Król Lew PBF

Pełna wersja: Polowanie - Oxena
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Oxenie trafiła się dość nieprzyjemna pogoda. Co prawda ulewy ostatnio dosyć rzadko się zdarzały, niestety ona musiała trafić właśnie w to ,,dosyć rzadko''. Tak więc leje deszcz, a oprócz tego słońce ukryło się za chmurami, przez co mamy dosyć melancholijny obrazek. Wiatr wieje od strony oceanu dosyć mocno zważając na fakt, że jej polowanie odbywa się na otwartej powierzchni. A miejscem owego polowanie jest zwyczajna sawanna. Pełno drzew, krzaków, traw, jak też zwierzyny. Chociaż taki plus.

Oxena

Ta to ma farta, nie? Normalnie szczęście jej sprzyja, w całym jej życiu, na każdym kroku. Widząc burzowe chmury jednak nie zrezygnowała. Kiszki jej marsza grały już od dość dawna, a burczenie w brzuchu było coraz częstsze i głośniejsze, przez co zdecydowała się udać na polowanie, ale... Tym razem, tak dla odmiany sama. Za każdym razem, gdy kładła z powrotem łapę na ziemi rozlegał się plusk błota, przez co starała się iść wolniej i staranniej, ale i przeskakiwać większe kałuże. W końcu, zatrzymała się i rozejrzała, wdychając głośno powietrze, chcąc wyczuć jakąkolwiek zwierzynę.
Niestety pomimo wysiłków Oxeny nie usłyszała ona ani żadnych odgłosów wskazujących na to, że zwierzyna jest gdzieś w pobliżu, ani też nie udało jej się nic wartego uwagi dojrzeć. Już nie wspominając o tym, że nic nie wyczuła. Jedynie przypominał o swojej obecności uciążliwy wiatr, nadal wiejący z tą samą siłą. Tak więc jak łatwo wykalkulować - tutaj ofiary nie znajdzie. Trzeba szukać gdzie indziej.

Oxena

Stała tak, przez kilka dobrych minut, jak nie kilkanaście węsząc oraz czujnie obserwując i nasłuchując lecz nici z tego wyszły. Ściągnęła brwi. Po raz pierwszy niemal od razu nie usłyszała ani nie znalazła jakiejś zwierzyny. Dziwne.
-Może to przez tą pogodę?-zapytała, a ten kto by ją obserwował pewnie by pomyślał, że pyta samą siebie lecz odpowiedź była zupełnie inna i dość prosta. Otóż słowa te skierowała do Aemony, jej młodej podopiecznej. Wpadło jej do łba, że mogłaby ją poprosić aby trochę podleciała do góry i zobaczyła, z wyższej wysokości, czy nie ma w okolicy jakiejś zwierzyny. Szybko jednak go odrzuciła, bo ptaszyna mogłaby się przeziębić, a tego Oxena nie chciała. Machnęła więc ogonem i ruszyła dalej, chlapiąc błotem. Całe szczęście, że rybaczek skrył się pod jej fryzą, ale ona takiego szczęścia mieć nie mogła. Jej sierść zaczęła się sklejać od wody i czuła nieprzyjemne uczucie towarzyszące zazwyczaj wychodzeniu z wody, gdy cała woda ścieka po tobie. Nie lubiła go. Otrzepała się lecz i to nie pomogło, bo kolejne krople zepsuły cały efekt. Rozejrzała się. Jej oczom ukazało się jedno z samotnych drzew, które stało pośród traw sawanny. Nie myśląc dłużej, pognała w jego stronę i wyciągając w biegu pazury, odbiła się i wbiła srebrne pazury w korę drzewa, wspinając się. Nie minęła chwila, jak wlazła zręczne na gałąź i tak położyła się, równoważąc tym czynem swój ciężar żeby odgałęzienie drzewa nagle się nie zerwało, razem z nią. Wzrokiem zaczęła wodzić po terenach, szukając chociaż jakiegoś nikłego ruchu.
Najwyraźniej bardzo dobrym posunięciem była obserwacja okolicy z wysoka, bo nie minęło zbyt wiele czasu, gdy niedaleko, za krzakami zaczął kręcić się guziec, najwyraźniej porzucony przez resztę, czemu zresztą trudno było się dziwić, bo od razu widać było, że zdrowy to on nie był. Nie dość, że był dosyć wymizerniały to jeszcze poruszał się dosyć niepewnie. Najwyraźniej dopadło go jakieś choróbsko. Póki co też, nie zauważył Oxeny.

Oxena

Czujne ślepia lygryski niemal od razu wychwyciły ruch krzaków, a nikły błysk kłów, które niedługo się z nich wyłoniły i ciche chrząkanie upewniły ją w świadomości, że była to prawdopodobnie jej jedyna szansa na upolowanie czegoś. Cicho zeskoczyła z drzewa i z wyciągniętymi pazurami, zaczęła stawiać powolne, stanowcze i delikatne kroki, kierując się ku zwierzynie. Przystanęła na chwilę, stojąc pośród traw i przyglądając się swojej ofierze, ponieważ obawiała się, że kolejny ruch może sprawić, że guziec ją zauważy. W ciszy więc przemyślała swoje kolejne posunięcie.
Oxena zbliżała się ostrożnie w kierunku zwierzyny i kiedy już znalazła się na dogodnej odległości, po krótkiej chwili na wyciszenie oddechu i koncentrację przy następnym kroku zawahała się. W momencie w którym zerwała się do biegu, spojrzenia łowcy i zwierzyny spotkały się, co spowodowało nagły przypływ sił w schorowanym ciele guźca. Pozornie łatwe polowanie już przy pierwszym ataku zmieniło się w skomplikowaną akcję.
Dalej Oxeno, nie stój tak, tylko goń obiad, bo ucieknie.

Oxena

Szybko się zreflektowała i popędziła zwinnie za zwierzyną. Łapy mimo rozmiękłego o deszczu podłoża i sporej ilości błota, odbijały się szybko i sprawnie chociaż z lekkim poślizgiem co nieco ubywało na jakości jej staraniom. Guziec mimo, że odzyskał małą chęć przeżycia, był nadal osłabiony przez jego chorobę. Postanowiła to wykorzystać i przyspieszyła dobiegając do niego, ale... Nie zaatakowała. Zrównała się przy jego boku i zaczęła kłapać paszczą w jego kierunku. Chciała go zmęczyć, aż padnie. Była silniejsza i sprawniejsza niż on. Do czasu.
Niestety ku zaskoczeniu młodej łowczyni guziec zamiast tracić siły sprawiał wrażenie, jakby w miarę pościgu przybywało mu energii... Szybko wyprzedził Czekoladową i błyskawicznie zmienił kierunek, co przyszło mu znacznie łatwiej niż jego być może przyszłej zabójczyni, gdyż w przeciwieństwie do Ox nie posiadał ogromnych i miękkich łap, a małe i wgryzające się w podłoże racice.

Wygląda na to że to polowanie nie będzie takie łatwe.

Oxena

Jej plan zawiódł. Cóż, nadszedł czas na kolejny. Zagryzając mocno wargi, tak że pociekła z nich krew ruszyła ponownie za zwierzyną, próbując nadrobić dzielącą ich odległość. Jej następnym posunięciem miał być skok i próba powalenia ofiary. Wykonała kilka susów, po czym odbiła się ociężale od ziemi, zagłębiając w niej wysunięte pazury aby wzmocnić siłę wybicia. Miała nadzieję, że tym razem jej kolejna część planu zadziała.
Tym razem wysiłek łowczyni przyniósł efekty. Atak udał się i Oxena nieco zaskoczona w idealnej pozycji trzymała między łapami guźca który jeszcze nie do końca ogarniał, co się stało. Niewiele myśląc lygryska wgryzła się w szyję zwierzęcia niemal natychmiast przebijając jego tchawicę, która szybko została zmiażdżona między szczękami. Zwierzak nie miał nawet siły na wydanie z siebie ostatnich wołań o pomoc, życie szybko z niego uleciało.
Po wszystkim nastąpiła cisza. Po upewnieniu się, że w okolicy nie ma żadnych drapieżników, Ox mogła wreszcie usiąść i w spokoju złapać oddech.
Lygryska korzystając z okazji rozejrzała się wokół siebie, czy czasem nie zgubiła żadnego z zebranych opali. Na szczęście i niestety- nic nie znalazła. Nic nie zgubiła, nic nowego nie przybyło.

+9PD

Oxena

Co tu więcej pisać, jak w poprzednim poście zostało wszystko gładko i ładnie ujęte. Lygryska rozejrzała się jeszcze raz czujnie nadstawiając uszu, tak dla pewności. Ostrożności nigdy za wiele. Stwierdzając, że nadal jest bezpieczna schyliła się i zarzuciła sobie zwierzynę na mokry od deszczu grzbiet. Musi znaleźć sobie jakieś bardziej ustronne miejsce. Tam gdzie nie pada. Może jakąś jaskinię? Albo wrócić do skaliska? Upewniwszy się, że padlina nie spadnie z jej pleców, a Aemona jest nadal na swoim miejscu, machnęła ogonem i skierowała swoje łapy w stronę ziem Nowej Północy.

Zt.