♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Iris
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:221 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 75

20-02-2018, 02:55
Prawa autorskie: Ja

Dawniej starałaby się ukryć swoje kalectwo, teraz jakby nie miało ono znaczenia, wiele spraw, wydawało się brązowej obojętne. Zachowała się podobnie jak hiena, z tą różnicą że nie musiała wstawać, bo i tak nie siedziała, no i skinęła słabiej łbem nieznajomej na powitanie, starając się jednak nie przeszkadzać swoją obecnością. Tym samym zostawiając wszystko strażnice, bo trójłapa szczerze wątpiła żeby poradziła sobie lepiej, o ile w ogóle by sobie poradziła. Sama też, po gestach i głosie białej, domyśliła się że przybyszka ma coś z gardłem. 
Spojrzenie Iris pozostawało smętne, wreszcie przysiadła, nie szukała kontaktu wzrokowego, przypominała bardziej element tła, słowa do niej dochodziły i szybko wywołały współczucie wobec nieznajomej, zaraz po tym gdy dowiedziała się że problemy z gardłem obcej są znacznie poważniejsze. Zabrakło jednak chęci by cokolwiek okazać.
Tylko szok sprawił że przeniosła wzrok na nieznajomą, akurat tego że biała była siostrą Kapłanki nie spodziewała się usłyszeć. Zmieszana obserwowała to co robi Ava. Zupełnie nie spodziewała się że ktokolwiek zwróci na nią uwagę, w końcu już nie raz pozostawała na drugim planie, sama, bo wszyscy zdążyli odejść nim sama gdziekolwiek się zabrała. I też przywykła do tego.
- Mogę zostać tutaj... - odpowiedziała niepewnie, nadal z lekka zaskoczona, nie chcąc robić im zbędnego problemu. Pewnie znacznie szybciej dotrą na miejsce niż gdyby miała im towarzyszyć, aczkolwiek była gotowa podporządkować się decyzji jaką podejmie Ava.
[Obrazek: hshhAbo.png]
Ava
Wtajemniczony
*

Gatunek:Hiena cętkowana Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:230 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 66
Zręczność: 56
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 43

27-02-2018, 01:06
Prawa autorskie: Ghalib

Przekręciła łeb wbijając zamyślone spojrzenie w Iris. Co by tu z tobą zrobić? Z jednej strony może ich poszukiwania stanowczo opóźnić, ale zostawić ja tutaj też głupio. W sumie... Im się przecież aż tak nie śpieszy. Kapłana nie zając, nie będzie przed nimi uciekać i w końcu kiedyś się znajdą. A przecież Ava jako przykładna stadna koleżanka zostawiać swojej towarzyszki samej nie będzie. Podeszła do Iris i traciła ją przyjacielsko łapą w bark.
- Pójdziesz z nami, okej? Przyda mi się dodatkowa para oczu.
Szczerzac w zadowoleniu kły strażniczka szybko obmyśliła trasę. Najlepiej będzie przejść się obok Złotej Skały, gdyż bardzo prawdopodobne iż właśnie tam Ines zastaną. A nawet jeśli nie, to od skały wszędzie jest blisko. Kiwnęła sama do siebie łbem zgadzając się na swój przemyślany plan. Ruszyła w kierunku centrum terenów Srebrnych wcześniej jeszcze skinęła łbem w odpowiednią stronę, aby reszta też swoim tempem mogła ruszyć.
- No już ekipa. Naprzód marsz!

z.t x3
Bo ja jestem bogiem
Uświadom to sobie
Słyszysz słowa, od których włos jeży się na głowie
O, rany, rany
Jestem niepokonany

(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-02-2018, 01:13 przez Ava.)
Iris
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:221 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 75

27-02-2018, 23:37
Prawa autorskie: Ja

Założyła już że zostanie tu sama ze swoimi ponurymi myślami, może po prostu się położy i zaśnie, choć i to wątpliwe. W jej przypadku sen przychodził ze sporym oporem i setką problemów po drodze. A i on nie stanowił niczego przyjemnego, co najwyżej koszmary, bądź brak snów, te dobre zdarzały się wyjątkowo sporadycznie.
Dlatego też zaskoczyły ją słowa Avy, przytaknęła z małym opóźnieniem. Szykując się do drogi. Uśmiechnęła się nikle, nie potrafiąc ukryć wdzięczności, tak, tak naprawdę, pomimo przyzwyczajenia do samotności, nie chciała zostawać tu sama. Poszła za resztą, trzymając się z tyłu, aczkolwiek starając się nie opóźniać aż tak podróży. I tak ją to dręczyło, że będzie tylko kulą u nogi.

zt
Taka
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:45 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 50
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 10

23-07-2018, 19:57
Prawa autorskie: Gunter ; Yasumu

Młodzik stwierdził, że od czasu powodzi nic nie robienie i stałe lenienie się na złotej skale nie jest zbyt mądrym posunięciem jeżeli chce się wyrosnąć na porządnej budowy samca z bujną grzywą i powodzeniem u płci pięknej. Od czasu gdy Cierniowa pani zdecydowała, że powinien zamieszkać wraz z księżycowymi wyznawcami minęło sporo czasu. Aczkolwiek Taka był z tego zadowolony. Szybko chłonął wiedzę o srebrnym panie i nauka o jego istnieniu oraz mocy przypadała mu do gustu. Podczas zalewu wodnego starał się poznać jak najwięcej nowych twarzy, lecz średnio mu to szło. Był zbyt zapatrzony na czubek swojego nosa i interesował tylko swoim dobrem. Można stwierdzić, że wykształcił wadę jaką okazał się być egoizm. 
Często też mimo prób był cjamski w stosunku do innych członków stada i traktował dość oschle jak na swój młody nadal wiek. Czasowo tylko w księżycu był w stanie odszukać sens. Po utracie praktycznie całej rodziny tylko srebrny władca z nim został i nie odstępował Taki na krok podczas żadnej nocy. Fajnie jest mieć chociaż jedną osobę, która nigdy nie podważa twojego zdania i nie składa sprzeciwu.
Serret
Mistyk
*

Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 36
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 18

23-07-2018, 22:31
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky

Kotka dopiero co powróciła na tereny Księżycowych po dość długiej nieobecności. Spotkała Pestkę, a właściwie sama ją tu przyprowadziła, ale tak poza tym to nie było jej dane spotkać jeszcze nikogo. Spacerowała teraz sama, a przynajmniej trwała w przekonaniu, że jest sama, dopóki jej oczom nie ukazał się młody samiec lwa. Początkowo pomyślała, że to jeden z synów Sadie, ale prędko zdołała sobie uświadomić, że tamci powinni mieć już nieco więcej grzywy i bardziej muskularne sylwetki. Poza tym, gdy tylko podeszła bliżej, zauważyła, że zdecydowanie nie jest to żaden z nich, a doskonale pamiętała całą siódemkę, łącznie z imionami, głosami i rozmieszczeniem kolorów.
Szła, oczywiście, górą, to jest po gałęziach drzew, których wokół nie brakowało. Co prawda, większość z nich to te nudne pospolite akacje, ale miały pnie, konary i inne gałęzie, więc nie było na co narzekać. Choć pospacerowałaby sobie po baobabie...
- Niech Księżyc oświetla twoją drogę! - zawołała do obcego, zatrzymawszy się na gałęzi wiszącej dość nisko nad jego głową.
Sama spuściła łeb i uśmiechnęła się do, jak mniemała, gościa.
- Jestem Serret, Mistyczka Stada Srebrnego Księżyca. Mogę Ci w czymś pomóc, paniczu?
[Obrazek: chibi_serret_by_altairsky-d9vtdmc.png]
Taka
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:45 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 50
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 10

24-07-2018, 18:07
Prawa autorskie: Gunter ; Yasumu

Zamyślony zerwał się zaskoczony tym, że nie jest sam. W pierwszej chwili uznał, że srebrny pan do niego przemówił, fajnie by było! Zaraz jednak zwątpił, bo głos raczej należał do pani. Podniósł łeb ku górze i dostrzegł dziwnego w jego mniemaniu kota, którego wcześniej nie miał okazji spotkać.
- Niechaj twa również będzie lśniła blaskiem naszego pana, bo w przeciwnym wypadku mogłabyś zlecieć z drzewa. - burknął w jej stronę siadając na zadku i wpatrując się w nieznaną piękność. 
Najgorsze było w tym to, że Taka nie rozróżniał tego czy słońce nie jest księżycem, nikt mu tego nie wyjaśnił, stąd też i jego odpowiedź, która mogła wybać się dziwna w odbiorze. 
- A więc to ty! Nikt od dawna cię tu nie widział. - w drugiej części wypowiedzi początkowy entuzjazm znikł. Zastąpiła go obojętność względem Serret. Po chwili uznał, że skoro jest ze stada to może powinien się jej przedstawić.
- Taka, tak po prostu. 
Serret
Mistyk
*

Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 36
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 18

27-07-2018, 16:28
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky

Lekko przekrzywiła łeb, próbując zrozumieć, jaki jest związek między Księżycem a tym, że ona właśnie siedzi na drzewie. Ale, ale, w zasadzie to Najjaśniejszy wpływał na wszelkie sfery życia, także te błahe, więc czemu i nie na taką? Usatysfakcjonowana tym wyjaśnieniem, wsłuchała się w dalsze słowa lewka.
- O, znasz mnie? - Uśmiechnęła się.
Nie była aż tak zdziwiona, wszak była w stadzie ważną personą, ale jednak jej nieobecność chwilę trwała. Pewnie Sami mu o niej wspomniała, bo od Ines prędzej można było się spodziewać wylotu w kosmos niż interakcji ze stadnym kwiatem młodzieży.
- Miło mi cię poznać, paniczu Tako. Od dawna zamieszkujesz te wspaniałe ziemie?
[Obrazek: chibi_serret_by_altairsky-d9vtdmc.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-07-2018, 16:28 przez Serret.)
Taka
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:45 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 50
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 10

28-07-2018, 16:16
Prawa autorskie: Gunter ; Yasumu

Nowo spotkana wyglądała na naprawdę spoko osóbkę z którą możnaby na spokojnie poroamawiać nawet nieco dłużej wbrew temu co się mu wydawało wcześniej. Nadal jedank głowił się jakim zwierzęciem może być. Na lwa stanowczo za mała, a na lamparta zbyt smukła. Może gepard? Nie one nie łaziły po drzewach, zbyt wielkie z nich ciapy i niedorajdy.
- Obiło mi się o uszy. Nic więcej. - mówił jak na spowiedzi, ale takim z lekkim chilloutem. 
Młodzianin nie przywiązywał znaczenia do tego od kogo słyszał o Serret, po prostu wcześniej nie zwracał większej uwagi na to o czym się mówi. Zawsze słuchał, ale trochę tak w nieobecny sposób. 
- Dobrze ponad dwa miesiące, Cierń mnie tu wcieliła tak po prawdzie, ale wydaje mi się, że to po prostu srebrny pan tak chciał. - wyjaśnił. - Jeśli mogę spytać... miałaś jakiś powód by odejść? Prześladowali cię tutaj? Chcieli złożyć w ofierze? 
Hazina
Samotnik
*

Gatunek:Okapi Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:13 Dołączył:Mar 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 70

30-07-2018, 21:27
Prawa autorskie: Ja

Odgłosy rozmów wyłapała już z daleka, na tyle z daleka że prawie niemożliwym było by zrozumieć poszczególne słowa. To same rozmowy ją tu przyciągnęły, ziewnęła znudzona, powoli pojawiając się na horyzoncie. Dotąd grzywokoty jej się po prostu znudziły, były niezwykłe, różnokolorowe, miały dziwne zwyczaje, ale lwy tutaj spotkać można na każdym kroku, co stało się wyjątkowo monotonne i skutecznie zniechęcało okapi do dalszego zgłębiania wiedzy. 
Ostatnio była zbyt wybredna, by teraz nie zadowolić się choćby ze spotkania z lwem. Wypatrzyła go zza drzew, korzystając z ich osłony. Nie przejęła się widokiem jednego lwiątka i tego drugiego na drzewie, są zbyt małe by jej cokolwiek zrobić, a nawet jeśli by się tak zdarzyło, nie zabiją jej te rany jakie są w stanie zadać. Spróbowała się przemknąć, tak by pojawić się tuż zza wspominanym drzewem i najlepiej się ukryć jak potrafiła przed oczami kotów. Dla jej gatunku kamuflowanie się przychodziło czysto naturalnie, ale raczej żadna okapi nie wpadłaby na pomysł, by zamiast ukrywać się przed drapieżnikiem, zakradać się do niego, oprócz Haziny.
Kiedy znalazła się blisko gałęzi na jakich stała Serret, zwróciła uwagę na szczegóły jej wyglądu. To wcale nie lwiątko, a ktoś z rodzaju drzewnych, niewielkich kotów, choć takiego nigdy nie widziała. Nareszcie. Nowy kot, drzewokot uszasty, tak, ta nazwa przypadła Hazinie do gustu. O ile nie została zauważona, zamierzała dotknąć uszastkę imponująco długim językiem, pacnąć w taki sposób w jej łapę, jakby ukąsił ją wąż, a nie język okapi. Ciekawa reakcji zarówno jej i lwiątka, bo jeśli się uda padnie na ziemie udając martwą, zanim karakalka sprawdzi co to było.
Serret
Mistyk
*

Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 36
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 18

03-08-2018, 23:49
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky

Pokiwała łbem ze zrozumieniem. Po dołączeniu do stada zapewne miał do czynienia z tyloma nowymi pyskami, że niedorzecznym byłoby oczekiwać jeszcze zapamiętywania tych, których nawet nie spotkał.
- Cierń? - dopytała niepewnie; możliwe, że Ines jej napomykała o kimś takim, ale pędzelków za to nie da.
Z kolei następne pytanie zupełnie zbiło ją z tropu. Postawiła uszy i gwałtowanie wyprostowała się na łapach.
- Nie, broń Księżycu! Najjaśniejszy NIGDY NIKOGO nie różnicuje ze względu na gatunek i tak samo Jego wyznawcy. Nie, nie, zupełnie nie o to chodziło.
Uspokoiwszy się nieco, westchnęła i przybrała tak poważną minę, jakiej jeszcze nie dane było jej pokazać w tej rozmowie ani w ogóle nie była ona częstym widokiem.
- Przybył do mnie skrzydlaty posłaniec z wiadomością o chorobie mojej siostry. Dla karakala nie była to prosta droga, ale musiałam udać się w dalekie rodzinne strony.
Serret rzadko opowiadała o swojej pierwszej rodzinie (Księżycowych i Sami uznawała za równie "prawdziwe", tyle że późniejsze w czasie) i teraz również, wbrew swoim zwyczajom, nie zamierzała dużo mówić. Miała nadzieję, że młody poznał już tajemną sztukę taktu i powstrzyma się od niepotrzebnych pytań.
Zaabsorbowana rozmową, początkowo zignorowała dziwny zapach, który rozniósł się w powietrzu. W końcu jednak ten zwrócił jej uwagę, bo wydał się jej naprawdę nietypowy, a tym samym intrygujący. I z każdą minutą stawał się coraz bardziej intensywny. Zaczęła się rozglądać za jego źródłem i gdy wreszcie zawiesiła wzrok na parze niebieskich oczu... 
Nagle te oczy ją zaatakowały! Odruchowo wydała z siebie krótkie "aaauh!" i podskoczyła, a gałęzie nie okazały się dość wytrzymałe, żeby znieść te akrobacje. Zarówno konar, jak i sama Serret wylądowały prosto na głowie Taki. Kotka od razu zeskoczyła na ziemię, a drewno spadło zaraz za nią; jakimś cudem udało jej się trafić na cztery łapy, tym razem na ziemi.
- Na kratery Księżyca, nic ci się nie stało?! - Podniosła łeb, szukając spojrzenia rozmówcy. - Przepraszam, coś... Ktoś... To zwierzę mnie zaatakowało! Oczami! - wykrzyknęła, wciąż widocznie spanikowana.
Nie czekając na odpowiedź samca, dobiegła do domniemanego tajemniczego oprawcy, wwierciła się weń fiołkowym wejrzeniem i zagrzmiała:
- Hej, wyłaź stamtąd! Ładnie to tak napadać starsze kocice? Tłumacz się!
[Obrazek: chibi_serret_by_altairsky-d9vtdmc.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-08-2018, 23:52 przez Serret.)
Taka
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:45 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 50
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 10

04-08-2018, 23:11
Prawa autorskie: Gunter ; Yasumu

- Moja cioteczka. - uwielbiam ją. 
Dokończył w myślach na wspomnienia o czarnej lwicy z dluższymi frędzlami na uszyskach. Była zdecydowanie dla niego lepsza niż ta cała Ema, która nie chciała go nosić i często przemęczała jego łapy faworyzując siostry.
- Dobrze. - tylko tyle powiedział.
Oczywiście miał jużpplan na kolejne pytanko, ale! Nagle kotka wraz z gałęzią solodnie przyfasoliła mu na łeb. Nie zdążył nawet zareagować, zakrywając jedynie oczy. Zaraz później ryknął bardziej z przerażenia i stresu jaki wywołała cała ta sytuacja. 
- Chyba nie! Zabij to coś! Złożymy to w ofierze najjaśniejszemu. 
Hazina
Samotnik
*

Gatunek:Okapi Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:13 Dołączył:Mar 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 70

05-08-2018, 03:12
Prawa autorskie: Ja

Spotkania w oko w oko z ofiarą żartu się nie spodziewała, nawet nie zdążyła się zdziwić, zamiast tego w jej oczach już wtedy tkwiły figlarne iskierki, a język okapi tymczasem dokonał reszty, a to wszystko w ułamkach sekundy. Hazi wpadła w nieopanowany śmiech, patrząc na tą rozgrywającą się tuż przed nią komedie, której to ona była przyczyną. 
Czy przejęła się że karakalka mogłaby połamać sobie łapy, podczas upadku? Skąd. A możliwym wstrząsem mózgu u lewka, bądź utratą przytomności? Gdzie tam. Po co miałaby się tym przejmować? Obojgu przecież wcale nie zna. Słowa Serret jeszcze bardziej ją bawiły, także te poważne, one jeszcze podsyciły wybuch śmiechu. W takim stanie nie bardzo mogła wyjść z kryjówki. Dopiero groźby lwiątka sprawiły że śmiech okapi nieco zelżał, ale nie zniknął zupełnie, wciąż się zaśmiewała, wyłaniając się wreszcie zza drzew, tuż przed oczami Taki i Serret.
- Tylko nie "coś" - broniła się, nie zbyt poważnie, choć nie kryjąc lekkiego urazu w głosie: - Nigdy nie widziałeś okapi co, grzywokocie? - zgadywała.
- Miło was poznać kociaki - dodała, zatrzymując wzrok na Serret: - Zapomniałabym, już się tłumaczę droga starsza kocico - zaczęła rozbawiona, pochylając teatralnie głowę, niby z szacunku, poważniejąc natychmiast: - Musisz wybaczyć mojemu językowi, jest taki niesforny - na chwilę pokazała jej go w całej okazałości, sięgając aż do swojego ucha, wzdrygnęła się, dotykając jego wnętrza.
- No właśnie, o tym mówię - dodała: - Ale się przydaje do sięgania po smakołyki... - zerwała gałązkę, z początku nie trafiając; wcale, a wcale, (kto w ogóle mógłby pomyśleć że celowo?) upuszczając ją na lewka.
- Ups... - podniosła nieznacznie nogę, dla podkreślenia autentyczności.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-08-2018, 03:13 przez Hazina.)
Sirisa
Poszukujący
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Znamiona:1/4 Towarzysz:Krogulec krótkonogi Liczba postów:113 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 30

06-08-2018, 19:36
Prawa autorskie: Orginał: dukacia, przeróbka: Chawa

Sirisa zamyślona szła wciąż przed siebie. Klasyk. Z rozmowy z bezgrzywym lwem co prawda sama zrezygnowała w końcu to tylko nieznajomy, ale Belial. No cóż. Rano go już nie było. Klasyk. Kolejna osoba która ją zostawiła. Co prawda nie liczyła z nim na stałą relacje w kwestii uczuciowej, choć było jej bosko, ale przecież obiecał przeszkolenie. Trening.Idiota. A ona była jeszcze większą idiotką,że mu zaufała. Od tej pory go już nie widziała. Tak zamyślona nie zauważyła, że na polanie już ktoś jest. Wreszcie gdy to zauważyła, było już za późno. Na pewno ją zauważyli. Jakiś rumor. Słyszała ostatnie zdania i  postanowiła, że przynajmniej się zabawić.  Weszła na polanę wolnym oewnym krokiem.Łypnęła na okapi wilczym wzrokiem i mlasnęła głośno.
- Zgadzam się z przedmówcą. Byłaby z ciebie doskonała ofiara. Tak postępuje się z roślinożercami którzy nie znają swojego miejsca. Szczególnie w łańcuchu pokarmowym- stwierdziła przeciągając się i wysuwając pazury.
- Część ciociu - rzuciła do Serret zbliżając się do tej dziwnej grupki.
[Obrazek: sirisa_eyes_by_lulubabulu-dc5igzl.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-08-2018, 19:48 przez Sirisa.)
Hazina
Samotnik
*

Gatunek:Okapi Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:13 Dołączył:Mar 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 70

11-08-2018, 04:40
Prawa autorskie: Ja

Hazina wbrew pozorom nie straciła czujności, bądź co bądź to wciąż samobójstwo dla roślinożercy. Nie pozwoliłaby drapieżnikom zakraść się do niej, nie będzie im ułatwiać zadania. Usłyszała coś znacznie szybciej zanim skierowała dość duże uszy w stronę odgłosu łap i to chyba dorosłego osobnika, niech zgadnie, grzywokota w wersji żeńskiej? Samiec byłby nieco głośniejszy, bo jest cięższy. Specjalnie spojrzała czy ma racje - całkowicie. Hm? Jak to w końcu jest z tymi lwicami, mają grzywę czy nie mają? Ta na przykład miała, inne nie. 
Nie wyglądała jakby spojrzenie Sirisy zrobiło na niej jakiekolwiek wrażenie, mierzyła prosto w jej oczy bez cienia strachu, lepiej, pełnymi politowania, które zdawały się pytać ironicznie "naprawdę?" Uśmiechnęła się złośliwie, pewna że grzywokotka spodziewała się jakiegoś lęku z jej strony, w końcu tak bardzo starała się ją wystraszyć. Inny roślinożerca mógłby się pewnie przejąć. Hazi zachowała jedynie odstęp, który uniemożliwiłby lwicy nagły skok ku niej i atak, nie potrzebuje do niczego ran.
- Roślinożerca też potrafi kopnąć, a nawet ugryźć, nie doceniasz mnie, nie jestem niczyją ofiarą - odparła z brawurą i spokojem, chcąc jeszcze podjudzić białą lwice: - I w ogóle nie ma mnie w twoim łańcuchu pokarmowym, tylko lamparty polują na okapi. I kto teraz nie zna swojego miejsca? - dodała z zaczepliwym uśmiechem, tak naprawdę kpiąc sobie w duchu z matki natury i tego całego łańcucha pokarmowego, nie zamierzała się nigdzie wpasowywać. Lecz najpierw, zanim oznajmi to wszem i wobec, chciała się trochę podrażnić z nową koleżanką, zostawiając sobie najlepsze kwestie na koniec.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-08-2018, 04:50 przez Hazina.)
Serret
Mistyk
*

Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 36
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 18

16-08-2018, 14:39
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky

Kotka w napięciu wyczekiwała na ujawnienie się tajemniczego stwora, a gdy wreszcie go ujrzała, wybałuszyła nań fiołkowe ślepia. Miał łeb jak żyrafa, ale ciało zebry! Nie, wróć, tyłek zebry. Reszta przypominała raczej antylopę.
Odruchowo cofnęła się przed... przed tym językiem. Przyglądała mu się z niedowierzaniem, a jej spięta postawa zdradzała również nieufność. Zmarszczyła brwi. Miała ochotę znów ją skarcić, tym razem za dokuczanie Tace, jednak zdołała się od tego powstrzymać. Raczej nie byłoby w tym wiele sensu.
- Okapi? Jesteś mieszańcem, tak? - odparła bez cienia złośliwości.
Zaraz potem okazało się, że do ich towarzystwa dołączyła kolejna osoba, na której widok brązowa od razu się uśmiechnęła. Miło wiedzieć, że choć jedno z potomków Sadie ma się dobrze.
- Niech Ci Księżyc błogosławi, Siri. - Teraz nieco spoważniała. - I pamiętaj, że to, że ktoś jest nieuprzejmy, nie oznacza, że musisz go jeść - pouczyła młódkę.
Choć żyrafozebry to jeszcze nie próbowałam, przemknęło jej przez myśl.
[Obrazek: chibi_serret_by_altairsky-d9vtdmc.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości