♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#46
03-04-2015, 23:30
Prawa autorskie: Salvathi

- Ja jestem Maoni. Miło mi Cię poznać, Busaro. - odpowiedziała małej, wciąż się uśmiechając. Bardzo się ucieszyła, kiedy młode same z siebie zaczęły ze sobą rozmawiać. Jak też to, że córka Kahawiana wyglądała na niewiele starszą od Runy.
Kiedy tak przyglądała się rozmowie dwóch lwiczek, usłyszała znajomy głos. Kiedy odwróciła łeb, dojrzała Kalani. Wyraźnie się ucieszyła, że właśnie ona jest pierwszą osobą, która tutaj po niej przyszła.
Po powitaniu, na pysku Maoni przywołała tylko nieco wymuszony uśmiech. Wciąż wyglądała na wstrząśniętą, ale zaczynała sobie powoli z tym radzić. A przynajmniej z trzymaniem tego bardziej wewnątrz, nie uzewnętrznianiem tego tak bardzo.
- Dobry wieczór. Tak, chciałybyśmy to wszystko zacząć od nowa. - odpowiedziała jej. Słowa nie sprawiały jej już tak wielkiego problemu. Naprawdę chciała zacząć jeszcze raz. Tym razem musi jej to wyjść, to była jej ostatnia szansa. Po stracie Freya jedynie stado jej pozostało. Czuła, że potrzebuje jego pomocy.
Maoni poczekała chwilę, aż Kalani usiądzie obok niej. Wysłuchała jej słów do samego końca. Jednak z każdym kolejnym wyrazem padającym z pyska lwicy, Maoni przeżywała coraz większy szok. Jak to możliwe. Ragnar opuścił stado? Pozostawił je samo sobie, bez słowa? Wcześniej za to samo zabijając jej partnera? Coś jakby się w niej przełamało. Jednak teraz widziała to zupełnie inaczej, niż poprzednio. Nawet kiedy zobaczyła martwe ciało Freya, nie winiła za nic Ragnara. Prędzej siebie, że nie znalazła go przed szarym i nie zdołała go ostrzec. Teraz wszystko się zmieniło.
- To Ragnar... Freya... - wydukała cicho, jednak kolejne słowa nie mogły jej przejść przez gardło i jedynie spuściła wzrok. Dopiero po chwili dotarły do niej słowa o Nyocie. Natychmiast poderwała wzrok, patrząc Kalani prosto w oczy.
- Co z nią teraz? - zapytała szczerze przejęta. Mimo, że znała Deyne jedynie z widzenia, należały do jednego stada. A to, że obcy pałętali się po terenach stada, a jeden z nich skrzywdził lwicę było dla niej niewyobrażalne. Nie wiedziałaby, co by zrobiła, gdyby coś stało się Runie.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#47
04-04-2015, 00:05

