♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Szawolcs
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosły Liczba postów:32 Dołączył:Mar 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

#1
21-04-2018, 23:12
Prawa autorskie: Moje, Anne Sexton - wiersz

Nie wiedziałem, przed kim stanę, mimo że Inés wyrażała się o niej z nabożnym niemal szacunkiem. Czy serwalka była tak jak ona pełna dostojnej powagi? Czy równie dobrze powściągała emocje i czy miały przy niej obracać się w niwecz wszystkie moje sztuki? Cóż mogłem jej zaoferować prócz słowa, którym potrafiłem władać? W jaki sposób mogłem dyskutować z Najjaśniejszym? Czy tego miała mnie nauczyć?
Siedziałem pod rozłożystą marulą na Ognistym Stepie niby posąg cierpliwości i opanowania, z ogonem owiniętym wokół łap i głową skierowaną na nawietrzną, wdychając zbożową woń pastwisk, a wewnątrz mnożyłem pytania jak mnożą się przed oczami zebry, kiedy próbuje się wyłowić wzrokiem tylko jedną spośród wielu. Jakiś czas temu przestało padać, więc ptaki krzyczały, radując się kilkoma chwilami swobodnych szybowań, a nad podmokłą ziemią kotłowały się roje owadów. Tutaj miałem się z nią spotkać i pokrzepiałem się, że przynajmniej mnie nie zaskoczy nadejściem zza pleców, chyba że... Zadarłem głowę. Może czekała już na mnie w gałęziach maruli?
Watch out for intellect,
because it knows so much it knows nothing
and leaves you hanging upside down,
mouthing knowledge as your heart
falls out of your mouth.

Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#2
22-04-2018, 13:34
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Nie tym razem. W momencie, gdy Szawolcs zadarł łeb, by spróbować dostrzec jej cętki pośród gałęzi, Samiya akurat wyłoniła się spośród wysokich traw, raźnie przebierając łapkami. I tak już dużo ostatnimi czasy wymykała się i przesiadywała samotnie w koronach drzew, lecz - nie tym razem. Tym razem wracała prosto od swoich pociech, które rosły jak na drożdżach, i już nawet mogły na jakiś czas pozostać same, bez ciągłego nadzoru, o ile wiedziała, że gdzieś w pobliżu kręci się ktoś zaufany, kto przybiegnie w razie potrzeby. W końcu nie mogła całego swojego czasu poświęcać dzieciom, choćby nawet i chciała, teraz stado potrzebowało nieco jej uwagi.
Zatem przybyła na umówione miejsce o umówionym czasie, i uśmiechnęła się szeroko do obcego lwa leżącego spokojnie pod drzewem maruli.
- Niech Księżyc oświetla twe drogi! - przywitała go głośno. - Szawolcs, prawda? Ines mi o tobie mówiła.
Lecz, jak to Ines, nie mówiła zbyt wiele. Lew niekoniecznie wyglądał jak typowy Poszukujący Srebrnego Księżyca, lecz w przypadku ich stada trudno było tak naprawdę mówić o czymś takim jak "typ". Kaczkę, zebrę, serwala i rosłego lwa trudno byłoby wrzucić do jednej kategorii, a oni jakoś to robili. Ale to nieważne, Samiya przecież nie miała w zwyczaju oceniać innych po wyglądzie. Choć akurat ten robił całkiem niezłe wrażenie.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Szawolcs
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosły Liczba postów:32 Dołączył:Mar 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

#3
22-04-2018, 16:34
Prawa autorskie: Moje, Anne Sexton - wiersz

- I niech oświetla twoje, kapłanko. To prawda, a ty musisz być Samiya - odparłem pogodnym barytonem - którą również przedstawiła mi wcześniej Ines.
Taksowałem ją wzrokiem, kiedy podchodziła, a ja już stałem wyprostowany, mała serwalka przy mnie wielkim, ale nie było w moim spojrzeniu nic z wyniosłości, byłem jedynie bardzo ciekaw jej postaci, tego, jak się prezentuje, i nie mogłem powstrzymać się przed pełnym pasji poznawaniem jej powierzchowności. Od razu zauważyłem stadne znamię na jej ramieniu, takie samo, jakie nosiła biała lwica, zwróciłem uwagę na wzrost, wyższy niż przeciętnego serwala, a także krok nieprzesadnie pewny siebie, raczej zdradzający pewną nonszalancję, która bardzo mi się spodobała, ponieważ wespół z punktualnym przybyciem na spotkanie zdradzała szlachetny, lecz nietuzinkowy charakter.
- Mam nadzieję, że nie dodała zbyt wiele - ciągnąłem, z zaangażowaniem patrząc w zielone oczy kapłanki - ponieważ nie wątpię, że mogłem wypaść o niebo lepiej, jak zresztą bywa z, powiedziałbym, większością nowych doświadczeń. - Uśmiechnąłem się do niej ciepło i czekałem, co powie, nie skłonny siadać, nim ona nie uczyni tego jako pierwsza. Nie chciałem zabrzmieć i z pewnością nie zabrzmiałem jak ktoś przejęty podobną bolączką bardziej, niż tylko w słowach, lecz któż nie pochwaliłby w sobie umiejętności samokrytycznego myślenia, nawet jeśli byłoby ono tylko kurtuazją względem wyżej postawionego interlokutora.
Watch out for intellect,
because it knows so much it knows nothing
and leaves you hanging upside down,
mouthing knowledge as your heart
falls out of your mouth.

Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#4
26-04-2018, 18:50
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Jej uśmiech powiększył się nieco, gdy lew wypowiedział jej imię, i skinęła łbem, jakby przytakując własnym przypuszczeniom. Dziwnym by było, gdyby Ines nie wspomniała o niej ani słowem. Szawolcs taksował ją wzrokiem tak uważnie, że mogła niemalże fizycznie poczuć spojrzenie jego brązowych oczu przesuwające się po jej sylwetce, lecz nie wydawało jej się to natarczywe, a przynajmniej nie w zamyśle. Samiya dostrzegła także, jak lew w porę wstał na równe łapy, by nie przywitać jej w pozycji leżącej. Mały gest, który jednak wiele mu dodał w jej oczach. Teraz jednak ona usiadła z gracją, zwijając ogon przy swym ciele, bo wątpiła, by owo umówione spotkanie ograniczyło się do krótkiej rozmowy - a w takich przypadkach zawsze to wygodniej siedzieć, niźli stać.
- Nie ma się czego obawiać - odparła rezolutnym tonem - Ines najczęściej ogranicza się do przekazywania tylko podstawowych i kluczowych informacji o innych. Nie jest zbyt rozmowna, kiedy chodzi o kwestie towarzyskie. Jej talent mówcy ukazuje się głównie gdy idzie o wiarę bądź stado.
"W odróżnieniu ode mnie!" - aż chciałoby się dopisać na końcu wypowiedzi serwalki, lecz ona również znała wagę słowa, po prostu była zbyt otwartą osobą, by mówić mało.
- Muszę też przyznać, że spodziewałam się jednak kogoś nieco młodszego. - Nie żeby zarzucała lwu starość, skądże! Jednak widać po nim było, że jego młodość była już rozdziałem zamkniętym. - O wiele częściej dołączają do nas młodzieńcy, którzy dopiero niedawno przekroczyli próg dorosłości, ty zaś, wydaje mi się, masz już kilka pór deszczowych za sobą. Podróżowałeś, czy też raczej trzymałeś się swoich rodzinnych ziem, o ile mogę zapytać?
Była kierowana zwykła ciekawością, ot. W tych skąpych słowach, które zdążyła jej przekazać Jasnowłosa, zawarte było, że Szawolcs nie pochodził z tutejszych okolic, z czego wynikało jasno, że jakoś musiał tutaj przywędrować. Samiyę zastanawiało tylko, jak wiele innych krain zdążył odwiedzić po drodze. Chyba jako kapłanka miała prawo poznać nieco swe owieczki?
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Szawolcs
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosły Liczba postów:32 Dołączył:Mar 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

#5
26-04-2018, 21:17
Prawa autorskie: Moje, Anne Sexton - wiersz

Była mi zagadką, ogromną. Serwalka? Jakże przekłuła filigranowość swojej figury w wiarygodną niezłomność kaznodziei? Mógłbym się ganić za podobne oceny, jakże powierzchowne, jakże krzywdzące, jednakże któż nie pomyślałby podobnie na moim miejscu? I dlaczego nie miałem w pierwszej chwili rozprawiać się z własnymi ograniczeniami patrzenia? Nie przybyłem wszelako na te ziemie jako Kapłan, lecz Poszukujący, a jako on potrzebowałem przepatrzyć swoje serce na nowo.
- Więcej podróżowałem - odparłem bez wahania, siadając w jej ślad. Przytknąwszy brodę do piersi, chwilę wahałem się, w jaki sposób powiedzieć jej o swojej przeszłości, by nie wdać się w próżne bajanie o sobie samym. Gniewałem się chwilę na obliczu, ale kiedy tylko zacząłem mówić, znać było w moim głosie, że wiedziałem, o czym prawię, Samiya uczyniła też swoimi słowami i postawą miejsce, bym naprowadził ją na właściwą myśl o jej nowym uczniu: - Pierwsza podróż, którą odbyłem, była jednak jak do tej pory moją jedyną. Wyruszyłem z ojczyzny, ziemi o której zapewne nigdy nie słyszałaś, leżącej na dalekim wschodzie Orpinie, by wybrać się do krewnych, tak ze strony mojego ojca, jak i matki. Ci mieli nauczyć mnie o świecie, o zwyczajach u nich panujących, o umiejętnościach, które tylko oni posiadali. Nauczyłem się o ich wierzeniach, pamiętając wszelako o swoich, spojrzałem na różne tradycje, dzięki czemu lepiej zrozumiałem tradycje mojego ojca i mogłem przemyśleć własne. Trudno jednak, sama przyznasz, pielęgnować jakiekolwiek obrzędy, nie mając stałego miejsca pobytu ani pewnych, niezachwianych współtowarzyszy, więc w pewnym sensie, tak, jak ja to rozumiem, całą uwagę skoncentrowałem na tym, by - ściszyłem głos, mówiąc z większą uwagą - cokolwiek zdobywam, zdobywał to w sobie. Nie zależało mi na walce o żyzne pastwiska lub władztwie nad słabszymi. Chociaż ku obu mam ogromne ciągoty, uważałem, że moją powinnością jest takie angażowanie się w sprawy przyjaciół, dalszych i bliższych, by przede wszystkim lepiej panować nad sobą samym, nie sytuacją. Nad swoją mową, co, wnioskuję z twoich słów, do doskonałości opanowała Kapłanka, nad tym, by wynikała nie ze sztuki słowa, lecz z mojego etosu, co, jak się okazało, jak okazuje się codziennie, nie jest takie proste. - Uśmiechnąłem się do siebie z nutą przygany w fuknięciu, którym zwieńczyłem to przelotne pobłażanie sobie samemu. - Cóż ja cię będę zanudzał - ciągnąłem w pełnym wesołej rezygnacji tonie, od teraz więcej patrząc na Samiyę, więcej jej oblicze obserwując - to historia bez morału, tych kilka pór deszczowych, które przeżyłem. Różnica, którą dostrzegłabyś, gdybym stanął tu przed nami jako młokos, byłaby kolosalna, ale taką samą by była, gdybyśmy zaprosili do tej rozmowy mnie starca, mnie jeszcze bardziej doświadczonego. Jak będą wyglądały nasze lekcje, Kapłanko, czy dobrze odpowiedziałem na pierwsze pytanie? - Pałętał się po moim pysku powściągany uśmiech.
Nie celowałem w zaskoczenie, chociaż ostatnie pytanie mogło wytrącić z równowagi najbardziej uduchowioną istotę. Ciągle jednak nie wiedziałem, na jak wiele mogę sobie przy Kapłance pozwolić, czy mogę zadać więcej, niż to jedno, pytań, czego mogą dotyczyć... Ale mimo wszelkich wątpliwości odkąd usiadłem pod tą marulą, byłem spokojny i skoncentrowany, i nie inne wrażenie sprawiałem teraz.
Watch out for intellect,
because it knows so much it knows nothing
and leaves you hanging upside down,
mouthing knowledge as your heart
falls out of your mouth.

Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#6
07-05-2018, 22:14
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Ach, podróżnik. Tym uważniej słuchała jego opowieści, choć przecież i tak nie szczędziła mu uwagi. Podróże zawsze jednak miały w sobie coś kuszącego, zwłaszcza dla niej, istoty nie potrafiącej długo usiedzieć w jednym miejscu. Z zasady jednak obowiązki ograniczały jej pole do popisu, więc choć może z pewnym żalem, nigdy nie podróżowała zbyt daleko. Może poza tą najdłuższą podróżą jej życia, gdy zgubiła drogę do domu i już nigdy jej nie odnalazła.
Przytaknęła krótko łbem na słowa, że zapewne nigdy nie słyszała o Orpinie, bo rzeczywiście tak było. Z opowieści Szawolcsa wynikało, że dowiedział się niemało podczas swej jedynej podróży, nabrał pewnego obycia, i zapewne nie brakowało mu przy tym otwartości oraz tolerancji, co wróżyło bardzo dobrze. Wszak powinny to być przymioty każdego Srebrnego. Zaangażowanie w sprawy przyjaciół świadczyło zaś, że egoistą nie był.
O mało się nie zaśmiała, gdy lew nagle wyskoczył z pytaniem, przypomniało jej to własne pociechy bądź któregoś z podopiecznych, gdy jako dzieci mieli manierę zadawania podobnych pytań w dość przypadkowych miejscach rozmowy. Ograniczyła się jednak tylko do wesołego uśmiechu, który rozświetlił jej ślepia.
- O, zdecydowanie dobrze, nie mogę ci niczego zarzucić - odpowiedziała łagodnym tonem, a przez myśl jej przeszło, że chyba dobrze jej zrobi rozmowa z kimś o umyśle całkowicie dojrzałym - przez ciągłe zajmowanie się dziećmi miała ochotę pochwalić Szawolcsa niczym małego brzdąca szkolącego się w najbardziej podstawowych rzeczach. - Lekcje, cóż, będą wymagały przede wszystkim słuchania i mówienia, czasem może też obserwowania, oraz oczywiście myślenia. Myślę, że nie będziesz miał z tym problemów. - Uśmiechnęła się. - Nie wiem jednak, jak wiele zdążyła ci już przekazać Jasnowłosa Ines, lecz jeżeli po rozmowie z nią w twej głowie powstały jakieś wątpliwości czy naglące pytania, to zapraszam, byś mi je teraz przedstawił.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Szawolcs
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosły Liczba postów:32 Dołączył:Mar 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

#7
01-06-2018, 18:21
Prawa autorskie: Moje, Anne Sexton - wiersz

Uniosłem kąciki pyska w uśmiechu, który nie wyrażał zbyt wiele, a na pewno nie to, czego oczekiwałoby się po zadaniu wymagającego odpowiedzi pytania. Przeciągałem tę chwilę niedługo, milczenie nie było do mnie podobne i zwykłem prędko z niego rezygnować. W tym jednak przypadku musiałem wpierw wsłuchać się w szum wschodniego wiatru tarmoszącego liście maruli i zaciągnąwszy się jego wonią, rozważyć, czy dobrze rozumiem własne wątpliwości. Przytknąłem brodę do piersi i nie patrząc na serwalkę, zacząłem ostrożnie:
- To będzie pytanie z natury tych, których nie powinien zadawać ktoś, kogo gospodarz przywitał uśmiechem i zachętą do korzystania z dobrodziejstw swoich ziem. Zadałbym je przyjacielowi. - Zerknąłem na Samiyę. - Komuś, o kogo się troszczę. Od kogo nie wymagam uśmiechu, gdy ma się źle. - Przeniosłem wzrok przed siebie. - Kapłanka zaproponowała mi pełnienie funkcji strażnika, z której zrezygnowałem, ponieważ nie mam odpowiednich umiejętności. Wcześniej to ona wyszła mi na spotkanie jako pierwsza, nikt inny nie odpowiedział. Jeszcze zanim tu przybyłem wiedziałem, że łączy was nie tylko wiara, lecz i zamieszkana razem ziemia, teraz wiem, że nie wszyscy, którzy ją przemierzają, faktycznie wierzą i należą do wspólnoty. Nadal jednak jej nie poznałem i nie każdy ptak, którego zapytałem o to, komu śpiewa, odpowiedział, że Najjaśniejszemu. Czy dobrze wam się wiedzie, Samiyo?
Watch out for intellect,
because it knows so much it knows nothing
and leaves you hanging upside down,
mouthing knowledge as your heart
falls out of your mouth.



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości