♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#16
29-08-2013, 16:21
Prawa autorskie: MadKakerlaken

- Serio, z mojej strony nic ci nie grozi. Czemu miałbym ci coś zrobić?- szepnął, nieco przekrzywiając łeb.
Jej daleko posunięta ostrożność dawała mu się we znaki.
Spokojnie poczekał, aż dobierze się do ofiary, po czym sam zajął się posiłkiem. Czuł na sobie jej przenikliwe spojrzenie.
Z niewiadomego powodu poczuł, że coraz bardziej zbiera mu się na śmiech. Szubko jednak udało mu się to stłumić- raczej nie byłoby to coś, co ułatwiłoby lwicy zrozumienie nowych zasad.

Po kilku minutach cofnął się od oryksa i oblizał pysk. Wzrokiem jeszcze przeleciał po otaczającym go terenie, czy też ktoś obcy nie pojawił się w polu widzenia. Gdy upewnił się już, że są sami, odszedł jeszcze kilkanaście kroków i położył się w cieniu.
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#17
30-08-2013, 15:26

Nie mógł jej winić za to, że pochodziła ze świata, gdzie lwice musiały czekać na swoją kolej pod groźbą solidnego łomotu. Głodny samiec to wściekły samiec, a nikomu nie były na rękę dodatkowe konflikty. Maya była po prostu jedną z wielu - dostawała jednak to, co zasługiwała, jako najlepsza z łowczyń, przywódczyni. Lwice szanowały jej doświadczenie, spryt i skuteczność, ale nawet ona nie miała nic do gadania wobec samca. To dlatego jej nieufne spojrzenie nie opuściło Kahawiana aż do momentu, w którym odsunął się od oryksa. Dopiero wtedy, tak naprawdę, zabrała się za jedzenie.
Zazwyczaj jadła tylko tyle, żeby poczuć smak, a nie zaspokoić głodu, jednak teraz, kiedy zwierzyny było tak mało, nie byłoby to najlepsze rozwiązanie. To dlatego zjadła odrobinę więcej, niż zwykle - lecz i tak bardzo mało, w porównaniu do innych lwic.
Głód pomagał jej się skupić, dawał jej motywację, by trenować dalej i polować jeszcze wytrwalej. Teraz jednak nie myślała już o tym: zdecydowała tylko, że dotarga tego oryksa w pobliże jaskini Ragnara. Być może on zajmie się resztą mięsa.
Kiedy zajęła się już swoimi łapami i pyskiem, zbliżyła się do Kahawiana, po czym bez słowa nachyliła się nad nim i zaczęła oblizywać mu łeb z krwi - wszędzie tam, gdzie sam nie był w stanie sięgnąć. A potem położyła się obok niego, przylegając do niego grzbietem.
Jakby nigdy nic.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#18
30-08-2013, 17:34
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Nieco zaskoczył go fakt, jak niewiele zjadła. Była wychudzona i jeszcze w dodatku ogranicza jedzenie? Dziwne zwyczaje. Zwykła logika podpowiadała samcowi, że w takiej sytuacji należy zjeść ile tylko można. Nie wiesz przecież, kiedy trafi ci się następny posiłek...

Czerwone ślepie błysnęło chwilowym zaskoczeniem, gdy Maya zaczęła czyścić jego pysk. Po chwili dopiero uświadomił sobie, że dla lwicy jest to coś naturalnego. Pozwolił więc jej się tym zająć ( ewentualnie miał do wyboru wsadzenie łba do wody), lekko unosząc łeb. Gdy jasna położyła się obok niego, złożył swój kudłaty łeb na łapach. Kusiło go, by wypytać lwicę o kilka spraw. Ale od czego zacząć, by niczego nie spieprzyć?
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#19
30-08-2013, 22:33

Gdyby to pytanie Kahawian zadał nie sobie samemu, a jej, w odpowiedzi usłyszałby zapewne: od początku. Maya nie była z takich, co szukała problemów wszędzie tam, gdzie tylko była - dla niej życie było proste. Na ile tylko mogło być proste. Ciągnęła za sobą bagaż doświadczeń, miała wciąż w głowie swoje bolesne wspomnienia, ale nie przeszkadzały jej w ciągłym parciu naprzód. Nigdy nie oglądała się za siebie, choć zdarzało się jej zatrzymać w marszu - tylko po to, żeby później iść naprzód jeszcze wytrwalej. Czas goił rany - nie wszystkie jednak.
Maya nie była świadoma myśli i pytań, które chodziły lwu po łbie. Leżała po prostu obok, przytulona do jego boku, odpoczywając odrobinę. Nie była świadoma, że jej bliskość mogła być dla innych problemem - pochodziła ze świata, gdzie dla lwów dotyk był równie ważny, a nawet ważniejszy od słów. To, co mogła wyrazić sobą samą, nie zastępowała potokiem wyjaśnień, tłumaczeń, próśb i nie wiadomo czego jeszcze.
Być może to dlatego nie miała takich problemów, jakim w chwili obecnej stawiał czoła Kahawian.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#20
31-08-2013, 15:15
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Raz lwu śmierć. Przecież nic się nie stanie...
- Skąd pochodzisz? Wygląda na to, że niezbyt do gustu przypadają ci tutejsze zwyczaje.- palnął w końcu.
No pięknie.
Rdzawy bok uniósł się wyżej, gdy lwisko westchnęło głęboko.
Jeśli z tego wywiąże się jakaś rozmowa, to dobrze. A jeśli nie... no cóż.
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#21
31-08-2013, 17:53

W odpowiedzi spotkał się z pełnym niechęci i rezygnacji westchnieniem lwicy. Bez słowa dźwignęła się z ziemi i usiadła o kilka kroków od niego, nie zawracając sobie już głowy - na przykład - byciem normalną. Spojrzała na niego chłodno. Korciło ją, by odpowiedzieć mu, że wszyscy są popieprzeni, jednak ze względów znanych tylko sobie samej zdecydowała się nie rozbijać hermetycznej bańki ignorancji. Niewiedza była błogosławieństwem.
Maya spojrzała na niego uważnie, nie zawracając sobie głowy próbami uśmiechu. Czemu nagle wszyscy są tak zainteresowani jej pochodzeniem, zwyczajami i tak dalej? Do ciężkiej cholery, była zwykłą lwicą, naprawdę tak trudno było to zauważyć? Co w niej było takiego, że nagle musiała się spowiadać przed bandą dziwolągów ze swojego pochodzenia? Przed nim, Ragnarem? I do tego sama być traktowana, jak odmieniec? Choć gotowało się w niej, ukryła wszystko pod następnym westchnieniem. Być może ostudził ją deszcz, który znowu lunął z nieba.
Niech Ci będzie, Kahawian.
- Z bagien, o dwie pory suche i dwie pory deszczowe stąd. - Odpowiedziała krótko. Komentarz o jej zdegustowaniu tutejszymi zasadami pozwoliła sobie zignorować. Wszyscy z tego stada widzieli chyba, że całe dnie spędzała w samotności: albo pod swoim drzewkiem, albo na polowaniu, pojawiając się ledwie po to, żeby przynieść zdobycz Ragnarowi, Kahawianowi lub Moranowi. Nie rozumiała tutejszych zasad i nie miała zamiaru. Po prawdzie, nie wiedziała nawet, dlaczego jeszcze w ogóle tutaj siedzi. Uratowała Akirę, pomogła pozbierać się Ragnarowi i Kahawianowi, a i tak nie znalazła swojego miejsca w tym stadzie. Była ledwie nieuchwytnym cieniem.
Minęło kilka chwil, nim lwica uspokoiła się na tyle, żeby pokręcić z rezygnacją łbem i rzucić Kahawianowi jeszcze jedno spojrzenie. Skoro już zaczął, miał prawo dowiedzieć się o niej czegoś. Niczym zresztą nie zasłużył na jej niechęć. Potrafił polować, samym tym zasłużył sobie na jej szacunek. Był samcem, a ona była im winna posłuszeństwo.
- Dlaczego pytasz? - Odwdzięczyła się pięknym za nadobne. Zastanawiała się, co nim kierowało, że poświęcał swój bezcenny czas na nią. Nie przyszła tutaj szukać przyjaciół, więc tak kuriozalny powód, jak ciekawość nie wchodziła dla niej w grę. Była w końcu zwykłą lwicą. Gorszą lwicą. Ona nie leżała całymi dniami w jaskini, srając pod siebie i nie błądziła po okolicy w poszukiwaniu szczęścia, zrozumienia i miłości. Ona była gorsza: była łowczynią, która żyła w świecie zbudowanym na dwóch słowach: tak i nie. Gdzie liczyło się zupełnie co innego. Istniała po to, żeby polować, walczyć i każdego dnia stawać się coraz lepszą. Żeby spłacić dług, którego nie dało się spłacić.
- Bo jeżeli czegoś ode mnie chcesz, to mów od razu. - Dodała jeszcze pod jego adresem, po czym odwróciła spojrzenie, raz jeszcze wypuszczając powietrze z płuc. W tym stadzie czuła się jeszcze bardziej samotnie, niż w podróży. Liczyła się z tym, że będzie musiała stąd prędzej, czy później odejść. To była strata jej czasu i jej możliwości. Stado, które nawet nie polowało razem, leżało po kątach i szukało szczęścia. Stado, w którym każdy martwił się o własny tyłek. W którym nikt nie potrafił już zachowywać się, jak lew, patrząc na nią, jak na dziwoląga za każdym razem, gdy ocierała się o nich w ramach grzecznego powitania.
Nawet Ragnar zdawał się traktować ją, jak obcą. Te wszystkie pomruki niezadowolenia, te wszystkie grymasy, komentarze i zbędne słowa. On, do obecności którego Maya powoli zaczynała się przyzwyczajać. Nie możesz jej za to winić, Kahawian. Była jedyną, ostatnią lwicą w ich świecie, gdzie nikt nie wiedział, kim tak naprawdę jest. Czy będziesz kontynuować rozmowę z nią, czy też odejdziesz od niej, jak wszyscy pozostali, traktując ją jak dziwoląga, a i tak jedząc przyniesione przez nią mięso?
Żeby opisać jednego lwa z Krainy Czterech Stad, nie wystarczyłby słownik wielkości wielotomowej encyklopedii. By opisać Mayę, wystarczyło tylko kilka słów. Pewna siebie. Zdeterminowana. Zahartowana. Twarda. Inna. Samotna.
Smutna.
Jak głaz siedziała teraz, wystawiona na wiatr, słońce i deszcz. Jedna, jedyna skała w morzu traw, które raz usychały, raz wydawały kwiat.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#22
01-09-2013, 12:42
Prawa autorskie: MadKakerlaken

A on nadal patrzył na nią spokojnym wzrokiem, dając jej czas na decyzję. Jeśli nie będzie chciała, nie będzie jej o to winił. Jakby nie patrzyć, nie każdy mógł/ chciał.
Wiedział, że ją to pytanie zirytowało.
Skinął łbem z ulgą, gdy już usłyszał odpowiedź na swoje pytanie. Choroba, jakimi miarami nie mierzyć, była to spora odległość. A bagna... nie były zbyt przyjaznym miejscem do życia. Jeden fałszywy krok mógł zaważyć o czyimś życiu. Tym bardziej zaczął szanować lwicę. Wszystko wskazywało na to, że poradziłaby sobie sama, a stado nie było jej do niczego potrzebne. Ale z drugiej strony...
Kahawian przeżył to na własnej skórze. Lwy potrzebowały grupy, zbyt długa samotność szkodziła nie tylko ich umysłom, ale też i ciałom. Może z tylko tej racji zgodziła się do nich dołączyć?
- Wiesz, jakby nie patrzeć, jesteś nowa w stadzie. Nikt tak naprawdę nic o tobie nie wie... A mnie to po prostu ciekawiło. Nie obraź się, ale twoje zamiłowanie do samotności też nie obeszło się bez echa. Zastanawiałem się czy to wynik wychowania, czy też... mniejsza.- Dwugrzywy przerwał swój wywód w połowie. Gdyby dokończył zdanie, musiał by się liczyć z podobnym pytaniem ze strony Mayi. A to już niezbyt mu się podobało.
- Nie, dzięki. I tak bardzo dużo dla mnie zrobiłaś.
Po chwili dźwignął się na łapy i usiadł naprzeciwko lwicy, choć po części osłaniając ją przed wiatrem. Musiał śmiesznie wyglądać- dwukolorowa grzywa właziła mu w oczy, po części przysłaniając mu wzrok. Woda dosłownie się z niego lała. Ale to nie miało w tej chwili znaczenia- czerwone ślepia patrzyły łagodnie w jej zielone.
- A wieczne odosobnienie szkodzi. Wiem, co mówię.
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#23
01-09-2013, 14:35

Maya nie była jednak w stanie ani wyczuć, ani zauważyć intencji lwa, kiedy usiadł przed nią z zamiarem ochronienia jej przed wiatrem. Zrozumiała natomiast co innego - lew wyraźnie chciał rozmawiać z nią dalej. To było dla niej coś nowego, jednak nie budziło w niej takiego ogromu niechęci i zdziwienia, jak większość innych znaków, które jej tutaj dawano.
Zaczynała ją zastanawiać ciekawość Kahawiana - podobnie, jak wcześniej Ragnar, tak i on dokładnie budował swoje wypowiedzi, każde jedno słowo kładąc z wielką precyzją i namaszczeniem. A to, co mówił, zaczynało sugerować rzeczy, do których lwica nie była przyzwyczajona ani trochę - czyżby zaczynał się o nią troszczyć? Maya zmrużyła oczy. To było niedorzeczne. Z kilkoma względami nie mogła nie przyznać mu racji. To dlatego, zamiast odejść, rozmawiała z nim dalej, choć miała ochotę wyrżnąć go w łeb za to zamiłowanie do samotności i nawiązanie do jej wychowania. To nie był jej wybór. I zdecydowała się od tego zacząć.
- Nie jestem samotniczką, jeśli to miałeś zamiar powiedzieć, Kahawian. - Odpowiedziała chłodno, chyląc nieco przed nim łeb. To, co mówiła, mówiła z poirytowaniem, a nie miała ochoty oberwać za to w łeb. - Ale tak jest lepiej dla wszystkich. I domyślam się, że to nie obeszło się bez echa, skoro to stado mnie nie akceptuje. Ty i Ragnar jesteście jedynymi z całego stada, którzy mnie nie unikają. A mam wrażenie, że nawet dla was też jestem dziwaczką. - W tym miejscu odwróciła spojrzenie.
Dostrzegła i doceniła natomiast co innego - to, że Kahawian zdawał sobie sprawę z tego, że zrobiła już dla niego trochę. Nie oczekiwała żadnego podziękowania, ani niczego w zamian. Za nagrodę wystarczyło jej to, że to zauważył. Że widział jej pracę. Samotną pracę. Skinęła wtedy łbem.
- Robię tylko to, do czego mnie wychowano. To, co musi być zrobione.
Utkwiła spojrzenie w swoich łapach, kładąc uszy po sobie.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#24
01-09-2013, 17:16
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Uderzył go chłód, z jakim się do niego zwróciła.
Czyli wszystko było jasne. Coś musiało się stać. Fakt, że pochyliła przy tym łeb, nieco go zaskoczył. Czyżby ona się obawiała, że może od niego oberwać? Za co?
Rodzime stado Kahawiana było czymś pomiędzy stadem Mai, a grupą, w której obecnie się znajdował. W Szkarłatnych czuł się nieco nieswojo- dziwił go brak jakichś większych treningów, wspólnych polowań. Aczkolwiek takie a nie inne zachowanie w stosunku do lwic było już normą.
Mruknął cicho jakby w namyśle.
- To nie jest kwestia braku akceptacji... A raczej obawy i braku dłuższego kontaktu. Pojawiasz się jak cień- na moment, by potem znów zniknąć na dłuższy czas. Nie zdążyli się jeszcze przyzwyczaić.
Zawahał się przez moment.
- Dziwaczką nie jesteś. Po prostu są między nami pewne różnice. I przy odrobinie chęci, da się je przełamać.
Potrząsnął łbem, chcąc pozbyć się niesfornych kosmyków ze ślepi. Przez moment wpatrywał się w niebo, niemo prosząc o polepszenie pogody. Ok, niech pada. Ale może trochę mniej...
- Jak każdy z nas.
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#25
01-09-2013, 18:14

W każdej innej sytuacji uznałaby porównanie jej do któregokolwiek z nich za obelgę. Teraz jednak, te irytujące spostrzeżenia były ubrane w płaszcz ładnych, dokładnie dobranych słów. Jak dojrzewający owoc, który krył miąższ wewnątrz twardej skorupy. Maya nie miała ochoty go rozłupywać. Podobnie, jak nie miała ochoty wdawać się z lwem w polemikę - wiadomo, samiec wie lepiej, jasne. Już jeden z jej przeszłości miał na pysku małą pamiątkę od niej. Kahawian nie widział tych wszystkich zdziwionych spojrzeń, kiedy podchodziła się przywitać. Jakby nie zauważał również tych wszystkich lwic, leżących pokotem tu i tam, samców zajętych swoimi nieistotnymi sprawami - obrazu nędzy i rozpaczy. Bez wspólnych polowań. Nawet durne otarcie się o kogoś łbem traktowane tu było, jak jakiś relikt przeszłości. Każdy, nawet Ragnar i Kahawian reagował na to zdziwieniem, przynajmniej z początku.
- Dlaczego mi to mówisz? - Zapytała samica, podnosząc się z ziemi. Była rozdarta między skrajną niechęcią, a tym dziwnym uczuciem wewnątrz siebie, które zrodził jego jedyny komplement: że nie była dziwaczką. To były miłe słowa, ale słowa niczego nie zmienią. Nie wiedziała, jak ma się zachować. - Nie jestem taka, jak wy. A już na pewno nie taka, jak te wszystkie lwice. Ja nie potrafię siedzieć cały dzień na dupie, srać pod siebie i nawet nie myśleć o polowaniu, wspólnym treningu, czy nawet cholernej zabawie, jak się ma ochotę. Ja myślę i co mi to daje? To, że całymi dniami siedzę sama, pod swoim drzewem, gdzie każdy wie, gdzie jestem, a jakoś nie ma nikogo, kto by mi pomógł. To znaczy, poza tobą. Ty jeden... - Samica zaczęła plątać się w swojej wypowiedzi, gubiąc sylaby i nie wiedząc już, co powiedzieć. Warknęła wściekle. - Cholera, słuchaj: jestem zwykłą lwicą i szlag mnie trafia, jak widzę, że każdy w tym stadzie martwi się tylko o swój tyłek, a skoro o nim mowa, głęboko w dupie ma pozostałych, a już tym bardziej mnie. Jakby tego było mało, nie szukam przyjaciół, a ty - przytknęła mu pazur do piersi - ty siedzisz tutaj, słuchasz, polujesz ze mną i mówisz coś, jakby dało się coś zmienić, zamiast od razu dać mi w pysk i rzucić w błoto. Po co zawracasz sobie mną głowę, w przeciwieństwie do całej reszty? Dlaczego?
Wypluła z siebie wszystko, co jej nie pasowało w tym stadzie. Kahawian stał się jej ofiarą - prędzej, czy później i tak by do tego doszło. Skoro samiec tak usilnie próbował sprowadzać rozmowę na ten tor, w końcu nie wytrzymała. Tylko dlaczego to wszystko robił? Zapomniała już całkowicie o tym, że i on, i Ragnar mieli wobec niej dług - te wszystkie polowania i rany, podczas których je nabyła mówiły same za siebie, choć jej uszy tego nie słyszały.
Samica w końcu opuściła łapę, kręcąc łbem, kładąc uszy po sobie i spuszczając łeb.
- Bycie lwicą w tym stadzie się nie opłaca. - Dodała smętnie. Woda obficie spływała jej w dół pyska i szyi.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#26
01-09-2013, 19:10
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Czyżby wysłuchano jego błagań? Czy też mu się tylko zdaje? Deszcz jakby nieco osłabł na intensywności. Nieco zdziwiło Dwugrzywego całkiem długi monolog, na jaki teraz zdecydowała się Maya. Pozwolił jej mówić, nie przeszkadzając żadnym słowem ani zbędnym ruchem. Nagła zmiana ról- ona nerwowa, on kompletnie nieruchomy. Nawet gdy jej pazur wylądował na jego piersi. Dopiero gdy skończyła, zaczął mówić.
- To stado ma nieco inne zasady... jestem już tu pewien czas, a nie wszystko udało mi się rozgryźć. Panuje tu nieco inna hierarchia, niż ta, którą znam. Wiem jedno- mimo tego rozproszenia, potrafią się zorganizować, jeśli mają po co. O ile wiem, nie ma tu więzów krwi... to luźno połączone ze sobą różne charaktery. Różne historie. Jak inaczej ich zjednać? Siłą nic na nich nie uzyskasz. Potrzeba na to lat, by choć w części zaufać sobie nawzajem.
Przerwał na chwilę, dając sobie chwilę na namysł i ubranie w słowa kolejnej odpowiedzi.
- A co do mnie... nigdy nie miałem powodu i zamiaru, żeby ciebie zranić. Co by to dało? Jedynie wzajemną wrogość. Czemu zawracam sobie głowę? Bo oboje nie całkiem akceptujemy zachowanie reszty. I nie mogę zdzierżyć, że z tej racji ktoś ma siedzieć sam.
Odetchnął nieco, gdy Maya cofnęła łapę. Nie to, żeby się obawiał. Chodziło raczej o to, że jasna nieco już się opanowała po tym "ataku". Kahawian nachylił się nieco i policzkiem przesunął po jej karku.
- Jeśli mam być szczery, to mogłaś trafić gorzej.- nadał głosu nieco żartobliwy ton i przywołał lekki uśmiech na pysk.
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#27
01-09-2013, 22:11

Słowa "Mayę" i "zatkało" zestawione obok siebie zupełnie do siebie nie pasują - nie istniał jednak drugi sposób opisania reakcji płowej lwicy. Odpowiedź Kahawiana całkowicie ją zaskoczyła - o ile same słowa powolutku zaczynały do niej przemawiać, tego gestu się nie spodziewała. Przez chwilę stała tak, jak przed chwilą, wyprostowana i spięta, jednak w końcu - siłą rzeczy - cała złość uleciała z lwicy w momencie i nie była to zasługa nieco słabnącego deszczu. Przemoczona lwica przysiadła z powrotem, po czym - tak po prostu - odepchnęła pyskiem łeb Kahawiana, tylko po to, żeby otrzeć się o niego policzkiem. Chociaż nie miały dla niej takiego znaczenia, jak te poprzednie, nie zignorowała ostatnich słów samca - w istocie, Szkarłatny Świt nie był najgorszą opcją spośród możliwych. Tu miał rację. Zawsze byli jeszcze Lwioziemcy i Srebrny Księżyc.
Przylgnęła łbem do jego szyi, nie odzywając się jednak. Uspokoiła się, a była to zasługa nikogo innego, jak właśnie tego osłabionego chorobą lwa. Kto by pomyślał.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#28
02-09-2013, 17:26
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Wygląda na to, że szczerość popłaca.
Gdy wtuliła się w jego grzywę, zaczął cicho mruczeć. Mimowolnie odnotował, że Maya była pierwszą lwicą, od dłuższego czasu z którą miał okazję zamienić więcej jak kilka słów. Fakt, że podzielała kilka z jego własnych poglądów, również nie pozostawał bez znaczenia. Szanował ją i chciałby jej jakoś pomóc... ale jak? Może ta rozmowa da jakieś skutki.
Kilkakrotnie przesunął po jej czole podbródkiem, by w końcu po dłuższej chwili polizać ją po czole, jakby chcąc zwrócić uwagę lwicy.
Czas na poprawę pogody, właśnie się skończył. Lać zaczęło ze zdwojoną niż na początku siłą, znacznie ograniczając kotom widoczność. Ponadto, truchło oryksa z każdą chwilą miało coraz większe szanse, by zniknąć pod wodą. Czyżby polowali w jakimś starym korycie rzeki?
- Nie żebym narzekał, ale zaczyna padać coraz gorzej. Jeśli masz zamiar jeszcze coś zrobić z tym mięsem, musimy je stąd zabrać. Inaczej nam.. jakby to powiedzieć... odpłynie.- parsknął cicho.
Drgnął minimalnie, jakby dając Mai sygnał. Musi decydować i to szybko.
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#29
02-09-2013, 22:09

Rozmowa? Nie. Puste słowa niczego nie są w stanie zmienić. W obliczu niektórych sytuacji i wydarzeń nawet najgorliwsze czyny traciły swoją moc. Właśnie przytulał lwicę, która wiedziała o tym lepiej, niż ktokolwiek inny. Nie mógł jej pomóc. Łapą rzeki nie zawróci, tak samo, jak ciepłym słowem nie powstrzyma deszczu, który teraz lunął z nieba.
Nawet, kiedy czuła jego ciepły język na swoim czole, zastanawiała się nad tym, jak Ragnar zareaguje na to, że otrzymuje nadgryzione już mięso. W każdej innej sytuacji ryzykowałaby cios w pysk, jednak teraz doszła do wniosku, że lepsze to, niż nic. Starała się najlepsze, najsmaczniejsze i najbardziej tłuste mięso pozostawić właśnie im. Tak, jak była nauczona. Nie musiał nic mówić, żeby uwaga samicy powróciła do oryksa - nie opuszczała go już od kilku chwil.
- Ja się tym zajmę. - Powiedziała bez emocji, po czym podniosła się z ziemi i chwyciła kłami szyję zwierzęcia, zaczynając go za sobą ciągnąć w stronę jaskini Ragnara. Był to kawałek drogi i pewnie solidnie się za ten czas zmęczy, ale dodatkowy wysiłek nie zaszkodzi.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości