Król Lew PBF

Pełna wersja: Kolejne spotkanie, które zupełniym przypadkiem miało okazję się przydarzyć
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Ostatnio Eden jakby miał dużo wolnego czasu, który to spędzał na wędrówkach po okolicy.  Tym razem zawędrował nieco dalej, aż za mroczne groty do równiny. Chyba nie były to tereny żadnego stada, nie było tu czuć wielu śladów lwów. W sumie to nawet dobre miejsce na podziwianie widoków. Chociaż w okolicy ciekawe były tylko pobliskie szczyty, ale trudno. Samiec znalazł sobie samotnie rosnące drzewko, by pod nim przysiąść na moment i pooglądać owe góry. Zajęcie niezbyt pasjonujące, jednak on to lubił, szczególnie, że na ich szczytach było widać jeszcze śnieg.
// Przepraszam, że tak późno. //

Runie nieczęsto zdarzało się wędrować bez celu - zazwyczaj albo usiłowała coś upolować, albo szukała towarzystwa. Tym razem nastawiała się raczej na to pierwsze, toteż miękko stawiała łapy, uszy miała postawione, a spojrzenie świdrowało wszystko dookoła. Niestety, do jej nosa wcale nie docierała woń potencjalnych ofiar, tylko lwa, w dodatku samca. Czyżby trafiła na cudzy teren? Poruszona takową ewentualnością, już miała ochotę się wycofać, kiedy tknęła ją myśl, że może to nie być najlepszy pomysł. Skoro ona wyczuła obecność brązowego - bo, o, teraz to go nawet dostrzegła - to zapewne i on już zdążył ją zauważyć. 
Nie chciała zostać uznana za szpiega, więc niechętnie, z ociąganiem, ruszyła w stronę obcego. Ułożyła uszy w geście uległości i schowała ogon między łapy.
- Hm... To twój teren, tak? - zagaiła, zatrzymawszy się w odległości kilku metrów. - Już mnie tu nie ma, przepraszam.
Po tych słowach, zgodnie z nimi, zamierzała odwrócić się i odejść.
Było tu całkiem miło i spokojnie. Ale nie na długo, w końcu do jego nosa doszedł obcy zapach. Odwrócił wzrok, by po chwili zauważyć lwicę, lekko przestraszoną. Eden polizał sobie łapę i przeczesał lekko grzywę, żeby wyglądać trochę bardziej zjawiskowo. Wstał i ruszył wolno ku obcej. Jednak po chwili żałował tego jeszcze bardziej, gdyż ta skuliła się totalnie chowając po sobie uszy i ogon. Nie miał takiego zamiaru, więc spokojnym głosem odpowiedział.
- Witaj piękna nieznajoma. Nazywam się Eden Sandjon i tylko tutaj odpoczywam. Nie są to tereny mojego stada i chyba żadnego innego, bo nie czuć tutaj innych woni. I nie musisz się mnie bać, nie jestem jednym z tych, co to rozszarpują na strzępy nowo poznane lwy. - po wszystkim posłał jej ciepły uśmiech. Zmienił też pozycję ze stojącej na siedzącą, teraz tylko wpatrywał się w nieznajomą i czekał na jej ruch.