♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Furien
Konto zawieszone

Gatunek:Lampart. Płeć:Samiec Wiek:2 lata. Liczba postów:94 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 25

#61
27-07-2015, 21:10
Prawa autorskie: Wietrzyca (Visa) | Mikaley, kolor; ja.

Burknęła coś pod nosem jednak zbyt niewyraźnie by dało się cokolwiek zrozumieć. Pysk wykrzywił się przy tym lwim wylewie czułości. Że też sobie młoda moment wybrała. Ogon poruszył się niespokojnie. Furien zamilkła jednak pozwalając samcom rozwiązać terytorialny problem. Dżungla nie była jej stałym domem, ale wolałaby żeby nie było tu lwów w czasie jej odwiedzin. Mogłoby to się skończyć źle z racji jej braku doświadczenie i temperamentu. Wciąż miała na uwadze, że negocjacje mogą zakończyć się bójką. Najlepszym scenariuszem wydawało się odejście tej dwójki, następnym, nieco gorszym, spór między dwoma samcami, trzecim, najgorszym, walka. Choć Furien chętnie wyładowałaby swój gniew to rozumiała, że mogłaby tym narazić swego ojca, który próbowałby uchronić ją od walki. Był silny i sprytny, ale, wszyscy tutaj zebranie byli o tym świadomi, wobec dwóch lwów nie miał szans. A z pewnością nie pozwoliłby Furien walczyć u swego boku. Nadopiekuńczy ojciec może być czasem problematyczny. Sytuacja wydawała jej się z niewiadomego powodu zabawna, choć racjonalne myślenie wrzeszczało by zachować powagę. Czyżny przeznaczeniem Furien było stać się psychopatą?
[Obrazek: sH0K1yl.png]
Głos
You know you've got that thing
That makes the girls all swing
You know exactly what you do

You like the hit and run
You say it's all for fun
You think that I'm the one for you

Boy if you wanna go I would not mind
But I'm not the kind of drum you play one time
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#62
27-07-2015, 22:02
Prawa autorskie: MadKakerlaken

W duchu westchnął cicho, słysząc burknięcie Cherry. Wyjaśni jej wszystko, jak tylko zostaną sami, niech tylko jeszcze trochę wytrzyma...
Ponownie lekko skłonił łeb.
- Masz moje- Tosy, słowo, lamparcie.
Pozwolił sobie na delikatny, szczery uśmiech. Ostatnią z rzeczy którą miał w planach było polowanie na lamparty.
- Rozumiem... postaram się. Obiecuję, że nie będzie już problemów.
Zerknął krótko na odwróconą lwicę... mogła się na niego teraz gniewać, nie zdziwiłoby go to wcale. Po części... czy raczej głównie to on właśnie odpowiadał za zaistniałą sytuację. Gdyby tylko wiedział, wybrałby inne miejsce na spotkanie. Może biały las, może podnóże Góry Królów. Tam, gdzie czułaby się bezpieczna.
Z ciągłym, stoickim spokojem obserwował samca, starając się odczytać jakąkolwiek jego reakcję, bądź decyzję, jaką podejmie. Póki co, nie był w stanie orzec na pewno, jaką decyzję tamten podejmie.
- Tak jak mówiłem... nie zatrzymam się tu na stałe. Żadne z nas nie stanowi zagrożenia... nie mamy zamiaru przejmować waszych ziem. Trzy noce, tylko o tyle proszę.
Cherry
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2,04 roku Liczba postów:161 Dołączył:Maj 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 76
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 35

#63
28-07-2015, 02:18
Prawa autorskie: Av: sketch by malaika4. podpis: lineart by Kuwaki kolory by Kifo i cienie (ew. poprawki) by Felka

//Jak coś możecie pominąć mnie ten raz w tej kolejce, bo aktualnie raczej nie mam nic pożytecznego do dodania ^^'//
[Obrazek: mubqyp.png]
Wystarczy jednak na prawdę chcieć,  
A w sercu wiarę głęboką mieć,  
I wtedy nagle nadejdzie dzień,  
Gdy marzenia spełnią się.
Visa
Konto zawieszone

Gatunek:czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (8 lat) Liczba postów:204 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 75
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 56

#64
28-07-2015, 12:37
Prawa autorskie: ja xd

Skoro Tosa dał słowo to Visa patrzył na niego nieco przychylniej. Chociaż nie wiedział ile jest warte lwie słowo, postanowił samca trzymać za nie. Miał tylko nadzieję, że nie dojdzie do przemocy.
Czarny westchnął głęboko. Pamiętał przecież swoje spotkanie z Hashimerą i tym młodym, którego imienia już nie pamiętał. Nawet polubił tę lwicę, ale ona była przynajmniej dobrze wychowana.Z obecnej tutaj pary lwów tylko złotogrzywy starał się być uprzejmy. Starał się. Choć w obecnej sytuacji Visa nieco bardziej krytycznie patrzył na wszystkich.
- Dobrze - odezwał się w końcu. - Trzy dni.
Po tym lampart odwrócił się żeby zwrócić się w stronę drzew.
- Zobaczymy ile twoje słowo jest warte - powiedział idąc w stronę ciemnej gęstwiny. - Furien, nie zbliżaj się do nich.
Po tych słowach wskoczył na wysokie drzewo, a potem tylko zaszył się w gąszczu, obserwując jeszcze czy jego córka również postanowiła stąd odejść. Potem zniknął.

zt
Furien
Konto zawieszone

Gatunek:Lampart. Płeć:Samiec Wiek:2 lata. Liczba postów:94 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 25

#65
28-07-2015, 14:41
Prawa autorskie: Wietrzyca (Visa) | Mikaley, kolor; ja.

Furien odwróciła się i ruszyła w drogę powrotną. Zaraz jednak zatrzymała się i odwróciła pysk w stronę lwów rzucając im nieprzychylne spojrzenie. W tym spojrzeniu nie było nic dobrego. Młoda ruszyła przed siebie, w stronę... domu. Tak mogła nazywać ogromnego drzewo do czasu znalezienia własnego lokum.
z.t
[Obrazek: sH0K1yl.png]
Głos
You know you've got that thing
That makes the girls all swing
You know exactly what you do

You like the hit and run
You say it's all for fun
You think that I'm the one for you

Boy if you wanna go I would not mind
But I'm not the kind of drum you play one time
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#66
28-07-2015, 21:14
Prawa autorskie: MadKakerlaken

- Dziękuję.
Ulżyło mu- to delikatne określenie tego, co właśnie poczuł. Czuł się jakby jakiś ogromny głaz spadł mu z piersi. Nie tylko udało mu się załagodzić sprawę, ale i zyskać pozwolenie na przebywanie na obcym terytorium mimo wrogiego nastawienia gospodarzy- to już było coś.
Nie umknęło mu spojrzenie Furien... to jej bardziej będą musieli się wystrzegać. Czarny zdawał się być tym, który przestrzega danego mu słowa, skoro sam go wymagał. Może należał do tych, którzy własne dane słowo łamią... ciężko powiedzieć. Póki co jedyne co mógł zrobić, to czekać. Odpoczywać.
Pilnować groty i nie przysporzyć sobie problemów.
Poczekał jeszcze dobrą chwilę, by upewnić się że dwójka odeszła, nim odwrócił się do niebieskookiej. Dopiero teraz zmartwienie pojawiło się na niego pysku.
- Cherry...?
Uśmiechnął się przepraszająco. Nie chciał pakować jej w takie problemy. Nawet się nie spodziewał, że właśnie w dżungli mógł wpaść na kogoś.
Po raz kolejny tego dnia otarł łbem o jej szyję, tym razem zatrzymując nos w pobliżu jednego z jej uszu. Mogła czuć i słyszeć jego spokojny oddech.
- Przepraszam. Nie miałem pojęcia, że ktoś tu jest.
Cherry
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2,04 roku Liczba postów:161 Dołączył:Maj 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 76
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 35

#67
06-08-2015, 21:07
Prawa autorskie: Av: sketch by malaika4. podpis: lineart by Kuwaki kolory by Kifo i cienie (ew. poprawki) by Felka

Kompletnie przestała reagować. Jak zabawka, jedynie opętana przez żywą i delikatną duszę, której momentalnie zabrakło duchowego paliwa. Już nie wiele z tego rozumiała - choć nie przechodziło jej przez myśl, że być może zareagowała zbyt gwałtownie, w napływie strachu. Pokazując swoje emocje w zły sposób, i bez żadnego skrycia. Naprawdę się bała. Bała zamiast się niepokoić, choć rzeczywiście gdyby była świadoma pewnych rzeczy, których sama ni kropli nie potrafiła zrozumieć, mimo, że myślała o nich często. Dlaczego zareagowali na nią w taki sposób, jakby mówiąc o lwie chciała powiedzieć im, że zaraz kopną przez to w kalendarz, gdy ona przyjaźnie pytała jedynie przechodząc? Cóż, faktem jednak też fakt, że nie była i nie mogła być poinformowana zarówno też i o przeszłości panter, przez którą zuchwale wrzucali wszystkie lwy do jednego worka. Być może aby zaspokoić w ten sposób swoją własną pychę, jak to ci wszyscy głęboko skrzywdzeni zazwyczaj robili.
Ale i ona miała wiele nieprzyjemności w przeszłości z innymi lwami. I to takich, co wciąż pozostały na jej skórze, choć ukryte starannie, o których już ona sama nawet chwilami zapomina.
Ale ona przebaczyła.
Zostawiła ich, już najwyraźniej odchodzących Tosie, który jak się okazuje lepiej potrafił działać z nimi słownie. Cóż, może i to zdarzenie będzie dla młodej cenną lekcją - jednak tylko użytkową, bo kto wie, co na to wszystko powie jej serce?
W ukrytym napięciu pomiędzy grotą myśli, dopiero ciepły głos Tosy ją uspokoił. Ona jednak wciąż była jak była, dopiero po minucie zastanowienia poruszyła lekko prawą łapę, podkulając ją do siebie. Zupełnie tak, jakby została wyratowana ze spojrzenia w oczy mitycznej meduzy.
-Nie przepraszaj... Westchnęła. -Ale dlaczego? Dodała, robiąc oczami lekki wymach, spoglądając wpierw w górę, jakby doszukiwała się tam jakiegoś cudu, którego nie było, i wracając nim znów w ziemię zamknęła błękitne oczęta. Jakoby rzekomo ukrycie ich miało dodać jej chwilowo w tej sytuacji więcej odwagi.
-Dlaczego wszyscy musimy być tak kontrolowani...? Kontrolowani przez instynkty. Przez żądze obrony terytoriów, żądze wygnań, żądze mordu... powtórzyła się. I oczekiwała, że przynajmniej złotogrzywy ją zrozumie, i jakoś jej powie. W przeciwieństwie do czarnego, który błędnie uznał jej wypowiedź za egoistyczną. [i[My wszyscy[/i]; jako kotowaci. A i nie tylko.
[Obrazek: mubqyp.png]
Wystarczy jednak na prawdę chcieć,  
A w sercu wiarę głęboką mieć,  
I wtedy nagle nadejdzie dzień,  
Gdy marzenia spełnią się.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#68
08-08-2015, 17:31
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Samiec odsunął się kawałeczek, by moc spojrzeć jej w oczy. Dopiero wtedy odpowiedział jej łagodnie. Sprawa, którą poruszyła nie należała do prostych zarówno do zrozumienia jak i wyjaśnienia.
- Bo taka jest nasza natura. Tylko dzięki temu udało nam się przeżyć w całości. Lwiątko pozbawione strachu wobec obcych, to najczęściej szybko martwe lwiątko. Tylko dzięki instynktowi trzymają się blisko rodziny i unikają zagrożeń.
Westchnął cicho. Wyciągnął łapę i delikatnie placami przejechał po jej policzku. Była młoda, nieświadoma tego wszystkiego, co mogło jej się stać w ciągu tych kilku lat. Po prostu niewinna. A on postawił sobie za punkt honoru chronić ją i spróbować wyjaśnić jej, co jej groziło. Chociażby dzisiejsza sytuacja...
- To brzmi brutalnie, Cherry, ale taka jest prawda. A im więcej wokół ciebie jest innych czy lwów czy po prostu kotów, tym szybciej się jej dowiadujesz. I temu trzeba stawić czoła... można nauczyć się to kontrolować. Ale nie można się zgubić w tym. Bo my możemy być dobrzy. Ale ci drudzy już niekoniecznie.

No cóż, cierpliwość ma swoje granice...

Do głowy przyszedł mu pewien pomysł. On może już jadł, ale co z Cherry? Może była głodna? No i należało jej się coś na przeprosiny...
Musnął palcami jej łapę.
- Idę zapolować poza dżunglą. Wrócę niedługo... zostań tutaj. Nie odważą się zrobić nic głupiego, skoro mamy umowę. Przynajmniej nie ten samiec...
Skrzywił się lekko na myśl o młodej lamparcicy. Na pożegnanie otarł pyskiem o szyję lwicy i wybiegł z jaskini.

z.t
Cherry
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2,04 roku Liczba postów:161 Dołączył:Maj 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 76
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 35

#69
17-08-2015, 22:16
Prawa autorskie: Av: sketch by malaika4. podpis: lineart by Kuwaki kolory by Kifo i cienie (ew. poprawki) by Felka

A ona wciąż w tej samej, nieco posępnej pozycji jedynie odwzajemniła spojrzenie jego szarych oczu. O ile wiedziała choć część z tego, jak mroczny jest świat poza powłoką białych okularów, to w rzeczywistości po prostu tego nie rozumiała. Po co. Kto. Dlaczego, czyż nie ma w tym życiu czegoś takiego, jak prawdziwa odpowiedź?...
Niedługo po tym jednak znów spuściła łeb.
-Zagrożenie jest ich wynikiem... Wynikiem instynktów. Instynkt pomaga w uniknięciu zagrożeń, instynkt prowadzi do powstawania zagrożeń. Jeden nieskończony ciąg, któremu ktoś nadał kiedyś nazwę, z kolei która poprzez proste myślenie i cierpienia została dawno zapomniana.
Dalej już zamilkła. Brutalna prawda, hm?... Ah, tak strasznie mogłaby przysiąść, że już gdzieś to kiedyś słyszała. Kiedyś, dawno, bardzo dawno.
Ale... ale dlaczego musimy je zabijać? Zagrał w jej głowie melodyjny, zrozpaczony niegdysiejszym strachem głos czystej duszyczki, która niczym kat wybiła się pamięcią ze swojej przeszłości. Rozszerzyła oczy jakby coś nagle ją olśniło, i postawiła się prosto w ledwie jednej niemej sekundzie. No tak... z nagła, ale powoli, zaczęło się jej to wydawać coraz to bardziej jasne...
Rozejrzała się po grocie, widząc końcówkę ogona złotogrzywego lwa, którego poinformowanie o swoim chwilowym odejściu zapadło w jej pamięci. Wzdychając z ulgi odeszła pare kroków wgłąb groty, po czym w półmroku osunęła się plackiem (jakżeby to melodyjniej wytłumaczyć?) na bok, plecami do wejścia. Obtarła lekko lewą łapą mokre oko, po czym już obie przykurczyła nieco do siebie. Z jakimś lekkim rumieńcem, choć przez sierść lewo widocznym, w oczach niektórych mogła wyglądać teraz dość... uroczo.
Uszy miała ustawione czujnie w drugą stronę, stronę wejścia. Nagle jednak coś ją obezwładniło. Zmęczona po tym biegu, a może i równie tymi wszystkimi emocjami, poczuła, że jej ciało powoli się rozluźnia. Powoli zasypiała.
[Obrazek: mubqyp.png]
Wystarczy jednak na prawdę chcieć,  
A w sercu wiarę głęboką mieć,  
I wtedy nagle nadejdzie dzień,  
Gdy marzenia spełnią się.
Soth
Bestia z Bagien | Duch
*

Gatunek:Pół lew, pół tygrys i wszycho na ten temat Płeć:Samiec Wiek:5,5 lat. Towarzysz:Dzięcioł duży Liczba postów:331 Dołączył:Lut 2013

STATYSTYKI Życie: 38
Siła: 88
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 7

#70
22-08-2016, 16:50
Prawa autorskie: Ja/gokcegokcen
Tytuł pozafabularny: Cnotliwy Woj

Od jakiegoś czasu nie biegł na taką odległość toteż prawdopodobnie tuż za granicami ziem stadnych po prostu przestał tak zasuwać. Widząc, że za nim nikt się już nie ugania, znacznie zwolnił przechodząc w końcu do marszu. Z rozdartym nosem ciężko było oddychać, ale szło przeżyć. Co chwila tylko językiem oczyszczał rany z krwi, a potem jej zakrzepów. W końcu, docierając do do jakiegoś powalonego drzewa przestał się wylizywać. Przeklął lamparta pod nosem wiedząc, że na pewno do niego dotrze i na pewno będzie czekać ich oboje konfrontacja. Nie miał zamiaru odpuścić nikomu, kto go tak potraktował i pewnie gdyby nie tamta druga, to na ziemiach księżycowych byłyby dwa trupy, a nie jeden. Powinien znaleźć sobie jakiegoś towarzysza. Jak tak dalej pójdzie to przegoni wszystkie lwy od siebie i jeszcze bardziej zeświruje. No i we dwójkę było łatwiej się bronić.
- Co ja pierdolę, nie potrzebuję nikogo.
Fuknął, natychmiast tego żałując. Ranki znów zrobiły się czerwone, na szczęście nic po za tym.
Zatrzymał się i rozejrzał. W pobliżu nikogo nie było, zatem odetchnął z ulgą. Skoro już tu jestem... pomyślał, zawieszając wzrok na powalonym drzewie. Ruszył się pod nie i walnął cielskiem, kładąc się na boku. Potrzebował chwili by odsapnąć. A myślami powędrował i do pochodzenia lwiątka, które zamordował i dalszych planów na przyszłość.
Może tak wrócić na lwią ziemię.

/ + 2hp jak można :v
dodane
Sycophants on velvet sofas
Lavish mansions, vintage wine

I am so much more than Royal
Snatch your chain and mace your eyes

If it feels good, tastes good
It must be mine

Heroes always get remembered
But you know legends never die


[Obrazek: 7YwHHkJ.jpg]


Mortal kings are ruling castles
Welcome to my world of fun
I'm taking back the crown
I'm all dressed up and naked

I see what's mine and take it
Daenerys
Duch
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:92 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 0
Zręczność: 0
Spostrzegawczość: 0

#71
26-08-2016, 12:11
Prawa autorskie: polar-ARCTIK

Przemierzając tereny afrykańskich sawann, stepów, dżungli i tego typu rzeczy, Dany zaczęła się zastanawiać ile prawdy było w opowiadaniach matki, babki czy ciotek ze stada. W końcu nie napotkała żadnego stada, a wie iż powinna. Czuła się oszukana. Mimo tego szła bardzo swawolnie i co jakiś czas podskakiwała wesoło. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, taki miała kaprys.
Dżungla w jakiej się znalazła miała w sobie coś pięknego lecz czuć było również nutę niebezpieczeństwa, tajemniczości i swoistej magii. Tak młoda samica jak Dae nie za dużo wie jeszcze o świecie, ale zaznała wiele cierpienia. Teraz będąc tu czuje się lepiej, wilgotne powietrze i cień dają naprawdę wielkie ukojenie. O ile nie można nazwać go ogromnym.
Spacer przerwała jej jakaś woń. Czyli jednak ktoś tu żyje. Cóż za niespodzianka. Pomyślała zachowując sarkazm dla siebie i nie wypowiadając nic na głos. Zupełnie nic. Cicho skierowała się w stronę zwalonego drzewa, które porośnięte było gęstą roślinnością. Lustrując okolicę wzrokiem nie napotkała jednak ani jednej żywej duszy. Może się myliłam. Machnęła ogonem. Po chwili napięła mięśnie i jednym długim susem znalazła się na pniu. Położyła się kładąc łeb na łapach. Miała w planach krótką drzemkę, ale dostrzegła coś dziwnego po drugiej stronie konaru. Wychyliła łeb i niemal nie zamarła z zaskoczenia i strachu.
- Rau! -zawyła głośno, aby leżące pod drzewem zwierze zwróciło uwagę na jej obecność. Nie ukrywała swojego zainteresowania kotem. Nie miała pojęcia czy jest to tygrys, lew, a może lampart. Postanowiła zeskoczyć z miejsca na jakim leżała. Znalazła się przed nieznanym jej zwierzem.
- Przepraszam, nie chciałam przeszkadzać. -z zakłopotaniem błądziła wzrokiem bardziej po okolicy niż po leżącym, rannym kocie.
- Mogę jakoś pomóc? -zapytała otwarcie tak jakby zapomniała o tym, że nawet się nie znają i, że się nie przedstawiła. Po prostu nie zwróciła uwagi na tak istotne szczegóły. Ewidentnie ten tu stoczył już nie jedną walkę, a jedna z nich musiała się niedawno zakończyć. Co wywnioskowała po jego ranach.
Soth
Bestia z Bagien | Duch
*

Gatunek:Pół lew, pół tygrys i wszycho na ten temat Płeć:Samiec Wiek:5,5 lat. Towarzysz:Dzięcioł duży Liczba postów:331 Dołączył:Lut 2013

STATYSTYKI Życie: 38
Siła: 88
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 7

#72
26-08-2016, 16:22
Prawa autorskie: Ja/gokcegokcen
Tytuł pozafabularny: Cnotliwy Woj

Chyba przysnął. Tak mu się zdawało, bo błądził myślami do tego stopnia, że nie wiedział, czy jemu się śniło, czy po prostu tak intensywnie wyobrażał sobie złote pola sawann. Myślami przemieszczał się po różnych krainach, myśląc, gdzie byłoby mu najwygodniej znaleźć sobie rozrywkę i zbytnio się nie zmęczyć. Prawdopodobnie popadł w jakiś trans. Tak sądził. Coś pomiędzy snem, a rzeczywistością.
Przez chwilę wydawało mu się, że coś słyszał. Głęboko w dziczy coś stawiało swoje łapy. Tamci go ścigali? Nie. Wtedy by się przebudził. Biegliby, a już na pewno nie w pojedynkę. Pewnie jeszcze tam się ich zgromadziło. Myśl Soth. Samotny lampart? A może lew? Lwy chodzą tutaj wszędzie. Zupełnie jak karaluchy. Gdyby nie to, że w połowie był lwem, to zabijałby każdego napotkanego, a tak... odczuwał pewien ból, samotność, chociaż nie powinien. Tak jakby połowa jego genów kazała mu podświadomie przebywać wśród innych.
Gdyby tylko mógł się pozbawić tak bezmyślnej części, może byłoby mu łatwiej nie pamiętać o tym, że pozbawia lwy życia. Może kiedyś by sobie znalazł sobie jakąś tygrysicę i spłodził silne potomstwo. Ale niestety. Co gorsza, zauważył, że coraz bardziej podobają mu się lwice. O zgrozo.
Otworzył ślepie, kiedy nagle coś zwaliło mu się przed nosem. Miał rację, to lew. W dodatku lwica. Na bóstwa, ależ to było głupie. Jego pewnie było czuć na kilometr, a ta po prostu tutaj podeszła. Tak jakby wręcz prosiła się o to, by poderżnąć jej gardło.
Przez dłuższy czas nic nie mówił. Zmarszczył tylko brew, kiedy ta przepraszała, a potem jeszcze chciała zaoferować pomoc. Jemu. Pomoc. Czy on wygląda na jakiegoś kalekę? Miał tylko raptem przedarty nos, umierać nie umierał, problemów z chodzeniem też nie posiadał. Jeno przyszedł odpocząć, bo bieganie na kilka kilometrów to nie był sport dla niego.
Soth powstał, podnosząc swoje grube, masywne cielsko z traw i liści, które przygniótł swoimi kilogramami. Tak ciężko było mu zmusić się do ruszenia, że zaczął się zastanawiać czy czasem nie przespał całego dnia.
Zmierzył kota wzrokiem.
- Głupia lwico.
Charknął, spluwając zalazła za jęzorem ślinę gdzieś na bok.
- Masz minutę, zanim zdecyduję się ciebie zabić. Nie zrobię tego, jeśli podasz mi powód dlaczego nie miałbym tego robić.
Wyszczerzył zęby. A nuż się przestraszy i sobie pójdzie. Chociaż... po drodze wpadł mu do głowy pomysł, ale to za chwilę. Nie miał co się spieszyć.
Sycophants on velvet sofas
Lavish mansions, vintage wine

I am so much more than Royal
Snatch your chain and mace your eyes

If it feels good, tastes good
It must be mine

Heroes always get remembered
But you know legends never die


[Obrazek: 7YwHHkJ.jpg]


Mortal kings are ruling castles
Welcome to my world of fun
I'm taking back the crown
I'm all dressed up and naked

I see what's mine and take it
Daenerys
Duch
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:92 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 0
Zręczność: 0
Spostrzegawczość: 0

#73
28-08-2016, 08:00
Prawa autorskie: polar-ARCTIK

Szybko zdała sobie sprawę z błędu jaki popełniła skacząc przed zwierza. Mogła po prostu odejść i mieć święty spokój, ale zrobiła inaczej.
Co do tego, że uważała go za kalekę. Dany słynie z wyolbrzymiania takich i innych rzeczy więc nic w tym dziwnego. No, ale wcale tak tym razem nie było. Chciała być miła, w końcu nikogo nie znała, a to była dobra okazja by to zmienić...
- Widzę trafiłam na dżentelmena! -zawarczała i szybko odpowiedziała na jego pierwsze słowa, które uraziły ją i jej dumę. Nie pozwoli sobie aby jakikolwiek kot obrażał ją w ten sposób, o nie jeśli uważał, że mu odpuści grubo się mylił. Jego następna wypowiedź nieco zaniepokoiła biszkoptową lwicę, lecz i tak nie zniechęciło jej to do zostania w tym oto miejscu.
- Kpię sobie z niebezpieczeństwa! Śmiało atakuj. -wypięła pierś do przodu i poprawiła postawę, stając bardziej dumnie z wysoko uniesioną głową, dwa ostatnie słowa były przesiąknięte sarkazmem, który można było wyczuć na kilometr.
- Uważasz, że nie broniłabym się? -zaczęła droczyć samca, by sprawdzić na ile będzie mogła sobie pozwolić w przyszłości, a przy okazji sprawdzając jego widocznie słabą psychikę. Dae do takich nie należała i nie bała się nieco rannego osobnika. W prawdzie czuła respekt i go nie ignorowała, a to już bardzo dużo z jej strony.
Soth
Bestia z Bagien | Duch
*

Gatunek:Pół lew, pół tygrys i wszycho na ten temat Płeć:Samiec Wiek:5,5 lat. Towarzysz:Dzięcioł duży Liczba postów:331 Dołączył:Lut 2013

STATYSTYKI Życie: 38
Siła: 88
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 7

#74
28-08-2016, 14:20
Prawa autorskie: Ja/gokcegokcen
Tytuł pozafabularny: Cnotliwy Woj

Lew. Najgłupszy, najbardziej przewidywalny i nie znający umiaru gatunek na tym świecie. Większą bezczelnością i głupotą szczyciły się tylko młode lwów, które nawet momentami nie ogarniały, że znajdują się w niebezpieczeństwie. I o ile małych osesków nie miał co winić, bo nawet młode innych zwierząt w takim wieku jeszcze nie myślą, to z przykrością patrzył na ten upadający gatunek. Czasem zastanawiał się jakim cudem jeszcze nie wyginęli, a co gorsza, byli tutaj dominującym gatunkiem. Coś myślał, że będzie w końcu zmuszony do wytępienia takiej ilości jaka będzie możliwa, zanim poniosą i wilka.
Kiedyś tak będzie. Pomyślał przymykając na moment powiekę.
Od słuchania tych głupot, aż mu się warga podnosiła. Jak można być tak bezmyślnym? Ot, stoi przed wielkim kocurem, znacznie silniejszym i masywniejszym od niej, na dodatek wyzywająco go obraża. Myśli, że co, że jest lwicą to jej nie tknie? Że tak sobie gada, a potem uzna, że lepiej będzie się zmywać? Nie. Była w wielkim błędzie, zaraz jej to udowodni. Nikt nie będzie kpił z Sotha. A ten, świeżo po morderstwie był w wybornym humorze.
Najpierw jednak zaciągnął się nosem. Musiał poznać jej zapach. Tak w razie czego, jakby udało się jej uciec. Nie może sobie pozwolić na kolejnych świadków. Po tym zaś otworzył powiekę i nieprzyjaznym spojrzeniem obrzucił kotowatą.
- Głupia lwico. Ja właśnie na to liczę, że się będziesz bronić.
Zaśmiał się gorzko. Aż na myśl potencjalnej walki oblizał wargi. Pazury już dawno były wysunięte i drapały wilgotną glebę.
- Ponieważ nie jestem potworem, daję ci ostatnią szansę na poprawę swojej sytuacji. Drugiego ostrzeżenia nie dostaniesz.
Sycophants on velvet sofas
Lavish mansions, vintage wine

I am so much more than Royal
Snatch your chain and mace your eyes

If it feels good, tastes good
It must be mine

Heroes always get remembered
But you know legends never die


[Obrazek: 7YwHHkJ.jpg]


Mortal kings are ruling castles
Welcome to my world of fun
I'm taking back the crown
I'm all dressed up and naked

I see what's mine and take it
Daenerys
Duch
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:92 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 0
Zręczność: 0
Spostrzegawczość: 0

#75
28-08-2016, 15:21
Prawa autorskie: polar-ARCTIK

Tyglew myślał chyba, że Daenerys podda się lub ucieknie? Jeśli tak był w bardzo dużym błędzie. Ona jest na wolnych terenach i tak jak on ma prawo tu przebywać. Nie da się od tak po prostu przepędzić. Nie należy do słabych lwic, zarówno fizycznie i psychicznie. Daen częściej zachowuje się jak lew. Jest odważna, dumna, ale czasami jej wybory okazują się złe. W tym przypadku to co kot nazywał głupotą było czymś innym. Było najzwyczajniej w świecie pewnym planem, intrygą.
- Śmiem twierdzić iż nie zniósłbyś faktu iż pokonała Cię samica? Prawda? -wbiła pazury w ziemię, zaczerpnęła kilka głębokich oddechów i odświeżyła umysł, byleby w razie ataku obronić się i sprawnie zadać kontratak.
- Nie jesteś potworem?! -zaśmiała się szyderczo - Skoro nim nie jesteś nie zaatakowałbyś... -stwierdziła i wzrokiem zbadała samca od czubka głowy po łapy. Może i jest większy i ma przewagę, ale czy zasady nie są po to by je łamać?
- Nie boję się ciebie wcale. -przerzuciła jeszcze oczyma po czym znów skierowała się na hybrydę.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości