Król Lew PBF

Pełna wersja: Skraj Zdradliwych Bagien
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Sadism musiał odreagować. Siedzenie w jaskini mu nie służyło na dłuższa metę,a i chciał znaleźć jakąś dobrą mysz. Nie zapuszczał sie daleko w teren bagien, ale szukał futrzaków na obrzeżach.
I tak węsząc wyczuł coś, zapach który już znał. Jednak nie pamiętał dokładnie czyj.
Szukał swym wzrokiem wszędzie ciepłych punktów.
Zasyczał złowrogo. To powinno sprawić ze dane stworzenie będzie również się miało na baczności. A przynajmniej zdecydowana większość osób jakie mogły to być.
Jednak nie tym razem.
Sekta stała tak od pewnego czasu w trawie i patrzyła pod nogi. Nie dosłownie, po prostu gapiła się w jeden martwy punkt. Żmija szybko oczywiście dostrzegła ciepłą sylwetkę. Samica sekretarza poruszyła szybko i energicznie złożonymi skrzydłami, ocierając nimi o ciało jakby było jej zimno. Nic z tych rzeczy, zrobiła to bo było jej bardzo dobrze. Chociaż ostatnio czuła się samotna. Nagle usłyszała syk, oczywiście wiedziała że to wąż czyli standardowa istota w jej diecie. Jednak jej bystry wzrok szybko dostrzegł znajomego węża. Wiedziała tylko tyle, że chodzi ciągle przy tej sępicy. A teraz był sam. W sumie minęło mnóstwo czasu od ostatniego, krótkiego spotkania. Odwróciła łeb i nastroszyła na nim pióra, nie ruszając się jednak z miejsca. Lekko się uśmiechnęła, na tyle ile pozwalał jej dziób - Gdzie jest twoja towarzyszka Vult?
Usłyszał ją i już skojarzył fakty. Ponownie los zesłał na niego samicę sekretarza. Nie był z tego powodu zadowolony, ale uważał że nie powinna być dla niego problemem. W końcu był zdecydowanie inteligentniejszy od innych węży.
- Może gdzieś tu jessst, a może nie. Ale nie martw się, potrafię zadbać o sssiebie. Czego tu sssszukasz?
Nie uważał by ktoś jej pokroju był godny czegoś więcej niż zostania obiadem Israela. Lawina myśli przesiewała się, szukał dróg rozwoju sytuacji.
Mógł spróbować zabić ją, ale niewielki z tego zysk, a kolejne ryzyko. Mógł ją przepędzić, a to mogło się kiedyś zwrócić przeciw niemu. Ale była też opcja najtrudniejsza z poziomu psychiki węża. Uznać Sektę za kogoś odpowiedniego na sojusznika lub chociaż informatora.
- Może czegoś ci trzeba? W końcu każdy czegoś szuka. Każdy ma pragnienia...
Sekta bardziej skupiała się na łuskach gada, niż na tym co sysczy. Podobały jej się węże, uważała je za piękne, zabójcze i miały w sobie to coś. Pod wieloma względami chciałaby być wężem. No ale co zrobisz. Ale to tak podświadomie, sama przed sobą by się do tego nie przyznała. Lubiła na nie polować ale już przy pierwszym spotkaniu, chociaż było krótkie, zdążyła się zorientować że ten wąż jest inteligentniejszy niż te inne co zadeptała. Unosiła prawą nogę i podrapała się po szyi, potem dopiero odpowiadając na każde z pytań węża - Szukam tego co zawsze. Jedzenia a co mam robić...- przerwała. Zainteresowała się ostatnimi słowami gada - Hah, ciekawe. Ja chcę przeżyć, być w stadzie lub mięć kogoś do rozmów. Może ty chcesz być tym trzecim z mojej listy zachcianek?- Sekta powoli zbliżyła się do węża, rozglądając na boki. Jak chce to potrafi z każdym szybko się dogadać. Usiadła przed wężem w odległości około metra i ciut więcej, jakby zupełnie zapominając że może ją zabić.
Mniejsza o słowa. Żmij bardziej zwrócił uwagę na to że podeszła do niego, i choć z początu szukał fortelu, to gdy usiadła bił się w sobie by jej nie ugryźć. Nie wyobrażał sobie ile jemu podobnych zjadła. Co prawda oni byli nędznymi umysłowo potworami, nie mającymi tyle klasy i inteligencji... cóż, jeno mogli być lekko skromniejsi.
- Mam być zachcianką? Uważaj na ssssłowa. - pacnął ogonem w ziemię z niezadowoleniem. - Jednak jestem w stanie zaoferować ci wszystkie te rzeczy. Bezpieczeństwo to rzecz nie do obiecania, ale na pewno łatwiej jest żyć w grupie, czyż nie? Cóż, ale to nie takie prossste by móc zdobyć to wszystko... Bo widzisz coś za coś.
Uśmiechnął się. Właśnie pakował ją niczym pająk w sieć. W sieć jego planów. Jeszcze kilka miesięcy temu gdy przybył na te ziemie nikt by nie wierzył w to jak dużo osiągnie.
Wstała powoli, nadal jednak będąc blisko węża - Nie masz być zachcianką, wcale tak nie powiedziałam- wykonała ruch skrzydłami na kształt wzruszenia barkami. Ona już miała swoje plany, własne zapewne daleko odbiegające daleko od planu węża. Ponownie "wzruszyła" skrzydłami jakby w zamyśleniu spojrzała na bok
- Mówiąc o grupie nawet nie miałam na myśli bezpieczeństwo. Bardziej fakt, że zawsze masz do kogo się zwrócić...
Co on knuje, zastanawiała się Sekta. Nie chciała wyjść na jakąś idiotkę, taką co można łatwo wszędzie zaciągnąć. Ale niestety nie była ona dobra w rozwiązywaniu takich zagadek, może z oczu by coś mogła zgadnąć ale i tu wąż miał przewagę bo jego ślepia nie miały nawet powiek. No ale nic, Sekta nawet nie za bardzo przejmowała się faktem, że może skończyć kiedyś na talerzu. Traktowała życie jak coś na kształt wymuszonej na niej czynności. Miała tak trwać aż jakoś nie zdechnie. A co tam, niech się dalej wkopuje. Spojrzała po długiej chwili na niego i powiedziała - Nie zjem cię, jeżeli o to chodzi wężu.. nie znam twojego imienia, właśnie. Ja jestem Sekta- ponownie uśmiechnęła się, można powiedzieć że nawet zagadkowo, na tyle ile pozwalał jej dziób.
- Wybacz pośpiech. Zwą mnie Sadism. Nie bez powodu zresztą.
Lekko kiwnął łbem na znak szacunku.
- Ostatnimi czasu dosyć dużo ssstresów mnie dopada. Jednak nie to jest ważne. Jesli chcesz mieć w kimś wsparcie, to za informacje na temat różnych stad jestem w ssstanie ci takowe wsparcie zapewnić.
Był pewny tego co mówi. Wiedział co może, i że każda informacja się przyda.
Tymczasem wyczuł ze gdzieś przeleciało jakieś małe źródło ciepła... mysz jak nic. Cóż... kolejna stracona okazja.
Sekta ponownie poruszyła skrzydłami, niczym wzruszając barkami. Spojrzała na niego, jakby właśnie powiedział że zamieni się w lwa i zapanuje nad światem- czyli że niby powiedziałby coś niemożliwego. Tak czy inaczej, zrobiła minę ale zaraz ją zmyła. Ponownie poruszyła w charakterystyczny sposób skrzydłami i powiedziała - Może być. I tak już zwiedziłam całą sawannę. Ale mam taki pomysł... Będę kręcić się gdzieś w pobliżu ciebie, co jakiś czas. Kiedy będziesz chciał mieć informacje z konkretnego stada, wtedy się odnajdziemy, powiesz mi o jakie stado chodzi a ja trochę podsłucham rozmowy poszczególnych członków... Czy raczej mam łazić po każdych stadach, potem szukać ciebie... Wybierz którą chcesz opcję, mi to jedno-
W zasadzie wolała swoją wersję, jednak da Sadiamowi wolny wybór.
Widział ze nie będzie łatwo przekonać Sekretarki. Co pozostało? Cóż, w przyszłości pokaz siły, by zrozumiałą że to nie tylko czcze gadanie. A aktualnie to i możliwość zdobycia informacji mu odpowiadała.
- Mówisz dossssyć chaotycznie. Po prostu miej oko na to co się dzieje tam gdzie krążysz. A gdy przyjdzie nam się spotkać dasz mi znać co i jak. No a gdy przyjdzie potrzeba, będziesz miała u mnie przysługę. Odpowiada?
Pokiwał łbem zadowolony ze swego rozwiązania. Po czym ponownie wskoczył do wody w poszukiwaniu jedzenia. Łeb wystawił jeszcze po chwili dopowiadając - ale czas nagli. A ja chodzę głodny. Odpowiedz mi jeno czy tak może być. Ponieważ muszę już iść ssswą drogą.
Sekta taka była, gadała chaotycznie ale przynajmniej wyróżniała ją kreatywność. Tupnęła tylko jedną nogą na zgodę i powiedziała, powoli rozkładając skrzydła - Może być. Ale i tak mam cię na oku. Powodzenia- pożegnała się i po krótkim biegu wzbiła się pomiędzy drzewami i odleciała.
Sadism ponownie schował się w wodzie. Już widział swą ofiarę. Zaraz na bagnach będzie o jednego gryzonia mniej.
A w myślach, do siebie odrzekł " Nie martw się Sekta, ja też będę cię obserwował. Ja też..."
Z/T