♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Melisa
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:69 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 15

26-02-2016, 20:22
Prawa autorskie: Lineart: KilyliaUchiha, kolory: Fel

Młoda również była zamyślona. Zastanawiała się, czy Belial będzie zadowolony z zgromadzonych przez nią informacji, czy też wolałby, gdyby dowiedziała się jeszcze więcej. Co prawda mogłaby wrócić i powiedzieć, że jednak zdecydowała się dołączyć... Ale raczej nie byłaby taka chętna. Co innego jest rozejrzeć się po okolicy, a co innego przez dłuższy czas mieszkać z tymi lwami, gromadząc informacje dla stada, którego sama dobrze nie znała. A właściwie dla Beliala. Uśmiechnęła się na tę myśl. Była podekscytowana tym, że już niedługo się z nim spotka. Oczywiście dlatego, że zakończyła swoją pierwszą misję szpiegowską! A nie po to, by znów spotkać intrygującego, szarego samca, który ją rozumiał, rozumiał jej cele i pragnienia.
Dokładnie tak było.
Kiwnęła głową, nagle wyrwana z zamyślenia przez brązowego.
-Na to wygląda. - powiedziała neutralnym tonem.
Widać było, że nie jest zasmucona tym faktem. Jednak uśmiechnęła się do młodego, nieco rozbawiona jego dziwnym pożegnaniem.
-Ta, ciebie też.
Młody, niedoświadczony, niewinny... Widać było, że się starał i przykładał do swoich zadań. Ale... Nie było w nim tego żaru. Nie było tego ognia, którego szukała. Chyba, że dobrze to ukrywał...
Ciemnobeżowa lwica z jaśniejszym podbrzuszem. Ma niebieskie oczy z brązowym fragmentem obu tęczówek.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

26-02-2016, 20:33
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Żaru było w nim co nie miara, tylko trzeba było na chwilę przystanąć i spojrzeć głęboko w jego niebieskie tęczówki. Trzeba było go poznać, aby pokazał siebie na prawdę. Do tej pory Laja wie o nim najwięcej, wie o jego koszmarach, co się stało tak naprawdę, dlaczego jest tutaj pod wodzą Kahawiana, a nie rządzi swoimi pomagierami w innym stadzie, dalczego przygotowuje się do Testu Dwulatka a nie do bycia królem. Fakt zachowywał się jak niewinny dzieciak, ale on był poprostu nieśmiały, to była tylko zasłona.
- Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze... kiedyś. - dorzucił już nieco pewniej.
Melisa
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:69 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 15

26-02-2016, 21:17
Prawa autorskie: Lineart: KilyliaUchiha, kolory: Fel

-Pewnie tak, o ile zamieszkam w pobliżu. - powiedziała raczej beznamiętnym tonem.
Odwróciła się w kierunku granicy i spojrzała w dal.
-Ważniejsze jest to, jako kto się spotkamy. - spojrzała na brązowego młodzika i wyszczerzyła ostre zęby w uśmiechu, który wcale nie był wesoły. Raczej... Groźny.
Czy spotkają się jako równi sobie wojownicy? Samotnik i lew stadny? Silniejszy i słabszy? Zwycięzca czy przegrany? Zdrajca czy bohater? Może równi sobie przywódcy, każde z nich mające pod sobą wiele lwich dusz? Może jedno z nich zdobędzie władze, a drugie będzie na samym dole hierarchii?
Może nie spotkają się już nigdy?
Może jedno umrze w chwale, bądź jako szpieg. Może drugie zginie walcząc o idee, które nie są warte nawet piachu dla innego.
Melisa spojrzała na Makariego błyszczącymi oczami. Czuła, jak w jej duszy budzi się żar. Ona niezdecydowana? O nie, miała jasny i wyraźny cel.
Być najpotężniejszą, by inny płaszczyli się u jej łap, błagając o litość. Koło siebie mieć równie potężnych towarzyszy, by razem mogli zawładnąć wszystkimi tymi miernotami, żałosnymi, słabymi.
Pan i sługa?
Czuła, że jej przyszłość wiąże się z tym szarym, kolorowookim lwem. I miała nadzieję, że się nie myli.
Ciemnobeżowa lwica z jaśniejszym podbrzuszem. Ma niebieskie oczy z brązowym fragmentem obu tęczówek.
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

26-02-2016, 22:17
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

- Bezpośrednio przy granicy nie ma zbyt rozmaitych terenów, ale za to nie daleko na wschód jest kilka ciekawych grót - poinstruował koleżankę. Cały czas nie spuszczał z niej wzroku, ona jak i Runa były bardzo pięknymi lwicami, dlatego analizował zawsze ich najmniejszy szczegół, aby poznać wady i zalety budowy ich ciała np. kto teoretycznie by szybciej biegał i takie tam. Im lepsze lwice w stadzie tym lepiej, oczywiście bez treningów nie da się być najlepszym. Tylko ciężka praca nad sobą da nam oczekiwane wyniki.
- Czy to wyzwanie? - uśmiechnął się cwaniacko. Zerknął na słońce, zbliżał się czas jego codziennego obchodu, ćwiczył sprawdzanie granic i przy okazji mógłby pomóc przy czymś.
- Wybacz Mel, muszę cię zostawić. Pora sprawdzić granice. - powiedział do niej.
- Życzę ci jak najlepszego życia - dorzucił z uśmieszkiem. Martwił się trochę o nią, nie była jeszcze dorosła, a on sam wie jak ciężkie jest życie samotnika.

z.t
Melisa
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:69 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 15

27-02-2016, 00:18
Prawa autorskie: Lineart: KilyliaUchiha, kolory: Fel

To ciekawe, że młodziak potraktował jej słowa tak poważnie. Może to i lepiej? W końcu Cieniowisko w pobliżu nie leżało. Nikt nie pomyśli, z kim tak naprawdę chciała się trzymać.
-Może? - uśmiechnęła się szelmowsko.
Kto to wie, kto wie... Makari wydawał się jej ciekawą personą.
Zachichotała, słysząc jego ostatnie słowa.
-Och, o to się nie martw. - mruknęła, choć lew z pewnością już jej nie usłyszał -Tylko nie wchodź mi w drogę, gdy sobie to życie zagarnę pazurami.
Otrząsnęła się, jakby próbowała zrzucić z siebie maskę szpiega. Co sprawiło, że natychmiast się zirytowała. Też coś...
Rodzina jest ich siłą. Pozwolili jej dołączyć, nie wiedząc o niej wiele. Na litość, w końcu została wysłana na przeszpiegi! Wystarczyło, żeby się zgodziła, i szpieg stałby się członkiem ich rodziny!
Prychnęła z pogardą.
Ruszyła raźnym krokiem na spotkanie z Belialem.
I znów uśmieszek pojawił się na jej pysku.
/zt
Ciemnobeżowa lwica z jaśniejszym podbrzuszem. Ma niebieskie oczy z brązowym fragmentem obu tęczówek.
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

11-03-2016, 15:31
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Nie miał pojęcia ile to czasu minęło od jego ostatniego spotkania kogokolwiek na terenach stadnych, choć mimo odseparowania się od reszty nadal patrolował te ziemie, dzień w dzień, od świtu do zmierzchu, a czasem i nocki zarywał, byle tylko nie siedzieć bezczynnie, co przywoływało niepotrzebne wspomnienia. Od śmierci Gizy nie miał ochoty na jakąkolwiek rozmowę, czuł że zawiódł, w końcu przecież był odpowiedzialny za patrole. Co z tego że nie tylko on, do tego ziemie były bardzo obszerne, czuł po prostu że zawalił i nie miał ochoty więcej do kogokolwiek się zbliżać, z wyjątkiem Kahawiana, który i tak nie miał żadnych ważnych spraw do brązowego. Otieno nie chciał znów do kogoś czuć coś więcej niż nienawiść, mógł być ewentualnie do kogoś nastawiony neutralnie, zresztą do całego stada to właśnie czuł. Nie chciał do kogoś poczuć to, co do Gizy, bowiem to tak strasznie go bolało, nie miał ochoty przeżywać tego ponownie. Błąkał się więc po ziemiach, co jakiś czas zerkając czy nie ma kogoś w pobliżu, a gdy doszedł do zakola, które kiedyś było jego ulubionym miejscem, wdrapał się na czarny kamień i zwyczajnie się położył, by nieco odpocząć, choć nadal wszystko obserwował.
Koba Kai
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samiec Wiek:8 Liczba postów:68 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 6o
Zręczność: 7o
Spostrzegawczość: 8o
Doświadczenie: 35

11-03-2016, 17:26
Prawa autorskie: Lion by Tigon, edit by me.

Jego odwieczna wędrówka nigdy nie miała końca, tym samym przemierzając dotychczasowe ziemie w jakich przez chwilę raczył zagościć, po czym wyruszyć w dalszą niekończącą się podróż. Nieustannie zmierzając tuż przed siebie, niczym wolny ptak niespętany jakimkolwiek jarzmem, który zasmakował prawdziwej wolności w jakiej się wychowywał a tym samym nadal egzystował.
Dlatego też nie jego winą było umyślne przekroczenie owych to granic w jakich od dawien dawna żyli w odwiecznej harmonii jego kamraci, w taki oto sposób jaki on sam powinien doświadczyć za młodu. Jednakże nie było to zapewne żadnym usprawiedliwieniem dla tych, którzy mogli a nawet musieli go potraktować nie inaczej, niźli zwyczajnego intruza, którego w najlepszym dla niego przypadku wystarczyło przegonić, co by całkowicie zrozumiał i przyjął do swoich wiadomości, nie raz będąc świadkiem swojej zaś gafy naruszenia czyjegoś skrawka ziemi. Czasem nawet tuż nad tym rozmyślając dogłębniej, czy samemu nie powinien ostać w jednym to miejscu i sprawić sobie takową przystań, w jakiej mógłby poczuć się bezpieczniej.
Lecz teraz w takim oto momencie, nie zamierzał sobie zaprzątać owym zmartwieniem swojej zaś głowy, by tym samym napawając się widokiem, zbliżyć do tutejszej wody w celu ugaszenia pragnienia, nie spodziewając się nawet tego iż ktoś od jakiegoś już czasu miał na niego baczenie.
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

12-03-2016, 21:29
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Nie myślał o niczym, przyglądał się zwyczajnie otoczeniu i nasłuchiwał. Choć traktował wszystkich z dystansem, w głębi liczył na spotkanie choć jakiejś gazeli, co by nędzny i nudny żywot jakoś urozmaicić. Już kiedyś tak miał i los się nad nim zlitował, może tym razem zdarzy się to ponownie? Długo nie musiał czekać, już z oddali dostrzegł białą sylwetkę która powoli i spokojnie zmierzała w stronę rzeki. Był to samiec, nie wyglądał na spiętego, czyli albo był nieświadomy jak kiedyś Nataka, lub zwyczajnie nie interesowało go to i wszedł umyślnie na ich tereny. Otieno ziewnął, po czym wstał z kamienia i pokręcił głową by otrzepać dość obfitą grzywę z kurzu. Nie śpieszyło mu się, tego samca widać było niczym czerwony punkt na mapie, choć mógł mieć mały problem jeśli zacząłby uciekać, nie należał bowiem do tych szybkich i zwinnych, nadrabiał to jednak wielkością i siłą, no i grzywa była niczym mięciutka podusia, choć dotąd żadna lwica nie chciała z tego skorzystać, nie wiedziały co traciły. Wracając do wątku, brązowy zszedł z kamienia po czym zaczął zbliżać się do białego, nie wiedząc jeszcze do końca jak zareagować tego dnia na intruza, od razu zagryźć, po torturować czy też może najpierw rozmowa? Z tym ostatnim może być ciężko po długim osamotnieniu.
-Salve, nieznajomy. Masz pięć sekund na wytłumaczenie się, czemu mimo oznaczeń zapachem wlazłeś na nasze tereny.- rzucił w jego stronę, po czym ukazał swoje kły oraz pazury, co by biały zrozumiał jak to spotkanie może się skończyć, jeśli... w sumie to nie wiadomo. Otieno ostatnio był nieobliczalny, mógł więc powiedzieć jedno złe słowo, a ten zabawi się z nim odpowiednio, choć może trafił mu się szczęśliwy dzień, bowiem był nieco ospały i zmęczony życiem?
Koba Kai
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samiec Wiek:8 Liczba postów:68 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 6o
Zręczność: 7o
Spostrzegawczość: 8o
Doświadczenie: 35

13-03-2016, 00:00
Prawa autorskie: Lion by Tigon, edit by me.

Dużo rozmyślał nad tym czy owym nie spodziewając się nawet iż ktoś raczy tak całkiem niespodziewanie swym jestestwem go zaskoczyć, aby tuż po słowach nieznajomego zaprzestać swojej wcześniejszej czynności, czując iż jego wewnętrzny żar zażegnano by tym samym stawić czoła następnemu wyzwaniu. W milczeniu wraz z zaklętym stoickim obliczem zwrócił swoje szafiry w stronę nieznajomej persony, wykonując cały ów manewr dość łagodnie aby nie wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń do ataku, przy jakim wszystko mogło być pretekstem w owej to chwili – Salve. - Powtórzył łagodnie owe tajemnicze dla niego słowo, które jak zdążył wywnioskować było swoistym powitaniem, po czym skinięciem swojego zaś lica zwieńczył ów ceremoniał, by chwilę później kontynuować – Nie skrywam wrogich intencji. - Dodał, równocześnie obserwując stojącego tuż przed nim samca, jakby czytając z otwartej księgi, lecz w sposób niezbyt nachalny aby tamtego nie sprowokować, bądź nawet znieważyć – Mea culpa, musiałem pobłądzić lub przeoczyć, jeżeli zatem pozwolisz to zawrócę. - Odrzekł bardzo łagodnie, jednakże nie w taki sposób aby ukazać swą jakąkolwiek słabość bądź obawę tuż przed nim lub czymś znacznie gorszym, cierpliwie wyczekując samego zaś osądu oraz jego wyroku wobec którego musiał być posłuszny.
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

13-03-2016, 12:54
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Przyglądał się mu uważnie, by w razie ewentualnego ataku móc w miarę szybko zareagować, lecz biały był raczej pokojowo nastawiony. Na pierwszy rzut oka zgubił się, lecz brązowy kompletnie tego nie rozumiał. Teren był regularnie oznaczany przez strażników, by było wiadome gdzie są granice, zaś ci i tak je przekraczali, rzekomo nieświadomie. Jakiś wirus panował że nie czuli zapachów czy co. Zignorował to jednak, słuchając co miał do powiedzenia. Gdy przywitał się stadnym zwrotem warknął, było ono bowiem przeznaczone wyłącznie dla zachodnich lwów, nie byle kogo. Słuchał jednak dalej, choć to co usłyszał było jedynie potwierdzeniem tego, co wywnioskował już wcześniej. Przymrużył nieco ślepia, zastanawiając się co dalej, nie mógł go tak sobie puścić na wolność, musiał mieć jakąś nauczkę, by więcej nie włazić na ich tereny, lecz co z nim zrobić?
-Nie wydaje mi się. Widzisz, każdy może tak powiedzieć, co więcej, jest to najczęstsza wymówka.- odpowiedział, po czym wstał i powoli zaczął okrążać lwa, myśląc nad jego losem. Tak wiele możliwości...
Koba Kai
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samiec Wiek:8 Liczba postów:68 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 6o
Zręczność: 7o
Spostrzegawczość: 8o
Doświadczenie: 35

14-03-2016, 18:15
Prawa autorskie: Lion by Tigon, edit by me.

Jego słów wysłuchał z należną uwagą, dobrze wiedząc iż tutaj to od nich zależał jego dalszy los na tejże ziemi w jakiej niewątpliwie za sprawą swojego drobnego potknięcia musiał się znaleźć. A jego uwagę tym bardziej przykuło tajemnicze warknięcie ze strony nieznajomego, który chwilę później począł otaczać białogrzywego, wyglądając na takiego jakiemu najwyraźniej nie w smak było zajmowanie się potencjalnymi gośćmi, a być może był to dopiero początek, wierzchołek góry lodowej z jaką musiał się zmierzyć, dostrzegając w jej głębi prawdopodobnie znacznie odrębny powód takiego a nie innego nastawienia wobec jestestwa szafirookiego.
A więc zapowiadało się ciekawiej niż początkowo sądził i wyglądało na to iż on sam zabawi tutaj nieco dłużej, tym samym pozwalając sobie na ciut więcej swobody w jakiej postanowił rozsiąść się wygodnie na swoim zadzie. Tym samym ignorując domniemane zaproszenie ze strony brunatnego gospodarza na taniec w jakim zapewne zechciałby na białogrzywym rozładować bagaż swojego dotychczasowego gniewu, którego on sam nie był głównym źródłem, choć w każdej chwili mógł to całkowicie zmienić – I być może masz tutaj rację, choć nigdy możesz nie mieć takiej pewności co skrywają w sobie same zaś słowa, czy zatem w swojej ignorancji raczysz każdego w taki oto sposób witać, jak wroga który być może wcale nim nie jest i życzy wam nawet dobrze ? - I po raz kolejny orzekł bardzo spokojnie, pozostając niewzruszonym niczym jakiś monolit na całe ów przedstawienie jakie zaprezentował mu ciemnolicy, któremu badawczo się przyglądał w czasie kiedy to tamten raczył przemknąć tuż przed nim, aby zamknąć swój okrąg – Załóżmy więc że masz rację w swoim osądzie a ja samemu szukając wymówki zignorowałem celowo waszą granicę aby wkroczyć na owe terytorium, aby jak każdy wędrowiec wyczerpany swoją zaś drogą, odnaleźć chwilowe schronienie a być może w niedalekiej już przyszłości nawet azyl. - Dodał tym samym co wcześniej stoickim tonem, po czym zamilczał oddając się przyjemności analitycznej obserwacji, tego w jaki to sposób zareaguje bądź postąpi jego domniemany oskarżyciel.
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

16-03-2016, 21:39
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Słuchał uważnie jego słów, nadal krążąc wokół niego powolnie, obserwując każdy jego ruch, szukając słabych punktów, które mógłby wykorzystać w razie ewentualnej walki, choć nie miał na nią do końca ochoty. W końcu stanął, tuż przed jego pyskiem. -Jeśli mają zamiar tak jak ty ignorować granice i włazić na nie swój teren, to tak. Pragnę zauważyć że póki co włos ci z grzywy nie spadł, a może i to nie tylko jeden.- warknął w odpowiedzi. Wkurzało go takie rozumowanie, nie od dziś było wiadome, że nie są najprzyjaźniejszym stadem, które w tym momencie miało w swym gronie różne osobowości, dobre, neutralne lub właśnie złe, nieprzewidywalne. Kraina teletubisiów i przytulasów leżała na terenach Lwioziemców, tam chyba białogrzywy powinien szukać szczęścia. Po kolejnych słowach machnął ogonem i spojrzał w jego błękitne ślepia, swymi dwukolorowymi. -Jeśli tak, zostaniesz osądzony. Ci, którzy mogą coś wnieść do stada zostaną zaprowadzeni przywódcy, jeśli zaś nie... zależnie od humoru strażnika. Wiadome jest od dawien, że te tereny nie posiadają licznej zwierzyny, nie potrzebni więc nam zbłąkani wędrowcy którzy chcą się wbić, najeść i pójść dalej.- warknął, co miało być ostrzeżeniem. Tak, brązowy był już pewien, że nie puści białego, tak czystego i nieskalanego żadną raną. Musiał mieć nauczkę, skoro myślał że mógł wejść na tereny i jeszcze pobyć parę dni. Nie ważne czy mówił to czysto teoretycznie, czy tak myślał, Otieno zwyczajnie naszła ochotę na poharatanie tego bialuśkiego futerka.
Koba Kai
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samiec Wiek:8 Liczba postów:68 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 6o
Zręczność: 7o
Spostrzegawczość: 8o
Doświadczenie: 35

18-03-2016, 21:19
Prawa autorskie: Lion by Tigon, edit by me.

Kolejny potok słów ze strony ciemnolicego zaszczycił jestestwo białogrzywego, który po raz wtóry zachowując stoicki spokój zaklęty na jego kamiennym zaś obliczu, uważnie wysłuchał przedstawionych mu argumentów, które wszakże jasno oraz klarownie zostały jemu ukazane, nawet w sposób całkiem dosadny. Albowiem nadal nie pojmował kipiącej wrogości ze strony nieznajomego strażnika, który tylko czekał na dogodny moment aby przetrzepać mu skórę. Jednakże białogrzywy nie był pierwszym lepszym głupcem z jakim owy osobnik miał do czynienia, tym samym nie obawiając się go wcale oraz tego do czego tamten postanowił zmierzać, wyznając swój własny kodeks dotyczący tego iż każda bitka była od zawsze tylko i wyłącznie dla niego koniecznością niźli każdorazową odpowiedzią na wszystkie przeciwności samego zaś losu. Dlatego trwając niczym nieugięta skała u podnóża klifu, smagany bezlitosnymi falami, nie dając tamtemu żadnego powodu do spodziewanego jakże ataku, szafirooki oczekiwał wyroku, wiedząc iż wszystko co miało być, zostało już powiedziane i jedynie co mógł w tejże wiekopomnej chwili uczynić, to po raz kolejny dumnie stawić czoła swojemu przeznaczeniu, które lada chwila miało tuż przed nim się objawić w całej swojej okazałości.
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

21-03-2016, 18:56
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Brązowy stojąc przed nim niestety nie doczekał się żadnej mądrej wypowiedzi ze strony białego, możliwe że wolał nie pogarszać sytuacji, może nie miał nic nowego do wniesienia, lecz on odebrał to jako wyższość, możliwe że przez to, iż mimo wszystko chciał na nim naostrzyć swe pazurki. Spojrzał mu prosto w oczy, rozmyślając co mu zrobić, gdzie pierw uderzyć, a może wgryźć się swymi ostrymi kłami? Trochę myślał, lecz jak się okazało, nic nie wymyślił, cała ta chęć jakby uleciała, najwidoczniej zanudził go swą osobowością. Z gardła brązowego dobiegł pomruk niezadowolenia, ogon się zamachnął, zaś łapa uniosła się, by po chwili przeszyć powietrze i wylądować na pysku białego, robiąc dość sporą szramę. -Zapamiętaj lepiej woń tego miejsca i nigdy więcej nie wracaj. Jeśli znów cię spotkam, skończy się to o wiele gorzej.- warknął. Cóż, mógł zaprowadzić go do Kahawiana, lecz jedynie by się ośmieszył. Nie wiadomo w końcu, co było prawdą, czy faktycznie tylko przechodził, czy też chciał zostać na terenach chwilowo, a samców było już i tak sporo, do tego młodsze pokolenie dorastało, biały więc nie był do niczego potrzebny, a że chęć na szarpanie mu odeszła, miał szczęście dostając jedynie po pysku.
Koba Kai
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samiec Wiek:8 Liczba postów:68 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 6o
Zręczność: 7o
Spostrzegawczość: 8o
Doświadczenie: 35

25-03-2016, 03:51
Prawa autorskie: Lion by Tigon, edit by me.

Czy wyższością można było nazwać stanowisko jakie przyjął ów białogrzywy wobec ciemnolicego, przecież on sam nie znalazł się tuż nad nim na żadnym z okolicznych piedestałów jak również w żaden z możliwych sposobów nie raczył go zhańbić swoim czynem bądź nawet słowem, które były tylko i wyłącznie szczerą prawdą odnośnie jego niezapowiedzianej wizyty a być może przyszłej, czyżby owocnej współpracy ?
A samo milczenie było czasami znacznie cenniejsze, aniżeli niepotrzebne zaś słowa, które jakimi zaklęciami by nie były, to i tak nie miałyby takiej mocy aby odmienić prawdziwą naturę bezrozumnej skały.
Jednakże jeden czyn, bezmyślny występek w postaci jakże furiackiego aktu wewnętrznej bezsilności raczył przesądzić już o wszystkim, niczym delikatny trzepot motyla powodującego w innej rzeczywistości straszliwy kataklizm, który miałby bez reszty doszczętnie ich pochłonąć ? Jednakże zawsze istniał jakiś wybór, ścieżka jaką można było podążyć, dość skrzętnie ukryta przed tymi którzy nie umieli jej wypatrzeć, lub ich wzrok nie sięgał aż tak daleko w przyszłość, którą zręcznie można było przewidzieć. Tak również było w owym kulminacyjnym momencie, kiedy szafirooki dostrzegł napinające się mięśnie strażnika szykującego się do zadania mu ciosu, aby nie zwlekając ani chwili dłużej, czym prędzej dokonał próby uchylenia się przed owym aktem niepojętej dla niego agresji – Masz rację, mogłoby to się skończyć o wiele gorzej dla wszystkich, gdybym jednakże okazał się kimś innym. - Odrzekł bardzo stanowczo, tonem jaki nie pozostawiał już żadnych złudzeń co do tego iż białogrzywy przedstawił swoje kolejne słowa nad wyraz poważnie, aby powstrzymać ciemnolicego przed kolejnym możliwym dla niego głupstwem, jakiego w niedalekiej już przyszłości mógłby wielce żałować. Aczkolwiek trudno było przewidzieć czy w ogóle raczył go wysłuchać oraz czy posiadał jakiekolwiek pokłady zdrowego rozsądku w tejże zwalistej cielesnej okowie.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości