Król Lew PBF

Pełna wersja: Gdzieś przy rzece
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Kręciłem się w pobliżu rzeki fuego od strony bagien. Te tereny były dość ciekawe i nie typowe. Dla mnie nietypowe. Nie widziałem takich wcześniej ... albo nie zwróciłem wcześniej na to uwagi. Ziewnąłem i mozolnie szedłem wzdłuż brzegu. Przez chwile myślałem aby to wyłowić rybę ale sobie jednak dałem spokój kiedy spojrzałem w lustro wody. Ruszyłem dalej.
Wiecznie coś... Beli do sprawując patrol zauważył intruza. Szedł na niego pewnym, szybkim krokiem
- jesteś na terenie Cienistych. Czego tu szukasz? - warknął do przybysza. Zazwyczaj inaczej załatwiał takie sprawy, zazwyczaj był spokojny... Ale dziś zwyczajnie szary nie miał humoru. Miał więcej nadzieję że sprawa szybko się rozwiąże.
Spojrzałem na lwa i zaśmiałem się po jego słowach.
-Jakoś wcale nie czuć tutaj żadnych zapachów, które mógłby na to wskazywać- Rzekłem śmiejąc się. Każdy sobie może mówić, ze tam gdzie się idzie jest jakieś stado. A tutaj? Nie czułem aby jakieś zapachy były mocne, wiec uznałem, ze samiec po prostu blefuje.
-Poza tym kulturka wymaga przedstawienia sie a nie takiego zachowania- Wyszczerzyłem lekko kły
-Zwe się Shiriki lub też pół ogona- przedstawiłem sie jak to mnie mam wychowała. Przynajmniej aj miałem jakies resztki kultury...nie jak obecny tutaj typek.
Przewrócił oczami po słowach samca. Ileż to jeszcze razy będą się zdarzały takie upoerdliwyupierdliwe typki?
-kultura? A kto ci powiedział że czymś takim się mam zamiar kierować? - westchnął ciężko... Niech mu nawet będzie chce to niech ma...
- Jestem Belial. I jak już wspomniałem jesteś na terenie stada. Proszę grzecznie nie bądź upierdliwy, nie mam ochoty warczeć czy coś... Odejdź i będzie po sprawie.
-Nie mam podstaw aby wierzyć w twoje słowa Belialu, ten teren nie ma żadnego znamiona, ze jest czyjeś- Nie miałem zamiaru wierzyć mu na słowa. Przecież każdy tak może sobie powiedzieć i co z tego. nie musi to być prawda, sam mogę to samo rzec i co. skoro jednak ten nie miał ochoty na rozmowę to nie am problemu. Nie będę tracić czasu na gbura i tyle.
-Skoro moja obecność tutaj jest taka wielka obrazą majestatu i juz sobie idę- Przewróciłem oczyma jedynie i minąłem samca.
Docinki spływały po szarym jak krople deszczu.
- fajnie że obyło się bez niepotrzebnego darcia sierści... - skinął łbem samcowi na drogę i usiadł obserwując go... Nagle jednak nie wytrzymał i musiał zapytać.
- czego szukasz, dokąd zmierzasz, skąd jesteś... Może wskaże ci drogę.
Kiedy samiec zadał swoje pytanie to przystanąłem i zastrzygłem jednym z uszu. Noe odwracałem sie do niego. Zrobiłem to dopiero po kilku chwilach. Czy zastanawiałem się czy odpowiedzieć czy nie? nie jest to za bardzo ważne.
-Wścibski jesteś- Odwróciłem się do niego i powonienie wyszczerzyłem lekko swoje kły.
-Zabawy, nigdzie i znikąd- odrzekłem samcowi dość lakonicznie. mogłem powiedzieć dużo ale po co. Sam w końcu przed chwila mnie wyganiał.
-Ty zaś pewnie panny jak na samca przystało, nigdzie i stąd- Odpowiedziałem za niego an jego pytanie.
"Zabawy" to słowo odbijało się jak echo w głowie szarego, co wywołało na jego pysku cwany uśmiech.
- prawie masz rację... Owszem jestem stąd, owszem nigdzie nie zmierzam bo tu mi dobrze... Ale jeśli chodzi o samice... Nie koniecznie, bardziej na interesuje mnie zabiciu nudy. - usiadł w końcu, czując że rozmowa może się przeciągnąć.
- Cieniowisko... Tak nazywa się stado do którego należę. I tak jak ty szukam zabawy, ale ta zabawa musi prowadzić do wyższych celów...
-Wyższych celów? A po co?- Wzruszył barkami- Dla mnie zabawa to zabawa nie musi mieć jakiegoś celu byle dobrze sie przy tym bawić- dodałem i zaśmiałem sie.
-Dziwna nazwa- No Cieniowisko to brzmiało jakoś tak.. śmiesznie niby mrocznie ale prawie jak cierniowisko, a ciernie nie sa dobre i przyjemne.
-Czym sa dla ciebie te całe wyższe cele?