♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

#1
24-08-2012, 23:54
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Piaskowa w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na wypoczynek i rehabilitację dla swojej kalekiej córeczki, natknęła się na dość sporą grotę nieopodal Słonecznej Rzeki. Kiedy weszła z nią do środka i rozejrzała się po jej wnętrzu, uznała, że to miejsce świetnie nada się również na nową Grotę Medyków, której Lwia Ziemia przecież jeszcze nie posiadała. I co dziwne, w środku znalazła kilka skór, na których można by kłaść chorych i rannych. Najwyraźniej już wcześniej była zamieszkiwana, ale została porzucona, gdyż w powietrzu nie czuła żadnego obcego zapachu. To dobrze. Położyła biedną Esi na jednej ze skór, po czym wyleciała pędem z Groty. Za chwilę jednak wróciła, niosąc ze sobą pakiet ziół, jaki posiadała Lwia Ziemia. Niedobrze, żeby walały się byle gdzie, tutaj będą bezpieczne. Poukładała je ładnie w zagłębieniu w ścianie, po czym przykryła to dużym kamieniem. Obok skrytki położyła również kilka mniejszych kamyków, aby trudniej było wpaść na pomysł, co do pozycji medykamentów. Bo w końcu było tu tyle kamieni...
- Co się stało, Esi? Wszędzie Cię szukałam, dobrze, że Mako był ze mną. - powiedziała, podchodząc do córki, po czym trąciła ją nosem, przewracając delikatnie na bok, żeby lepiej widzieć chorą łapę. Podniosła ją delikatnie, żeby za bardzo jej nie bolało, po czym poruszyła nią lekko.
- Złamana. - stwierdziła, krzywiąc się. Co się mogło stać? Nie spodziewała się, że znajdzie jakiekolwiek ze swoich dzieci w takim stanie. Spojrzała jej prosto w oczy. Musi jej wszystko dokładnie opowiedzieć. Była medykiem, jednakże musiała najpierw wszystko wiedzieć, żeby podjąć jakiekolwiek kroki. Tym bardziej, że to złamanie wyglądało wyjątkowo paskudnie. Zaczęła się szczerze bać o Esi. Była najmłodsza, a takie złamanie mogłoby się dla niej tragicznie skończyć. Miała jednak nadzieję, że uda jej się jednak córkę jakoś wyleczyć.
Esi
Gość

 
#2
25-08-2012, 00:31
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Esi nawet nie wiedziała, że jej matka przebyła tak długą drogę, z terenów wolnych, aż do ich domu. W tym czasie spała, niesiona przez Piaskową, zapewne była zmęczona i podróżą i emocjami i bólem, towarzyszącym złamanej kości. Gdy została ułożona na skórze, westchnęła cicho i czekała z nieprzytomnie rozwartymi lekko powiekami. Jednak widok jej matki, otrzeźwił ją na tyle, że zdołała kilka razy oblizać jęzorem suche wargi, aż zdołała zwilżyć pysk na tyle by móc znowu mówić.
-No, bo ja... Ja się zgubiłam. Chciałam trochę pozwiedzać tereny Lwiej Ziemi, ale zgubiłam drogę i powędrowałam w jakieś takie bardzo cuchnące i brzydkie miejsce. Wszystko wyglądało tak samo. To było straszne, zwłaszcza, jak zobaczyłam przed sobą takiego wielkieego, błotnistego potwora. Ale to była jednak tylko bardzo brudna lwica. Pomogła mi się wydostać stamtąd razem z pewnym lwem, ale ja znowu się zgubiłam. Zapatrzyłam się przez chwilę, a potem ich już nie było. No i trafiłam na tą dolinkę, gdzie wy byliście i tam potknęłam się o jakiś patyk i... Poczułam, jak coś mi pęka w tylnej łapie.-na ostatnie słowa, stęknęła cicho obserwując, jak matka bada jej łapę. Złamana? Aż tak źle? Przełknęła nerwowo ślinę i zaczęła coraz głębiej oddychać, niczym dziecko, które ma się zaraz rozpłakać.
-I co teraz ze mną będzie? Mamo... Pomóż mi.-jej głos był bliski płaczu, a spojrzenie zielonych oczu spotkało się z ślepiami Piaskowej, które były dokładnie tej samej barwy. Był w nich taki strach i rozpacz, jakiej Hewa jeszcze nigdy nie widziała w żadnym z oczu swoich dzieci. A trzeba było przyznać, że miała ich sporo.
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

#3
29-08-2012, 22:46
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Nawet nie wiedziała, że którekolwiek z jej dzieci mogłoby mieć takie przeżycia. Przytuliła jej mocniej, aby pokazać, że teraz jest już przy niej i nic jej nie grozi. I że jej pomoże, jak tylko będzie mogła. Ta prośba o pomoc wypływająca z pyszczka małej Esi tylko ją zmotywowała. Zrobi wszystko, aby jej dzieci miały jak najlepiej. Teraz została jej tylko ona, ma się martwić jedynie o swą najmłodszą córę. Nic innego dla niej już nie istniało.
- Teraz już się nie bój, jestem przy Tobie, już nic złego Ci się nie stanie.-powiedziała, po czym zerwała się z miejsca i podeszła do półki z medykamentami. Przejrzała je wszystkie i z dość niezadowoloną miną sięgnęła po miętę pieprzową. Nic innego jej nie pasowało. Wyleciała szybko z groty, a wróciła po chwili z połówką jakiejś skorupy. Wsadziła tam miętę, po czym zaczęła ją gnieść jednym z kamieni leżących obok. Kiedy uznała, że liście są wystarczająco zmielone, podeszła do swojej córeczki. Posłała jej uśmiech, po czym nabrała w łapę trochę tej papki.
- Dzięki temu przestanie Cię boleć. - powiedziała, po czym zaczęła delikatnie smarować jej łapę w miejscu złamania.
- Teraz poczekaj tutaj chwilkę, muszę pójść po jedno zioło na Twoją łapkę. Wrócę najszybciej, jak to możliwe. - powiedziała, po czym wybiegła pędem z groty. Specjalnie najpierw posmarowała łapę Esi miętą pieprzową, wiedząc, że po tym szybciej przestanie ją nękać ten potworny ból. No i schłodzi jej to miejsce, a to dosyć fajna funkcja tego zioła. Jednak szukała czegoś innego. Dowiedziała się o tym podczas powrotu do jej ojczystych ziem, chociaż nie sądziła, ażeby udało jej się to znaleźć. Jednak musiała spróbować, bo to by akurat w znacznym stopniu pomogło jej biednej córce. Po jakiś kilkunastu minutach powróciła z roślinką, którą poszukiwała. Liście miała zaostrzone na końcach, a kwiaty fioletowe. Był to żywokost i szczerze mówiąc poczuła się, jakby ta roślinka była specjalnie dla niej podłożona, bo znalazła ją bez trudu. Oprócz tego nazbierała trochę lian, jak też większych, dosyć trwałych liści. Żywokost wrzuciła do ,,miseczki'' i zaczęła go ubijać, podobnie jak poprzednio miętę, po czym podeszła do córeczki. Musiała jej nastawić tą łapę, żeby nie zrastała się w nie w tym kierunku co trzeba. Tak więc bez zapowiedzi, szybkim i pewnym ruchem wstawiła ją na odpowiednie miejsce. Odetchnęła z ulgą, bo jej się udało.
- Wybacz, nie było innego sposobu. Ale już będzie dobrze, teraz trzeba ją tylko smarować odpowiednimi ziołami, żeby się zrosła. - powiedziała wiedząc, że córkę musiał jej zabieg boleć przeogromnie. Specjalnie nie uprzedziła jej o tym zamiarze, wiedziała, że wtedy by było jeszcze gorzej. Teraz już tylko posmarowała jej łapkę ową maścią z żywokostu, po czym owinęła łapkę większym liśćmi, które ze sobą przyniosła razem z grubszą gałęzią do usztywnienia łapy, po czym związała to jeszcze lianami, żeby się przypadkiem nie rozwiązało. Zostało jeszcze sporo papki na później, którą położyła na półeczce, po czym sama legła obok swojej córeczki.
- To niedługo przestanie boleć. Teraz już Cię nie opuszczę. - powiedziała cicho, przytulając się do niej. Zastygła w takiej pozycji, wpatrując się w wejście do groty.
Akilian
Gość

 
#4
30-08-2012, 13:23
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Szara wbiegła do Groty Medyków. Na policzkach miała nie wyschnięte łzy, łapa po biegu jeszcze mocniej dokuczała. Futerko, choć srebrne, było mocno usmolone i skołtunione. Niebieskie oczy, jak dwa szafiry lśniły pozostałości płaczu. Mała była przestraszona, dopiero coktoś groził jej śmiercią. Wszyscy się od niej odwrócili... A Shira? Shire musiała zostawić jak resztę ziem Świtu. Nie znała nikogo, kto mógłby jej pomóc, toteż weszła do pierwszej lepszej jaskini. Była rozedrgana, ze złamaną łapą i całą bródna... Jak można się jej było nie wystraszyć? Wyglądała gorzej niż nocne straszydło. Co gorsza, gdy biegła wpadła w ogromną kałużę błota. Znów była zwykłą sierotą, której nikt nie chciał. Młoda ułożyła się na ziemi i zaczęła cicho łkać. Była tak zdezorientowana, że nie zauważyła nawet lwów w postaci Hewy i małej Esi. Dopiero po chwili, jakby się ocknęła slysząc głosy. Spojrzała przerażona na złotą. Jej oddech przyspieszył niemiłosiernie, sama wcisnęła się w jakiś kąt. Łebek schowała w łapy drżąc.
- Nie róbcie mi nic, prrroooszzzęę - mówiłą równie rozedrganym głosem.
Esi
Gość

 
#5
30-08-2012, 20:19
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Otumaniona bólem i przemęczeniem, rozwarła leciutko ślepia przyglądając się tym co robi jej matka. Raz wychodziła z groty, potem do niej wracała. Za każdym razem gdy dotykała jej złamanej i spuchniętej łapy, syczała cicho, ale po nałożeniu maści z mięty pieprzowej poczuła, że ból powoli ustępuje i obolałe miejsce pokrywa się przyjemnym chłodem. Uśmiechnęła się delikatnie z błogą miną. Przysłuchiwała się, jak medyczka ubija kamieniem nową roślinę, którą miała zaraz nałożyć na jej łapę. Nagle poczuła, że matka ponownie chwyta za jej łapę i zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, poczuła ogromny ból, gorszy od złamania. Nie mogła się powstrzymać od cichego załkania i schowała łeb w przednich łapach, a nad jej głową niósł się uspokajający głos Piaskowej. Potaknęła jej cicho i pozwoliła jej posmarować ponownie łapę kolejną breją i przewiązać ją liśćmi i resztą rzeczy, jaką wspomniała w poście moja poprzedniczka. Czując, jak matka kładzie się koło niej i przytula ją do siebie, westchnęła ciężko i znowu zapłakała, a łzy zaczęły zwilżać sierść Lwiej. Nie przejęła się krzykiem Storm. Teraz chciała tylko przebywać z jej matką, której tak jej brakowało.
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

#6
01-09-2012, 22:04
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Niespodziewanie w wejściu do groty zauważyła szare lwiątko, a jako medyk od razu zauważyła, że z jego, a raczej jej łapą jest coś nie tak. Czyżby i ona złamała łapę? Lwica wstała, spoglądając zaciekawiona na nową. Jeśli ta da się do siebie zbliżyć, to jej pomoże.
- Nie bój się, jesteś teraz na terenach Lwiej Ziemi, w Grocie Medyków. Ja jestem Hewa, właśnie medyk stadny. - powiedziała, uśmiechając się do młodej, żeby dodać jej otuchy.
- Widzę, że coś jest nie tak z Twoją łapą. Jeśli pozwolisz mi ją zobaczyć, to będę mogła Ci pomóc. - dodała jeszcze po chwili, po czym poruszyła delikatnie ogonem i spojrzała na córkę. Całe szczęście, że nie musiała jej nigdzie zostawiać, teraz będzie sobie siedzieć w Grocie i ewentualnie od czasu do czasu pomagać innym. Miała tylko nadzieję, że szara da sobie pomóc.
Akilian
Gość

 
#7
01-09-2012, 22:25
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Mała spojrzała przerażona na złocistą. Jej oddech spowolnił się, choć dalej była niepewna. Owszem, ze złamaną łapą męczyła się już jakiś czas. Była żywotnym lwiątkiem, chciała biegać, skakać, śmiać się, a to jej nieco utrudniało. Z Lwiej Ziemi? To podobnież bardzo miłe stado. Musi zaufać. Lecz czy nie była zbytnio naiwna? Może była zwykłą przybłędą, ale nawet jej osobistość musi się namyśleć. Przede wszystkim, jak chce mieć na imię? Storm nie mogło zostać, jeszcze by ją ktoś skojarzył… Może Bonnie? Nie, to zbyt dziecinne. A Cordo? Jakieś dziwne. Wtedy wpadło jej do łebka ciekawe imię, które brzmiało w miarę dorośle.
- Nazywam się Elaine – powiedziała. – A łapę złamaną mam od dłuższego czasu. Miano mi ją nastawić, ale… zostałam wypędzona z Ziem Świtu. Musiałam zostawić Shirę, będzie o mnie martwiła, a ja nic nie mogę na to poradzić. – powiedziała przygnębionym głosem. Tak, musiała zostawić swoją wybawicielkę i ukochaną opiekunkę. Ciekawe, jak Arto jej o tym powie. Jeśli w ogóle… Ale ona wróci. Tak, poprzysięgam sobie, że kiedyś tam wrócę i pokażę im Storm, której nie znali. pomyślała. Jeśli i tam przedstawi się inaczej, może jej nie rozpoznają? Tak, plan był dobry, ale muiała się jeszcze tyle nauczyć… Widząc chęć pomocy w oczach Hewy uśmiechnął się lekko.
- Jeśli chcesz… Możesz pomóc – pozwoliła do siebie podejść i dotknąć. Nie ma nic do stracenia, a tak wiele do zyskania.
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

#8
02-09-2012, 00:46
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

- Miło mi Cię poznać, Elaine. - odpowiedziała, uśmiechając się lekko, po czym wzięła się za oględziny chorej łapy lwiczki. Delikatnie dotykała jej chorej łapy w kilku miejscach, aż natrafiła na to czego szukała. Miejsce złamania. Bo, że łapa była złamana to już od samego początku podejrzewała. Zresztą potwierdziły ją w swym przekonaniu słowa szarej. Pech też chciał, że nikt jej nie udzielił pomocy wcześniej. Gdyby ją dostała już na samym początku to nastawienie łapy byłoby mniejszym problemem. Teraz zaś ta zaczynała już się zrastać nie tak, jak trzeba. Dobrze, że trafiła na nią.
W pewnym momencie złapała pewnie za jej łapę, po czym szybko nastawiła. To trwało zaledwie dwie sekundy. Nie uprzedziła jej przed tym drastycznym krokiem z tego samego powodu, jak przy Esi. Mimo, że musiał to być dla lwicy straszliwy ból, czuła go jedynie podczas ,,operacji'' a nie jeszcze przed nią. Hewa sprawdziła jeszcze, czy wyszło jej tak, jak powinno, po czym uśmiechnęła się.
- Wybacz, nie było innego wyjścia. Gdybyś otrzymała od razu pomoc, nie byłoby to takie bolesne. No, ale jest to już za nami. - powiedziała, po czym odeszła od młodej i wzięła jedną z misek, dokładnie tą, w której miała resztę mięty pieprzowej. Wiedząc, że w tej chwili miejsce złamania jest niesamowicie czułe, zaczęła smarować je maścią, niezwykle uważając, żeby za bardzo nie urażać łapy. Żywokostu postanowiła również użyć, jak tylko minie ból.
- To mięta pieprzowa. Ona schłodzi Ci łapę i sprawi, że przestanie Cię boleć. - poinformowała, jak już zwykła robić, po czym dodała jeszcze.
- Jak ta maść zacznie działać posmaruję Ci łapę jeszcze jedną maścią, dzięki której zejdzie Ci opuchlizna i łapa będzie się goić prawidłowo i nieco szybciej. - jednak na to trzeba było chwilę zaczekać. A przynajmniej aż mięta zacznie działać. Tak więc Piaskowa położyła się obok Esi, po czym zerknęła jeszcze na błękitnooką.
- Tak właściwie to skąd jesteś? Wspominałaś coś o Świcie, stamtąd pochodzisz? - zapytała, aby jakoś zakłócić tą wszędobylską ciszę panującą dookoła. W sumie to dla Hewy było wszystko jedno, skąd Elaine była. I tak by jej pomogła. Po to została medykiem.

Po kilkunastu minutach Medyczka wstała i powróciła do swojej nowej pacjentki z papką z żywokostu. Po stwierdzeniu, że poprzednia się już wystarczająco wchłonęła zaczęła smarować łapę szarej w chorym miejscu nową papką. Dobra rzecz z tego żywokostu. Kiedy skończyła, przyniosła kilka lian i większych liści, (które swoją drogą też zamierzała wyrzucić, jak tylko Esi zaśnie, żeby nie zbierać zbędnych rzeczy w Grocie) zaczęła oplatać łapę najpierw liśćmi, po czym dość mocno, żeby się nie zsunęło związała to lianami.
- Gotowe. - powiedziała, kiedy skończyła, po czym spojrzała na ten prowizoryczny opatrunek.
- Jeśli chcesz możesz zostać tutaj na jakiś czas, aż Ci się łapa nieco zagoi. Chyba, że chodzenie nie będzie Ci sprawiało większego problemu, nie będę Cię zatrzymywać. W każdym bądź razie i tak będziesz musiała bardzo uważać na tę łapę, jest teraz niesamowicie wrażliwa. - uśmiechnęła i znowu położyła się koło córki. Czyżby zasnęła?
Akilian
Gość

 
#9
02-09-2012, 13:51
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Mała uśmiechnęła się zdecydowanie pewniej niż poprzednio. Złocista była dla niej taka miła... Co innego, niż w Świcie. Ból, był okropny, jednak po nastawieniu jakby się zmniejszył. Było lepiej, niż poprzednio, bez ruszania. Mięta pieprzowa też dodała swoje pięć groszy. Elaine popatrzyła na zielonooką słysząc jej pytanie na temat pochodzenia.
- Nie wiem - odparła. - Obudziłam się już w jaskini, w Skale Skazy. Miałam złamaną łapę, byłam mocno potłuczona i miałam dużo krwawiących ran. Bardzo mi dokuczały. Strasznie się bałam, bo nikogo nie znałam... Ale Shira mi pomogła. Powiedziała, że znalazła mnie na dworze, jak była okropna burza i że byłam nieprzytomna. Zaopiekowała się mną, jednakże nie była medykiem. Kiedy poszłam do Arto on... Wyrzucił mnie ze stada pod groźbą śmierci. Tułacze się znowu nie wiem od kiedy, ja jedna, sama... sierota. - skończyła swój epilog. Tak, nie było jej łatwo o tym mówić nieznajomej, jednakże... Czuła emanującą od lwicy dobroć. Zaryzykowała i najwyraźniej udało się. Nastało kolejne pytanie - czy tu zostanie? A może raczej zniknie gdzieś, nie wie gdzie i zostawi całe dotychczasowe życie swe? Ale nie. Hewa była taka miła, to teraz czas, by mała się jej odwdzięczyła. Nie czas na bycie samotnikiem, musiała znaleźć rodzinę. Była za mała na takie życie, przydałoby się jej schronienie. Coś jak domek na drzewie, z którego mogłaby korzystać, kiedy dusza zapragnie. Mimo to stado było by obok.
- Zostaję - powiedziała pewnie. - Nie chcę być sama, bo to straszne... Nie masz przy sobie nikogo, kto by cię obronił, czy czegoś nauczył... A ja chcę nauczyć się walczyć, by móc bronić... Bo siła, to przecież ogromna odpowiedzialność... Prawda? - uniosła łebek, by spojrzeć złocistej w oczy.
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

#10
02-09-2012, 23:28
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Uśmiechnęła się do lwiczki, żeby dodać jej otuchy. No cóż, teraz najwyraźniej sobie z nią trochę posiedzi, zważając na stan jej łapy.
- Widzę więc, że dużo przeżyłaś. Rozumiem Cię doskonale, sama straciłam rodziców, kiedy miałam dwa miesiące. Później trafiłam tu, na Lwią Ziemię i teraz już wiem, że to tutaj jest mój prawdziwy dom. - powiedziała i dopiero po chwili zdała sobie sprawę z faktu, że nigdy nie opowiadała Esi o jej przeszłości. Jakoś tak nie było kiedy. Najpierw była za mała, później zaś to zebranie i zgubienie.
Piaskowa uśmiechnęła się na jej słowa. Szara była mądra, od razu widać, że wyrośnie na odpowiedzialną lwicę.
- Oczywiście. Jednak tutaj nie masz się czego obawiać. To chyba najbardziej bezpieczne miejsce na całej Lwiej Ziemi. Tym bardziej, że całkiem niedawno zostało odkryte. A z tego, co wnioskuję jesteś samotniczką. Tym bardziej nie masz się o co martwić. - dodała po chwili.
Esi
Gość

 
#11
03-09-2012, 11:18
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Westchnęła głośno, widząc, że matka idzie w stronę szarej. Tak szybko ją opuszcza? Na jej pysku pojawił się grymas niezadowolenia i rzuciła zazdrosne spojrzenie niebieskookiej lecz gdy tylko rodzicielka spojrzała w jej stronę uśmiechnęła się pogodnie do niej, jakby nic się nie stało. Ułożyła łeb na przednich łapach i sapnęła ciężko. Ból w łapie ustał na trochę, ale później ponownie się wzmógł, ale na całe szczęście już słabszy. Przymknęła zielone ślepia powiekami i po niedługim czasie zasnęła.
Akilian
Gość

 
#12
03-09-2012, 12:10
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Ach, Hewa była przemiła. Nie bała się podejść, mimo, iż mała wyglądała na niezłe czupiradło. Co innego mała; była jakaś taka nieobecna, Wygląda na to, że też sobie łapę załatwiła. No nic. Szara westchnęła, miała nadzieję, że szybko się na Szkarłatnych nie natknie. Oby... Dalej było jej żal Shiry. Ale gdy zobaczyła ją z córką obie wtulone w siebie... To dla niej za dużo. Dzięki niej przeżyłą, chwała szarej, mimo to nie chciała przeszkadzać. To życie nie dla niej, przynajmniej nie teraz...
Hatima
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 20

#13
03-09-2012, 18:29
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Nieopodal groty pojawiła się nagle pomarańczowa lwica idąca wzdłuż rzeki. Widać było po jej zachowaniu, ze czegoś szuka. Albo kogoś. W istocie szukała kogoś, swojej przyjaciółki imieniem Hewa. Naomi tego chciała, więc Hatima obiecała, że ją znajdzie. Miała nadzieję, że jej siostra i Amanis są za nią, lecz po drodze zauważyła, że ich nie ma. Pomyślała wówczas, że może postanowili zostać na miejscu. Nie rozumiała za bardzo takiego ruchu, no ale chyba najszybciej będzie, jak znajdzie piaskową. A może jej lwica i lygrys idą za nią gdzieś z tyłu? To też możliwe. W każdym bądź razie brązowooka kontynuowała swoje poszukiwania, aż nagle do jej nozdrzy dotarł specyficzny zapach. Poznawała go. Znała ten zapach tak dobrze, jak znała samą Hewę. To był jej, zdecydowanie. Zbyt często spędzała z nią czas, by nie znać tego. Oprócz niej czuła w pobliżu też inne zapachy. Jeden z nich coś jej przypominał, lecz nie rozpoznawała go mimo wszystko. Tego drugiego kompletnie nie znała. Jednak wyczuwała zielonooką, a to było teraz najważniejsze. Jej właśnie szukała. Wbiegła na taki lekki pagórek, aby rozejrzeć się po okolicy. Nidzie nikogo nie widziała, jednak gdzieś w oddali ujrzała grotę. Może ona tam jest? Postanowiła to sprawdzić, zbiegła więc z górki i poleciała w stronę jaskini. Gdy dotarła na miejsce po paru chwilach zwolniła tempo i powoli zbliżyła się do wejścia. Nie była pewna, czy na pewno zobaczy tam tą, której szukała, dlatego na wszelki wypadek zachowywała ostrożność. W razie, jakby w środku był ktoś inny. To co ujrzała wpierw ją zaskoczyło, a potem uradowało. W pierwszej kolejności ujrzała jakąś nieznaną jej szarą lwicę, lecz kilka sekund potem jej wzrok dosięgnął małą lwiczkę, która wyglądała bardzo znajomo. Następnie dostrzegła już samą Hewę, a w samiczce rozpoznała także jej córkę. Jak ona miała na imię? Esi, tak.
-Hewa! Znalazłam cię!- krzyknęła radośnie, po czym weszła powoli do groty z szerokim uśmiechem na pysku. Skinęła przy tym głową do wszystkich w geście przywitania. Szczególnie uśmiechnęła się też do małej Esi. Hatima lubiła dzieci, jak zresztą wcześniej wspomniała, były takie niewinne i w ogóle. Wtedy też zobaczyła, że śpi co ją zmieszało, ponieważ krzyknęła wcześniej. Miała nadzieję, ze to nie obudzi małej, gdyż nie było to zamiarem pomarańczowej.
-Witam.- powiedziała do nieznajomej, gdy przeniosła swe spojrzenie już bezpośrednio na nią. Teraz była tego pewna, że wcześniej jej nie widziała.
[Obrazek: hatimahydracarinasygnat.png]
Nigara
Gość

 
#14
03-09-2012, 22:26
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Jeżeli mowa o zapachach, to należało by się wziąć za siebie moja panno.
Słoneczna przechadzała się po różnych terenach, kończąc oczywiście na Lwiej. Jak miło, mieć do czego wracać.
Jednak nim udała się na Lwią Skałę, mijała właśnie tą grotę, której przeznaczenia w prawdzie nie znała. Jeszcze.
Jednak znajomy zapach uderzył jej do nozdrzy, nie była pewna, czy to ta persona, z którą kojarzy jej się owa woń, jednak mogła albo tak stać i myśleć, czy ów zapach należał do Hatimy, czy zwyczajnie to sprawdzić.
Lwica wsadziła niepewnie łeb do jaskini, ostatecznie bursztynowe ślepia zatrzymując na pomarańczowej lwicy.
- Hatima!- mruknęła, ocierając się o bok przyjacółki, by po chwili utkwić spojrzenie w jej ślepiach.
- Witaj, Nigara jestem.- przedstawiła się, uśmiechając się ciepło w kierunku do Hewy.
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

#15
03-09-2012, 23:54
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Przyglądała się swojej córeczce, póki ta nie zasnęła. Uśmiechnęła się lekko. Po tym co przeszła, zasługuje na odpoczynek. Jak się dobrze wyśpi to od razu poczuje się lepiej.
Kiedy Esi zasnęła, w Grocie zapanowała zupełna cisza.
- A co się stało z Twoją rodziną? - zapytała, żeby przerwać tą niezręczną ciszę. Poza ty widziała, że szarą coś trapiło. Była jeszcze młoda, tak więc dziwne, że nie było obok niej jej bliskich. Już chciała powiedzieć coś jeszcze, kiedy w wejściu do Groty zobaczyła swoją najlepszą przyjaciółkę. Na jej widok natychmiast na jej pysku pojawił się szeroki uśmiech.
- Hatima! Dawno już się nie widziałyśmy. Co tam u Ciebie? Mi udało się odnaleźć Esi, niestety miała złamaną łapę. No i znalazłam tą grotę. Według mnie jest idealna na Grotę Medyków, jednak na razie mało kto wie o jej istnieniu. - powiedziała z szerokim uśmiechem, po czym nastawiła uszy. Ciekawe, co tam u przyjaciółki. Skoro tak się ucieszyła, to najwyraźniej jej szukała. Ciekawe, czy miała w tym jakiś konkretniejszy powód.
- O, właśnie. Nie wiem, czy wiesz, ale Lwia Ziemia ma teraz pakt o nieagresji z Nową Północą. - dodała jeszcze.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości