♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kasill
Konto zawieszone

Gatunek:Lew //Złotogrzywy Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 75
Siła: 30
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 30
Doświadczenie: 3

01-09-2016, 15:47
Prawa autorskie: Ssaku

Wyszczerzył ząbki gdy usłyszał siostrę. Cieszył się, że jego siostrzyczka jest taka pełna empatii i dobroduszna, choć jeszcze nie wiedział co znaczą te słowa. Gdy mama przyniosła jedzenie naszła go myśl. Postanowił się nią podzielić z innymi, a raczej zapytać.
- Mamooo, a dlaczego gdy Mil zaatakował wąż to wszyscy o nią zadbali, a gdy ty zaatakowałaś tą impalę to nikt się nie przejął? - powiedział swoim słodkim dziecięcym głosikiem. Zainteresował go temat, zanim jednak mama mu odpowiedziała zaczął jeść czerwone mięso. Był bardzo głodny, pomoże mu to też zregenerować siły i wrócić do pełni zdrowia.

// Sorry, ze krótko, ale muszę się nim rozkręcić//
Omara
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 36

03-09-2016, 15:38
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*

Uśmiechnęła się rozbawiona widząc poczynania Logan. Dzieci w końcu powinny rozwijać swoje drapieżnicze instynkty. Za jakiś czas trzeba będzie je zabrać na naukę polowania.
Słysząc pytanie Kasilla, podniosła uszy.
- Milele należy do naszej rodziny, a o członków rodziny powinno się dbać. Ta impala też miała mamę, niestety odeszła od niej zbyt daleko...My akurat jesteśmy drapieżnikami. Musimy jeść mieso.- tymi słowami chciała również nakierować dzieci czym kończy się samodzielne wychodzenie tak młodych stworzen.
- A tak w ogóle, to kto wam pozwolił samemu oddalać się tak daleko od domu? - zapytała swoje najstarsze i najmłodsze młode. Mina jej zrzędła, widać było że nie była zadowolona.
Logan
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:108 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 10

07-09-2016, 21:22
Prawa autorskie: Xylax/Kamiś

Mała Logan nie miała wątpliwości takich jak jej brat, czemu jedli inne zwierzęta? Były smaczne po prostu.
Jednak kiedy Kasill zadał swoje pytanie popatrzyła ciekawsko na mamę, była ciekawa jej odpowiedzi, w końcu to też był jakiś rodzaj wiedzy. Memlala przy tym futerko zdobyczy na przemian ugniatając je łapkami.
Potem bystre ślepka przekierowały się na brata, właśnie niech się wstydzi, nie słuchać mamy i pakować się tak w tarapaty. Reprymenda należała się młodemu, pokiwała głową. Niemądry brat, niemądra siostra. Nadęła poliki.
- Juź na nich nakźiciałam mamusiu.- Wypięła dumnie pierś, chociaż po chwili przestała się tak napinać. Miała nadzieję że rodzeństwo przestanie przysparzać im wszystkim zmartwień.

Theme

[Obrazek: logan_kopia_by_koseki_leonheart-dbk4gks.png]

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬ ஜ۩۞۩ஜ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬  
Gdy ktoś cię lubi, bo się starasz, to nie lubi cię takiej, jaką jesteś.  
Lubi nieprawdę o tobie.

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬ ஜ۩۞۩ஜ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Omara
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 36

23-09-2016, 13:09
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*

/Robimy przeskok bo to już za długo trwa/

Musiało minąć trochę czasu, by dwójka jej dzieci wróciła do pełni zdrowia i sił. W końcu można było znów wyjść na świeże powietrze, zobaczyć się z tatą i resztą. A propos taty...coś długo nie wracał...co on tam robi?
Mimo że mu bezgranicznie ufała wolała jednak zobaczyć co się z nim dzieje.
- Dzieci, co powiecie na to byśmy poszli do taty?- zaproponowała z uśmiechem w pysku, po czym powolnym krokiem wyszła z groty, wraz z calym swoim potomstwem.

/z.t x 5, dzieci, możecie się postarzyc/
Logan
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:108 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 10

25-09-2016, 13:00
Prawa autorskie: Xylax/Kamiś

// TAG! Czyli 5 miesięcy w przód? :"D

Oj minęło sporo czasu, z ciapowatej pełnej zapału kluchy wyrosła całkiem zwinna mała lwiczka, nadal pełna zapału oczywiście! Logan zerwała się na cztery łapki i żywo podskoczyła.
- Tak, chodźmy. Ile można spać i jeść.- Od tego się tylko tyje przecież. Pobiegła z resztą dokazując po drodze ile wlezie.

ZT

Theme

[Obrazek: logan_kopia_by_koseki_leonheart-dbk4gks.png]

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬ ஜ۩۞۩ஜ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬  
Gdy ktoś cię lubi, bo się starasz, to nie lubi cię takiej, jaką jesteś.  
Lubi nieprawdę o tobie.

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬ ஜ۩۞۩ஜ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Sören
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 23

31-01-2017, 00:56
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP

Wkroczył do groty przed wszystkimi i szybko rozejrzał się dookoła. Wszedł głębiej, odstawiając na bok ewentualne przeszkody, po czym upewnił się, że miejsce, w którym pewnie ułożą Maru jest również uporządkowane, żeby dorośli nie musieli sobie chociaż tym zaprzątać głowy, po czym stanął obok, jeszcze raz ogarniając wzrokiem całą grotę, aby się upewnić, że niczego nie pominął.
Pozostało mu czekać, aż reszta przyjdzie, został jednak blisko w razie, gdyby mógł pomóc jeszcze w jakiś drobnostkach.
[Obrazek: sorepod_by_salvathi-dat1jo1.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

01-02-2017, 17:50
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Grota nie znajdowała się daleko, ale i tak minęła dłuższa chwila, zanim wraz z Falarisem doniosła tu Maru i ułożyła go na miękkim posłaniu z antylopich skór, uważając przy tym na jego poranioną łapę. W trakcie drogi Vasanti usiłowała sięgnąć językiem szram, które pozostawiły na jej pysku pazury zdrajczyni, ale nadaremnie. Nic to, później się tym zajmie.
Pomimo wysiłków rudego, nietrudno było się domyślić, że grota od dawna stała pusta... Niedobrze, ktoś powinien pilnować tego burdelu.
- Ayumi! - zawołała, stanąwszy u wejścia do groty. - Logan! - spróbowała z imieniem swej młodszej pomocniczki.
Cisza.
Westchnąwszy, skierowała bystre spojrzenie na syna, który wręcz wyglądał, jakby czekał na rozkazy.
- Sören, pójdziesz po wodę? - rzuciła w jego stronę, po czym wskazała pyskiem leżącą pod ścianą połówkę sporego kokosa, która zwykła jej robić za miskę.
Sama zaś udała się do miejsca, w którym przechowywała zioła i wyciągnęła stamtąd jedną łodyżkę mięty. Przytrzymała ją łapą, a zębami oskubała z liści, które leżały teraz w kupce obok, zaś samą łodygę zaczęła żuć, jednak bez przełykania. Lekko zmrużyła ślepia; uwielbiała ten smak i zapach, aż szkoda, że nie miała czasu się nim podelektować.
Wreszcie nachyliła się nad Maru i podjęła niezwykle wyrafinowaną operację lizania jego rany. Ślina zmieszana z olejkiem miętowym powinna pomóc.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

01-02-2017, 18:11
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Czuł się lekko skołowany, to pewnie przez szok, może przez upływ krwi. Lekko przygryzał sobie wargę, żeby sobie uświadomić, że nie śni. Lepiej się upewnić niż zrobić coś głupiego. Czuł, że jest niesiony przez kogoś, tylko kto to mógł być? Chyba Venety, ją ostatnią widział. Mniejsza, okolicę poznawał, to najważniejsze. Przymknął oczy, by troszkę odpocząć. W końcu trochę się ściemniło i ochłodziło. Lekko uchylił powiekę. Grota, chyba medyka, bo czuć zioła. Ale przestało się trząść. Rozejrzał się dookoła, ale zobaczył koło siebie tylko czyjeś łapy. Potem poczuł zimne, szczypiące coś na łapie. Syknął lekko przy tym i zacisnął zęby. Bolało, ale przynosiło ulgę.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Sören
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 23

04-02-2017, 14:10
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP

Jego serce biło szybko, a on sam wstrzymywał oddech, kiedy mama wołała Ayumi i Logan. Kiedy jednak nie otrzymała odpowiedzi, drgnął, gdy zwróciła się do niego.
Podążył za nią wzrokiem, aby zlokalizować miskę, po czym jedynie skinął szybko łbem. Natychmiast wziął skorupę kokosa i popędził w stronę rzeki, która płynęła blisko Groty. Wrócił prędko, chociaż szedł dość powoli, aby nie rozlać zbyt dużo wody, po czym postawił ją obok mamy i zrobił dwa kroki w tył, aby nie zajmować jej miejsca. Patrzył jedynie jak zahipnotyzowany na ranę lwa i to, co robiła mama.
[Obrazek: sorepod_by_salvathi-dat1jo1.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

06-02-2017, 20:44
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Wkroczyła do jaskini jako ostatnia. Szła na samym końcu grupy, trochę wolniej, wciąż oszołomiona wydarzeniami znad rzeki. Krokodyl, walka, truchło Sotha, Vari i Haki, Vei... Bardzo dużo się działo w tak krótkim czasie i nie zdążyła do końca wszystkiego przetrawić. Minęła się w wejściu z młodym lwiątkiem, który z zapałem biegł z kawałkiem kokosa... Biedny dzieciak. Może los dzieciaków Vei był jej obojętny, ale szkoda jej było tego samczyka. Widział zdradę, śmierć, krew. Niby normalna kolej rzeczy, takie życie, ale mimo wszystko... To tylko dziecko.
Weszła do groty i przełknęła ślinę, czując zapach ziół. Nienawidziła go, zawsze przyprawiał ją o mdłości. Nie miała pojęcia, jak jej siostra mogła babrać się z tymi roślinami, to było obrzydliwe. Co z tego, że działa, ale gdy Ci od nich niedobrze... To co po takim działaniu. Westchnęła ciężko i usiadła blisko lwów, ale na tyle, by mieli swobodę ruchów i nie plątać im się, obserwując uważnie poczynania Vei - Jak to wygląda? - zapytała z niepokojem w głosie. Martwiła się, co tu dużo mówić.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

08-02-2017, 23:32
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Leżał tak spokojnie, czasami tylko mięśnie na jego łapie lekko podrygiwały na dotyk języka Vei. Zaczął czuć się jakoś tak błogo i sennie. Ból odstawił gdzieś na tył głowy, a pierwsze skrzypce grała tam Venety. Rozmyślał nad tym co już między nimi zaszło i to co może zajść. Najróżniejsze scenariusze. Te najczarniejsze szybko znikały, a te dobre zostawały tam na dłużej. Z uśmiechem na pysku zaczął cicho pomrukiwać mając pół-otwarte oczy. Może by nawet strzelił sobie krótką drzemkę, gdyby głos Ven nie dotarł do jego uszy. Drgnęły one na dźwięk jej głosu i szybko wybudziły lwa z tego letargu. Zerknął w jej stronę, a jego pysk wyrażał wielką radość na jej widok. Wyciągnął doń łapę jakby chciał ją dotknąć, jednak uniemożliwiał mu to dystans między nimi. Ale to nic, poruszał łapą w powietrzu, a z jego perspektywy wyglądało to, jakby jego olbrzymia łapa głaskała Ven po boku. Trwał tak chwilę, póki kończyna nie opadła na skałę. Po chwili milczenia wypowiedział w końcu kilka sennie wypowiedzianych słów.
- Witaj Ven, jak miło, że wpadłaś. Wyglądasz dziś tak ślicznie, nawet śliczniej niż wtedy przy granicy. - przez cały ten czas wpatrywał się w lwicę.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

09-02-2017, 04:06
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Zakończywszy to, co robiła, lwica mogła przejść do kolejnych etapów kuracji. W międzyczasie Soren zdążył powrócić z wodą, co ona powitała lekkim uśmiechem.
- Dziękuję - wyrzekła, po czym z wyczuciem sięgnęła zębami po pozostałe jej liście mięty i umieściła je w "misce".
Następnie przysunęła ją do Maru i utkwiła w nim wyjątkowo poważne spojrzenie.
- Pij, poczujesz się lepiej. A jak połkniesz liścia, to się nie przejmuj.
Po tych słowach wyprostowała się, przeniosła wzrok na Venety i zmarszczyła brwi. Starała się przywieść na swe oblicze nieco łagodniejszą minę, ale nie było to proste. Wciąż miała w głowie wydarzenia ostatnich godzin.
- Wygląda średnio, ale tylko na pierwszy rzut oka. Wyjdzie z tego - oświadczyła w końcu. - Musi tylko trochę tu poleżeć, odpocząć i nie głodować. Dobrze by było udać się na polowanie, ale domyślam się, że wszyscy jesteśmy jednakowo zmęczeni...
Nerwowo machnąwszy ogonem, królowa udała się z powrotem pod ścianę, przy której leżały medykamenty i zabrała stamtąd jeden z wielkich palmowych liści, które służyły jej za bandaże. Zaczęła owijać go wokół poranionej łapy Lwioziemca, posługując się przy tym głównie pyskiem, ale i łapą - do przytrzymywania. Na koniec zawiązała go na tyle, na ile była w stanie to zrobić, manewrując lwimi częściami ciała.
Przydałby się jaki Rafiki.
Nie trzeba było być wybitnym obserwatorem, by skonstatować, że królowa wyraźnie nie była w nastroju. Słowa brązowogrzywego dodatkowo ją rozsierdzały. Nawet nie to, że miała coś przeciwko niemu samemu, bo, prawdę mówiąc, po dzisiejszej sytuacji lew zyskał w jej oczach, ale zwyczajnie przypominały jej... Chwilowo zacisnęła powieki, by nie dopuścić do wydostania się spod nich niczego niepożądanego... Przypominały o tym, że dawka prawdziwej miłości, którą zdążyła, zdaje się, ledwo musnąć, już nigdy nie powróci do jej życia. Wraz z Ragnarem odeszły wszelkie nadzieje na to, że jeszcze kiedyś zazna smaku prawdziwego szczęścia i nawet dzieci, które kochała całym sercem, nie były w stanie zapełnić tej pustki.
Sören
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 23

18-02-2017, 01:14
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP

Kiwnął jedynie łbem, słysząc podziękowanie mamy, po czym przyglądał się temu, co robiła.
Postawił nieco uszy, kiedy usłyszał, że Maru wydobrzeje. Nie znał go w sumie, ale był członkiem stada, więc ulżyło mu, gdy mama o tym powiedziała. Spuścił nieco łeb. On nie był aż tak zmęczony, był przyzwyczajony do dosyć aktywnego trybu życia, nie chciał jeszcze iść spać. Tym bardziej, że on, aby się rozluźnić wolał pójść na samotny spacer, rozmyślając nad tym, co się stało.
Z chęcią by pomógł jeszcze i zapolował, jednak zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli udałoby mu się coś upolować, to nie byłoby tego pewnie wystarczająco dla dorosłego lwa.
- Mamo, ja pójdę poszukać Sigrun. - powiedział i poruszył lekko ogonem. Wiedział, że jego siostra uciekła i pewnie nic jej nie jest, ale chciał mieć pewność.
- Avare. - rzucił jeszcze w stronę obecnych w grocie lwów, po czym wybiegł z niej truchcikiem.

zt
[Obrazek: sorepod_by_salvathi-dat1jo1.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

21-02-2017, 21:22
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Końcówka ogona drgała nerwowo, zdradzając uczucia samicy. Niepokoiła się bardzo o stan Maru i z wielka ulgą przyjęła słowa siostry o tym, że wyjdzie z tego. Nic więcej nie potrzebowała. Nieśmiałe, ciche, ale szczere "dziękuję" padło z jej ust. A słowa i gest ukochanego tylko dolały spokoju do serca lwicy, przywołując ciepły, serdeczny uśmiech na pysku Venety. Podeszła do niego i położyła się tak, by przylegać bokiem do jego grzbietu, a łeb położyła na łopatce lwa. Przymknęła oczy, delektując się rozkosznym zapachem wojownika - nawet, jeśli śmierdział rzeką, krwią, pyłem i mułem, pachniał tak bardzo żywo i cieszyło ją to - czując, jak powolutku ogarnia ją błogi spokój. Dopiero na słowa księcia otworzyła szeroko ślepia, przypominając sobie o obecności siostry oraz jej dziecka. Nim się obejrzała, Sörena już nie było, a w jaskini zostali tylko oni i królowa, która zresztą nie wyglądała najlepiej. Fiołkowooka była zbyt szczęśliwa, by zauważyć grymas Vei i zaciśnięte na chwilę oczy, o wiele za mocno - o ile wyczuwała kiepski humor siostry, zwalała to na zmęczenie po walce oraz strach o córkę. Nie spodziewała się, że chodziło o coś znacznie innego, o czym tak naprawdę nie miała pojęcia. Co prawda dawno nie widziała szarego lwa ani nie czuła jego zapachu - ale do głowy jej nie przyszło, że... Ragnara już nie ma.
- Powinnaś się przespać. Jak trafię na tą małą szarą, to... Przyprowadzę ją tutaj. Albo... Gdziekolwiek, byleby do ciebie. I ten chłopak, który właśnie wyszedł... No, przydałoby się wam trochę czasu bez żadnych obowiązków, razem - mruknęła w kierunku siostry.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

21-02-2017, 21:35
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Wpatrywał się błogo w ukochaną zapominając kompletnie o całym otaczającym go świecie. Dopiero słowa królowej wybudziły go z tego błogiego letargu. W nozdrza uderzył go silny, ale i przyjemny zapach mięty. Lekko przekręcił się na brzuch, by wypić podaną mu herbatkę. Sprawiała wrażenie bardzo zimnej przez to zioło w sobie. Pochłeptał sobie chwilę, przyda mu się, nie pił już jakiś czas... nie licząc wody z rzeki. Ukłonił się po skończonej konsumpcji.
- Dziękuję, królowo Vei. - tylko tyle, z wolna legł ponownie na boku i wpatrywał się w fiołkowo-oką. Znów nachodził go ten stan błogości. Otworzył szerzej oczy widząc jak podchodzi, a zamruczał, gdy poczuł dotyk jej ciepłego, mięciutkiego futerka na sobie. Odchylił głowę, by móc nią i grzywą poocierać się o siostrę królowej. Sam nie wiedział o co, bo jej nie widział. Może o pyszczek, albo jej bok? A może i o podbrzusze? W każdym razie jego pomrukiwania lekko się podgłośniły. Zaprzestał tych małych amorów, gdy usłyszał głos lwiaka, a potem samej Ven. Leżał spokojnie wpatrując się w przewodniczkę stada. Faktycznie, wyglądała na czymś przejętą i pewnie wypadałoby jej odpocząć trochę po tej walce.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości