♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

10-07-2017, 18:56
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

Nie doczekawszy się odpowiedzi od Zuri, która zresztą nie byłaby jej do niczego potrzebna, kapłanka zaczęła przysłuchiwać się rozmowie samotnika i Lwioziemki. Z jednej strony traktowała to jako swój obowiązek - wszak znajdowali się na jej ziemiach, musiała więc niejako ich kontrolować - a z drugiej ta konwersacja z każdą chwilą stawała się coraz bardziej niepokojąca, tak że nie było możliwości, by nagle przestać ją śledzić tak, by później nie zaprzątać myśli jej dalszym ciągiem.
Kapłanka nigdy nie słyszała o lwicy imieniem Zenzele. Nie wiedziała o niej zupełnie nic aż do teraz, kiedy to zaczęła stopniowo dowiadywać się, jaką to ona była nędzną i godną współczucia istotą. I... Najwyraźniej ważną dla Ghaliba.
Dopiero gdy usłyszała o "Wróżce", to coś jej zaświtało; czy on kiedyś o niej nie wspominał? Tylko... Zupełnie nie pamiętała kontekstu.
Słuchała jego, słuchała Vei. Ojciec. Ale przecież... Przecież te młode... Ines z wahaniem wstała i przybliżyła się do pozostałych, by po raz pierwszy przyjrzeć się dzieciom przyprowadzonym przez rudą. Zwłaszcza jedno z nich przykuło jej uwagę. Znała ten odcień sierści, znała go aż za dobrze...
Przeniosła wzrok na tsavo, a potem znów na Persymonę i znów na tsavo. Jej blade oblicze zdawało się zbieleć jeszcze bardziej niż normalnie. Te kocięta były jeszcze całkiem małe. To... To nie mogło się zdarzyć dalej jak kilka księżyców temu. To już nie były żadne dawne historie, jak w przypadku Zuri, to była jak najbardziej teraźniejsza sytuacja.
Przyjaciółka. Ofiara.
Jasnowłosa spuściła łeb, pozwalając śnieżnej grzywce okryć jej napełniające się łzami ślepia. Myślała, że Ghalib jest inny. Że-, że ją rozumie. Nie wiedziała, dlaczego tak sądziła, ale w pewien sposób stał się dla niej idealnym kandydatem na bliską osobę, której zawsze jej brakowało, nawet jeśli nie mówiła tego głośno. Oczywiście, byli jeszcze Księżycowi, była też Xenia, ale to wszystko zdawało się być miałkie i płytkie przy tym, co mogłoby być, gdyby Ghalib...
Przyjaciółka. Ofiara.
Te słowa kołatały jej w głowie i w żaden sposób nie mogła się ich pozbyć. Czy... Czy gdyby zdecydowała się nawiązać z nim podobną relację, to czy... Czy skończyłaby tak samo jak tamta?
- Przyjaciółka. Ofiara - wymamrotała pod nosem jak zahipnotyzowana, wbijając szklisty wzrok w ziemię.
Zupełnie zignorowała, a może nawet nie miała świadomości faktu, że, podchodząc do lwiątek, znalazła się zarazem całkiem blisko czarnosierstnego, który doskonale mógł teraz usłyszeć nawet te wypowiadane półszeptem słowa.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-07-2017, 19:23 przez Inés.)
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

10-07-2017, 19:35
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Persymona była jednym z tych lwiątek, które stały najbliżej Vasanti Vei. Nie podobała jej się cała sytuacja, bo przecież najpierw z jakiegoś powodu rodzinka opuściła przytulny kąt, teraz znajdują się w jakimś lesie z obcymi lwami, a jeden z nich brzmiał wyjątkowo groźnie. Zaniepokoiła się więc początkowo szukała oparcia w braciszku, ale ponieważ nie był on ku temu najlepszym wyborem, postanowiła przytulić się do łapy pewnej siebie Vasanti Vei. Dopiero wtedy zza jej łapy wyjrzała na smutną białą lwicę i jakiegoś obszarpanego, strasznego samca. Kiedy tak gwałtownie podszedł i podniósł głos na rudą, wtedy Persy szturchnęła Królową łapką.
- Santi! - Pisnęła głośno. Tyle na razie umiała powiedzieć. 
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

10-07-2017, 20:01
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

- Wiele rzeczy można by o Zenzele powiedzieć, ale nie to, że była zła - warknął na Vasanti powoli tracąc cierpliwość wobec jej aroganckiej postawy. Na tyle miotały w nim teraz sprzeczne uczucia, że ruszył z miejsca i przez chwilę krążył od lewej do prawej mocno ugniatając ziemię pod sobą i warcząc wściekle, jak gdyby chciał w ten sposób rozchodzić gniew. Musiał nad sobą panować jeśli nie chciał kolejnego rozlewu krwi. Warknął zatrzymując potężne szczęki tuż przed nosem Królowej.
- Nie znałaś jej, nie widziałaś tego co ja.
Sucz.  
Na moment przeniósł spojrzenie na Ines, która dłuższy czas nie odzywała się aż do tej chwili. Nie do końca rozumiał co nagle sprawiło, że poczuła się gorzej, a dostrzegał tę zmianę bardzo dobrze. Domyślał się, że zanosiło się na dużo dłuższą rozmowę sam na sam niż mu się wcześniej wydawało. Początkowo przypuszczał, że to Vasanti Vei jest odpowiedzialna za jej smutek. Dlatego też gniew wycelowany w Vei był tym większy i bardziej pogłębiał się smutek Kapłanki. Sam również zrobił krok ku niej ale słysząc jej szept ponownie uderzył łapą w glebę, zaś z jego gardła wydobyło się głośne warczenie. 
- Czego się lękasz Ines? - Chyba pierwszy raz powiedział jej imię tak bezpośrednio i wyraźnie. 
Nie zamierzał szastać słowami w odpowiedzi, którą winien był teraz Królowej. Po prostu gwałtownie nachylił się ku jej łapie. 
Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego o ile gorszy!
Capnął lwiątko skrywające się u jej łap, chwycił je za ogon i podniósł wysoko po raz kolejny nie panując nad swoim gniewem. Dłuższą chwilę nie zwracał uwagi na piski wijącej się kluchy, ale im dłużej ta chwilę trwała tym bardziej się wahał. Czy na pewno chciał zabijać miot Zenzele by udowodnić Ines, że należały do przeszłości? Szybko zrozumiał, że wcale nie, że tak na prawdę nie pragnął by Wróżka stała się ledwie wspomnieniem. Odstawił więc skrzywdzoną Persymonę między swoje łapy. 
- Wiem do czego pijesz - zwrócił się do Rudej. - Zaakceptuję je jeśli chcesz.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

11-07-2017, 00:25
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Kłapnięcie szczęk. Zaczyna się robić ciekawie.
Odruchowo odchyliła łeb. Spoglądała na czarnego spod ściągniętych brwi, acz prędko przeniosła uwagę na lwiątko, które nagle zapragnęło jej uwagi. Uśmiechnęła się do niego.
- Wszystko w porządku, Persa. Nie bój się - zdążyła powiedzieć.
Och, jak kłamliwe okazały się być jej słowa!
Ruda nie zdążyła powstrzymać Ghaliba przed pochwyceniem lwiątka; zresztą, czy miała prawo oddzielać ojca od dziecka? Otworzyła pysk, szczerze przestraszona, po raz pierwszy tego dnia. Kocięta były dla niej ciężarem, co nie znaczy, że nie chciała dla nich jak najlepiej. Mimo wszystko, darzyła je matczynym uczuciem, wszak to dla nich zaniedbała swoje własne stado, z chorym królem na czele.
Odchyliła uszy. Nie podniosła na niego łapy. Nie chciała walczyć; nie teraz, kiedy widziała, do czego był zdolny. Nie mogła pozwolić na to, by zrobił krzywdę pozostałym maluchom.
Powędrowała zaniepokojonym wzrokiem za stojącą już na ziemi lwiczką, by potem unieść spojrzenie z powrotem na lwa.
- Nie musisz. Już się do mnie przyzwyczaiły - stwierdziła cicho i niemal potulnie.
Gdzieś uleciał cały jej cynizm i arogancja. Błękitnooki zdołał poruszyć chyba jedyną strunę, która była w stanie pozbawić Vei pewności siebie.
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

11-07-2017, 01:15
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

Raptownie podniosła łeb. Mówił do niej. Ale nie tak jak wcześniej. Gdzieś zagubiła się cała ta aura tajemniczości, którą wcześniej tak zaintrygował kapłankę. Nie, teraz odzywał się całkiem bezpośrednio. I warczał, zupełnie nietajemniczo.
- Ja... - Zawiesiła na nim niepewne spojrzenie. - Ja nie wiem, czy to jest odpowiedni czas i miejsce.
Nie miała teraz ochoty na rozmowę, nie przy nich wszystkich. Zresztą, musiała poskładać myśli, które teraz wirowały wokół tego, co zdążyła usłyszeć w ciągu ostatnich chwil. Na ten moment potrafiła jedynie stwierdzić, że wolałoby jej tu nie być. Wolałaby nie wiedzieć. Wtedy... Wtedy wszystko byłoby dużo prostsze.
Dlaczego Księżyc ją tu pokierował? Czy to próba? Sprawdzian uczuć, które żywi wobec tego samca? A może ostatni moment, w którym mogłaby się wycofać, szansa dana jej prosto z niebios...?
Zerknęła przelotnie na Vei, na młode. Wiele można było zarzucać lwioziemskiej królowej, ale jej podejście do dzieci biło na głowę to, co w tym temacie miała do zaoferowania Ines. Ale cóż się dziwić, skoro jej niełatwo było nawiązywać kontakt nawet z dorosłymi?
Zadrżała, gdy tamten podniósł kocię za ogon. Odsunęła się. To... To nie była jej sprawa, dopóki nie kala świętych ziem krwią niewinnych. A lwiątko wyglądało na żywe.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-07-2017, 03:04 przez Inés.)
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

11-07-2017, 01:46
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Patrzył na Kapłankę kiedy ta do niego mówiła. Brwi miał ściągnięte a nos uniesiony, powieka lewego oka zmrużyła się nieco bardziej zdradzając frustrację bliznowatego. 
- Masz rację - powiedział niemal beznamiętnie i lodowato. - Jednak przyszedłem tu do ciebie, więc wyjaśnię ci co zechcesz.
Czyż nie odniósł swoistego tryumfu? Dostrzegając strach w oczach dotąd hardej lwicy zrozumiał, że ją złamał. Teraz to on był panem tej sytuacji, tak jak miewał w zwyczaju obracać sprawę. Małą samiczkę, która stała między jego łapami i zapewne trzęsła się jak galareta delikatnie przesunął jeszcze za swoją łapę i delikatnie postawił jedną z łap tuż przy jej pokiereszowanym ogonku.
- Więc zabierzesz je i wpoisz im by mnie nienawidziły, tak? - Teraz to on patrzył jej zuchwale prosto w oczy. - Wydaje mi się, że nie mogę na to pozwolić. 
Z tego w jakiej pozycji znajdował się samiec naprzeciw niej jak i małej Persymony Vasanti musiała zrozumieć jedną rzecz - cokolwiek by nie zrobiła co mogłoby mu się nie spodobać, miał lwiątko i mógł zrobić z nim co tylko zechciał. 
- Obawiam się jednak, że muszę - dodał. Oczywistym było, że im dalej zagłębiał się w ten temat tym bardziej przekonywał się do myśli, że zabierze maluchy i to on będzie mieć na nie oko. Jednakże lwica była tu niezbędna, one jeszcze mięsa nie jadły. 
- Zrobimy tak - odezwał się znów - wychowasz je, jeśli chcesz je zatrzymać, ale będą dorastać na moim terytorium bym miał na nie oko. Mam krew Wróżki na swoich kłach, więc akceptacja jej dzieci to ostatnie co mogę dla niej zrobić. Zatem nie masz wyboru jeśli chcesz odzyskać tę kluskę.
Wskazał łapą na Persymonę, która wciąż tkwiła u jego łap. On nie zrobi tego błędu i nie pozwoli Vei odebrać jej sobie tak jak on to wcześniej uczynił. Prędzej napotkałaby jego kły na swej drodze. 
- Udasz się między groty nad Źródło Życia, tam będziecie czekać na mnie. - Głuchy warkot znów opuścił jego gardło. - Jeśli jednak zechcesz mnie oszukać, wytropię was.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

11-07-2017, 02:44
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Lwia Ziemia czy lwiątka, Lwia Ziemia czy lwiątka... Wybór był prosty, zwłaszcza że podjęła go już dawno temu. Trudno jej było pogodzić się z myślą pozostawienia młodych na Księżycu, ale na oddanie ich w łapy ojca, co do którego intencji nie mogła być pewna, zdecydowanie nie mogła się zgodzić.
Nie znosiła się podporządkowywać. Nie dzierżyła stawiania jej warunków. Ale tym razem stawka była zbyt wysoka. Musiała zostać przy tym miocie, przynajmniej dopóki nie zyska pewności, że czarnosierstny nie zamierza potraktować go jako przekąski.
Raz po raz zerkała na zapewne umierającą teraz ze strachu Persymonę. Musi, po prostu musi to zrobić, dla niej i dla jej braci. Ależ ruda dała się podejść! Gdyby nie zmęczenie po podróży, gdyby nie ten krótki moment, w którym objawił się jej brak formy, gdyby...
Ale nie ma "gdyby". Miał rację. Nie miała wyboru.
- Niech i tak będzie. - Westchnęła. - Ale najpierw muszę opatrzyć Persymonę. Obawiam się, że złamałeś jej ogon.
Źródło Życia. Przed chwilą tamtędy przechodzili. Nie był to zły teren, będzie odpowiedni także dla kociąt. Prawdę mówiąc, Vasanti dziwiła się, że Srebrni nigdy go nie zaanektowali. Czyżby było ich aż tak niewiele, że nie miało to sensu w ich przypadku? A może zwyczajnie wpływał na to fakt, że stado składało się z lwicy, hieny i paru małych kotów...?
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

11-07-2017, 03:03
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

Ines wciąż nie czuła się najlepiej. Wolałaby chyba, by Ghalib wpierw załatwił swoje niespodziewane porachunki z Vei, a potem dopiero powrócił do rozmowy z nią. Lecz jemu najwyraźniej było to wszystko jedno, tak więc i ona postanowiła zignorować obecność Lwioziemki, co okazało się łatwiejsze niż przypuszczała. Wystarczyło jej nie słuchać, a zamiast tego skupić się na brzmieniu wiatru, na śpiewie ptaków...
Niemało było rzeczy, które chciałaby wiedzieć. Mogłaby słuchać wielogodzinnych wyjaśnień, a i tak mogłoby to nie zaspokoić do końca jej ciekawości. Zmora był jedyną osobą, co do której nie była pewna, co w większym stopniu wobec niego odczuwa: strach czy zaintrygowanie. Ale za to może on jej odpowie...
- Kim dla ciebie jestem? - spytała, tonem z pozoru niemal równie obojętnym jak ten, którym raczył ją czarnosierstny.
Kochanką, z oczywistych względów, być nie mogła. Przyjaciółką? Może. To słowo można było interpretować na tyle sposobów, ile gwiazd na niebie. Ofiarą? Wzdrygnęła się na tę myśl. Tu można było znaleźć jeszcze więcej definicji, acz zdecydowanie mniej przyjemnych.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

11-07-2017, 05:36
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Nie zapomniał o tym, że Zuri wciąż stała z boku i z pewnością wszystko słyszała. Pamiętał też, że sama mówiła, że nie zamierza być maskotką i, że chce przydać się lwom, które wkrótce zapewne zbiorą się nad Źródłem Życia. To był według niego odpowiedni moment by pokazała mu się jako odpowiedzialna i dojrzała osoba. 
- Zuri - zwrócił się do swojej córki - udaj się proszę wraz z tymi dwiema lwicami i lwiątkami nad rzekę na południe stąd. Wśród jaskiń, które się tam znajdują jest jedna charakterystyczna, duża pieczara z kamiennymi słupami i niewielkim stawem u wejścia. Nie ma tam żadnej podobnej, więc na pewno ją poznacie. 
Przeniósł ponownie spojrzenie na Vasanti Vei. 
- Twoje imię? - Wskazał na nią nosem. - W tej grocie jest z pewnością wystarczająco bezpiecznie byście się tam skryły. 
Kiedy wspomniała mu o drżącej ze strachu Persymonie, zniżył łeb, chwycił lwiątko delikatnie za skórę na karku a następnie położył ją przy łapach rudej lwicy. Potem ponownie odwrócił się do swojej córki. 
- Wkrótce do was dołączę tylko załatwię tu swoje sprawy. W ciągu kilku dni może pojawić się tam dwójka samców. Gdybym do tego czasu się tam nie pojawił czekajcie na mnie, a w razie konieczności śmiało powiedz im kim jesteś i opisz im mnie. 
Uważał, że po tym co widzieli wśród Mrocznych Grot żaden z nich nie ośmieliłby się podnieść łapy na lwicę, która powiedziałaby, że jest jego córką.  Miał jednak nadzieję, że pojawi się w swojej pieczarze zanim oni się tam pojawią. 
Tymczasem do jego uszu dotarły słowa od Ines, których się nie spodziewał usłyszeć w tym momencie. Obrócił cały pysk w jej stronę i patrzył na nią chwilę spod półprzymkniętych powiek. Zauważył, że zwiększyła dystans między nimi a to bardzo mu się nie spodobało. Musiał jednak nastąpić taki moment ich znajomości, że będzie zmuszona dostrzec gorszą stronę Ghaliba - albo raczej bardziej codzienną niż mogłoby się Ines wydawać. Oschły, bezpardonowy, śmiały ale i okrutny - taką twarz jej pokazał. Widział też, że nie podobało jej się to oblicze. 
Zrobił krok ku niej a potem zakręcił się wokół jej ciała tak jak zrobił to tamtej nocy nad wodospadem.
- Kimś więcej niż ci się wydaje - powiedział tak by tylko ona usłyszała wyraźnie ten szept.  - Chodź Arcykapłanko, porozmawiamy, ale na osobności - powiedział.
+4 HP
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

11-07-2017, 13:14
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Słuchała go z pełną uwagą, nawet wtedy, kiedy nie zwracał się do niej. Zerknęła na rzeczoną córkę, która dotychczas nie kwapiła się dołączyć do ich przemiłej pogawędki i nic nie wskazywało na to, by ten stan rzeczy miał ulec zmianie. Ciekawe, czy podczas drogi będzie równie rozmowna.
- Słyszałeś. Santi - powtórzyła zdrobnienie, którym wcześniej zwróciła się do niej Persa. 
Więcej mu nie trzeba. Może biała się nie wygada.
- A twoi synowie otrzymali od matki imiona Gamoń i Małpiszon, jeśli cię to interesuje. - Znów się uśmiechała, choć tym razem bez cienia złośliwości, a raczej z rozbawieniem, które zawsze wzbudzały w niej te jakże eleganckie miana. 
Była już niemal całkiem spokojna, może niezbyt zadowolona, ale też nie było na co narzekać. 
Aliki nie zamierzała przedstawiać. Ona była tu tylko narzędziem, co prawda niezbędnym jeszcze przynajmniej do następnej pełni, ale jednak.
Odzyskawszy Persę, lwica troskliwie ją do siebie przytuliła, po czym pospiesznie złapała ją za skórę na karku i powróciła do jej braci i karmicielki; tam powinna czuć się bezpieczniej. Położyła się obok nich i, delikatnie przysunąwszy lwiczkę do siebie, czule ją polizała, po czym zaczęła ostrożnie oglądać jej ogonek.
I nagle całe to chwilowe opanowanie i pogodzenie się z losem jasny szlag trafił.
- Kurwa. - Inaczej się tego nie dało ująć.
Ogon ewidentnie był złamany; nędznie zwisał od samej nasady - i to tak złamany, że Vasanti była pewna, że w żaden sposób nie miał prawa się zrosnąć, nawet biorąc pod uwagę młody wiek "pacjentki". Gratuluję, ojczulku, dobry początek. Pierwszy krok do odznaki Wzorowego Taty!
Zajrzała do swojej torby z ziołami; zapasy prezentowały się raczej biednie, ale przecież na dzieciach nie będzie oszczędzać. Wyjęła z niej jedną miętę, położyła ją obok, po czym przybliżyła pysk do lwiątka, zamruczała uspokajająco i... Kłap! Nie ma ogona, leży obok. I tak ledwo się trzymał.
Przytrzymała czarnulkę łapami, na wypadek gdyby ta zechciała zwiać gdzie pieprz rośnie, a następnie pochwyciła przygotowane wcześniej zioło, a konkretniej jego łodygę. Przegryzła ją, by wydostać z niej olejek miętowy i z wyczuciem wysmarowała nim miejsce, w którym kończył się kikut. To powinno uśmierzyć ból.
Sięgnęła też po liść jednej z roślin, które tu rosły, by użyć go jako opatrunku.
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

11-07-2017, 16:21
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

- SANTI! - Wrzasnęła właściwie gdy obcy, straszny lew porwał ją w górę za ogon. Jedyne co mogła zrobić to próbować się wić, ale to tylko pogarszało sprawę a ogon bolał coraz bardziej. Zresztą miała wrażenie, że jej ogonek zaraz się od niej oderwie. Płakała mocno i głośno siekając pazurkami powietrze. W końcu przestała się wiercić tylko tak bezwładnie dyndała. 
Wreszcie ów potwór posadził ją na ziemi, ale między swoimi wielkimi i strasznymi łapami. Mała biedna Persymona siedziała tak bezradnie trzęsąc się i pochlipując cicho. Ogon bolał bardzo, a przynajmniej tam gdzie jeszcze go czuła. Raz po raz pocierała łapką pyszczek a kiedy zdecydowała się oprzeć o nieprzyjemną łapę ta przesunęła ją w tył. Otworzyła szerzej oczy. Rozglądała się nerwowo.
I znów została przeniesiona. Gdy znalazła się przy Vasanti Vei, czarna pchełka natychmiast przytuliła się do jej łapy szlochając ze strachu i bólu. Z nikłym uśmiechem przyjęła zbliżający się pysk rudej lwicy, ale nie spodziewała się co ta chciała zrobić. Gdyby wiedziała uciekłaby! Znów poczuła zęby na swoim ogonie a potem... w ogóle ogona nie czuła! Wystraszyła się znów. Nie rozumiała co się z nią dzieje i czemu Santi pociera pozostałość jej ogona tym zielskiem. Szczypało teraz trochę na dodatek, nic dziwnego, że popiskiwała i co i rusz próbowała uciekać na boki.
Kiburi
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:116 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 81
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 5

11-07-2017, 17:19
Prawa autorskie: Lineart Ghaliba <3, tło: Fjutsup

Dotarcie od oazy aż tu trwało dłużej, tym bardziej dla kogoś kto się na drodze nie znał. Znaczy się, nie przeszkadzało mu to w zupełności, że się tak wlókł, ale po drodze usłyszał bardziej znajome ryknięcie i poczuł, że musiał się pośpieszyć. Co oczywiście mu się w ogóle nie podobało, bo po jaką cholerę miał się śpieszyć. 
Jak dotarł na miejsce to zobaczył wiele osób, w tym jedną którą napotkał po drodze. Nawet jakimś cudem udało mu się zapomnieć gdzie ją dokładnie spotkał. Pamiętał najbardziej, że było strasznie ciepło. Najważniejsze, że był ojciec. Reszta nie miała najmniejszego znaczenia, no może poza tamtą lwicą. Podszedł na spokojnie, ubrudzony resztkami młodej impali na pysku, z uśmiechem. Mina mu zrzedła kiedy zobaczył trzy soczyste kluchy. Sam ich widok przyprawiał go o mdłości. 
Prędko młodych mieć nie będzie.
Bardziej niepokoiła go ich maść łudząco podobna do jego i ojca. Zmarszczył brwi. 
- Co się...
Najwyraźniej spotkanie dochodziło końca. Może powinien pójść tam gdzie ojciec mu wcześniej mówił? W końcu to i tak był najedzony, a do tamtego miejsca miał stosunkowo niedaleko.
Zuri
Płomień
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:159 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 67
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 5

11-07-2017, 20:27
Prawa autorskie: Ghalib/Xylax <3

Przyglądała się całej sytuacji ze spokojem, zerkając to na ojca, to na lwice, czasem również i na maluchy, które jak się szybko okazało było jej rodzeństwem. Kiedyś może by się z tego i ucieszyła, ale teraz? Nie miała zamiaru ich niańczyć, już wolała iść na całodniowe polowanie w pojedynkę niż męczyć się z tą przepełnioną śliną kulką. Jak dla niej to pomarańczowa mogła je sobie wziąć, lecz ojciec nie odpuszczał, w sumie nawet jej zaimponował, zrobił to teraz niech bierze odpowiedzialność. Westchnęła widząc tą szopkę z młodym, szkoda ogona, ale cóż. Jego dziecko, jego wybór. W końcu ojciec postanowił również na nią zwrócić swą uwagę, wróciła więc wzrokiem do niego, unosząc łeb i uważnie słuchając. Cieszyła się że powierzył jej jakieś zadanie, choć czemu akurat niańczenie tej gromady? I to jeszcze żeby co, poszedł się z białą zabawiać? Zdecydowanie będzie musiała z nim później porozmawiać na osobności i dowiedzieć się, co faktycznie ich łączyło. Kiwnęła głową ojcu na znak, iż przyjęła do wiadomości, zapamiętała opis groty. Na kolejne słowa również ruszyła łbem. -Dobrze ojcze, niech i tak będzie.- odpowiedziała i spojrzała na pomarańczową, która była aktualnie w trakcie ucinania ogona małej. Westchnęła na myśl o kilku dniach, oby czarny wrócił jak najszybciej. Już miała pośpieszyć tą całą Santi, gdy do jej uszu dobiegł odgłos zbliżających się łap. Przyglądała się mu przez chwilę, lecz te oczy nie mogły kłamać. -Ojczulek sprawił nam rodzeństwo.- rzuciła, po czym ukazała kły. -Ruszać się, czas na nas. Na ciebie też, bracie.- warknęła do rudej, zaś do brata odezwała się już spokojniej. Liczyła tylko że szybko zajdą do tej groty.
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

12-07-2017, 02:39
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

Czarnogrzywy znów był jej Zmorą znad wodospadu. Znów wzbudzał w niej ten sam dreszcz emocji co wcześniej... Prawie ten sam, bo teraz biała nosiła już w sobie świadomość, że rzeczywistość nie wygląda do końca tak, jak by sobie tego życzyła. On miał również tę drugą stronę, tę brutalną i uderzająco bezpośrednią, taką, w której próżno byłoby szukać czegokolwiek, co mogłoby zauroczyć błękitnooką. Starała się jednak o tym nie myśleć. Tak było prościej.
Uśmiechnęła się bezwiednie. Rozluźniła mięśnie, przyjmując dużo swobodniejszą postawę niż jeszcze chwilę temu.
- Prowadź, Zmoro - odparła, również nie podnosząc głosu.
Gdziekolwiek nie mieliby się udać, ona pójdzie za nim. Zbyt wiele wieczorów spędziła na rozmyślaniu o tsavo, by nagle miała odrzucić taką okazję, zwłaszcza po tym, co teraz odeń usłyszała.
I zapewne poszłaby bez wahania, nie zważając już na obecność Vei czy Zuri, gdyby nie to, że jeszcze jedna osoba zdołała im przeszkodzić. Ciemny młodzik. Ines zawiesiła nań wzrok.
I znów cała stała się napięta, znów nie chciała stać zbyt blisko Ghaliba, znów nie mogła być jeno kapłanką, a musiała być przywódczynią. Uniosła łeb i postawiła uszy.
- Kim jesteś? - zwróciła się do przybyłego, marszcząc brwi w wyrazie zastanowienia.
Nie rozpoznawała jego zapachu. Chociaż...
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

14-07-2017, 22:39
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Jedyne co teraz chciał zrobić to odwrócić się i odejść z Ines na bok, żeby móc z nią wreszcie porozmawiać. Niemniej miał nadzieję, że zarówno Zuri jak i Vei pójdą w kierunku im wyznaczonym. Nie czuł jednak zaskoczenia gdy wkrótce pojawił się tutaj również Kiburi. Dał mu przecież wyciem znać, że się zbiera i, że powinien za nim podążyć. W końcu grupa to grupa. Czy tego jego syn chciał czy nie, grupa powinna trzymać się razem. Widząc jednak konsternację na twarzy Ines i słysząc jej pytający ton westchnął.
- To jest Kiburi, jest moim synem, bratem Zuri z tego samego miotu - no cóż można rzecz, w końcu naturalnym jest, że skoro w życiu Ghaliba były dwa mioty od dwóch różnych lwic to... można spodziewać się kilku dzieci, prawda? Przynajmniej na razie wyglądało na to, że Zmora posiadał aż piątkę potomstwa, dwójkę dorosłego i trójkę, która właśnie kwiliła u stóp Vasanti Vei. 
- Pamiętasz Kiburi o miejscu, o którym ci mówiłem. Idź tam z Zuri i z Santi o raz jej towarzyszką i kociętami. Obiecałem Zuri słowa wyjaśnienia i tobie też wyjaśnię wszystko później - powiedział. - Niedługo do was dołączę. A teraz...
Przeniósł spojrzenie na Ines. 
- Pójdziemy porozmawiać. 
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 







Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości