♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Rinviel
Gość

 
#61
23-09-2012, 15:56

- Wybacz... - Mruknął, jednak nie odsunął się od niego. - Wiesz... nawet miałem ochotę przerwać wcześniej. Tak źle się to dobrało w czasie... no ale. - Zamruczał mu lekko do ucha. - Wiesz... może... nadrobimy jakoś? Wydajesz się być spięty... - Zniżył pysk do jego nosa i przytknął tak swój nosek do niego. - Myślę, że kilka miłych chwil relaksu ze mną... będą odpowiednią rekompensatą za to, że tak musiałem Cię olewać... - Wyszeptał dzikim tonem, patrząc tak uwodzicielsko w jego oczka.
Lena
Gość

 
#62
23-09-2012, 15:59

//Ezrael napisalam pietro wyzej. Drzewo przodkow//
Silver
Gość

 
#63
23-09-2012, 16:02

Oddech srebrnego znacznie przyśpieszył gdy tylko do jego uszu doszła propozycja Rina... czemu by nie skorzystać?
Wiesz. Twa propozycja jest wielce kusząca.. aż chyba skorzystam.
Uśmiechnął się szerzej, delikatnie całując Rinviela w podbródek po czym ciągnąc go za sobą wyszedł wraz z nim.

z/t
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#64
20-02-2013, 21:42
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Słońce wysoko na niebie. Oczy szeroko otwarte. Uszy postawione, uważne. Łapy gotowe do drogi.
Więcej powodów nie potrzebował. Kawał dobrego, zdrowego snu dobrze mu zrobił - a wszystko dzięki Khayaal, na którą lewek był teraz zresztą obrażony. Chociaż łapami przebierał dość szybko i prychał co chwila ze złością, nie chciał oddalać się zbyt daleko od groty, w której została lwica. Przez moment miał nadzieję, że spotka tu gdzieś Kuolemę, jednakże nadzieja prysła, kiedy dotarł nad łąkę. Lubił je - akurat w tym miejscu mieszające się żywo zapachy kwiatów i trawy tylko uspokajały. Pośród zieleni łatwo gubić własną woń - tak przynajmniej mu się wydawało.
Przysiadł gdzieś, przed jakimś kamieniem, przewieszając przez niego łapy, usiłując raz jeszcze zrozumieć to, co miało miejsce w tamtej jaskini. Pogubił się w momencie, kiedy przed nimi pojawiły się te dziwne, błyszczące kamienie.
Nigdy wcześniej nie widział czegoś takiego, jednak ani trochę nie zainteresował się nimi tak, jak Khayaal - lwica wydawała się być nimi tak zaaferowana, że aż całkowicie o nim zapomniała. Prychnął raz jeszcze, nie kryjąc złości, która postawiła mu do tego futerko na grzbiecie. Co to były za kamienie, że zaczęła się tak w nie gapić? Widział wiele kamyczków w swoim życiu - ani jeden tak nie błyszczał, to trzeba było przyznać - ale co za różnica? Kamień to kamień. Co w nich było takiego znowu ciekawego? Były ciekawsze od niego? W takim razie musiał być strasznym nudziarzem. Prychnął raz jeszcze, ze złości próbując spojrzeniem przewiercić kamień, na którym się położył. One były takie twarde i szorstkie - co w nich było takiego fajnego? One były głupie! Wywalił jęzor do swojej ofiary, pastwiąc się nad nią bez litości. Na nikim nie zrobiło to jednak większego wrażenia, choć miał tak wielką nadzieję, że kamień dostanie za swoje. A jednak okazało się, że kamienie były twardsze - twardsze od niego. I bardziej interesujące, skoro Khayaal poświęciła im tyle uwagi.
- Ech...
Słońce schowało się za chmurą. Przymknął oczy. Położył uszy. Zwiesił bezsilne łapy.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#65
20-02-2013, 22:18
Prawa autorskie: ---

Jednak nie tylko Kudadisi wybrał Polanę na miejsce, w którym chciał zmierzyć się sam na sam z tym, co paliło go w jego wnętrzu.
Gdy zostawił brata na pewniejszych ziemiach, łapy Makalego czym prędzej zaprowadziły hienę na powrót, ku wschodowi. Odkąd spotkał ojca niemal księżyc temu, ani razu nie natrafił na niego ponownie, a przez wydłużającą się rozłąkę, zapał w sercu młodego padlinożercy zupełnie już dogasł. Duma poczęła przeradzać się w poczucie winy, dając początek goryczy, do której burek tak bardzo nie chciał wracać. Nie wiedzieć czemu, z każdym dniem coraz bardziej wątpił, by Arto zadowolił sposób, w jaki jego syn rozwiązał sprawy, których z rozkazu Caesara się podjął. Spotkania począł odwlekać celowo, powoli zmierzając ku coraz głębszych wątpliwościom, ku niechęci do swej pracy. Bał się zawodu ze strony ojca. Odrzucenia z jedynego klanu, który szczerze sobie cenił.
Kroki hieny zwolniły dopiero gdy poczęła rozpoznawać dawne drzewa, wśród których niegdyś lubił odpoczywać jego wuj. Mimo wszystko parł przed siebie, ku Wschodowi, paradoksalnie, swojemu największemu koszmarowi, z którym nie chciał mierzyć się po raz kolejny. A co jeśli Ojciec znów każe mu tam iść? Gardło burka ścisnęło się, a ten zaprzestał dalszej wędrówki, przytłoczony swymi obawami. Stał tak wśród traw, patrząc niewidzącym wzrokiem w znienawidzonym kierunku, chociaż linia drzew skutecznie uniemożliwiała mu dojrzenie horyzontu. I trwałby tak dalej, gdyby nie pojedyncze sapnięcie, wyłapane przez jedno z uszu padlinożercy, które od razu podniosło się, oczekując kolejnych sygnałów. I zaraz doszły do niego dźwięki kociaka, znęcającego się nad kamieniem, czego hiena rzecz jasna z początku nie była świadoma. Samiec skurczył się, by zniknąć wśród traw i powoli, ostrożnie, kierując się w stronę niepokojącego dźwięku, prosto w paszczę lwa, dosłownie. Bo przecież lwów nie powinno tu być, tata nie był by zadowolony. Nie mówiąc już o samym niesmaku na pysku Makala, kiedy rozpoznał kota, choć nie wiedzieć czemu, nie skojarzył jej z lwiątkiem. Dalej, wbrew rozsądkowi po cichu posuwał się ku tyłowi skałki, na której wylegiwał się kociak, by w końcu opuścić trawiasty szlak, odsłaniając swój łeb, na którym odmalowało się niemałe zaskoczenie. Chociaż widok samotnego, porzuconego lwiątka nie powinien dziwić żadnego mieszkańca tej krainy, gdzie trzy czwarte kotów było sierotami, nie mówiąc już o samym Makalim, to jednak kociaka się tutaj nie spodziewał. Zwilżył nos ozorem, wietrząc łatwy posiłek, czemu zawtórował pomruk wewnątrz trzewi cętkowanego zwierza. Ale samiec szybko wyrzucił ze łba myśl o posiłku, rozglądając się, czy bay w pobliżu nie było żadnego innego kota, by w końcu całkowicie opuścić kryjówkę, stając tuż za plecami młodziaka. Wiedział, że w jego losie leżało przyjęcie potrzebującego, tak jak to jego przyjął musztardowy, a musztardowego brązowy i za każdym razem próbował podchwycić się tej idei, nie wybrzydzając. A że zazwyczaj kończyło się to obiadem, to już inna sprawa...
-Yyy... Miau?
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#66
20-02-2013, 23:16
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Nie był czujny - nie zdawał sobie z tego nawet sprawy. Do momentu, w którym niebezpieczeństwo otwarło paszczę, błyskając arsenałem kłów. Zareagował błyskawicznie, poderwał łeb i strzelił spojrzeniem w lewo. Z morza zieleni wyłonił się trójkątny pysk hieny, gapiący się w niego.
Serce skoczyło mu do gardła, a on sam - za nim. Poderwał się z kamienia natychmiast i wystrzelił z miejsca, odbijając się łapami od nieszczęsnej ofiary jego złości. Nabrał prędkości w momencie, biegnąc tak szybko, że aż zostawił strach w tyle - mknął przed siebie, jak potrafił najszybciej, a przerażenie deptało mu po łapach.
Panika nie trwała długo - szukał najlepszej, najtrudniejszej, najbardziej wymagającej drogi, byle zostawić hienę w tyle. Zupełnie świadomie w końcu skręcił, biegnąc w stronę jaskiń.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#67
21-02-2013, 18:17
Prawa autorskie: ---

Ciężko byłoby powiedzieć, że reakcja lwiaka jakoś specjalnie zdziwiła Makalego, Może i normalnie by sobie odpuścił, jednak nie tym razem - widok uciekającego lwiątka stanowił impuls, któremu hiena uległa. Zdawać by się mogło, że zmykający przed burkiem młodziak ma nad nim przewagę w postaci znajomości terenu, na którym przebywał, czy chociażby rozmiarów, dzięki którym pierwsza lepsza dziupla mogła okazać się świetnym schronieniem, niedostępnym dla padlinożercy. Mogłoby, gdyby ni fakt, że Makali sam dobrze znał dawne terytoria hien, tak bardzo przytulone do linii, wyznaczającej granicę między Lwią Krainą a Wschodem. Mimo zmyślnych manewrów beżowego malca, odległość między nim a dyszącą w tyle hieną z każdym skokiem malała, zbliżając kitę Kudadisiego ku zaślinionej paszczy domniemanego napastnika. Dopiero odbicie w lewo okazało się być manewrem nieco podsycającym płomyk nadziei, albowiem dał tamtemu kilka cennych sekund, w trakcie których Makali wykonywał nawrót. Bury szybko odgadł, gdzie kieruje się ścigane przez niego lwiątko, przywołując w pamięci niepokojącą woń, którą wyczuł tu poprzednio z Aresem. Wyglądało na to, że dawna aura Wschodniej Bramy przestałą odstraszać natrętne koty, nie pozostawało więc nic innego, jak zadbać o to, by lwy przypomniały sobie o niebezpieczeństwie, jakie nosiły ziemie, znad których codziennie powstawało słońce.
Teraz jednak skupił się na pogoni, nie chcąc dopuścić, by beżowy kociak zaalarmował kogoś starszego, kto sprawnie poradziłby sobie z pojedynczą hieną. Chyże łapy padlinożercy w połączeniu z uporem Makalego, dawały mu dużą przewagę nad młodym lewkiem, co na powrót zaczęło odznaczać się odległością, dzielącą dwóch mięsożerców. Hiena raz po raz kłapała kłami, niemal muskając kitę beżowego, by w końcu zmienić taktykę. Zamiast biec za uskakującym na boki lwiątkiem, burek, korzystając z braku przeszkód w postaci kolczastych krzewów czy plączących łapy korzeni, zrównał się z jaśniejszym samczykiem, gromiąc go spojrzeniem złocistych oczu. Nie czekając, aż tamten wykona kolejny zwód, naparł na bok malca całą swoją masą, licząc na to, że uda mu się zwyczajnie przygnieść malca do ziemi. Na dodatek wykorzystał jeszcze jeden, wymyślony na poczekaniu fortel, kłapiąc zębami tuż przed pyskiem uciekającego kociaka, chcąc skłonić go do wyhamowania, a już z pewnością powstrzymać przed wystrzeleniem do przodu. Jeszcze nigdy nie uganiał się tak za żadnym lwiątkiem, zwłaszcza nie ze świadomością, że tym samym pędzi ku siedzibie kota znacznie bardziej niebezpiecznego niż taki wypierdek.
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#68
26-02-2013, 22:42
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Był szybki - ale pies był szybszy. Strach dodawał skrzydeł - ale nie jemu.
Nie myślał o niczym, wszystkim, czym tylko mógł łapiąc się swojego życia - ale nikt nie nauczył go uciekać. Może to właśnie miało uratować młodemu kotu życie? Kiedy zawodziły instynkty, rzucane były kości - pech chciał, że akurat, gdy Makali naparł na niego własnym ciężarem, wystarczyło to, by powalić Kudadisiego. Ale w taki sposób, że lew zaplątał się hienie pośród łap.
Bum.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#69
27-02-2013, 00:30
Prawa autorskie: ---

Z kociakiem między łapami hiena nie miała większego pola manewru, niż po prostu wyrżnąć się na ziemię w nadziei, że nie przebije sobie oka pierwszym lepszym korzeniem wystającym z ziemi. Uderzenie o podłoże odebrało rozpędzonemu padlinożercy dech, co jednak nie zaburzyło postrzegania przez niego sytuacji, w której miały się liczyć ułamki sekund. Nim poturbowany lwiak zdołał dźwignąć się z ziemi, Makali błyskawicznie przekręcił się na drugi bok, by zamknąć w uścisku swych kłów tylną łapę kota, energicznie go do siebie przyciągając. Chociaż oburzona bytnością lwów, hiena pamiętała o granicy, której po powrocie ze Wschodu już nigdy nie chciała przekroczyć, więc nie zaciskała szczęk mocniej, niż to było konieczne, nie chciała okaleczać młodziaka. Samiec, przyciągnąwszy beżowego bliżej, oparł łapę na jego gardle, podnosząc się do półsiadu, wciąż dzierżąc w pysku łapę lwiątka.
-No i na cho uchiechałech, chlarzu? -warknął niewyraźnie, mrużąc złociste oczy.
[-Nie jechtem głochny. -skłamał, jakby od niechcenia próbując uspokoić lwiątko, jednakże brzuch hieny natychmiast zaprotestował, głośno dając o sobie znać.
-Chokój! Chak chęziech chszechny to nich chi nie chrobię -z początku mocniej wbił kły w ciało tamtego, chcąc podkreślić jego położenie ale niemal natychmiast ustąpił, czując jak początkowe wzburzenie jak i ekscytacja, przywołana przez pęd za ofiarą stopniowo opuszcza jego ciało. Ucisk nieco zelżał, a wraz z nim łapa, z gardła przeniosła się na pierś. Niechęć i gniew szybko zniknęły z jego oczu, a na ich miejsce powróciło początkowe zaciekawienie. Już się nie odzywał, dając tamtemu odsapnąć po wyczerpującym biegu. Czekał, aż ciekawość zwycięży pierwotny strach, pozwalając na kontakt inny niż kły-ciało.
Kovasa
Konto zawieszone

Gatunek:Akmen Rah (zmarły pradziadek) oraz mój ojciec Płeć:Samica Wiek:lwica w wieku 3 lat ok Liczba postów:60 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 93
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 10

#70
27-02-2013, 13:40
Prawa autorskie: Av Vegava (dA) for me; Sygna Levisovaa (dA) for me; Cytaty: Ja

Jest coś czego Kovasa nie znosi.. Hieny.. Mimo wszystko ma z nimi związane nieprzyjemne wspomnienia. Szła przez teren stada z nadzieją, że może spotka kogoś z nich. Człapała niczym zmarnowany samiec, a nie dumna, piękna samica. Skóra nieco na niej wisiała i opinała kości. Marszczyła brwi skupiając się na widokach przed nią.
Wyszła nagle na łąkę. Usłyszała hałasy... I ujrzała hienę stojącą nad lwiątkiem. Zareagowała odruchowo..
Ryknęła głośno i pokazała szereg kłów. Może i była zmarnowanym nieco już lwem i nie odzyskała pełni sił.. ale to czyniło ją jedynie bardziej zdesperowaną.. i bardziej niebezpieczną...
- Odsuń się od lwiątka - powiedziała groźnym głosem.
Skąd ta hiena tutaj? Myślała, że zostały wypędzone.. Nie wiedziała, że może należeć do stada itp..

Who am I? I'd like to know it myself...

Ogólny Wygląd Całej Mojej Postaci.
"Run away if I'm angry"
*Mój Głos*

[Obrazek: kovaapodpis.png]
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#71
27-02-2013, 16:57
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

// Przepraszam za brak polskich znakow - pisze z klawiatury Bluetooth, ktora ich nie obsluguje. Nie zdaze napisac nic wiecej, sorry. Prosze, zalozcie, ze reakcja Kudadisiego nastepuje przed pojawieniem sie Kovasy - naprawde nie zdaze nic wiecej napisac teraz.

Hiena oczekiwala chyba jednak zbyt wiele. Strach byl daleko silniejszym impulsem od ciekawosci - o niej nie moglo byc mowy. Po bolesnym upadku, znow wziela nad nim gore panika. Wyrywal sie wsciekle, piszczac i wyjac ze strachu - dopoki nie uslyszal ostrzezenia hieny. Znieruchomial wtedy w momencie, chociaz nie mozna bylo mowic o ciekawosci, czy o posluszenstwie. Paniczny strach sprawil, ze skamienial, kiedy tylko uslyszal grozny, nieprzyjemny glos hieny.
Czul na swojej lapie nieprzyjemny ucisk klow - byl tak przerazony, ze zdazyl juz uwierzyc, ze jest po nim. Kiedy jednak zdal sobie sprawe z tego, ze hiena pozwala mu sie uspokoic, w szoku podniosl sie z ziemi, gapiac sie w trojkatny pysk drapieznika.
- Czego ode mnie chcesz? - pisnal, kulac sie w cieniu swojego strachu.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#72
27-02-2013, 19:49
Prawa autorskie: ---

Z początku niechętnie rozchylił pysk, jednak widząc, że póki co maluch nie zdradza chęci do wznowienia desperackiej ucieczki w końcu wypuścił z mordy jego tylną kończynę, pozwalając lwiątku podnieść się z ziemi, chociaż wciąż trzymał łapę blisko, teraz na karku beżowego.
-Na pewno nie twojego strachu. Nie jestem tu, by przynieść ci ból. Ale jeśli nie będziesz posłuszny, to widzę twoją przyszłość w marnych barwach. -powiedział spokojnie, na swój sposób chcąc dodać tamtemu otuchy. Już miał otworzyć pysk, by kontynuować, jednak zamiast tego postawił uszy, wyłapując wśród traw niepokojący szelest. Na widok lwicy zbierającej się do ryku, Hiena nie marnowała czasu - łapa szybko pochwyciła beżowego, którego następnie przycisnęła do piersi, szepcząc do jego ucha.
-To nie wygląda mi na twoją mamę, popatrz jaka chuda! Nie zrobiłem ci nic wcześniej, teraz też cię nie skrzywdzę, jeśli ty nie skrzywdzisz mnie. Ale ona? Wygląda jak kanibal! No i co za lwica broni cudze dzieci? -może, gdyby samica nie traktowała o jego ofierze jako o lwiątku, to burek nie poszedłby w tę stronę. Szybko zamknął szczęki na szyi tamtego, prawie ich nie zaciskając, jednak to poczuć mogło tylko samo lwiątko. Rzucił nowo przybyłej wyzywające spojrzenie, pokazując łapą wpierw na siebie, żeby następnie skierować ją na najbliższą okolicę. Samotny samiec napadający na dzieci w środku lwich terenów? Sam? Podejrzane. Ale Makali liczył na to, że prosty fortel zadziała. A przynajmniej przyniesie Kovasie wątpliwości, a on dosiegnie celu. A potem przekaże wszystko ojcu, który dumny z rozwiązania problemu z niepożądanymi lwami zupełnie zapomni o tym, by hiena zdała relację z sytuacji na Wschodzie. Tak, plan idealny!
Kovasa
Konto zawieszone

Gatunek:Akmen Rah (zmarły pradziadek) oraz mój ojciec Płeć:Samica Wiek:lwica w wieku 3 lat ok Liczba postów:60 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 93
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 10

#73
27-02-2013, 20:36
Prawa autorskie: Av Vegava (dA) for me; Sygna Levisovaa (dA) for me; Cytaty: Ja

Fortel.. Kovasa? Toż to swego czasu była chodząca furia co to nawet Kami pyskować nie omieszkała. Fortel miałby na jej móżdżek zadziałać? Nie.. tym bardziej, że nieco dojrzała i obudził się w niej instynkt macierzyński.. No i nienawiść do hien pozostała. Zjeżyła się.
- Jesteś na terenach Strażników.. Wątpię by zezwalali na krzywdzenie lwiątek na swych terenach.. Jeden ryk zaalarmuje ich, że dzieje się tu coś niedobrego.. A potem dosięgnie cię moja łapa.. Zastanów się czy warto.. - powiedziała pokazując ostre kły i drapieżny błysk w oku. Mimo stanu w jakim była.. wyglądała groźnie.
- Dlatego puść to dziecko i odsuń się od niego.. Nie pozwolę ci go skrzywdzić - wbiła pazury w ziemię i znów zawarczała.
Przywykła do hien, które są złe do szpiku kości.. krzywdzą.. zabijają młode.. jej brata tak zabiły.. Nie miała zamiaru na to pozwolić tym bardziej, że hiena ją prowokowała.

Who am I? I'd like to know it myself...

Ogólny Wygląd Całej Mojej Postaci.
"Run away if I'm angry"
*Mój Głos*

[Obrazek: kovaapodpis.png]
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#74
27-02-2013, 23:13
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

// Jutro i w piątek będzie ciężko o moje odpisy. Będę robił, co w mojej mocy, żeby nadążać, ale śmiało pchajcie wątek do przodu beze mnie, jeżeli nie dam rady. Załóżcie po prostu, że Kuda jest tak przerażony, że aż nie jest w stanie się ruszyć.

Mordowanie młodych, zabieranie pożywienia, wykańczanie samotników, wzajemna wrogość - w podręczniku savoir-vivre lwów i hien akurat te pozycje były wspólne. Obie zapisane piórem pazurów, zanurzonym w atramencie krwi. Niewinnej krwi. W świecie, w którym liczyło się tylko to, by przetrwać, słabsi nie mieli racji bytu. Nie było miejsca na honor. Niektórzy nie mieli nawet szansy stanąć po którejkolwiek stronie tej barykady. Nieostrożnie dopuszczono, by wzniosła się ona raz jeszcze między Kovasą i Makalim. Kudadisi drżał ze strachu i kwilił, kiedy kły hieny raz jeszcze zetknęły się z jego skórą - na szyi. Po policzkach natychmiast spłynęły łzy, a on sam jęknął rozpaczliwie. Nie było wyboru. Nawet, gdyby mógł wybierać między lwicą i hieną, i tak sprowadzało się to w jego oczach do jednego wyboru: śmierć. Koniec życia.
Myślami skakał między nimi tak szybko, że nie mieściła się w nich nawet sekunda życia. To nie była Khayaal... to nie jest ta lwica... to jest hiena... HIENA! Morderca lwiątek... było już po nim... było już po nim. Bał się tak, że aż nie był w stanie się poruszyć. To był koniec. Znalazł Khayaal... i na tym wszystko się kończy.
Makali mógł poczuć, jak przełyka ślinę wątłe, drobne ciałko, które zamknął w ucisku szczęk.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#75
01-03-2013, 21:37
Prawa autorskie: ---

Zachowanie malca, choć do przewidzenia, zniechęciło hienę do podjęcia dalszych kroków. Od tak przerażonego malca niczego się nie dowie, nie pozostawało mu więc nic innego, jak puścić go wolno. Już miał otworzyć pysk, by na nowo stawić czoła lwicy, lecz dopiero teraz doszło do niego, że to ona uchyliła rąbka tajemnicy, dała mu punkt zaczepienia. Przyjął więc pasywną postawę i powarkując wycofał się, nawet nie myśląc już o tym, by poinformować kota, jakiego wielkiego nietaktu się dopuszcza. Otwarte obcowanie z dzikusami nie było warte jego czasu, o skórze już nie mówiąc.
-Niech cię Głód! Zresztą, to tylko kwestia czasu. -rzucił na odchodne i zaraz potem zniknął wśród traw, kierując się ku innym zakątkom terenów tak zwanych "Strażników".



zt



sorry, ale popsułem sobie dłonie i słabo z pisaniem


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości