♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Ariusz
Konto zawieszone

Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 20
Spostrzegawczość: 21
Doświadczenie: 00

#16
13-12-2013, 22:30
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP

Wietrzył i szukał jego zapachu, kontrując po drodze i gubiąc ślad, to na powrót go odnajdując. Wszystko to było dla szaraka bardzo frustrujące i czuł jak przerasta go sytuacja. Nie wiedział czy mijały minuty, czy cała wieczność. Miotał się, wodzony wonią i przypadkowym wyborem drogi, aż dotarł pod owy wodospad; nabuzowany, z sercem w gardle, na skraju swej wydolności, rozdymał nieregularnie płuca, wzrokiem starając się dostrzec choć poszlakę swego celu. Kłusował w tę i z powrotem, a obłęd wkradał się w jego szkliste spojrzenie, napawając lwiątko paniką. Paniką, że zawiodło, że nie zdąży. Kolejnym przystankiem była prawa strona wodnego cuda, z którego to znów począł się rozglądać i próbować łapać zapachy, które zmywała ciecz i zabierała ze sobą para. Nic. Zupełne wielkie nic. Już miał odejść, szukać dalej, coś go tknęło. Absurd. Spojrzał na wąskie przejście charcząc powietrzem przez zęby i klucz. Czemu go nie zostawił? Już licho.
Wbijał źrenice to w przesmyk, to w domniemaną drogę za nim, szybko, niespokojnie, aż w końcu nie dając sobie spokoju ruszył przed siebie, wcale nieostrożnie, co raz poślizgując się na wygładzonych przez nurt i czas kamieniach.

Wpadł do środka, lecz co najważniejsze- wpadł na kapłana! Tak, znowu, jak to miało miejsce jakiś czas temu, ale znalazł! Znalazł tego, który był dla niego odpowiedzią na wszystko. Cofnął się i skłonił, opuszczała go siła i adrenalina, dając się dostać do jego umysłu bólowi palących niczym żywym ogniem płuc, łapek, suchemu gardłu. Oddychał chrapliwie jeszcze przez parę sekund, po czym wypuścił z mordki u łap jaśniejszego z szarych metalowy przedmiot, który brzękiem obił się o ściany groty. Nie umiał jeszcze wydusić ni słowa. Zdarta powietrzem gardziel, oraz jego deficyt w płucach skutecznie przedłużały pewnie męki biednej Serret.

/jakby Oreście się przymulało, to proszę jednak o reakcję Nkirusia "D/
Głos|Theme song
Mil­cze­nie to tek­st, który niez­wykle łat­wo jest błędnie zinterpretować

[Obrazek: ar_pod_copy_by_szczurzyslawa-d71spfj.png]

Nkiruma
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 78

#17
15-12-2013, 12:23
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*

Czekał cierpliwie na odpowiedź Oresty i byłby tak trwał jeszcze długo, ale jak zawsze bywa w takich momentach życia - Nkiruma żywił zresztą przekonanie, że to jedno z fundamentalnych praw świata - ktoś im przerwał. Oczywiście. Zawsze musieli przerwać.
Jako że jednak był to Ariusz i najwyraźniej nie znalazł się tu przypadkiem, kapłan chwycił czteromiesięcznego kociaka w pysk i odniósł bliżej wejścia groty, kierując go nosem w stronę powietrza. Na tyle, na ile obserwował prawidła przyrody, lwy z ranami częściej wdychały niezdrowe powietrze - zwłaszcza tak zipiąc; a ta na Ariuszowej szyi wciąż nie zabliźniła się do końca.
Klucz zignorował, wiedząc, że odnajdzie go za chwilę, a teraz i tak nie wie, co ma z nim robić.
- Spokojnie. Najpierw uspokój oddech, bo inaczej będziesz mi trzy razy powtarzał, zanim zrozumiem.
Oresta
Konto zawieszone

Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 63

#18
15-12-2013, 20:13
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)

Biedny Nkiruma. Nie dają mu się wyspać.
Oresta zwróciła swoje przekrwione oczy w kierunku kapłana. Sen to czy li mara? Czarnogrzywy nie zbliżył się, jak chyba większość osób, które ostatnio widziała. Co to był za przesąd? A może wbrew pozorom, to nie była taka głupota? Oresta zdała sobie sprawę, że od jakiegoś czasu tępo wpatruje się w Nkirumę niewidzącym wzrokiem. Nie było chyba z nią tak źle, skoro mogła jeszcze myśleć, nawet jeśli robiła to wolniej, jakby jej mózg był wypełniony mgłą. Mgłą. Mogłaby sobie to zapamiętać, a póki co wypadałoby odpowiedzieć Nkirumie. Taaak.
Oresta musiała wyglądać bardzo inteligentnie, kiedy tak próbowała zebrać myśli z półotwartym pyskiem. Na szczęście atak kaszlu przedłużył maksymalną chwilę, jaką wypadałoby milczeć, a potem wpadł jakiś mały czarny kształt, którego Oresta z racji odległości i przekrwionych oczu nie rozpoznała, a jej procesy myślowe nie pozwalały jej skojarzyć postaci z poznanym jakiś czas temu Ariuszem.
Brązowa zrobiła jedyną sensowną rzecz, jaka jej pozostał: położyła ponownie pysk na łapach i ustawiła uszy na sztorc. To nie było podsłuchiwanie, nie całkiem. Może trochę, ale i tak jest szansa, że nie usłyszy z powodu szumu wodospadu.
....
Ariusz
Konto zawieszone

Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 20
Spostrzegawczość: 21
Doświadczenie: 00

#19
22-12-2013, 13:37
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP

Gardło, gdyby tylko mogło, znów by przeklęło dzieciaka, gdy ten zachłysnął się nagle powietrzem, będąc przenoszonym przez swego pana i władcę, czując jego zębiska na swym jeszcze całkiem delikatnym ciałku. W pierwszym momencie przeraził się iż ten chce go ukarać; szczęśliwie, nie taka była jego intencja. Już parę sekund potem, szarak spoczywał na ziemi, napełniając się bardziej rześką mieszaniną gazów. Chłodne podłoże dawało ulgę jego zbolałym łapciom, gdy ciemny brał oddechy coraz to spokojniej i równomierniej.
W (tak znielubionym przez polonistów) międzyczasie zdołał przyjąć do wiadomości obecność niedawno poznanej Oresty, lecz póki co nie miał co począć z tą informacją. Odetchnął raz jeszcze, głęboko i znacznie powolniej niż jeszcze przed chwilą, gdy ponownie zachciała ogarnąć go panika. Co jeśli już jest za późno? A co jeśli ten cały nowy Srebrny ocalił długouchą i jest po wszystkim? Malec musiał stłumić ową samo karmiącą się beznadzieję, by w końcu przekazać kapłanowi to, dla czego się tak namęczył by rzec. Skulone uszy nie chciały zmienić swej pozycji, gdy Ariusz w końcu odezwał się swym zdartym głosikiem.
-Serret zaatakowana pod baobabem u stóp Złotej Skały-podniósł zielone spojrzenie na Nkirumę-przez białe kotowate; bez oczu-przyłożył łapkę do jednego ze swych ślepi-nie ma czasu-miauknął żałośnie, nie chcąc by niebieskooki dłużej czekał. Niech leci, biegnie tam, nim wszystko pójdzie na marne.
Głos|Theme song
Mil­cze­nie to tek­st, który niez­wykle łat­wo jest błędnie zinterpretować

[Obrazek: ar_pod_copy_by_szczurzyslawa-d71spfj.png]

Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

#20
28-12-2013, 16:57
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Tak, jak mu mówiła Ines, podążał za zapachem Nkirumy. Jednak zajęło mu trochę czasu, zanim tutaj dotarł, gdyż lwisko nie spieszyło się za bardzo, skupiając się mocniej na zapamiętaniu charakterystycznych widoków i drogi do Groty Medyka.
Brązowy dotarł do wodospadu i zatrzymał się, uważnie się mu przyglądając. Tutaj trop się urywał, świetnie zamaskowany przez spadającą z góry wodę.
Białogrzywy obszedł powoli wodospad dokoła, podejrzewając, że gdzieś tutaj znajduje się tajne wejście do jaskini. W pewnym momencie zastygł w bezruchu, kiedy usłyszał głosy wydobywające się z wnętrza. Jedynie dzięki temu odnalazł drogę.
Najpierw pojawił się jego łeb w wejściu do jaskini, jednak on za wiele nie widział, gdyż przez wodospad, grzywę posklejała mu woda i sporo włosów powłaziło mu w oczy. Wszedł głębiej, po czym zarzucił raz łbem, aby się jej pozbyć, a jednocześnie, aby przez przypadek nie ochlapać osób, które mogłyby się tutaj znajdować.
Kiedy już mógł normalnie widzieć, zobaczył Nkirumę, jakąś lwicę i lwiątko. Czy to znaczy, że dobrze trafił? Nie zauważył swojego brata. Podszedł zatem nieco bliżej do zgromadzenia, aby się tego dowiedzieć.
- Przepraszam, jeśli przeszkadzam. Szukam mojego brata, Anubisa. Przywódczyni powiedziała, że tutaj go znajdę. - powiedział, jednocześnie pochylając lekko łeb, kiedy zatrzymał się przy lwach. Zaraz też na powrót go podniósł, rozglądając się po wnętrzu groty. Może go jakoś pominął? W sumie to było tu dość jasno, więc mógł wszystko dokładnie zobaczyć. Zauważył jeszcze, że z tego miejsca wychodzi kilka tuneli, wyglądało więc na to, że to pomieszczenie było tym głównym, ale przecież Anubis mógł znajdować się w dalszych. Dlatego Shaka pozostawał dobrej myśli.
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]
Nkiruma
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 78

#21
29-12-2013, 17:25
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*

- Tu go nie ma. Ariusz, pilnuj klucza.
Coś nieodgadnionego kazało mu najpierw skontrolować obcego, który wkroczył do groty - bo jednak Shaka wciąż był obcym, oswajanym już, ale nieznanym, który mógłby stanowić zagrożenie dla młodych. Szczególnie dla Oresty, choć po zastanowieniu przecież i dla Ariusza zmęczonego biegiem. Jednak... to tylko Shaka, chyba w pokojowych zamiarach. Zawiesił więc Nkiruma na szyi czarnego lewka wspomniany już klucz, jeśli to się w ogóle zawiesić dało, sapnął głośno przed wpakowaniem się znów pod wodną kotarę i pobiegł tam, dokąd go rozpaczliwe Ariuszowe zawiadomienie skierowało. Tylko pogłos ostatniego krzyku po nim został.
- Wrócę!


z/t
Ariusz
Konto zawieszone

Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 20
Spostrzegawczość: 21
Doświadczenie: 00

#22
29-12-2013, 19:22
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP

Zwiesić się nie dało, albowiem linka pękła przy owego klucza pozyskiwaniu.
Spojrzał zniecierpliwiony na białogrzywego, uh, na prawdę? Przybywa tu z taką kwestią, gdy och! Cudze życie pozostaje zagrożone? Opuścił łapkę uciekając wzrokiem do swego uosobionego wybawienia, odpowiedzi, źródła rozwiązań. Ha! Za to go uwielbia. Krótka, zwarta odpowiedź, szybka reakcja, brak ignorancji, czy próby podważenia prawdziwości słów dziecka. Wdzięczność wręcz wyciekała jego ślepiami, wodząc za udającym się na pomoc kapłanem.

Nie wątpię.

Położył łapę na kluczu i przysunął go do siebie, chowając go między przednimi kończynami a klatką piersiową. Wbił na moment swe uważne oczy w Shakę, po czym przepełnił się nadzieją, że ten szybko sobie pójdzie z racji iż nie ma tu tego, którego szuka (och, nie, żeby Ariusz miał coś do niego, nie nie. Po prostu... za dużo osób już ostatnio poznał, był tym zmęczony). Nie trwało to długo i już wkrótce Oresta została obdarzona zmartwionym, troskliwym spojrzeniem. Nie wyglądała najlepiej... wyglądała wręcz źle. Skuliłby uszy, gdyby nie fakt iż wciąż pozostawały w tej samej pozycji. Była chora. Chciałby nawet podejść, coś powiedzieć... ale cóż miałby rzec? On? Ech... a i podchodzić... sprawa ryzykowna. W końcu zawsze separowało się u niego chorych od zdrowych, pewnie nie bez powodu.
Głos|Theme song
Mil­cze­nie to tek­st, który niez­wykle łat­wo jest błędnie zinterpretować

[Obrazek: ar_pod_copy_by_szczurzyslawa-d71spfj.png]

Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

#23
03-01-2014, 02:37
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Kiwnął jedynie łbem, słysząc Nkirumę. Na jego pysku natychmiast pojawił się ponury wyraz. Martwił się o brata, to tyle. Cóż, teraz zdecydowanie jeszcze bardziej.
Cóż, nie dziwił się, że lew miał takie nastawienie do niego. W końcu ledwo co dołączył do stada, a do tego nie za dobrze się zaprezentował na samym jego początku. I od lwiątka wyczuwał niechęć wobec niego, ale Ariusz nie musiał się martwić. Sam białogrzywy nie zamierzał tutaj dłużej zostawać, w końcu nie znalazł, kogo szukał. Spojrzał jeszcze przelotnie na młodzika, posyłając mu smutny uśmiech, gdyż jedynie na taki go było stać.
- W takim razie już pójdę, nie będę przeszkadzał. - powiedział jedynie, już odwracając się w stronę wyjścia i po chwili zniknął, kierując się w niesprecyzowanym dokładnie kierunku, gdzieś na tereny stada.

zt
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]
Oresta
Konto zawieszone

Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 63

#24
04-01-2014, 12:26
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)

Oresta usłyszała wystarczająco wiele, by mniej więcej zrozumieć, co się stało. W chwilę potem przybył ktoś, kto szukał Anubisa. Oresta poczuła się jakby jakaś lodowata drzazga wbiła się w jej serce i zjechała niżej. Brązowy na pewno umie o siebie zadbać, ale mimo to… Nawet Nkiruma nie wie, gdzie on jest? Oresta wzięła głęboki wdech. Księżyc na pewno pomoże obu braciom, a w jej położeniu… nie było sensu się o kogokolwiek martwić. Nikomu nie pomoże, no i mają Nkirumę, który nigdy ich nie zawiódł. Oreście przyszło na myśl, że mogą wywierać dużą presję na kapłanie, ale nie widziała zbytnio, co z tym zrobić. Zresztą, jak było powiedziane, w tym stanie i tak nie mogła nikomu pomóc. Znowu. Chora czy nie i tak była… bezwartościowa. W tym momencie pewnie by nastąpiło coś w stylu: "ja im jeszcze pokażę", ale przez tę chorobę Oresta nie była pewna, czy zdąży. Och, pewnie, póki co jeszcze pożyje, tyle osób się o nią troszczy i w ogóle, ale... Śmierć nie wybiera. Oresta poczuła wzbierającą złość na siebie. Ogarnij się, krzyknęła na siebie w myślach. Przeżyj, spłać ten dług, a teraz najlepiej idź spać, jak masz takie bzdury gadać. Oresta zamknęła i tak przymknięte oczy. Była zmęczona tym pokasływaniem, krwią, czerwonymi ślipiami, katarem czyli jednym słowem: chorobą.
....
Ariusz
Konto zawieszone

Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 20
Spostrzegawczość: 21
Doświadczenie: 00

#25
09-01-2014, 00:34
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP

Odprowadził białogrzywego niepocieszonym spojrzeniem. Mimo iż zdawał sobie sprawę z irracjonalizmu zajścia oraz faktu, widząc ponury wyraz mordy lwa, sam się zmartwił, jakby miał z powodem czy też przyczyną owej emocji cokolwiek wspólnego. Nieprzyjemne uczucie ten cały smutek, przygważdża do ziemi i nawet nie sposób polubić jego istnienie; wściekłość chociażby, choć też niemiła lwiemu istnieniu, przynajmniej pcha do działania, mniej lub bardziej destruktywnego czy zgodnego z normalnie chłodnym umysłem. Po prostu... po raz kolejny wiedział iż nijak może pomóc. Był bezradny wobec zarówno większych jak i zupełnie mniej ważnych przypadków w życiu innych, nie mając możliwości by cokolwiek na to poradzić. W kimś takim jak on nie byłaby w stanie urodzić się myśl pod tytułem "jak dorosnę to im wszystkim jeszcze pokażę, jaki jestem wspaniały". Był w pełni świadomy swej niższości i ograniczeń; bez takowej, zbyt porywiste kocięta często pakują się w niebezpieczne sytuacje, czy zwyczajnie w bolesny sposób dostają lekcje od życia o porządku tego świata. Więc w czym problem? W akceptacji tego faktu? Chyba też nie. Cóż, emocje takie jak smutek często ogarniają mimowolnie, czasem nie sposób opierając się na logice zrozumieć dlaczego, więc może po prostu, niech malec da sobie z tym spokój. Jego maleńki umysłek już i tak ma z czym się spierać, chociażby z całą farsą a propos moralności w akcie zabójstwa... Gdyby nie stan w jakim znajdowała się Oresta, może nawet spytałby się jej, co ona ma na ten temat do powiedzenia. Może potrafiłaby otworzyć przed nim nowe sposoby myślenia o tym czym jest polowanie, bo nie rozumiał. Nie rozumiał jak taka istotka jak Serret mogła go uczyć iż zabijanie dla własnej korzyści jest dobre. Biło się w nim światło dzienne z nocnym, jak dobre stare wino, z cierpkim octem.
Jednak stan brązowej lwicy nie sprzyjał konwersacji. Ponad to, zielonooki czuł się coraz to bardziej zmulony chyląc jasny nos ku łapkom. Powieki się przymykały, uszy luźno stały, mięśnie się rozluźniały... nie! Nie będzie teraz spał. Nkiruma ruszył na odsiecz, zostawiając z nim chorą osobę, a on ma sobie teraz kimnąć?! Oooch nie. Jak by to wyglądało, gdyby jej stan się pogorszył, albo wpadł tu ktoś niepożądany, a szarak by to zwyczajnie przespał? Stosunkowo haniebnie. Podniósł więc łepek, postawił uszy

i pilnował.
Głos|Theme song
Mil­cze­nie to tek­st, który niez­wykle łat­wo jest błędnie zinterpretować

[Obrazek: ar_pod_copy_by_szczurzyslawa-d71spfj.png]

Oresta
Konto zawieszone

Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 63

#26
11-01-2014, 20:10
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)

Nie chodzi o to, by „pokazać, jaki jestem wspaniały”, tylko o to, by przestać być obciążeniem dla stada a zamiast tego stać się kimś pożytecznym. Oczywiście, że kocięta nie poradziłyby sobie bez pomocy i wsparcia innych, ale kiedyś dorosną i być może będą miały własne dzieci, którymi będą musiały się opiekować, nauczyć ich, jak wyżywić nie tylko siebie, ale rodzinę. To wszystko się w pewien sposób powtarza, takimi koleinami biegnie życie.
Oresta nie była kocięciem. Mimo to, odkąd dołączyła do stada, zmuszona była polegać w dużym stopniu na innych. Nkiruma osłaniał ją (choć nie tylko ją, ale Sami jest jeszcze młodsza, więc to się nie liczy) przed Mamburem, potem była zależna po kolei od Anubisa i Arhama, a teraz w pewnym stopniu od Ariusza, który właśnie leży i czuwa przy wejściu. Jeśli by się jej stan nagle pogorszył, to na kogo by mogła liczyć? Każdego dnia dostawała coś od innych. A Oresta nie lubiła niespłaconych długów.
Ale teraz nie warto się było z tego powodu rzucać.
Oresta zrobiła wydech. Wdech. I znowu wydech. Sen jak na złość nie przychodził. Oresta otworzyła oczy i wydawało się jej, że widzi ciemniejszą plamę. Jeśli ktoś tam był, co wcale nie było pewne, to był za mały jak na dorosłego lwa i raczej zbyt ciemny jak na Serret. - Wszystko gra, Arr? - spytała. Jej głos zabrzmiał lepiej, niż się spodziewała. Oresta uśmiechnęła się, mając nadzieję, że nie wygląda to makabrycznie (chuda lwica z poplątaną, nieco poplamioną sierścią, leżąca przed plamami własnej krwi, która się jeszcze uśmiecha; hm...).
Nawet rozmowa była lepsza niż leżenie i zajmowanie się chorowaniem. Przynajmniej odwracała uwagę.
....
Arham
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:110 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

#27
16-01-2014, 21:00
Prawa autorskie: Chotara

Tym razem nie zatrzymywał się i patrzył z sentymentem na żaden z elementów przyrody. W pośpiechu nawet nie zauważył Ariusza, tylko ruszył ku "magazynowi". Po dodaniu medykamentu do zbioru, skierował się od razu do części, w której ostatnio odpoczywała Oresta. U progu pomieszczenia stanął jak wryty, gdyż dotarło do niego, że czuje zapach krwi. Serce zaczęło mu mocniej walić, takiego rozwoju wypadków nie przewidywał. Spokój!, napomniał się. Nie wiesz przecież jeszcze, co się stało. I to chyba było najgorsze.
Zbliżał się powoli, nie ufając łapom, że udźwigną jego ciężar ciała i zatrzymał się w pewnej odległości. Przecież nie chciał się zarazić. Przyjrzał się badawczo pacjentce, przeklinając w duchu słaby dostęp do światła. Westchnął bezgłośnie, po czym stwierdził, że powinien coś powiedzieć.
- Jak się czujesz? - zapytał łagodnie.
Nie no, pytanie pierwsza klasa! Na pewno powie, że dużo lepiej i podziękuje za troskę, a potem wyjdzie z groty. Rany, jakie te pierwsze myśli są głupie... No nic, usłyszy odpowiedź, a potem... Co potem? Poda jej lek? Ten sam czy nowy? Ciężko zdecydować się na cokolwiek.
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

#28
17-01-2014, 00:58
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

// Btw - Anubisa tu nie ma, wyszedł po jakieś roślinki i nie wrócił. Pisałam do niego, oficjalna wersja jest taka i jej się trzymajmy. //

Niebawem w okolicy groty znalazły się dwie inne osoby, z których jedna była tu całkowicie obca, a druga wręcz przeciwnie. Zatrzymawszy się nieopodal wejścia, lwica zawiesiła poważne spojrzenie na swym towarzyszu.
- Zaraz wrócę - oznajmiła mu, choć nie brzmiało to tak pewnie, jak miała nadzieję, że będzie.
Wyminęła Mako z wyrazem niepokoju na jasnym obliczu. Stąpała powoli, ostrożnie, jakby nie chcąc zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. W tym momencie to nie Kapłanka była najważniejsza, a chorzy Srebrni i Lwioziemcy, którym należało pomóc bez chwili zwłoki.
Skinęła łbem ku obecnym, przenosząc baczne, acz ciepłe spojrzenie błękitnych ślepi z jednej persony na drugą. Nikogo przy tym nie pominęłą - ani Oresty, ani Arhama, ani nawet młodzika o trudnej do nazwania ciemnej barwie sierści, którego nigdy wcześniej nie dane jej było spotkać.
Poczuła pewne nieprzyjemne ukłucie w sercu, zdawszy sobie sprawę z tego, że jednego lwa niewątpliwie tutaj brakuje. Postanowiła odłożyć tę sprawę na później, a tymczasem po cichu, choć pewnie, przystąpiła kilka kroków w kierunku czarnogrzywego. Przystanęła tuż obok.
- Arhamie, wybacz, że ci przerwę, ale to pilne - ozwała się doń z łagodnym, trochę smutnym uśmiechem. - Gdy już dokończysz to, co robisz, chciałabym prosić cię na chwilę.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
Oresta
Konto zawieszone

Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 63

#29
17-01-2014, 23:14
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)

Szary kształt wyminął Ariusza i poszedł gdzieś w głąb jaskini. Oresta przez chwilę zastanawiała się, czy lwiątko nie zostanie rozdeptane, ale nic takiego oczywiście nie miało miejsca. – Arham? – spytała cicho, zbyt cicho, by wspomniany osobnik ją usłyszał, ale może za to Ariusz zrozumie, że to prawdopodobnie medyk, a nie dziwny nieznajomy, który wtargnął do Groty. Nie mogła przecież wiedzieć, że lwiątko miało już przyjemność poznania Arhama.
A oto i on w całej swojej krasie. Oresta zmartwiła się, widząc jego reakcję. Aż tak z nią źle? Fakt, wykaszliwanie sobie wnętrzności nie należy do oznak zdrowia, ale chyba nie… nie umrze, prawda? – Dobrze. – odpowiedziała bez zastanowienia, po czym dodała – Tyle że gorzej. – Czy on musi mówić takim tonem? Tak łagodnie, taki udawany spokój. Nie powinna mieć mu za złe tego, że się o nią troszczy, ale z jakiś powodów ją to denerwowało. Zaraz Oresta usłyszała kolejny głos i ze zdziwieniem uświadomiła sobie, że w Grocie jest jeszcze jedna osoba. Nawet kapłanka wydawała się być nieco bardziej miła, choć może to tylko jej odczucie. A może raczej zaniepokojona? Oresta skarciła się w myślach. Wszystko będzie dobrze. A jeśli umrze... taka widać byłaby wola Księżyca.
....
Ariusz
Konto zawieszone

Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 20
Spostrzegawczość: 21
Doświadczenie: 00

#30
18-01-2014, 00:11
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP

Nie negował myślenia Oresty, tej, która to siedziała po prawicy Kapłana, o czym to młodzik jeszcze nie miał prawa wiedzieć. Gdyby je znał, prawdopodobnie bardzo by je sobie pochwalił. Szczytny to cel, przestać być ciężarem, a stać się opoką, ważną i pełnowartościową osobą. Użyteczną. Zaprawdę, piękne i godne pochwały, tylko, że on... wiedział iż nie potrafi i jeszcze długo potrafić nie będzie. Jedyne co, to nie zmarnować faktu iż przygarnął, ocalił go Nkiruma, chronić swe życie oraz życie tych, których żywot dla kapłana jest ważny. Szary lew stał się dla niego ucieleśnieniem wszelkiego dobra, szlachetności i wszystkiego co wspaniałe; stał się tym, czym dla każdego srebrnego powinien być księżyc. Stał się dla niego księżycem. Ślepo weń wpatrzony, skruszony i uniżony sługa, będzie siedział po jego lewicy, czekając na rozkazy.
Poprawił klucz pod swoimi łapkami, po czym położył się nieco wygodniej, acz wciąż brzuchem do dołu, nieco spięty, czujny, ciemnymi uszkami wyłapując każdy, nawet najcichszy szum. Lecz cóż to, zwykły głos, który wydobył się z pokrytego krwią gardła lwicy dziwnie wytrącił malca z dotychczasowej, nazwijmy to, równowagi, uniemożliwiając mu powrócenie do swojego rytmu egzystowania. Zamrugał parokrotnie wlepiając zielone spojrzenie w to niebieskie, które jednak walczyło aktualnie z czerwienią o byt w oczach adeptki. Czy wszystko gra? Czy wszystko gra u niego? Na prawdę? Ona, przy nim bezradnym pluje krwią i choruje sobie niespokojnie, pokarana ostrzem losu i... pyta się czy wszystko gra? Nie miał pojęcia dlaczego tak nim to wstrząsnęło, ale wpatrywał się w nią z pół otwartym pyszczkiem, nie umiejąc zebrać się na odpowiedź. Nie miał nawet czasu by zacząć się katować w myślach iż towarzyszka uzna jego milczenie za niegrzeczne, albowiem wkrótce pojawił się we wnętrzu urokliwej groty medyk. Och, jak dobrze, że nikt nowy. Odsapnął. Nie, nie ma nic do żadnego lwa od tak, ale jak już wcześniej to było napomniane- nie jest ekstrawertykiem, czerpiącym z nowych znajomości energię czy przyjemność. Postawił pogodnie uszy i posłał mu powitalne spojrzenie, które ten niestety zignorował, przez co szarak na powrót się skulił, piastując jednak w sercu ulgę, ulgę iż pewien mały ciężar spadł z jego barków- do chorej przyszedł lekarz. Ponadto! Dorosły członek Srebrnych, co jako tako zwalniało go z niemo nadanej mu roli strażnika. Obserwował Arhama uważnie, każdy jego ruch, drgnięcie głosu, oznaki wewnętrznych wyrzutów. Tak, wrażliwa dusza dziecka chłonęła to natychmiastowo. Wciąż nie czuł się przy owym bezpiecznie. Czuł, że potrzebował aktualnie innego szarego przy sobie.
Jednak znów, ktoś, aaa, czy Ariusz może pójść i się skryć w czyjejś opiekuńczej piersi? Lecz jakże jego nastawienie uległo zmianie, gdy dostrzegł owego "gościa", winnego zwać się gospodarzem. Jej delikatność i skromność momentalnie uderzyły i urzekły kociaka, który to nie umiał oderwać od jasnego zjawiska wzroku. Biała lwica. Jak to opisywała Serret czarnogrzywemu samcowi? Biała, błękitnooka lwica z równie białymi włosami i warkoczem. Źrenice szramokarkiego się rozszerzyły, gdy dotarło do niego iż stoi przed nim sama Kapłanka; Inés o ile dobrze pamiętał. A pamiętał dobrze. Szybko przywołał się do porządku, powstał i skłonił przed nią głowę, cofając się krok czy dwa. W końcu ją poznał... powiedzmy.
Głos|Theme song
Mil­cze­nie to tek­st, który niez­wykle łat­wo jest błędnie zinterpretować

[Obrazek: ar_pod_copy_by_szczurzyslawa-d71spfj.png]



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości