♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Milele
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:Szkrab Liczba postów:89 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 60
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 15

05-08-2016, 22:21
Prawa autorskie: autor ava Disney, podpis autorstwa Xbox-DS-Gameboy, kolory ja

Ponieważ mama nie zareagowała na moje słowa, zamierzałam wykrzyczeć jej prosto w pysk czego się dowiedziałam od Serefi, ale odezwał się nieznajomy lew, którego zapach wyczułam jeszcze w obcej jaskini, gdzie spotkałam po raz pierwszy Paxa i na jego słowach się skupiłam. Natychmiast zrozumiałam, że mówi o mnie, i że jego zdaniem nigdy nie będę widzieć jak dawniej. Jednak nie bardzo się tym przejęłam. Póki mam mamę, tatę, Kasilla, Arvo i Logan zawsze dam sobie radę, prawda?
Niestety wyglądało na to, że moja siostrzyczka tak nie uważa. Wyraźnie była załamana. Gdy usłyszałam, że gdzieś pobiegła, i, sądząc po wydawanych przez siebie odgłosach, płacze, postanowiłam ją pocieszyć. Kierując się słuchem podążyłam za odgłosami. Natrafiłam na jakieś drzewo i chciałam się na nie wdrapać, ale nie dałam rady. Usiadłam więc pod nim.
- Nie plać, Logan - powiedziałam cicho. - Pamiętaj, ja zawsie będię twoją siośtrą, z oćkami ci bez. Tio nigdy się nie źmieni.
[Obrazek: s26rDhz.png]
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

06-08-2016, 13:07

Milele, Twoja postać nadal jest osłabiona i dlatego nie jest w stanie sama wspiąć się na drzewo, zwłaszcza że do tego jest małym ślepym lwiątkiem. Popraw końcówkę posta.

Edit: Teraz wszystko ok. :)
Kasill
Konto zawieszone

Gatunek:Lew //Złotogrzywy Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 75
Siła: 30
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 30
Doświadczenie: 3

06-08-2016, 16:57
Prawa autorskie: Ssaku

- Czego chcesz? - rzucił do zjawy, która pojawiła się na ścianie groty.
- Jak to czego? Twojej duszy. Ten ból, cierpienie, mniam takie smaczne - odpowiedziała mrocznym głosem na wpół się śmiejąc i zacierając łapy. Mały lew cofnął się kilka kroków. Nie miał ani złamanej łapy ani żeber. Mógł spokojnie uciekać. Demon był podobny do niego samego, tylko jakby był nieco starszy, tak z 1,5 roku. Chciał capnąć małego Kasilla, ale ten odskoczył. Nagle pojawiły się pomniejsze zjawy, które po kolei rzucały się na szarego. Zwiał im, uciekał ile sił w łapach, lecz na próżno. Biegł po pustyni, ale ona zamiast się kończyć była jak bieżnia. Gdzie nie pobiegł tam wracał do tego samego miejsca, jak w labiryncie, bez wyjścia, wody i czegokolwiek. Sam piasek.


Wybudził się i usłyszał ostatnie słowa Logan. Zobaczył jak jego siostra wybiega zapłakana z groty. Miała jednak rację. To nie tak, że nie było lekarstwa na ślepotę, po prostu nikt go nie znał. Zastosowano tu zasadę: Moc, Fokus, Efekt. Mocą był jad, Fokusem Milele, a Efektem jej ślepota. Tylko, że wszystko ma swoje przeciwieństwo jak zielony i czerwony, tak i nie czy dzień i noc. Więc i jad powinien mieć swój anty-jad czy coś w tym stylu. Podając przeciwieństwo mocy i zostawiając ten sam fokus, tworzymy zupełnie inny efekt to zupełnie jak 2+4=6, zamienić teraz 2 na 4 i mamy 8. Proste jest wymyślanie teorii trudniejsze jest jej udowodnienie. Kasill podniósł się nieudolnie i jęknął przy tym ze dwa razy. Szedł na trzech łapach, bo czwartej nie mógł nawet postawić. Doszedł po chwili do drzewa i ani mu przyszło do głowy, aby pomyśleć żeby się na nie wspiąć.
- Logan, Mil ma rację. Nie wazne czy któreź z nas nie widzi czy ma pekniętą łapę. Wazne, że jesteśmy razem - dodał jej otuchy. Przytuliłby ją gdyby nie to, że jest za wysoko.
- Gdy dorośniesz będziesz lekarzem i znajdziesz lek - dorzucił jeszcze. Samczyk dużo rozumiał jak na swój wiek, był również najstarszy i chciał się opiekować jak najlepiej swoim rodzeństwem. Chciał dac im przykład jak być prawym i heroicznym, cnotliwym, mądrym i jeszcze parę innych rycerskich cnót.
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

09-08-2016, 19:23
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Sami zacisnęła mocno zęby i podniosła łeb, patrząc oskarżycielsko na ciemnego samca.
-Jak to nie ma - odezwała się głośno, ostrym tonem - Musi być! A urazy głowy to niby jak leczysz, hę?
Poczuła, jak coś chwyta ją za gardło, gdy spojrzała na Firraela. Szybko odwróciła wzrok, ponownie wbijając swe spojrzenie w Vincenta. Nie może być. Musi być jakiś sposób, po prostu musi! Nie może być tak, że i Firrael, i Nigth stracili wzrok już na zawsze, już nigdy nie będą w pełni sprawni. Samiya poczuła złość, złość na czarnego, że tak szybko przekreślił ich szanse. Jeszcze twierdząc, że na uraz głowy jest sposób, co było bzdurą. Akurat to Sami dobrze wiedziała - można było leczyć rany, przemywać, robić okłady, można było leczyć choroby wewnętrzne, podając napary z ziół, można było wzmocnić organizm roślinami, ale akurat na uraz głowy nie było lekarstwa. A urazy głowy były niebezpieczne.
Czując, jak jej nadzieje powoli umierały, spojrzała jeszcze raz na rudzielca. Jego reakcja sprawiała jej niemal fizyczny ból, gdy przybrał kamienny wyraz pyska, gdy ironicznie odpowiedział lwu, gdy wyszedł dumny. Gdy jej czułe uszy wychwyciły jego przekleństwa, mruczane już po wyjściu z groty. Tak, by inny ich nie dosłyszeli.
Ostry, wysoki krzyk szarej lwiczki przerwał ciszę, a do tego wyrażał dokładnie uczucia serwalki. Gdyby nie to, że Sami była już dorosła i potrafiła lepiej maskować swoje emocje, zareagowałaby dokładnie tak samo. Zamiast tego, jedynie odezwała się.
-Nie masz racji.
Jej głos był zimny i stanowczy. Wciąż wierzyła, że na ślepotę był jakiś lek, musiał być. Odwróciła się i dumnym krokiem wyszła z groty, do Firraela. I przez chwilę milczała, niepewna, bo jednocześnie nie wiedziała co powiedzieć, jak i chciała zrobić tyle rzeczy. Chciała go przytulić, pocieszyć, chciała dać mu nadzieję, obiecać, że będzie lepiej, że im się uda. Z drugiej strony bała się, że rudy ją odepchnie, i czy mogła go winić? Nie była cudotwórcą. Jej mentor ją opuścił. Nie mogła mu dać nic prócz nadziei, która wydawała się teraz złudna i głupia. Znów czuła się tylko małym serwalem, który nic nie potrafi, a przecież chciała udowodnić, że jest inaczej.
-To jeszcze nie koniec - odezwała się w końcu -Nie wierzę tamtemu szaremu - pokręciła łbem stanowczo i spojrzała na Firraela.
-Musi być jakieś lekarstwo. - oznajmiła twardo, z przekonaniem. Mimo to, obawiała się, że rudy nie podziela jej zdania.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

09-08-2016, 21:26
Prawa autorskie: Własne

Vincent jedynie zaśmiał się cicho na słowa i warkoty wszystkich zgromadzonych naokoło niego. Drwił sobie z tego, co mówili, nawet z małej Logan. No cóż, co on zrobi? Prawda zwykle nie jest za przyjemna. Tak było też i teraz. Szary lew pomachał łbem na boki, nie dowierzając w to co się tutaj dzieje. Odetchnął i podniósł się.
-Wybaczcie, ale jeśli chcecie znać prawdę, która was zaboli, i zachowywać się w taki sposób - nigdy o nią nie pytajcie.-
Odparł nisko, zirytowany zachowaniem tych, których tutaj spotkał. No, może poza Ayumi. Miał odczucie że chyba jako jej jedynej było w stanie zrozumieć DLACZEGO nie można wyleczyć ślepoty i czemu nie ma na nią leku.
-Jak leczę uraz głowy?-
Uśmiechnął się do serwalki cynicznie.
-Ślepota wywołana urazem głowa przechodzi sama.-
"Inteligentko" - dopowiedział sobie w myślach, patrząc czerwonymi ślepiami wprost w jej zielone.
-Dobrze. Będę już szedł. Mimo było poznać, mam nadzieję, że z Kasillem będzie wszystko dobrze.-
Uśmiechnął się serdecznie do złocistej lwicy, bo aktualnie tylko do niej czuł jakikolwiek respekt. No... Przed chwilą było zupełnie inaczej, ale ona jako jedyna zachowała się w odpowiedni sposób. Nie owijając dalej w bawełnę, chwycił w pysk swoją liściastą torbę z ziołami i opuścił jaskinie, następnie opuszczając tereny Lwiej Ziemi.
Będąc już poza grotą, pozwolił sobie na uwolnienie złości i na ponarzekanie sobie w myślach.
Co oni sobie wszyscy myśleli? Są rzeczy możliwe i niemożliwe. Niestety.
Krocząc tak wśród sawanny zorientował się dopiero teraz, że skądś Samiyę kojarzył... Ah... No tak. Była ze stada jakiegoś-tam księżyca. Tam nie potraktowano go za dobrze. Tutaj również. Będzie omijał więc te tereny szerokim łukiem. Nie będzie się już wplątywał w coś, za co może zostać potraktowany w taki sposób po raz kolejny. Teraz mało kto potrafił okazać wdzięczność.
[ZT]
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
Logan
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:108 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 10

10-08-2016, 11:58
Prawa autorskie: Xylax/Kamiś

Nie płakała zbyt długo, jeszcze zanim usłyszała głos siostry miała już tylko mokre powieki, otarła je łapką i pociągnęła noskiem.
- Nie płacie przecież.- Nadęła polisie, o nie nie, jest przecież dzielna, trochę się zdenerwowała.. po prostu za dużo wrażeń dla małego lwiątka jak na jeden dzień. Podniosła się do siadu w swojej kryjówce wychylając nieco łebek.
- ... - zobaczyła Kasila i zmarszczyła brewki. Mieli obaj leżeć i wypoczywać. - Źniowu chodzicie jak wam nie wolno.- Stwierdziła, zabrała się za zejście z pnia, droga w dół szła jej zdecydowanie mniej poradnie, łapki rozjechały się jej kiedy ostatnie centymetry pokonała susikiem, szybko jednak podniosła sie do pionu.
- Ja to wiem, nie ważne.. nic nie ma znaśenia. Jesteźmy rodziną i zawsze nią będziemy.- Siadła koło nich i sapnęła, mina trochę jej złagodniała. - Będe.. obiecuje i będe lepsia niź tamten.. pfghi.. a wy, wy macie mi obiecać że przestaniecie się pakować w kłopoty.- Pacnęła Kasila w ucho lekko samą łapka bez pazurków. - Chośmy do domu.. zanim mama się zaśnie martwić.

Theme

[Obrazek: logan_kopia_by_koseki_leonheart-dbk4gks.png]

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬ ஜ۩۞۩ஜ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬  
Gdy ktoś cię lubi, bo się starasz, to nie lubi cię takiej, jaką jesteś.  
Lubi nieprawdę o tobie.

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬ ஜ۩۞۩ஜ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Omara
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 36

13-08-2016, 20:46
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*

Słysząc tę bolesną dla niej prawdę spuściła w smutku łeb. Samiya natomiast, która była w również podobnej sytuacji co ona, zareagowała znacznie gwałtowniej, co spowodowało rozdrażnienie Vincenta i opuszczenie groty medyka. W sumie to nawet go rozumiała...medyk to w końcu nie cudotwórca, niestety...
Co do cudów, Ayumi czuła że tylko cud opatrzności mógłby przywrócić Milele wzrok. Pytanie tylko, czy to w ogóle jest możliwe?
Nagle Logan wybiegła ze łzami w oczach z groty, by w pobliskim drzewie móc ,,wypłakać'' swoje troski, a za nią wyszło jej rodzeństwo.
- Przepraszam na moment - rzuciła tylko do serwalki i natychmiast udała się do swoich dzieci. Gdy stanęła przy nich, wszystkie trzy już były na trawie.
- Nie możecie tak wybiegać z groty, zwłaszcza wy dwaj, wasze rany się jeszcze nie zagoiły - upomniała potomstwo, a szczególnie Kasilla i Milele, po czym jej mina złagodniała. Musiała wymyślić w końcu coś, co sprawiłoby że do pysków jej dzieci, oraz partnera znów wrócił uśmiech.
- Wszystko będzie dobrze. Najważniejsze jest przede wszystkim nauczyć waszą siostrę, jak żyć bez oczu. Pamiętajcie że został jej jeszcze słuch, oraz węch, a to też jest bardzo ważne - odrzekła. Sama nie miałaby sumienia obiecywać swoim dzieciom cudów w stylu: Nie martwcie się, wasza siostra odzyska wzrok. A co jak nawali? Dzieci takie obietnice biorą bardzo poważnie i byłyby bardzo zawiedzione niedotrzymaną obietnicą.
- A teraz wracajmy - dodała na koniec, po czym po kolei zaniosła swoje małe z powrotem do jaskini, jeden po drugim.
Gdy już wszystkie były w środku, do jej głowy wpadła pewna myśl.
- Jesteście głodne?
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

15-08-2016, 22:30
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

Przepraszam, że tak późno
___

Rudy siedział przed jaskinią z posępną miną. Usiadł w cieniu drzewa, by schronić się przed deszczem. Nie zwracał uwagi na Jicho, która próbowała go pocieszyć gruchaniem, ani na lwiątka wybiegające po kolei z groty.
W gruncie rzeczy nie miał za złe znachorowi, że nie znał sposobu na ślepotę. Bardziej go uderzyło, że lew z całą stanowczością zaprzeczył możliwości przywrócenia wzroku. Była to arogancja typowa dla grzywaczy. Ale najgorsze było to, że przez ten silny bodziec Firrael znów został pchnięty w zwątpienie i sceptyczne nastawienie. Znów musiał zakwestionować, czy ta wyprawa ma jakikolwiek sens. Właściwie to był już gotów do drogi powrotnej.
Doskonale wiedział, w którym momencie stanęła przed nim Samiya, ale mimo to dalej oczy miał zwrócone gdzieś w przestrzeń. Zastanawiał się, co teraz zrobi. Wyczuwał, że sama nie jest tego pewna. Obdarzył ją swoim dosłownie pustym spojrzeniem dopiero, gdy skończyła mówić.
Musiało jej bardzo na tym zależeć. Nie zamierzała się poddać. Po tym, jak opłakiwała śmierć towarzysza obwiniając przy tym siebie, złotokot był przeświadczony, że kotka jest wyczulona na punkcie pomagania innym. Ale też nie był w stanie uwierzyć, że ciągnie to wszystko dalej dla niego. Dla ledwie poznanego kocura z dziczy. Pewnie bardziej motywował ją ten młody kociak, o którym wspominała. Ale to przynajmniej było zapewnienie, że nie odpuści tak łatwo. Nawet, gdy rudy postanowi porzucić tę misję. A głupio by wyszło, gdyby wrócił do dżungli, a po jakimś czasie usłyszał o medyczce, która znalazła lek na ślepotę. Wciąż nie dowierzał w taką możliwość, ale jeśli się spełni, to warto się na to załapać. Nawet jako obiekt doświadczalny. W końcu sam przed sobą przyznał, że nie ma nic do stracenia.
- Ten znachor to dupek. - Wypalił. - Sądzi, że wszystko wie. W dodatku nie daje nadziei. Kto w ogóle zrobił z niego uzdrowiciela? Nadaje się tylko do wylizywania ran. - Parsknął. Trzeba było zrzucić na kogoś frustrację, a Vincent zdecydowanie sobie na to zasłużył.
- Równie dobrze antylopa może powiedzieć, że nie da się przeżyć jedząc mięso, gdy sama nigdy tego nie próbowała.
Jakoś łatwiej było mu myśleć pozytywnie, gdy za cel postawił sobie pomoc półślepemu kotu, a nie sobie. Nie zamierzał być jak ten lew i wykluczać pomysłów Samiyi. Gdyby chodziło tylko o niego, z miejsca powiedziałby, że szkoda zachodu. Dziwił się sam sobie, że po raz pierwszy od dawna nie myśli egoistycznie. Chciał wesprzeć Samiyę. I znowu czuł się w porządku z myślą, że to nie on jest tym potrzebującym.
- Dokąd teraz? - Zapytał, a na jego pysku pojawiła się nuta optymizmu. Wewnętrznie nie był aż tak pozytywnie nastawiony do dalszego przebiegu podróży, ale chciał podtrzymać na duchu towarzyszkę. Pustułce nie umknęła ta dziwna zmiana nastawienia, co wyraziła zdziwionym skrzekiem.
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

16-08-2016, 00:19
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Z początku miała wrażenie, że gadała z kamieniem. Kamieniem obrośniętym rudym futrem, co stanowiło dość dziwną wizję, ale jednak. A nawet gdy złotokot wreszcie się do niej odwrócił, jego pysk nie dawał żadnej podpowiedzi. Znów nie miała pojęcia jak on zareaguje, znów w niepewności czekała na jakiś ruch z jego strony. Zazwyczaj łatwiej jej było zrozumieć czyjeś zachowanie i później domyślać się, co dana osoba zrobi, ale nie w przypadku Firraela. Przy nim zawsze musiała się zastanawiać i nigdy nie miała pojęcia, co mu chodzi po łbie. Można było zwariować.
Zastanawiała się, czemu tak właśnie było, czemu nie mogła zrozumieć jego poczynań. Był inny, to pewne. Już jako niewidomy jego zachowanie musiało być inne, by mógł przetrwać, ale jakaś nieśmiała myśl w jej głowie twierdziła, że to dlatego, że był samotnym, niewielkim kotem. Ale czy ona jako serwal nie powinna lepiej rozumieć kota jej rozmiarów? Rozumieć, co musiał robić by przeżyć, jaką mentalność musiał wykształcić... Ale co jeśli ona już nie potrafiła kogoś takiego zrozumieć? Jeżeli życie w lwim stadzie sprawiło, że... Że była już zbyt lwia? Myślała jak lew, nie jak serwal?
Ach, koniec tych rozmyślań, masz teraz ważniejsze rzeczy na łbie.
Na pierwsze słowa rudzielca zareagowała nieśmiałym, pytającym spojrzeniem. Ona sama była zła na Vincenta, ale nie wiedziała, że Firrael również się na niego rozzłości. Jednak szybko na jej pysku pojawił się uśmiech, gdy zrozumiała, do czego dąży rudy. Och, miała ochotę go przytulić w podzięce za to, że zgodził się dalej wędrować wraz z nią, trzymając się jedynie złudnej nadziei. Nie miałaby mu za złe, gdyby zrezygnował. Potrafiła zrozumieć jego żal i niechęć.
Poprzestała jednak na szerokim uśmiechu.
-Masz rację - odezwała się radośnie i kiwnęła łbem. Chyba nigdy nie przestanie robić takich rzeczy w rozmowie z nim, mimo, że on ich nie dostrzegał.
-A zatem... Mglisty Brzask? Skoro mają tam medyka...
Wydawało się to dobrym pomysłem. Co prawda wciąż padało, ale czekanie na koniec deszczu nie miało najmniejszego sensu. A zatem mogli ruszać. Sami spojrzała w kierunku groty, we wnętrzu której zniknęła złota wraz z dziećmi. Chyba wypadałoby się jakoś pożegnać? Jednak Ayumi wydawała się być zajęta swoimi pociechami i niespecjalnie już się nimi przejmowała. Niech będzie.
-Więc chodźmy - powiedziała stanowczym, lecz wesołym tonem. Uśmiechnęła się raz jeszcze do rudego i ruszyła.
/zt
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Kasill
Konto zawieszone

Gatunek:Lew //Złotogrzywy Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 75
Siła: 30
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 30
Doświadczenie: 3

16-08-2016, 00:27
Prawa autorskie: Ssaku

Siedząc tak na tyłku z bolącym jak jasny gwint ogonem. Jednak szybko wstał gdy Logan zeszła, a mama przyszła po nich. Był strasznie głody, taka wyprawa jaką przeżyli Milele i Kasill jest strasznie wyczerpująca.
- Tak! Ja bym coś zjadł - powiedział z entuzjazmem skacząc w duchu radości, bo gdyby zrobił to cieleśnie pewnie skończyłoby się na połamanej drugiej łapie czy też żebrach. I tak go już bolą i to bardzo.
Milele
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:Szkrab Liczba postów:89 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 60
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 15

16-08-2016, 15:47
Prawa autorskie: autor ava Disney, podpis autorstwa Xbox-DS-Gameboy, kolory ja

Uśmiechnęłam się do Logan, dumna, że udało mi się poprawić humor siostrze. Gdy mamusia do nas podeszła, szybko się do niej odwróciłam.
- Mamusiu! - zawołałam podekscytowana. - Czy wiesz, że Serefi jest moim Duchem Stróżem? Kto to jest Duch Stróż, mamo? - Podskoczyłam.
[Obrazek: s26rDhz.png]
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

17-08-2016, 20:53
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

Firrael nie musiał widzieć Samiyi, by wiedzieć, że się uśmiecha. Rytm serca zdradzał wiele, a do tego oddech i w końcu głos. Oczywiście deszcz utrudniał mu trochę nasłuchiwanie tych dwóch pierwszych, ale radosnego tonu nie dało się z niczym pomylić. Zresztą, uważał, że taki właśnie najbardziej pasuje do medyczki. O wiele lepiej się jej słuchało, gdy miała dobry humor, niż przy użalaniu się nad sobą, czy przeganianiu obcych. Być może to banalne stwierdzenie, ale rudy z przyjemnością słuchał jej głosu. Nie był to lek na ślepotę, ale zdecydowanie sprawiał, że czuł się lepiej. Oczywiście nie przyznałby tego. Zresztą, niewiele rozmawiał z kimkolwiek, więc nie mógł za bardzo porównać jej głosu do jakiegokolwiek innego.
Następnym przystankiem miał być Mglisty Brzask. Czyli stado, do którego należał Aksu. Firrael miał nadzieję, że kocur nie nagadał swojemu przywódcy niemiłych rzeczy na temat przyjmowania gości przez Stado Księżyca. Być może nie będą chcieli pomóc ze względu na Samiyę. W każdym razie będzie dobrze, jeśli uda im się przeżyć tę wizytę.
Złotokot wstał i wskazał nosem niebo. Ale Jicho nie miała zamiaru latać w taką pogodę. Zasiadła na jego lędźwiach i nastroszyła pióra. Firrael westchnął i ruszył za dźwiękiem łap Samiyi.

/zt
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
Logan
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:108 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 10

17-08-2016, 21:58
Prawa autorskie: Xylax/Kamiś

Logan zwiesiła łebek w odpowiedzi na słowa matki, wiedziała że nie wolno, ale.. ale wybiegła tylko przed nią. W środku był za duży tłok i gwar, nie mogła tam pobyc sama. W ciszy dała się zanieść Ayumi do groty i kiedy ta ją postawiła na ziemi podniosła się do siadu natychmiast.
- Będę pomagać mamusiu Milele żeby się nauciła żyć bez widzenia, ale nie chcie zieby nie widziała zawsie, dlatego naucz mnie o ziołach.. wsiśko co umiesz, tamta mała cętkowana lwica mówiła że są inni tacy jak.. wy. Prawda? Mozie ktoś będzie umiał wyleczyć Milele?? Chcie być medykiem! Mammusiu!- Tylko to teraz miała w łebku, no przynajmniej do czasu aż nie padła wzmianka o jedzeniu, wtedy z brzuszka Logan dobyło się burczenie i mała samiczka położyła po sobie uszka ciut zawstydzona.

Theme

[Obrazek: logan_kopia_by_koseki_leonheart-dbk4gks.png]

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬ ஜ۩۞۩ஜ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬  
Gdy ktoś cię lubi, bo się starasz, to nie lubi cię takiej, jaką jesteś.  
Lubi nieprawdę o tobie.

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬ ஜ۩۞۩ஜ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Omara
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 36

30-08-2016, 14:27
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*

Uzyskawszy odpowiedź od dzieci, już miała wyjsc by złapać coś znajdującego się nieopodal groty, aż nagle zatrzymały ją słowa Logan. Ona chce być medykiem?!
W pierwszej chwili lwica patrzyła na nią zdumiona, ale potem na jej pysku pojawił się serdeczny uśmiech. Nawet zrobiło się jej miło że córka chce iść w ślady matki.
- W takim razie jak będziesz nieco większa, to pokażę Ci różne zioła i nauczę Cię jak leczyć- zapewnila szarą samiczkę. Osobiście wolała nieco poczekać z edukowaniem jej. Jeszcze mogłaby przez przypadek natknać się na coś trujacego...
- Idę złapać wam coś do jedzenia. Nie ruszać się stąd! Zrozumiano? - dodała stanowczym tonem po czym wyszła na polowanie....

***

Wróciła po paru minutach trzymając w pysku trupa młodej impali, po czym zaraz położyła ją przy potomstwie, tak że Milele mogła wyczuć krew. Sama medyczka położyła się zmęczona by popatrzec jak lwiatka zaspokajają swój głód.[/b]
Logan
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:108 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 10

31-08-2016, 10:41
Prawa autorskie: Xylax/Kamiś

Odpowiedz matki bardzo ją ucieszyła i pomimo tego że jeszcze sekund kilka temu była zła i płakała, teraz na mordce małej pojawił się szeroki uśmiech. - Naplawde?- Aż podskoczyła, zerwała sie na cztery łapki i okręciła się wokół siebie z ekscytacji, klapnąwszy na koniec na pupcię.
Nie mogła sie już doczekać pierwszych lekcji.
- Dopsie, ja ich popilnuje!

Kiedy w grocie pojawiła się zdobycz Logan natychmiast rzuciła sie na nią żeby poszarpać ją za uszy. - Rawrrryry.. była jesie żywa mamusiu!- Powarkiwała i kąsała impale po karku, marszcząc przy tym nosek i kładąc uszka. Taka dziecięca zabawa.
Mamo patrz, jak dobijam ofiarę żeby nie uciekła.

Theme

[Obrazek: logan_kopia_by_koseki_leonheart-dbk4gks.png]

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬ ஜ۩۞۩ஜ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬  
Gdy ktoś cię lubi, bo się starasz, to nie lubi cię takiej, jaką jesteś.  
Lubi nieprawdę o tobie.

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬ ஜ۩۞۩ஜ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości