Król Lew PBF
Nowe, ciężkie czasy - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Nowe, ciężkie czasy (/showthread.php?tid=1165)

Strony: 1 2


Nowe, ciężkie czasy - Kahawian - 09-04-2015

Dwugrzywy stał na szczycie Wielkiej Skały. Z czujnością wypatrywał kolejnych członków stada. A od teraz chyba jego stada. Na samą myśl czuł, że coś przewraca mu się w żołądku ze stresu. Nigdy tego nie chciał. Teraz jednak wiedział, że powinien to zrobić... nic nie dawało nawet cienia nadziei, że wróci Moran czy Ragnar. Poza tym... ten drugi raczej stracił zaufanie stada, po tym co stało się z Dey i Freyem. Pochmurne niebo jakby odzwierciedlało to, co działo się właśnie w duszy Kahawiana. Zastanawiał się, jak to wszystko powinien rozegrać... niby każdy swoją rolę znał. Chciał jednak jakoś skłonić wszystkich do spędzania wspólnie czasu. Drażniło go jedno. Z pamięci wygrzebywał sylwetki dwóch samców. Gdzie oni się teraz właśnie podziewali? Jeżeli nie zobaczy ich na spotkaniu, tracą status członka stada. Musiał mieć pewność "swoich" lwów i lwic. Jeżeli musiał za nich odpowiadać, musiał wiedzieć, na co ich stać.
Drugie wezwanie przecięło powietrze.
Za trzecim razem zacznie. I bez dyskusji.


RE: Nowe, ciężkie czasy - Maya - 09-04-2015

Przybyła tam pierwsza, wiedziona wezwaniem, którego dawno nie słyszała. Interpretacja zadziałała w niej jak stary, wysłużony mechanizm, jak maszyna budząc się do życia. Nie bez poczucia niepokoju odpowiedziała na nie, kierując kroki w jego stronę. Kahawian mógł ją widzieć z daleka. Żwawym i niezachwianym truchem przecinała spieczoną ziemię, na której oparła się skała, nie zwalniając, gdy zaczęła się wspinać.
Widocznie miała się tego dnia o wiele lepiej niż ostatnimi czasy. Być może słońce rozgrzało jej stare kości. Wyraźnie nie ociepliło jednak błysku powagi w jej ślepiach. Lwica nie powiedziała nic. Gdy była już blisko, zatrzymała się w pół kroku, jakby z wahaniem. W końcu jednak zatrzymana w powietrzu łapa opadła z powrotem na zimną skałę, a lwica wolniejszym już krokiem zbliżyła się do Kahawiana, bez słowa ocierając się o jego bok. Silnie, mechanicznie, stanowczo, powoli - w prawie samczej nucie.
A potem odwróciła się, wciąż w ciszy, siadając ostatecznie za nim.


RE: Nowe, ciężkie czasy - Kalani - 10-04-2015

Kalani natomiast wiedziała, co to wezwanie oznaczało. Nie było nerwowe, raczej tylko pospieszające - żeby Dwugrzywy nie musiał czekać wieków na oficjalne ogłoszenie tego, co było tematem pogłosek na Zachodnich Ziemiach już od paru miesięcy. W sumie chyba nawet nie było powodu do zebrania, ale kto wie, może w końcu ci wycofani z życia stada zjawią się i zaszczycą innych swoją obecnością? Kawowa z wielką chęcią dowie się, kto podjada zdobycz ze stosu, a w zamian nic nie daje, humpf.
Wdrapała się na skałę krokiem wolnym i wyluzowanym. Jej oczy świeciły radośnie, zaś sama szła w przyszłość z optymizmem. Chociaż tragedia Nyoty dotknęła ich wszystkich, przyszły teraz lepsze, weselsze czasy. Maoni otrząsnęła się po stracie i dołączyła do ich małej grupki, zaś nieporadne ruchy dwójki synów Deyne wywoływały uśmiech na twarzy każdego, kto im się przyglądał. Będzie dobrze.
Musi być dobrze.
Otarła się czubkiem łba o podbródek nowego przywódcy w geście powitania, po czym przysiadła obok Mayi, uprzednio musnąwszy ją różowym kinolem w policzek.


RE: Nowe, ciężkie czasy - Giza - 10-04-2015

Ostatnie wydarzenia sprawiły, że chyba stała się jeszcze bardziej nerwowa niż zwykle, a to oznaczało więcej dominującego zachowania, więcej rezerwy i ostrożności. Minęło trochę czasu i nagle doszło do wezwania na spotkanie z przywódcą. Giza również postanowiła odpowiedzieć na wezwanie Kahawiana. Jak zwykle dumna i pewna siebie lwica wkroczyła dość żwawym i silnym krokiem na skałę. Z lwicami przywitała się jak to lew, ocierając pysk o ich karki a potem przysiadła obok Mai. Spojrzała na Dwugrzywego i od tej pory cały czas patrzyła na niego. Nienachalnie, ostrożnie, trochę beznamiętnie, trochę jakby go sprawdzała. Nie była pewna, czy może mu ufać, Kalani może i mu ufa, ale Giza polała tak wcześnie nie wydać podobnego osądu. Postanowiła być jeszcze bardziej ostrożna niż wcześniej.


RE: Nowe, ciężkie czasy - Deyne Nyota - 10-04-2015

W końcu i na nią przyszła kolej. Ostrożnym krokiem, w towarzystwie Busary po prawej i Frigg po lewej, jasna lwica znalazła się na szczycie. W pysku niosła Nuru, podczas gdy jego młodszy brat był niesiony przez swoją siostrę. Ruda lwiczka przebywała z nimi akurat w momencie, gdy zabrzmiało pierwsze wezwanie- to ona im powiedziała... inaczej zajęte rodzeństwem lwice nawet nie zwróciłyby na nie uwagi. Przywitała siostry krótkim, ciepłym pomrukiem. Trochę obawiała się tego, jak zareaguje Kahawian... to był pierwszy raz, kiedy widział jej synów. Niby Kalani zapewniała, że nie ma czego się obawiać, Dey nadal nie czuła się komfortowo.
Położyła się kawałek dalej za lwicami, by móc zarówno obserwować Dwugrzywego, ale też w spokoju pilnować młodych. Dla nich również to był pierwszy spacer...


RE: Nowe, ciężkie czasy - Busara - 10-04-2015

Młoda lwiczka dreptała tuż obok ciotki i jej dzieci. Pierwszy raz widziała tak małe lwiątka! Były takie malutkie... no i miała radochę, bo ona i Runa będą miały kolegów do zabawy! Frigg chyba była już na to za duża...
Upewniwszy się, że wszystko jest w porządku, wywołała trochę zamieszania po tym, jak przywitała się z każdą z znajdujących się na skale lwic. Pod koniec zastanawiała się nawet czy pobiec do taty... ale jego mina sugerowała, że musiała z tym poczekać. Wobec takiego obrotu spraw, położyła się między łapami matki i wtuliła łebek w jedną z nich.
Czekała.


RE: Nowe, ciężkie czasy - Kalani - 10-04-2015

Kiedy przybyła Nyota, odwróciła się ku niej i uśmiechnęła przyjaźnie ku jej młodym. Samej matce posłała powitalny pomruk. Z czułością obserwowała, jak jej własna córka wita się z każdą z łowczyń. To dobry znak. Wierzyła, że im wcześniej wpoi jej pewne nawyki i nauczy pewnych wartości, tym większa była szansa, że będzie je wyznawała w dorosłym życiu. Chciała, by Busara była wartościowym, lojalnym członkiem stada. Zniżyła pysk i przejechała jasnym ozorem po rdzawym łebku leżącej między jej łapami córki.


RE: Nowe, ciężkie czasy - Maoni - 10-04-2015

Na wezwanie zjawiła się razem z Kalani, a przy niej dreptała jej córka, Runa. Maoni obserwowała uważnie zachowanie Kalani oraz innych lwic i chcąc naśladować kawową, powitała się z każdym zebranym, ocierając się dość nieporadnie o ich ciała. Deyne posłała lekki uśmiech, tym bardziej, kiedy dostrzegła dwa małe kluski leżące obok niej. Naprawdę cieszyła się, że jest z nią wszystko dobrze, mimo, że praktycznie wcale jej nie znała. Jednak wyraz jej pyska tak bardzo jej się skojarzył z jej własną niedawną sytuacją, że aż poczuła się dziwnie. Nie wiedziała, czy to uczucie było w ogóle prawdziwe, pewnie tylko jej się wydawało. Jednak ona sama całkiem niedawno, wciąż zresztą, obawiała się, jak Przywódca zareaguje na jej własne dziatki. Runę najwyraźniej tolerował, ale co, jeśli Maoni odnajdzie jednak Cahiana?
W odróżnieniu do niektórych, ona uważała, że takie zebranie było bardzo potrzebne stadu. Z pewnością wszystkim wyjdzie na dobre, kiedy spotkają się w jednym miejscu i ustalą nowe zasady. Teraz też nowy przywódca będzie mógł sprawdzić, kto tak naprawdę pozostał w stadzie.
Lwica usiadła blisko Kalani, wpatrując się z wyczekiwaniem w przywódcę. Jednym okiem jednak czujnie obserwowała poczynania swojej córki.


RE: Nowe, ciężkie czasy - Kahawian - 11-04-2015

On jednak w ciszy nadal czekał na kolejnych członków stada. Z każdym z nich, witał się krótkim otarciem łba o pysk lub kark, bądź też po prostu skinięciem łba. Widząc, że zebrali się już wszyscy, nieco zawiedziony zwrócił się w stronę lwic. Liczył, że pojawi się choćby Sheyiro, który był najnowszym członkiem stada. Jednak wyglądało na to, że on również zdecydował się opuścić stado. No cóż, jego decyzja. Jednak Kahawian wiedział jedno- nie ma powrotu. Chyba, że okaże skruchę i poda mu naprawdę ważny powód, dla którego miałby go dopuścić do nich. Czym innym jest, gdy startuje się z czystą kartą, a czym innym, gdy się zostawiło rodzinę.
Czekał jeszcze chwilę w milczeniu, bacznie się im przyglądając.
- A więc jesteśmy tu po raz kolejny.
Samiec wyprostował się, rozejrzał.
- Nie spodziewałem się, że tak szybko. W każdym razie, wszystkie wiecie, co się stało. Ragnar nas zostawił. Odpowiada bezpośrednio za śmierć Freya i pośrednio za to, co stało się Dey.
Ogniste spojrzenie zatrzymało się na moment na jasnej lwicy. Będzie musiał z nią porozmawiać, o ile będzie taka możliwość.
- Nie będę wam tłumaczył, czym jest stado, bo każda z was doskonale to wie. Ostatnio było nam znacznie trudniej... ale dzięki temu zgraliśmy się. Wasza grupa łowiecka radzi sobie doskonale, wróciła do nas Frigg. Mamy też dwóch nowych członków stada. Granice są regularnie sprawdzane.
Dwugrzywy pochylił łeb. Nadal to, co chciał zrobić, z trudnością przechodziło mu przez gardło. Nie wierzył, że to właśnie miało się stać. Gorące powietrze powoli opuszczało jego płuca.
- Jeśli mi pozwolicie, chciałbym zastąpić go w roli przywódcy. Nic nie zapowiada, żeby miał wrócić. Zburzył zaufanie nas wszystkich. W tej chwili robię już co mogę. Ale jeśli mamy nadal zachować spokój na granicy... dobrze by było, by mieli świadomość. Że jednak ktoś tu jest i wszystkiego pilnuje.
Zmarszczył pysk i ponownie zaciął się na dłuższą chwilę.
- Znacie mnie. I wiecie, że nie potrafię bawić się słowem. Chciałbym wiedzieć, co myślicie.


RE: Nowe, ciężkie czasy - Maya - 11-04-2015

Cisza zapadła po słowach Kahawiana. On przyglądał się im, one przyglądały się jemu. Stado z nazwy będące w rozsypce, a zjednoczone przez niejedno nieszczęście, jak dziesiątki razy temu. Wielu przybyło, wielu odeszło, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu, żadnej zmiany. Kahawian zobowiązał się przejąć pieczę nad nowym stadem - to przynajmniej było jasne dla Mai, gdy siedziała cierpliwie naprzeciw niego. Widziała, jak jego spojrzenie płynie od twarzy do twarzy, od oczu do oczu. W końcu przyszła i jej kolej.
Odpowiedziała mu spojrzeniem na spojrzenie, cierpliwie i poważnie zaglądając mu w ślepia, tak wyraźnie oczekujące reakcji.
W końcu stara lwica, nie cofając wzroku, wyraźnie kiwnęła głową w odpowiedzi, nie mówiąc jednak nic.


RE: Nowe, ciężkie czasy - Giza - 11-04-2015

Deyne Nyotę przywitała nieco czulej niż resztę, posłała jej pełen uznania, dość ciepły uśmiech. Nie chciała jednak oceniać czy poradziła sobie z własną traumą czy też nie. W końcu mogła przybrać dobrą minę do złej gry. Błękitne ślepia powędrowały w stronę kluskowatych malców. Ten jeden wyglądał jak matka, ale ten drugi... cóż, Gizie wydawało się, że odbija się w nim obraz ich ojca. Nawet szkoda jej się zrobiło dzieciaka na tę myśl. Nic jednak nie powiedziała, nie była tą, która mogłaby wydawać jakiekolwiek osądy. Nie znała się bowiem na matkowaniu ani na lwiątkach.
Ciszę przerwał głos Kahawiana i jego zdanie na temat bieżących spraw. Wycelowała w niego spojrzenie, w którym kryła się przestroga przed złamaniem zaufania. Spojrzenie, które mówiło o tym, że oddała mu ten kredyt jej zaufania i lojalności, przecinające i chłodne błękity, które nie zwykły żartować. Bo przecież...
- W końcu bierzesz odpowiedzialność za nasze bezpieczeństwo - powiedziała nagle. Chciała widzieć jego reakcje. Czy spanikuje gdy uświadomi sobie jak wielki ciężar go spotka? Czy stawi temu czoła? Czy może również będzie rzucał słowa na wiatr i ucieknie, gdy mu się znudzi bawić ich życiami? Nie znała tak dobrze Kahawiana jak mu się mogłoby wydawać, nie znała go. Nie wiedziała na co go stać. W końcu Ragnarowi też ponoć zależało.


RE: Nowe, ciężkie czasy - Laja - 12-04-2015

Kiedy Giza skończyła mówić, coś zwróciło uwagę Mai, wpatrzonej dotychczas w postać Kahawiana. Podniosły się jej czujne uszy, sam lew został uwolniony od ciężaru tego jednego spojrzenia - obarczona nim zaś została smutna, ponura sylwetka jasnej lwicy, która wolnym krokiem wdrapywała się na skałę, by ostatecznie usiąść daleko, daleko za nimi. Toczyła smutnym wzrokiem po zgromadzonych tu lwicach przez chwilę, w końcu jednak i ona wpatrzyła się w postać Kahawiana, skinąwszy mu łbem. Na szyi miała rzemyk z uwiązanym na nim klejnotem, teraz opartym o jej jasną sierść. Pomimo tego, że była dość duża, jej mizerna postura i smutny, zgaszony wyraz na pysku skutecznie utrudniał ocenę jej wieku. Na oko Mai musiała być co najwyżej w wieku Nyoty.
Nie bez zdziwienia lwica zmierzyła ją zimnym, zdecydowanie nieprzychylnym wzrokiem.
- Coś ty za jedna? - Warknęła pod jej adresem, widząc ją po raz pierwszy w życiu.
Ze zgromadzonych tutaj lwów poznać zdążył ją jedynie Kahawian. Nic więc dziwnego, że spotkała się z bardzo chłodnym powitaniem ze strony najzimniejszej lwicy w całym stadzie.


Zanim jednak Kahawian zdążył stanąć w jej obronie, jasna lwica postanowiła obronić się sama.
- Nazywam się Laja i zapewniam, że nie mam złych zamiarów. - Przedstawiła się lwicom z delikatnym, pełnym szacunku ukłonem, przykładając łapę do piersi. Spojrzała wtedy w kierunku samca. - Kahawian poprosił mnie, abym była obecna na zebraniu.
- jeśli będziesz się czuć na siłach.


Maya skinęła jej wtedy łbem, zapamiętując jej grzeczną, uległą i pokorną postawę - nie bez zdziwienia jednak powróciła spojrzeniem do lwa, jakby oczekując potwierdzenia jej słów.


RE: Nowe, ciężkie czasy - Kahawian - 12-04-2015

Sekundy zdawały mu się w tej chwili być godzinami. Ufał, że Kalani i Maya staną po jego stronie... ale czy Giza i Dey zdecydują się na to? Nie miał okazji wcześniej z nimi porozmawiać zbyt często, może jedynie zamienić kilka słów.
Toteż widząc reakcję Mai, w duchu odetchnął cicho. Była głową grupy łowieckiej, więc miała ich szacunek i posłuch. Nie, żeby liczył, że ta zdominowała je wszystkie. Chodziło mu o kredyt zaufania... nic więcej. Nieco więcej problemów i strachu przysporzyła mu odpowiedź szarej. Czerwone, spokojne ślepia (mimo wewnętrznego niepokoju) legły w jej jasnoniebieskich.
- Tak. Zbyt długo łudziłem się, że Ragnar nadal jest z nami. I to był mój błąd, który teraz chcę naprawić.
Wtem względną równowagę na skale zaburzyło pojawienie się jednej postaci. Kahawian uśmiechnął się pokrzepiająco do Lai, lecz zanim zdążył powiedzieć cokolwiek, głos zabrała Maya. Samiec podniósł się, po czym podszedł do jasnej lwicy. Jego zadaniem było pokazanie swojego poparcia oraz zaufania dla niej. No i chciał też powiedzieć coś ważnego. Ponownie poczekał, dając chwilę lwicom na przyjrzenie się nowej.
- Zgadza się. Jak zapewne wiecie, po odejściu Bliznopyskiego, pozostaliśmy bez medyka. Podczas patrolu wpadłem na nią... a raczej ona na mnie. Po dłuższej chwili rozmowy okazało się, że posiada odpowiednie umiejętności. Zgodziła się zostać z nami i objąć stanowisko znachora. Jest teraz jedną z nas. Mam nadzieję, że szybko się przyzwyczaimy.
Samiec przestąpił z łapy na łapę. Kolejny ciężki dzień, a on go odczuwał. Liczył, że zebranie szybko się skończy...
- Została jeszcze jedna sprawa. Rangi. Tylko raz Ragnar je nadawał... a ja myślę, że każda z was przeszła już okres próbny. Zostałyście w stadzie, działacie jako grupa. Tak więc... Kalani, Maoni i Giza, oficjalnie zostałyście łowczyniami. Gratuluję.
Samiec uśmiechnął się w końcu i skinął łbem każdej z nich.
- Maya, jako dowódca... zostaje tropicielem.
W końcu szkarłatne spojrzenie legło na Frigg.
- Z racji wieku, to Frigg jest teraz adeptem. Liczę, że każdy członek stada poświęci jej chwilę. W dniu, gdy osiągnie dwa lata, będzie musiała zdecydować, jaką pozycję w stadzie pełni. I chcę, żeby to była świadoma decyzja.
W końcu rudy łeb zwrócił się w stronę jasnej łowczyni. Z cichym westchnięciem zbliżył się do Dey. Popatrzył chwilę na dwójkę kociąt, po czym pochylił łeb i miękkim jęzorem musnął łebek każdego z nich, po czym otarł się polikiem o jej szyję. Powiedział jej kilka słów na ucho, tak, że żadna ze znajdujących się kawałeczek dalej samic nie zdołała go zrozumieć. Po chwili wycofał się i wrócił na uprzednio zajmowane miejsce na szczycie.
- To ostatni moment na tym zebraniu, by coś jeszcze powiedzieć. A więc?


RE: Nowe, ciężkie czasy - Giza - 14-04-2015

Skinęła jedynie głową na wieść, że została awansowana. Rychło w czas, tak jej się przynajmniej wydawało. Nie miała jednak nic więcej do powiedzenia. Nawet jeśli miała jakiś pomysł co wtrącić, to jednak wolała siedzieć w ciszy i nic nie mówić, już do samego końca spotkania.
Spojrzała na Frigg, o której była mowa. Pamiętała ją i pamiętała nieprzychylne słowa na jej temat. Pamiętała, że były z nią problemy. Cóż, teraz któraś z łowczyń będzie musiała wziąć się za nią, podczas gdy Deyne musi zająć się swoimi nowymi maluchami.
Padło pytanie i Giza nie miała już nic do powiedzenia. Zamierzała niedługo odejść, być może wrócić do treningu z Busarą, albo do polowań. Dla niej obecna rozmowa została zakończona.


RE: Nowe, ciężkie czasy - Kalani - 14-04-2015

Podniosła brew do góry w pytającej minie. Laja wyglądała wprawdzie nieszkodliwie, ale czasem w skórze potulnego baranka kryje się bezduszny, krwiożerczy wilk. Dała sobie zadanie, że będzie ją obserwować.
Podobnie z Frigg. Młoda dostała już reprymendę od Mayi, lecz teraz będzie potrzebowała trochę matczynej troski i opieki. Nyota sama przeżywa teraz ciężkie chwile i zapewne nie będzie miała czasu dla córki. Pociecha kawowej była już na tyle duża, że mogła spędzać dnie sama, z Runą. Chyba się więc nie obrazi, kiedy mama skieruje swe oczy na księżniczkę Ragnara?
Skinęła głową w przytaknięciu. Cieszyła się z awansu - tak miało być, w końcu już od miesięcy taka była jej rola w stadzie, podobnie jak innych lwic. Nie miała nic do powiedzenia. Skoro Kahawian uważał, że to koniec, to powinna na to przystać.