi się w jej głowie ze strachu czy może działo się to na prawdę. Słyszała czyjeś nawoływanie, które wyróżniało się spośród hałasu towarzyszącemu burzy. Zatrzymała się specjalnie chcąc zlokalizować tajemniczy głos i postanowiła się rozejrzeć. Spanikowana nie wiedziała do końca na co patrzy więc postarała się choć trochę zapanować przynajmniej nad oddechem. Kiedy przez kilka momentów nie usłyszała niczego innego poza szumem ulewy i gniewem skrytym pośród chmur sądziła, że na pewno pomieszało jej się w głowie i, że tylko jej się zdawało. Grzmot, który odbił się refleksem w jej oku oświetlił także coś czego nazwać nie umiała. To coś ponownie się odezwało i nakazało jej iść za sobą. Posłała spojrzenie swoim łapom zanurzonym w grząskiej glebie i zastanawiała się intensywnie czy zaraz na prawdę nie zwariuje. 
Co przemawiało za tym by udać się za stworzeniem, którego nawet nie umiała ująć w słowa? Czy strach? Sytuacja nie sprzyjająca racjonalnemu myśleniu? Niemniej nie myślała zbyt wiele. Pobiegła za tym czymś gdy tylko ją ponagliło. 
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#84
03-05-2018, 19:48
Prawa autorskie: Ragnar

Malec podskoczył, ciesząc się, że jest dla Kayli nadzieja. Nie znać było jednak na jego twarzyczce szczęścia, ni cienia uśmiechu, pogłębił się tylko jego dech - prędki, pospieszny, kogoś, kto ma zbyt wiele do stracenia, by oglądać się za siebie i sprawdzać, czy lwica za nim podąża. Od razu przeszedł do biegu, a na krawędzi widoczności niebieskookiej Kayli migał w wysokiej trawie tylko jego grzbiet, a za nim długi ogon, zamazany, niewyraźny, mało prawdziwy, jakby zjawy zarysowanej zasiekami deszczu. Gdy ciemność rozdarł piorun, dzieląc nieboskłon na dwoje, niedaleko przed lwicą i pędzącą przed nią istotą na moment ukazał się przeogromny kontur czegoś, co zabłysło na tle czerni na tyle krótko, by nie dać się rozpoznać, a i było zbyt wysokie, by możliwym było prędkie objęcie tego wzrokiem. Wszystko działo się zbyt szybko, a ogon malca ginął w szarej roślinności mokradeł i jedno mrugnięcie powiek sprawiało, że znikał na kilka trwożnych taktów biegu w szumie ciemnej burzy. Wtedy błysnęło ponownie, dłużej, jakby kilka razy, grzmoty warczały jeden po drugim, lecz w natłoku światła i huku trudno było rozpoznać, czy błysk i grzmot należą do jednego pioruna, czy wymierzają sobie naprzemienne ciosy, a w tej samej chwili na tle płaskiego zalewiska wyrosło wielkie, wiecznotrwałe drzewo o rozłożystej koronie. Jego pień nie był jednak litym drewnem, a prześwitywał przezeń widok na daleki horyzont, podobnie i gałęzie i gęste listowie, które je porastało, szumiały niewyraźnie jak w sennym majaku. Trwałym zdawało się tylko światło, kładące się na boku drzewa ostrym konturem, który znikł, kiedy wybrzmiał ostatni z piorunów. Nietrudno było zgubić, ujrzawszy podobne zjawisko, sylwetkę... małpki, która kiedy drzewo zniknęło, podskoczyła, machając w powietrzu cienkimi jak wierzbowe witki ramionkami.
- Tutaj, to już tutaj! - krzyknęła.
Trzasnęło ponownie i białe światło znowu zarysowało kontur widmowego drzewa, na które wskoczyła małpka. Była do niego podobna, jej ciałko również czyniło widocznym tylko światło błyskawic, ale kiedy tak trzymała się pnia, to i ona, i drzewo, nawet kiedy piorun już wygasł, pozostali bardzo słabo widoczni. Wyraźnym za to był ogromny pień, stary jak bagniska, które wodziły Kaylę za nos, zmurszały, czarny i porosły mchami, leżący tam, gdzie wyrastało pod niebo widmowym cieniem ogromne drzewo. Wielki jak ono, lecz zanurzony po części w wodzie pamiętał tamten piorun, tamten huk, który spopielił jego liście i zwalił go na ziemię razem z liczną rodziną zamieszkujących go, a w tamtej chwili stłoczonych i ciasno w siebie wtulonych w jego gałęziach, małp.
- Dwa razy nie uderza w to samo miejsce, tu jest bezpiecznie! - powiedziała małpka, która doprowadziła do tego miejsca Kaylę, a teraz patrzyła na nią, trzymając się malutkimi dłońmi kory widmowego drzewa. Oderwała jedną rękę od pnia i wskazała palcem w górę, gdzie z prześwitujących czarnym niebem gałęzi patrzyły na lwicę dziesiątki oczu duchów małp.
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#85
03-05-2018, 23:06
Prawa autorskie: moje

Ciężko jej było za tym czymś podążać, teraz z tego zagubienia i paniki szybko musiała przełączyć się na skupienie. Szaleńczy bieg stworzonka sprawiał, że miała wrażenie iż oczy niedługo same jej wylecą z tego podążania za kształtem grzbietu i ogona, oszalałe nerwy wzrokowe z naprężenia i wysiłku promieniowały pulsującym uczuciem w gałkach ocznych, skroniach i w płacie czołowym. Zdążyła jeszcze dostrzec przeogromny czarny kształt na tle białych piorunów. Na moment zamknęła oczy mrużąc je mocno chcąc poczuć chociaż tymczasową ulgę. Zatrzymała się i z lękiem, który wywindował jej serce aż po samo gardło zorientowała się, że zgubiła tego malca. Rozglądała się uporczywie.
Błysk!
Dostrzegła znów! Pobiegła zrywając wilgotną glebę a nawet poślizgnąwszy się na moment co poskutkowało upadkiem i zanurzeniem się w błocie po sam nos. Pośpiesznie i ślizgając się, charcząc i plując mokrą glebą i flegmą (a mogła by przysiąc, że i własnymi płucami i krwią), podniosła się i tym razem w rozpędzie niemal wbiegła w twardą korę, ale dość szybko na tle błyskawic dostrzegła weń prześwit. 
Podniosła pysk ku źródłu głosu, który nawoływał. Dostrzegła rodzinę małpiatek i niewiele myśląc skoczyla ku korze drzewa próbując się wspiąć tam gdzie znajdowała się rodzina naczelnych. Nim jednak zdołała podciągnąć się wystarczająco wysoko mięśnie odmówiły jej posłuszeństwa, przednie łapy zadrżały nerwowo przez co biedna Dzikuska puściła się i spadła prosto w błoto przy wyrastających z niego grubych korzeniach. Miała sporo szczęścia, że nie spadła grzbietem na nie. Z trudem podniosła się i dostrzegłszy prześwit, który już wcześniej rzucił jej się w oczy, postanowiła wczołgać się do niego. Szybko odkryła, że jest to wewnętrzna jaskinia jakie często można spotkać u podnóża baobabów. 
- Nic mi nie jest! - Zakrzyknęła a wonne, wilgotne drewno poniosło jej głos ku górze. - Ale z moim pechem na pewno trafi tu drugi raz... - dodała już ciszej do samej siebie. 
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#86
03-05-2018, 23:50
Prawa autorskie: Ragnar

Wydawało się, jakby w pustym wnętrzu drzewa deszcz nie padał, chociaż niematerialny pień i wspomnienie o rozłożystej koronie baobabu były tylko duchami, które ukazały się Kayli, by jej pomóc. Czarna resztka dawno temu spalonego piorunem drzewa leżała przed wejściem naprawdę, ale nie byłaby żadnym ratunkiem, nie poniosłaby też słów lwicy echem aż ku najwyższej gałęzi, na której siedział duch nestora małpiego rodu, stary, powykręcany reumatyzmem pawian, spoglądający przed siebie z założonymi rękami, starający się ignorować zamieszanie wśród gałęzi z gniewem w zapatrzonych w dal ślepiach. Malec, który przyprowadził do drzewa Kaylę, zebrał wokół siebie, kiedy wspiął się w końcu trochę wyżej i przysiadł na jednej z gałęzi, wielką grupę słuchaczy, wszystkie małpy patrzyły to na niego, gdy mówił, to na Kaylę w dole, gdy stawała się główną bohaterką jego relacji. Niechęć nestora do uczestnictwa w zebraniu nikomu zdawała się nie wadzić, chociaż wrzawa jaka zapanowała na niematerialnych gałęziach wstrząsała niemal całym drzewem i mogła wadzić jemu. Kilka wspomnień o liściach spadło wskutek tego pod łapy lwicy, a i w tym samym czasie obok niej nagle zaczęły krzątać się dwie małpy, samice, jedna z nich trzymała przy piersi młode. Kiedy mokradła oświetlił biały błysk, ich kształty zarysowały się w ciemności wyraźniej, zwierzęta patrzyły na Kaylę z troską w oczach, które gdy błyskawica zgasła, stały się momentalnie puste, pozbawione życia. Jedna z małp sięgnęła ręką do ramienia lwicy i zaczęła je gładzić, chociaż Kayla nie mogła jej gestu poczuć.
- Niech sama powie! - rozległ się nagle głos zeskakującego na ziemię malca. Zdaje się, że kłótnia, w którą przerodziła się jego relacja, ogarnęła cały baobab, nawet nestora, który łypał na Kaylę nieprzychylnym okiem z wysoka. Maluch, łobuz z psotą w oczach, po tym, kiedy znalazł się przed lwicą, wyprostował się i zaczął paradować przed nią powolnym krokiem na dwóch nogach, trzymając się pod boki. - Nie podoba im się, że cię przyprowadziłem - oznajmił głośno. Nie mówił ani do Kayli, ani do dwóch samic, które ciągle przy niej były, jedna zajęta karmieniem dziecka, druga gładzeniem ramienia lwicy. Był tak zaaferowany rolą, która mu się trafiła, mediatora, że myślał tylko o tym, jakie słowa dobrać, by zabrzmieć dostatecznie dorośle. W końcu uderzył pięścią w dłoń i zatrzymawszy się, zawyrokował: - Jeszcze nie wiedzą, co zrobić, ale możesz im pomóc. Powiedz, jak się nazywasz! - niemal zagrzmiał delikatnym, chłopięcym głosem, a przez drzewo poniosło się echo ochoczego potakiwania reszty małpiej rodziny. Jego słowa wywarły na nich wrażenie, chociaż na Kayli mogły nie zrobić żadnego. Małpeczka stała przed nią co prawda z zawziętą miną i ciągle trzymała w jednej dłoni drugą, zaciśniętą w pięść, ale rzucanymi na boki spojrzeniami zdradzała niepewność.
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#87
04-05-2018, 16:38
Prawa autorskie: moje

Nie będąc pewną czy mały zrozumiały albo chociaż usłyszały jej donośną informację postanowiła wycofać się najmocniej w stronę drewnianej ścianki niewielkiej kryjówki wewnątrz baobabu. Miała stąd dobry widok na wyjście zeń więc docierały do niej burzowe widoki. Miała tylko nadzieje, że poziom wody nie podniesie się na tyle by się tu wedrzeć. Przyszło jej wówczas do głowy, że nawet nie wie gdzie znajduje się najbliższa rzeka. Koło norki, którą pozostawiła Zenzele było źródło wody, ale tu? Nie była pewna. Do jej uszu dotarły skrzeczenia i kłótnie małp ale nie umiała nadać im żadnego znaczenia do momentu aż coś padło w pobliżu jej łap i w niedługim czasie od tego dostrzegła dwie małpy tu, na dole. Kiedy jedna z nich sięgnęła w stronę Kayli tej przypomniało się nagle jak to było z Gadułą. Wtedy w nieprzemyślany sposób kłapnęła szczęką w stronę małpy - jak się potem okazało - jego przyjaciela. Pamiątkę tego zdarzenia nosiła na swoim pysku, trzy równo, okrutnie zarysowane pasy pod lewym okiem. Tym razem nie zamierzała sobie pozwolić na ewentualny atak pawianich kłów. 
Obserwowała patykowate stworzonko, które ją przyprowadziło w to miejsce. Otworzyła szerzej oczy gdy zrozumiała, że jej przybycie wcale nie było takie totalnie przypadkowe. Więc malec przyprowadził ją tu, żeby im pomogła? Pomógł jej by liczyć na jej wdzięczność?
- Kayla - wydukała. 
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#88
06-05-2018, 15:56
Prawa autorskie: Ragnar

- Dość już! - warknął nestor, zeskakując na ziemię. Jego głos był zniszczony, a spojrzenie nienawistne a twarde i nieustępliwe, którym trzymał się sylwetki delikatnej Kayli bez cienia litości. Inne małpy zamilkły, a malec, obok którego wylądował starzec, schronił się po dwóch panicznych susach za jedną z samic siedzących najbliżej lwicy. Teraz małpa stała naprzeciwko Kayli, dwóch samic, kryjących się za nią, wystawiających zza jej boków tylko głowy, i malca na samym tyle, a mimo to miała posłuch nie tylko ich, ale i całej gromady duchów spoglądających w dół nawet z najwyższych gałęzi widmowego baobabu. - To na-sza mekka - zaczął, mnąc w zachrypniętym warkocie ponadszarpywane wargi. - Świąty-nia. Oddaliśmy za wieczne bezpieczeństwo tutaj tysiąc dusz, myślisz, że zasługujesz na nie żywa...?!
- Daj jej powiedzieć - wszedł mu w słowo głęboki, zdecydowany głos jednej z samic. Małpa wystąpiła zza Kayli i tuląc do piersi swoje maleństwo, postąpiła w stronę nestora kilka kroków na ugiętych nogach, jedną rękę trzymając wyprostowaną przed sobą, z rozcapierzoną dłonią, broniącą mu dostępu do lwicy. - Zbłądziła, może nie jest gorsza od nas? - poprosiła z naciskiem, uchylając na bok głowę w poddańczym geście i nie ważąc się patrzyć w twarz przywódcy.
Nestor patrzył na nią przez chwilę, na dłoń, która stanęła mu na drodze. Jego wargi drżały, a trzaskające w niedalekiej odległości błyskawice raz po raz czyniły całą jego postać lepiej widoczną, dokładniejszą, prawie żywą. Jeden z piorunów, który przeciął powietrze całkiem blisko, na moment oświetlił go i ukazał oczom Kayli nestora jako spopielone truchło, z którego kości zwisają zwęglone ścięgna, mięśnie i skóra. Wtedy samiec spojrzał na nią, z cichym chrypnięciem podnosząc głowę, a piorun zgasł.
- Jeszcze żyje, na pewno nie jest gorsza - zauważył niskim głosem, w którego niskim tonie pobrzmiewała podła pogoda ducha. - Ale co tutaj robi, bo może jest głupsza? - Na jego szpetnym pysku zagościł uśmiech.
Na ziemi wylądowała jeszcze jedna małpa. Zeskoczywszy z gałęzi, przykucnęła i rozłożyła ramiona, by mógł w nie wbiec tamten mały wybawiciel Kayli, wcześniej taki odważny, a teraz płaczący ukradkiem. Przytuliła go do siebie i zerknęła z niepokojem na nestora, który jednak nie zwrócił na nią uwagi i patrzył nadal spokojnie na lwicę, oczekując odpowiedzi. Jeżeli Kayla do tej pory nie zaczęłaby mówić, znajdująca się nadal przy niej samica wychyliłaby się obok jej ramienia i patrząc jej w oczy, zachęciła z matczyną troską:
- Śmiało, nic ci nie zrobi.
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#89
07-05-2018, 19:48
Prawa autorskie: moje

Długa musiała minąć chwila żeby oprzytomniała na tyle by połapać się w kontekście sytuacji. Być może jej umysł na tyle był zamroczony strachem i smutkiem (a przecież ostatnio te dwa uczucia nawiedzały jej głowę niczym wredny poltergeist), że nie umiała przez jakiś czas określić sytuacji, w której się znalazła. Głosy małpek i ich ruchliwość naprzemiennie drażniąca jej zmęczone oczy z błyskawicami i zacinającym wiatrem i deszczem. Gdzieś od momentu, w którym stary zaczął wykrzykiwać coś o świątyni zaczęła się ukradkiem rozglądać i doszło do niej, że większość tego baobabu tak na prawdę nie istnieje. Dostrzegła w blasku grzmotu wystające z błota korzenie albo i gałęzie, dotarł do niej zapach zgnilizny mieszający się ze spalenizną. 
Zdawała się nie do końca zwracać uwagę na rozmowy tych naczelnych choć uwaga, że mogła być w ich mniemaniu głupia nie ominęła jej uszu. Wybałuszyła jednak oczy gdy nestor małpiego rodu zbliżył się i w mgnieniu chwili przemienił się w odrażającego upiora. Otworzyła szerzej pysk i pokręciła głową zdając sobie ostatecznie sprawę, że ten cała kolonia to banda małpich upiorów. Serce podskoczyło jej do gardła, ale tej jednej jedynej małpce, tej z miłym, ciepłym głosem udało się zwrócić na siebie uwagę rozbieganych błękitnych ślepi. Chyba nawet przestała myśleć o tym co tenże upiór mógłby jej zrobić ale przyjęła uspokajający ton samicy z wdzięcznością. 
- Ale... - wydobyła wreszcie z siebie - ...ja nie wiem co ja mogę. Ja nic nie mogę. 
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#90
07-05-2018, 20:07
Prawa autorskie: Ragnar

- Śmiało - pełnym wewnętrznego przekonania głosem powtórzyła samica, która stała przy Kayli i zaglądała w jej niebieskie oczy z matczyną troską. - On chciałby wiedzieć, skąd się tutaj wzięłaś, powiedz mu. Wtedy może będziemy mogli sobie pomóc.
Nestor nie zrzucił z lwicy wyczekującego spojrzenia, chociaż może gdyby nie to, że tamta samica zabrała głos, już by razem z całym baobabem i resztą swojej wielkiej rodziny niknął sprzed oczu Kayli. Liczył każdy oddech, który wyrywała z ich bezpiecznej świątyni. Przeliczał jej tchnienia, jedno za drugim, na świeże owoce, których od niepamiętnych czasów pragnął zakosztować. Kayla korzystała z jego schronienia bezprawnie. Może gdyby nie jego gościna, już tonęłaby gdzieś lub drgała nieżywa, porażona piorunem, który poparzyłby ją, dopłynąwszy do niej w wodzie mokradeł.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości