25-08-2015, 10:49
{Zachodnie Ziemie, okolice cmentarza słoni}
Kremowe cielsko kręciło się w okolicach cmentarza słoni. Lwica wydawała się być wyraźnie czymś poirytowana, a jej spojrzenie wodziło z kości, to na podłoże, to na horyzont. Spóźniła się. Niedługo przyjdzie kolejny patrol. Nie uda jej się wybiec nawet gdyby chciała, co dopiero mówiąc o zatuszowaniu wskazujących na ucieczkę śladów. Szlag by to wszystko trafił. To stado, Kahawiana i te jego głupie patrole.
Ostatni raz rzuciła okiem na drogę, którą zazwyczaj przekraczała granice Zachodu z ziemiami samotników. Będzie musiała znaleźć nową ścieżkę- mniej obleganą patrolami. Z gardła Frigg wydobyło się głośne, zirytowane westchnięcie. Tyle problemów, a tak mało czasu.
Błękitne ślepia natrafiły na pobliską czaszkę słonia. Musiał być to w miarę młody osobnik, ponieważ lwicy udało się bez problemu wdrapać na płaską część kości i w dodatku wygodnie nań ułożyć. Skrzyżowała białe łapy, by potem czujnie omieść pobliskie tereny. Nie, żeby je patrolowała. Tego to raczej spodziewać się po niej nie powinno. Ona wypatrywała osobników. Nie miała ochotę w tej chwili na towarzystwo nikogo- hm. Z resztą, czy miała na nie kiedykolwiek? Wiedziała jednak, że napotkanie któregoś to tylko kwestia czasu. Kremowy łeb zniżył się nieco, jakby zbliżając się do wygodnych, puszystych łap. Tylko znowu nie przysypiaj Frigg! Jeszcze cię coś ominie… Albo ktoś.
Kremowe cielsko kręciło się w okolicach cmentarza słoni. Lwica wydawała się być wyraźnie czymś poirytowana, a jej spojrzenie wodziło z kości, to na podłoże, to na horyzont. Spóźniła się. Niedługo przyjdzie kolejny patrol. Nie uda jej się wybiec nawet gdyby chciała, co dopiero mówiąc o zatuszowaniu wskazujących na ucieczkę śladów. Szlag by to wszystko trafił. To stado, Kahawiana i te jego głupie patrole.
Ostatni raz rzuciła okiem na drogę, którą zazwyczaj przekraczała granice Zachodu z ziemiami samotników. Będzie musiała znaleźć nową ścieżkę- mniej obleganą patrolami. Z gardła Frigg wydobyło się głośne, zirytowane westchnięcie. Tyle problemów, a tak mało czasu.
Błękitne ślepia natrafiły na pobliską czaszkę słonia. Musiał być to w miarę młody osobnik, ponieważ lwicy udało się bez problemu wdrapać na płaską część kości i w dodatku wygodnie nań ułożyć. Skrzyżowała białe łapy, by potem czujnie omieść pobliskie tereny. Nie, żeby je patrolowała. Tego to raczej spodziewać się po niej nie powinno. Ona wypatrywała osobników. Nie miała ochotę w tej chwili na towarzystwo nikogo- hm. Z resztą, czy miała na nie kiedykolwiek? Wiedziała jednak, że napotkanie któregoś to tylko kwestia czasu. Kremowy łeb zniżył się nieco, jakby zbliżając się do wygodnych, puszystych łap. Tylko znowu nie przysypiaj Frigg! Jeszcze cię coś ominie… Albo ktoś.