♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

06-03-2016, 16:27
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Serce go bolało na widok smutnej Lai. Pamiętał jednak, że to ta sama osoba, która pocieszała i wspierała go gdy on miał cięzki dzień. Odwazajemnił uśmiech jego najciepleszym uśmiechem jaki mógł z siebie wykrzesać.
- Tak, już nie jestem tym małym Makarim, który budził się z krzykiem w środu nocy zlany potem. - powiedział uśmiechając się do lwicy. - Dojrzałem i choć jeszcze mnie męczą koszmary nie są już tak częste i intensywne. - dorzucił jeszcze. Makari spodziewał się takiej odpowiedzi ze strony jasnej, a jednak zasmuciło go to.
- Nie mów mi jeśli nie chcesz co się stało, nie będę cię zmuszał, ale wystarczy skinienie łba, a zabiję każdego kto cię skrzywdził. - odpowiedział poważnym tonem. Dołączając do stada przysięgał podać pomocną łapę każdemu członkowi Zachodnich Ziem i nie zamierzał postępować inaczej. Rozmowę przerwał im nieznajomy gość. Po zapachu było czuć, że nie był to członek stada. Mimo, iż Laja kazała mu zostać on podszedł nieco bliżej wyjścia, coby przyjrzeć się niespodziewanemu gościowi. Przyniósł tykwy, smaczny owoc gdy nie masz nic innego do picia. Makari usiadł w cieniu, tak by przybysz widział jedynie tylko część samca. Od sylwetki rosłego samca powiewało grozą, beznamiętna mina i błysk w zrowym oku sprawiały, że w powietrzu unosiła się nutka tajemniczości. Młokos obserwował lwa w miej więcej jego wieku, nie wtrącał się w rozmowę. nie było takiej potrzeby. W razie gdyby doszło do walki między samica a samcem od razu by zareagował, ale skoro spokojnie rozmawiali to nie było potrzeby. Siedział i tylko obserwował.
Shujaa
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:87 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 74
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 10

08-03-2016, 09:31
Prawa autorskie: Lioden/Disney/Koseki

Rozmowa miedzy Laja i Makarim trwała jeszcze chwilę, nie chciał im przeszkadzać, tym bardziej że nie była to zwykła pogawędka jak widać. Gdyby tykwy.. nie były tylko wymówką, zapewne juz dawno zostawiłby owoce w wejściu do jaskini i oddalił się. Kilka sekund nawet rozważał taka myśl, nim jednak zdążył się na coś zdecydować Lwica ruszyła w jego kierunku, nie odrywał od niej wzroku, nie spuszczał łba chociaż starał się by jego ciało wskazywało na brak jakichkolwiek chęci do potyczki, czy zwady. Nie po guza przebył granice Zachodnich.
Mógł jej zaufać? Zerknął na Makariego krótko, żeby jakoś ocenić sytuację i pozwolił by spięte mięśnie rozluźniły się. Słowa nie każdemu starczały za dość solidną podporę zaufania, ale, dlaczego miał być podejrzliwy w stosunku do kogoś tak miłego? Właśnie.
Odniósł wrażenie że samica była łagodna i nie miał się czego obawiać z jej strony.
- Tak, cóż.. okoliczności naszego pierwszego spotkania były dość nerwowe i raczej nie sprzyjały lepszemu zapoznaniu się.- Przyznał, był zakłopotany w związku z tym, a na jego pysku pojawił się delikatny uśmiech, opuścił trochę szpiczaste uszy. - Miło mi cie poznać Lajo(u?), ja jestem Shujaa, wojownik i strażnik Lwiej Ziemi.- Ukłonił się w odpowiedzi, unosząc łeb w chwilę po niej. Na jedno z pytań już odpowiedział, nim jednak wyjaśni cel swego przybycia tutaj, musiał się chwilę zastanowić nad doborem odpowiednich słów. Etyka.. nie był prymusem, więc może po prostu postawi na szczerość.
- Tak, to właśnie ciebie poszukiwałem, ciebie i lwicy ci towarzyszącej pod drzewem tykwowym.- Popatrzył na owoce które zebrał, wziął pierwsze lepsze, nie znał się na tym.. - Chciałem.. jakoś przeprosić was za tamto niemiłe wydarzenie. Nie każdy z Lwiej Ziemi myśli podobnie, chociaż wolno wypowiadać mi się chyba tylko we własnym imieniu i.. nie chcę usprawiedliwiać poczynania mojej siostry, jednak wydaje mi się że pozwoliła by to gniew i żal przez nią przemówił..- Nie mógł powiedzieć wiele o Feliji, bo poznał ją zaledwie kilka godzin temu, nie miał też bladego pojęcia o głębszych relacjach obu lwic, nie znał ich historii. - ..może to naiwne, ale nie chcę by cokolwiek wyrosło na takich podwalinach, bo wątpię, czy będzie to coś dobrego.
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

08-03-2016, 20:07
Prawa autorskie: Malaika4

Prawdę mówiąc, słuchając Shuuji, nie mogłam się zdecydować, czy to smutek czuję, ulgę, czy radość. Być może wszystkiego po trosze, bowiem długo nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Mój własny oddech zaczął mi nieprzyjemnie ciążyć w piersi, przyprawiając o nieprzyjemny ból. Dlatego, słysząc, że zanosi się na dłuższą rozmowę, powoli usiadłam na ziemi, przymykając na chwilę oczy.
- Drogi Shuujo - uśmiechnęłam się dla niego - nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak wiele znaczą dla mnie te słowa.
Otworzyłam oczy, podnosząc znów wzrok na tego zmieszanego, zagubionego lwa. Miał zbyt dobre serce, by nosić w sobie tyle wątpliwości, bólu i żalu.
- Dlatego też powiem ci od razu, że to, o czym mówisz, strażniku, nie ma nic wspólnego z naiwnością. - Odwróciłam na chwilę wzrok. - Naiwna w tamtej sytuacji byłam tylko ja, Shuujo. Pozwoliłam oczom zobaczyć, uszom usłyszeć, a sobie samej uwierzyć, że Lwia Ziemia zmieniła się pod moją nieobecność tak bardzo.
Zwiesiłam łeb, chwilowo tracąc siłę, by trzymać go wzniesionego. Nie miałam zamiaru przed nikim ukrywać, że prawdziwy ból przyszło mi odczuwać, ale była też druga strona medalu. Szkoda, że tak późno zdałam sobie sprawę z jej istnienia. Znałam bowiem historię Feliji. Rozumiałam tyle, że nie powinnam była pozwolić jej tak siebie dotknąć. Tego nauczyli mnie wszyscy moi przyjaciela, jakby przygotowywali mnie na tę chwilę. Nikt jednak nie przygotował mnie na to, by nauki mego mistrza były warte tak mało.
- Tak, jak przed sobą nawet nie próbuję tego ukryć, tak i przed tobą nie pozostanie to ukryte - dodałam po chwili - boję się, mój drogi. Boję się, że nauki mego mistrza zostaną na Lwiej Ziemi zapomniane. Po tym, co zobaczyłam poprzedniego dnia obawiam się, że pamięć o nim gaśnie, tak, jak słońce któregoś dnia zaszło dla niego po raz ostatni. - Zamknęłam oczy. - To, jak ja zostałam zapamiętana na Lwiej Ziemi nie jest ważne, nawet, jeśli przyniosło mi ból... ale Rafiki? - Spojrzałam znowu na niego. - Mój mistrz przebywał na tych ziemiach jeszcze zanim zagarnęło je stado Mohatu i nazwało je Lwią Ziemią. Boję się, że któregoś dnia Lwia Ziemia zapomni o jej największym przyjacielu. O pawianie Rafikim, bez którego to stado przestałoby istnieć już dawno temu.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

08-03-2016, 21:13
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Makari siedział w bezruchu w cieniu z wypiętą dumnie piersią. Analizował każdy ruch przybysza, nawet najmniejsze drgnięcie 3 od lewej wąsika. Nie wtrącał się do rozmowy, chciał pomóc Lai, a wiedział, że wtrącając się i przeganiając i przeganiając intruza tylko by pogorszył sprawę. Sprawiłby, że ta sytuacja przygnębiałaby powoli lwicę, aż w końcu popadłaby w depresję. Chciał ją od tego uchronić, nie chciał sprawiać by cierpiała. Słuchał każdego wypowiedzianego słowa przez tę dwójkę. Dowiedział się dzięki temu co się stało. Było to niewybaczalne, Makari będzie musiał się tym później zająć, tylko będzie musiał wymyśleć jak się za to w miarę logicznie zająć.
Shujaa
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:87 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 74
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 10

13-03-2016, 11:36
Prawa autorskie: Lioden/Disney/Koseki

Ta chwila ciszy, trwała może tylko kilka oddechów, ale jemu wydawało się jakby była to więcej niż jedna godzina. Obawiał się najgorszego, że już w pierwszych dniach bycia członkiem Lwiej zawiedzie stado i nie daj boże coś mu się stanie. Czyżby źle ocenił sytuacje i lwicę? Słyszał i czuł jej zdenerwowanie, podobnie jak towarzyszący im młody samiec. Więc kiedy tamta siadła on dalej stał, chociaż chyba wypadało by i on zmienił pozycję.
Kiedy jasna przemówiła słuchał jej z uwagą, jakiej dawno nie dał swemu rozmówcy, jakby była to dyplomatyczna sprawa wysokiej rangi..a może i nawet była? Jednak nie uważał siebie za 'ważnego posłańca'.
- Znam Lwią Ziemię głównie z opowiadań, nie urodziłem się tutaj, ale jest ona taka jak opowiadała mi matka, nawet jeśli czasem zdarza się niektórym zbłądzić, znajdą się osoby które pomogą zbłąkanym odnaleźć właściwą drogę, nikt nie jest tam sam. Nie masz też co się obwiniać Lajo, nie bierz całego ciężaru na swe barki.- Starał się jakoś ją pocieszyć, bez smutku nie byłoby szczęścia, ale nie można było tylko jego odczuwać, pogrążanie się w nim nie było właściwe. Podszedł ciut bliżej i w końcu przysiadł, znaczy próbował, bo posadził tyłek na tych nieszczęsnych tykwach, o których zdążył zapomnieć z tego wszystkiego. Poderwał się i zakłopotany usiadł obok nich. Odchrząknął.
- Słońce nigdy nie zgaśnie, każdego ranka wzejdzie i zajdzie przed nastaniem nocy. I nawet jeśli niebo zasnute jest przez szare chmury, ono wciąż tam jest, czasem trzeba tylko w to wierzyć.. - Zaskakujące jak te metafory dobrze oddawały zaistniałą sytuację.
Czasem bywało za późno by coś naprawić, czasem ponosiło się porażki, nigdy jednak nie zniechęcał się tym i uparcie próbował dalej.
- Właściwie nie było dane mi poznać osobiście Rafikiego, ale wiem, że odegrał on w moim życiu znaczącą rolę, kto wie, czy w ogóle przyszedłbym na świat. A i klika nauk tego mądrego mandryla próbowała mi przekazać moja cierpliwa nauczycielka.. jego słowa znane są także poza terenem Lwiej krainy.- Ciepły i delikatny uśmiech nie znikał z jego pyska.
- Nawet jeśli istnieje na to cień szansy że Lwia zapomni o tak istotnym elemencie swych korzeni, zawsze znajdzie się promyk nadziei, że ktoś im o tym przypomni, trzeba tylko potrafić go odnaleźć.- Był niepoprawnym optymistą, cóż poradzić.
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

13-03-2016, 15:18
Prawa autorskie: Malaika4

Pojęcie 'lekarstwa dla duszy' było mi znane, nawet, jeśli nie rozumiałam, co mogło ono oznaczać. Domyślałam się, że tak, jak czas był pojęciem względnym, tak i to lekarstwo każda istota miała własne. Dopiero wysłuchując słów tego młodego lwa zaczęło do mnie docierać, czego tak naprawdę słuchałam. A słuchałam wypowiedzi prawdziwego Lwioziemca - pełnej optymizmu, radości, tego nieco dziecinnego podejścia do życia. Usłyszałam w jego głosie Simbę, usłyszałam Timona i Pumbeę... ale usłyszałam w nim przede wszystkim Rafikiego.
Spojrzałam mu prosto w oczy, wysłuchawszy jego słów. Z uśmiechu na moim pysku zdałam sobie sprawę dopiero, gdy spróbowałam świadomie obdarzyć go uśmiechem. Miałam łzy w oczach, lecz były to łzy wzruszenia i radości, nie smutku. Shuuja miał rację, a miał ją od samego początku.
Zbliżyłam się do niego.
- Shuujo...
Zarzuciłam mu łapy na szyję i przytuliłam go mocno do siebie.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak wielkim lekarstwem dla zmęczonej duszy są twoje słowa. Widzę bowiem, że wziąłeś sobie jego słowa do serca.
Odstąpiłam od niego, ocierając łapą łzy.
- Rafiki też był wielkim optymistą. Miał jednak rację: po każdej nocy przychodzi dzień. - A potem nisko skinęłam samcowi głową. - Dziękuję ci, że mi o tym przypomniałeś, Shuujo. Powiedz mi, Lwioziemcze... czy jest cokolwiek, co mogę dla ciebie zrobić? - Uśmiechnęłam się do niego.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

13-03-2016, 18:49
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Skupiał się na każdym ruchu Shujii, jakimś cudem Lwioziemiec się denerwował, Makari nie mógł pojąć dlaczego, przecież wcale gdzieś niedaleko nie stoi lew który w każdej chwili może rzucić się mu do gardła, nie? Przez całą rozmowę młody próbował zachować kamienną minę, lecz gdy Lai popłynęły łzy szczęścia, nie wytrzymał. Uśmiechnął się nieznacznie i siadając szepnął nieme "dziękuję" w stronę jasnego. Dał ukojenie bardzo ważnej osobie w jego życiu, był mu wdzięczny. Zaraz po tym potężnie ziewnął zdradzając swoją pozycję, no cóż Laja będzie musiała z tym żyć, że ktoś był świadkiem tej ckliwej sytuacji. Jednak sen jest bardzo potrzebny, a z minuty na minutę Makari był coraz bardziej zmęczony.
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

18-03-2016, 14:31
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Cmentarzysko Słoni leżało tuż nad oceanem, zaś medycy mieli swoje siedziby w głębi Zachodnich Ziem, praktycznie zaraz przy Czarnej Rzece i w sąsiedztwie Skały Skazy. Całą drogę Damaja milczał - chyba, że jego nieznajoma towarzyszka podchwyciła jakiś temat. Ten drobny spacer nie wystarczył do uporządkowania myśli i opracowania planu działania. Wielka była więc jego ulga, kiedy stanęli na parę długich skoków przed jaskinią, w której mieszkała i leczyła Laja.
- To tutaj - wskazał ruchem pyska wejście do groty. - Musi bardzo ci na niej zależeć, lwico. Zazdroszczę.
Powiedziawszy ostatnie słowo, odwrócił od niej swoje oblicze, które teraz miało hardy wyraz. Świrnięta lwica, która za nic mu nie pasowała do Zachodnich wartości, budziła większe współczucie niż on wśród swoich pobratymców. Świat jest niesprawiedliwy.
- Zaraz za tą rzeką jest granica - dodał jeszcze. - Chyba bezpieczniej będzie wrócić przez Wolne Ziemie niż brudzić łapy zachodnim piachem. Salve, lwico.
Shujaa
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:87 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 74
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 10

19-03-2016, 11:50
Prawa autorskie: Lioden/Disney/Koseki

Optymizm ponoć bywał zaraźliwy, chociaż akurat na to nie dało się narzekać. Był pełen obaw, a teraz jakby.. wcześniej po prostu ich nie było nigdy. Kolejny raz zaskoczył samego siebie, a jeszcze przed wyprawą sprzeczał się z siostra i znajomymi o to że jego miejsce jest w Oazie, a nie gdzieś chen daleko w krainie z opowieści.
Na łzy szczęścia patrzyło się zupełnie inaczej, wraz z nimi z oczu wypływały troski, pojawiał się dawny blask zaśmiał się nawet.
Jednak kiedy Laja położyła mu łapę na karku trochę się zmieszał, zawstydził może nawet przez tą bliskość, oparł jednak na chwilę brodę na jej boku by nie dać po sobie tego poznać.
- Chociaż tyle mogę, nigdy nie miałem zbytnio smykałki do medycyny.. byłem zbyt roztrzepany.. khym..- I nadal był właściwie. Sam osobiście uważał prawidła Rafikiego za bardzo mądre, czasem i może ciut niejasne przez to że skryte za metaforami, często jednak odnajdywał w nich odpowiedzi na swoje pytania.
- Spora część przyjemności leży po mojej stronie, oh.. właściwie to.. nie Laju, dla mnie uczyniłaś już wszystko. Jednakże miałbym do ciebie prośbę. Chciałbym abyś zachowała ten uśmiech bo jest Ci z nim o wiele ładniej niż ze smutkiem.- Wstał i odwzajemnił ukłon. - Oh.. i te tykwy. Jeśli te się nie nadają mogę przynieść inne, wziąłem pierwsze lepsze z ziemi.. albo jeśli będziesz chciała możemy pójść po nie we dwójkę, czy trójkę następnym razem.
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

20-03-2016, 13:32
Prawa autorskie: Malaika4

Shuuja był uroczym lwem. Z moimi oczyma ciężko było nie zauważyć jego zmieszania, czy też braku pewności siebie, który przemawiał przez całą jego postawę. Nie takie rzeczy Rafiki, jak i samo życie nauczyło mnie dostrzegać - lecz nie można było ich bagatelizować. Przeczuwałam, że czekały na tego lwa rzeczy wielkie, jeśli tylko odważy się po nie sięgnąć łapą. A na razie nie mogłam mieć pewności.
Odstąpiłam od niego, uwalniając go od ciężaru swoich łap. Następny mój uśmiech był jemu przeznaczony.
- Mogę cię zapewnić, iż będę się starać.
Nie zdążyłam jednak wtedy poruszyć tematu jego pewności siebie - przypomniał on bowiem o tykwach, które tutaj przyniósł. Kto by pomyślał, że ten nieśmiały lew posiadł wiedzę na temat każdego jednego sposobu, którym można było mnie wzruszyć... nie zdołał się więc uwolnić ode mnie na długo. Jak można było go nie przytulić?
- Dziękuję ci, są doskonałe - przytuliłam go bardzo mocno do siebie.
Kiedy odsunęłam się od niego ponownie, przetarłam łapą łzy i przyjrzałam się uważnie przyniesionym przez niego owocom. Miałam wrażenie, iż były to te same tykwy, które same zrywałyśmy z Maelą. Nie zdążyłam jednak przyjrzeć się im dokładnie - lew zaproponował mi jeszcze ponowne spotkanie na Lwiej Ziemi.
Na to zaproszenie jednak mogłam tylko pokręcić łbem.
- Być może kiedyś skorzystam z twojego zaproszenia, drogi Shuujo, obawiam się jednak, iż w chwili obecnej nie przez wszystkich jestem mile widziana na Lwiej Ziemi. - Odpowiedziałam, przymykając oczy. - Nigdy nie chciałam, by moja obecność była powodem do gniewu i wrogości.
Spojrzałam na niego, uśmiechając się z powrotem.
- Lwia Ziemia nie jest jedynym miejscem, gdzie znaleźć można te owoce, aczkolwiek była ukochanym miejscem mojego mistrza. Te, które mi przyniosłeś w połączeniu z tymi, które już mam wystarczą mi na długo, a za to ci z całego serca dziękuję. - Skłoniłam się. - Chcę tylko, abyś pamiętał, że jestem twoją dłużniczką. Wiesz już, gdzie mieszkam, leczę i służę: nie wahaj się więc przyjść do mnie w dowolnej sprawie, a ja zrobię wszystko, żeby ci pomóc.
Później przyjrzałam się mu nieco uważniej.
- Shuujo, zapamiętaj również, że jesteś wspaniałym lwem. Pozwól tej świadomości stać się twoją siłą. - Przekrzywiłam delikatnie głowę, oczekując jego reakcji.
Póki co, nie byłam jeszcze świadoma obecności Damai oraz Venety. Kiedy się odwrócę, spodziewałam się znaleźć tylko Makariego, tymczasem jednak dzień ten miał dla mnie jeszcze kilka niespodzianek w zanadrzu.
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

21-03-2016, 22:15
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Nawet nie podchodził do brzegu jaskini, chociaż z czystej ciekawości korciło go to niemiłosiernie. Wiedział jednak, że jeśli chociaż na moment się tam zatrzyma, jego świrnięta koleżanka po fachu natychmiast wymyśli dla niego jakieś ciekawe zajęcie. Nie, on miał parę o wiele ważniejszych spraw, które musiał załatwić po swoim powrocie. Skinął łbem na pożegnanie do Venety, po czym ruszył w swoją stronę.

zt
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

26-03-2016, 22:49
Prawa autorskie: Malaika4

// @Makari, @Shuuja, @Venety - jeżeli chcecie kontynuować to spotkanie, zrobimy to na Marginesie. Patrząc po tym, jak to wygląda tutaj nie widzę w takim pisaniu na fabule najmniejszego sensu.

Po tym wszystkim, co się tutaj wydarzyło, opuściłam swoją jaskinię i udałam się w stronę Skały Skazy.

[zt]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

29-03-2016, 21:30
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

/zt
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

30-03-2016, 21:50
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

/z.t
Shujaa
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:87 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 74
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 10

07-05-2016, 09:13
Prawa autorskie: Lioden/Disney/Koseki

?Wielkie rzeczy. Może kiedy dorośnie, bo wciąż mu psikusy w głowie, dość nieodpowiedzialne z resztą jak na 2 letniego lwa. Chociaż nie mógł nie powiedzieć, aby ta przygoda nie dodała mu wiary w siebie i swoje możliwości. Postawił wiele na jedna kartę i był mile zaskoczony.
Odpowiedział jej uśmiechem i znowu tulasy? Tym razem nawet się zaśmiał, chociaż dalej był zawstydzony otwartością Laji.
- Ciesze się.- Zerknął na owoce, chyba zapamięta jak wyglądają i może wykorzysta jakoś tą wiedzę. Chociaz, po chwili dotarło do niego że nie bardzo właściwie wiedział do czego były jej potrzebne. Cmoknął sam na siebie. Euforia.. oj Shu gupolu.
- Cóż.. niekoniecznie dziś, ale byłbym rad ujrzeć cię tam któregoś dnia i.. mam nadzieję że tym razem zostaniesz przywitana prawidłowo, po Lwio-Ziemsku. - A być może też miał nadzieje na pobranie nauk od szamanki. Wbrew temu co się wydawało, lubił się uczyć.
Może po powrocie zagada z Vei.. albo Feliją? Sam jeszcze nie wiedział od czego zacząć, pokiwał głową na tak.
- Laju.. nie masz u mnie żadnego długu.. dobrzy znajomi tak postępują, kiedy drugi jest w potrzebie pierwszy mu pomaga. Oj.. chyba się trochę zagalopowałem, ale.. skoro jesteś uczennicą Rafikiego, jak moja mentorka ucieszyłbym się gdybym mogł czasem przyjść i po prostu z tobą porozmawiać.- Nie oczekiwał w zamian niczego, no może poza poprawą ogólnej sytuacji.
- Haha.. chciałbym w to wierzyć.- Gdyby nie jasne futro pewnie byłby czerwony na pysku od tych pochwał, a tak, może nos go zdradzał, wcześniej mokry i chłodny, teraz był prawie suchy i gorący, jakby gorączki dostał. - Jeszcze raz dziękuje że zechciałaś mnie wysłuchać.. będę wracał do siebie, mam obowiązki i nie mogę zawieść Vei.- Musiał wracać do patrolowania, ciotka mogła się zdenerwować na niego gdyby dowiedziała się że już pierwszego tygodnia troszeczkę opuszcza się w obowiązkach, a przecież zależało mu na dobrej opinii u królowej.
Wstał i ruszył do siebie.

ZT


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości