♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Asuan
Gość

 
#31
02-11-2012, 20:04

1. Nie offtopuj
a po
2. Cytat:
Cytat:- Proszę – powiedziała cicho i niewyraźnie, aczkolwiek w miarę zrozumiale. Nie do końca była świadoma, co słowo to oznaczało, jednakże podsłuchała je, jak matka wypowiadała [...]
Khayaal
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat i 9 miesięcy Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:1,030 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 10

#32
02-11-2012, 20:07
Prawa autorskie: av: malaika4
Tytuł pozafabularny: VIP

//tu chodzi o niewykształconą krtań, która nie jest w stanie wydać złożonego dźwięku. tak samo jak ludzkie niemowlęta.
Postać specjalna: Khayaal posiada zdolność pośredniczenia między światami żywych i umarłych. W miejscach mistycznych, związanych silnie z daną postacią, przy Ołtarzu Staroone, nad Jeziorem Duchów potrafi przyzwać daną duszę i dać jej głos. W jej obecności duchy stają się silniejsze i bardziej stabilne - nie są zagrożeniem fizycznym, ale stają się lepiej widoczne i słyszalne.
Samara
Gość

 
#33
02-11-2012, 20:25
Prawa autorskie: av: malaika4
Tytuł pozafabularny: VIP

// po pierwsze, będe offtopować, jeżeli uznam to za stosowne, pani niedoszły admin. A po drugie, wykarz się pokorom, a nie walcz ze wszystkimi do okoła, bo nigdy nie wygrasz. Ja czytać umiem, a uwagę Ci zwróciłam, ze wzgledów, które napisała Khay.
Idiots. Idiots everywhere.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#34
03-11-2012, 18:56

- Sama ją zjedz. Nie jem mięsa, głupi kocie.
Słonica zawachlowała uchem od strony Samary, która chyba też w życiu słonia nie widziała albo wierzyła w opowieści o straszliwym upiorze Motu, którego wieczny głód dało się zaspokoić tylko żywym mięsem i świeżą krwią. Niania opowiadała jej o tym, gdy jeszcze była małym szkrabem i biegała za dorosłymi samicami, wiążąc trąbę wokół ich ogonka.
Tak, teraz był odpowiedni czas na wspominanie życia... Słonica zawiesiła się, a miodowe oczy przeszkliły się lekko, gdy odpłynęła wgłąb własnej czaszki. Z Asuan nie zrobiła nic, nie rozumiejąc popiskiwań, które wydobywały się z miniaturowej krtani. Zostawiła ją taką wiszącą w powietrzu, w uchwycie trąby, narażoną na powiewy zimna, które zaczęło napływać nie wiadomo skąd...
Samara
Gość

 
#35
05-11-2012, 00:23

- Wszystkiego trzeba w życiu spróbować.- odparła, beznamiętnym wzrokiem omotując słonicę.
Cóż.. Skoro to są ostatnie chwile w jej życiu, czemu by nie spróbować? Spróbować choć raz bycia na szczycie łańcucha pokarmowego.

[ Dodano: 2012-11-05, 23:07 ]
Lwica tak jeszcze chwile obserwowała ruchy słonicy, aż w końcu postanowiła zabrać zad ze sobą i udać się w jakieś przyjemniejsze miejsce, oddając losy lwiątka w ręce losu.


zt
Asuan
Gość

 
#36
06-11-2012, 20:17

/Wiem, Padme, o co ci chodzi, ale tylko napisałam normalnie. Brzmieć brzmiało by to jakoś jak „plose” o ile nie gorzej. Pasuje?


I co mała miała niby robić? Wisiała w powietrzu, w objęciach słoniowej trąby, cała w ślinie. Co jakiś czas piskała głośniej, byleby ją wypuścili, a najlepiej zanieśli do któregoś z rodziców. Wiatr nie zbyt ją pocieszył, ponieważ robiło się jej zimno. Załkała wiec cicho, czując się przygwożdżona do ściany. Nie miała żadnego wyjścia, jak tylko czekać. Proszę, weź mnie do taty, mówiła po swojemu. Co za ironia losu – takie to jeszcze małe, a już poznaje gorycz życia.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#37
06-11-2012, 21:28

//To jest ten moment, w którym do gry wejdą kości. Wybieraj - parzyste lub nie. Wrzuć mi tylko decyzję, dam Ci następnego posta.
I niewykształcona krtań oznacza niewykształconą krtań, a nie niewyrobiony język. Asuan nie jest w stanie nawet dziamgać okołosłownie - tylko piszczeć. Ewentualnie skamleć.//


Słonica zakończyła wreszcie swoje przemyślenia, długo po tym, jak Samara opuściła ten teren. Niekokos był wyjątkowo nieżyciowy i nic nie robił, więc może jednak był orzechem? Ale nie, pamiętała, że nie miał odpowiedniej budowy - a choć wiele w niej szwankowało, pamięć miała wciąż znakomitą. Jak wszystkie słonie.
Zastanawiała się teraz, co zrobić z tym czymś, co wcześniej było ruchome, a teraz już tylko piszczało. Obejrzała to sobie z bliska, z jednej i z drugiej strony. To chyba jakieś młode, bo miało łapy i łeb, tylko maleńkie... Zostawili je na cmentarzysku? Najwyraźniej nie było dostatecznie silne, by przeżyć. Albo ktoś ukradł ją rodzicom, a ostatnią powinnością słonicy jest ją zwrócić?
Nadszedł czas decyzji.
Asuan
Gość

 
#38
06-11-2012, 21:58

Wybieram liczby parzyste
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#39
07-11-2012, 18:18

//Komisyjny rzut wyniósł siedem.//

Słonica zadecydowała wreszcie. Samara, tamta lwica, która była tutaj z lwiątkiem, kazała je zjeść. Poszła sobie, nie interesując się losem kocięcia, a ono samo nie próbowało się wyrywać i piszczało słabo, bez przekonania. Nie wykazywało woli życia. Przynieśli tu, by je zabić...
Samica odstawiła lwiątko na szczyt tej czaszki, na której wcześniej siedziała Samara, i popchnęła je lekko, by odkleiło się od tej trąby. Wyziębiona Asuan leżała teraz na zimnej kości, wystawiona na żer słońca i deszczu, zależnie, co przyjdzie wcześniej. Zaczęła się trząść.
- Umrzemy razem. Ty tutaj, ja niżej.
Powiedziała w zadumie słonica, widząc małą znów jako brązową kulkę, wielkością przypominającą ulubiony orzech. I oddaliła się stamtąd, by niedaleko położyć się na kolanach, później na boku i westchnąć ciężko.
Wkrótce skona. A Asuan, jeśli ktoś nie przyjdzie jej na ratunek, umrze na koci katar, który zbierał krwawe żniwo wśród niedorosłych kotów...


Asuan złapała koci katar. Potrzebuje pomocy medyka - ta choroba nie przejdzie sama. I bazując na rzeczywistym przebiegu tej choroby u małych kociąt, jest zagrożona utratą powonienia, wzroku, a bez leczenia zapaleniem mózgu i śmiercią.
Asuan
Gość

 
#40
07-11-2012, 18:43

Młodej naprawdę zrobiło się zimno. Ani jedzenia, ani nikt jej do siebie nie chciał przytulić. Nawet słonica ją odłożyła. I ten deszcz… Nie, to było za dużo, jak na tę osóbkę. Kiedy tylko Brązowa poczuła, jak trąba samicy zostawia ją na tym lodowanym podłożu zaczęła piszczeć jak najęta. Jej małe ciało trzęsło się całe, futerko raczej nie zbyt dużo dało. Proszę, weź mnie stąd! zdawała się krzyczeć. Wiedziała, że musi coś zrobić, by ją zauważono. Morskie oczęta spoczęły na Szarej, po czym uleciała z nich łezka. Z początku wolno pomykała ku dołowi, by dopiero chwilę potem opaść i bezwładnie rozpić się o czaszkę słonia. Kilka kolejnych pisków, a każdy głośniejszy niż poprzednie, wyrwało się z jej niewielkiego gardziołka. Ach, słonico, zrozum proszę, że cię potrzebuję.
Selene
Gość

 
#41
11-11-2012, 18:06

Cisza. Nieraz tak pożądana a tak odległa. Jednak to miejsce było jednym z tych bardziej milczącej. Śmierć była tutaj bliższa niż gdziekolwiek indziej. PRzy niej każdy milczy.
Selene wraz z Sanamu mogła sobie równie dobrze skrócić drogę, idąć prosto w dół rzeki. Mimo tego wybrała trasę właśnie przez cmentarzysko. Niegdyś nie darzyła tego miejsca taką sympatią, ale teraz... Teraz jej się podobało. Bliskość śmierci i agonii był tutaj aż przytłaczająca.
Szła dlatego też pomiędzy kupkami usypanych kości. Było tutaj tak spokojnie... Bez problemu pośród tej ciszy wyłapała cichnący oddech. Raz za razem coraz płytszy. Ciekawość wzięła nad nią górę i ruszyła w kierunku źródła dźwięku, wyglądając ostrożnie zza jakiegoś szkieletu.
Słoń. Konający. Kiedyś zastanawiało ją czemu wszystkie przychodzą ginąć tutaj. Chcą być razem. Za życia mogą być rozdzieleni poprzez śmierć. Ale pod koniec życia, ich ciała są ponownie razem. No i nie poniewierają się gdzieś po sawannach. Są ładnie zebrane w jednym miejscu. Dość przerażającym, trzeba przyznać.
Zerknęła na syna, siedzącego na jej grzbiecie, mrucząc doń, dając mu znak by się nie obawiał.
Wtedy do jej uszu dotarł kolejny pisk małego lwiątka. Lwiątka które jeszcze niedawno skalało żałośnie, najgłośniej jak potrafiło. Teraz już ledwo oddychało. Zimno i wyczerpanie robił swoje. Mała dołączy za chwilę do reszty trupów.
Selene powinna ją tutaj zostawić. Razem ze słoniem. Jednak to było niewinne lwiątko. Serce się krajało spoglądając na jej niemrawe, zanikające ruchy. Wypuściła powietrze z płuc, poddając się swemu żalowi. Przeszła obok słonicy, wskakując na czaszkę. Oby tylko brązowa się jej nie przestraszyła... Przecież ma na sobie czaszkę. Tutaj jest dużo czaszek, ale żadna, ale to żadna się nie porusza.
Polizała ją po plecach. Była zimna.
-Zabierzemy ją, Sanamu. Nie można jej tutaj zostawić. - oznajmiła synowi.

[ Dodano: 2012-11-11, 17:09 ]
Po tych słowach nachyliła się ponownie nad lwiątkiem, by pochwycić je w pysk. Deszcz się nasilał. Musiała się pośpieszyć. Jeszcze jakiś czas i jej malunki poddadzą się wilgoci i zaczną zeń spływać, a do tego dopuścić nie mogła. No i ta mała... Musiała się śpieszyć. Zeskoczyła z czaszki i podeszła jeszcze bliżej słonicy.
-Spoczywaj. Niechaj będzie ci dany spokój. - zamruczała i oddaliła się.
[z/t]
Arto
Konto zawieszone

Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 59
Doświadczenie: 10

#42
05-01-2013, 15:58
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP

Zamiast wracać na Skałę, Arto od razu ruszył ku lokacji wybranej jeszcze podczas prywatnego posiedzenia zwołanego przez Kami. Przewidywał, że zastanie miejsce opustoszałe, jak za Złej i jak na razie, tak rzeczywiście było. Nie miał teraz w głowie żadnej bitki, wolał się skupić na bardziej osobistych sprawach, na które miał teraz szansę poświęcić czas, bez rezygnowania z obcowania z resztą rodziny czy czymkolwiek, co mógłby potem robić. Słowa Kami na temat rodziny coś w nim tknęły, ruszyły, sam nie do końca wiedział co, ale postanowił się nią zająć, póki miał na to szansę. Moran miał pełne prawo wyboru i choć było to oczywiste, to jednak poprzednio chyba wcale nie zachował się, jakby w pełni zgadzał się z decyzją Morana. A powinien przecież okazać tamtemu, zaufanie, prawda? Siadł na zadzie, wpatrzony gdzieś przed siebie, oczekując przybycia dwójki. I zastanawiając się, jak na nowo zacząć dialog. Żeby tym razem był udany.
Moran
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 88
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 29

#43
05-01-2013, 16:15
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken

Przebył długą drogę, nim dotarł na Cmentarz Słoni. Był stuprocentowo pewny, że to miejsce leży w obrębie ziem Świtu, bo przecież można ich nazwać spadkobiercami Złych. Tymczasem po drodze natknął się na nikły zapach Północnych, co wprawiło go w niemałe zdziwienie. Cóż, ten skrawek terenu wróci niedługo do swych prawowitych właścicieli.
Jego kosmata sylwetka pojawiła się na horyzoncie. Szedł samotnie i ten fakt zapewne od razu rzucił się w oczy... tfu, w oko Wypłosza. Zaprosił przecież ich razem, prawda? Kudłacz wolał jednak załatwić tą sprawę sam na sam z ojcem. Nie chciał, by powtórzyła się sytuacja z Oazy.
Podszedł w jego kierunku z kamiennym obliczem. Już z daleka pozdrowił go donośnym rykiem, jak na lwa przystało. Teraz tylko skinął mu łbem.
- Salve - odezwał się beznamiętnie, "oficjalnie". - Wzywałeś mnie do siebie. Co to za ważna sprawa?
Arto
Konto zawieszone

Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 59
Doświadczenie: 10

#44
05-01-2013, 17:18
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP

Samiec odwrócił spojrzenie w kierunku znajomego ryku, nieco zdziwiony, że przy Moranie nie ma Padme. Gdy beżowy podszedł bliżej, Arto krótko machnął łapą na znak, by tamten usiadł.
-Hej. Gdzie Padme? -rzucił do młodziaka. Nie doczekawszy się odpowiedzi, delikatnie pochylił łeb, spoglądając mu prosto w oczy.
-Wzywałem was do siebie. Ta ważna sprawa dotyczy was. Ale niech będzie, najpierw obowiązki. Ehem... Jako pan i władca stada Szkarłatnego Świtu stwierdzam, że Cmentarz Słoni, jako od lat należny Złej Ziemi, do której dziedzictwa mam prawo staje się częścią naszych terytoriów, odebranych dzikusom retoryką, rozumem, czy silną łapą. Koniec. -obwieścił wszem i wobec swój podbój dość ironicznym tonem by odejść na kilka kroków i oznaczyć swą wonią leżącą nieopodal kupę kości. następnie wrócił do Morana, siadając naprzeciwko niego.
-Po podboju. Teraz pora na tę ważną sprawę. Może to i lepiej, że jesteś sam... -urwał, badawczo przyglądając się samcowi.
-Moran. Stanowisz dorosłego lwa. Silnego, zdrowego, pełnowartościowego samca, godnego tytułu następcy. I... No co tu dużo mówić, już mnie nie potrzebujesz, bo sam wkraczasz na scenę. I chyba będziesz się na nią lepiej nadawał, ale to w swoim czasie. Nigdy nie skąpiłem ci wolności, czy to gdy przygarnąłem cię wraz z siostrą, czy gdy stałeś się częścią mojej rodziny. Teraz ty chcesz tworzyć własną. Ja... Rozumiem to i przyjmuję. Ale mimo tego co było w Oazie, nie chcę odcinać jej od tej, którą sam zebrałem. Nie chcę też, żeby Padme, mimo twoich starań, czuła się gorsza, bo krzywo na nią patrzę. Przykro mi, że nie okazałem ci zaufania bezpośrednio, choć zawsze mogłem na tobie polegać, a twoje wybory były słuszne. Jestem gotów zrobić krok do przodu, wyciągnąć do niej łapę i dać jej chociażby trochę ciepła, które okazałem tobie. Pozwolisz mi? Zamiast mówić, mógłbym działać, ale... To jak na razie twoja rodzina, ja ją odtrąciłem. I nawet jeśli jestem władcą, to mącenie w dziele mojego syna bez jego zgody nie jest moją domeną. Zwłaszcza, gdy nie widzę w tym dziele nic niewłaściwego -w końcu zakończył długi monolog, wlepiając w lwisko wyczekujące spojrzenie. Ogon owinął się wokół tylnych łap, coby zbytnio nie zdradzać napięcia między siedzącą naprzeciw siebie dwójką. No, Moran, czas na odważne decyzje!
Moran
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 88
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 29

#45
05-01-2013, 17:53
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken

O, łatwo przyszło. Przynajmniej ta część jest ich. Miał nadzieję, że Frey zaprowadzi Kami i jej świtę na Skalisko - w końcu to była siedziba władcy, a jeśli ją przejmą, to całe stado oraz jego ziemie będą należeć do nich. A to zapewne też będzie prostą robotą. Kudłacz przeczuwał, że nikt nie broni siedziby władcy Północy. Skoro nie patrolowali "zwykłych" obszarów swego terytorium, to po co mają robić wyjątek dla jakiejś sterty kamyczków?
- Nie chcę tworzyć nowej rodziny - odezwał się w końcu, gdy Arto zakończył swoją przemowę - Pragnę powiększać naszą. Nie chcę rozłamów i podziałów. Sam przecież miesiącami mnie uczyłeś, że w zgranej gromadzie tkwi siła, prawda? Ale jednocześnie nie chcę zostawiać ciebie i mojej kochanej zgrai - tutaj pozwolił sobie na delikatny, krótkotrwały uśmiech - Owszem, dałeś mi wolność, ale też wielokrotnie ratowałeś mi życie, nadawałeś mu sens. Jestem ci winien posłuszeństwo, jak dziecię swemu rodzicielowi. Nie mam też zamiaru do niczego cię zmuszać. Nie musisz się z nią godzić, jeśli nie chcesz. Będzie mi z tym nieco ciężko, ale zaakceptuję to. Lecz jeśli tego chcesz, nie widzę nic, co stałoby na przeszkodzie.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości