♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Badu
Konto zawieszone

Gatunek:Pawian Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:52 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 5

15-08-2017, 13:57
Prawa autorskie: Ja

Czy mogłoby być prawdą to co mówiła lwica z tatuażami? Nie wiadomo, lecz Badu pomimo nie wiary, chciałaby żeby tak było, podobała jej się idea równości. W głębi duszy od momentu w którym zaczęła się jej niewola wśród lwów, marzyła by być taka jak one, równa tym majestatycznym, ale także okrutnym drapieżnikom, podziwiała je, a jednocześnie panicznie się ich bała i chowała głęboko w sobie urazę za krzywdę jaką doznała od przedstawicieli lwiego gatunku. Ale nie wszystkie lwy są złe, czego dowodem była jej zmarła opiekunka. 
Badu otrząsnęła się szybko z zamyślenia, wysłuchując słów Hatsuyuki. Kiedy nie miało się żadnego konkretnego celu w życiu, miło byłoby czuć się przydatnym, potrzebnym, jej chwytne dłonie były cenne, ale najpierw musiałaby pokonać lęk i nieufność, które nie pozwoliły jej zejść nawet z drzewa, bała się zaryzykować. Nie zdążyła nic odpowiedzieć na propozycje lwicy, bo nim się zastanowiła, tamta już odeszła. Pawianicy nieco ulżyło, gdy jednego z lwów ubyło, ale dręczyło też lekkie poczucie winy, pewnie też przez jej strach ta lwica odeszła, nie chcąc by źle się czuła w jej towarzystwie. A to chyba wystarczający dowód? Na to że te lwy nie wydawały się, a rzeczywiście były przyjazne.
- Dziękuje - odpowiedziała Vincentowi, doceniała że pozwolił jej zostać w bezpiecznym miejscu, w którym czuła się tak czy inaczej pewniej, niż jakby musiała stanąć przed lwami. Na samą myśl przypominał jej się obraz, jak kiedyś bez powodu oberwała łapą uzbrojoną w pazury...
- Jestem Badu - odpowiedziała, próbując odgonić od siebie te myśli, na szczęście jej się to udało, jak zwykle zamknęła wszystko w sobie i przybrała na pysk delikatny, serdeczny uśmiech.
Na jej grzbiecie widnieje blizna po lwich kłach, pamiątka z dzieciństwa, gdy omal nie zginęła.
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

15-08-2017, 21:21
Prawa autorskie: Własne

-Bardzo miło mi Cię poznać, Badu.-
Vincent uśmiechnął się do niej przyjaźnie a w jego głosie dało się wyczuć dobroć i zadowolenie. Owinął swoim ogonem tylne łapy, spoglądając to raz na Omarę, która zamilkła, to raz na pawianicę. Cisza, która zapanowała po jego słowach nie trwała jednak długo, gdyż znachor postanowił kontynuować rozmowę z gośćmi. Przyglądając się tak człekokształtnej siedzącej na drzewie dostrzegł w jej spojrzeniu coś na wzór strachu i zamyślenia. Odetchnął i zastrzygł jednym uchem.
-Wszystko w porządku?-
Zapytał spoglądając na brązową z uwagą ale i swego rodzaju troską.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
Badu
Konto zawieszone

Gatunek:Pawian Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:52 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 5

19-08-2017, 15:10
Prawa autorskie: Ja

Gdy pierwszy strach mijał, koczkodanka utrzymywała już pogodny wyraz pyska, nie zdradzający jej głęboko skrywanej przeszłości, myśli i uczuć. Aczkolwiek oczy były przecież zwierciadłem duszy i gdyby im się przyjrzeć bardzo uważnie, bardzo głęboko, dostrzegłoby się że są pełne skrywanego cierpienia, które Badu starała się zamaskować. Podobnie jak i strach, jednak z nim było już trudniej i mimo wszystko jej nie opuszczał, ale nabierała coraz więcej pewności, choć milcząca Omara trochę ją niepokoiła. A cisza jaka przez chwilę zapadła zaraz po słowach Vincenta, sprawiła że pawianica nie mogła odgonić się od myśli i jakby bardziej uważnie przyglądała się obu lwom, było w tym jednak już więcej ciekawości niż strachu. 
- Tak - odpowiedziała krótko, choć nie do końca wszystko było dobrze, ale nawet najbardziej zaufanej osobie nie powiedziałaby że coś ją dręczy. Zastanawiały ją nadal słowa lwicy z tatuażami, ale też przyszła na myśl inna kwestia.
- Jeśli mogę zapytać, czy u was w... - zawahała się, czy może ich nazwać "stadem"? Skoro już mieli inną, swoją nazwę, bała się, zupełnie nie potrzebnie, ale sama Badu tego nie wiedziała. Wolała być ostrożna, nie będąc pewna czy jak użyję tego słowa nie urazi Vincenta, więc zastanowiła się chwilę nad posłyszaną wcześniej nazwą: - Cesarstwie... - wypowiedziała ostrożnie: - ...są też inne gatunki? 
Na jej grzbiecie widnieje blizna po lwich kłach, pamiątka z dzieciństwa, gdy omal nie zginęła.
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

26-08-2017, 16:29
Prawa autorskie: Własne

Medyk patrząc w górę na Badu nadstawił uszy, słuchając jej. Kiedy zapytała się o Cesarstwo i o zwierzęta do niego należące Vincent uśmiechnął się delikatnie.
-Nie ma, ale gdyby inne zwierzę chciało do nas dołączyć myślę, że nie byłby to problem. Wszyscy w Cesarstwie traktują się z szacunkiem, nieważne, kto jakiego jest gatunku.-
Uśmiechnął się do pawianicy szczerze. Po chwili skinął ku niej delikatnie łbem.
-Jeśli byłabyś zainteresowana zaprowadziłbym Cię do naszego Cesarza Hakiego, który z pewnością przyjąłby Cię pod swoje skrzydła. Wszyscy tutaj traktujemy siebie jak rodzinę.-
Siedząc tak nie spuszczał z niej wzroku, z którego dało się wyczytać chęć do działania i dobroć. Siedząc tak owinął ogon naokoło swoich tylnych łap.
-Jeśli jest to dla Ciebie propozycja zbyt... Że tak to ujmę, "nagła", przepraszam. Widzę, że nie jest Ci komfortowo.-
Powiedział i westchnął cicho.
-I jestem w stanie to zrozumieć jak najbardziej. Tak więc jeśli chciałabyś jeszcze się czegoś dowiedzieć o naszym stadzie pytaj śmiało. Nie bój się.-
Uśmiechnął się do niej z troską.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-08-2017, 16:31 przez Vincent.)
Omara
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 36

28-08-2017, 12:28
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*

Lwica słuchała w milczeniu całego dialogu. Musiała przyznać, ze samiec bardzo ciekawie mówił. Stado sprawiało wrażenie bardzo ciekawego, a ona sama szukała sobie jakiegoś azylu, by nie byc do końca zycia samotniczką.
- To bardzo ciekawe co mówisz. Czy dla mnie również znajdzie sie tu miejsce? - odpowiedziała zaintrygowana, po chwili jednak gdy zdała sobie sprawę z jej domniemanej natrętności spuściła z zakłopotania wzrok i zagryzła dolną wargę.
Badu
Konto zawieszone

Gatunek:Pawian Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:52 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 5

31-08-2017, 13:24
Prawa autorskie: Ja

Wszystko brzmiało bardzo zachęcająco i pięknie, ale pawianica nie mogła tak po prostu w to uwierzyć. Bała się że się zawiedzie, bała się lwów. Vincent nie wyglądał już w jej oczach na kogoś kto chciałby ją skrzywdzić, przeciwnie, ale mimo wszystko wciąż nie chciała zaufać. Wiedziała co to szacunek, doświadczyła go w najmniejszym stopniu, tak jak i zaznała cząstkę rodziny, a to wszystko od swojej lwiej opiekunki, ale w tamtym czasie poznała już jak okrutne potrafią być lwy. Była rozdarta, chciała znaleźć dla siebie miejsce, chciała mieć rodzinę, taką gdzie nikt nikogo nie krzywdzi, ale bała się że to tylko słowa i skończy znów tak samo. Zresztą póki co byłaby jedynym odmieńcem w stadzie, innym gatunkiem niż lew, a to zbyt boleśnie przypominało jej poprzednie życie. Ale przecież Vincent jej nie zmuszał, a proponował, zachęcał. Decyzja należała do niej. I znów ogarnął ją strach, co będzie jeśli odmówi? Nigdy nie miała nic do powiedzenia, ale te czasy minęły, teraz wszystko miało ulec zmianie.
- Masz rację... To, to dla mnie zbyt szybko, by podjąć decyzje... - odpowiedziała niepewnie, uśmiechając się przepraszająco. Chciała w ten sposób zyskać na czasie. Co robić? Zaryzykować? Drugi raz nie będzie już tak łatwo uciec. A może to wszystko prawda? 
Kiedy odezwała się Omara, Badu zastanowiła się czy nie byłoby łatwiej, dołączyć im w dwójkę? Ledwo się poznały, koczkodanka i tak nie potrafiła zaufać w pełni żadnemu lwu, ale były w miej więcej tym samym położeniu. Jedyna różnica polegała na tym że Omara była lwem, a ona wciąż pozostawała pawianem. 
- I-ile was jest? - zapytała po chwili, niepokojąc się jak duże okaże się stado, to poprzednie było ogromne w oczach koczkodanki. Czym mniej lwów, tym łatwiej się odnaleźć.
Na jej grzbiecie widnieje blizna po lwich kłach, pamiątka z dzieciństwa, gdy omal nie zginęła.
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

12-09-2017, 22:10
Prawa autorskie: Własne

Popatrzył na Omarę z uśmiechem, jednak gdy dostrzegł jej zakłopotanie na pysku chwilę później Vincent odetchnął spokojnie. Podszedł do niej i pochylił się nieco aby móc popatrzyć jej w oczy.
-Znajdzie się.-
Odparł i posłał jej przyjazny uśmiech. Potem zerknął na Badu i zamyślił się na chwilę.
-Hm... Daj mi moment.-
Odparł i w myślach zaczął liczyć wszystkich których spamiętał ze stada.
-Haki, Vari... Moyo, Yuki, Athastan... Ua... Jak na razie jest nas siódemka, łącznie ze mną.-
Odparł i ponownie przysiadł na ziemi.

[wybaczcie mi za zapłon :c]
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
Badu
Konto zawieszone

Gatunek:Pawian Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:52 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 5

14-09-2017, 17:36
Prawa autorskie: Ja

Pawianica obserwowała wszystko z wciąż bezpiecznej dla niej wysokości, tak bardzo się bała że się zawiedzie, widziała że lwy są przyjazne, zwłaszcza Vincent, nie zrobili tak na prawdę niczego co mogłoby wydać się Badu podejrzliwe, ale bała się że to tylko doskonała gra aktorska. Na ile jednak dało się udawać? 
W napięciu oczekiwała odpowiedzi. Na szczęście, porównując jej dawny "dom", tutaj lwów było trzy razy mniej. I jeszcze, mogła poznać ich z imienia, a w poprzednim stadzie, nikt się tym zbytnio nie przejmował, Badu była tam traktowana jak zwykłe zero, zupełnie odmiennie niż tutaj. Z tego powodu posłała Vincentowi lekki, wdzięczny uśmiech. Wahając się, może nie nad kolejnym pytaniem, a bardziej prośbą. Milczała długo, długo się zastanawiając czy to dobry pomysł, w końcu się jednak przełamując.
- Czy mogłabym... - i znów się zawahała: - Poznać chociaż część z nich, zanim... Podjęłabym decyzje? Nie chcę sprawiać problemów, to tylko prośba - wolała powiedzieć te ostatnie, dosyć oczywiste słowa na głos, w strachu że może zdenerwować tym lwa. Czy nie prosiła o zbyt wiele? Chciała tylko upewnić się że inni członkowie Cesarstwa nie zrobią jej krzywdy, gdyby przyszło jej dołączyć, a tego choć bardzo chciała znaleźć swoje miejsce, panicznie się bała.
Na jej grzbiecie widnieje blizna po lwich kłach, pamiątka z dzieciństwa, gdy omal nie zginęła.
Omara
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 36

17-09-2017, 21:14
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*

Vincent był niezwykle uprzejmy, co niemalże od razu wzbudziło w samicy pewną sympatię w stosunku do niego. Dowiedziawszy się co nieco o tych terenach, rozważała nawet dołączenie do tego stada. I nawet mogłaby tutaj, ale...przedtem chciałaby zobaczyć resztę terenów. Oczywiście, o ile szanowny pan Vincent pozwoli.
- To bardzo miłe z pana strony - skwitowała, po czym rozejrzała sie dookoła.
- Chciałabym się trochę tu przejść i zapoznać się z waszymi ziemiami? Czy jest taka możliwość? - dodała, mając na uwadze świadomość, że na zajętych przez stado ziemiach może być jakaś straż, którą może zdziwić, zaskoczyć przybycie obcego. Może Vincent zgodzi się ją oprowadzić?
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

27-09-2017, 20:41
Prawa autorskie: Własne

-Jasne.-
Vincent kwinął ku Badu z uśmiechem i powoli wstał z ziemi.
-Chodźcie więc za mną. Zaprowadzę was do naszego Cesarza, którego powinnyście poznać jako pierwszego. Przy okazji pokażę wam trochę terenów po drodze.-
Odparł odpowiadając tym samym i pawianicy i Omarze. Posłał im przyjazny uśmiech i zaczął powoli iść w stronę góry Kilimandżaro.

[ZT]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-03-2018, 16:49 przez Vincent.)
Omara
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 36

28-09-2017, 18:48
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*

- Wspaniale - skwitowała z uśmiechem odpowiedź Vincenta, po czym podniosła zadek z ziemi, by stanąć przy swoim ,,przewodniku'', jeśli to tak mogła nazwać.
- No to prowadź - dodała, lecz zanim ruszyła za lwem, obejrzała się za siebie, by sprawdzić, czy Badu do nich nie dołączy. Krótkim ruchem głowy, zasygnalizowała naczelnej samicy, by ta w razie czego wskoczyła na jej grzbiet, po czym zaczęła podążać za samcem.

/Mogę dać z.t.?/
Badu
Konto zawieszone

Gatunek:Pawian Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:52 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 5

28-09-2017, 23:21
Prawa autorskie: Ja

Odpowiedziała po raz kolejnym wdzięcznym, choć w dalszym ciągu delikatnym uśmiechem.
- Dziękuję - odparła dopiero kiedy Vincent skończył mówić, była wdzięczna za wszystko, bo ani nie przepędzono jej stąd, ani nie uznano za intruza, mimo naruszenia granic, ani źle nie potraktowano, a nawet Vincent był gotów spełnić jej prośbę, jak i tą Omary. I była zaskoczona na taką odmianę, miło zaskoczona, lwy okazały się przyjazne i bardzo nie chciała w to wątpić, ale wciąż jeszcze się bała, nie mogła pozbyć się do końca głęboko zakorzenionego strachu i traumy. Nagle zdała sobie sprawę że musi zejść, opuścić bezpieczne miejsce jakim było dla niej drzewo, przez co ogarnął ją strach, którego niemal już się pozbyła. Niby jak Badu to sobie wyobrażała? Przecież wiedziała że tak może się stać, ale wydawała jej się ta ewentualność na tyle odległa że nie przyjmowała jej do świadomości. Powtarzała sobie w myślach że zachowanie Vincenta i Omary przecież nagle się nie zmieni o 180 stopni jak tylko znajdzie się na ziemi, mimo że dawne przeżycia nie pozwalały jej w to wierzyć, to te zapewnienia musiały jej teraz wystarczyć i zmotywować do działania.
Podniosła się na wszystkie cztery łapy, czekając, w ramach ostrożności. Gdy lwy już nieco się oddaliły, powoli na trzęsących się lekko łapach zeskakiwała na niższe gałęzie, aż w końcu znalazła się na ziemi, starając się nie panikować. Gdyby zdecydowali się na jakiś gwałtowny ruch, uciekłaby jeszcze na drzewo i już z niego nie schodziła. 
Dostrzegła gest Omary, nie wiedząc czy dobrze go zrozumiała, niestety na taką bliskość nie była jeszcze gotowa, by iść obok lwicy, bo nie przyszło jej do głowy że miałaby podróżować na jej grzbiecie. 
Przez dobrą chwilę wahała się co robić, ale przecież sama o to prosiła, ucieczka byłaby bardzo nie taktowna, do tego te wyrzuty sumienia że tak się zachowała, tak odwdzięczyła za okazaną jej dobroć, a to wszystko przez być może absurdalny strach. 
W końcu ruszyła za Vincentem i Omarą, żwawym krokiem by ich dogonić, a jednocześnie móc trzymać się z tyłu, zachować dystans kilku kroków, który dawał jej jakieś poczucie bezpieczeństwa. Badu miała nadzieje że nie będą jej mieli tego za złe, bardzo chciała im w pełni zaufać, miała małe wyrzuty sumienia że nie może tego przezwyciężyć, od razu pokonać własnego strachu, robiła to małymi krokami i jak na razie szło jej dobrze, w końcu udało jej się powstrzymać odruch ucieczki i podążyć za nowo poznanymi lwami, z nadzieją że będzie dobrze. 

/zt?
Na jej grzbiecie widnieje blizna po lwich kłach, pamiątka z dzieciństwa, gdy omal nie zginęła.
Kamui
Wódz
*

Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Nietoperz borsuczy Liczba postów:496 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 86
Siła: 81
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 15

21-03-2018, 11:49
Prawa autorskie: Ian Hinley/kosekiasai/XylaX

Zaszedł aż tu, pod granice śmieżnego lasu chcąc ominąć wąwóz piekielną pustynie i góry. Miał nadzieję że droga na tereny Królestwa będzie krótsza. Może jednak było zaryzykować i przejść przez kanion? Szczyt pory deszczowej nie sprzyja wędrówce i właśnie odbył lekcję po której będzie mieć tego świadomość. 
Przystanął. Miał za plecami ogromną górę, pod łapami śnieg, nadal był w Afryce? Jak żył nigdy przedtem nie miał styczności z białym mrożącym łapy puchem. Odnalazł pod drzewem odsłonięty kawałek gleby i tam na chwilę postanowił przysiąć. 
- Zobaczmy.. -  Zgarnął kamyk, patyk i szyszke. Kamykiem oznaczył Skalę Skazy, szyszką Kilimandżaro, a patykiem obrysował rzekę, pustynie i kilka innych lokacji które znał.
Jester
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:57 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

21-03-2018, 15:15
Prawa autorskie: Salvathi
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Cecezelea)

Jak jest śnieg, to muszą być i bałwany. Chciaż chwila, czy one przypadkiem nie powinny być śnieżnobiałe, a nie szkarłatno-ziemne? I czy nie powinny przypadkiem stać tam, gdzie ktoś je postawił, a nie skakać w każdą napotkaną zaspę? Nieeeee, skądże. Przecież każdy bałwan uwielbia skakać w zaspy. A to, że są zimne, przecież wcale nie ma znaczenia. Choć trochę łapek nie czuć. Dziwne. I dziwne też, że coś brzuszek trochę bolał. Ale przecież całkiem niedawno jadła, więc o co chodzi? Lwiczka nie wiedziała, więc postanowiła to zignorować. Średnio pomogło. Zaspy to z pewnością ucieszyło, bo każda kolejna była tratowana z coraz mniejszym entuzjazmem. Ale Jesterki nie cieszyło. W pewnym momencie zupełnie zrezygnowała ze swoich szarż i tylko szła. Ostatecznie jednak i to ją przerosło, więc siadła na śniegu, postanawiając zająć się teraz wyglądanie jak naburmuszona kupa błota.
Cecezelela
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:34 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

21-03-2018, 23:29
Prawa autorskie: Disney, filtry Ja
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Jester)

Tuż za siostrą biegł jej braciszek. Śnieg, bieganie i lizanie trochę wyczyściło lewka i choć nadal rozróżnienie sierści od błota mogło być trudne, na tym szaroburym tle wybijały się coraz to nowe prześwity skóry. Dodatkowo młodego wszystko niemiłosiernie swędziało.  Z początku też skakał, ale po chwili stwierdził, że jednak antylopa zrobiła go za grubego na takie zabawy i legł koło siostry. A może raczej ległby gdyby nie fakt, że zobaczył lwa. Niemamę. Nietatę. Nie ufał mu. Jakoś... podejrzanie wyglądał. I tak Cec postanowił zostać szpiegiem. Przychyli pierś do podłoża, wypiął tyłek i w głośnej parodii skradania się podszedł bliżej. Może uda mu się zobaczyć co ten ktoś tak rysuje? ,, Krył się" pośród zasp i wychylił się zza jednej z niech mieszczącej się za plecami Kamuiego z zamiarem obserwacji . Ale kąt nachylenia niestety był zbyt duży i młody wywalił się na łeb. Potrząsnął główką i szybko wycofał się zaspę. ,,Nie widział mnie, nie widział".
[Obrazek: cec_sygnatura_png_by_lulubabulu-dc5aa8c.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości