♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Xenia
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 60
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 10

12-04-2017, 13:46
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra

Powiodła wzrokiem za jeleniem, przyglądając się w zaciekawieniu co robi, pomagało jej to ignorować małe dolegliwości żołądkowe, które z chwili na chwilę były coraz dotkliwsze. Podniosła się na łapy, udając się w kierunku Firkraaga, oczywiście w celu spróbowania kory: - Niesamowite, nigdy nie sądziłam że jest jadalna - wzięła kawałek do pyska, mogąc popatrzeć z bliska na jelenia, przysiadła nieco dalej by mu nie przeszkadzać i by nie zasypał ją "deszcz" kory, której kawałkiem teraz się zajadała, efekt był taki sam jak z owocem, nie smakowała jej. Uśmiechnęła się do Mwuajiego zadowolona że się odezwał, niezamierzanie jej uśmiech był nieco kwaśny, przez niesmak w pysku, którego ani nie zdążyła się pozbyć, ani odpowiedzieć na słowa guźca. Najpierw dziwny dźwięk, jakby spadła grubsza gałąź, a potem ta mina Mwuajiego. Odwróciła prędko głowę, przyglądając się w zdziwieniu i jeszcze w zaciekawieniu zgubionemu porożu, wyglądało całkiem jak te... Lwica podniosła wzrok na jelenia, obróciła się całym ciałem w jego stronę błyskawicznie, otworzyła aż pysk w szoku, w którym widoczne jeszcze były kawałki kory, przełknęła je z mniejszym niż normalnie oporem, nie spuszczając nawet na sekundę wzroku z miejsca gdzie jeszcze przed chwilą było do pary drugie poroże.
- Yyy... - tylko tyle wydobyło się z jej pyska, w zupełnym zdezorientowaniu. Nie było krwi, nie było zranienia, więc jak tak samo z siebie mogło odpaść? Nigdy czegoś podobnego nie widziała.
- To... - spróbowała znów coś powiedzieć, ale potrzebowała jeszcze chwilę by się otrząsnąć: - Właśnie - przytaknęła na słowa Mwuajiego, dodając od siebie: - To... Tak mi przykro... Gdybym mogła... Chyba że mogę? To jakoś ci pomogę, albo nie wiem... Na prawdę nie wiem, jak to? Co to takiego? - znowu spojrzała szybko to na poroże, to na jelenia, nie przestając ani na moment gadać: - Pomogę ci. Czy coś cię boli? Bolało? Oby nie... Chwila... Będzie dobrze, przecież jesteś znachorem, na pewno wiesz co to, a jak nie... To poszukam innego, nawet teraz jeśli chcesz... To chyba nie jest coś poważnego? Czy może... Mam pobiec po pomoc? Tylko nie umieraj, wytrzymaj - dopiero teraz, przejęta nie na żarty, uświadomiła sobie że nie pozwala mu nawet dojść do słowa. Stała już na wszystkich czterech łapach, na prawdę gotowa by pobiec szukać pomocy z autentycznym strachem o życie jelenia.
- Z tym umieraniem to chyba trochę przesadziłam, nikt przecież od razu nie umiera od utraty rogu? Prawda? - dodała po chwili, Firkraag przecież nie wyglądał na umierającego, nie chciała go niepotrzebnie straszyć, a uspokoić.
[Obrazek: SLSoZK4.png] 


Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
Firkraag
Konto zawieszone

Gatunek:Jeleń szlachetny Płeć:Samiec Wiek:6 lat Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:181 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 105

13-04-2017, 23:39
Prawa autorskie: Askari, Talvedu'ul

- Ah, tak. - Mruknął z konsternacją patrząc na utracone poroże zanim którekolwiek zdołało się odezwać. Troska oraz panika jaką tym wywołał wprawiła go w nie lada zdumienie. A przynajmniej przez moment dopóki nie odzyskał rezonu.  I już otwierał pysk by coś powiedzieć ale musiał zamknąć go z powrotem i przeczekać lawinę pytań Xenii.
Tupnął racicą i uśmiechnął się krzywo.
- Nie umrę, chory też nie jestem. Raz na jakiś czas gubię poroże a na jego miejscu wyrasta nowe, większe i bardziej rozłożyste.
Może w innym wypadku ten widok rozbawiłby go ale nie spodobało mu się, że wywołało to aż taką atencje wokół jego własnej osoby. Potarł jeszcze łbem o korę aż odpadł i drugi. Teraz poczuł się naprawdę lekko, niczym nowo narodzony i do tego bezbronny.
- Możesz je zatrzymać na pamiątkę. - Dodał po chwili do lwicy. Ona jest dziwna więc może będzie chciała taką ozdobę. Guźcowi tego nie proponował bo ani by mu się to nie przydało ani nie miałby zapewne ochoty tego tachać.
- Mwuaji, co zamierzasz dalej robić?- Zapytał się guźca o jego dalsze plany. Spokojnie, jakby to co przed chwilą się stało było tak mało istotne.
Xenia
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 60
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 10

27-04-2017, 12:18
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra

//Przepraszam że dopiero teraz odpisuje, ale czekałam na Mwuajiego.

Odetchnęła z ulgą na słowa Firkraaga i usiadła na ziemi. Dopiero potem ją zaskoczyło to co też usłyszała, aż prześledziła ciekawskim wzrokiem czubek głowy jelenia, w trakcie się odzywając: - A ja już myślałam... Wybacz za tamto, ale przynajmniej wiesz że na mnie możesz zawsze liczyć - uśmiechnęła się przyjaźnie, dodając: - Nie wiedziałam że to normalne, bo u nas ci co mają rogi, antylopy, bawoły, gnu, pewnie wiesz... To oni raczej ich nie gubią, a przynajmniej nigdy nie widziałam czegoś podobnego, to niesamowite, niecodzienne... Mogłabym zobaczyć jak duże będą te nowe, kiedy ci wyrosną? A i jak długo rosną? Każdy jeleń tak ma?
Z kolei kolejna wypowiedź sprawiła że bez namysłu skoczyła w kierunku poroża, dokładnie je oglądając, teraz mogła je dotknąć i przyjrzeć się mu z zupełnego bliska, spodobało jej się to na tyle że przez jakiś czas miała zajęcie.
- Dzięki, to miłe z twojej strony - odparła, zadowolona z podarunku, odebrała go za przyjacielski gest ze strony jelenia, dodając w trakcie obserwowania nieco zamyślona: - Wspaniały prezent.
Po tym usiadła obok poroża na przeciwko swoich rozmówców, powracając do nich wzrokiem: - Zabiorę je jak wyruszę w dalszą podróż - położyła na nie na chwilę łapę, by postawić ją z powrotem na ziemi i mówić dalej z lekkim uśmiechem: - Są na prawdę piękne, choć pewnie te, które ci wyrosną będą piękniejsze... A, właśnie, jak bronisz się przed drapieżnikami bez nich? - zapytała, z tego co wiedziała to tylko zebry bronią się bez rogów, silnymi kopniakami, ale liczyła że Firkraag mógł ją jeszcze czymś zaskoczyć.
[Obrazek: SLSoZK4.png] 


Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
Firkraag
Konto zawieszone

Gatunek:Jeleń szlachetny Płeć:Samiec Wiek:6 lat Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:181 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 105

28-04-2017, 11:18
Prawa autorskie: Askari, Talvedu'ul

Guziec najwidoczniej ponownie popadł w jakiś rodzaj zadumy. Jeleń nie przejął się tym zbytnio a wręcz sam stracił zainteresowanie dziką świnią.
Wysłuchał kolejnej lawiny pytań, nie na wszystko zamierzał jednak odpowiedzieć.
-Do schyłku pory deszczowej. Rogi rosną całe życie, natomiast poroże odpada i odrasta. -Przyglądał się przez pewien czas jak lwica zafascynowana nie mogła się nacieszyć widokiem.
Co do systemu obronnego.
- Bezbronny nie jestem -Fakt straci poważny atut ale nie oznacza, że jest zdany na łaskę drapieżników. Rozejrzał się jeszcze, posiedział tu już wystarczająco długo. I jak gdyby nigdy nic podreptał do pobliskiego baobabu. Oparł się przednimi racicami o pień drzewa zrywając liście i owoce gdzie potem sumiennie chował je do torby.

[+ 3 porcje baobabu]
Mwuaji
Konto zawieszone

Gatunek:Guziec Afrykański Płeć:Samiec Wiek:6 lat Liczba postów:55 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 5

07-05-2017, 20:40
Prawa autorskie: Ja

Przepraszam za takie umieranie na forum :c

- Hm... - Mruknął. Dobrze ze jeleniowi nic nie jest.  Zasłuchał się w konwersację o odpadających i odrastających rogach. Cóż to za dziwactwo? Nie odważył się tego skomentować. Chociaż gdyby mechanizmy obronne u innych roślinożerców mogły od tak odrastać, chciałby znów cieszyć się pełnym zestawem swych śmiercionośnych szabli.
- Nie wiem - Odpowiedział na pytanie. - Pewnie pójdę w swoją stronę, z dala od drapieżników.
Until I should die, until I should break,
not a god, not a devil my soul shall take.
If I should lie to betray myself,
then I would damn myself, and my soul forsake.

[WYGLĄD][THEME]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-05-2017, 20:40 przez Mwuaji.)
Xenia
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 60
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 10

09-05-2017, 11:27
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra

Może nie zyskała zbyt satysfakcjonującej odpowiedzi, ale nie zamierzała nalegać by dowiedzieć się czegoś więcej, wciąż była drapieżnikiem, może takim na innej diecie, ale drapieżnikiem i nie mogła oczekiwać by jeleń zdradził jej w jaki sposób by się obronił, wystarczyło jej to że jest bezpieczny, nawet bez poroża. Podniosła się, kiedy Firkraag podszedł do baobabu, wyciągając się nieco i zastanawiając przez chwilę czy by już nie udać się nad wodospad zmyć to błoto, które wciąż zalegało na jej sierści, a już dawno zdążyła o nim zapomnieć, ale była zbyt ciekawska. W dodatku naszła ją pewna myśl po odpowiedzi Mwuajiego.
- Ale gdybyś kiedyś chciał przejść obok drapieżników... To trochę szalony pomysł, wiem, ale nie niewykonalny, bo jeśli byś chciał, mogłabym ci towarzyszyć i cię obronić - zaproponowała guźcowi z przyjaznym uśmiechem na pysku: - Ale tak, to szalony pomysł i troszkę niebezpieczny, bo w sumie... Z większą grupą to nie wiem czy dałabym radę, a nie wiem na ile jestem przekonująca... 
Podeszła do jelenia, zerkając już wcześniej na to co robił, choć nie miała okazji lepiej się przyjrzeć, mówiąc w tym czasie do guźca.
- A te owoce? Też mogłabym ich spróbować? - zapytała, oceniając wzrokiem czy dałaby radę ich dosięgnąć, zawsze mogła wykorzystać pazury i spróbować się wspiąć na drzewo. Poczuła wtem już dużo wyraźniejszy, niż wcześniej ból żołądka, zapewne po tym pierwszym trującym owocu. Ból nasilał się z chwili na chwilę i choć lwica to bagatelizowała to jednak było to po niej widać, po chociażby stawianiu przednich łap do wewnątrz, bliżej brzucha. I mrużeniu oczu w momentach gdy ból był mocniejszy, by potem odrobinę złagodnieć i tak w kółko, aż Xenia w końcu usiadła, licząc na to że za chwilę jej przejdzie.
[Obrazek: SLSoZK4.png] 


Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
Firkraag
Konto zawieszone

Gatunek:Jeleń szlachetny Płeć:Samiec Wiek:6 lat Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:181 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 105

10-05-2017, 17:52
Prawa autorskie: Askari, Talvedu'ul

Gdy skończył, przyglądał się krytycznym okiem lwicy, w duchu się jednak uśmiechał na widok cierpiącej. Nie zamierzał jej pomóc, w tym ulżyć i zaserwować jakieś zioło na dolegliwość.  Chciała to ma.
- Nie bądź pazerna. -Skwitował gdy ta przebierała łapami gdy ją skręcało z bólu.
Sapnął i popatrzył jeszcze na guźca, który to jednak chce się udać gdzieś sam. Tak zinterpretował jego słowa, samemu nic mu nie narzucając.
Może przy innej okazji...
Lwica sama się od razu zadeklarowała ze swoimi zamiarami. Chciała robić za obrońcę dla guźca, wcale by się nie zdziwił gdyby tamten się oburzył na taką propozycje. Ona powinna się najpierw nauczyć zajmować sobą a potem dopiero troszczyć się o innych.
Głupia lwica.
- Zostawię was samych. - Dodał po niewielkiej zadumie i odszedł, znikając za drzewami. Jeden róg już stracił, nie zostało mu zbyt wiele czasu by odpadł i drugi.

z/t
Mwuaji
Konto zawieszone

Gatunek:Guziec Afrykański Płeć:Samiec Wiek:6 lat Liczba postów:55 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 5

12-05-2017, 19:52
Prawa autorskie: Ja

- Umiem sam się obronić - Parsknął złowrogo.
Nie miał ochoty zostawać z dłużej w towarzystwie lwicy, zwłaszcza po odejściu jelenia. Widząc, że zajęła się opanowaniem własnych sensacji żołądkowych, wykorzystał ten moment na oddalenie się.
- Lepiej zostań przy robakach - Rzucił pogardliwie na odchodne i zniknął w gęstwinie.

zt.
Until I should die, until I should break,
not a god, not a devil my soul shall take.
If I should lie to betray myself,
then I would damn myself, and my soul forsake.

[WYGLĄD][THEME]
Xenia
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 60
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 10

12-05-2017, 23:24
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra

A ona nadal liczyła że jej przejdzie, z ukrywaniem dolegliwości też nie wyszło, widać nie była w tym najlepsza.
- To... Chyba dobry pomysł... - skomentowała słowa jelenia, uśmiechając się kwaśno przez nieprzyjemności żołądkowe i ignorując złośliwość jego wypowiedzi, choć zaczęła ją dostrzegać, bardziej niż wcześniej i zorientowała się że nic z ich pogawędki przyjaznego, jak się bardzo by nie starała, nie wyjdzie. Na razie, bo to nie oznaczało że zamierzała się poddać. Widać nie był taki zły, inaczej w ogóle by jej wcześniej nie ostrzegał, podobnie jak guziec, mimo że to było pogardliwe i nazbyt oczywiste to jednak zielonooka uparcie wierzyła że chociaż trochę musiał się o nią martwić.
- Nie wątpię byś się obronił, nie chciałam cię urazić, wybacz - powiedziała: - Tak tylko przyszło mi do głowy, nie musiałeś zaraz brać tego tak do siebie, wiesz... Warto mieć czasami wsparcie i... - urwała widząc że już chyba nie potrzebnie się rozwodzi, jeleń już wcześniej odszedł, a zaraz po nim też guziec, najwidoczniej nie mając ochoty na dalszą rozmowę i pewnie nie wiele z tego co mówiła usłyszał. 
- Właśnie... - zrobiła z lekka niezadowoloną minę, odchylając przy tym na bok płasko ucho: - To by było chyba na tyle - dodała już do siebie, kładąc się na boku byleby nie uciskać brzucha. Miała zamiar się tu zdrzemnąć i jakoś to przeczekać, wylizała przy okazji też trochę futro, rozmasowując językiem brzuch, choć zaschniętego błota lepiej pozbędzie się we wodzie. I tak upłynęło jej kilka czy może nawet kilkanaście godzin, w próbach zaśnięcia, które wreszcie powiodły się sukcesem. A gdy się obudziła, ból już właściwie przemijał. Chwyciła w zęby podarunek od Firkraaga, targając go w tylko sobie znanym kierunku. Trzeba będzie gdzieś schować to poroże, bo przecież nie będzie go zabierała wszędzie ze sobą, to by było męczące i łatwo by było zgubić, bądź zapomnieć o pamiątce. 

zt
[Obrazek: SLSoZK4.png] 


Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

02-07-2017, 01:36
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

I wreszcie. Po długiej wędrówce w końcu Ghalib uznał, że należy im się odpoczynek. Odkąd tylko poczuł znajomy zapach wyznawców księżyca od razu zwolnił marsz. Zerkał też co chwilę na Zuri a także co jakiś czas wydawał z siebie przeciągłe wycie by dać znać o swojej obecności Kiburiemu i Alamerze, żeby wiedzieli gdzie mają się udać. Na razie jednak skupiał się na swojej córce i choć nie mówił wiele, a jedynie zdarzało mu się ją poganiać, to jednak nie mogła narzekać na brak jego zainteresowania. 
W końcu jednak zatrzymali się a on postanowił na chwilę odetchnąć. Nawet on się czasem męczył, choć niektórym pewnie trudno byłoby w to uwierzyć. Posłał spojrzenie swojej młodej córce.
- Wyrosłaś - oznajmił. - Kiedy ostatnio cię widziałem byłaś wielkości mojej łapy. 
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Zuri
Płomień
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:159 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 67
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 5

02-07-2017, 13:11
Prawa autorskie: Ghalib/Xylax <3

Szła spokojnie, czasem jednak przyśpieszając kroku, nadal myśląc o co mu chodziło, ktoś chciał go zabić? W sumie chyba nie zdziwiłaby się za bardzo, no ale z drugiej strony przynajmniej coś się działo. Gdy zatrzymali się, usiadła obok niego, oblizując pysk i machając ogonem. Tak, zaczynała się niecierpliwić. -Nie da się ukryć.- odpowiedziała, szczerząc lekko kły, po czym rozejrzała się, nie kojarzyła tych ziem, lecz wyraźnie czuła czyjeś zapachy, czyżby jej ojczulek dołączył do jakiegoś stada? -Wyjaśnienia, ojcze.- tym razem to ona postanowiła go ponaglić, jeśli faktycznie przebywanie z nim było tak niebezpieczne, może powinna zastanowić się nad ucieczką, lecz zanim to zrobi musiała znać fakty, miło byłoby również poznać go nieco.
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

02-07-2017, 16:06
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Nie odrywał przez jakiś czas od niej wzroku. Wyrosła na naprawdę piękną młodą damę, choć nie zwracał na co dzień uwagi na takie rzeczy to jednak był w stanie zauważyć to w przypadku swojej córki. Przypominała mu trochę jego matkę, Chaayę. Piękna lwica, ulubienica jego ojca, matka Ghaliba i Alamery. Jednakże jej wątła postura nie zdradzała mu wielkiej siły drzemiącej w jej mięśniach. Być może swoją chudość zawdzięcza genom Mirry. W takim wypadku uważał, że młoda nie powinna żyć życiem samotnika. 
Z zamyślenia wyrwały go jej słowa. No tak, obiecał jej wyjaśnienia. 
- Cóż mógłbym rzec? - Wzruszył ramionami. - Widziałaś co niosłem na swoim grzbiecie. Zabiłem wczoraj trzy lwy w koalicji z dwoma samcami. Dwójka należała do stada, więc sama rozumiesz, że należało opuścić Dolinę Spokoju. 
Usiadł wygodnie a potem położył się. Zamierzał sprawdzić swoje rany i je przynajmniej oczyścić. Potem ruszą dalej żeby znaleźć Ines. 
- Lepiej byś ty i Kiburi trzymali się blisko mnie. Ktoś mógłby zemścić się na mnie krzywdząc was. Młode za młode. Ja bym tak zrobił - oznajmił bez ceregieli. Zresztą uważał, że razem mogliby nie tylko być bezpieczniejsi co groźniejsi dla innych. Jeszcze nie myślał o stadzie, ale... kto wie? Grupą i tak by byli. 
- Ty też jesteś mi winna wyjaśnienia. - Dodał za chwilę ochrypniętym głosem. - Gdzie się podziewałaś? Gdzie zabrała cię Mirra? Gdzie ona teraz jest?
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Zuri
Płomień
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:159 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 67
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 5

03-07-2017, 13:55
Prawa autorskie: Ghalib/Xylax <3

Fakt, miała dość szczupłą budowę ciała, z pewnością po matce, choć z drugiej strony nie jadła nic od dwóch dni, miała zapolować zaraz po pojawieniu się na rodzinnych ziemiach, dlatego też mogła wyglądać na nieco wychudzoną, jednakże świetnie radziła sobie w sytuacjach zagrożenia, stawiała wtedy przede wszystkim na swą zręczność. 
Przyglądała się ojcu z uwagą, również nie wyglądał zdrowo i idealnie, jak się okazało po chwili, nie bez powodu. Jej uszy poruszyły się na słowa o bracie, dobrze że żył i był w okolicy, może w końcu się spotkają. -Jestem już dużą dziewczynką.- rzuciła do Ghaliba, szczerząc kły. Bądź co bądź nie była samotnikiem od dwóch dni, nie było łatwo lecz to właśnie takie życie daje najwięcej doświadczenia. Nie mówiła jednak że nie zostanie u jego boku, jednakże musiał być ku temu lepszy powód niż tylko zagrożenie ze strony obcych jej lwów. Westchnęła na kolejne słowa, no tak, matka. -Mama zabrała mnie daleko, aż za pustynię i góry, gdzie znajdowało się małe stado. Po półtorej roku odłączyłam się od niej, nie pasowała mi ta sielanka, nie wiem co teraz robi.- odpowiedziała, oblizując przy tym psyk, najchętniej napiłaby się czegoś, lecz cóż poradzić.
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

03-07-2017, 14:49
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Pokiwał głową nie kryjąc lekkiego rozbawienia słysząc jej komentarz odnośnie swojego wieku. No tak, nie była już lwiątkiem i nie zamierzał jej tak traktować, jednakże dobrze pamiętał czym rządził się jej wiek. Jeśli będzie mieć pecha skończy tak jak tamta jasna lwiczka, która kilkanaście godzin temu skonała w jego kłach.
- Spotkałem dwóch konkretnych i silnych samców, siedzą ze mną w sprawie po uszy. Głupotą byłoby nie wykorzystać tego faktu - kontynuował - zresztą samotność mogłaby okazać się niebezpieczna i mało praktyczna.  Powiedziałem im gdzie mają mnie szukać, jeśli są rozsądni przystaną na moją propozycję. 
Uważał, że w tym jest sposób by przekonać Zuri do zostania w pobliżu gdzie mógłby mieć wreszcie na nią oko. Teraz kiedy wiedział, że żyje, wpadłby w furię gdyby któryś z pobratymców jego ofiar zechciał ją skrzywdzić.
- Zuri, być może uda mi się stworzyć grupę - dodał. - Proponuję ci abyś w niej została. Zaraz po spotkaniu z tutejszą władczynią idę na wyznaczone miejsce. Kiburi zapewne też tam się zjawi, być może również moja siostra a twoja ciotka. Interesują mnie tylko silne osobniki a skoro jesteś moją córką musisz być silna.
Zmarszczył brwi słysząc opowieść o tym co zrobiła Mirra. 
- Uzasadniała jakoś tę decyzję? 
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Zuri
Płomień
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:159 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 67
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 5

04-07-2017, 20:24
Prawa autorskie: Ghalib/Xylax <3

Słuchała uważnie słów ojca, choć czuła że był trochę przewrażliwiony, mimo swego wieku nie była naiwna czy jeszcze gorzej, zwyczajnie głupia. Ponad rok dawała sobie sama radę, nie było łatwo, lecz jeśli stała tu żywa, powinno dawać mu do myślenia, a nawet napawać dumą. -A przystojni chociaż?- rzuciła, szczerząc swe kły na myśl o dwóch konkretnych i silnych samcach, może jeszcze za wcześnie dla niej na macierzyństwo, ale nie odmówiłaby jakiejś dobrej partii na partnera. Choć u boku ojca może być ciężko w tym temacie. -Ale nie myśl że będę tylko siedzieć u twego boku i robić za maskotkę, chcę normalnie przysłużyć się tej grupie. Nawet jeśli ma oznaczać to walkę.- nie bała się zabijania, ba, nie ruszało jej to kompletnie. Taki już był los, jeden musiał zginąć, by inny mógł żyć... bądź się nie nudzić. -Nie.- odpowiedziała krótko, lecz treściwie. Matka co prawda ciężko, ale rozstała się z córką, co prawda Zuri doskonale wiedziała, czemu pozwoliła jej odejść, młoda coraz bardziej przypominała ojca, jej zabawy robiły się coraz to brutalniejsze, lecz póki co nie zamierzała tego mówić mu na głos.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości