♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kifo
Konto zawieszone

Gatunek:lampart Płeć:Samiec Wiek:22 miesiące Liczba postów:246 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 44

#16
24-06-2013, 20:10
Prawa autorskie: Salvathi (szkic), Fileera (kolor) | Dirke
Tytuł pozafabularny: Mistrz Zgadywanek

Kifo otworzył oczy, słysząc kaszel mamy, a chwilę ziewnął, ukazując różowe podniebienie w całej swojej krasie. Podniósł się na łapy i podszedł do mamy. Jeszcze nie zauważył dziwnie rozwartych oczu, krwi kapiącej z pyska czy tego, że klatka piersiowa Riny się nie unosiła i nie opadała. Nie wiedział, że nie usłyszy więcej głosu swojej mamy, nie pójdą razem na spacer, nie skarci go, gdy narozrabia, nie pocieszy i nie przytuli.
- Mamo. Mamoo. Maaamo. - Kifo zdziwił się, że Rina nie odpowiada. Przecież nie spała, bo miała otworzone oczy. Mały lampart odsuwał od siebie myśl, że coś może być nie tak. - Mamo? - spytał cicho. Otarł się delikatnie o jej pierś.
Kifo podniósł pyszczek i spojrzał na medyczkę. Cofnął się przed jej łapą. Co się dzieje? Dlaczego ona chce go zabrać od mamy? Kifo nie chce! To nie w porządku! Mieli iść razem. We trójkę.
Kolejny. Czego oni od niego chcą? Kifo cofnął się, prawie wchodzą na mamę. Co oni gadają? Niech sobie idą! Niech sobie idą i zostawią go tu! Z mamą! Kifo oddychał szybko, a żółte oczy robiły się na przemian to irytujące wilgotne, to strasznie suche. - Aale... Mamo! - próbował się bronić. - Mamo. - szepnął, patrząc na Rinę. Dlaczego?
Nie opierał się już i pozwolił, by lwica go zabrała. Dopóki nie opuścili tego miejsca, Kifo próbował się jeszcze obejrzeć.
<zt>
 
[Obrazek: logo_by_fkpl-datxnfm.png]
Moran
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 88
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 29

#17
18-09-2013, 21:37
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken

Nie wiedział, ile już szedł przed siebie i dokąd w ogóle niosły go łapy. Na ziemiach Świtu z pewnością nie znalazłby pomocy, a nie spadł jeszcze tak nisko ani nie był w tak wielkiej rozpaczy, by prosić o przysługę okoliczne stada. Jedyne wybawienie mógł znaleźć na Wolnych Ziemiach. Tyle przecież słyszał o znachorach i wędrownych szamanach. Mieli większe doświadczenie o lokalnych medyków, którzy znali się jedynie na panujących w tym skrawku świata chorobach i medykamentach. Choroba, na którą tak niefortunnie zapadli Ragnar i Kahawian mogła pochodzić z egzotycznych dla nich skrajów kontynentu.
Kudłacz zatrzymał się po raz pierwszy od opuszczenia swego terytorium i dyszał głośno. Pot spływał mu po czole, a grzywa nasiąkła strugami deszczu, przez co zwisające nad oczyma niesforne kosmyki zasłaniały młodemu przywódcy cały widok. Był zrozpaczony. Został sam, bez nikogo bliskiego, sam na sam z przerażającym przeciwnikiem, który lada chwila mógł odebrać dwie drogie mu osoby. Szary zastępca podtrzymywał go na duchu, gdy było tu potrzebne, a Dwugrzywy uratował mu niegdyś życie. Teraz winny był uczynić to samo wobec Kahawiana.
Głośny ryk będący wołaniem o pomoc uniósł się nad dżunglą.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#18
27-09-2013, 13:07
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Życie jest okrutne, nieprawdaż?
Moran nie był sam. Inna sprawa, że był samotny. Niemniej, na danym skrawku ziemi prócz władcy Szkarłatnych wypoczywała samica, Znalazła grotę i to w niej schowała się przed deszczem. Pora deszczowa męczyła ją. Ogółem, ostatnimi czasy większość rzeczy ją męczyło. Czyżby powoli zaczęła się starzeć? Czy może to wypalenie, spowodowane brakiem bliskich jej osób? Nawet malutki Einar zaginął - lwica ni miała zbyt wielkich złudzeń, taki malec długo nie przeżyłby sam. Miała nadzieję, że jeśli ktoś go znalazł, okazał się łaskawym dla samczyka. Sama Miyuki szukała go długo - i im dłużej to trwało, tym większy był jej żal, którego oprawcą była sama biszkoptowa. wszystko to jednak składało się na to, iż jeden dzień był coraz bardziej szary od drugiego. Coraz bledszy, bez barw. Bez wyrazistości. Ten dzisiejszy nie różnił się niczym innym od reszty - może poza tym, że drzemkę przerwał jej ryk samca, ryk przepełniony żałością i bezradnością. Otworzyła szerzej błękitne oczy i ziewnęła.
Co jest? Nie miała zbyt wielkiej ochoty wychodzić na dwór - i moknąć. Mimo wszystko, zdobyła się na to by wstać i delikatnie wychylić łeb z groty. Gęste gałęzie zasłaniały jej widoczność. A lwica nie miała ochoty wyjść bardziej. Po prostu, pokręciła łbem i cofnęła się, kichając. Tfu, wilgoć.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Gordon
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 79
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

#19
28-09-2013, 10:31
Prawa autorskie: ArolinaK

W swoich poszukiwaniach Gordon zabrnął aż tu, do serca Dżungli. Zauważywszy olbrzymie i stare zwalone drzewo potruchtał w jego stronę. Oparł na nim przednie łapy i szarpnął w dół, rozbryzgując kawałki kory na wszystkie strony. Powtórzył ostrzenie pazurów jeszcze kilka razy. Gdy już dostatecznie rozciągnął barki, z pomrukiem zadowolenia opadł na ziemię. Ujrzał grotę. Przekrzywił ciekawski łeb, podszedł w stronę wejścia. Wtedy ją zobaczył - jaśniuteńką, niebieskooką lwicę. Odruchowo cofnął się jeden krok, zaskoczony niespodziewanym towarzystwem. Ostrzenie pazurów przysposobiło jego podłą naturę o dobry nastrój. Postawił uszy i przywitał się:
- Witaj! Gordon - wyrzucił swoje imię niedbale. - Z kim mam przyjemność?
Otrząsnął się. Rzęsisty deszcz zaczął przyprawiać go o dreszcze. Przedarłszy się przez grubą grzywę, nieprzyjemnie chłodził kark i grzbiet lwa. Chcąc uniknąć przemoczenia, Gordon usiadł pod jedną z wielu wielkich gałęzi, zwisających ze starego drzewa.
[Obrazek: gordon_min_by_arolinak-d71hz85.png]
Moran
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 88
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 29

#20
29-09-2013, 19:25
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken

Wybył.

zt


//Wybaczcie, przyszłam tutaj, by MG przeprowadził mi potrzebną do eventu scenę. Nie przyszło mi do głowy, że ktoś inny może tutaj zajrzeć, więc uciekam.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#21
01-10-2013, 19:43
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

I już miała się cofnąć i próbować znowu zasnąć, gdy... Gdy ktoś się do niej odezwał. Nadstawiła uszy i... Jej oczom ukazał się samiec. Więc to on tak ryczał? Możliwe, niewykluczone.
- Ostatnio mówią na mnie Miya - odparła. Nie miała jakoś zwyczaju, by dzielić się swym pełnym imieniem z innymi, nieznanymi jej lwami. - Niezbyt przyjazna pogoda na spacerek po dżungli.

//Wybacz, że tak mało, ale głowa mnie nawala. :c//
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Gordon
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 79
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

#22
06-10-2013, 17:04
Prawa autorskie: ArolinaK

Jego surowe spojrzenie złagodniało. Popatrzył na lwicę przyjaźnie. Ku swojemu zaskoczeniu, Miya wzbudzała w nim sympatię. Przyjrzał się jej pyszczkowi przez chwilę. Znowu uśmiech.
- Tak, niezbyt - przytaknął jej.
W jednej chwili chciał zrzucić z siebie wszystko, co go dręczyło. Powstrzymał się mimo wszystko i z pozycji siedzącej przeszedł do leżenia, wysoko trzymając głowę, łapy składając obok siebie równolegle, jak kamienny posąg lwa-stróża.
- Ale zdaje się, że pogoda się zmienia, ociepla się.
Westchnięcie.
- Powiedz mi... nie będę owijał... Nie pochodzę stąd - zaczął, kierując uważne spojrzenie w stronę głębi czerniejącej gęstwiny dżungli. - Nie mam zielonego pojęcia o tych terenach. Nos mówi mi o sporej ilości lwów, ale trudno po zapachu sprecyzować ich intencje. Zdaje się, że - tutaj na moment się zawahał, odwrócił głowę, popatrzył na lwicę. Tak, nie zmyliło go pierwsze wrażenie. Szyję lwicy zdobiło znamię - że wiesz co nieco więcej ode mnie - mówił spokojnie, studiując wzrokiem przestrzeń za jej uchem. Słowa mu uciekły. Może wchodzi na wrażliwy grunt, może nie. Po chwilowym namyśle powrócił wzrokiem w przestrzeń mokrych konarów i wielkich liści. Zapytał równie spokojnym tonem: - Kogo mogę spotkać w pobliżu?

//straaaaaasznie przepraszam za taki długi czas bez odpowiedzi :( teraz już będę codziennie dostępna//
[Obrazek: gordon_min_by_arolinak-d71hz85.png]
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#23
08-10-2013, 15:54
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Oby. Ten deszcz miał o tyle dobre strony, że gdy nie padał aż tak mocno, udało się złapać coś na pokrzepienie sił i nasycenie żołądka. Poza tym, nie niósł jednak nic dobrego, a już zwłaszcza dla samotnej lwicy, którym głównym zajęciem była wędrówka od jakiegoś punktu do innego, bliżej nieokreślonego, gdzie samotnie przesypiała. Wtedy, w samotni, najczęściej wracały wspomnienia, które miast ogrzewać, dawały nieprzyjemne zimno. Nic dziwnego, że samica na wieści samca wciągnęło głęboko powietrze, jakby rzeczywiście w ten sposób upewnić się, czy ma rację. Miał. Deszcz nadal lał, ale niósł w sobie jakąś ciepłą nutę. Kto wie, może za parę godzin nieco zmaleje. Przymknęła oczy i - i za bardzo nie zwróciła uwagi na kolejne słowa samca. Niemniej je słyszała. Po chwili spojrzała uważnie na niego, myśląc. Nowy? Możliwe. Dziwło ją jednak nieco to, że otwarcie przyznawał się do tego - większość samców raczej za wszelką cenę próbuje udać, że nie zgubił się, by jego samcza duma nie uległa zmniejszeniu. Faceci.
- Skąd wnioskujesz, że wiem więcej od ciebie? - zapytała się, strzyżąc uszami. Owszem, wiedziała dość sporo. Niemniej, nie miała najświeższych informacji. Po krainie, jak wiadomo, krążyły plotki - i te obijały się o uszy samicy, która je zapamiętywała, bardziej lub mniej dokładnie. - Dżungla jest duża. Naprawdę duża, rozległa, i ciężko stwierdzić, kto akurat jest niedaleko, a kto nie - zauważyła taktownie. Skąd miała to wiedzieć? Jeśli nic nie pachniało lwem, dany skrawek nie miał wyraźnie oznakowanego zarządcy - to nikogo się nie spotka. Z pewnością jedno już wiedziała o samcu - młodzik, nieco głupi, ale sympatyczny. Dlatego też i ona nie była wroga, poza tym, że dzielił ją od lwa pewien dystans, którego nie zamierzała zmniejszać.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Gordon
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 79
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

#24
08-10-2013, 22:00
Prawa autorskie: ArolinaK

Fuknął lekko poirytowany. Ułożył się wygodniej, po czym naprowadził lwicę na tok swojego rozumowania:
- Tak, to na pewno... Ale mniejsza o to. Sama nie zrobiłabyś sobie tego znamienia - zauważył, przekręcając łeb w jej stronę. - Niezobowiązujące pytanie o to kto zajmuje te ziemie. Tyle. Lubię być zorientowany - wyszczerzył zęby w jakimś nieszczerym uśmiechu.
Chwilę później sposępniał. Tak, samotność doskwierała mu bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie chciał odstraszyć od siebie lwicy swoim podłym sposobem bycia, a z drugiej strony nie potrafił udawać kogoś, kim nie był.
[Obrazek: gordon_min_by_arolinak-d71hz85.png]
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#25
12-10-2013, 20:31
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Zastrzygła uchem, przyjmując jego słowa w milczeniu. Jakby w automacie przekręciła łeb w ten sposób, by wyeksponować swoje znamię. Miał rację, nie zrobiła go sobie sama. Uśmiechnęła się niewinnie, po czym odparła:
- Nie znaczy też, że musiałam je zdobyć właśnie na tych ziemiach. Choć, nie pomyliłeś się. Nie ma co ukrywać, to kiedyś było stadne znamię. Czy nadal ono istnieje i jak bardzo jest silne, tego ci nie powiem - coś mi się obiło o uszy, ale licho wie, czy to to samo stado. Całkiem niedaleko od tej dżungli zaczynają się ich ziemie. Pokojowe, bardzo. Przynajmniej takim je pamiętam - odparła. Nieco nie spodobała jej się ta irytacja w głosie samca, wąsiska zadrgały jej nerwowo, a uszy cofnęła nieco do tyłu.
- Wiadomo, rządzi, kto najsilniejszy. Nie interesuję się zbytnio tym, ale podobno prym tu wiedzie jakaś grupka z czerwonych ziem - czyli niegdysiejsi Złoziemcy. Ciekawe, czy nadal jacyś żyją, a jeśli tak, to chyba mocno złagodnieli - żadnych akcji, porywań, niczego. Jej to w sumie odpowiadało, tego jeszcze brak, aby banda zadumanych lwów pod kierownictwem Kami wpychało wszędzie swe łapska, twierdząc, że są panami świata.
- Coś taki nerwowy? - zapytała się, obserwując samca. Jakiś taki nerwowy i spięty był, a także niecierpliwy. Spokojnie, czyżby bał się, że lwica jedynie blefuje i podejrzewa, że jest tu więcej lwów? Być może. Zmarszczyła nos, nie mogąc rozgryźć samca.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Gordon
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 79
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

#26
13-10-2013, 00:26
Prawa autorskie: ArolinaK

Lew odwrócił wzrok, rozluźnił mięśnie, wypuścił zaległe w płucach powietrze.
- Dzięki - odpowiedział cicho. To chyba strach przed utratą twojego towarzystwa, strach przed szaleństwem w samotności przy jednoczesnej chęci pozostania w niej. - Roztrojone nerwy... - wymruczał w odpowiedzi.
Wewnątrz lwa droczyły się ze sobą sprzeczne komunikaty. Z jednej strony chciał pozostać niezależnym, wolnym, niezobowiązanym żadną przysięgą lwem, zaś z drugiej ciągle wołała w nim jakaś instynktowna potrzeba przynależności do stada. Odkąd został wypędzony z własnego czuł się sponiewierany i upodlony. Może to minie? Może należy to stłamsić? Zmarszczył brwi. Przestań - rozkazał sobie, zaciskając wargi.
- Więc jesteś samotniczką?
[Obrazek: gordon_min_by_arolinak-d71hz85.png]
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#27
15-10-2013, 20:10
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Ledwo dosłyszała mruczenie lwa. Ot, coś burczał pod nosem. Zastrzygła uchem, jednak nie zapytała się, co dokładnie miał na myśli samiec. Czy wszyscy dziś muszą chodzić znerwicowani? Cały czas spięci, bez chwili wytchnienia, ani minuty spoczynku. Po części to rozumiała, wszak dokładnie tak samo zachowywała się chociażby wtedy, gdy miała młode - ten samiec jednak nie wyglądał tak, jakby miał gromadkę dzieci. Zresztą, mało który zajmuje się nimi, to raczej spada na lwice. Warknęła w myśli - niby to naturalne, tak powinno być - jednakże, co z tego? Nic. Coraz mniej było lwów, którym zależało na czymś więcej poza chwilą przyjemności - i, ewentualnym przekazaniu dalej swych genów. A później siedzi taka samica, z czwórką maluchów. Samotniczka...
Zaraz, czy ona była samotniczką?
Wręcz przeciwnie. Jak najbardziej zwierzę stadne, które odczuwa potrzebę przynależności do większej grupy. Już miała zamiar tak powiedzieć, niemniej pohamowała się. To niczyja wina, że jest już ze starszego pokolenia, a większość lwów, które znała i na których jej zależało - po prostu zginęło.
- Tak, nie należę do żadnego stada - odparła. Zakończyła swą wypowiedź kichnięciem. Ech, ta wilgoć. Nawet do kichania zmusza. lecz, czy aby na pewno było to naturalne?
A może jedynie próba zignorowania tematu i uspokojenia emocji, które przywoływał temat stada.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Gordon
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 79
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

#28
15-10-2013, 21:50
Prawa autorskie: ArolinaK

Dostrzegł w oczach lwicy jakiś bezdenny smutek, coś nieprzeniknionego, nieodgadnionego. Musiała dźwigać ze sobą ciężki bagaż doświadczeń. Jakież on, skończony egoista-dupek, mógł mieć o tym pojęcie? Gardził sobą za tę permanentną miłość do samego siebie, gardził do zgrzytu zębów. Od wielu miesięcy nie potrafił oderwać oczu od własnego odbicia, zastanawiając się, czy to, czemu przygląda się w tafli wody jeszcze można nazwać lwem. Nie, ty już dawno zatraciłeś się w sobie, zginąłeś we własnych trzewiach, pożarłeś się, zabiło cię myślenie o sobie. Smutek w jej oczach wiercił w jego brzuchu dziurę. Czyżby i ją dręczyło pragnienie przynależności? Dlaczego więc, zdając sobie sprawę ze swoich potrzeb, oba lwy siedziały teraz w sercu wilgotnej dżungli, chłonąc zapach jej odizolowania, pustki, nieskończoności?
Gordonowi zabrakło słów. Opuścił łeb na ziemię, nabrał wilgotnego powietrza w płuca i wypuścił je; gorące, wilgotne, zatęchłe. Zmarszczył brwi i zamyślił się, tępo wpatrzony w dal.
[Obrazek: gordon_min_by_arolinak-d71hz85.png]
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#29
02-11-2013, 20:50
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

- Słońce wyszło - stwierdziła, zerkając na zewnątrz. Rzeczywiście, promienie przebiły się przez ścianę chmur, początkowo wątle, był to jednak sygnał na cieplejsze dni. Uśmiechnęła się na tą myśl - w końcu koniec deszczu. - Ale ty nie chcesz nim być - odparła po chwili, właściwie nie wiedząc dlaczego. Rzecz jasna, samotnikiem, nie słońcem - czy lew się domyśli?
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Gordon
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 79
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

#30
03-11-2013, 12:07
Prawa autorskie: ArolinaK

Słońce wyszło. Tak, masz rację, Miya.
Słońce zawsze wychodzi.
Lew poderwał łeb, słysząc te słowa. Odzyskiwał wręcz w oczach pewność siebie i pewną przekorę wobec losu, która dawno pogrzebana pod mdłymi rozważaniami o samotności i sensie życia, dopiero teraz przebiła się przez spowijającą jego umysł szarą mgłę. Te cechy czasem znikały pod bieżączką codziennych dni, ale zawsze wracały. Jak słońce.
Tak, Miya...
A tobie, Gordon, bambus w zad za głupoty.

Uśmiechnął się jeszcze inaczej, niż do tej pory. Tym razem błysk zębów był krótki, zdecydowany, nie tak rozedrgany niż wcześniej.
- A właśnie, że chcę. Będę tym, którego obecność widzą wszyscy i nawet, gdy na to klną, wiedzą, że beze mnie byłoby jeszcze gorzej. Zawsze sam, ale zawsze ze wszystkimi. Ponad nimi.
Choć zarazem tak bardzo zdawał sobie sprawę z tego, że nie nadaje się na czyjkolwiek autorytet - Gordon miał w sobie uczciwą przyzwoitość, charakterystyczną dla jasnego oglądu świata - przecież nie znaczyło to, że zginie taki sam, jaki jest teraz. Jeszcze wiele lat przed nim. I bardzo wiele wyzwań, którym będzie mógł podołać. Ta pewność dodawała mu otuchy.
- Co z tobą, Miya?
[Obrazek: gordon_min_by_arolinak-d71hz85.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości