♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Amai
Wtajemniczony
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:306 Dołączył:Sty 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 87
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 20

16-11-2016, 14:11
Prawa autorskie: ja

-Amor mnie dopadł i zesłał najpiękniejszego lwa pod księżycem-
Powiedziała Amai i obróciła się na dwóch łapach do o koła własnej osi
-A potem jak niebo układało chmury na kształt Beliala to okazało się że doszłam do krawędzi wąwozu na lwiej ziemi i znalazłam się na dole-
Lwica lekko się zaśmiała kładąc się na grzbiecie żeby ukazać w jaki sposób wylądowała na dnie
-Za to zauważyłam chmurę wyglądającą jak śpiący Belek-
Powiedziała wzdychając, nawet nie zauważyła ptaka, rozmarzyła się o samcu którego gloryfikowała
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

19-11-2016, 00:54
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Otrzepała się, wypuszczona wreszcie z lwiego uścisku, ze skrzywioną wciąż miną. Następnie przeniosła swe niespokojne spojrzenie na karakalkę. Normalnie sama by się od razu przebiegła w poszukiwaniu tropu Sadie, ale...
- Przykro mi ciociu, ale najpierw muszę porozmawiać z Mauarą i zająć się pewną sprawą. Ale my właśnie przyszliśmy znad wodospadu, i nie czułam jej tropu ani przez chwilę. - chociaż tak mogła pomóc, by Serret i Lerato nie chodzili na próżno. Sami chciała najpierw zakończyć sprawę tego cudacznego korzenia, to jest dopytać się zebry, co też o niej wie. Bo w końcu roślinożercy powinni się znać na roślinach.
Jednak na razie, wciąż skrzywiona, spojrzała na nakrapianą lwicę, która zaczęła najwyraźniej bełkotać. Księżycu, czy w tym stadzie nikt nie potrafił się wyrażać jasno i zrozumiale?
-Och, gratulacje - burknęła -Tylko się nie połam, dobra?
Może i burczała i warczała na Amai, może wyraźnie pokazywała swoją niechęć do niej, ale nie zmieniało to faktu, że były częścią jednego stada. I że Samiya nie mogła jej pozwolić na radosne robienie sobie krzywdy, a nawet... Choć z ogromnym niesmakiem, mogłaby powiedzieć, że nie chciała, by nakrapianej stało się coś złego.
Ale mniejsza z tym, nie po to tu przyszła. Wyciągnęła łeb, by spojrzeć na pasiastą kopytną, która właśnie rozmawiała z lwiątkami. Dobrze wiedzieć, że nie boi się lwów.
-Hej, Mauara! - zawołała zebrę, mając nadzieję, że w ten sposób zwróci na siebie jej uwagę.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

19-11-2016, 15:41
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

Lwiątko nie spieszyło się z odpowiedzią, podobnie jak ten drugi, choć ten raczej z winy zebry. Mimo wszystko skupiona była na obu tych kotach, wyczekując ich ewentualnej odpowiedzi i tylko skrzek sępa wyrwał ją ze spokojnych rozmyślań. Cofnęła uszy i parsknęła cicho, wyrażając swoje niezadowolenie, ale ostatecznie nic więcej nie zrobiła. Miała nadzieję, że nic z tych głośnych dźwięków się nie powtórzy, bowiem nie wiedziała jak długo potrafiła nad sobą panować.
Jeszcze chwilę później, dostrzegła wyciągniętą kocią sylwetkę, która przestępowała dziwacznie na tylnych łapach, a potem upadła. Stawanie dęba jakoś nie pasowało jej do palcołapych, ale nie mogła powiedzieć, że zna ich zwyczaje, więc może nie było to nic dziwnego między innymi kotami.
Zebra wzdrygnęła się nieco mocniej, kiedy do jej uszu dotarł kolejny wysoki dźwięk. Daleko mu było do lwiego ryku, właściwie było to ot mizerne miauknięcie, ale pasiasta i tak spięła wszystkie mięśnie, jakby miała zaraz podskoczyć niczym przestraszona małpiatka, a potem pognać, już zupełnie po końsku przed siebie.
Zamiast gwałtownych ruchów tupnęła jedynie kopytem i odwróciła się do trawiastookiej.
-Hej ty- odpowiedziała i uśmiechnęła się, chociaż nie była pewna po co. Zdawało jej się, że zna tę tutaj, ale tyle informacji dzisiaj przetoczyło jej się przez czaszkę, że nie potrafiła dobrać się do tej jednej, która była jej teraz potrzebna.
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

19-11-2016, 21:24
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

- Nie chowam urazy - odparł niewidomy i skwitował swoje słowa uśmiechem. Pod tym względem był wyrozumiały. Dobrze czuł się z mgiełką tajemnicy, która owiewała go za sprawą niewiedzy innych. Jego pobratymcy prowadzili skryty tryb życia i poza dżunglą niewiele zwierząt raczej o nich wiedziało. Podobnie jak on miał niewielką wiedzę dotyczącą fauny sawanny. Nie licząc lwów, które poznał już całkiem dobrze, bo pchają swoje nosy absolutnie wszędzie.
Została poruszona kwestia poszukiwań kogoś ze stada. Szczerze mówiąc niewiele go ona interesowała, więc pozostawił ją na głowie Samiyi, nie wtrącając się. Wolał się skupić na otoczeniu, w którym wciąż przebywało sporo zwierząt. Lwica, która ściskała wcześniej serwalkę, mówiła od rzeczy i wykonała znajomy mu już manewr, co wywnioskował po samym dźwięku uderzenia o ziemię. A poza nią i karakalką towarzystwo było raczej milczące, co rudemu było nawet na łapę.
Zaobserwował, że Samiya jest dosyć oschła w stosunku do lwicy. Zupełnie inne nastawienie niż przy Serret. Ale to dobrze, przynajmniej rudy nie będzie musiał próbować się z nią dogadywać.
Każda inna pustułka trzymałaby się na dystans od większych zwierząt. Jednak Jicho była nieustraszona. Zwłaszcza, gdy Firrael był przy niej. I nawet taka grupa obcych kotów nie budziła w niej niepokoju. W dużej mierze była to zasługa, czy też wina, wychowania przez złotokota. Ptaszyna była całkowicie spokojna i chyba nawet jej się spodobało, że ktoś odpowiedział na jej powitanie, bo podskoczyła na grzbiecie ślepca i obróciła się w stronę karakalki.
Firrael zwrócił swoją uwagę na kopytną, z którą zaczęła rozmawiać Samiya. Ona chyba faktycznie była członkiem stada, skoro mówiono jej po imieniu i odpowiadała bez lęku. Jako przyjaciel pustułki chyba nie powinien się temu dziwić, ale zastanawiało go, co takiego miała w sobie, że lwy postanowiły przyjąć ją i to nie w roli obiadu. No i idąc tą drogą, jaki miała stosunek do jej towarzyszy żywiących się mięsem?
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
Serret
Mistyk
*

Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 36
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 18

20-11-2016, 13:31
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky

- Hm... - odparła na słowa Sami, starając się ukryć swój lekki zawód. - Kapłanka prosiła mnie, żebym nie zostawiała Mauary samej. Jeszcze nie każdy ze stada ją poznał, rozumiesz...
Ostrożnie przeniosła wzrok na zebrę.
- Mau, zostaniesz z Samiyą? - spytała, stawiając uszy.
Oczywiście, była pewna, że serwalka by sobie poradziła z "pilnowaniem" zebry, tylko pytanie, czy miała teraz na to czas, czy może jej myśli zajmowało teraz co innego. Na przykład pewien złotokot.
Serret przeniosła wzrok na Firraela. Pamiętała o tym, że przecież mieli wybrać się z Lerato i Davieniem na poszukiwania Sadie (najlepiej na Ognisty Step, skoro przy wodospadzie jej nie ma), ale jako że lwiątko chwilowo nie płakało za mamą, to karakalka musiała, po prostu musiała skorzystać z okazji i rozmówić się z tym jegomościem. Samiya nigdy wcześniej nie przyprowadzała żadnych kawalerów - co najwyżej inni się do niej pchali - więc fioletowooka czuła się w obowiązku wybadać, czy ten tutaj jest tylko jej nowym znajomym, czy może chodzi o coś więcej.
Raz jeszcze omiotła wzrokiem całe towarzystwo, po czym przysiadła się do ślepca. Chyba jeszcze nigdy nie miała kontaktu z kimś takim, nie licząc Nighta, ale tamten jednak trochę widział, tylko słabo.
- Skąd jesteś, paniczu Firraelu? - zagadała. - Bo mniemam, że nie stąd, skoro twojego gatunku prawie się tu nie widuje.
[Obrazek: chibi_serret_by_altairsky-d9vtdmc.png]
Amai
Wtajemniczony
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:306 Dołączył:Sty 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 87
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 20

20-11-2016, 14:36
Prawa autorskie: ja

Amai nagle skupiła wzrok na zebrze
-To mamy jedzenie w stadzie?-
W sumie To lwica wiedziała że sama i tak nie dała by radę upolować zebry, a i chyba nikt z tu obecnych nie dał by radę w tym pomóc, więc ignorowała ją by nie robić sobie apetytu
-Skoro ze stada to mogę pomóc przypilnować. Może nie umiem się bić ale jestem dostatecznie duża by zastąpić komuś drogę zanim się ogarnie-
Nakrapiana zaśmiała się, a potem powiedziała do Sami
-Nie chciałam się poobijać ale zrozum, te chmury wyglądały jakbym patrzyła na Baliala i nieco się zagapiłam-
Po tych słowach podniosła łapę i położyła ją w okolicach swojego serca
-Obiecuję nie zrobić sobie krzywdy specjalnie-
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

20-11-2016, 19:35
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

Karakalka zasugerowała, żeby Mauara została z Samiyą. Wyglądało na to, że była w stadzie całkiem świeża, a to wyjaśniało, dlaczego jeszcze żyje. Firrael nie wiedział, co myśleć, o tej okapi. To znaczy, wiedział, że to nie do końca okapi, ale nie był na tyle ciekawy, by zapytać serwalkę, do jakiego gatunku należy kopytna. Po cichu liczył na to, że dowie się mimochodem.
W pewnym momencie przysiadła się do niego Serret. Wydawało mu się to trochę dziwne, ale nie protestował. Sam postanowił usiąść, a wtedy Jicho machnęła skrzydłami, by nie stracić równowagi i nieznacznie wbiła szpony w jego skórę. Rudy przyzwyczajony był już do tego typu manewrów. Pod gęstą sierścią na pewno można był odkryć sieć blizn.
Jego pusty wzrok powędrował w stronę kotki. Zdawał sobie sprawę, że rozmawianie z jego profilem może budzić dyskomfort u innych.
- Z dżungli - odpowiedział banalnie. Nie był nawet w stanie określić, czy to bardziej na północ, czy może południe. - Zostałbym tam, gdzie moje miejsce, ale spotkałem Samiyę...
Jego wypowiedź była jakby niedokończona. Może taki efekt był zamierzony. Firrael nie przejmował się tym, co dopowie sobie Serret. Ewentualnie dopyta.
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-11-2016, 20:16 przez Firrael.)
Patch
Konto zawieszone

Gatunek:Vulpes vulpes Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:20 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 40
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 5

21-11-2016, 00:31
Prawa autorskie: Ssaku

Spacerowałem żwawo jak zwykle. Podziwiałem barwną naturę tychże terenów. Stojące za uchem piórka tańczyły w rytm wystukiwany poruszającymi się łapami. Liczyłem na spotkanie z kolejnym stadem. Liczyłem, że znów się czegoś nauczę i moja intuicja nie zawiodła mnie jak zwykle. W oddali zauważyłem grupkę zwierząt debatujących, lub też luźno rozmawiających o nieistotnych rzeczach. Nieważne, podszedłem do nich spokojnym krokiem. Moja ruda sierść była dobrze widoczna w trawach polany.
- Dzień Dobry - powiedziałem do zebranych.
- Czy mógłbym się dowiedzieć, gdzie się znalazłem? - zapytałem nieco nieśmiało. Nie lubiłem tłumów, ale umiałem w nich wytrzymać. Nie usiadłem, w razie gdybym musiał wziąć łapy za pas.
Serret
Mistyk
*

Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 36
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 18

24-11-2016, 13:18
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky

- ...i? Chciałby panicz tu z nami zostać? - dopytywała, wyraźnie zaintrygowana.
Skoro po spotkaniu Samiyi coś się zmieniło, to ta opcja wydawała się jej jedyną logiczną.
Karakalka, choć zdawała się nie słuchać lwicy, teraz momentalnie odwróciła się w jej stronę. Wstała i podeszła bliżej, unosząc łeb, by móc spojrzeć tamtej prosto w oczy.
- Amai! - ofuknęła ją, groźnie marszcząc brwi. - Nie wolno tak! Mauara jest jedną z nas, to wyjątkowa zebra. Masz się do niej odnosić z szacunkiem, tak jak do każdego ze Srebrnych... I do innych też.
Po tych słowach coś jeszcze innego zwróciło jej uwagę. Cóż to za nawał dziwnych rudych stworzeń? Prędko skierowała swe kroki ku gościowi. Uwielbiała poznawać nowe osoby, zwłaszcza jeśli te były mniej więcej jej wzrostu; to znacznie ułatwiało rozmawianie.
- Witamy w imieniu Księżyca, paniczu psowaty! Jest pan fenkiem czy szakalem? Och, jaki piękny ma panicz ogon! - zachwyciła się, wyraźnie będąc w swoim żywiole. - Natrafił panicz na tereny Stada Srebrnego Księżyca. Jestem Serret, tutejsza Mistyczka. W czym mogę pomóc?
[Obrazek: chibi_serret_by_altairsky-d9vtdmc.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-11-2016, 13:19 przez Serret.)
Patch
Konto zawieszone

Gatunek:Vulpes vulpes Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:20 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 40
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 5

24-11-2016, 18:23
Prawa autorskie: Ssaku

// Ey czemu masz samiec zamiast samica? xd //

Uradowałem się na widok, że ktoś się mną zainteresował. Stałem w trawie, która osłaniała moje ciało, nie całkiem jednak do połowy. Na moje szczęście bądź też nieszczęście zainteresowała się mną bardzo energiczna karakalka, wydawała się sympatyczna, nie ma co. Uśmiechnąłem się do niej życzliwie.
- Vulpes vulpes potocznie zwany lisem rudym. Pochodzę z dalekich krain - choć na swojej drodze spotkałem innych z mojego gatunku nie było tego jakoś wiele. Delikatnie zamachałem kitą w reakcji na komplement.
- Dziękuję, pani uszy również są powalające. Nazywam się Patch - choć to była jedynie ksywa nadana przez moje rodzeństwo używałem jej często. Właściwie moje prawdziwe imię znała tylko rodzina, sam nie lubiłem się nim posługiwać, nie pasowało mi.
- Chciałbym się dowiedzieć troszkę o tutejszych terenach, stadach potencjalnych zagrożeniach i tym podobnych. Widzi pani, podróżuję i poznaję świat - odpowiedziałem zwięźle na pytanie które zadała mi karakalka. Gdy poczułem się bezpiecznie usiadłem.

Ciekawa jestem skąd Twoja postać zna fachowe, łacińskie nazewnictwo swojego gatunku :V
Serret
Mistyk
*

Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 36
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 18

25-11-2016, 01:42
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky

- Lisy, lisy... Znam fenki, zwane przecież lisami pustynnymi, ale panicz jest większy od fenka. A że jest panicz rudy, to widać. - Uśmiechnęła się, ale mina jej zrzedła, kiedy przypomniała sobie o obecności Firra, do którego to zaraz się zwróciła tymi słowy: - Przepraszam, nie chciałam. Panicz nie widzi, ale panicz lis naprawdę jest rudy, przysięgam.
Po wyrażeniu skruchy z powodu swojej jakże nietaktownej uwagi, mogła z czystym sumieniem powrócić do rozmowy z psowatym.
- Dziękuję, paniczu Patchu. Znajduje się panicz na terenach Stada Srebrnego Księżyca, które zrzesza zwierzęta wszelkich rodzajów, kształtów i kolorów. - Tu zerknęła na złotokota, by na podstawie jego miny upewnić się, czy to ostatnie słowo przypadkiem go nie uraziło. - Hm... Stada lisów nigdy nie spotkałam, ale mamy tu kilka stad lwów. Poza Lwią Ziemią, na zachód stąd, wszystkie są opanowane przez groźne lwy, to znaczy takie, które... Nie są przyjaźnie nastawione do obcych. Zwłaszcza radzę uważać z podróżowaniem na daleki zachód i północ. Jest tu też wiele wolnych terenów, po których również kręcą się lwy i inne drapieżniki, ale czy zaatakowaliby lisa, to wątpię. Mnie nigdy krzywdy nie zrobili. Przypuszczam, że wolą kopytne... Oj.
Tym razem rzuciła szybkie spojrzenie na Mauarę i zakryła sobie pysk łapą. Nigdy nie przypuszczała, że rozmowa w mieszanym towarzystwie może być aż taka trudna.
[Obrazek: chibi_serret_by_altairsky-d9vtdmc.png]
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

25-11-2016, 21:21
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Cofnęła uszy, dostrzegając napięcie zebry, drgnięcia i niespokojne ruchy. Sama poruszyła ogonem, a następnie znów uszami nieco nerwowo, i robiła to niemal bezmyślnie. Niespokojne, ogromne kopytne zwierzęta to zły znak dla niewielkich drapieżników. Ale odwzajemniła uśmiech zebry i skinęła lekko łbem.
- Mau, ty się znasz na roślinach, prawda? No, w końcu jesteś roślinożercą... - odezwała się - Chciałabym wiedzieć, czy kojarzysz coś zwanego marchewką.
To był ten moment, w którym powinna zaprezentować zebrze dziwaczny korzeń, ale na razie jej uwagę zwróciła Serret.
-Ach, no tak - mruknęła tylko w odpowiedzi na uwagę o pilnowaniu zebry.
Faktycznie dobrze by było, gdyby choć z początku jakiś Srebrny uważał na Mauarę, by zagwarantować jej bezpieczeństwo, dopóki każdy nie nauczy się, że ta kopytna nie nadaje się na obiad. Że jest częścią stada. Ha, zebra w stadzie! Coś takiego tylko u nich. W oczekiwaniu na odpowiedź owej zebry przysłuchiwała się wymianie zdań między innymi, oczywiście najwięcej uwagi poświęcając rozmowie Serret i Firraela.
Uśmiechnęła się ciepło, gdy złotokot wspomniał o niej. Niby już to wiedziała, ale i tak było jej miło. Chociaż, czy według niego to wyjście z dżungli było dobre, czy wręcz przeciwnie? Może źle się czuł wśród traw sawann i stepów, w innych miejscach niż dobrze mu znany las deszczowy...
Wtem usłyszała szelest traw, czyjeś kroki, i skierowała swój wzrok na rudą plamę w oddali. Ze zdumieniem przyjrzała się nowemu przybyszowi, lustrując go uważnie zielonymi ślepiami. Nigdy jeszcze nie widziała takiego stworzenia, ale jej uwagę przykuła przede wszystkim dziwaczna, kolorowa ozdóbka zawieszona na uchu. Miała przyczepione barwne, ptasie pióra - może i gustowne, ale aż się wzdrygnęła na myśl o zawieszeniu czegokolwiek na tak czułym narządzie. Ona nie zniosłaby czegokolwiek przy uchu, słysząc szelesty wykonywane przez taką ozdobę, no i przede wszystkim czując jej ruchy, gdyby zechciała poruszyć uchem. A przecież uszy są niezwykle ważne dla serwali!
-Niech Księżyc oświetla twe drogi - odezwała się głośno, ale tylko tyle wypowiedziała w kierunku niezwykłego obcego.
Zaraz po tym ruszyła się w kierunku Firraela, zbliżając się do niego.
- Spotkałeś już kiedyś lisa? - powiedziała cicho do złotokota, wciąż zerkając na Patcha.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Patch
Konto zawieszone

Gatunek:Vulpes vulpes Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:20 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 40
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 5

25-11-2016, 22:50
Prawa autorskie: Ssaku

// Powiedzmy, że w trakcie podróży się od kogoś dowiedział i nie pytał skąd tamten ktoś to wie; Serret rozwaliłaś mnie tym: Przepraszam, nie chciałam. Panicz nie widzi, "ale panicz lis naprawdę jest rudy, PRZYSIĘGAM". //

Fenki też znałem, ba! Spotkałem nawet kilka. W ciągu swojej podróży spotkałem wiele zwierząt. Od łagodnych surykatek bojących się nawet własnego cienia po wielkie i majestatyczne słonie, które uciekały na widok mojego obiadu - który swoją drogą uciekał przede mną - czyli myszami. Posiadłem rozległą wiedzę na rozległe tematy.
- Jestem podobny do tego waszego Fenka, jednako jestem większy i... rudy, mam też mniejsze uszy i zdecydowanie nie mniej słodki, chociaż co kto lubi. - odpowiedziałem na zagwozdkę Serret. Czułem jak przypatrują mi się uważnie oczy zebranych, Chyba naprawdę mój gatunek był dość rzadki.
- To dlatego, że lisy nie łączą się w stada, jest samiec i samica, mają młode samica wychowuje, potem młode się rozchodzą i tak w kółko - dorzuciłem z dumą opowiadając o swoim gatunku. Rozejrzałem się po zebranych. Dojrzałem zebrę, lwicę, serwalkę i chyba złotokota, czy też może szakala, nie byłem pewny oba gatunki widziałem tylko raz.
- Widzę wzbudzam tu nie małe zainteresowanie - powiedziałem patrząc się na serwalkę, uśmiechnąłem się do niej i skinąłem łbem na jej głośnie powitanie.

// Jak tak sami się wydarła to wyobraziłam sobie dziewczynę jedzącą popcorn, siadająca na kanapie i krzyczącą coś do mamy xd //
Serret
Mistyk
*

Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 36
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 18

26-11-2016, 00:34
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky

- Mhm, mhm, u karakali jest podobnie, ale są wyjątki, jak widać. - Wciąż się uśmiechała. - A teraz szuka panicz jakiegoś konkretnego miejsca czy chodzi panicz tam, gdzie go łapy poniosą? - dopytywała z wyraźnym zainteresowaniem. - Ja swymi czasy też wędrowałam, ale kiedy to było...
Serret jeszcze nigdy nie spotkała lisa, a co dopiero mówić o lisie-podróżniku z czymś dziwnym na uchu. O to też zamierzała zapytać, ale może nie wszystko naraz, bo jeszcze gość się speszy i ucieknie... Choć należy uczciwie przyznać, że póki co nic na to nie wskazywało. Wydawać by się mogło, że będąc w centrum uwagi czuje się jak, nie przymierzając, ryba w wodzie. Całkiem to ciekawe, bo jego pobratymcy najwyraźniej byli bardzo nieśmiali i chowali się przed resztą świata w jakichś niedostępnych miejscówkach... Acz fioletowookiej nie powinno to dziwić, skoro z nią samą było podobnie - też nie była typowym karakalem, o czym zresztą zdążyła już wspomnieć.
[Obrazek: chibi_serret_by_altairsky-d9vtdmc.png]
Amai
Wtajemniczony
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:306 Dołączył:Sty 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 87
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 20

26-11-2016, 02:13
Prawa autorskie: ja

-Ja przepraszam, nie wiedziałam...-
Powiedziała cicho Amai i nagle jej nogi ugięły się pod nią i wyrżnęła pyskiem w ziemie. To adrenalina przestała działać. Uważnie słuchała rozmowy Serret z lisem i nie chcąc przeszkadzać rzekła pewnie do samej siebie:
-Jak jest nasza to warto jej pilnować. Nie rozmawiałam nigdy z zebrą-


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości