♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#16
10-08-2013, 02:38
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Szary jednak nie usłyszał jej słów, znajdując się już gdzieś na pograniczu snu i przytomności. Obudził go dopiero potężny grzmot łyskawicy, która uderzyła niebezpiecznie blisko groty. Wraz z łomotem samiec zerwał się na równe łapy, jego oddech znacznie przyspieszył, sprawiając że lwisko łapczywie łapało powietrze, jak gdyby miało się ono zaraz skończyć. Uszy machinalnie przyległy do łba, a on sam przez chwilę z przejęciem wpatrywał się w szare sklepienie.
I wtedy zorientował się, że nie był tu sam.
Zdawszy sobie sprawę z obecności Mai, szary przełknął ślinę i mimowolnie w zmieszaniu obrócił łeb, spoglądając gdzieś w bok. Przez łeb przemknęło mu kilka nieprzyjemnych myśli, aczkolwiek ostatecznie zdecydował udawać, że nic się nie stało.
Dopiero teraz zauważył w jakim stanie znajduje się lwica-zupełnie przemoczona, zziajana i opadająca z sił. Nie umknęła mu świeżo upolowana antylopa, leżąca nieopodal, jednak jeśli taką cenę przyszło zapłacić samicy za jego pełny brzuch, to wolałby pozostać głodny.
-Nie prosiłem Cię o to.-odezwał się w końcu, z niepokojem spoglądając na wyczerpaną lwicę.-Nie chcę żebyś nadstawiała karku bylebym nie chodził głodny. To miłe, ale nie gdy Cię to tyle kosztuje, gdy się narażasz.-wyjaśnił z powagą i niespotykaną jak na niego troską. Legł obok, wpatrując się w nią przez chwilę w skupieniu.
-Dlaczego się tak niepotrzebnie przemęczasz?-wydobyło się po chwili z jego pyska.-Nikt tego od Ciebie nie wymaga więc po co tak wysoko stawiasz poprzeczkę?-spytał, z uwagą spoglądając w zielone ślepia.
Maya co prawda emanowała ambicją i nieugięciem wobec realizowania postawionych sobie celów, ale katorżnicze treningi i nieustanne polowania, to mogło być trochę za dużo-nawet jak na nią.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#17
10-08-2013, 16:32

W jej zachowaniu nie było ani trochę ambicji, nie. Jeśli lew myślał o niej, jako o ambitnej, to tylko tym oddalał się od prawdy. Maya nie chciała zostać najsilniejszą lwicą, jaka kiedykolwiek stąpała po tych ziemiach, nawet, jeśli jej zachowanie mogło to sugerować. Nie oszczędzała siebie w żaden sposób - spała mało, jadła jeszcze mniej, ćwiczyła dużo, polowała jakoby w przerwach. Kosztem samej siebie pracowała nad swoim ciałem, nad każdym jednym mięśniem - a to sprintem, a to marszem na przednich łapach, a to okładaniem łapami drzew i wspinaniem się na nie. To był dla niej pewny grunt, po którym stąpała codziennie od półtorej roku. Znała siebie samą i swoje możliwości, wiedziała, na co ją stać. A to, że przytargała ze sobą antylopę - to był tylko dodatek. Samo polowanie nie nadwątliło jej sił aż tak bardzo, to przede wszystkim była zasługa treningu. Nie zrobiła tego tylko i wyłącznie dla niego. Była lwicą. Wymagała od siebie wiele, jednak zawsze spełniała te okrutne, narzucone z góry wymogi. Byle tylko każdego dnia stawać się coraz lepszą. Nie oszczędzała siebie - jednak przynosiło to efekty. Poza bólem i zmęczeniem, katorżniczy trening wyrzeźbił każdy jeden mięsień na jej smukłym ciele. Była szybka, zwinna, sprytna, gotowa już niemal bez końca żyć na krawędzi. I nie pozwoliłaby nikomu z tej krawędzi się strącić. Teraz, kiedy była już sama i nie poświęcała Akirze tyle czasu walczyłaby o to dwakroć bardziej zaciekle. Być może choć w ten sposób uda jej się spłacić swoje winy.
Odpowiedź na pytanie lwa nie nadeszła prędko. Lwica nie zamierzała poświęcić cennego oddechu na oczywistość jeszcze przez moment - kiedy już jej zadyszka odrobinę zelżała, umożliwiając jej mowę, przełknęła ślinę, nie oblizując jednak pyska, który również był nią oblepiony.
- Ja - wychrypiała - ja wymagam.
Potraktowała to widocznie za wystarczająco wyczerpującą odpowiedź. Przymknęła bowiem swoje ślepia, i tak wpatrzone teraz w skalną ścianę. Nie usnęła, o, nie, daleko jej było do tego. Ale była zbyt zmęczona na cokolwiek. Nawet na to, by podnieść łeb i spojrzeć na Ragnara.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#18
10-08-2013, 17:33
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

-Przecież to widzę, dlatego właśnie spytałem.-odparł samiec, nie otrzymując odpowiedzi.-Dlaczego od siebie tyle wymagasz.-powtórzył więc, w nadziei bardziej dobitnie formując pytanie.
Nie był głodny, wbrew tokowi myślenia lwicy poprzedni posiłek wystarczająco zadowolił jego żołądek, wyminął więc antylopę i legł nieopodal zielonookiej.
Samodoskonalenie się, praca nad sobą w istocie były chwalebnymi celami-w końcu szary też z dnia na dzień uczył się nowych rzeczy, dbał o formę i tak dalej, jednak nie doprowadzał się do granic swoich możliwości jeśli sytuacja tego nie wymagała. Dlatego też trudno było mu zrozumieć, co kierowało Mayą, a nie miał wątpliwości, że jej zachowanie miało gdzieś swoje podstawy.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#19
11-08-2013, 00:20

Chociaż przez moment miała ochotę z całej siły wyrżnąć mu w łeb za te durne pytania, uspakajanie oddechu uciszyło również te zapędy. I tak nie miała siły nawet teraz kiwnąć łapą. Mogła tylko schować wysunięte pazury, tak, że po irytacji nie pozostał już żaden ślad. Kto by pomyślał, że w takiej sytuacji, naciskana zupełnie zbędnymi pytaniami zdecyduje się udzielić mu odpowiedzi? Prawdopodobnie tylko po to, żeby w końcu przestał, nawet, jeśli oznaczało to zaspokojenie jego ciekawości. A może po prostu zebrało jej się na wyznania?
- Chcesz wiedzieć dlaczego? - odpowiedziała, zmęczona, po czym, zebrawszy w sobie siły, dźwignęła się z ziemi, mimo zmęczenia, przekroczyła szare cielsko lwa i usiadła przy progu groty. Wolała czuć jego spojrzenie na swoim karku, niż przyglądać się teraz jego ślepiom. Nie odczuwała teraz takiej potrzeby, a powód tego wszystkiego był prosty. Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. - Masz prawo wiedzieć. Choć nie ma to znaczenia.
Pomimo tonu, z jakim wypowiedziała te słowa, Maya pozostała dumnie wyprostowana, z uszami podniesionymi, nie położonymi po sobie. Nawet, jeśli mówiła teraz tak jakby ciszej, bardziej miękko.
- Dlatego, że jestem sama. Od prawie dwóch lat jestem bez stada. Jestem sama i to nauczyło mnie, że tylko na sobie mogę polegać. Nie miałam ochoty zwinąć się w kłębek i zdechnąć. To dlatego trenuję. Żebym nie zawiodła siebie samej, skoro zawiodłam...
Przerwała. W tym miejscu Maya w końcu odwróciła łeb w jego stronę. Musiałby być ślepy, żeby nie zauważyć, że na jej pysku zaszła pewna zmiana. Był o wiele gładszy, samica była zupełnie spokojna, gdy wypowiadała te słowa. Przez moment miała w oczach łzy, jednak przetarła je ruchem tak gwałtownym, jakby miała zamiar je sobie wyszarpać. Równie dobrze mogła to być woda, z której samica w ogóle się nie otrzepała, bo nie miała siły. Jej głos nawet się nie zachwiał.
- Wiem, co masz zamiar powiedzieć. Że nie muszę tego robić. Że jestem w stadzie, że jestem bezpieczna, że wszystko się ułoży. Że będzie dobrze. Ale to byłoby kłamstwo, Ragnar, a kłamstwo nie obroni nikogo, ani mnie, ani stada.
W tym miejscu lwica jednak wyraźnie zmrużyła ślepia, obniżając spojrzenie.
- Już raz komuś zaufałam, gdy mi to mówił. I nie popełnię tego błędu po raz drugi. - Dodała jeszcze ciszej, po czym wyprostowała się na powrót. - Jesteś jedynym lwem w całym Świcie, który w ogóle o mnie pamięta. Wszyscy patrzą na mnie, jak na wariatkę. Pozostałe lwice nie akceptują mnie. Niektóre nie akceptują nawet siebie nawzajem. A gdyby przeżyły choć część tego, przez co ja przechodziłam, nie podniosłyby się już z ziemi. Wolałyby umrzeć. Nie czuć bólu. Nie cierpieć. Tak byłoby łatwiej. Ale ja wybrałam życie.
Przerwała na moment. Każdą jedną z nich złamałaby, jak gałązkę, gdyby odważyły się stanąć przeciwko niej. Prawdopodobnie tego nie zrobią, ale kto mógł to wiedzieć? Nie ufała im. Spośród wszystkich lwów w tym stadzie, jedynie z Ragnarem miała jakiś kontakt. Poza nim, był już tylko Akira. Westchnęła ciężko.
- To dlatego robię to wszystko.
To, co zrobiła później, chyba jeszcze nigdy się jej przy Ragnarze nie zdarzyło. Opuściła łeb, kładąc uszy po sobie. Ze smutkiem, który wyraźnie mógł wyczuć w jej zapachu. Otworzyła pysk raz jeszcze, jednak teraz jej głos zabrzmiał naprawdę smutno.
- Żeby nie zapomnieć, co to ból. I żeby pamiętać, co to cierpienie.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#20
11-08-2013, 02:41
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Lew chłonął każde pojedyncze słowo, jakie wypowiadała samica, wpatrując się w jej sylwetkę, teraz obróconą plecami do niego. Zależnie od tego, co mówiła, na pysku lwiska wymalowywało się skupienie, miejscami zmieszanie oraz cała gama bliżej nieokreślonych uczuć, towarzyszących wsłuchiwaniu się w słowa Mai.
Gdyby mógł cofnąć czas, nie zadałby tego pytania.
Na pewno nie.
Po wysłuchaniu lwicy samiec nie odezwał się. Siedział teraz w bezruchu, wpatrując się we własne łapy oraz niespokojnie przełykając ślinę. Zżerało go od środka poczucie tego, że powinien coś zrobić, powiedzieć. We łbie łomotał mu jedynie szum nicości.
Chwila bezradnego milczenia przeciągała się w wieczność, gdy w pewnym momencie samiec dźwignął się niepewnie na łapska i podszedł ostrożnie do lwicy. Usiadł obok niej, spoglądając na nią nieśmiało.
Widok jej pyska i dźwięk przepełnionego smutkiem głosu sprawił, że Ragnar zacisnął szczęki, czując nieprzyjemne ciągnięcie w gardle.
Kolejne długie minuty siedział tak w milczeniu, a we łbie raz po raz dudniły mu zdania, jeszcze przed chwilą, wypowiadane przez Mayę.
Analizował je bardzo dokładnie, z trudem próbując poskładać myśli w jedno.
Wziął głęboki oddech, a następnie delikatnie trącił zieloonoką nosem w bok szyi.
-Przykro mi.-wydusił z siebie w końcu, z trudem wypluwając słowa. Spojrzenie wbił ziemię, natomiast uszy machinalnie przyległy do łba. Cokolwiek spotkało Mayę, było bezpośrednią przyczyną tego, jakie spojrzenie na świat obrała, a malowało się ono w iście szarych kolorach.
Przesadą byłoby powiedzenie, że jej słowa o byciu samej dotknęły lwa, zapadły mu jednak w pamięć jakoby bezlitośnie wiercąc dziurę w czaszce.
-Skłamałbym, jeśli powiedziałbym, że możesz liczyć na stado..-odezwał się znowu, w pełni przyznając rację beżowej-była to smutna prawda, która od jakiegoś czasu uparcie pchała się w błękitne ślepia.-Ale...uhm.-tu przerwał, nabierając powietrza do płuc.
-Ja nie zostawię Cię w potrzebie. Nie mógłbym.-po tych słowach samiec zaklął w myślach, gdyby mógł bez wątpienia parsknąłby sobie w twarz, wyszydzając własne, godne pożałowania zachowanie.
Zamknął na chwilę ślepia, próbując uspokoić myśli oraz rozbiegane tętno. Musiał przyznać, że ta sytuacja znacznie go przerosła. Nie mógł pozostać obojętny na to, co usłyszał-relacje Mai sprawiły jednak, że nie potrafił zachować się jak stanowczy samiec, co znacznie wykraczało poza nieporadnego idiotę, którym teraz w istocie był.
-Przepraszam.-wydobyło się z jego pyska, a zaraz potem podniósł się i odszedł dalej, nie mogąc znieść tak małego dystansu między nimi, który wywierał na szarym jeszcze większą presję. Położył się niedbale pod ścianą, kładąc kosmaty łeb na ziemi. Panująca teraz cisza była dla Ragnara nie do zniesienia- czuł, jakby wgniatała w podłoże jego bezradne i nieprzydatne teraz do niczego cielsko. Znów zacisnął zęby.
Czuł się, jakby był obarczony jakąś winą, zmuszany do targania brzemienia, którego nijak nie był w stanie udźwignąć. Nie wiedział, co zrobił źle, gdzie popełnił błąd, ale to było nieważne-zapanowała nad nim beznadzieja.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#21
11-08-2013, 20:37

- To nie twoja wina. - Przerwała ciszę lwica, tym samym, smutnym i przygnębionym głosem.
Gdyby tylko Ragnar mógł teraz widzieć jej pysk, ten widok pewnie na długo zapadłby mu w pamięć. Zobaczyłby samicę, którą przytłoczyła jej przeszłość, bez szansy na lepsze jutro. Pogrążoną w beznadziei. Ale po kilku chwilach, które trwały, niby wieczność, na jej pysku zaczęły zachodzić zmiany. Zaczęły drżeć wąsiska, szkliste oczy zmrużyły się. Tylko jedna łza zdążyła spłynąć po jej policzku, zanim jej pysk wykrzywił gniewny grymas, a jej ślepia zapłonęły złością. Mimo jej zmęczenia, ogon zadrżał.
- To moja wina. - Warknęła. - Więc. Skończ. Się. MAZAĆ! - Maya dźwignęła się szybko na zadnie łapy, po czym z całej siły grzmotnęła w kamienną ścianę. Echo jej ryku złączyło się z hukiem uderzenia. I w takim stanie zobaczył ją Ragnar: dyszącą z wściekłości, stojącą na zadnich łapach, z przednią opartą na zimnej skale i z wysuniętymi pazurami.
Chociaż jej słowa mogły sugerować co innego, to nie on był ich adresatem. Była wściekła na samą siebie. Może i spotkało ją w życiu wiele, może i miała wiele powodów do smutku, ale nigdy, przenigdy nie pozwoli sobie nawet pomyśleć, że jest słaba. Rozcięta pod wpływem ciosu poduszka zaczynała piec i boleć. Samica powoli osunęła się na ziemię, rozdzierając ranę jeszcze bardziej, a nim w końcu usiadła, czuła się już dużo lepiej.
Pamiętała.
Dopiero po tej chwili odwróciła się do Ragnara. Mógł zauważyć, że jej pysk nawet nie drgnął przez całe to przedstawienie. Dopiero, kiedy siadała, powoli kładąc zranioną łapę - może nawet ostrożnie - mógł zobaczyć, że drgnęły jej wąsiska i pysk. I to było wszystko. Przede wszystkim jednak, nie zobaczył już tego, co widział jeszcze kilka chwil temu. Na pysk lwicy powrócił ten zwykły, wolny od emocji wyraz, a bystre, zielone ślepia przyglądały mu się z tym chłodem, który miał szansę dobrze zapamiętać. Wróciła Maya.
- Nie chcę twojego współczucia. I nie chcę twoich przeprosin. To nie twoja wina - powtórzyła - więc popraw uszy, zanim ci w tym pomogę.
Może i jej głos był teraz dziwnie chłodny, ale najważniejsze było to, że po łzach i smutku nie został nawet ślad. Przynajmniej z wierzchu. Mógł nawet potraktować to za żart, pomimo tego, że nie żartowała. Nie miała zamiaru obserwować pogrążonego w smutku i beznadziei lwa, który do tego sam się popchnął ku takim myślom. Powinien zaakceptować, że nie mógł jej pomóc. Nie było nikogo, kto mógł jej pomóc. Tak, jak ona, powinien był przyjąć to do wiadomości.
Lwica uśmiechnęła się do niego.
- Już w porządku.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#22
12-08-2013, 22:57
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Nie usłyszał jej pierwszych słów. Leżąc na ziemi wpatrywał się w nią bezwiednie oraz w pojedynczą łzę, która przykuła jego uwagę. Wiedział, że to nie deszcz.
Ściekała powoli po jej poliku, aż spadła, rozbijając się o skałę. Samiec zawiesił wówczas wzrok na mokrej plamce.
Z tego stanu wyrwał go dopiero stanowczy głos samicy, miejscami przypominający warkot. Wraz z tym, jak jej głos przeciął powietrze niczym ostre pazury wysuwające się z jej łap, szary momentalnie podniósł się do siadu, spoglądając na nią nieco zaskoczony.
Skrzywił się słysząc jej krzyk i łomot, z jakim grzmotnęła właśnie łapą o skałę.
Położył po sobie uszy sądząc, że owe słowa kierowane były do niego, nie była to jednak oznaka uległości. Końcówka ogona zamachała kilka razy w nerwach, a na pysku lwa pojawiło się kilka dodatkowych zmarszczek.
Słysząc jej kolejne słowa uspokoił się odrobinę, jednak dalej czuł się dosyć nieswojo. Gdy skończyła, Ragnar zbliżył się powoli do zielonookiej, kładąc się w równej linii naprzeciw niej. Wziął głęboki oddech.
-Dobra.-odparł dosyć sucho, z wyraźnie sceptycznym wyrazem pyska.-Ale nawet jeśli to Twoja wina, to nie podoba mi się to nastawienie.-powiedział stanowczo spoglądając w jej ślepia.
-Zamiast zostawić przeszłość za sobą, na własne życzenie rozdrapujesz ranę, nie pozwalając się jej zabliźnić.
Nastała chwila milczenia, w której szaremu przemknęło jedynie przez myśl, że nigdy nie przypuszczałby znalezienia się w podobnej sytuacji.
-Nie wiem co się stało, ale widać po Tobie, że było straszne. Rozumiem to.-powiedział, przerywając ciszę i biorąc głębszy oddech.-Ale nie możesz myśleć w ten sposób. Nikt nie jest ideałem, to naturalne, że popełniamy błędy-jedni mniejsze, drugie większe- a Ty chyba o tym zapomniałaś, prawda?-przerwał, zawieszając na niej wzrok.
-Zdaję sobie sprawę z tego, że niewłaściwe wybory piętnują, w jakiś sposób pozostawiając w nas ślad.-tu mimowolnie obrócił łeb, prezentując przyozdobiony szramą policzek i uśmiechając się niepewnie.-Ale musimy trzymać je w ryzach, nie dać się im zdominować. Inaczej już zawsze będą miały nad nami przewagę.
Matko, chyba gadam bez sensu. Przemknęło mu przez myśl, gdy złożył we łbie swoje godne pożałowania mędrkowanie i przełknął ślinę.
Widząc uśmiechnięty pysk lwicy oraz słysząc wątpliwe zapewnienie szary uśmiechnął się krzywo we własnych myślach. Co za ironia. "Kłamstwo nie ochroni nikogo.", jakoś tak to szło?
-Och przestań, przecież widzę, że nie jest.-żachnął się, spoglądając na nią z wyrzutem.-Wiem, że jesteś silna, ale nie rób dobrej miny do złej gry-w końcu sama mnie jeszcze przed chwilą przed tym przestrzegałaś.-dodał od razu, wbijając w nią uważne spojrzenie.
Starał się teraz przewidzieć jej reakcję, jednak we łbie zakiełkowała mu jedna, jedyna myśl. Krążyła gdzieś pomiędzy ciosem w pysk, a wyrzutem o to, co taki typ jak on może wiedzieć na temat podobnych problemów i pouczania kogokolwiek. Na tę wizję mimowolnie wycofał łapy, które dotychczas wyciągnięte były w stronę lwicy i przyciągnął je do klatki piersiowej. Niepewnie spoglądnął w zielone ślepia Mai, których chłód nie ustępował nawet błękitowi tych, należących do lwiska.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#23
13-08-2013, 00:07

Lwica uniosła brwi w odpowiedzi na jego ostatnie słowa - i to było stanowczo bliższe szczerości, niż jej poprzedni uśmiech, a raczej słowa, które podsumował. Wytknął jej hipokryzję - i słusznie. Musiała przyznać, że...
- Masz rację, Ragnar. - Odpowiedziała uczciwie. - Jednak potrafisz zrobić użytek z tego swojego czerepu. Ale to niczego nie zmienia.
Sylweta samicy wisiała nad nim wciąż, w dalszym ciągu nie dopuszczając nawet iskierki ciepła do swojego spojrzenia. Każdemu innemu na jego miejscu faktycznie dałaby teraz w pysk, jednak sam fakt, że to wszystko miało miejsce przy Ragnarze sprawiło, że będzie musiał się obejść cynizmem, chłodem i komentarzami. A takich rzeczy było więcej, co niemalże czyniło z niego kogoś godnego zaufania.
- Mówisz pięknie - odpowiedziała szczerze samica - ale nie wiesz, o czym mówisz.
Podniosła znów tę niematerialną gardę, którą broniła się przed wyjawieniem jakiejkolwiek części swojej przeszłości. Nie chciała kontynuować tego tematu i zbijała każdy jeden cios, każde jedno pytanie i komentarz, którym Ragnar próbował w nią trafić. Niestety, warstwa żalu i wspomnień, przez którą próbował się przebić była stanowczo zbyt gruba, żeby udało mu się to tak po prostu. Poza tym, Maya była inna od wszystkich. Ona wiedziała, czego chce.
A czego nie. Zmrużyła ślepia, a wyraz na jej pysku wyraźnie stężał.
- Są rany, które nigdy się nie goją. Ból, o którym nigdy się nie zapomina. I... błędy... których nie da się naprawić.
Gdy wypowiadała te słowa - zwłaszcza te ostatnie - jej głos stał się wyraźnie cichszy. Zadrżał. Jakby znowu miał powrócić smutek, którego nie była w stanie pokonać. Tak się jednak nie stało. Lwica odchrząknęła jedynie, potrząsając po chwili łbem.
- Nie wiesz, co zrobiłam, ani co się stało. I niech tak pozostanie. - Po kilku chwilach postanowiła Maya.
I tak Ragnar dowiedział się na jej temat zbyt dużo, by czuła się w jego obecności komfortowo. Był teraz kimś więcej, niż zwykłym, szarym lwem: wiedział o niej zbyt dużo. Nie miała wyjścia, musiała nie dopuścić do sytuacji, w której usłyszałby za dużo, czy powiedział za dużo. Przyjaciel? Spośród wszystkich lwów w tym stadzie, on był najbliższy tej definicji. I wcale jej się to nie podobało. Nie szukała przyjaźni. Szukała czego innego. Czegoś, czego - wiedziała już - w tym stadzie nie znajdzie. A mimo to decydowała się zostać. Dlaczego?
Lwica w końcu zrobiła nieco wyraźniejszy gest. Podniosła zranioną łapę, obracając ją poduszką do góry. Sierść zdążyła już zaczerwienić się od krwi.
- A to? - Nawiązała do jego poprzednich słów. - Potrzebowałam tego. - Dodała po chwili, po czym zdecydowanie zacisnęła łapę w koślawy kułak.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#24
13-08-2013, 01:24
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Spokojnie wysłuchał jej słów, po czym westchnął ciężko. Rzeczywiście, to, co mówił mogło być bardzo oderwane od rzeczywistości, którą znała tylko Maya. Nie wyjawiła mu jej, dlatego lwu trudno było odnieść się do sytuacji. Starał się więc mówić ogólnikowo, co jak widać niekoniecznie przyniosło pożądany efekt.
-Tak, wiem. Ja po prostu..-zawahał się, szukając odpowiedniego słowa.-..widzę, że Ci źle i nijak nie mogę pomóc. To beznadziejne.-zaśmiał się nerwowo, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok.
-A, i tylko nie mów mi, że nie muszę. Nie chce tego słuchać.-dodał na tyle szybko aby nie zdążyła niczego od siebie wtrącić.
Z uwagą przysłuchiwał się jej gdy znów odezwała się, tym razem znacznie bardziej stanowczym tonem.
-W porządku, w końcu nie masz obowiązku zaspokajania mojej ciekawości.-odparł spokojnie, kiwnąwszy łbem porozumiewawczo.
Z uwagą spojrzał na jej łapę, kiedy ta podniosła ją.
Widząc ranę oraz poplamioną krwią sierść, szary odwrócił nieco wzrok. Nie żeby robiło mu się słabo od widoku podobnych urazów, po prostu jakoś dotknęło go to, co lwica właśnie powiedziała.
Potrzebowała się zranić. Poczuć ból.
Na pysku lwiska pojawił się nieprzyjemny grymas.
Nie było najprzyjemniejszym doznaniem usłyszeć coś podobnego, zwłaszcza od Mai, która od dłuższego czasu zdawała się być kimś więcej niż tylko lwicą ze stada, przewijającą się od czasu do czasu.
Gdy zacisnęła łapę, Ragnar spojrzał na nią jakby z wyrzutem. W błękitnych ślepiach można było jednak dostrzec dziwny smutek.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#25
13-08-2013, 11:28

Nie chodziło o ból. Jeżeli Ragnar zaczął traktować ją, jak masochistkę, to był w ogromnym błędzie - ale Maya była ostatnią lwicą na tym świecie, która miałaby zamiar go z niego wyprowadzać. Nawet kosztem samej siebie, wolała nie dusić emocji w sobie zbyt długo. Zwłaszcza takich emocji. To pozwalało jej jeszcze normalnie funkcjonować, mimo to, że często jej krew mieszała się z łzami. Zwróciła natomiast uwagę na co innego - była w stanie powiedzieć, że kiedy obrazował swój żal słowami był z nią szczery. Całkowicie szczery. Lwica nie była w stanie tego pojąć. Odpowiedziała przekrzywieniem łba.
- Nie mam zamiaru. Ale nie wiem, po co to robisz. Jestem tylko zwykłą lwicą. - Spojrzała na upolowaną przez siebie antylopę.
Nie rozumiała zupełnie, dlaczego lew tak usilnie starał się jej pomóc. Przecież nie prosiła go o pomoc, więc po co to wszystko? Po co te wszystkie spojrzenia, słowa i smutki? Tam, skąd pochodziła, samce nie poświęcały lwicom aż tyle uwagi, o, nie. To był czysty interes: one karmią samca i wychowują młode, on broni reszty stada. Nic więcej. Kiedy jej ojciec wyłamał się ponad ten schemat, Maya dała mu w pysk. Mimo to, na smutne spojrzenia Ragnara zareagowała zupełnie inaczej.
- Co cię gryzie? - Zapytała, opuszczając łapę i prostując się.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#26
13-08-2013, 12:03
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

-Też tego nie wiem.-odparł po chwili namysłu.-Czuję taką potrzebę i tyle.
Oczywiście, prościej było zwalić wszystko na instynkt niż odsłaniać się przed nią z niewiadomych przyczyn. To, co nim kierowało było tylko i wyłącznie do jego własnego wglądu.
Gdy usłyszał pytanie Mai zawahał się, zawieszając spojrzenie na jej łapach.
-Nieważne, już w porządku.-odparł, uśmiechając się niezauważalnie.
Wiedział, że żadne słowa-a przynajmniej nie te, padające z jego pyska-nie pomogą jej. Jakoś dziwnie bolało go to, wiedział jednak, że jego możliwości w tej rozmowie skończyły się. Nie miał zamiaru dłużej jej ciągnąć, będąc z góry skazanym na porażkę.
Westchnął cicho i ułożył się na boku, pozornie rozluźniając się, a następnie spoglądnął spokojnie na Mayę. Zastanawiał się nad tym, jak od teraz zmienią się ich relacje.
I czy w ogóle będą w stanie normalnie ze sobą porozmawiać.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#27
13-08-2013, 15:49

Maya nie mogła już dłużej oszukiwać samej siebie - była wykończona, a chwilowy wybuch pomógł jej o tym jedynie zapomnieć. Dźwignęła się niezgrabnie z ziemi, po czym chwiejnym krokiem zbliżyła się do Ragnara, oszczędzając zranioną łapę. Nie stawała na niej pełnym ciężarem, jednak kuleniem nie dało się tego nazwać, pomimo trudności, których sama sobie nastręczyła. Świeża rana piekła nieznośnie, jednak nie tak, żeby nie dało się tego przeżyć. Nie tak, żeby nie dało się z nią polować i ćwiczyć.
- Masz rację, chrzanić to wszystko. Idę spać. - Postanowiła, po czym zwaliła się na ziemię obok niego, niemal przylegając do niego grzbietem.
Po kilku chwilach jednak przewróciła się na drugi bok, żeby objąć szyję Ragnara łapami i tak po prostu pociągnąć. Powody były dwa: raz, że było jej trochę zimno, a dwa, że po prostu miała taką ochotę. Słowa nie były w stanie wyrazić wszystkiego. Zdawała sobie sprawę z tego, że to, co dla niej było zaproszeniem do wspólnego snu znaczyło tutaj zupełnie co innego. Ale widok zmieszania na jego pysku był wart każdej ceny. Uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Kretyn. - Przytuliwszy Ragnara do siebie, położyła w końcu łeb na zimnej skale, przymykając zmęczone ślepia. Miało minąć kilka chwil, nim jej oddech uspokoi się na tyle, by usnęła, jednak w końcu się to stało. Jej pierś miarowo, spokojnie podnosiła się i opadała, a Ragnar wyraźnie słyszał jej głęboki, powolny oddech. I widział tą nieco zakrwawioną łapę, wciąż obejmującą jego szyję.
Maya usnęła, przytuliwszy swoją durną, słodką poduszkę do siebie.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#28
14-08-2013, 21:30
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Nieco zaskoczyła go reakcja samicy, dlatego z jego pyska wydobyło się ciche parsknięcie. Uczucie to zostało spotęgowane, gdy poczuł łapy lwicy, oplatające jego szyję, a pysk przybrał nieokreślony wyraz. Maya mogła wówczas poczuć, jak sztywny był jego kark, co niwelowało pozorny spokój, jaki starał się utrzymywać szary. Mimo wszystko nie opierał się, posłusznie przybliżając do niej kosmaty łeb.
Uśmiech, jakim obdarzyła go zaraz potem, jeszcze bardziej zbił lwisko z tropu, nie wspominając o wyszukanym mianie, jakim go obdarzyła. Ragnar zamrugał kilkukrotnie w niedowierzeniu i zanim obejrzał się, Maya zasnęła, wtulając się w niego.
Skołowanemu lwisku nie pozostało nic innego jak dołączyć samicy-opuścił więc łeb i położył obok niej. Przymykając ślepia, wtulił jasny nochal w jej szyję i tak zasnął.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#29
18-08-2013, 22:32

Maya - jak to miała w zwyczaju - obudziła się dalece wcześniej od swojej poduszki. Dawne przyzwyczajenia okazały się być dla niej cenniejsze od złudnych zapewnień o wzajemnej tolerancji i bezpieczeństwie. Lwica osunęła łapy na chłodną ziemię, wyciągając łeb i nadstawiając uszy. Dotarło do niej, że niebo otwarło się raz jeszcze - powrócił jednostajny szum deszczu, lecz nie przerywał go żaden grzmot. Wyglądało na to, że powoli zbliżała się noc - kiedy wytężyła wzrok, zauważyła, że chmury wydawały się być wyraźnie ciemniejsze, niż przed uśnięciem. Wciąż wyglądały tak, jakby miały lada moment spaść im na głowy.
Samica niezgrabnie podniosła się z ziemi, rozprostowała nieco łapy i powolnym krokiem ruszyła w stronę wyjścia. Kiedy Ragnar, obudzony brakiem znajomego zapachu i ciepła, otworzył w końcu swoje ślepia, Maya zbliżała się już do skalnego progu, który prowadził na skąpaną w ulewie sawannę.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#30
18-08-2013, 22:51
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Szarego obudziły chłodne powiewy wiatru, raz za razem smagające jego grzbiet.
Rozkleił niechętnie ślepia by skontrolować sytuację i wówczas zauważył zniknięcie Mai. Musiał przyznać, że przytulenie do drugiego ciała zapewniało duży komfort, którego niestety nie gwarantowała osłona skalnych ścian.
Wraz z jej zniknięciem umknęło więc całe ciepło, w nieopisany sposób uprzyjemniające sen.
Nawet nie musiał się zastanawiać nad tym, gdzie poszła. Nawet fale deszczu zrzucane przez ponure chmury nie powstrzymałyby jej od treningu czy polowania-w tych kwestiach była wyjątkowo ugięta.
Lwisko mimo wszystko potrzebowało jeszcze odrobiny snu, o czym dawały znać ciężkie powieki uparcie opadając w dół. Zatrząsł się nieznacznie, czując przeszywający go chłód po czym z niezadowoleniem zwinął się w kłębek tak, aby stracić możliwie najmniej ciepła.
Zasnął niespokojnym snem, o którym mógł świadczyć nierównomierny oddech. Stało się to akurat na chwilę przed powrotem lwicy.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości