♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Sarina
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:88 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 20

17-04-2017, 12:06
Prawa autorskie: RoseQuartzBases (Avatar), Nine-NeckFur (Sygnatura) | Moja obróbka (all)

Nie za bardzo rozumiała o co chodziło z tym przeżywaniem rzeczy, których normalnie by nie przeżyła. Z drugiej strony czy można się było temu dziwić? W ogóle nie znała się na zielarstwie. Nie było to coś czym aż tak bardzo by się interesowała. Musiała więc wierzyć Imbaliemu na słowo, bo nie miała również zamiaru sama próbować tej roślinki. Po prostu było to dla niej dziwne by jeść rośliny. Niektóre zwierzęta tym się właśnie pożywiają, ale nie lwy. Przynajmniej te które zna. Najwyraźniej oni chcieli ją jednak tym poczęstować.
-Dzięki, ale nie skorzystam. Przynajmniej więcej dla was będzie.- stwierdziła, po czym od razu dodała coś w stylu, by spojrzeli na jej grzeczną odmowę z jaśniejszej strony. Więcej roślinki dla nich. Następnie znowu Imbali się odezwał wyjaśniając jak to wygląda z tymi ich podróżami. Oczywiście, nie wyobrażała sobie, by nie spotykali nikogo po drodze. Przede wszystkim była ciekawa czy zawsze tylko tak we dwójkę byli. Wychodziło jednak na to, że nie.
-Tak więc nie zmierzacie nigdzie konkretnie? Po prostu idziecie przed siebie i cieszycie się każdym dniem nie zamartwiając tym co będzie jutro? Skłamałabym mówiąc, że nie jest to ciekawy sposób na życie.- stwierdziła mówiąc oczywiście szczerze. Brzmiało to jak interesujące życie. Zero monotonii, codzienne coś zupełnie innego. Widać było, że taki sposób bycia im jak najbardziej odpowiadał. To dobrze. Zdaniem Sariny należało w życiu robić to co sprawiało tobie szczęście, bo inaczej po co w ogóle się żyło? Skoro Imbali i Banjo znaleźli swój sposób na życie to mogła im jedynie życzyć, by go nie stracili.
-A jak w ogóle się poznaliście?- mieli normalnie sobie pogadać, więc postanowiła zapytać ich akurat o to. Odpoczywali, a siedzenie w kompletnej ciszy byłoby dziwne, więc mogli przynajmniej spędzić ten czas na rozmowie.
Imbali
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:63 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 25

17-04-2017, 21:23
Prawa autorskie: avatar: ja, sygnatura: Teatr Muzyczny Capitol

Wzruszył ramionami z lekkim zawodem.
- Cóż, jeśli nie chcesz, to nie.
W takim wypadku będą musieli odłożyć to na później. Nie bardzo wyobrażał sobie, żeby oni zaczęli świrować, podczas gdy ona pozostałaby trzeźwa.
- Ani o jutro, ani o wczoraj. Robimy to, na co mamy ochotę.
Uśmiech powrócił na jego twarz. Tak się złożyło, że właśnie jakaś ochota zakradła mu się do głowy i aż dopraszała się, by ją spełnić. Gorzej tylko, że jeszcze nie wiedział jaka.
- Wychowaliśmy się razem - odpowiedział krótko. To również była przeszłość. Nie warto się nad tym rozwodzić.
Rozejrzał się po okolicy. Łapy aż go świerzbiły, by coś zrobić.
[Obrazek: img_2801.jpg]
Sarina
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:88 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 20

18-04-2017, 12:03
Prawa autorskie: RoseQuartzBases (Avatar), Nine-NeckFur (Sygnatura) | Moja obróbka (all)

Reakcja Imbali na jej odmowę zabrzmiała jak dość spory zawód. Przynajmniej ona takie wrażenie odczuła. Gdyby była na jego miejscu to raczej nie chciałaby nikogo do niczego zmuszać i wychodziło na to, że z nim było podobnie. Z kilku powodów odmówiła. Po pierwsze dopiero co ich poznała, wiec nie ufała im jeszcze na tyle by częstować się czymś od nich. Drugi nieco ważniejszy powód był taki, że nie rozumiała działania tej roślinki. Samce tłumacząc jej co to za zielsko sprawiali wrażenie jakby nie było to tylko dla kubków smakowych. W sensie po zjedzeniu zieleni miałoby się coś stać. Takie wrażenie odnosiła Sarina. Dlatego wolała nie ryzykować, nieważne co by sobie o niej pomyśleli.
-Większość osób tak robi. To się nazywa wolność.- stwierdziła lwica na słowa Imbaliego, że robią co im się żywnie podoba. Byli wolni, zresztą jak wszyscy, więc mieli prawo do podejmowania własnych decyzji i robienia tego czego się chce. Nie zrozumiała zbytnio o co chodziło z tym uśmiechem Imba. Może przypomniało mu się coś zabawnego? Może. Krótka odpowiedź na temat tego jak się poznali świadczyła, że z tego czy innego powodu nie chcieli o tym dużo gadać. Ano tak! "Nie ma sensu mówić o przeszłości" czy coś w tym stylu. Tak jej powiedzieli wcześniej. Nie zamierzała więc napierać. Nie wiedziała też co dalej począć. Nie miała na razie żadnych innych pytań, nic jej dalej nie ciekawiło odnośnie tej dwójki. Przynajmniej w tym momencie. Najlepiej mogłaby iść dalej, bo nie odczuwała zbytnio zmęczenia. Jej niespodziewani towarzysze chcieli jednak odzyskać siły. Zerknęła ku niebu. Już od dawna dobrej pogody nie było. Tylko kwestią czasu jest jak znowu się rozpada na całego.
Banjo
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:62 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 91
Siła: 60
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 15

23-04-2017, 22:24
Prawa autorskie: Vari rysunek, ja obróbka ;)

/ przepraszam że tak długo ale byłam pewna ze wysłałam posta a tu się okazuje że nie. Skleroza xD/

Przemilczał kwestie wychowywania się i poznawania. Imbali powiedzie to co Banjo i tak by powiedzial. Lew uważał że to i tak nie warte roztrząsania.
- Sarinko. Skoro nie chcesz nie zmusimy cię. Wobec tego co chcesz robić? Możemy w sumie wyruszyć w drogę. - łapy Banjo mimo że przerwa była krótka już rwały się do drogi. - Tylko jeszcze się tu rozejrzę i możemy iść. Oczywiście jeśli chcesz. - powiedzial po czym skoczył w krzaki. Chciał się porozglądać czy nie ma tu więcej ziela, albo jedzenia.
[Obrazek: fae.gif]
"Przed spotkaniem skonsultuj się z katechetą lub egzorcystą, gdyż każdy lew niewłaściwie stosowany może zaszkodzić twojej moralności  i/lub cnocie"
Sarina
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:88 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 20

25-04-2017, 07:22
Prawa autorskie: RoseQuartzBases (Avatar), Nine-NeckFur (Sygnatura) | Moja obróbka (all)

Lwica nie miała też zamiaru wypytywać ich o więcej. W końcu dopiero co ich poznała, więc stwierdziła, że nie powinna ich tak od razu wypytywać o wszystko. Jeszcze sprawiałaby wrażenie jakby ich przesłuchiwała. Banjo w międzyczasie się odezwał pytając w zasadzie czego Ona chce. Sarina doskonale wiedziała co by teraz robiła, gdyby ich nie spotkała. Nim jednak dane jej było odpowiedzieć lew ponownie wtrącił swoje trzy grosze do rozmowy.
-Hm... a myślałam, że robicie co chcecie.- odparła uśmiechając się przy tym do nich. To oczywiście miał być taki żarcik nawiązujący do tego co wcześniej jej mówili o swoim sposobie życia. Tak jednak na poważnie to nie musieli przecież pytać jej o zdanie, choć fajnie, że to zrobili. Jeśli chcieli przeszukać okolicę w poszukiwaniu jedzenia czy co tam chcieli znaleźć przed wyruszeniem w dalszą drogę to proszę bardzo. Może nawet im pomoże, by przyspieszyć cały proces?
-Pomóc czy może sam sobie poradzisz?- pytanie było rzecz jasna kierowane do Banjo do którego to zbliżyła się bliżej, gdy ten poszybował w kierunku najbliższych krzaków. Nie wiedziała w ogóle czy jest w stanie pomóc. Może też być tak, że Banjo zechce sam się tym zająć. Zapytać jednak nigdy nie zaszkodziło, nie?
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-04-2017, 07:23 przez Sarina.)
Imbali
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:63 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 25

28-04-2017, 21:45
Prawa autorskie: avatar: ja, sygnatura: Teatr Muzyczny Capitol

//wybaczcie, że nie odpisywałam. Chwilowy brak czasu

- Wolność...
Zamruczał, słysząc to cudowne słowo. Czy życie miało jakikolwiek sens, gdy nie było się wolnym?
Popatrzył za znikającym w krzakach przyjacielu. Taaak, warto zaopatrzeć się w więcej zielska na przyszłość. Wątpił, by lwica mogła mu w czymś pomóc, ale jeśli chce, to czemu nie? Przecież jej nie zabronią. Sam ograniczył się do rozglądnięcia po okolicy.
Ocho, jak widać lwica dalej nie rozumiała. Im machnął energicznie ogonem, podskoczył i opadł lekko obok Sariny.
- Gdy nie raz to tu i teraz
Bezczelnie za krótko trwa
W następną podróż się zbieram
I razem z chwilą gdzieś gnam
Bo jakie czas ma znaczenie
Gdy ciągle go na coś brak
Choć czasem niczego nie zmienię
I tak moja pieśń będzie trwać!

Śpiewał na wesołą i energiczę melodię, obchodząc przy tym brązową w podskokach. Te słowa chyba idealnie wyrażały to, co tak bardzo chciał lwicy przekazać.
[Obrazek: img_2801.jpg]
Banjo
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:62 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 91
Siła: 60
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 15

01-05-2017, 11:34
Prawa autorskie: Vari rysunek, ja obróbka ;)

Zaśmiał się serdecznie.Wesołość go nie opuszczała
-No cóż robimy co chcemy, a chcemy Ci pomóc.- powiedział wciąż się śmiejąc. Odwrócił się do lwicy i posłał jej uśmiech. Polubił ją. Potem znów zanurkował w krzaki ale zatrzymał się słysząc jej propozycję.
- Nie jest to konieczne, ale ty sama oo sobie decydujesz- odpowiedział i tym razem zapuścił się w krzaki bez oglądania się za siebie. Zamknął oczy i wciągnął powietrze ziół i traw. Szukał specyficznym, znanych sobie zapachów. Po chwili otworzył oczy i zaczął szukać wszystkimi zmysłami. Zieloną trawę przysłaniały najróżniejsze zioła małe i duże, o różnych kolorach i kształtach. Gdzieś w trawie wyczuł zapach którego szukał. Lulek rósł duży. Jeden tuż koło łapy lwa a drugi nieco dalej.Niestety ten drugi się nie nadawał do spozycia. Widocznie było za późno. Zerwał tego dobrego i pognał do towarzyszy.
- Teraz możemy ruszać. Mam rację Im?- powiedział kierując pytanie do Ima.
[Obrazek: fae.gif]
"Przed spotkaniem skonsultuj się z katechetą lub egzorcystą, gdyż każdy lew niewłaściwie stosowany może zaszkodzić twojej moralności  i/lub cnocie"
Sarina
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:88 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 20

03-05-2017, 07:22
Prawa autorskie: RoseQuartzBases (Avatar), Nine-NeckFur (Sygnatura) | Moja obróbka (all)

Przekręciła oczami, rzecz jasna w duchu, bo gdyby zrobiła to normalnie to z pewnością ktoś zauważyłby ten gest z jej strony! W każdym razie zrobiła tak, bo trochę jednak nie rozumiała tej całej ich filozofii. Może inaczej. Kiedy myślała, że zrozumiała to okazało się jednak zupełnie coś innego. Ze słów Banjo przykładowo rozumiała chociażby, że skoro sama o sobie decyduje to może pomagać innym nawet jeśli tej pomocy nie oczekują lub w ogóle nie chcą. Coś w tym może jest, lecz ona zwykła wpierw pytać czy ktoś tej pomocy chce. Taką już ma po prostu naturę, a jeśli ktoś to odbierał inaczej... cóż, to już inna sprawa. W międzyczasie Imbali w międzyczasie zaczął coś śpiewać. Nie znała tej piosenki, ani nie zrozumiała jej sensu. Może oni ją sobie wymyślili? Raczej tak. 
-W porządku.- odparła w kierunku Banjo. Mimo wszystko stwierdziła, że nie pomoże mu. Na ziołach się nie znała, więc chyba by tu nic nie wskórała. Odeszła więc kawałeczek zastanawiając się w którym kierunku by poszli. O ile ta dwójka pewno chciałaby iść po prostu przed siebie, bez względu jaki kierunek podróży, o tyle dla Sarina było to ważne. Hm... wreszcie przypomniała sobie w jakim kierunku wcześniej szła. Obejrzała się za siebie, po czym również trochę odwróciła się w kierunku lwów. Znaleźli chyba to co chcieli. Przysiadła sobie czekając aż ustalą czy to już wszystko lub czy może chcą jeszcze w coś się zaopatrzyć.
Imbali
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:63 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 25

03-05-2017, 09:11
Prawa autorskie: avatar: ja, sygnatura: Teatr Muzyczny Capitol

Im z zadowoleniem zpojrzał na znalezionego przez Banjo lulka.
- Wyśmienicie - skomentował i nie czekając na odpowiedź ruszył przed siebie. Oczywiście nie wiedział, gdzie idzie. Udał się po prostu w stronę przeciwną do tej, z której przybyli.

Z.t.
//wbijamy pod Lwią Skałę?
[Obrazek: img_2801.jpg]
Banjo
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:62 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 91
Siła: 60
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 15

03-05-2017, 10:31
Prawa autorskie: Vari rysunek, ja obróbka ;)

A Banjo podśpiewując pod nosem i kręcąc ogonem ruszył za nimi po nową przygodę. Żyć życiem i kochać życie!!!
 +x2 lulek czarny
 z.t i pod lwią skałę
[Obrazek: fae.gif]
"Przed spotkaniem skonsultuj się z katechetą lub egzorcystą, gdyż każdy lew niewłaściwie stosowany może zaszkodzić twojej moralności  i/lub cnocie"
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

15-11-2017, 19:24
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

Zevran ostatnimi czasy był trochę przybity. Trudno powiedzieć z jakiego konkretnie powodu, prawdopodobnie kilka drobnych i wymyślonych sytuacji wpłynęło na jego humor właśnie teraz. Przedzierając się przez trawy rozmyślał nad tym co mógł zrobić lepiej i dlaczego był akurat beznadziejny tak bardzo w tym co robił, ale nic konkretnego mu nie przychodziło do głowy. A ziejąca chłodem pustka w głowie była jeszcze bardziej denerwująca od nastręczających myśli, obojętnie tych dobrych  czy złych. Zdecydowanie wolał o czymś myśleć niż myśleć i nic nie wymyślić. 
Jeszcze jak był na złotej skale w oddali zobaczył rzekę. I jak dobrze myślał, była ona już poza granicami, jednak Zevran był już dużym lwem na tyle, żeby trochę pozwiedzać sobie okolice. A ta akurat była zalesiona i równie przyjemna co tereny stada. Po za tym nie oddalał się przecież zbyt daleko - w razie czego zawsze mógł zawrócić i uciec gdzie pieprz rośnie. 
Rzeka była znacznie większa i znacznie ładniejsza niż to sobie wyobrażał, oglądając ją z pewnej odległości i wysokości. Zatrzymał się nad jej brzegiem podziwiając widoki, bo przynajmniej nad rzeką żadna trawa nie zasłaniała mu widoku.
Maisha
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młody dorosły Liczba postów:4 Dołączył:Lis 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 60
Zręczność: 90
Spostrzegawczość: 60

20-11-2017, 15:59
Prawa autorskie: OmegaLioness

Maisha zdawała sobie sprawę z tego, że jej sytuacja w chwili obecnej nie wygląda zbyt różowo - od trzech dni nie miała w pysku niczego zdatnego do jedzenia, a im dalej, tym mniejsze miała szanse, by cokolwiek złapac - nie napawało jej to zbytnim humorem, za to pusty żołądek coraz gorliwiej popychał ją do dalszej wędrówki i poszukiwań, których ta w głębi duszy miała już powyżej od dawna. Na pewno od chwili, gdy już nie było przy jej boku tej ostatniej osoby, która była dla młodej prawdziwym i jedynym wsparciem, a jednak ta musiala wziąc się w garsc, by przeżyc, co wychodziło raz lepiej, raz gorzej. Na horyzoncie widziała swój cel, jakim była rzeka i uznała, że to będzie dobry punkt zaczepienia i pomimo, że była to otwarta przestrzeń z małym wyborem co do kryjówek, wszelakie zapachy dobrej zwierzyny podpowiadały jej, że czyni mądrze. Nawet, jesli w tej chwili nie widziała niczego, co mogłoby ją zainteresowac, uznała, że warto będzie zaczekac, poza tym zmęczyła ją całodniowa wędrówka i dobrze będzie przynajmniej się napic, odpocząc. W końcu jej oczom ukazało się cos jeszcze, a raczej ktoś - duży, czarny lew nadchodził z drugiej strony rzeki i jego widok od razu sprawił, że młodej lwicy spięły się wszystkie mięśnie. Na razie była daleko, jednak na takiej przestrzeni było bardzo prawdopodobne, że w końcu ją zauważy, a mimo to Maisha nie miała zamiaru zawracac; w najgorszym razie pozostanie jej przecież ucieczka, tak jak zawsze, gdy spotykała silniejsze drapieżniki. Postanowiła tymczasem podejsc do rzeki i miec się po prostu na bacznosci. Pomimo jakiegos przewrazliwienia i strachu nie zakładała, że koniecznie musi stac się cos złego.
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

21-11-2017, 01:45
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

Widok płynącej leniwie wody był nad wyraz uspokajający, nawet jeśli rzeka obecnie była płytsza i mniejsza niż z pewnością w czasie deszczów. Na całe szczęście wciąż płynęła przyciągając każde zwierzę z okolic. Podobnież było w przypadku Zevrana, mimo, że przyszedł tutaj z zupełnie innych powodów, to chłodniejsze i wilgotniejsze powietrze było niemałą ulgą od rosnących w ciągu dnia upałów. Cieszył się, że tutaj przyszedł. W razie czego jeśli będzie mu się chciało pić to przy okazji skorzysta.
Albo i nie.
Z naprzeciwka nadeszła jakaś lwica, co oczywiście zauważył dopiero po jakimś czasie jak już tutaj przyszedł. Wcześniej nie zawracał sobie tym głowy, bo przecież hałasów dookoła było bardzo dużo. Gdyby każdym szumem miałby się przejmować, to niechybnie postradałby zmysły. Przyjrzał się jej ukradkiem, udając, ze patrzy w zupełnie inną stronę. Ewidentnie wolałaby, żeby Zevrana tutaj nie było. No i była strasznie młoda, podobnie jak Zevran. Może przestanie się go obawiać jak podejdzie i okaże się, że jego skąpa grzywa wskazuje na młodzieńczy, zupełnie niegroźny wiek? 
Jak stwierdził, tak postąpił. Chociażby dlatego, że warto ja ostrzec przed wejściem na tereny stada. Lepiej zapobiegać ewentualnym wypadkom z jej udziałem. Przeszedł się tak by być naprzeciw niej, ale pozostawał na drugim brzegu. Marna osłona, ale przebrnięcie przez wodę spowolniłoby Zevrana i miał nadzieję, że to utwierdzi lwicę w przekonaniu, że nic jej nie grozi. 
Tak jakby jej cokolwiek groziło z twojej strony, leniwa buło. 
- Niech księżyc oświetla twe drogi! 
Rzucił jej na powitanie. Ostatecznie może uzna go za wariata i sobie pójdzie.
Maisha
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młody dorosły Liczba postów:4 Dołączył:Lis 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 60
Zręczność: 90
Spostrzegawczość: 60

21-11-2017, 21:49
Prawa autorskie: OmegaLioness

Lwica mimowolnie, w pierwszym odruchu, kiwnęła uchem w odpowiedzi na pozdrowienie, którego nie spodziewała ię usłyszec od obcego, zwłaszcza na terytorium, co do którego nie była pewna, czy do kogos należy, czy nie. W zasadzie, wiedziała o tym swiecie raczej niewiele, tyle tylko, ile członkowie jej dawnej rodziny byli skorzy opowiedziec, a więc naprawdę tyle, co nic, co też dla dwuletniej lwicy, chocby i młodego samotnika i przybłędy, raczej nie było powodem do dumy. Perspektywa rozmowy, chocby krótkiej, z kims minimalnie przychylnym napawała Maishę jakims szczęsciem i chęcią do tego osobnika, który - mimo, że nie była pewna, czy mu do końca zaufac - wydał się jej zwyczajnie sympatyczny; nie bawiłby się chyba w uprzejmosci, gdyby miał zamiar ją pózniej przegonic, aby nie spłoszyła jego zwierzyny, prawda? Powitanie lwa uznała za raczej pozytywny znak i szansę, która nie przytrafiała jej się często, więc zbliżyła się do rzeki jeszcze bliżej, posyłając nieznajomemu delikatny usmiech. Nie wiedziała wiele o tutejszych zwyczajach i jak się odpowiada na tutejsze przywitania, toteż na chwilę obecną musiało wystarczyc tyle. Nie chciała też przekrzykiwac się na odległosc.
Podejsc do niego, czy nie? A co tam, w końcu raz się żyje. 
Byłaby wdzięczna, gdyby usłyszała, gdzie w ogóle się znajduje i czy jej obecnosc tutaj nie będzie (dla samej zainteresowanej) zbyt problematyczna. Nie wiedziała, na ile głęboka jest rzeka, do której miała zamiar wkroczyc, ale nurt nie był zbyt ostry, co lwica w swej nieroztropnosci uznała za zachętę. Postawiła pierwszą łapę w przyjemnie chłodnej wodzie i powoli poruszyła się naprzód.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-11-2017, 21:50 przez Maisha.)
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

26-11-2017, 01:49
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

Czekał. Musiał w zasadzie, bo za nic w świecie nie chciał się zanurzać w rzece. Może i przez chwilę było to przyjemne w taki upał jak ten, ale potem trzeba było schnąć strasznie długo i nawet wylizywanie się nie pomagało. A kiedy było się mokrym, to każdy podmuch wiatru był jak strzelenie gałęzią po pysku. Sam coś o tym wiedział, bo przecież sam raz przekroczył rzekę, co prawda, nie tak dużą, bo ledwo zamoczył sobie łapy do połowy, ale mimo wszystko...
Na jego szczęście lwica sama postanowiła do niego podejść. Kamień z serca, już myślał, że będzie musiał się do niej wydzierać na odległość, co pewnie poważnie nadwyrężyłoby jego biedne gardło. Zevran jak na dżentelmena przystało odsunął się trochę od brzegu, kiedy ta już była całkiem zanurzona i przemieszczała się do przodu. Dopiero kiedy była w połowie mógł stwierdzić jak głęboko jest obecnie, a wcale tak nie było, bo woda sięgała jej do brzucha. 
Przypatrywał chyba się jej coraz bardziej bezpośrednio im bliżej była. Może by tak spróbował ją przekonać do swojego stada? Chyba nie zaszkodziłoby jej pokazać odrobiny jasności Księżyca. Oczywiście tylko trochę, żeby się zaciekawiła.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości