♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Maela
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:83 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 25

14-11-2015, 18:08

Skrzywiła lekko pyszczek w odpowiedzi na opis wujka Darta. Ale ona taka nie będzie, prawda? Przecież to chyba nie jest tak, że skoro sierść ma się podobną to i charakter też... choćby patrząc na Shidę i tatę. Jej siostra była nie do opanowania, wszędzie było jej pełno, była gadułą i nie dało się z nią wytrzymać dłużej niż chwilę... a ojciec był jej pełnym przeciwieństwem. Tak przynajmniej widziała go złotooka.
- Czy to, że miał córkę, to coś złego?
To inna rzecz, która zawracała jej głowę. Przecież ich była czwórka, z czego przecież ona, Meg i Shida były samiczkami i przecież wszystko było w porządku. Może to z tym wujkiem było coś nie tak?
Stłumione ziewanie i zmęczenie - to było coś, co uratowało Saixa przed kolejnymi pytaniami. Udało im się przegadać całą popołudniową drzemkę... jednak ta jak widać zdecydowała się upomnieć o młodą lwiczkę.
Z chęcią zgodziła się na propozycję ojca. Ostatni raz przeciągnęła się, po czym wylazła spomiędzy jego łap.
- Pójdę przodem! Może już ktoś będzie w grocie.
Uśmiechnęła się lekko. Megara albo mama... a może nawet pozostała dwójka rodzeństwa? Poczekała tylko aż czarny samiec podniesie się na łapy, po czym ruszyła prosto w kierunku ich jaskini.

z.t
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

17-11-2015, 01:25
Prawa autorskie: Dirke

O nie, Maela na pewno nie będzie taka jak Dart. Starszy brat Saixa wydawał się jemu samemu dość przedwcześnie zgorzkniałym lwiskiem, które najchętniej leżałoby całe dnie na skale i tylko czekało, aż mu się podetknie pod nos jedzenie, a porem znów zostawi w spokoju. Kiedy już pokazywał się w norze, wcale nie były to zbyt radosne wizyty.
- Nie, wcale nie. On po prostu nie przepadał za towarzystwem. Ale chyba chciał wziąć odpowiedzialność za córkę. Nie wiem co się stało z jej matką, może umarła.
Tak naprawdę spora część wiedzy Saixa opierała się tylko o strzępki informacji. Rok to wcale nie tak dużo, w on był właśnie w tym wieku, kiedy opuścił stado.
Oh, czarny nie miał nic przeciwko ewentualnym kolejnym pytaniom małej. Mógł z nią dłużej pogadać, w końcu to dzięki takim momentom nawiązywali bliższą więź no i Maela mogła w końcu być sobą. Dlatego cieszył się z każdej takiej chwilki. Skoro jednak młoda uznała, że to dobry pomysł, powoli wstał, prostując kości i ruszył za nią wolnym truchtem. Puścił Maelę przodem, a jakże. Niech się wyszaleje jeszcze przed snem. Będzie potem spać jak zabita.

zt
Runa
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 4

29-12-2015, 23:15
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi

Rozglądała się nerwowo na boki. Nie wierzyła swoim nozdrzom. Nie wychwyciły żadnego lwiego zapachu. Nie, na pewno się myliły. Na pewno ktoś tutaj był. Wiedziała o tym. W końcu jej zmysły były beznadziejne.
Poczuła znajome ukłucie w sercu i odetchnęła głośno, spoglądając dookoła siebie. Nie chciała, żeby ktoś widział, jak zalicza kolejną porażkę. Jej życie było ich pasmem. Najpierw śmierć ojca, potem zniknięcie Cahiana... A teraz jeszcze to.
Przeniosła wzrok w dół, na powleczone zaschłą krwią łapy. Całymi dniami gnała po okolicznych terenach, starając wypracować sobie porządną, godną przyszłej łowczyni kondycję. Zdzierała naskórek na opuszkach, przemierzając rozległe stepy i uderzając w rosłe drzewa, żeby do perfekcji opanować sztukę szybkiego ataku. Nic z tego. Nie zyskała nic, prócz licznych otarć i wylania niezliczonej ilości łez. Nigdy nie będzie taka jak mama, a już w ogóle taka jak Busara. Zacisnęła zęby na dolnej wardze, aby powstrzymać płacz. Nawet to jej nie wyszło.
I don't ever want to let you down  
I don't ever want to leave this town  
Cause after all  
This city never sleeps at night  
It's time to begin, isn't it?  
[Obrazek: runa_by_chotara-d7lhrd5.png]
I get a little bit  
bigger but then I'll admit  
I'm just the same as I was  
Now don't you understand  
That I'm never changing who I am
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

29-12-2015, 23:33

Ruda lwica przemierzała kolejne kilometry ziem należących do jej stada. Samotne polowania zostały wstrzymane... przynajmniej młode lwice nie mogły sobie na to pozwolić. Pierwszą jej rolą w tej chwili oprócz ćwiczeń, było wyszukiwanie tropów i ustalanie ścieżek zwierzyny. Miała wrażenie, że w porównaniu z kilkoma ostatnimi dniami, pojawiło się ich nieco więcej. Nie były one tak często uczęszczane jak by sobie wymarzyli, ale zawsze była tym czymś. Jednak trop zwierzyny nie był jedynym, co czułe zmysły młódki zdołały namierzyć.
Znajomy zapach spowodował, że źrenice Busary rozszerzyły się, a serce zabiło z ulgą. W końcu może jakaś dobra wiadomość...
Nie zastanawiając się nad niczym, łowczyni ruszyła bezszelestnym biegiem tropem przyjaciółki. Dopiero po chwili zorientowała się, że czuje coś jeszcze.
Krew.
W końcu ujrzała upragnioną sylwetkę w odległości kilkudziesięciu metrów.
-Runa!
Z zaciśniętym ze stresu gardłem, nie zważając na niepewne podłoże rzuciła się w stronę złotookiej, by w końcu zarzucić łapę na jej plecy i na moment wtulić pysk w jej kark.
- Gdzie ty łaziłaś... nic ci nie jest? Oszalałaś?
Cofnęła się o krok i z uwagą przyjrzała się samicy. Oprócz otarć i zakrwawionych łap chyba nic się nie stało... nie zmieniło jednak to faktu, że groźny błysk pojawił się w jej ślepiach.
- Ktoś cię zaatakował?
Dopilnuje, żeby ktoś poniósł za to karę...
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

02-01-2016, 01:33
Prawa autorskie: ja-Dirke

Przemierzałem tereny stada w poszukiwaniu wodza. Po od poradzeniu tych dwóch ciemnych wolałem zaraportować ten fakt. Nie mogłem an niego tracić. Cóż miał dużo na głowie. Do tego dochodzą jeszcze szkolenia, patrole. Zastrzygłem uchem i przemierzałem w pospiechu nasze ziemie. w oddali zauważyłem znajomą sylwetkę. Będąc bliżej dojrzałem kolejną postać. Te lwice chyba już widziałem.
-witajcie- Rzekłem i skłoniłem sie lwicom.
-Wybacz panienko Busaro, ze przeszkodzie na chwilę- zacząłem. Nie chciałem im zabrać za dużo czasu. Samica wyglądała na wzburzoną. Cieszył mnie jej widok, ale nie w tej sprawie tutaj przybyłem.
-Wie panienka gdzie znajdę władce?- Zapytałem spoglądając się na nią. Lekko poruszyłem końcówka swego ogonu.
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

02-01-2016, 02:42
Prawa autorskie: Salvathi

Idąc ze Skały Skazy, aby dojść gdziekolwiek musieli najpierw przekroczyć Rzekę. Dlatego też lwica szła wzdłuż jej brzegu, aby przejść w odpowiednim do tego miejscu. Jednak, jak się okazało, wcale nie musieli tego robić. Maoni, kiedy z daleka zauważyła, że przy Zakolu znajdują się członkowie stada, natychmiast ruszyła w tamtym kierunku. Tym bardziej, że zdawało jej się, że widzi tam Busarę. W końcu córka Kahawiana miała bardzo charakterystyczny kolor sierści, ciężko było ją z kimś pomylić. A Maoni szczerze wciąż miała nadzieję, że ktoś będzie coś wiedział o zniknięciu Runy.
Jednak kiedy podeszła bliżej, rozpoznała i resztę lwów. Poza Myrem była tutaj ta, której szukali.
- Runa. - wyszeptała do samej siebie, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście, po czym ruszyła pędem w stronę ukochanej córki. Porwała ją w swoje objęcia, a po policzku potoczyła jej się łza.
- Myślałam, że coś się stało. Wszystko w porządku? - zapytała, nieco drżącym głosem. Czuła, że coś było nie tak. I po chwili do jej nozdrzy doszedł zapach zaschłej krwi na łapach córki. Niebieskooka wypuściła z uścisku złotooką, po czym spojrzała na nią uważnie. Nic nie mówiła, jednak chciało jej się płakać. Co się stało? Przecież ona wyglądała strasznie. Czy to była jej wina? Powinna była wcześniej zareagować na nietypowe zachowanie córki.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Runa
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 4

03-01-2016, 01:19
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi

Słysząc znajomy głos, prawie natychmiast przypadła do ziemi. Specyficznie umaszczone łapy ugięły się pod nią, zaś ogon zaczął wić się między tylnymi ogonami w przestrachu. O nie... To mógł być każdy. Stado liczyło wielu członków. To mógł być Kahawian, Saix, Otieno... ale nie, musiała trafić akurat na nią! Najchętniej wstałaby i uciekła, lecz czerwonooka szybko do niej doskoczyła, uniemożliwiając ucieczkę. Wyprostowała się, ale pokryte jasnym futrem ciało dalej trzęsło się niczym galareta. Runa nawet nie siliła się, by zachowywać się naturalnie. To wszystko zwyczajnie ją przerastało.
Potem jeszcze doszła Maoni. O ile spotkanie z Busarą układała sobie wiele razy w głowie (tym razem po prostu nie była na to jeszcze gotowa, dodatkowo ta zastała ją w rozpaczliwym momencie), to teraz zabrakło jej słów. Kiedy Tropicielka porwała ją w objęcia, młoda musiała się ogarnąć. Sztuczny uśmiech z trudem wpełznął na jej uroczą mordkę.
- Nie, mamo - powiedziała z przyjaznym uśmiechem - Nic się nie stało. Ja tylko... ja trenowałam.
Zadrżała, kiedy spojrzała w oczy matki. Nigdy nie potrafiła dobrze kłamać.
I don't ever want to let you down  
I don't ever want to leave this town  
Cause after all  
This city never sleeps at night  
It's time to begin, isn't it?  
[Obrazek: runa_by_chotara-d7lhrd5.png]
I get a little bit  
bigger but then I'll admit  
I'm just the same as I was  
Now don't you understand  
That I'm never changing who I am
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

03-01-2016, 02:05
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Pobiegł żwawo, za nimi, aż dotarli do zakola rzeki. Tam ujrzeli nie kogo innego jak Runę, "Znalazła się zguba". Pomyślał. Zaraz potem zobaczył, zeschniętą krew na jej łapach, mina mu nieco zrzedła, niby nie wyglądało źle, ale mogło się wdać zakażenie, a ona mogła przez to umrzeć. Cała ta sytuacja, była nieco dziwna, jakby udawana. Makari czuł kłamstwo na sawannnie LZ, ale postanowił się niewychylać, ze swoimi instynktami, bowiem mogły one go zmylić.
Runa...Czy mogę... czy mogę ci jakoś pomóc?? - zająkał powoli, zdumiony tym, jaka ona jest silna, a w środku istnieje mała bezradna dziewczynka, która dąży do doskonałości. Makari miał podobnie, tylko że ja o tym nie piszę, a on to dobrze ukrywa. Popatrzcie sobie, stara się zaklimatyzować w nowym stadzie i nie chce aby sytuacja znowu się powtórzyła, więc przy każdej wolnej chwili trenuje, trenuje aby nie zawieść Kahawiana, Maoni, Lai, a przede wszystkim, żeby nie zawieść samego siebie i matki. Tymczasem oczarowny siłą woli Runy, która pewnie gdyby mogła to by już dawno tu leżała plackiem z przemęczenia, zaczął się lekko jąkać. Ta lekko.
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

04-01-2016, 23:16
Prawa autorskie: Salvathi

Och, jakże pragnął pobiec co sił gdy tylko wyczuł jej woń. A jednocześnie każdy krok sprawiał mu fizyczny ból, gdy walczył z drżeniem mięśni i strachem. Mimo to, pobiegł w ślad za matką w duchu modląc się, by ujrzeć Runę całą.
Nie da się opisać szczęścia, które go ogarnęło, gdy spostrzegł wreszcie siostrę. Całą. Żywą. Na ziemiach Zachodnich.
Pognał jeszcze szybciej, a jedyne co go powstrzymało od rzucenia się na nią był dwie lwice, które w tej chwili obejmowały jego siostrę. Stanął więc obok, pozwalając matce wytulić swoją córkę. Czekał cierpliwie... W końcu teraz już mu nie ucieknie? Jedynie spoglądał na nią z błyszczącymi oczami pełnymi ulgi, radości i strachu o siostrę. A także śladem żalu.
Czemu mi to zrobiłaś?
Z całych sił powstrzymywał łzy cisnące mu się do oczu i uśmiechał się najszerzej jak potrafił. Nie mówił nic. Nie był dobry w wyrażaniu emocji słowami. Nie potrafiłby opowiedzieć Runie o tym jak się martwił, wręcz szalał ze strachu, że czuł się nagle osamotniony i nie potrafił ułożyć własnych myśli. Nie wiedział jak wyrazić swoją bezgraniczna radość i ulgę na jej widok.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

09-01-2016, 21:20

W jednej chwili zrobiło się spore zamieszanie - Myr, Maoni, Tyr, no i ten młody... Makari, o. Wycofała się, dając matce i bratu nacieszyć się zaginioną. Trochę ją zaskoczyła... czuła pod skórą, że złotooka adeptka chciała coś przed nimi ukryć. Może po prostu nie chciała nic mówić przy "obcych"?
Podeszła do zielonookiego samca i skinęła mu głową, żeby odeszli kawałek. Dopiero wtedy lekko otarła się pyskiem o jego łopatkę w ramach spóźnionego powitania.
- Wybacz, Myr. Runa zniknęła ostatnio i baliśmy się o nią... ale chyba teraz jest już w porządku.
Kąciki pyska uniosły się delikatnie. Pamiętała również o jego pytaniu. Zerknęła krótko na słońce, starając się określić porę dnia.
- Powinien skończyć patrol... może być nad rzeką. Możesz mu przy okazji powiedzieć, że Runa się znalazła? Będę wdzięczna.
Poczekała chwilę na odpowiedź samca, po czym rozejrzała się dookoła. Czuła, że nie powinno jej tu być... że jedynie przeszkadza.
Przez krótką chwilę przyglądała się powitaniu rodzeństwa... po czym wymknęła się stąd niezauważona przez nikogo.

z.t
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

17-01-2016, 12:29
Prawa autorskie: ja-Dirke

Poszedłem za samicą w bok. Szybko tutaj przybyli inni. No cóż, znaleźli w końcu swoją zgubę. Tak patrząc na nich to nawet miłe, że czekali i cieszą się z jej powrotu. Lekko uśmiechnąłem się na przywitanie Busary i sam również podobnie sie z nią przywitałem.
-Po tym zamieszaniu tutaj zdążyłem zauważyć, ze musiało jej nie być.- Tak nie dało się tego nie zauważyć.
-Oczywiście panienko, że powiem jeśli go odnajdę- Skinąłem jej łbem. Chciałbym móc porozmawiać z nią może dłużej ale lepiej nie zwlekać z informacja o tych dwóch obcych. W innym przypadku może bym sobie pozwolił na małe opóźnienie.
-Musze już iść- Powiedziałem do niej i pobiegłem dalej.
zt
Runa
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 4

17-01-2016, 17:23
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi

Na widok błękitnookiego młodzika, któremu grzywa opasała już prawie cały kark, Runa wyrwała się z troskliwych ramion matki. Rodzice są przyzwyczajeni, że ich pociechy wylatują gniazda - lecz nigdy nie jesteśmy w stanie wybaczyć, gdy nasz brat czy siostra (nieważne, czy rodzony, czy bardzo bliski przyjaciel) zniknie bez śladu. W końcu obdarzyliśmy tę osobę zaufaniem. Stanęła przed nim i przełknęła głośno ślinę. Ciemne uszy legły wzdłuż brązowej główki.
- Velse - wyjąkała. Wiedziała, że była mu winna przeprosin i solidnego wytłumaczenia, lecz nie potrafiła się na to zdobyć. Nie teraz, nie tutaj, nie w otoczeniu wszystkich tych, którzy nie mieli prawa usłyszeć o jej bólach i rozterkach. Ufała tylko jemu.
Poczyniła nieśmiały, malutki kroczek w jego kierunku, z nadzieją patrząc w jego niebieskie oczy.
I don't ever want to let you down  
I don't ever want to leave this town  
Cause after all  
This city never sleeps at night  
It's time to begin, isn't it?  
[Obrazek: runa_by_chotara-d7lhrd5.png]
I get a little bit  
bigger but then I'll admit  
I'm just the same as I was  
Now don't you understand  
That I'm never changing who I am
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

21-01-2016, 01:40
Prawa autorskie: Salvathi

Tropicielka ledwo powstrzymała łzy cisnące się do oczu. Tak bardzo się cieszyła, że Runie nic nie jest, że jest tutaj przy niej, cała i zdrowa. To najbardziej się dla niej liczyło. Jednak kiedy usłyszała odpowiedź córki wiedziała, że nie wszystko było w porządku. Coś ją trapiło. Maoni puściła córkę, aby spojrzeć jej w oczy. Widziała, jak drży. Niebieskooka jednak uśmiechnęła się do niej ciepło.
- Najważniejsze, że jesteś cała. - powiedziała, jeszcze raz, ostatni ocierając się o nią łbem. Tak bardzo chciała zapytać, co się dzieje. Co takiego ją trapi. Powiedzieć jej, że w końcu jest jej matką, że jej może powiedzieć o wszystkim. Że cokolwiek się nie stanie ważne, że są razem, że dadzą radę. Jednak z trudem powstrzymała się przed wypowiedzeniem tych wszystkich słów.
Spojrzała za córką, kiedy ta zbliżyła się do swojego brata. I mimo, że nie potrafiła przestać myśleć nad tym, co może trapić złotooką, uśmiech nie schodził z jej pyska.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

21-01-2016, 22:32
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Szybko sie ogarnął i jak to się mówi "spalił cegłę" ale wszyscy byli tak zaaferowani Runą, że nikt chyba tego nie zauważył. Dobrze. Odchrząknął i oglądał zaistniałą sytuację. Nagle zachciało mu się pić. Podszedł do rzeki i chłapnął kilka łyków chłodnej cieczy. Wrócił na miejsce, w którym siedział wczesniej i czekał aż sytuacja trochę się rozwinie.
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

22-01-2016, 23:47
Prawa autorskie: Salvathi

Coś ścisnęło go w środku, gdy siostra spojrzała na niego z tą... Niepewnością? Co miały znaczyć te stulone uszy, ten lęk i niepewne kroki? Co się stało, co tak wyprowadziło jego siostrę z równowagi?
Spokojnym krokiem pokonał dzielącą ich odległość. Uśmiechnął się delikatnie. Otarł pyskiem o pysk siostry i wyciągnął łapę, by przyciągnąć beżową do siebie. I zwyczajnie ją przytulił, na tyle, na ile lwy potrafią.
Wiedział, że coś jest nie tak, wyczuwał niepokój Runy. I chciał, żeby siostra wiedziała, że cokolwiek się stało, on jej pomoże. Jak tylko będzie potrafił. Zrobi wszystko, żeby jej pomóc.
-Jestem tutaj. - wymruczał w beżowe futro. -I zawsze będę. - dodał raptownie.
Oczywiście nie chodziło o jego fizyczną obecność. W ten, może nieco dziwny, sposób uświadamiał siostrze, że na dobre i na złe, jest przy niej. I choćby zrobiła największą głupotę, on przy niej zostanie. W końcu... Jest jego siostrą.
I choć był zły na nią, że mu zginęła, ukrył tę złość najgłębiej jak potrafił. Nie chciał wyładowywać swojego gniewu na Runie. Z tego co widział, była to ostatnia rzecz, której beżowa teraz potrzebowała. A czego on potrzebował? Wyjaśnień. Choć nie teraz, nie przy wszystkich innych. Chciał porozmawiać z siostrą na spokojnie.

//pisanie posta i przerywanie tej czynności godzinnym przeglądaniem internetuff to zły pomysł xD

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.




Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości