Król Lew PBF

Pełna wersja: Polowanie - Salim i Ruth
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Polowanie tej dwójki lwów odbywa się na Ognistym Stepie, obecnie pokrytym bujną roślinnością, a co za tym idzie, przebywa tutaj też wiele zwierzyny łownej. Całkiem dobry wybór, zważając na to, że to najlepsze miejsce na tego typu igraszki w okolicy. W tej chwili z nieba nieustannie leje się deszcz, jak też dokuczliwy dla młodych myśliwych może okazać się silny wiatr, wiejący od strony oceanu.
Kiedy w końcu się tu zjawił, uśmiech na jego pysku nieco osłabł. Co za okropna pogoda! No nic, może mimo to uda im się coś znaleźć... Zaraz, jakie 'może'? Na pewno! Muszą tylko dobrze poszukać. Począł więc dokładnie rozglądać się po okolicy, nadstawiając przy tym uszu. Zmarszczył nos. O, a przecież w deszczu lepiej roznoszą się zapachy. To już jakiś plus.
Tuż za Salimem na miejscu zjawiła się młoda lwica imieniem Ruth, którą w to miejsce przyciągnęło dokładnie to samo co jej towarzysza. Chęć upolowania czegoś do jedzenia. Trzeba jednak było przyznać, że pogoda była okropna i mogła utrudnić trochę sam etap polowania. W końcu pełno wody, kałuż i błota oznacza trudniejsze poruszanie się. Spojrzała się na rudowłosego, który właśnie zaczął szukać jakieś zwierzyny, więc i ona postanowiła się z tym nie ociągać. Nie dość więc, że zaczęła się rozglądać wkoło to jeszcze starała się nasłuchiwać ewentualnych odgłosów i wyłapywać wszelkie zapachy, które pewno naprowadzą ich na coś wartego złapania.
W pewnym momencie dało się usłyszeć jakieś szmery. Wyglądało na to, że dobiegało z najbliższych krzaków, a po dokładniejszym przyjrzeniu się młodzi myśliwi zdołaliby dostrzec, że tamtejsze krzaki znacznie gwałtowniej się poruszały od reszty.
Nagle nadstawił uszu, po czym ostrożnie zwrócił łeb w stronę jakiejś kniei. Zaraz też rzucił Ruth porozumiewawcze spojrzenie - tam coś było. Z pewnością. Teoretycznie rzecz biorąc można by to też uznać za wiatr lub wytwór wyobraźni, jednakże Salim wierzył, że jednak mają do czynienia z jakąś zwierzyną. Kto wie, czy nie nadałaby się ona do upolowania i zjedzenia? On z pewnością nie omieszka tego sprawdzić. Zaczął niespiesznie skradać się w kierunku owych zarośli. Uszy wciąż miał postawione, a baczne spojrzenie zielonych ślepi starało się wyłapać potencjalną ofiarę.
Ona także to usłyszała. Ten dziwny szelest, który dobiegał gdzieś z bliskiej odległości. Samica rozejrzała się gwałtownie, aż ujrzała, jak Salim spogląda w jakieś krzaki. Kiedy Ruth też im się przyjrzała zobaczyła, jak te poruszają się bardziej od innych otaczających je. Coś tam chyba było. Gdy więc jej towarzysz zbliżył się do nich trochę lwica uczyniła to samo. Nie chcąc jakby zwracać swej uwagi potencjalnej ofierze zbliżyła się trochę do ziemi i każdy kolejny krok stawiała cicho oraz powoli. Zerknęła jeszcze tylko na zielonookiego, by sprawdzić, czy on jest w razie czego gotowy. Wyglądało na to, że tak, dlatego kremowa samica ponownie wlepiła wzrok w krzaki. Tym razem nie spuszczała z nich oka.

//Przepraszam za późny odpis.//
Wśród krzaków przez ułamek sekundy para lwów mogła dostrzec łeb jakiegoś dość sporego zwierzęcia, ciemnego na dodatek. Pech chciał, że akurat, kiedy dwoje łowców zbliżało się cichcem do ofiary, ta postanowiła przejść na drugą stronę krzaków, aby tam się pożywić.
Tak więc kopytne wyskoczyło z zarośli i zaczęło uciekać, chociaż nieco niedołężnie w innym kierunku. Był to starszy samiec antylopy gnu, nieco kulejący na jedną nogę, co utrudniało mu ucieczkę. Najwyraźniej odłączył się od stada, żeby poskubać zieleniny, co mu raczej nie wyjdzie na zdrowie.
O, antylopa. Miło! Od początku wiedział, że tam się coś kryje... Lew, widząc, że tamta już zdążyła trochę odbiec, puścił się za nią biegiem. Ostatnie ćwiczenia najwyraźniej nieco poprawiły jego formę, bo przebierał łapami całkiem szybko. Grzywa powiewała mu na wietrze, deszcz siąpił niemiłosiernie, a on parł do przodu, byle tylko złapać zwierzynę... Na chwilę nawet zapomniał o Ruth, co już świadczyło o naprawdę wielkim przejęciu i zaangażowaniu w sprawę. Wydaje się to trochę mniej dziwne, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że była to jedna z jego ulubionych rozrywek.
Gdy jej wzrok napotkał kopytne zwierzę Ruth wyraźnie się ucieszyła. O tak! To był posiłek jakiego oczekiwała. Może nawet starczy dla niej i dla Salima i nie będą musieli polować drugi raz, aby najeść się do końca. Widać było, że zielonookiemu było śpieszno do złapania tego gnu, gdyż jako pierwszy puścił się w pościg za nim. Brązowooka lwica postanowiła nie pozostać bierna, więc nie minęło nawet kilka sekund nim ruszyła za towarzyszem w pogoni za zdobyczą. Chcąc trochę zyskać na czasie zaczęła biec gdzieś z boku na wypadek, gdyby ich ofiara nagle skręciła. Wtedy to Ruth mogłaby go łatwo dogonić i złapać. Dlatego też w tym momencie goniła ich cel, lecz znajdowała się kilka metrów od Salima, aby dodatkowo też oboje mieli większe pole manewrów.
Szczęście coś dzisiaj wyjątkowo sprzyjało naszej parze. Gnu było chore, tak więc nie mogło biec zbyt szybko, a do tego w pewnej chwili, kiedy samiec stanął na swojej chorej nodze, potknął się, co tylko zbliżyło dystans dzielący go od myśliwych. W sumie to już się z nim zrównali, zdobycz dogoniona.
Oho, chyba to jakaś słaba sztuk. Żaden zdrowy gnu nie odłączałby się od stada ot tak, nie mówiąc już o tak wolnym biegu, w dodatku nie bez potknięć... Tym lepiej. Zazwyczaj miły i łagodny Salim był jednak lew, a lwami kieruje instynkt, który każe im polować w chwilach głodu. A wtedy nawet najbardziej sympatyczny kociak staje się bezwzględnym mordercą.
Tak też było w tym przypadku. Rudy rzucił się na swą ofiarę z głośnym rykiem, który miał na celu jeszcze większe oszołomienie jej. Chciał zwalić go z łap, uczepić się pazurami jego grzbietu i czym prędzej wgryźć w kark, żeby zwierzę nie było już w stanie uciekać dalej.
Lwicę ucieszył widok zwalniającego zwierzęcia. Sukces już blisko! Teraz wystarczyło dosłownie skoczyć na gnu, powalić go i dobić, a potem oboje będą mogli się spokojnie najeść. Tak to było brutalne i okrutne, ale takie było życie. Czasami właśnie okrutne. Poza tym, jak zostało to wspomniane wcześniej, czasami instynkt brał górę, w końcu coś jeść trzeba. Wracając do rzeczywistości - gdy Ruth ujrzała, jak Salim skacze na zdobycz, by ją powalić i dobić wtem brązowooka postanowiła mu w tym pomóc. Nie skoczyła na zwierzę, lecz zbliżyła się z boku i spróbowała złapać gnu pazurami w okolicach szyi, a potem też się tam wgryźć, żeby go wykrwawić. To był chyba najskuteczniejszy sposób.
Niestety tym razem szczęście nie sprzyjało myśliwym, bo dokładnie wtedy, gdy obydwoje rzucili się na ofiarę, ta zakręciła ostro w bok i zaczęła biec dalej przed siebie. Ale wyraźnie była słaba. Choroba działała swoje, jednakże nie została nawet zadrapana przez lwy. Gnu miało tymczasowe szczęście.
Salim miał szczerą nadzieję, iż owe szczęście ofiary będzie tylko chwilowe. Generalnie nie życzył nikomu źle, ale... Ale to było jego jedzenie! Jego i Ruth. Popędził więc czym prędzej za gnu, przebierał łapami jak najszybciej, byle w końcu dopaść to przeklęte zwierzę! Wyraźnie się przy tym męczył, jednakże pokrzepiała go myśl o nadchodzącym posiłku. Gdy już z powrotem skrócił dystans między nim a tą nieszczęsną antylopą, znów spróbował rzucić się na nią, by przygwoździć ją do ziemi swymi mocnymi łapami zaopatrzonymi w ostre pazury, których to również nie oszczędzał.
Ona tak samo sądziła, że będą mieli już do końca to szczęście, uda im się złapać do gnu i wreszcie będą mogli się najeść, ale nie. Widać los ma ciekawe poczucie humoru. Kidy myślała, że już mają to zwierze ono niespodziewanie uniknęło ich łap i zaczęło uciekać w inną stronę. Podobnie jak Salim, Ruth zaczęła biec z powrotem za ofiarą przebierając łapami najszybciej jak tylko potrafiła. Zmęczenie jednak dawało się we znaki. W końcu każdy się męczy, a taki "długi" sprint potrafi szybko zabrać wszystkie siły. Brązowooka nie zamierzała się jednak poddawać. Nie teraz, gdy na wyciągnięcie łapy mieli jedną z łatwiejszych zdobyczy, jaka mogła im się trafić w dodatku taka, która powinna starczyć dla obojga. Drugiej takiej okazji mogą szybko nie mieć. W momencie gdy znowu była dostatecznie blisko gnu spróbowała się rzucić za niego z pazurami, aby tak jak zielonooki przygnieść ofiarę do ziemi, a potem po prostu ją dobić, by było już wreszcie po wszystkim.
Stron: 1 2