♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Jasir
Iskra
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:183 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 84
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 45

#1
04-05-2018, 20:27
Prawa autorskie: KanuTGL
Tytuł pozafabularny: Najbardziej nieprzewidywalna postać

Jasir udał się samotnie z Różanego Ogrodu w Upendi w stronę wielkiej, majestatycznej góry Kilimandżaro. Wiedział, że wspinaczka nie będzie taka prosta, wchodzenie z pośpiechem mogłoby się skończyć źle...Szczyt Kilimandżaro zawsze jest pokryty śniegiem i lodem. Doskonale wie, że wchodzi na terytorium Cesarstwa Doliny, której królowa ostatnio nie darzy go sympatią. Mimo że królowa również nie wzbudziła w nim podziwu, o jednak nie jest do cesarstwa wrogo nastawiony, nie ma żadnych złych intencji wkraczając na te ziemie. Wspinaczka na Kilimandżaro jest po prostu tego warta. Przemierzyć tą górę i stanąć ponad morzem mgły...
Rodzina dobrze wie, że wróci nieco później... Z Kilimandżaro (poniżej mgły) widać chyba cały obraz tej krainy czterech stad. Jako podróżnik, musiał ogarnąć swoim wzrokiem całą krainę, wszystkie te nieprzebyte przez niego ziemie. Wchodząc ostrożnie i powoli na szczyt, będąc jeszcze poniżej mgły i pokrywy śnieżnej, zatrzymał się na płaskim kąciku na wzniesieniu. Odpocznie tam, podziwiając piękne widoki na całe Cesarstwo Doliny.
~Jasir
Manaia
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 15

#2
04-05-2018, 23:09
Prawa autorskie: Gunter

Byłam taka szczęśliwa! Gdy udało mi się spełnić jedno z marzeń i dotrzeć na szczyt góry, zaczynałam już planować dokąd udam się teraz. Na pewno pierwszym krokiem do następnej podróży było zejście na dół. Kiedy jednak spojrzałam na kamieniste zbocze poczułam się niepewnie. Okazało się, że droga w dół jest znacznie trudniejsza niż pod górę. Kroczek za kroczkiem podążałam jednak przed siebie ze świadomością, że kolejne przygody tylko czekają żeby mi się przydarzyć. Nuciłam cicho pod nosem i wędrowałam pogrążona w rozmyślaniach. Widziałam rozciągające się w dole tereny i zastanawiałam się który kierunek wybrać. To był idealny dzień na marzenia o wielkiej przygodzie – słońce rzucało na mnie swoje promienie, a miękkie obłoki powoli przesuwały się po niebie. Zapatrzyłam się na jeden z nich, próbując zdecydować czy bardziej przypomina słonia czy puszystego kotka. Przechyliłam lekko głowę, aby spojrzeć pod lepszym kątem. Postawiłam kolejny krok. Nagle poczułam jak moja łapa porusza się do przodu wbrew mojej woli, ponieważ natrafiłam nią na niestabilny kamień. Spróbowałam drugą łapą złapać równowagę, ale nic z tego. Przednie łapy rozjechały mi się na luźnych kamykach, tylne zaś znalazły się z przodu. W jednej chwili moje ciało wykonało niezgrabnego fikołka i zaczęłam z krzykiem staczać się w dół zbocza…
Jasir
Iskra
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:183 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 84
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 45

#3
05-05-2018, 18:43
Prawa autorskie: KanuTGL
Tytuł pozafabularny: Najbardziej nieprzewidywalna postać

Widok zapierał dech w piersiach. Jasir początkowo nie zauważył kroczącej po skałach białej lwicy, nie zauważyłby pewnie kogokolwiek, gdyż w głowie miał tylko ten piękny widok oraz zdobycie szczytu. Wybierając się w podróż liczył tylko, by nie spotkać cesarskiej straży.
Z dumania wybudził go krzyk lwicy staczającej się ze zbocza. Gdyby to był ktoś niebezpieczny, szykujący się do skoku na Jasira, i to na górze Kilimandżaro, Jasir miałby przechlapane. Jasir wrócił do rzeczywistości i pchnęło go do działania.  
Lwica szybko staczała się, a on nie mógł dokładniej przypatrzeć się nieznajomej lwicy. Nie mógł zostawić lwicy ot tak. Nie lubił być bierny...
Szybko, ale również w miarę ostrożnie próbował dotrzeć do białej lwicy. Ona staczała się jeszcze nad nim, więc wyszedł naprzeciw, żeby ją zatrzymać . 
- Trzymaj się ! Spróbuję cię zatrzymać ! - mocno opierał się o kamienie, żeby i on nie stracił równowagi pod naporem białej lwicy. Udało mu się ją zatrzymać, teraz mogła postawić się na nogi.- Wszystko okej ? Chodź, zejdźmy tutaj - wskazał jej płaski kącik na zboczu, miejsce jego wcześniejszej zadumy.
~Jasir
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-05-2018, 18:46 przez Jasir.)
Manaia
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 15

#4
05-05-2018, 19:36
Prawa autorskie: Gunter

Ziemia, niebo, ziemia, niebo i tak w kółko. Staczałam się tak szybko, ze nie byłam w stanie się zatrzymać mimo prób chwycenia się czegoś łapami i zębami. I nagle bum! Coś miękkiego i ciepłego zagrodziło mi drogę, zatrzymując mnie w miejscu. Kręciło mi się w głowie, więc początkowo nie widziałam na czym się zatrzymałam, przed oczami miałam tylko dwie barwy – brąz i czerń. Spróbowałam wstać na cztery łapy, ale zbyt się trzęsły, a świat dalej wirował mi przed oczami. Serce biło mi jak szalone. Jeszcze raz podniosłam się z ziemi. Tym razem udało mi się ustać na łapach. Wtedy brązowo-czarny kształt odezwał się do mnie, a mój wzrok powrócił na tyle, że mogłam mu się przyjrzeć. Odskoczyłam natychmiast od samca. Łapy troszkę mi jeszcze drżały i miałam zawroty głowy, ale spróbowałam przybrać jak najbardziej dumną postawę.
- Zostaw mnie! Nigdzie z tobą nie pójdę! – powiedziałam gwałtownie, odsuwając się od nieznajomego. – Poradziłabym sobie bez ciebie. Nic mi nie jest.
Wiem, że powinnam podziękować mu za ratunek, ale nie miałam zamiaru dać mu tej satysfakcji. Niech nie myśli sobie, że jestem bezbronną damulką w opałach. Czy nie o to chodzi wszystkim samcom? udowodnić samicom, że bez nich nie poradziłyby sobie w najprostszych zadaniach. Ale nie ze mną te numery. Udało mi się uwolnić spod męskiej dominacji i nie miałam zamiaru nigdy tam wracać.
Jasir
Iskra
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:183 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 84
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 45

#5
05-05-2018, 22:27
Prawa autorskie: KanuTGL
Tytuł pozafabularny: Najbardziej nieprzewidywalna postać

Jasir na "życzenie" odsunął się i już po chwili znalazł się na swoim bezpiecznym kąciku.
- Ok, ok. Nikogo nie zmuszam.  Mógł zrozumieć gwałtowność i nieuprzejmość lwicy, gdyby nie było tak niebezpiecznie, ale tutaj nie rozumiał zgorszenia lwicy. Przecież z tego urwiska nie można zjechać i pozostać żywy. 
- No pewnie...Pewnie, że poradziłabyś byś sobie - nie chciał być w żaden sposób cyniczny, czy sarkastyczny. Zamruczał jednak pod nosem "zjechać w dół urwiska" oraz cichsze "widowiskowo zjechać", które być może nie można było usłyszeć. Mruczał jakby mimowolnie, nie chciał, by biała to usłyszała. Nie jest powiedziane, że zachowanie lwicy w takiej sytuacji go nie zgorszyło. Mógł pomyśleć, po co w takim razie pomagał nieznajomej. Może trzeba było nie przerywać, dumać dalej?
~Jasir
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-05-2018, 22:29 przez Jasir.)
Manaia
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 15

#6
05-05-2018, 23:01
Prawa autorskie: Gunter

Samiec posłusznie oddalił się ode mnie. Spodziewałam się, że będzie naśmiewał się z mojego upadku, z tego że młoda lwiczka nie powinna samotnie chodzić po górach. Zmarszczyłam brwi w zamyśleniu. Wyglądało na to, że osądziłam go zbyt pochopnie i moja reakcja go uraziła. Do tej pory spotykałam tylko samców, którzy traktowali samice z pogardą, ale może zdarzały się wyjątki? Zawstydzona własną nieuprzejmością spuściłam wzrok na ziemię. Nie słyszałam co brązowy szepcze, ale domyślałam się, że na pewno jest na mnie zły. Zrobiło mi się przykro, że tak źle go potraktowałam.
- Wybacz, nie... nie chciałam być tak… niemiła. Ale nie wiedziałam kim jesteś, i.. i mogłeś być kimś złym albo no nie wiem… mogłeś być mordercą albo porywaczem albo no… kimś takim… – trudno było mi układać słowa w sensowną całość. Ciągle byłam roztrzęsiona.
Nieśmiało podniosłam wzrok na nieznajomego. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.
- Jestem ci winna przeprosiny. I naprawdę dziękuję. Gdyby nie ty na pewno spadłabym z tego urwiska. Uratowałeś mi życie. – zasmuciło mnie kiedy zdałam sobie sprawę, że to była prawda. Nie poradziłabym sobie sama. Bracia mieli rację, jestem tylko słabą samiczką i nie nadaję się do niczego. Cała moja podróż nie miała sensu i równie dobrze mogę wracać do domu okryta wstydem. Chciałam udowodnić sobie, że jestem samodzielna, ale już na samym początku wędrówki okazało się że nie miałam racji. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy, więc odwróciłam się od brązowego i zakryłam oczy łapą.
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

#7
06-05-2018, 09:53
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Po ostatniej rozmowie przeprowadzonej z Manaią, Vari ostatecznie z lekką niechęcią zdecydowała się wybrać w drogę na szczyt. Ostre, popękane skały nie ułatwiały jej podróży i z każdym krokiem zastanawiała się coraz poważniej nad zejściem na niższe partie. Ostrożne kroki i skupienie lwicy zostały jednak przerwane na dość sporej już wysokości. Echem rozeszły się żałosne krzyki i odgłosy spadających głazów. Brązowa zatrzymała się początkowo, by upewnić się czy aby na pewno jest bezpieczna. Potem nerwowo zaczęła ostrożnie biec w kierunku skąd owe hałasy pochodziły. Nie mogła zostawić kogoś innego w potrzebie! Bez większych problemów odnalazła miejsce, w którym przebywały dwa znane jej już lwy. Była od nich nieco wyżej, ale jednym susem mogłaby spokojnie wylądować obok nich, nie zrobiła tego jednak w obawie o to, że półka skalna mogłaby się oberwać.
- Wszystko w porządku? Słyszałam jakieś krzyki i niezwykle się przeraziłam. - wyjaśniła obojgu, póki co nie kierując do nich niczego poza tym pytaniem.
Widok Jasira na jej terenie, przy wyraźnym zakazie wstępu podczas ostatniej jego wizyty podniosło jej ciśnienie. Co do białej, nie była na nią zła, bo sama zezwoliła jej na podróż po terytorium cesarstwa, ale obecność tego samca nie była legalna, a co za tym idzie teraz będzie musiał za nieposłuszeństwo zapłacić. Vari ryknęła gardłowo chcąc zwołać ewentualnych członków stada jeśli tacy w pobliżu przebywali. Obserwowała czarnogrzywego uważnie.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Jasir
Iskra
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:183 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 84
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 45

#8
06-05-2018, 15:32
Prawa autorskie: KanuTGL
Tytuł pozafabularny: Najbardziej nieprzewidywalna postać

Biała lwica nagle zmieniła swoje zachowanie i widać było, że odczuwa skruchę i chce przeprosić. Jednak Jasir nie chciał by biała skruszyła się całkowicie i, jak widać, ze łzami upadła na duchu. Jasir był osobą, która z dwojga wolała podnosić na duchu, niż uniżać.
- Hej, wiesz... myślałem o podobnych rzeczach, kiedy zorientowałem się, że ktoś jest w pobliżu. Góry to niezbyt dobre miejsce do obrony przed atakiem z zaskoczenia. Nie odzywałem się do ciebie, wolałem odejść, bo myślałem, że może jesteś strażnikiem z Cesarstwa Doliny. A chyba nie jesteś, co ? - początkowy uśmiech zniknął, kiedy przejął się, że może spotkał jakiegoś strażnika z Doliny. Z jej kwestii nie wynikało, żeby była jego członkiem. Najgorzej gdyby spotkał  królową Vari - wtedy miałby problem. 
- Jak się nazywasz ? - spytał.  
Wtedy jeszcze nie zdawał sobie sprawy z jej obecności. W tej chwili była tuż nad nimi. Kiedy usłyszał jej głos i ryk, z samego zaskoczenia zrobił kilka kroków w tył, tak, że nieomal przylgnąłby do ściany. Jednak szybko przywrócił dumną postawę, nadal nie odpowiadał na pytanie - miał nadzieję, że biała wszystko wyjaśni. 
- Witaj Vari ! - przywitał się, odwrócony w jej stronę. Jego głos był wyważony: nie brzmiał ani nieśmiało, ani też arogancko. Patrzył z dołu na cesarzową i oczekiwał odpowiedzi.
~Jasir
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-05-2018, 15:45 przez Jasir.)
Manaia
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 15

#9
07-05-2018, 22:12
Prawa autorskie: Gunter

Zamrugałam szybko, żeby pozbyć się z oczu łez. Teraz mogłam znów spojrzeć na samca. Jego ciepły uśmiech podniósł mnie na duchu.
- Och, ale ja nie jestem groźna! – odpowiedziałam ze śmiechem – I nie jestem żadnym strażnikiem. Jestem Manaia.
Wtedy usłyszałam z góry jakiś głos. Brzmiał jak Vari, ale co ona miałaby tu robić? Przecież rozstałyśmy się na szczycie Kilimandżaro. Czyżby nie ufała mi na tyle, że śledziła mnie w drodze na dół?
Z miejsca, w którym się znajdowałam nie widziałam cesarzowej. Musiałam przejść kilka kroków i stanąć obok mojego wybawcy. Zadarłam głowę, aby lepiej widzieć stojącą wyżej samicę.
- Wszystko w porządku, Vari. Miałam maleńki wypadek, ale ten pan mi pomógł. Teraz wszystko już dobrze. Tylko troszkę się przestraszyłam. – powoli zdenerwowanie zaczynało mnie opuszczać i mogłam już pozwolić sobie na lekki uśmiech. Odwróciłam łeb w stronę samca.
- A jak pan ma na imię? Pan jest ze stada Vari? - spytałam zaciekawiona.
Athastan
Radca
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 61
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 81
Doświadczenie: 8

#10
10-05-2018, 23:39
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy

Nie, nie patrolował akurat okolicy. Ani nie wędrował nigdzie w żadnej ważnej sprawie. Po prostu był tuż obok, bo zasadniczo jakby nie patrzeć mieszkał.
W każdym razie, w cichym, chłodnym powietrzu dźwięki niosły się doskonale, i to właśnie dźwięki rozmowy sprawiły że skierował się akurat w to miejsce.
Aktualnie znajdował się nieco wyżej niż reszta lwów, na fragmencie skały wystającym nieco ze zbocza góry. Do pozostałych zostało mu jeszcze trochę drogi, ale za to widoczność z tego miejsca była wręcz popisowa. Przystanął więc na chwilę, by zobaczyć któż tym razem pojawił się na Kilimandżaro. Ostatnimi czasy wizyty wszelkiej maści gości stały się wcale popularne. A miało być to takie spokojne, zaśnieżone odludzielwie...
Pierwszą sylwetkę rozpoznał od razu, bo jakże by inaczej. Co do białej, to Uą ona nie była, choć na pierwszy rzut oka tak by się wydawać mogło. A innych białych lwic nie znał. Zaś ostatni...
No tak, akurat ten musiał się trafić. Niedoszły niby-lwioziemski kacyk z brakiem godności osobistej i tendencją do samostanowienia grupy. Na ich terenie. Chociaż, to może i dobrze... Zawsze może się okazać, że zajdzie potrzeba przymusowej ekstradycji. Chociaż jak na razie, zamiast się awanturować chyba zbiera kolejne niczego nie świadome lwice do swojej urojonej bandy. Biała tego dnia źle trafiła.
Zszedł ze skałki i skierował się na dół, tak że podchodząc znajdował się mniej-więcej na przeciw Vari a za plecami Jasira. Gdy znalazł się już na upatrzonym miejscu, przywitał się standardowym:
-Salut A potem usiadł, kamiennym pyskiem, i czekał, aż Cesarzowa poruszy sprawę grzywiastego gościa. A jeśli zamiast tego zajmie się lwicą, to on z chęcią wyjaśni sprawę pobytu tegoż lwa na Cesarskich terenach.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-06-2018, 20:32 przez Athastan.)
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

#11
20-05-2018, 10:57
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Poirytowanie jakie wynikało z napotkania na terenie należącym do stada pana Jasira sięgało zenitu przez co wyraz lwiej twarzy został przyozdobiony niechętnym grymasem. Skrzywiła się tak jakby liznęła jakiegoś cytrusowego owocu. Przełknęła gorzko ślinę i za chwilę z lekkim gniewem ryknęła w stronę niechcianego gościa, poprzedzając ten czyn grymaśnym uderzeniem łapy w podłoże.
- Jasir... co ja ci do cholery mówiłam! - dała upust swojej złości, nie odpuszczając od grzywacza swojego pełnego nerwów wzroku.
Słuchała tego co mówiła do niej biała lwica, ale jakoś wcale samiec przez swój czyn w morskich oczach nie zyskiwał. Znowu porzucił rodzinę na rzecz czego? Właśnie czego?! Podróży... a może szukania sobie drugiej nieświadomej kochanicy. Brązowa napuszyła się i położyła po sobie uszy. Wtedy też pojawiło się niespodziewane wsparcie w postaci Athastana, który dodał władczyni pewności siebie. Przywitała złotego skinięciem i natychmiast wróciła wzrokiem na Jasira.
- Uprzedzałam... miałeś się tutaj więcej nie kręcić ty, ty, kasanowo. Znowu porzuciłeś partnerkę i lwiątka na pastwę losu? Jaki z ciebie nieodpowiedzialny ojciec i partner! - mówiła z oburzeniem - Manaia, lepiej się od tego drania odsuń, bo pewnie za swój czyn będzie oczekiwał czegoś w zamian. Jesteś pod moją opieką więc teraz nic ci już nie grozi. Chodź tu do mnie. - wskazała łapą na jeden z kamieni nieopodal jej lewicy, który stanowił schodek na półkę na której siedziała wraz z cesarskim posłańcem. 
- Athastanie... przypomnij mi co czeka tego oszusta i samozwańczego lwioziemca za swoje poczynania. - póki co miała zamiar zastraszyć czarnogrzywego.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Jasir
Iskra
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:183 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 84
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 45

#12
22-05-2018, 22:01
Prawa autorskie: KanuTGL
Tytuł pozafabularny: Najbardziej nieprzewidywalna postać

Nawet nie domyślał się, że wrzask i poirytowanie królowej mogły przybrać taką potężną skale. Nagle stracił pewną postawę. Jej drugi ryk przyprawił go o dreszcze przez co skulony w ramionach i lekko uniżony zaczął znowu cofać się parę kroków. Wcześniej, kiedy stał tyłem do cesarskiej mości przyległ do ściany. Teraz, kiedy stał stał przed nią, niewiele dzieliło go od przepaści.
Trzy, cztery kroki wystarczyły, żeby za ostatnim krokiem, tylną łapą wyczuł przepaść. Nie mógł już zrobić kroku w tył...
Mimo jej nerwowego wzroku patrzył jej prosto w oczy. Próbował też przybrać luźniejszą postawę. Chwilę temu, Vari nazwała go Casanovą, co wydawało mu się jednak bardzo nietrafne. O wiele bardziej oburzało go w myślał nazywanie go nieodpowiedzialnym za rodzinę.
- Rodzina jest bezpieczna, niedaleko i nie są...całkiem sami... Zawsze wszystko miałem pod kontrolą. - nie chciał przedłużać wcale tu nie najważniejszych  spraw. Zaczął więc od nowa, teraz wyjaśnić swój cel podróży.
- Pamiętam nasze ostatnie spotkanie, kiedy przyprowadziłem Lotos do nowego domu. Nie chcę tu nikogo niepokoić. Od teraz mieszkam spokojnie, niedaleko stąd. Jedynym celem mojej 'wizyty' jest szczyt Kilimandżaro.
Tak jak wielu, co marzy o tym, żeby stanąć na szczycie.
Jeszcze gorsze odczucia wyzwoliła w nim ostatnia kwestia królowej. Nie było tak dużej podstawy, żeby tak go nazywała. Równie dobrze on też ma swoje zdanie o 'niezależności' królowej Doliny. Jednak nie na miejscu  byłoby robić tu głupie odzywki, ale nie mógł przez cały czas stać i bez niczego czekać na wyrok.
- Ja niczego nie oczekuje. Jak będzie chciała, to odejdzie. Ja zawsze potem idę w swoją stronę...
Nie był pewny tego, czy zejdzie z góry niczym niedotknięty. Choć wiedział, że Vari nawet nie była strasznym, surowym władcą. Ale jego noga znowu próbowała znaleźć jakąś przestrzeń na tylach. Znowu poczuł przepaść.
- Ja nigdy nie zrobiłem Cesarstwu nic złego ! Ani Lwiej Ziemi !
~Jasir
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-05-2018, 17:09 przez Jasir.)
Manaia
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 15

#13
25-05-2018, 21:53
Prawa autorskie: Gunter

Nie rozumiałam, co dzieje się wokół mnie. Nagle spod ziemi wyrósł kolejny lew, najwyraźniej znajomy cesarzowej. Na krzyk Vari, odruchowo cofnęłam się razem z Jasirem i wzdrygnęłam się, słysząc jak kamyki spod moich łap staczają się w przepaść. W tym momencie przypomniałam sobie moje obawy związane z przygotowaną przez cesarzową zasadzką. Możliwe, że jej stado wcale nie było wcale tak sielankowe i przyjaźnie nastawione do obcych, jak wcześniej mówiła. Poza tym ciągle byłam jej coś winna za wprowadzenie na górę. Ale chyba nie każe mi pomóc sobie w ataku na samca, który mnie uratował? Patrzyłam raz na Jasira, raz na Vari, słuchając ich rozmowy. Pewnie Vari miała rację nazywając go draniem, w końcu nie od dziś wiadomo, że samce są równie godne zaufania jak wygłodniała hiena, oferująca swoją pomoc w przypilnowaniu twojego obiadu. Nie chciałam jednak dołączać do tego sporu, obawiając się, że zaraz może on przerodzić się w walkę. Dlatego też zamiast podejść do Vari, ostrożnie odsunęłam się w drugą stronę, uważając aby znów się nie potknąć, ponieważ tym razem mogłabym nie mieć już tyle szczęścia, a nie chciałam w najbliższym czasie stać się podwieczorkiem dla sępów.
- Chyba… chyba na razie zostanę tu na dole – powiedziałam niepewnie, zerkając na uczestników sporu – Cokolwiek tu się dzieje, nie chcę brać w tym udziału. Ja chciałam tylko wejść na górę. I myślę, że powinnam już wracać.
Musiałam jednak na razie zostać, ponieważ jedyna droga, z której mogłam skorzystać prowadziła stromo w dół. Aby skorzystać ze ścieżki musiałabym wyminąć pozostałe lwy, a zbyt się bałam, żeby się do nich zbliżyć. Stanęłam więc w bezruchu, czekając co stanie się dalej, ale byłam przygotowana, aby w każdej chwili rzucić się do ucieczki, kiedy sytuacja stanie się zbyt niebezpieczna.
Athastan
Radca
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 61
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 81
Doświadczenie: 8

#14
01-06-2018, 21:26
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy

Jak dla niego, to sytuacja zapowiadała się interesująco. Dawno nic podobnego się nie działo, ba prawdę mówiąc, nie było chyba jeszcze sytuacji, żeby ktoś z oficjalnym zakazem pojawiania się w okolicy pokazał się nagle na Kilimandżaro. A żeby ów osobnik otrzymał wcześniej zakaz osobno od cesarza i osobno od cesarzowej, a i tak śmiał się tu pojawić, to było już lekkim przegięciem.
A tym czasem Jasir właśnie to zrobił. W pogoni za marzeniami.
I jeszcze ciągnął za sobą przypadkową lwicę, bo biała nie wyglądała, jakby łączyła ją z czarnogrzywym jakaś zażyła relacja. Miała po prostu pecha pojawić się tu w złym czasie i złym towarzystwie. Pomimo tego, chroniło ją jak każdego przypadkowego gościa prawo nietykalności. A poza tym, wystarczyło na nią popatrzeć, by stwierdzić, że nie stanowi problemu i sama chętnie by się stąd wyniosła.
Aby jej więc w tym nie przeszkadzać, i nie straszyć jej więcej, przesunął się nieco w bok i skinął głową na znak, że może iść.
A potem odwrócił się z powrotem do stojącego przed nimi problemu, i odpowiedził na polecenie cesarzowej.
- Oczywiście. A więc, za powtórne naruszenie grani cesarstwa, wbrew oficjalnemu zakazowi, zgodnie z obowiązującym prawem Cesarstwa Doliny, może na przykład zostać skazany na pozbawienie wolności, od dwóch miesięcy wzwyż. Jednakoż, jako że dowiódł swoim zachowaniem, że jest osobnikiem pozbawionym czci i honoru, i jak widać nierokującym poprawy, można uznać czyn którego się dopuścił, za złamanie banicji i stawić go przed zgromadzeniem w celu rozsądzenia o konieczności kary śmieci. Można także, w wypadku próby stawienia przez niego oporu, wyrok taki wydać i wykonać, w trybie natychmiastowym. -
Zakończył i odwrócił się w stronę Jasira z uprzejmym uśmiechem na pysku. No, prawie uprzejmym, bo jednak zęby były nieco zbyt odsłonięte. A potem odezwał się wprost do lwa.
- Mylisz się, twierdząc, że nic nie zrobiłeś Cesarstwu. Wtargnąłeś na nasze ziemie, choć dobrze wiedziałeś, że nie wolno ci się tu pojawiać. W dodatku nie potrafisz na swe usprawiedliwienie podać lepszego powodu niż chęć spełnienia swoich zachcianek o stanięciu na szczycie. A co do Lwiej Ziemi, to wytarłeś ziemię tym imieniem i wartościami z nim się wiążącymi. Ale za to nie my będziemy cię osądzać.
Skończł i popatrzył na niego z pogardą. I choć nie żywił wobec niego aż tak morderczych intencji, jak to przed chwilą zaprezentował, miło było go postraszyć.
Pamiętając jednak co może zrobić zastraszony i przyparty do muru, czy jak w tym wypadku przepaści, lew, stał gotowy na ewentualny atak, obserwując go uważnie.
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

#15
10-06-2018, 11:00
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Osobiście nic nie robiła sobie już ze słów Jasira, który według niej i tak czegokolwiek by nie zrobił i nie powiedział był na straconej pozycji. Niestety swoimi głupim, totalnie bezmyślnym postępowaniem na takie traktowanie sobie zasłużył, mimo tego iż Vari naprawdę chciałaby być względem niego miła... nie mogła. Łamał zasady, nie wyrażał się w stosunku do niej odpowiednio i co gorsza pakował w kłopoty innych. Nie widziała w nim żadnej poprawy od ostatniego spotkania, a miała nadzieję, że ją dojrzy. On nadal był uparty i nie potrafił przyznać się do popełnionego błędu.
Bardziej jednak zabolała i ugodziła ją w serce postawa Manai, która wcale nie chciała słuchać prośby i gestu cesarzowej. Ścisnęła wargi w nieprzyjemnym grymasie widząc jej ruch. Biała mogła czuć się niepewnie, ale wybrała obcego lwa, zamiast lwicy z którą miała już do czynienia. Brązowa przecież nic jej nie zrobiła, co teraz wywołało w niej nieprzyjemne uczucie.
- Manaia, nie masz się czego obawiać. Ręczę za ciebie swoim honorem - nic ci się nie stanie, tylko proszę stań u mojego boku i nie kręć się już obok tej przepaści. - wskazała ruchem łapy na to co było za jasną. 
Jasirowi nic nie odpowiedziała, bo wszystko co powinna mu przekazać zrobił już Athastan, którego bardzo doceniała za znajomość zasad i praw oraz za wzorową dla niej postawę zasłużonego strażnika Cesarstwa. Posłała mu ciepły uśmiech w nagrodę za dobre postępowanie i mądre, przemyślane słowa. Sama zaczęła się natomiast zastanawiać co powinna zrobić z ciemnym grzywaczem. Nie chciała pozbawiać go życia, ale o tym zadecydują jego następne poczynania. 
- Moim zdaniem jest zdanie Athastana, dobrze to wiesz. - oznajmiała spokojnie, również szykując się na odparcie ewentualnego ataku z jego strony. Podeszła bliżej krawędzi swojej półki i obserwowała zdenerwowanego najeźdźcę, który sam był coraz bliżej popełnienia błędu i spadnięcia ze zbocza usianego milionem głazów i kamieni i ostrych krawędziach.
[Obrazek: Dulw2MX.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości