♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

21-10-2016, 12:46
Prawa autorskie: ja-Dirke

-Skoro wiesz mniej więcej gdzie to może być to nie traćmy czasu- Rzekłem do Hatari da rade wierzę, że szybko sie z tym upora. Ostatnio trochę dużo od niej wymagam ale nie przeszkadza jej to. Do tego wszystko będzie wynagrodzone, każdy wysiłek włożony w stado i poświecenie mu. Niedługo będę musiał spotkać się z Kami aby w końcu finalizować połączenie. To będzie wielki dzień i chwila.
Hatari
Konto zawieszone

Gatunek:Hiena Cętkowana Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:242 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 98
Siła: 70
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 6

21-10-2016, 13:29
Prawa autorskie: kantayeni/ ja

Kiwnęła głową, jak na ekstrawertyka przystało miała motorek w zadku, męczyła się jak każde inne stworzenie, ale znacznie szybciej odzyskiwała utracone siły. - Ay, ay, władco! Rozkaz przyjęty.- Zasalutowała mu łapą i jeszcze nim pognała do wyjścia popatrzyła na Em. - Postaram się wrócić jak najszybciej będzie to możliwe.- Mówiąc to podeszła do klatki i jeszcze powęszyła wokoło lwicy, potrzebowała zapachu, aby podjąć trop, kilka głębszych wdechów starczyło rudzielcowi. Wystrzeliła z groty niczym strzała, wydając z siebie kilka podpadających, pod śmiech odgłosów i tyle ją widzieli.

ZT
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-10-2016, 13:29 przez Hatari.)
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

21-10-2016, 21:44
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

A co jej pozostało? Nic. Tylko czekanie na powrót rudej. Jeżeli zioła nie zostaną znalezione, szansa na całkowite uleczenie łapy powoli znika. Ale cóż brązowa mogła poradzić? Leżąc w swojej klatce wciaż rzucała Myrowi nerwowe spojrzenie. Czekała na jakiś wybuch, złość, gniew lub ryk. Czarny nie wyglądał jakby miał zamiar podjąć jakiekolwiek działanie w związku z Em. Uwięził ją, przesłuchał i co dalej? Lwica odwróciła wzrok i wgapiając się w jedną z ścian swojej "celi" zwróciła się cicho do przywódcy Mglistego Brzasku.
- I co teraz? Co kiedy... Ona wróci?
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

22-10-2016, 18:48
Prawa autorskie: ja-Dirke

-Panienka zostanie tutaj- Rzekłem i upewniłem się, że "kraty" są dobrze zabezpieczone i lwica nie zwieje.
-Poczekasz na Hatari i spróbujesz się uleczyć, ja idę na patrol- Dodałem spokojnym głosem, nie dało się w nim wyczuć ani krzty złość czy też irytacji. Brzmiał spokojnie i niewzruszenie. Miałem pewność, że nei ucieknie, zresztą z ta łapa to by się raczej sam zabiła. Machnąłem ogonem i wyszedłem. Na pewno tutaj wrócę dowiedzieć się czegoś jeszcze ale nie teraz. Niech nasz więzień trochę ochłonie i odpocznie.

zt
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

22-10-2016, 22:57
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Rosły samiec, który wyszedł ze swojej groty na patrol przechodził obok Skały Skazy, gdy usłyszał ciche pojękiwania i niespokojny oddech. Postanowił sprawdzić w czym rzecz i zszedł do podziemi. Wewnątrz zauważył lwicę, którą skądś znał. Nie umiał jednakowoż przypomnieć sobie skąd. Podszedł do krat i szybko wywnioskował, że musiała narazić się Myrowi.
- Witaj - zagadnął swoim nonszalanckim tonem. W podziemiach było na tyle ciemno, aby nie zauważyć kontuzji lwicy, czego Makari nie zrobił. Jego wzrok nie należy do najlepszych w okolicy.
- Mógłbym ci jakoś pomóc - dorzucił próbując przypomnieć sobie skąd zna tę samicę.
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

22-10-2016, 23:11
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Odpowiedzią na przywitanie samca było jedynie głuche warknięcie, które wydobyła z siebie lwica przed kolejnym jękiem bólu. Przybycie Makariego wybudziło ją z pół-drzemki, w którą zapadła po odejściu Myra. Kiedy jednak przyjrzała się lwu uważniej uświadomiła sobie, że go zna. A pamięć Em działała doskonale. Kiedy pierwszy raz przybyła na tę ziemię Makari podstępnie zaszedł ją od tyłu. Jak każdy samiec nie grał fair, a lwica potrafiła teraz dopatrywać się w wspomnieniach tylko złych stron tamtego spotkania. To jak brązowy puścił ją wolno całkiem uleciało jej z głowy.
- Nie wydaje mi się... Czego chcesz odemnie? Przywódca cię przysłał żeby mnie pilnować? Z tą łapą nie uciekłabym za daleko.
Kraty celi dzielące ją od samca dawały jej nieco poczucia bezpieczeństwa. Ostatecznie gdyby Makari chciał wejść do niej musiałby najpierw otworzyć celę. Wtedy ona miałaby czas przygotować obronę. Nie pomogło to jednak znachorce w utrzymaniu głosu na wodzy. Wciąż drżał ze strachu i ociekał niepewnością.
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

23-10-2016, 13:42
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Przywitało go agresywne zachowanie lwicy, teraz przypomniał sobie skąd ją znał. To była ta sama lwica, która go zaatakowała, a mimo to puścił ją wolno. Zaczął ją analizować najbardziej jak mógł. Była pogruchotana, jakby ktoś ją brutalnie pobił. Najbardziej jednak ucierpiała jej łapa. Przyjrzał się jej najdokładniej. Słowa Emy potwierdziły tylko jego założenie. Łapa była złamana i trzeba było ją nastawić.
- Myr nie posłał po mnie? Jeszcze trochę i wda się zakażenie panienko - Makari był miły, czuł płynący od niej strach. Nie chciał aby się bała, tym bardziej, że Medyk był ostatnią osobą, która chciałaby kogokolwiek skrzywdzić.
- Zaraz wrócę - szybkim krokiem wyszedł z podziemi. Zaczął rozglądać się za potrzebnymi my ziołami, dużym liściem i patykiem. Po chwili znalazł kilka wystarczająco dużych patyków i wybrał z nich najprostszy. Wziął kilka dużych liści bananowca i znalazł tylko jedno z pożądanych ziół mianowicie 1 sztukę rumianku. Mając tak prowizorycznie wyposażony arsenał wrócił do pacjentki.
- Jesztem - wymamrotał trzymając w pysku kij i liście. Jak najszybciej otworzył klatkę i równie szybko ją za sobą zamknął. Razem z Medykamentami wziął małą miseczkę i wodę. Odłożył wszystko niedaleko Emy i podszedł do niej.
- Pokaż - powiedział łagodnie
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

23-10-2016, 14:53
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Lwicy nie podobało się zachowanie Makariego. "Jeszcze troche i wda się zakażenie." Pha! Jakby o tym nie wiedziała. Co mogła jednak zrobić zamknięta w więzieniu? Nic, poza prowizorycznym oczyszczeniem rany. Kiedy brązowy wrócił i wszedł do jej celi, Em odruchowo cofnęła się pod samą ścianę. Z nieufnością patrzyła się na to, co medyk przytargał.
- N-n-nie! Jestem doskonale świadoma swojego stanu ale potrafię doskonale sama o siebie zadbać.
Skąd miała wiedzieć czy przyniesiony przez samca rumianek nie jest tak naprawdę sprytnie zamaskowaną trucizną? Nie ufała mu i nie zamierzała zaufać. Kolejna fala bólu zmusiła ją jednak do innego spojrzenia na sprawę. Potrzebowała ziół i to szybko.
- T-to tylko pęknięcie kości... Dam radę... Przez jakiś czas...
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

23-10-2016, 16:00
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Młody Medyk wziął głęboki wdech i wypuścił powietrze po chwili. Cierpliwość była jego mocną stroną, dlatego też nie denerwował się zbytnio.
- Słuchaj jeśli chciałbym cię pozbawić życia, zrobiłbym to o wiele mniej subtelnie niż pod osłoną leczenia twojego złamania - powiedział spokojnie podchodząc powoli do samicy. Naprawdę chciał jej pomóc. Nie żywił urazy za to, że go zaatakowała.
- Odpręż się - rzekł biorąc delikatnie jej łapę w swoje.
- To zaboli - Przymknął oczy i zacisnął zęby jakby to on miał za chwilę mieć nastawianą łapę. Jedną część przytrzymał, a drugą szybko pociągnął nastawiając kość. Starał się nie zwracać uwagi na ewentualne krzyki czy jęki.
- Au... - powiedział skończywszy. W Makarim zalegały duże pokłady empatii, które czasami nie dawały mu spokojnie leczyć.
- Kto cię tak pogruchotał? - zapytał z ciekawości. Coś ostatnio kraina Czterech Stad zrobiła się bardzo brutalna. Podczas gdy Samiec dawał jej czas na ochłonięcie, zaczął sporządzać maść z kwiatu rumianku, który znalazł niedaleko. Starł go na gładką papkę po czym dodał kilka kropel wody. Potem wziął miseczkę wody, którą ktoś tutaj wcześniej przyniósł. Delikatnie oczyścił ranę, a potem rozprowadził po niej maść. Na końcu przyłożył kijek i owinął łapę liściem, po czym zawiązał opatrunek lianą, która zgarnął razem z liśćmi.
- Skończone, czy boli cię coś jeszcze? - powiedział siadając obok niej.
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

23-10-2016, 16:39
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Cały proces nastawiania i opatrywania rany przetrwała w stanie zmrożenia. Panika całkiem uniemożliwiła jej jakikolwiek ruch. Medyk zbliżył się zbyt szybko jak dla jej obolałej i niezbyt szybko ogarniającej teraz głowy. Zanim się spostrzegła już trzymał jej łapę. Zielonooka lwica nie drgnęła nawet, chociaż jej napięte mięśnie wskazywały, że gdyby tylko mogła rzuciłaby się do panicznej ucieczki nie zważając na własne rany. Makari w końcu się odsunął. Przez długą chwilę Em z niedowierzaniem przerzucała spojrzenie między opatrzoną łapą, a medykiem. To wszystko? Żadnego bicia, wyśmiewania z jej żałosnego stanu? Cóż to było... nowe. Zapewne jakis podstęp. Naturalną koleją rzeczy było, iż kiedy samiec usiadł obok niej ona odruchowo przesunęła się w bok. Byle jak najdalej od niego. Nie było to wcale łatwe. Przyszedł stary i nawracający ból głowy, a wraz z nim rozmyte obrazy. Zamiast jednego lwa widziała teraz dwóch. Zamknęła oczy czekając, aż ten przeklęty stan minie.
- Jest... dobrz... W porządku.
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

23-10-2016, 18:11
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Młodzik nie znał historii starszej lwicy, nie dało się jednak nie zauważyć, że nie była zbyt wesoła. Czuła się nieswojo z tym, że brązowy był dla niej miły.
- Cieszy mnie to - odpowiedział z miłym uśmiechem na pysku, po czym podsunął jej miseczkę z wodą.
- Napij się - powiedział spokojnie. Bardzo dbał o swoich pacjentów, nie ważne było dla niego czy więzień czy pobratymiec. Pacjent to pacjent, jego życie zależało od tego jak dobry w medykowaniu jest Makari. Nie chciał mieć nikogo na sumieniu. Nie chciał być bezsilny. Tak jak wtedy gdy umarła jego matka. Wystarczyłoby tylko, aby zatamował krwawienie. Może by przeżyła, lecz samczyk miał tylko niespełna 7 miesięcy. Właśnie dlatego poprosił Laję o nauki, aby już nigdy nie być bezsilnym. Wróg czy nie, pacjent to pacjent.
- Gdy przyjdzie ktoś inny, pójdę po coś przeciwbólowego dla ciebie. Nie chodzi o to, żebyś nie uciekła. Chciałbym, aby pilnowali czy nie masz gorączki, czy nie wdało się zakażenie, dobrze? - zapewnił samicę. Tymczasem położył się obok i patrzył na leżącą pod ścianą brązową samicę.
- Prześpij się, nabierz sił. Będę czuwał - obiecał.
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

23-10-2016, 18:34
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Em z dziwnym wyrazem pyska obrzuciła miseczkę z płynem dziwnym spojrzeniem. Jeden z jej najgorszych lęków trwał teraz przy niej cały czas, nie miała ochoty ani siły męczyć się jeszcze z lękiem przed wodą. Nie poszła spać. I tak nie byłaby w stanie. Przywykła do swoich problemów z bezsennością już dawno. Mniej snu to mniej koszmarów. Zerknęła na Makariego z wrogością marszcząc nos. On będzie siedział tu cały czas z nią w jednej celi? Lwica nerwowo przełknęła ślinę. Nie wiedziała jak długo wytrzyma bliskość samca, z utrzymaniem nerwów na wodzy.
- Umiem sama sobie ocenić czy mam gorączkę lub zakażoną ranę. Nie jestem znachorem od wczoraj... Poza tym... I tak nikt nie pozwoli ci marnować na mnie medykamentów.
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

23-10-2016, 19:32
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Makari od dłuższego czasu był na nogach, więc miło było położyć się chociaż na chwilę. Parsknął lekko na widok zniesmaczenia samicy, jeszcze nikt nigdy mu tak nie podziękował za uleczenie jego choroby. Jak widać koszmary wśród Medyków były bardzo popularną przypadłością. Swego czasu i Makariego prześladowały, teraz jednak są raczej rzadsze niż częstsze.
- Ciekawi mnie, dlaczego tak się mnie boisz - rzucił lekko ciekawskim tonem. Zaintrygowała go ta lwica. Chciał ją poznać, wiedział jednak, że przed nim długa droga.
- Cóż ocenianie czy ma się gorączkę z pewnością jest bardzo łatwe gdy się ją ma i się majaczy - powiedział sarkastycznie, oświetlając przestrzeń swoimi białymi zębami.
- Śmiele się twierdzić iż mam pełne zezwolenie, gdybyś w jakiś sposób choćby najmniejszy, nie była ważna dla Myra, nie siedziałabyś tutaj. Puściłby cię wolno, albo zwerbował do stada. Jednakowoż on chce czegoś od ciebie. Chyba nie będzie zły za to iż nie dałem ci umrzeć - powiedział, swoim niskim tonem. Nie da się zauważyć, że Myr potrzebuje czegoś od brązowej. To również go ciekawiło. Jaki Makari ostatnio ciekawski się zrobił. Zamierzał się dowiedzieć wszystkiego co go ciekawi. Nie ustępliwie.
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

23-10-2016, 20:01
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Uderzenie w niższą nutę sprawiło, że Em wiedziona dawnymi przyzwyczajeniami skuliła się i wbiła pazury w ziemię. Trwała tak w tej pozycji lecz Makari nie wykonał żadnego konkretnego ruchu w jej stronę. Przynajmniej narazie. Nie rozumiała pytania brązowego. Bała się go bo był większy, silniejszy, a teraz także zdrowszy niż ona. No i był samcem.
- To normalne... Jesteś silniejszy... Naturalnie odczuwam przed tobą respekt. Jestem słaba i ranna...
Nie była w stanie dodać głośno "I całkiem zdana na twoją łaskę.". Bała się, że podsunie to samcowi niecne i przerażające pomysły. Uwagę co do oceniania własnego stanu zignorowała. Nie chciała przyznać mu racji nawet jeśli ją miał. Nie prosił o to, a dopókj Em mu nie zaprzeczy, on nie powinien jej uderzyć.
- Nie jestem ważna... Jestem zwykłym więźniem... Weszłam na wasze tereny... I tyle... Panie..
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

23-10-2016, 20:42
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Ema zachęciła go do dyskusji. Skoro i tak nie chciała zasnąć, to czemu by nie porozmawiać.
- Na cóż nam siła i wielkość jeśli się nie ma rozumu - odpowiedział. To nie były mocne argumenty. Samiec nie wykazywał chęci skrzywdzenia Emy, a jednak nie czuła respektu a strach.
- Nie jestem "Panem" co najwyżej "Paniczem". Ja powinienem odczuwać szacunek do ciebie - co naturalnie robię. Jesteś ode mnie starsza, masz większy bagaż życiowy i co najważniejsze, kiedyś będziesz matką. Urodzisz zdrowych samców, którzy niegdyś będą władcami różnych stad, oraz mądre samice, które będą polowały, walczyły i niegdyś również będą miały potomków. - rozwinął swoją myśl. W istocie od małego czuł szacunek do lwic, został on wpojony przez jego matkę. Lwice były mądre, łaskawe, a samce to tylko kupa mięśni, która potrafi tylko wydawać rozkazy.
- Czym byli by wielcy królowie bez ich miłościwych dam? Czym byłby ród bez samicy, która urodzi kolejnych królów i królowe? - kontynuował swoje wywody. Jego tok myślenia różnił się od innych. Miał szacunek do każdego starszego zwierzęcia, a i nie potępiał młodszych.
- Damy są królowymi strategii, a i urodą nie grzeszą. Jesteście naszymi błogosławieństwami i przekleństwami równocześnie - zakończył. Miał świadomość, że nie jeden może mieć nieco odmienne zdanie, lecz nie zwracał na to uwagi.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości