♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Ganror
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 18
Spostrzegawczość: 22
Doświadczenie: 5

26-07-2014, 16:05
Prawa autorskie: ja

Młody położył po sobie uszy.
-Mówił, że to niechcący.-bąknął na usprawiedliwienie.-Poza tym, to mój brat. Kocham go tak samo jak mamę i tatę. I nieważne, co się stanie, bo jesteśmy rodziną i już zawsze nią będziemy.-mówił spokojnie, ale bez wyrazu-bezwiednie, jakby sam do siebie.
-Tylko czasami któreś z nas musi się starać mocniej dla innych.-dodał, pociągając noskiem i czując, jak tęsknota za domem boleśnie rozchodzi się po jego klatce piersiowej.
-Nie pamiętam.-odmruknął markotnie.-Czasem sępy i hieny coś po sobie zostawiają, ale bardzo mało i niedobre.-dodał jeszcze, wzdychając cichutko.
Wszechogarniające zmęczenie nie odegnało jednak żalu, który właśnie odzywał się w brązowym. Wspomnienie rodzinnych stron i zwątpienie we własną decyzję o opuszczeniu ich, skutecznie wycisnęło słone krople z szarych ślepi, które w milczeniu zwilżyły puchate policzki lwiątka.
[Obrazek: forum_by_ragous-d7ebzyw.png]

GŁOS
1 | 2
Mino Eive
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 19

28-07-2014, 01:23
Prawa autorskie: Rag

Uniosła brwi i stłumiła w sobie śmiech, tuż po tym, jak Ganror opowiadał o swojej- pewnie na pozór- uroczej rodzinie. Mino wiedziała, że może nie powinna o to pytać i na pewno nie powinno jej to interesować, ale czuła, że znajdzie nowe hobby, jakim będzie wtykanie nosa w nieswoje sprawy.
- To gdzie jest teraz ta twoja wspaniała rodzina? Dlaczego nie ma ich z tobą, dlaczego pozwalają ci latać samemu po nieznanych terenach? No i dlaczego pozwalają na to, byś wyglądał jak chodząca śmierć? Spłodzili cię jacyś fani kości i diety głodowej?- rzuciła, przechylając delikatnie pysk i wlepiając szkarłatne ślepia w jego stonowane szare. Takie jak i on cały. Tylko coś przestało jej pasować. Jego ślepka były zaszklone, a ten straszny, okropny słony płyn spłynął mu po policzku.To była chwila, by Eive cofnęła pysk i zagryzła wargę, nie wiedząc, co ma w tym momencie zrobić. Pierwsze, o czym pomyślała, to o jej przesiąkniętej ironią wypowiedzi. Mogła przesadzić i miała tego świadomość.
Milczała więc dłuższą chwilę, zastanawiając się już nie nad powodem płaczu młodzika, a pomysłu, który chodził jej po głowie od kiedy go zobaczyła. Problemem było jedynie to, że ten pomysł był całkowicie sprzeczny z jej naturą. W ogóle z całym jej jestestwem. Mimo to wstała, wypuściła głośno powietrze i podeszła do szarej kulki, nad którą to się nachyliła.
- Prześpij się- rzuciła krótko -a jak trochę odpoczniesz, pójdziemy na polowanie.
Ganror
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 18
Spostrzegawczość: 22
Doświadczenie: 5

28-07-2014, 02:40
Prawa autorskie: ja

-To nie ich wina.-bąknął zrezygnowany i dodatkowo przybity słowami bordowej.-Sam odszedłem. Chciałem im pokazać, że nie jestem gorszy od brata, że umiem sobie radzić sam. Że nie mieli racji.-dodał, nieco łamiącym się głosikiem.
-I i..-zaczął zaraz, jakby żywiej, ale wciąż się wahając.-I uda mi się. Nauczę się wielu rzeczy i urosnę, i moja grzywa urośnie, i założę własne stado. I wtedy im udowodnię.-oświadczył, z iskierką determinacji w ślepkach.
Zamrugał z niedowierzeniem, słysząc oświadczenie tamtej. Źrenice szarych ślepi gwałtownie się powiększyły, a pyszczek rozwarł się delikatnie w radosnym oniemieniu.
-Dobrze!-mruknął podekscytowany i z chwilowym zastrzykiem energii zerwał się na równe łapy, aby podreptać ochoczo w stronę Mino i ułożyć się przy jej boku. Zwinął się w kulkę i już nic go nie interesowało. Ciemne powieki zatrzasnęły się pod ciężarem zmęczenia, ale kąciki pyska zastygły w spokojnym uśmiechu.
[Obrazek: forum_by_ragous-d7ebzyw.png]

GŁOS
1 | 2
Mino Eive
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 19

28-07-2014, 03:18
Prawa autorskie: Rag

- Gdyby byli odpowiedzialni, to by cię lepiej pilnowali i nie pozwolili odejść. Na tym polega bycie rodzicem, wybijają swoim młodym głupie pomysły z ich maleńkich móżdżków, o ile sami je posiadają- stwierdziła, uparcie starając się wbić mu do tego jego małego łebka swoje racje, przy okazji próbując nie zwracać uwagi na jego emocje. One ją gubiły.
- Czasami...- jakoś niespodziewanie ciężko było przełykać jej ślinę- czasami można nie być gotowym na odpowiedzialność, jaka na ciebie spada, bo wiesz, że sobie nie poradzisz- przełknęła- jednak jeżeli uważasz się za gotowego, to do jasnej cholery nie pozwalasz, by twojej krwi stała się krzywda.
Dziwne, że kiedy już nie jesteś w podobnej sytuacji nagle dostajesz niesamowitego olśnienia i myślisz jak ktoś rozsądny. Tak samo jak i to, że przy okazji gnoisz samego siebie. Podświadomie, ale zawsze.
W każdym razie- chwila na uśmiech, prawdziwy ciepły uśmiech, spowodowany wizją o przyszłości szarej kulki, jego własną wizją. Naiwną dziecięcą fantazją, która na swój sposób, nawet dla takiej zniszczonej osoby jak Mino było wyjątkowo rozczulające.
Znowu się położyła i znowu poczuła to dziwne uczucie, czując czyjąś bliskość. I o ile taka czynność ze strony kogokolwiek innego nie miała by przyjemnego zakończenia to w tym momencie pozwoliła zarówno sobie, jak i Ganrorowi na taką bliskość. Mimo, że miała ochotę odepchnąć go od siebie i zarazem schować za murem ze swoich łap nie zrobiła już absolutnie niczego. Położyła jedynie głowę na ziemi i zamknęła oczy, nawet nie licząc na sen.
Nienaturalnym więc, że już po kilku sekundach spała.
Ganror
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 18
Spostrzegawczość: 22
Doświadczenie: 5

31-07-2014, 01:34
Prawa autorskie: ja

Młody obudził się dopiero po kilku dobrych godzinach. Jeszcze zaspany podniósł się, i wyprężył grzbiet, napinając już zbyt rozluźnione mięśnie. Zamachał wesoło ogonem, bo czuł, jak dosłownie rozpiera go energia. Ziewnął jeszcze, stuknąwszy ząbkami o siebie, po czym przyczłapał bliżej bordowego łba. Byłby już tyrknął tamtą nosem, gdyby nie zdał sobie sprawy z tego, że być może potrzebowała więcej snu od niego. Wówczas położył się na powrót na ziemi, opierając bok kosmatej makówki o bordową łapę. Poczeka.
[Obrazek: forum_by_ragous-d7ebzyw.png]

GŁOS
1 | 2
Mino Eive
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 19

31-07-2014, 16:44
Prawa autorskie: Rag

Ona i tak już nie spała. Drgneła delikatnie, kiedy Ganror wstał i przy tym zabrał swoje ciepło od jej boku, a wcale nie było trudno jej obudzić. Mino była posiadaczką naprawdę słabego snu i byle pierdoła wystarczyła, by wstała. Inna kwestia jest taka czy wypoczęta, czy nie, ale to jest w tym momencie dla niej kwestią drugoplanową, biorąc pod uwagę fakt, iż i tak był to pierwszy raz od dawna, kiedy udało jej się zasnąć i drugi, znacznie ważniejszy- miała przed sobą kogoś, komu obiecała polowanie. Sama zresztą już dawno nic nie jadła.
- Gotowy?- mruknęła, nawet nie otwierając oczu, zabierając łapy.
Ganror
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 18
Spostrzegawczość: 22
Doświadczenie: 5

01-08-2014, 23:20
Prawa autorskie: ja

Młody pokiwał energicznie łebkiem, wpatrując się w Mino, jak w obrazek.
Podniósł się żwawo do siadu, podekscytowany nadchodzącym nowym doświadczeniem. W brzuchu burczało mu już od dłuższego czasu, a ściskanie w żołądku jeszcze bardziej podsycało w nim entuzjazm.

/zetwutnij mnie od razu
[Obrazek: forum_by_ragous-d7ebzyw.png]

GŁOS
1 | 2
Mino Eive
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 19

06-08-2014, 00:36
Prawa autorskie: Rag

W jednej chwili się podniosła i bez słowa ruszyła przed siebie, wiedząc, że nie musi nawet dawać mu sygnału, by ruszył za nią.


//zt x2
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

03-02-2016, 19:46
Prawa autorskie: MadKakerlaken

To, że Damaj był samotnikiem, było wiadome wszystkim. Nie powinno więc nikogo dziwić, że nie chciał dzielić miejsca pracy z nikim innym. Mała nora leżąca nad Czarną Rzeką już kiedyś komuś służyła za "gabinet", co czarnogrzywy młodzieniec wywnioskował po leżących na podłodze przyrządach. Kiedy przyszedł w to miejsce po raz pierwszy, zastał smród, zgniliznę i martwe szczątki. W wolnym czasie uprzątnął wszystko tak, żeby jaskinia była mu zarówno domem, jak i składzikiem. Dzięki temu przynajmniej na moment myślał o czym innym niż o ostatniej rozmowie z Busarą.
Zielonooki siadł w progu i owinął łapy grubym ogoniskiem.

//W ogóle wiecie, że Mała Zielna Nora była tematem założonym przez Kat Malay? <3
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

03-02-2016, 21:17
Prawa autorskie: ja-Dirke

Bez większego pośpiechu. Kręciłem się tam gdzie powiedział władca. W okolicy było dużo różnych zapachów. Po jakimś czasie wyczułem woń samca. Skierowałem swoje łapy w te stronę. Zauważyłem jakąś norę. Wszedłem do środka i zastałem młodego. Może w końcu wziął się za swoje sprawy bardziej dokładnie niż ujadanie nad sobą. Westchnąłem i zatrzymałem się kilka łap przed Damają.
-Władca cie oczekuje w okolicy skały skazy- Powiedziałem lustrując go swymi ślepiami. Nie było mowy, że mam go przyprowadzić. Samczyk zresztą nie jest głupi i znajdzie ich na pewno bez mojej pomocy. Rozejrzałem sie po tym miejscu. Całkiem nieźle się tutaj urządził. Nie próżnował przez ten czas.
-Dobrze sie panicz urządził- Rzekłem i odwróciłam się. Znając go i tak nie będzie chciał pogadać. Nie przepadał za mną, cóż tak bywało. Bez dodatkowego słowa opuściłem jego legowisko i tutejsze tereny.
zt.
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

04-02-2016, 16:02
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Jako, że siedział w progu, prędko zauważył rosnącą na horyzoncie czarną kropkę. Damaja zmarszczył brwi podniósł się, kiedy zorientował się, że nieznajomy idzie właśnie w jego kierunku. Wydał z siebie gardłowy pomruk. Gdyby to był ktoś obcy, byłoby to dla niego ostrzeżenie, zaś jeśli ktoś celowo szedł jego tropem, to wiedział teraz, że szedł dobrą drogą.
Uśmiechnął się nikle kątem białego pyska na widok Myra - strażnika, ostatnio przez niego widzianego razem z Kahawą i... Busarą. Burknął coś pod nosem. Dlaczego też musiała cisnąć mu się na myśl przy każdej możliwej okazji?! A niech ją czort...
Cały czas patrzył przenikliwie zielonymi ślepiami na referującego Łowcę, nie wypowiedziawszy ani słowa. Dopiero kiedy ten odwrócił się, burknął:
- Dzień dobry.
Heh, co to za maniery, by nie przywitać się z gospodarzem? Był młodszy, ale ta grota należała do niego. Plus, w tej chwili potrzebował jego pomocy, a on nie miał obowiązku służyć nikomu. Odprowadził czarnego wzrokiem, po czym wziął najpotrzebniejsze rzeczy i udał się na Skałę Skazy.

zt
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

21-03-2016, 22:29
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Poczłapał w kierunku nory mając nadzieję, że tym razem nic mu nie przeszkodzi w wędrówce. Wprawdzie droga prowadząca z Jaskini Medyka była krótka i prosta, to kto wiedział, co los chciałby mu jeszcze dzisiaj rzucić pod łapy.
Wsunął nieśmiało łeb do wnętrza i zaciągnął się zapachem. Jego misja była skrupulatnie planowanym wydarzeniem, obmyślanym na każdym kroku. Przed wyruszeniem zabezpieczył wszystkie zioła - te, które musiałby się dosuszyć i miały na to szansę zostawił w suchym, chłodnym miejscu, zaś te jeszcze mokre musiał ku swej irytacji wyrzucić. Całe szczęście, że w trakcie pobytu poza Zachodnimi Ziemiami udało mi się znaleźć nowe medykamenty w ilości nawet przekraczającej dotychczasową. Przynajmniej to jedno się udało.
Ściągnął z szyi skórzaną torbę i położył ją na ziemi, sam zaś zasiadł naprzeciw niej, wysypawszy wszystkie zebrane skarby do kościanej czarki. Co z tego, że uzupełnił zapasy, skoro nie było tam nic wartościowego? Całą zawartość znał z lekcji Kawy, nie było tam nic nowego, co mogłoby mu się przydać.
Zamknął oczy i odetchnął głośno.
Przeznaczył parę ciężkich, samotnych miesięcy na poszukiwanie panaceum - tak nazywał tego, czego szukał. Lek na wszystkie choroby. Na jego uczucie beznadziejności, na brak poczucia własnej wartości, na poprawienie relacji z bratem i ze stadem, na zapomnienie o odrzuconych uczuciach. Lek na śmierć Deyne.
Spotkał wielu wędrownych medyków, którzy posługiwali się innymi niż on ziołami. Wiele wyniósł z tych wizyt, jednak żaden nawet najlepszy ich medykament nie mógł przedłużyć życia cierpiącej łowczyni. Wszyscy mówili, że teraz jedyną rzeczą, którą mógł podać, było tych parę nędznych jagód leżących tuż przed nim.
Nie, jeszcze nie.
Chwycił czarkę w pysk i odstawił ją na jedną ze skalnych półek.
Jeszcze nie.

//Jakby co, to tutaj będzie bardzo dawno umawiany wątek, proszę o nie wchodzenie i ślicznie dziękuję :*
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

23-03-2016, 19:15

Nie miał świadomości, że ktoś od dłuższego czasu podąża jego tropem. Fakt, wyprzedzał ją o godzinę... ale w końcu go dopadnie.
Rude cielsko bezszelestnie przesuwało się między kolejnymi przeszkodami.
Zbyt dobrze znała te ziemie, by teraz zdradzić swoją obecność zbyt wcześnie...
Czy to było polowanie? Jak najbardziej.
Młoda wracała z niezbyt miłego spotkania, gdy wpadła na ślad zielonookiego młodzika. Na początku nawet sądziła, że to może tylko złudzenie... w końcu mu się przecież nie spieszyło. Bo przecież kilkanaście dni w te czy wewte, co za różnica?
Długo zastanawiała się, czy iść za nim, czy po prostu pozwolić, by ta sytuacja między nimi dalej się tak ciągnęła. Prędzej czy później wszyscy zaczęliby się interesować, o co chodzi... wolała mieć wcześniej pomysł, jak się z tej sytuacji wykręcić. W końcu ze zmarszczonym czołem, równym truchtem ruszyła wyznaczoną drogą. Zahaczyła nieśmiało o Cmentarzysko, z odległości spoglądała na jaskinię Laji. Nie chciała jednak z nikim rozmawiać... nie było na to czasu.
W końcu jej oczom ukazał się ten, którego szukała.
- Unikasz mnie.
Nie mógł jej teraz uciec. Nie teraz, gdy stał kilkanaście kroków od niej i z każdą chwilą ten dystans się zmniejszał. Nie teraz, gdy był odcięty od drogi ewakuacyjnej.
Smukła sylwetka zarysowała się w wejściu jaskini.
- Witaj, Damaja.
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

26-03-2016, 22:22
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Zielone spojrzenie od samego jego zwrócenia ku lwicy pozostawało niewzruszone. Ba, Damaja był oazą stoickiego spokoju; miesiące poza Zachodnimi Ziemiami pomogły mu uporządkować myśli, wyszaleć się i przystosować do nowej sytuacji. Przez tygodnie był szarpany sprzecznymi uczuciami. Ta męka nie pójdzie teraz na marne.
- Dzień dobry, Busaro - przywitał ją i jakby nigdy nic zabrał się za porządki. Musiał znaleźć miejsce dla nowych znalezisk. Na pewno było to dla kogoś czymś dziwnym, że ten złośliwy, gburowaty młodzieniec utrzymywał rygor wśród swoich ziół. Środki odkażające leżały w jednym miejscu, zaś w zupełnie innym znajdowały się leki przeciwbólowe i przeciwzapalne. Zrobił łapą miejsce tuż za tymi ostatnimi i dorzucił tam kilka ze świeżo zebranych liści. Ich działania jeszcze nie znał, więc lepiej, żeby nie mieszały się z innymi. Tak zajęty nie zwracał uwagi na rudą lwicę.
- Jeśli i ty szukasz Lai, to jest u siebie - wtrącił, dalej krzątając się przy półkach.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

26-03-2016, 22:55

Nie spodziewała się wybuchu radości, prędzej przestrachu, gniewu. Nie spodziewała się entuzjastycznego powitania, że przyszła do niego, do jego zakątka spokoju.
Spodziewała się jednak, że jakkolwiek inaczej zareaguje na jej obecność niż obojętnym spojrzeniem. Nie, żeby tego wymagała... ale właśnie przez ich ostatnie spotkanie tak właśnie widziała rozpoczęcie tej rozmowy.
Specjalnie nie pytając o pozwolenie, weszła do wnętrza i usiadła pod jedną ze ścian, opierając się o nią barkiem. W ciszy obserwowała ogarniającego grotę zielonookiego. Kto by pomyślał, że jest w stanie coś utrzymać w takim porządku... kącik pyska uniósł się delikatnie.
Na krótko.
- Nie. Nie dzisiaj- odparła krótko.
Tyle razy w myślach układała sobie tą rozmowę, tyle razy zastanawiała się, jak wyjaśnić tą sprawę... tak teraz czuła, jakby coś stanęło jej w gardle.
- Szukałam ciebie.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości