♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

13-07-2016, 00:57
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Samiec spojrzał na Jasiri. Jej imię go zaintrygowało "Waleczna". Uśmiechnął się pod nosem, jego ojciec miał słabość do dobrodusznych samic.
- Z pewnością to pierwsze, choć byłaś słaba twoja matka w ciebie wierzyła, dlatego dała ci takie dumne imię. Podobno imię jest jak przepowiednia, symbolizuje ciebie w przyszłości. Moje imię Makari symbolizuje szczęście. Osobę tajemniczą i mądrą. Łatwo mnie zranić, zależy mi na rodzinie i jestem bardzo lojalny. Moja matka fascynowała się znaczeniem imion, jednak nie opowiadała mi o twoim - powiedział. Tęsknił za matką i jej opowiastkami oraz ciekawostkami. Słuchał ich do snu, gdyby nie ona udałoby się Fenumisarowi przekabacić go na swoją stronę. Nigdy nie chciał być przywódcą swojego stata, przynajmniej takim przywódcą jakim był jego ojciec.
Jasiri
Duch
*

Gatunek:lwiątko Płeć:Samica Wiek:w momencie śmierci 8 miesięcy Liczba postów:227 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 15
Spostrzegawczość: 15
Doświadczenie: 10

13-07-2016, 10:28
Prawa autorskie: Ssak

Jasiri zacisnęła mocniej usta. Ogólnie lubiła swoje imię, ale ten "gips" wszystko psuł. Makari chyba miał rację. Rzadko uciekała przed czymś. Zazwyczaj stawała do walki. No, w końcu najlepszą obroną jest atak. Najlepiej świadczyły o tym jej pazury. Wyciągała je na tyle często, że nie było już sensu ich chować. Nie wiedziała, czy jeszcze potrafiłaby to zrobić. Z kolei w imieniu brata było tyle niezrozumiałych dla niej rzeczy... Tyle rzeczy, których nie wie. Tyle nowości. Tyle uczuć. Wszystko to ją przytłaczało. Sytuacja, w której nie da się ani uciec, ani zaatakować. Pierwszy raz w życiu czuła, że coś ją przerosło. Chociaż z tego, co opowiadał Makari, nie pierwszy raz w życiu. Czuła, że nie wytrzyma tego dłużej.
- Jaki był ten ojciec? - słowo "nasz" wciąż nie mogło przejść jej przez gardło.
Pamiętaj że
nigdy nie ulegnę wam, nie...
Baqiea
Samotnik
*

Gatunek:Hiena Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:394 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 45
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 52
Doświadczenie: 74

13-07-2016, 15:46
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Niezrównany Nie-lew

"A ja jestem łata" w myślach zaśmiała się samica hieny i powoli zaczęła wynosić co jakiś czas nieco gruzu z kopania dziury na zewnątrz. W sumie to bawiło ją to że ta samica i medyk są spokrewnieni i nic o sobie nie wiedzieli
-Jak głęboki chcesz mieć zbiorniczek książę?-
Powiedziała nieco rozbawiona
Jasiri
Duch
*

Gatunek:lwiątko Płeć:Samica Wiek:w momencie śmierci 8 miesięcy Liczba postów:227 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 15
Spostrzegawczość: 15
Doświadczenie: 10

18-07-2016, 10:19
Prawa autorskie: Ssak

Dopiero teraz Jasiri przypomniała sobie, że w jaskini jest jeszcze hiena i ta informacja trochę nią wstrząsnęła. Cofnęła się gwałtownie. W głowie jej się zakręciło. Zdołała podeprzeć się łapką i powoli osunęła się na podłogę. Z oczu polały się łzy. W głowie dudniła jedna myśl "nie chcę dłużej być słabeuszem!". Z czasem wszystkie emocje przerodziły się po prostu w spokój. łzy się skończyły, a lwiczka zasnęła mocnym snem.


//Co powiecie na przeskok o kilka dni?//
Pamiętaj że
nigdy nie ulegnę wam, nie...
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

19-07-2016, 19:50
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

// Time Skip to świetny pomysł //

Uśmiechnął się smutno do siostry.
- Nie był za dobry - odpowiedział spokojnym głosem. Ich ojciec nie miał talentu do wychowywania dzieci, ale za to był świetnym władcą. Pałał do niego nienawiścią, ale to był jego ojciec. Ich ojciec. Dalej nie mógł uwierzyć, że ma małą siostrę. Będzie mógł się nią opiekować, tak jak opiekował się Tobicą.
- Książę. Jak to dumnie brzmi, ugh nienawidzę tego zwrotu - odpowiedział Baqiei. Wstał gwałtownie gdy zobaczył nagłą reakcję Jasiri. Chciał ją złapać, ale w sumie nic się nie stało więc tylko podszedł. Gdy samiczka zasnęła on sam się położył.
- Baqiea, ty też się połóż, pewnie jesteś zmęczona, później to skończysz - powiedział do niej i położył się w swoim ulubionym miejscu.
Baqiea
Samotnik
*

Gatunek:Hiena Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:394 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 45
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 52
Doświadczenie: 74

19-07-2016, 22:25
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Niezrównany Nie-lew

//może być//

Hiena popatrzyła na medyka z szerokim uśmiechem, już wiedziała jakim zwrotem go drażnić, a dla hien to ważna informacja
-To dobry pomysł, sen jest ważny-
Baqiua powoli podeszła do Jasiri i położyła się obok niej. lekko ją do siebie przyciągnęła jakby chciała otoczyć opieką. Cóż jak na hienę miała już swoje lata i budziły się w niej instynkty macieżyńskie
Jasiri
Duch
*

Gatunek:lwiątko Płeć:Samica Wiek:w momencie śmierci 8 miesięcy Liczba postów:227 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 15
Spostrzegawczość: 15
Doświadczenie: 10

19-07-2016, 23:37
Prawa autorskie: Ssak

//To jest kilka dni później. W tym czasie wydarzyły się te wszystkie marginesy//

Jasiri obudziła się. Było jeszcze wcześnie rano. Przez ostatnie kilka dni prawie nie wychodziła z groty, a jak już wychodziła, to tylko nad rzekę. Wyczołgała się spod hieniej łapy. Czuła, że ma dość siedzenia w jednym miejscu. Podczas tych dni zdążyła wyzdrowieć zarówno fizycznie jak i psychicznie (choć to drugie nie do końca). Spojrzała na śpiących towarzyszy. Po co ich budzić? Lepiej niech się wyśpią. Tak więc odwróciła się i wybyła prosto w ulewę.


z.t.
Pamiętaj że
nigdy nie ulegnę wam, nie...
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

22-07-2016, 22:39
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Samiec obudził się wyspany i gotowy do życia. Miał tyle do zrobienia. Musiał domalować historię tych ziem i zebrać medykamenty, bo kończyły mu się zioła. Wstał i podszedł do zbiorniczka wykopanego przez hienę. Nie ma co solidna robota, woda czysta i chłodna. Makari zanurzył w niej swój język i wziął kilka łyków. Życiodajny płyn uzupełnił sobą braki. Nie rozglądał się zbytnio po jaskini, zauważył tylko, że Jasiri gdzieś zniknęła. Postanowił jej poszukać i może razem pozwiedzają tereny. Ona się z nimi zapozna, a Makari odbębni poranny pochód na dziś. Szybko wyłapał jej zapach i podążył za nim.

z.t
Baqiea
Samotnik
*

Gatunek:Hiena Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:394 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 45
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 52
Doświadczenie: 74

31-07-2016, 20:20
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Niezrównany Nie-lew

Hiena przeciągnęła się i bardzo powoli wstała. Nie żeby była leniwa, po prostu dobrze jej się spało. Nieco zmartwiła się że jej przybrana córka wyparowała ale i tak wiedziała że mała sobie poradzi a ciągłe stanie nad nią mogło by nie być dla niej komfortowe. No ale trzeba jej poszukać. Z tą myślą powoli opuściła grotę, zastanawiając się gdzie potem może znaleźć jakiś nocleg. No właśnie, o to trzeba będzie zapytać
z/t
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

30-03-2017, 19:57
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Samiec dumnie wkroczył do groty, w której nie było go od dłuższego czasu, przecież miał też inne obowiązki. Był dumny z tego jak prezentuje się jaskinia, a małe jeziorko wykopane przez Baq dodawało jej tylko uroku. Podszedł do półeczek, na których miał poukładane kolorystycznie zioła. Wziął miętę zieloną i z jej łodygi sporządził z niej olejek miętowy, który pomaga na katar. W międzyczasie spoglądał za pacjentami, którzy szli tuż za nim.
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

30-03-2017, 22:40

Makari sporządzał lekarstwa, kiedy w jaskini pojawił się Gyda.
Kolejna wędrówka. W ciągu kilku ostatnich dni lewek zwiedził Królestwo od najdalej wysuniętego na północ zakątka aż po (niemal) samo południe. Był zmęczony, czuł każdy mięsień, ponieważ na Lwiej Ziemi nie przywykł do wysiłku. Gołym okiem dało się zauważyć, że porusza się trochę jak paralityk, a trochę jak ktoś, kto spędził noc na twardej skale, więc można było jego stan uznać albo za niepokojący i tragiczny, albo wielce zabawny. Zwłaszcza wtedy, kiedy zamiast wykazać się promiennym entuzjazmem rekruta po prostu usiadł, mocno zgarbiony, w odległości od Makariego dającej mu wystarczająco dużo miejsca na swobodne przeszukiwanie swoich skrytek z medykamentami, i łypnął na jego plecy bez słowa.
Zmęczenie miało ten zbawienny skutek, że wypruwało go z myśli, zupełnie.
Aby wyłowić z pustej głowie jakiś interesujący problem, Gyda potrzebował dłuższej chwili, udało mu się jednak to zrobić jeszcze zanim to jaskini wszedł Tib. Zapytał:
- To była Giza, ta brązowa lwica? Medyczka?
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-03-2017, 22:41 przez Gyda.)
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

31-03-2017, 01:10
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Zamykający cały pochód  Tib, nie był w stanie usłyszeć pytania Gydy. Głównie z powodu dręczącej go choroby.
Das Apski!
-Scheiße...-
Te dwa charakterystyczne dźwięki  zapowiadały rychłe nadejście starego Tiba. Kiedy ten znalazł się już w jaskini, jego wzrok niemal natychmiast powędrował ku znajdującym się na półkach ziołom. Skoro i tak się stąd nie wywinie, to czemuby nie spróbować upiec dwóch pieczeni na jednym ogniu.
-No synu, masz tu całkiem pokaźną kolekcję ziół- rzekł z uznaniem- jednak mam do Ciebie jeszcze jedną kleine sprawę- dodał wywołując na pysku miły uśmiech.
-Od czasu śmierci mojej partnerki nawiedzją mnie koszmary i miewam problemy z kontrolowaniem swoich nerwów- pozwolił sobie na lekki przeinaczenie prawdy odnośnie źródła swoich niepokojów- nie miałbyś może odrobiny melisy na zbyciu?-
Kama
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:449 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 77
Zręczność: 57
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 14

31-03-2017, 08:07
Prawa autorskie: Dirke

Nareszcie! Nareszcie w domu! Kamę znów ogarnął dobry humor. Niemal w podskokach szedł przed siebie, szukając jakiś znaków Herr Myra lub Frau Kami. Niestety szczęście mu nie dopisywało. Znalazł za to coś innego, co wydawało się być zapachem Tiba. Gut, może najpierw znaleźć jego.
- Guten Tag - zapowiedział od wejścia swoje przybycie. Podszedł do małej grupki i usiadł, dysząc po wysiłku, u boku Tiba. Liebe, alt Tib... Spojrzał na niego z mieszaniną radości i troski. Nie bardzo znał się na chorobach, ale kichanie Tiba nie brzmiało najlepiej.
Przeniósł wzrok na innych. Makariemu skinął lekko głową. A to lwiątko co tu robi? Zatrzymał na nim dłużej niezbyt przychylny wzrok.
- Wer ist er?
Tak, to była chyba najlepsze rzecz, która spotkała go pod wodospadem. Jeśli nie chcesz, by zrozumiał cię ktoś oprócz Tiba - sprechaj.
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

31-03-2017, 18:39

Słysząc charakterystyczne kichnięcie, Gyda położył po sobie jedno ucho i szybko odwrócił w stronę wejścia do jaskini łeb. Widok Tiba spowodował zajaśnienie na jego pyszczku słabego uśmiechu. Widok białego młodzieńca - jego osłabnięcie.
Znajdował się w niewygodnym położeniu. Nawet jeśli podczas ostatnich dni przesiąknął zapachem Królestwa, to jedyną gwarancję, że nie zostanie stąd wypędzony, dawała mu obecność Tiba lub Baqiei, mogących wytłumaczyć go przed współplemieńcami. Tylko oni wiedzieli, że aspirował do pozostania w ich stadzie na zawsze i że przypieczętował swoją deklarację własnoręcznie przygotowaną wieczerzą. Makari najpewniej nadal brał go za intruza, ale był obowiązkowym i prawym lwem, więc bez ociągania się i kręcenia nosem chciał zrobić to, co obiecał - zbadać go, ale Kama, podobnie jak jeżące się na siebie wcześniej w grocie lwice, wszyscy oni patrzyli nań z dość podłym zainteresowaniem, mieszaniną niechęci (był brudny i potrzebował spokojnego, głębokiego snu na cito) oraz podniecenia na myśl o tłuściutkim posiłku. A on sam nic nie mógł powiedzieć, bo i sam swojego statusu nie znał. Może mógł tryskać naiwnym entuzjazmem, bo chciał przecież zostać przyjętym do stada, ale ani to nie leżało w jego charakterze, ani nie przystawało do tragedii nad Rzeką Fuego, która była tą ostatnią kroplą przelewającą czarę goryczy. Całe szczęście wcześniej w komnacie Gizy samice były zbyt pochłonięte sobą, by go o cokolwiek pytać, a teraz Kama odezwał się w tym dziwnym dialekcie, z którym po raz pierwszy Gyda zetknął się dopiero w podczas rozmowy z Tibem, i tym samym przekreślił jakikolwiek ze sobą kontakt. Lewek wrócił więc do obserwacji medyka. Uspokoił już po wędrówce oddech i wezbrał w myślach nową energią. Póki jednak nie otrzymał odpowiedzi na swoje pierwsze pytanie, a w międzyczasie Tib rozwiązywał swój problem z nerwami i niespokojnym snem, milczał. Pamiętał, co powiedziała mu nie tak dawno pewna żeneta.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

01-04-2017, 13:58
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Słysząc znajomy głos, stary na moment zapomniał o dręczącym go przeziębieniu i obrócił łeb w stronę białego.
-Guten Tag, Kama- rzekł z szerokim uśmiechem na pysku, by zaledwie chwilę później skierować go na jedną ze ścian i wydać z siebie donośne:
Das Apsik!
Spora porcja lepkiego, przeźroczystego śluzu, wystrzeliła z jego nosa, tworząc na jednej ze ścian nośnych, dość nietypowe a zarazem obleśne malowidło.
-Entschuldigung- rzucił w stronę Makariego, po czym ocierając nos, zwrócił się do Kamy.
-Deine jüngerer Bruder- zabrzmiało  trochę jak żart, jednak pomimo lekkiego uśmiechu goszczącego na jego pysku, stary mówił poważnie.
Następnie przeniósł swój wzrok na Gydę, który zapewne czuł się niekomfortowo w towarzystwie całkiem obcego mu lwa. Trudno mu się dziwić...
-No dobra chłopcy, można powiedzieć, że jesteśmy teraz jedną wielką rodziną, uśmiechnijcie się i przedstawcie się sobie-  powiedział, samemu przyjmując jak najmilszy wyraz na jaki pozwalała mu choroba- no dalej, śmiało - dodał by zachęcić każdą ze stron do aktu dobrej woli.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości