Król Lew PBF

Pełna wersja: Międzygatunkowe rozkminy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Powolnym krokiem przedzierała się przez ostępy leśne, by wylądować na tej oto polanie. Przymknęła oczy i zaczęła węszyć. Woń tego miejsca wydała jej się nie najgorsza, toteż wyprężyła grzbiet, po czym legła na ziemi. Rozciągnęła porządnie łapy i chyba, delikatnie, przysypiała... Słońce grzało tak cudownie...
Tymczasem gdzieś dalej biegła sobie zebra. Chwilę temu miała jasno wyznaczony cel, ale z każdym następnym krokiem orientowała się, że nie ma pojęcia co się dzieje i gdzie zmierza. Powoli zaczęła zwalniać i wtedy dostrzegła jakąś plamę leżącą na trawie. A na tej plamie jeszcze więcej plam, tyle że czarnych. Może robaki?
Pasiasta zatrzymała się, jakieś kilkadziesiąt metrów od dziwnego, robaczywego pagórka i zaczęła się przyglądać. Miała ochotę spontanicznie zarżeć żeby sprawdzić, czy to rzeczywiście jedynie taka dziwna formacja terenu, ale nie chciała być zbyt głośna, żeby nie wywołać u siebie bólu łba. Zamiast tego, po prostu zaszarżowała ku drzemiącej plamie. Co to było dokładnie, nie miała pojęcia - chyba, że naprawdę robaczywy pagórek - jakoś nie mogło jej się z niczym skojarzyć.
Trudno stwierdzić czy zamierzała się w ogóle zatrzymać, więc miejmy nadzieję, że cętkowaną obudzi nagły tętent kopyt w jej stronę.
Odgłosy szarży kopytnego stwora to ostatni dźwięk, przy jakim chciałaby się budzić. Widok rozpędzonej zebry potrafi postawić geparda na nogi. Cętka w mig poderwała się i wyskoczyła w górę, byle dalej od stukniętego zwierzęcia. Obnażyła też nieskazitelnie pożółkłe kły i zasyczała.
- Rozum postradałaś? - warknęła, strosząc sierść, coby groźniej wyglądać.
Anaaaaa! Nie o to chodziłooooo, co robi ten zarobaczony pagórek, rusza się!
Zebra wychamowała gwałtownie, uginając tylne nogi i lądując twardo na zadzie. Szybko jednak wstała, ponieważ zorientowała się, że cętkowane ukształtowanie terenu okazało się kotem -Nie, nie. To tak ... er...- mlasnęła. Co ona powinna powiedzieć? -Nosorożce też tak robią. To znaczy no... takie rozneznanie w terenie- ukłoniła się szybkim skinieniem łba, ale nie kłaniała się głęboko, żeby nie odsłaniać karku, dając pomarańczowemu zwierzowi szansę na atak -A tak ogółem, to nie chciałam cie tratować, jeszcze sama bym przy tym ucierpiała- wyprężyła pierś. Jak na zebrę, w dodatku samotną, była wyjątkowo odważna.
Gepardzica nie mogła uwierzyć własnym uszom. Sama by ucierpiała, tak? Też jej coś!
- Cóż - zaczęła pretensjonalnym tonem. - Lepsze takie przeprosiny niż żadne. Wybaczam ci.
Nie przepadała za zebrami. Chodziły w głośnych stadach i jakoś nigdy nie udało jej się żadnej upolować. No i z nimi nigdy nic nie wiadomo. Są białe w czarne pasy, czy też czarne w pasy białe?
Nie wyszczerzała już zębów, tylko ogon drżał jej wkurzony.
- Powiem ci w sekrecie, że przerwałaś mi bardzo piękny sen. Ale dzięki temu wyrył mi się w pamięci - dodała ugodowym tonem. W sumie nigdy nie miała okazji poznać zebry, a że się nadarzyła, nie mógł to być przypadek.
Przeprosiny? No tak, rzeczywiście mogła nieco ją nastraszyć, ale nie spodziewała się że cętkowana będzie wymagać jakichś przeprosin.
-Naprawdę?- zebra przymrużyła ślepia. Od kiedy pamiętała, a raczej nie pamiętała, nie miała żadnych wizji podczas snu. Wiedziała, że było coś takiego, ale nigdy nie rozumiała na czym to polega i jak tak teraz o tym pomyślała, nie kojarzyło jej się z niczym przyjemnym. W końcu kiedy już zamykało się oczy, nie robiło się tego po to, żeby zaraz pod powiekami zaczęły pojawiać się jakieś irytujące obrazki -Sen to... sny są... jak toto wyglądało?- no właśnie, co takiego mogło śnić się cętkowanemu pagórkowi? Jak gania za jakimś zwierzęciem, czy może robi coś absurdalnego, na przykład ucieka przed zebrą.
-Wybacz w takim razie za dekoncentracje, chociaż wiesz. Spanie tak oooo na środku polany jest przeważnie niebezpieczne. Z daleka wyglądasz jak nakrapiany pagórek- taka tam rada od przyjaznej zebry. Spodobało się jej, że kotka nie była szczególnie zdenerwowana, zaś drobne poirytowanie można jej było jeszcze wybaczyć.
- Sen... To trochę tak, jakbyś płynęła w rzece. Unoszą cię gwałtowne prądy, tańczysz w wodzie, zdana na żywioł... - gepardzica zmrużyła oczy od słońca. Dostrzegła, że sierść zebry mieniła się łagodnym blaskiem w ostrym słońcu.
- Śniło mi się, że jestem... - zawiesiła dramatycznie głos. - Mangustą. Szłam na polowanie. Czasem widziałam siebie z góry, czasem z boku. I ujrzałam mysz. Bardzo chciałam ją zjeść. - Jak tak pomyśleć, to cętka była głodna. Zmierzyła pożądliwym wzrokiem apetyczną zebrę.
- I goniłam ją, goniłam, a wtedy ona zmieniła się w kolorowego robaka i odleciała mi tuż sprzed nosa - zakończyła tęsknie, kierując fiołkowe oczy w dal.
- Może coś wymknie mi się z palców, na przykład to wróżba nieudanego polowania. A ty co o tym myślisz? - przekręciła łeb z ciekawskim spojrzeniem.
Przemiana w inne zwierzę, latanie dzięki "prądom żywiołów" albo wróżba? A co to za niedorzeczności, dlaczego coś takiego miało w ogóle pojawiać się w czyjejś głowie? Zebra prychnęła końsko i tąpnęła przedni kopytem -Ale dlaczego byłaś tą... mangustą?- spróbowała przypomnieć sobie jak toto zwierzę mogło wyglądać, ale niestety jej zwoje mózgowe tak się na siebie nakładały i mieszały, że kiedy miała wrażenie bliskości poszukiwanej informacji, nagle wszystko zafalowaaaało i pasiastej zakręciło się w głowie. Kiedy spojrzała na kotkę, przez chwilę jej cętki migotały jak te białe plamki na nocnym niebie. Aktualnie widziała tyle dziwactw, że perspektywa pamiętania snów, jakoś jej nie zachęcała.
-Neh, sen to pewnie tylko takie historyjki, które sobie wymyślasz kiedy śpisz, tyle że tak jakby o tym nie wiesz. Pewnie nie mają żadnego wpłyywu potem- chociaż co ona mogła wiedzieć, skoro nie pamiętała żadnego własnego? Jak na kopniętą w czachę zebrę, była wyjątkowo sceptyczna-Ahem, swoją drogą jestem Maaaau...- jak, jak? -...to znaczy Mauara... zebra. A tyś jest?- skoro już rozmawiały o wnętrzach swoich umysłów, raczej powinny poznać swoje imiona.