Mrugnęła krótko do Maoni, po czym skupiła się na jej córce. Pierwszy raz miała do czynienia z lwiątkiem młodszym od niej i z którym mogła się bawić! Uśmiechnęła się do, jak się okazało Runy, po czym zbliżyła się kawałeczek, by móc jej się lepiej przyjrzeć. Przecież Busia nie była dużo od niej starsza, nie było się czego obawiać. Widząc lekkie zmieszanie na jej pyszczku, pokiwała łebkiem.
- Fajnie. Lubisz polować? Ja bardzo.
W odpowiedzi na pytanie złotookiej, skinęła głową. I wtedy pojawiła się mama. Buśka miauknęła uradowana. W końcu! Jednak na swoją kolej na przywitanie musiała poczekać. No i wyglądało na to, że dorosłe się znały. To fajnie. Zamruczała, gdy poczuła jęzor matki na swoim czole, po czym otarła się o jej łapy. I ponownie wydało jej się, że mama teraz chce porozmawiać z Maoni...
A więc mogły się pobawić. Z jej pyska wyrwało się krótkie pytanie, skierowane do nowej koleżanki.
- Gramy w berka?
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#48
04-04-2015, 07:47
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Ziewnęła raz jeszcze i zapewne było to słychać, gdyż po takich miejscach jak to podobne odgłosy niosą się często echem. Niemniej nie wiedziała, że za chwilę przyjdzie jej się spotkać z grupką lwów. Jeszcze do nie dawna była tutaj sama. Poczłapała przed siebie, wzdłuż korytarza. Gdy zaś znalazła się w wielkiej sali od razu zauważyła dwie lwice i dwójkę młodych. Musiała nieco zmrużyć rozespane wciąż oczy, by się przyjrzeć, ale w sumie zapach dość sporo jej powiedział. Rozpoznała Kalani i jej córkę, poza tym nie znała ani Maoni ani młodziutkiej Runy.
Niemniej zanim zdążyła spytać co się dzieje usłyszała tylko, że ktoś obcy skrzywdził Nyotę, młodą lwicę, z którą nie tak dawno polowała. Znała też jej córkę i wiedziała, że obie są powiązane z Ragnarem, jednak tego, że Bliznopyski opuścił stado nie zdołała usłyszeć. Natychmiast zaalarmowana informacją o krzywdzie jednej z lwic rozbudziła się i pewnym krokiem zbliżyła się do reszty. Nic jeszcze nie mówiła, w milczeniu spoglądała na każdą osobę i zapoznawała się powoli z sytuacją.
- Co się dzieje? - Wycedziła widząc, że ta młoda matka najwyraźniej jest w rozsypce.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#49
04-04-2015, 22:20
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

- Teraz jej przy niej Maya - odpowiedziała - Potem znowu ja ją odwiedzę, może przybędzie również Kahawian. Gdybyś mogła czasem do niej zajrzeć, było by dobrze. Potrzebuje teraz towarzystwa.
Wyglądało to tak, jakby Maoni oddalała się od swojego bólu, koncentrując się na krzywdzie kogoś innego. Kalani jednak tego nie chciała. Jeśli młoda będzie uciekać i uciskać w sobie wszystkie swoje smutki, to zniszczą ją od środka. Łzy wnikną w jej duszę jakby była drewnem i skruszą, uprzednio mocno uprzykrzając jej życie. Przysunęła się bliżej błękitnookiej i otarła kawowym polikiem o jej, nieco jaśniejszy, a łapę oparła na jej grzbiecie.
- Jestem tutaj dla ciebie - wymruczała w końcu i położyła podbródek na czubku jej głowy. Jeśli chciała się wypłakać, mogła zrobić to teraz.
Zastrzygła uchem, kiedy usłyszała znajomy głos. Gdyby nie bliskość brązowej rekrutki, zapewne przywitałaby się z Gizą zwykłymi lwimi czułościami. Teraz mogła sobie pozwolić tylko na nikły, smutny uśmiech i mrugnięcie bursztynowymi oczami.
- Wygląda na to, że Ragnar opuścił Zachodnie Ziemie uprzednio wymierzając jednemu z nas śmiertelną karę za dezercję... - odpowiedziała cicho, żeby nie przerywać spokoju młodej, owdowiałej matki, po czym prychnęła z niesmakiem - Nyota... ona... została bardzo, bardzo skrzywdzona, Gizo. Gdyby kogoś poinformował o luce w patrolach spowodowaną jego odejściem, nie doszłoby do tego.
Nie musiała dodawać tego ostatniego zdania, ale chciała. Chciała, żeby obie samice pojęły, jak ważne jest przebywanie w stadzie. Nawet silna i zwinna lwica, jaką była Deyne Nyota, nie poradzi sobie z prymitywną brutalnością wiedzionego chucią samca. Przed nią mogła ich uratować tylko jedność i dobra organizacja.
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#50
07-04-2015, 00:26
Prawa autorskie: Salvathi

Pokiwała jedynie łbem na słowa Kalani. Koniecznie będzie też musiała przyjść do Deyne, może nawet dobrze zrobiłoby obydwu lwicom takie towarzystwo? W końcu zarówno jedna, jak i druga doświadczyła czegoś traumatycznego. Pomyślała sobie, że może mogłaby pójść odwiedzić lwicę razem z Kalani, w końcu i tak nie wiedziała, gdzie ona jest... Będzie musiała później jej spytać, kiedy już będzie tam ruszała.
Wciąż starała się zatrzymać cały ból w sobie, przymykając lekko oczy. Kiedy poczuła bliskość Kalani, w końcu nie wytrzymała i, po jej policzku pociekła pierwsza łza. Po tym tylko przytuliła się do lwicy jeszcze mocniej i zaczęła płakać już bardziej otwarcie, wcale się nie hamując. Wcześniej próbowała zachować jakieś pozory, w tej chwili było jej już wszystko jedno. Tak właściwie miała po raz pierwszy szansę, aby się komuś wyżalić, wypłakać. Nawet, kiedy znalazła martwe ciało swojego partnera, jakoś nie mogła się zdobyć na łzy, wtedy jeszcze nie docierało do niej to, co widziały oczy.
W międzyczasie usłyszała, że przyszedł tutaj ktoś jeszcze. Normalnie udawałaby, że nic się nie stało, teraz jednak nie czuła wstydu, nie obchodziło jej, czy ktoś widzi, że płacze. Niegdyś uważała, że płacz to wyraz słabości i należy swoje smutki trzymać w sobie. Teraz, gdy taka tragedia ją dotknęła osobiście, radykalnie zmienił się jej pogląd na tego typu sprawy.
- Dziękuję. - W końcu oderwała się od Kalani. Wyglądała na zupełnie odmienioną, spokojniejszą. Okazja wypłakania wszystkich swoich smutków naprawdę wiele dała lwicy, mimo że sama nie wierzyła na początu, że to w ogóle pomoże. Zerknęła kątem oka na córkę i uśmiechnęła się lekko. Freya już nie było, dostała jednak po nim wspaniały spadek w postaci Runy. I chociaż lwica wydawała się teraz znacznie bardziej opanowana, w jej oczach wciąż malował się smutek po utracie partnera. Teraz jednak był on zupełnie inny niż jeszcze przed chwilą. Maoni wiedziała, że nigdy nie zapomni o Freyu, zresztą chciała o nim pamiętać. Jednak nikt inny oprócz niej samej nie mógł wiedzieć, że oprócz byłego partnera opłakiwała również swojego straconego syna.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#51
07-04-2015, 01:14
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Ciśnienie pulsowało i pompowało gorącą krew. Giza łatwo się denerwowała, ale właściwie dzięki takiej cesze mogła cieszyć się dominującym charakterem. Niemniej na słowa, że Ragnar ich opuścił, czego konsekwencją było niewątpliwe cierpienie Deyny z pyska szarej lwicy wydobył się wściekły ryk. Położyła po sobie uszy, ale był to wyraz wściekłości a nie smutku.
- Śmiertelną karę? - Tu spojrzała na Maoni, rozpoznając jej strapiony wyraz twarzy doszła szybko do wniosku, że ta lwica jest bezpośrednio powiązana ze sprawą. Giza wypuściła z pyska gorące ze złości powietrze, by po chwili podejść bliżej lwic i otrzeć się o ich karki w geście pojednania. Chyba nie chciała już słuchać tego, co mogło stać się lwicy, mogła się domyślać. Brak Kahawiana i Ragnara, przychodzi obcy osiłek. Latwo to skalkulować. Równie dobrze mógł ją za kark wywlec gdzieś i nigdy nikt by jej nie znalazł. Kły szarej jak nigdy, rządne były krwi wrogów. Miło było widzieć cień uśmiechu kwitnący na pysku Maoni, ale to nie było w stanie ujarzmić dzikiego serca Gizy. Kątem oka zerknęła na bezbronne lwiątka przebywające tu z nimi. Równie one były narażone co i Deyne Nyota, gdyby na nie trafiło...
- Gdzie jest teraz Nyota? Kto się nią opiekuje? - Uniosła spojrzenie na Kalani.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#52
08-04-2015, 00:49
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Liznęła łkającą w skroń, kojąco, uspokajająco, tak, jak matki pocieszają swoje płaczące kocięta. Obok Mayi była najstarszą lwicą w stadzie. Zielonooka raczej do opiekuńczych i czułych nie należała, więc to ona pełniła rolę pocieszycielki. Gdyby ktoś obcy spojrzał na Kalani i Maoni, po kolorze futra i różnicy wieku mógłby stwierdzić, że są matką i córką. I chociaż nie łączyły ich więzy krwi, kawowa chciała, żeby każda lew w tym stadzie wiedział, że matczyną pomoc otrzyma właśnie od niej.
Odsunęła się od młodej i pyknęła ją nosem w polik, żeby ją trochę rozweselić. Koniec żałoby, czas się zająć kimś, kto potrzebuje teraz stadnej jedności i podniesienia na duchu. Deyne Nyota z pewnością czuła się teraz jak niepotrzebne nikomu, bezwartościowe ścierwo - a jej łowczynie dobrze wiedziały, że wcale nim nie była. Teraz trzeba było ją tylko przekonać, by im uwierzyła.
- Dokładnie - odpowiedziała Gizie - Frey zginął z łap Bliznopyskiego. Zachodnie Ziemie zyskały wdowę i sierotę. Co do Nyoty... jest z nią teraz Maya. Lepiej będzie, żeby na razie była z nią sama. Musi jeszcze dojść do siebie, to wszystko zdarzyło się tak niedawno...
Pokręciła głową. Dobrze, że ją znalazła. Gdyby nie zaufała instynktowi, jej różnooka przyjaciółka zapewne byłaby już duszą wśród Wielkich Władców.
- Kahawian ruszył tropem jej oprawcy, ale wątpię, by jeszcze dziś go dorwał. Zostańmy na razie tutaj razem. Nie wiadomo, czy jest sam, czy to cała banda zwyrodnialców.
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#53
09-04-2015, 22:01
Prawa autorskie: Salvathi

Uśmiechnęła się lekko do Kalani, później jedynie przysłuchiwała się rozmowie dwóch lwic. Miała szczerą nadzieję, że Kahawianowi uda się dorwać drania, który skrzywdził jedną z nich. Jak też miała nadzieję, że wkrótce nadejdą jakieś wieści, co do stanu Nyoty. Przypomniała jej się, że w przeszłości jej samej parę razy zdarzało się natknąć na obcych na terenach stada. Nie byli agresywnie wobec niej nastawieni, mimo to sama nie potrafiła zmusić ich do opuszczenia ziem stada. A przecież to mogła być ona! Ktoś mógłby ją potraktować tak gwałtownie, jak Nyotę teraz! I co ona by wtedy zrobiła? Nic, kompletnie nic.
Zdziwiło ją to, że wówczas o tym nie myślała, dopiero teraz przyszło jej to do głowy. W tej chwili dręczyła ją ta słabość, to, że lwice nie mogą nic zrobić w obliczu brutalności silniejszego od nich osobnika.
- Co teraz będzie? Jak nie ma Ragnara? - zapytała cicho, lwice jednak mogły bez problemu usłyszeć jej słowa. Strasznie dziwnie jej się wspominało byłego przywódcę. Zawsze władca był dla niej tak wielkim autorytetem, obiektem podziwu lwicy. Najpierw Kami, później Moran... Ragnar również zresztą. Dlatego tym bardziej teraz ciężko jej było wspominać Szarego. Zawsze budził w niej respekt i podziw. A później zabił jej partnera i opuścił stado, otwierając granicę dla obcych.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#54
10-04-2015, 18:16
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Milczała słuchając Kalani i jej opowieści. Wytrwale asystowała lwicom, nie miała za wiele do powiedzenia, nie była świadkiem tragedii ani w niej nie uczestniczyła, jednak służyła wsparciem swoją obecnościom. Chciała być wsparciem dla lwic, powinny wiedzieć, że na nią również mogą liczyć. Zwłaszcza w obliczu zagrożenia.
- Mam nadzieję, że znajdzie winowajcę i go rozerwie na strzępy - odparła starszej lwicy. Tylko tyle była w stanie teraz powiedzieć, nie mogła znaleźć lepszych słów. Zamordowanie oprawcy Nyoty zapewne byłoby najlepszą pociechą dla całej społeczności Zachodnich Ziem.
- Jego zastępca przejmie jego obowiązki - odparła młodszej koleżance. Spojrzała teraz na Kalani, chodziło oczywiście o Kahawiana. Nie ufała mu, nie mogła mu ufać po tym co zrobił Ragnar. Oczywiście, nie była głupia, nie każdy samiec jest taki, że dba tylko o swój własny interes. Ale lepiej być ostrożnym.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#55
10-04-2015, 18:34
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Nie skomentowała słów Gizy. Zgadzała się z nią w tym wypadku - lew musiał ponieść karę, ale teraz Kahawian musiał trwać na Zachodnich Ziemiach. Trzeba było pamiętać, że teraz był sam, a granice trzeba było patrolować. Lwica sama nie powinna tego robić, a nie miały na tyle czasu, by chodzić parami przez cały dzień. Musiały polować i zajmować się swoimi młodymi.
- W sumie od tego w tym stadzie jest - odparła, skinąwszy głową na potwierdzenie słów szarej. - Nawet nie ma teraz wśród nas innego samca, a my już mamy polowania na głowie.
Przypomniała sobie, jak zanosiła Nyotę do jaskini medyka i postanowiła poruszyć inną kwestię.
- Kiedy przyszłam do groty, żadne zioło nie nadawało się do użycia. Wyglądały tak, jakby nikt nie uzupełniał zapasów mniej więcej od czasu, kiedy ostatni raz widziano Ragnara. Musiał więc być jedynym zielarzem w stadzie...
Prychnęła cicho. Nikt nie pomyślał o pomocniku dla medyka, który w tej chwili mógłby przejąć jego obowiązki. Dlaczego lwice musiały o wszystkim myśleć same i same wszystko zorganizować? Gdyby nie inicjatywa Mayi, nadal każda z nich polowałaby na własny rachunek. Westchnęła.
- Późno już, lepiej udajmy się na spoczynek. Dość już przeżyć na dzisiaj, a od rana któraś z nas powinna zmienić Mayę przy Nyocie. Dobranoc, dziewczyny.
Życząc im dobrej nocy, otarła się polikiem o Maoni i Gizę, bardziej czule niż zwykle. Obyło się jednak teraz bez radosnego pomruku - każda z nich nosiła w sercu smutek po tym, co wydarzyło się ich siostrze. Odeszła w swoim kierunku, uprzednio zawiadamiając Busarę o swoich zamiarach. W końcu legła na swoim miejscu.



Ciężko było jej zasnąć. Troski o zdrowie i przyszłość przyjaciółki skutecznie spędzały sen z jej powiek. Co się stanie, jeśli jej rany się nie zagoją? Co się stanie, jeśli lew wróci i dokończy swego dzieła? A co się stanie, jeśli będzie zmuszona urodzić jego młode? Wierciła się tak długo, aż w końcu zasnęła nad ranem ze zmęczenia.
Przed świtem wstała i upewniwszy się, że jej córka nadal słodko śpi, wymknęła się z termitiery.

zt

//Jeśli chcecie, to piszcie dalej o zdarzeniach wieczora - ja tylko chciałam wyswobodzić Kalani, bo potrzebna mi do innego wątku. ^^
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#56
10-04-2015, 23:02
Prawa autorskie: Salvathi

Na pierwsze słowa szarej lwicy, w oczach Maoni pojawił się pewien błysk. Młoda w pełni zgadzała się z tą krótką uwagą. Poczuła ukłucie zawiści w sercu, wobec lwa, którego nigdy w życiu nie widziała, a który jednak wyrządził w tak krótkim czasie tak ogromną krzywdę całemu ich stadu. Ból Nyoty odczuł każdy członek Zachodnich Ziem. To oraz zniknięcie Ragnara natychmiastowo postawiło całe stado na łapy.
Słysząc odpowiedź na swoje pytanie, pokiwała jedynie łbem. Czyli Kahawian. Widziała go co prawda wiele razy, jednak rozmawiała jedynie raz i czy po tym jednym spotkaniu byłaby w stanie stwierdzić, że samiec nada się na nowego przywódcę? Właściwie to tak. Wyglądał na zdeterminowanego, a do tego bardziej... prawdziwy jak Ragnar, który również budził szacunek w lwicy, jednak wydawał jej się taki oschły, bezwzględny. Jednak, tak samo jak i Giza obawiała się. W końcu wszyscy poprzedni przywódcy byli dla Maoni godni szacunku i podziwu. Wszyscy opuścili stado, czy Kahawian po pewnym czasie nie zrobi tego samego?
Wypowiedzi Kalani wysłuchała w ciszy. Wychodziło na to, że mieli jeszcze więcej problemów, niż na początku się wydawało. Brak medyka był bardzo poważnym problemem. Jak w takim razie pomogli Deyne? Maoni była kompletnie zielona w medykowaniu, nie miała pojęcia, jak to działa. Miała jedynie nadzieję, że powoli uda im się wszystko poskładać do kupy.
Dopiero teraz, gdy bursztynowooka wspomniała o odpoczynku, lwica poczuła, jak bardzo go potrzebuje. Zresztą, to wcale nie było najgorszym pomysłem, aby przespać się z tym wszystkim. Była pewna, że kiedy obudzi się rano, uda im się coś przedsięwziąć, poruszyć się nieco do przodu.
- Dobranoc. - odpowiedziała, uśmiechając się do obydwu, po czym szybko wzrokiem wyszukała swoją córkę.
- Runa. - przywołała ją, kładąc się w wybranym wcześniej miejscu, przy swojej córce.
W odróżnieniu od Kalani, młoda matka zasnęła niemalże od razu, gdy tylko zamknęła swoje ślepia.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#57
11-04-2015, 20:44
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Również już nic nie odpowiedziała Kalani. W niemy sposób zgodziła się z nią po prostu. Potrzebny był im medyk, jednak nie uważała żeby mogła się przydać w tej kwestii. Nie znała żadnego ani też nie znała się ani na zielarstwie ani na medycynie. Jedyną roślinę leczniczą jaką znała był aloes, który zwykła przykładać na rany gdy jeszcze żyła samotnie. Na tym jednak jej wiedza w tym zakresie się kończyła.
- Dobranoc - posłała lwicom. Było już dość późno, nie dziwota, że te chciały odpocząć. Zresztą ostatnie dni musiały być wyjątkowo ciężkie dla stada. Giza to rozumiała bardzo dobrze. Nie zamierzała opuszczać ich w potrzebie.
Giza postanowiła zająć miejsce przy wejściu do sali, w której się znajdowały zaraz po tym jak otrzymała trochę czułości od Kalani i sama podzieliła się nią z Maoni. Wybrała je, bo mimo iż wiedziała, że termitiera to bezpieczne miejsce dla nich, miała na tyle wyobraźni by przewidzieć iż nie jest ono zupełnie nie do odkrycia przez obcych. Powiodła spojrzeniem po pozostałych samicach układających się do snu. Giza jednak podobnie jak Kalani nie potrafiła zasnąć. Leżała z pyskiem ułożonym na łapach, czujna. Wyczekiwała świtu, czasami przeciągała się, wstawała i rozprostowywała łapy, ale w końcu znów się kładła. Nie myślała zbytnio nad tym wszystkim co się stało, nie chciała się bardziej denerwować.
Gdy zaczęło świtać i Kalani postanowiła opuścić ich schronienie, szara samica podniosła się położyła się nieopodal Busary, nie przy niej samej lecz blisko. By nie odczuła jakoś szczególnie braku matki.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#58
12-04-2015, 00:55

Całkiem dobrze bawiło jej się z Runą. Było trochę dziwnie, bo zawsze bawiła się z dorosłymi... ale to też było fajne! Musiała się tylko przyzwyczaić, że złotooka była młodsza i słabsza od niej. Ale dzięki temu mogła ją czegoś nauczyć, a to z kolei pozwoliło jej nabrać nieco pewności siebie. Jednak wszystko co przyjemne, ma swój koniec- tym razem równał się z wezwaniem mamy. Lwiczka podbiegła do matki, widząc że przyszła pora spania. Buksnęła ją kilka łebkiem, starając się zarówno wymościć najwygodniej jak mogła, ale również nieco podroczyć się z matką. W końcu nie widziała jej cały dzień. Zauważyła też jeszcze jedno- coraz ciężej było się wcisnąć między łapy mamy. Rosła. Jeszcze trochę i się tam nie zmieści.
Cichym burknięciem życzyła dobranoc nowej koleżance i ciotkom.

...

W przeciwieństwie do Kalani i Gizy, spało jej się bardzo dobrze. Była zmęczona, z czego zdała sobie sprawę dopiero wtedy, gdy zamknęła ślepka. Jednak w końcu i ona musiała się obudzić. Z zaspanymi ślepkami rozejrzała się po jaskini. Oczywiście, ani jej matki ani ojca nie było w pobliżu. Zdążyła się przyzwyczaić. Podniosła się chwiejnie i skierowała swoje łapki w stronę Gizy. Miała nadzieję jeszcze trochę się zdrzemnąć, nim gdzieś wyjdzie. Było po prostu za wcześnie. Z cichym pomrukiem położyła się przy boku szarej i łebek oparła na jej łapach. Musiała jeszcze się zdrzemnąć...
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#59
13-04-2015, 14:19
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Szara lwica przymknęła ślepia pozwalając sobie na niewielką drzemkę. Czując u swojego boku małą Busarę, otworzyła leniwie jedną powiekę, żeby na nią spojrzeć. Potem trochę przysnęła, nawet nie zauważyła kiedy.
Obudziła się jakąś godzinkę, czy też dwie później. Podniosła szary łeb i rozejrzała się. Tylko ona już nie spała, Maoni, jej córka i Buśka jeszcze leniuchowały. Nie zamierzała podnosić się i opuszczać ich, lepiej żeby trzymały się razem. Choć przeszło jej przez myśl, że mogłyby zabrać dzieciaki na naukę polowania, albo walki albo... w sumie to zdjęła córkę Kalani ze swoich łap a potem wstała, przeciągnęła się i skierowała do wyjścia. Nie zniknęła jednak na długo, bo już niedługo wróciła z dwiema zdobyczami, dwoma dik dikami, jeden był martwy a drugi wciąż żył. Tego martwego położyła na ziemi, potem trąciła łapą Busarę żeby ją obudzić. Dik dika trzymała za skórę na karku, czekając na reakcję lwiczki. Była już na tyle duża, że mogła uczyć się zabijać.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#60
14-04-2015, 21:21

Czując delikatne szturchanie, lwiczka była zmuszona przerwać swoją słodką drzemkę. Przeciągnęła się potężnie, okazując jeszcze białe pazurki. Dopiero po chwili dotarło do niej, że to nie jej matka ją wybudzała. Z ciekawością zerknęła na ciocię Gizę. A jeszcze bardziej interesowało ją to, co trzymała w pysku. Resztki snu owiewającego jej umysł i oczka zniknęły w jednej chwili. Busara cofnęła się o kilka kroków, robiąc miejsce dla lwicy i małego kopytnego. Drugiego dostrzegła po momencie. Moment, ale tamten nie żył... W każdym razie, samiczka zerknęła na łowczynię.
- To dik dik, prawda?
Widziała już je kiedyś. Teraz mogła się jedynie domyślać, czego Giza od niej oczekiwała. Owszem, miała już lekcje polowania i tak dalej. Udało jej się złapać mysz, jaszczurki... ostatnimi czasy za radą Mai nawet czatowała na surykatki.
Ale tak dużego zwierzaka pod łapami jeszcze nie miała.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości