♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#1
05-11-2012, 20:14
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

W dżungli nietrudno o zwalone drzewa. Kończą swój żywot, życie jednak dając kolejnym, które to na nich wyrastają, czerpiąc z dóbr upadłych. Lwy również uwielbiają wylegiwać się na takich zwalonych konarach. Czasem jednak nie tylko do tego służą. To tutaj zwalone drzewo stało się bezpieczną kryjówką. Gdyby się dobrze przyjrzeć, wśród rosłych konarów, pokrytych zielem i bujną roślinnością, które wyrosło na pozostałościach po dawnym drzewie, dostrzec można wejście do jaskini. Jest ono dość skutecznie zamaskowane, na pierwszy rzut oka nic nie widać. Gdyby jednak ktoś chciał szukać cienia wśród gałęzi czy pazury swe zaostrzyć na korze, prędko dostrzeże ów tajemnicze wejście. Po przeciśnięciu się pomiędzy gałęziami oczom naszym ukazuje się grota. Chłód bije z wnętrza, a gdyby krzyknąć, echo odezwie się, świadcząc o wielkości jaskini. W rzeczy samej, jest ona dość spora. Dopiero po wejściu zdać można sobie z tego sprawę. W środku rosła grota, mogąca pomieścić z pięć lwów. Nieregularne ściany zdobią półki skalne, pełne wgłębień. W jednej z takowych znajduje się woda pitna, choć smak ma nieco inny niż te z rzek. Mianowicie, czuć w niej minerały. Gdy wzrok przyzwyczai się do półmroku, pod jedną ze ścian ujrzeć można wąską ścieżkę. Gdyby powędrować jej szlakiem, dostać się można do drugiej groty. Jest o wiele mniejsza niż poprzednia, ale i o wiele bardziej mroczna i chłodna. Tu nie dociera już tyle światła słonecznego, drobinę jedynie stanowią promyki z korytarza. Jedynym oświetleniem już właściwie wzrok kota, pozwalający widzieć w ciemności, lecz i on bywa zwodniczy. Chłodna i nieprzyjazna to grota, może dlatego prędko wraca się do pierwszej, o wiele bardziej przyjaznej i przytulnej.

Opis w oparciu o temat z dawnego KL.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#2
14-05-2013, 00:23
Prawa autorskie: Salvathi

Przylazła w pierwsze lepsze miejsce, chcąc się jak najszybciej oddalić od terenów stada. W końcu mieli iść na wolne, nie? Poza tym, chyba nie chcą ryzykować ponownego spotkania z tą czarną, kimkolwiek ona była. Zachowywała się jak jakaś napuszona księżniczka. Chociaż, jakby nie patrzeć... gdyby to ona dostała mięchem to najpewniej by je odrzuciła z wrednym uśmieszkiem na pysku. W sumie to by się nawet za takie coś nie obraziła, bo po co? Dlaczego więc ta sytuacja tak nią wzburzyła? Tego sama nie wiedziała.
Legła sobie na jednym ze zwalonych drzew, czekając na Freya. Pogrążona w dalszym rozmyślaniu, zmarszczyła nos, nieco zirytowana, przypominając sobie poprzednią sytuację. Czemu wszyscy wzięli sobie jej słowa tak na serio? Czy ona kiedykolwiek mówiła poważnie? No, dobra, zdarzało jej się, ale nie w takich sytuacjach. Czemu więc wszyscy wzięli jej słowa tak dosłownie? Jeeny, nie wiedzą co to przenośnie są?
Młoda lwica zaczęła z nudów huśtać się na jednym z pni, kiedy dojrzała wejście do groty. Zaciekawiona, natychmiast zwinnie zeskoczyła ze swojego nowego placu zabaw i nie zastanawiając się zbyt wiele, wśliznęła się do środka. Widząc, że zwalone pnie ukryły całkiem przestronną, a co ważniejsze, chłodniejszą od reszty grotę, aż westchnęła z podziwem. Łaaa, jakie fajne miejsce. Ciekawe, czy do kogoś należy? Zresztą, co za różnica, przecie nic się nie stanie, jak je sobie przywłaszczy, prawda? Lwica uśmiechnęła się pod nosem. Znalazła świetną kryjówkę, w razie gdyby potrzebowała kiedyś pobyć sama. Normalnie wolała być wśród innych, ale kto wie, co jej do głowy strzeli? O, nawet mini-wodopój tutaj ma! Podeszła prędko do półki skalnej, w której wgłębieniu płynęła sobie leniwie woda. Skorzystała z okazji, żeby zanurzyć tam swój jęzor. Jakaś inna ta woda, smaczniejsza niż normalnie. Ciekawe, dlaczego?
Ale się Frey zdziwi, kiedy zobaczy, co udało jej się znaleźć. Normalnie nigdy nie zauważyłaby tego miejsca, było świetnie ukryte!
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Frey
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#3
15-05-2013, 23:24
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart

Frey zjawił się tu niedługo potem, rozglądając się dookoła ze zmarszczonym nosem.
- Co to za miejsce? - rzucił, potrząsając łbem, by jego grzywa stała się choć trochę suchsza.
Grzywka opadała mu na oczy, co teraz było jeszcze bardziej uciążliwe niż zazwyczaj. Już miał siadać, by odpocząć po tym szybkim spacerze, kiedy to skapnął się, co też takiego wyczynia jego przyjaciółka.
- O, masz wodę - stwierdził, po czym niespiesznie nachylił się obok niej, by również zaczerpnąć kilku łyków przezroczystej cieczy.
Aż przymknął oczy. Ależ to dobre! Niby zwykła woda, a jednak po wysiłku, jakim niewątpliwie było docieranie tutaj, dawała ona prawdziwą ulgę znużonemu organizmowi. Zaspokoiwszy pragnienie, lew położył się tam, gdzie stał, zerkając z ukosa na Maoni.
Hej, ale oni są w grocie. Sami. Ależ on ma teraz mnóstwo możliwości poderwania jej i wreszcie będzie miał partnerkę! Tak, to jest myśl! Przecież jest tyle sposobów...
Ziewnąwszy krótko, przeciągnął się niedbale.
...ale chyba mu się nie chce.
[Obrazek: kopia_frey_by_kamilionheart_d4m8ycwx_by_...avzygs.png]
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#4
16-05-2013, 03:27
Prawa autorskie: Salvathi

Spojrzała na wejście i z zadowoleniem stwierdziła, że złotooki już tutaj jest. Na zadane przez niego pytanie, o dziwo, nie odpowiedziała, dając mu szansę, żeby zdążył nacieszyć się tym genialnym miejscem. Poza tym stwierdziła, że to musi tak efektownie wyglądać. Dopiero, kiedy i on spróbował przepysznej wody, na jej pysku pojawił się szeroki uśmiech.
- Dobra, prawda? To miejsce jest idealne. - stwierdziła, nie ujawniając naturalnie, dlaczego, jej zdaniem, ta grota jest taka idealna. Usiadła sobie na ziemi obok, podziwiając ściany. Co prawda, nie były jakieś nadzwyczajne, no ale. Musi się zapoznać z nowym miejscem, nie? Tym bardziej, iż stwierdziła, że może tutaj spać, chronić się przed słońcem i w ogóle. Składować różne głupie rzeczy może. Tak jak te swoje dziwne kamyki. Będzie musiała je tutaj zatachać.
- Szkoda tylko, że to jest tak daleko od naszych ziem. - westchnęła, kręcąc łbem. Nic na to nie poradzą. A, przypomniała coś sobie.
- Kto to był, ta czarna? Niby należała do naszego stada, ale jakoś nic na to nie wskazywało. Ale może miała tylko zły dzień. Nie znam jej, więc nie wiem. - zapytała, przy okazji wyrażając swoją opinię na temat nowopoznanej, a w dodatku młodszej od nich lwicy. Spojrzała na Freya uważniej.
- A może po prostu ma z Tobą na pieńku? - spytała jeszcze. Kto to wie?
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Alida
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:24 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 10

#5
16-05-2013, 23:25
Prawa autorskie: Disney

Ali biegała sobie beztrosko w lewo i w prawo. Co chwila goniła jakieś małe żyjątko z którym chciała się pobawić. Jednak taki klimat jaki był aktualnie był o tyle nie przewidywalny, że nigdy nie wiadomo kiedy się zachmurzy i lunie deszcz. A trzeba wspomnieć, że jak postanawia padać to na pewno nie są jakieś tam trzy kropelki na krzyż, tylko robi się prawdziwa ulewa. I bardzo często towarzyszy temu grzmoty, i błyskawice. A małe lwiątko, cóż nie było przyzwyczajone do takich wyładowań atmosferycznych. Więc kiedy tylko poczuła na swoim nosku, że z nieba zaczynają spadać mokre krople, nie musiała czekać długo aby szybko zaczęło się błyskać i grzmieć. Alida schowała uszka do tyłu i zaczęła szukać jakiegoś schronienia. Chociaż te poszukiwania można było nazwać pozbawionym ładu bieganiem w lewo i w prawo. Cóż chwilami żałowała, że lubiła tak sobie chodzić. W końcu matka nie raz jej mówiła, że kiedyś wpakuje się w kłopoty, ale ona jej nie słuchała. Cóż nic dziwnego była małym lwiątkiem które było ciekawe świata i chciało poznać go jak najszybciej. Ale burza to była coś czego Alida wolała by uniknąć. Na szczęście zobaczyła pewną grotę i od razu do niej popędziła. Weszła do środka i otrzepała sobie swoje mokre futerko. Dopiero po chwili zobaczyła, że ktoś tam jeszcze siedzi.
- P...przepraszam, jeżeli przeszkadzam, ale na dworze pada i nie chcę zmoknąć. Mogę przeczekać tutaj burzę ? - Zapytała się. Cóż przez grzeczność wypada, w końcu nie wiadomo czy nie wpakowała się komuś do domu. Oj tak tutaj na tych ziemiach podobnie jak na LZ czy innych nigdy nic nie wiadomo.
Frey
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#6
16-05-2013, 23:46
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart

Od razu tam dobra... Woda jak woda, ale akurat po tak długim spacerze jej smak wydawał się być o wiele lepszy niż normalnie. Nie zamierzał jednak dzielić się tymi dywagacjami na głos - przecież miał ją podrywać, a nie dołować!
- Fakt, jest kawałek - zgodził się.
Ściągnął łuk brwiowy na kolejne słowa Maoni. Jakaś niewydarzona młódka, też mi temat do rozmowy... Ale okej, ona bezpośrednio dotyczyła dzisiejszych wydarzeń, więc można to uznać za dość sensowną wypowiedź.
- To chyba ta córka Kami, była na poprzednim zebraniu. Specjalnie zżyta ze stadem to ona nie jest... I coś ty, pierwszy raz się do niej odezwałem! Po co miałbym z nią gadać? - burknął, unosząc przy tym brwi.
Wtedy przyszła mu do głowy genialna myśl.
- Są ciekawsze osoby do rozmowy - dodał więc, szczerząc się w stronę błękitnookiej.
Ha, ale tekstem zarzucił! Normalnie nikt by na coś takiego nie wpadł... Czyż on nie jest idealnym kandydatem na partnera?
Niestety, ten iście romantyczny nastrój zepsuty został wcale nie przez stłumione odgłosy grzmotów, tylko przez dzieciaka, który między innymi przed tymi właśnie grzmotami się schronił. Tylko dlaczego tutaj?
- Bo ja wiem... - mruknął cierpko, wzruszając barkami, po czym zerknął na Świteziankę kątem oka.
Jakoś nie chciało mu się wstawać czy podnosić głosu, żeby przegonić to lwiątko. Zresztą to nie on znalazł tę grotę, więc i do niego nie należało w tym przypadku podejmowanie decyzji.
[Obrazek: kopia_frey_by_kamilionheart_d4m8ycwx_by_...avzygs.png]
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#7
18-05-2013, 09:04
Prawa autorskie: Salvathi

Zdziwiła się, słysząc czyjś jeszcze głos. Nie spodziewała się tutaj nikogo. Słysząc wyjaśnienia lwiczki, uśmiechnęła się.
- Jasne, że możesz zostać. Nie będziesz przecież moknąć tam, na zewnątrz. - odpowiedziała jej natychmiast, po czym zerknęła na Freya. On też na nią patrzył. Zadumała się przez chwilę.
Nic nie powiedziała na jego wyjaśnienie postaci Chikji, nie było po co. Dowiedziała się tyle, ile chciała wiedzieć, więcej jej nie trzeba. Chociaż dziwiło ją, że w taki sposób zachowywała się córka byłej przywódczyni. No ale postanowiła dłużej o tym nie myśleć.
Niestety błękitnooka nie załapała najwyraźniej jego przewspaniałej myśli. Przez chwilę zastanawiała się, o co mogło beżowemu chodzić, po czym po prostu odpowiedziała.
- Na przykład kto? - przypatrywała się jeszcze chwilę z zainteresowaniem koledze, po czym postanowiła ponownie zwrócić swoją uwagę na przybyłą.
- Nazywam się Maoni, a ty? - przedstawiła się w końcu, tym razem jednak postanawiając nie zdradzać nazwy stada, do którego należała. Jakoś nie za fajnie wszyscy reagowali na tą rewelacyjną wiadomość, że jest z najpotężniejszego stada w krainie. Może oni wszyscy pragnęli również się w nim znaleźć, ale Kami ich nie przyjęła? Tak, to na pewno przez to.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Frey
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#8
23-05-2013, 23:47
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart

Gdyby tylko Frey kiedykolwiek podpatrzył gest ogólnie znany jako facepalm, teraz z pewnością by go wykonał. Niestety, jako że nie posiadał podobnej wiedzy, zdobył się jedynie na ukradkowe wywrócenie oczami. Czy ona kiedykolwiek dojrzeje? A niby to faceci są dziecinni!
Mimo całego swego lenistwa, lew zdołał podnieść swoje ciężkie, choć smukłe cielsko i podszedł bliżej lwicy, całkowicie zapominając o obecności obcego lwiątka. Co go ono obchodzi?
- Maoni, bo wiesz... - zaczął, starając się za wszelką cenę brzmieć miło.
Jak by tu to ładnie ująć w słowa, żeby nie brzmiał zbyt infantylnie, ale też żeby mogła się domyślić, o co mu się rozchodzi?
Aż nagle pewna myśl nie strzeliła mu do łba z prędkością błyskawicy, acz bynajmniej nie taka, jakiej oczekiwał.
- O cholera! - zakrzyknął, odsunąwszy łeb od Świtezianki. - Miałem iść z Moranem i resztą, żeby zgarnąć ziemie tych... Nieważne!
Zmarszczył brwi, nie mogąc przypomnieć sobie nazwy owego 'stada'.
- To bywaj, niedługo wrócę. Albo jak chcesz, to chodź ze mną - dodał po chwili wahania i czym prędzej wyleciał z groty.
Ciężko było uznać to zachowanie za dżentelmeńskie, ale jakie miał wyjście? Lojalność władcy jest ważniejsza niż jakaś tam Maoni.

Z/t
[Obrazek: kopia_frey_by_kamilionheart_d4m8ycwx_by_...avzygs.png]
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#9
24-05-2013, 00:54
Prawa autorskie: Salvathi

- No co! - zawołała, widząc, jak przewraca oczami, bo oczywiście udało jej się to dojrzeć. Po krótkiej chwili jednak zapomniała jakby o tym, bo jej uwagę zwróciło jakieś zadrapanie na jednej ze ścian. O obecności Alidy zdążyła już nawet zapomnieć. Ta tak cicho siedziała, że nie zwróciła na siebie uwagi niebieskookiej.
Dopiero jego okrzyk sprawił, że straciła zainteresowanie śladami pazurów. Spojrzała na niego. A ten to co? Na mrowisku usiadł? Podniosła pytająco brew, dopiero kolejne jego słowa wyjaśniły całą sprawę. Słysząc o tym, że mają iść podbić kolejne ziemie, aż oczy jej się zaświeciły.
- Zgarnąć... - powtórzyła, w sumie nawet nieświadomie. Myśli wylazły jej przez pysk po prostu. Słysząc pożegnanie złotookiego, sama zerwała się z miejsca. Jak to, bywaj? Przecież ona tutaj nie zostaje. Nie będzie tu siedzieć, kiedy jej stado robi coś ważnego, po to tutaj dołączyła, żeby coś robić.
Frey ostatniej kwestii nie musiał dodawać, sama by poszła. Ale przez to jeszcze bardziej przyspieszyła. Już po chwili nie było jej w grocie, a sama lwica przedzierała się przez rozszalałą burzę, starając się ze wszystkich sił nie zgubić przyjaciela.

zt
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#10
29-05-2013, 23:20

Wbiegła tu lekkim, posuwistym krokiem. Cholera, że też musiało zacząć padać... chwilę mierzyła wzrokiem jaskinię, sprawdzając czy nikogo w niej nie ma. Wychwyciła kałużę z wodą, kilka wygodnych miejsc, gdzie można by się położyć. Nie czuła wyraźnego zapachu żadnego lwa, zatem chyba może przywłaszczyć sobie tą jaskinię? Kilka dni nikogo nie zbawi, a ona sama czuje się średnio. Raz było fajnie i miło, raz miała ochotę coś rozwalić...
Położyła się, wyciągając przed siebie łapy. Z obrzydzeniem wciągnęła własną woń- zapach mokrej sierści. Z uporem zaczęła wylizywać jęzorem lewą przednią łapę. Potem załatwi drugą i resztę futra, którą jest w stanie dosięgnąć. Swoją drogą... gdzieś muszą znaleźć się samce... przecież ona biedna sama chodzić nie może, damie nie wypada... Jej dwukolorowe ślepia zalśniły złowieszczo. Rozkochać w sobie. Wykorzystać. Zostawić. Do niczego innego raczej nie służą. Matka mówiła kiedyś wprawdzie o "Wielkiej Miłości". Guzik prawda... nic takiego nie istnieje. Gdy skończyła oczyszczenie futra, położyła głowę na łapach i przymknęła powieki. Gdy przestanie padać, to się zbudzi...



Powieka uniosła się leniwie. Ile ona spała, kilka godzin? Ziewnęła potężnie, niemal wypluła własne płuca. Leciutkim truchcikiem jasnofutra wybiegła przed jaskinię. Przestało padać! A więc czas ruszać dalej...

z.t.
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

#11
20-06-2013, 02:07
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Miała zamiar zaprowadzić lamparcicę do miejsca jak najbardziej podobnego jej naturalnemu środowisku. Wspierała ją przez całą drogę i liczyła się z tym, że mogą wcale nie dotrzeć do celu. Przez całą drogę nie odzywała się praktycznie wcale, dopiero, gdy na horyzoncie zamajaczył jej zarys dżungli, poinformowała o tym fakcie cętkowaną.
W końcu zatrzymały się przy jednym z wielu zwalonych drzew.
- Jesteśmy na miejscu. Tylko tyle jestem w stanie dla Ciebie zrobić. - powiedziała, uśmiechając się nieco cierpko, po czym usiadła obok niej, wdychając głęboko ostre powietrze. Zupełnie inne niż to, które znała. I milczała, nie patrząc nawet wprost na Rinę, nie wiedziała zresztą, co mogłaby mówić, stwierdziła, że słowa w tej sytuacji są jak najbardziej zbędne.
Kifo
Konto zawieszone

Gatunek:lampart Płeć:Samiec Wiek:22 miesiące Liczba postów:246 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 44

#12
20-06-2013, 21:38
Prawa autorskie: Salvathi (szkic), Fileera (kolor) | Dirke
Tytuł pozafabularny: Mistrz Zgadywanek

Kifo z niemałym trudem przybył tu jakiś czas za Hewą i mamą. Malca bolały łapki, a droga była wyczerpująca dla kogoś, kto prawie całe swoje życie spędził w jaskini. Parł jednak na przód, bo bał się, że może już nie znaleźć mamy. Z czasem droga robiła się dla niego coraz trudniejsza i wzrastała odległość między nim a Riną, mimo że ona nie mogła szybko się poruszać. Kiedy dotarł do dziwnie-wysokich-zielonych-patyków, zrobiło się jeszcze gorzej. Dwumiesięczny malec miał duże problemy z przedzieraniem się przez korzenie i kępki roślin. Było tu trochę ciemno, a światło przebijające się przez konary drzew tworzyło dziwne cienie. Odgłosy rozlegające się dookoła były zupełnie inne niż te w jaskini, ale jednocześnie dźwięki, zapach panujący w powietrzu i może coś jeszcze, wydawały się Kifo trochę znajome. Lampart położył uszy po sobie i podążał śladami medyczki. Co jakiś czas musiał stawać, bo obolałe łapy odmawiały posłuszeństwa. Kiedy pomyślał, że już ich nigdy nie dogoni, oddech przyśpieszył, a w oczach zaczęły wzbierać łzy, zauważył piaskową. Ostatnim wysiłkiem woli, dowlókł się na miejsce. Nawet nie podszedł do Riny, tylko położył się kawałek dalej, opierając łepek na łapach. Nie chciał, by ta jasna znowu zabrała mamę, więc próbował czuwać, ale jego powieki robiły się takie ciężkie...
 
[Obrazek: logo_by_fkpl-datxnfm.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#13
22-06-2013, 00:52
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Stara lamparcica legła na ziemi, a właściwie podłożu groty, gdy tylko nadarzyła się okazja ku temu. Otępiałe zmysły nie rejestrowały wystarczającej liczby bodźców. Przez chwilę wydało się jej, że słyszy głos, później poczuła jakby drogi jej zapach, później...
Później już nic, tylko ciemność.
Kilka gardłowych kaszlnięć wydobyło się jej pyska. Mgliste, niewidzące spojrzenie wbite było w równie martwą skalną ścianę.
Rina odeszła z szeroko otwartymi ciemnymi ślepiami i krwią wyciekającą z pyska.
Moonlight
Zgryźliwa | Gość

 
#14
22-06-2013, 23:48
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Na miejsce przybiegł Moonlight. Biegł bardzo długo, aż znalazł to miejsce. Podszedł do mamy i trącił delikatnie pyskiem. Nie oddychała, nie żyła .Łzy wyszły mu z oczu i podszedł do braciszka Kifo i przytulił go do siebie i rzekł
- Kifo wracamy do Groty Medyków. Tam musimy zostać. Nasza mama odeszła i jest już w niebie. Ja się tobą zaopiekuję -powiedział łamiącym głosem. I powiedział
- Chodź Kifo. Pocałujemy mamę i odejdziemy. Ona nas odwiedzi, zobaczysz - odrzekł po chwili uspokoiwszy się.
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

#15
24-06-2013, 14:01
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Piaskowa postanowiła wytrwać przy lamparcicy do samego końca. Siedziała więc przy niej, milcząca, patrząc tępo przed siebie. I sądziła, że niebawem po prostu odejdzie stąd, uprzednio zakopując truchło głęboko w tropikalnej ziemi, aby zabezpieczyć je przed zbeszczeszczeniem przez padlinożerców.
Jednak cisza została przerwana przez odgłos kroków. Cichutkich, miękkich. Zdziwiona Piaskowa odwróciła się i serce jej się ścisnęło, kiedy zobaczyła, że to młode Riny przeszło za nimi cała tą drogę. Lwica zerknęła naprędce na lamparcicę, która wydawała właśnie ostatnie tchnienia, a po krótkiej chwili jej klatka piersiowa przestała się poruszać. Hewa wiedziała, że to już koniec, spuściła łeb, a do jej oczu napłynęły łzy, które szybko przetarła. Podniosła wzrok na lamparciątko i trwała tak jeszcze chwilę. Chciała dać mu jeszcze chwilę, żeby mógł się pożegnać ze swoją rodzicielką. Wiedziała, jakie to dla niego musi być trudne, sama była w podobnym do niego wieku, gdy straciła swoich rodziców.
W końcu zielonooka podniosła się i podeszła do młodego.
- Kifo... - zaczęła, wyciągając w jego stronę łapę. - Musimy stąd iść. Twoja mama musi tutaj zostać. - powiedziała cicho, próbując zgarnąć młode do siebie. Wtedy przybiegł tu i jego przyszywany brat. Lwica skrzywiła się, a po jego słowach spojrzała na Moonlighta.
- Chodźciey już, nie możemy tu już dłużej zostać. - powiedziała, po czym wzięła delikatnie w pysk małego Kifo. Wiedziała, że im dłużej tutaj pozostaną, tym trudniej będzie maluchom opuścić matkę. Odeszła, zerkając na lwiątko. Miała nadzieję, że młode podąży za nią.

zt


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości