Północno-wschodnia granica - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171) +--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39) +--- Wątek: Północno-wschodnia granica (/showthread.php?tid=1255) |
Północno-wschodnia granica - Setkar - 03-07-2015 Tereny skupiające się wokół niewidzialnego pasma, oddzielającego graniczące ze sobą tereny Zachodnich i Lwiej Ziemi. RE: Północno-wschodnia granica - Skanda - 03-07-2015 /plz nie pchajcie się tu Skorzystał z podpowiedzi Vult i przykuśtykał powoli do padliny, którą mu wskazała. Łapczywie odrywał marne skrawki mięsa od wystających, już niemal nagich kości, niespokojnie łypiąc na boki. Lada chwila mogły się tu zjawić hieny, a na taką konfrontację nie był gotów. Już nigdy nie miał być. Chwilowo zaspokajając ssanie w żołądku wrócił do miejsca ich spotkania, a więc granicy, po czym wycofał się nieco wgłąb terenów Lwiej, obawiając się patrolu tych drugich. Skrył się w niewielkiej norze, którą zarysowywały nadmiernie rozrośnięte korzenie drzewa, trwając dosłownie wciśnięty w ziemistą wnękę. Ukrył łeb między łapami, eksponując lewy bark na którym niegdyś widniało znamię Zachodnich Ziem. Teraz pochłonęła je zabliźniona tkanka, plac gładkiej, różowej skóry-tak jakby rozdrapywał ciało, raz przy razie. Jeszcze tylko trochę. Powtarzał sobie w duchu Skanda. Pozostało mu jedynie czekać na wieści od Vult. Potem będzie mógł odejść stąd raz na zawsze, już nic nie będzie go tu trzymało. Oparłszy policzek o wystający korzeń, przymknął jedyne oko i zasnął kamiennym snem. Odkąd życie straciło sens, to czy ktoś go zaskoczy jakoś nie miało już znaczenia. RE: Północno-wschodnia granica - Vasanti Vei - 04-07-2015 Królowa przemierzała swe ziemie w ramach popołudniowego patrolu. Wreszcie oderwała się od spraw nawiedzonej kapłanki, dziwnego lwiątka i rodzącej córki medyczki, więc mogła skupić się na swoich własnych, równie istotnych sprawach, takich jak samotne wędrówki po okolicy. Co prawda, na liście rzeczy do zrobienia wciąż pozostawała kwestia odbycia rozmowy z Mako, ale tę nieprzyjemność można było odłożyć na później. Pogoda dopisywała, niedawne ulewy zostały zastąpione przez sporadyczne, stosunkowo lekkie opady. Nic, tylko spacerować - tylko ona i Lwie Ziemie. Cudownie. Oranżowooka poruszyła nosem. Wydało jej się, że czuje zapach inny niż ten, który zazwyczaj roztacza się na jej terenach. To musiała być osoba, która ani razu nie postawiła tu łapy albo ostatnią swą wizytę złożyła na zupełnie innym etapie swojego życia. Zaniepokojona lwica, pokonawszy chwilowe zawahanie, żwawym krokiem ruszyła w kierunku miejsca, z którego dobywała się owa woń. Słońce powoli skrywało się za horyzontem, a ruda, błyszcząca sierść Vasanti mieniła się w jego promieniach. Po chwili zapach zaczął sprawiać wrażenie bardziej intensywnego i wtedy też Lwioziemka się zatrzymała. Zmrużyła ślepia, usiłując dostrzec coś poza gołym szkieletem i dość pokaźnych rozmiarów drzewem... Zaraz, czy to ruch, tam, pod korzeniami? Podeszła bliżej, by móc przyjrzeć się znalezisku, które okazało się śpiącym, niewyobrażalnie poharatanym lwem. Odruchowo się skrzywiwszy, odeszła dwa metry dalej. Bolało ją samo patrzenie na te blizny, zwłaszcza że jako medyk doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jakie katusze musiał przeżyć ich właściciel. Postanowiła czym prędzej go obudzić (o ile już nie zdążył sam się ocknąć), lecz wcześniej raz jeszcze omiotła go wzrokiem - i wtedy ten zapach, ta sierść, wydało jej się to podejrzanie znajome. Usiadła, ogarnięta przemożnym niepokojem, i podstawiła uszy, niezdolna wydusić słowa. Myli się. Na pewno się myli. Nigdy wcześnie go nie widziała - ani tutaj, ani nigdzie indziej. RE: Północno-wschodnia granica - Skanda - 04-07-2015 Chód Vasanti pozostał bezszelestnym dla poszarpanych uszu, toteż tamta z łatwością zbliżyła do drzemiącego kota. Szare cielsko unosiło się i opadało nieświadome oczu, które je lustrowały. Gdyby tylko wiedział, kogo napotka po obudzeniu jego pierwsze spojrzenie.. Teraz jednak co innego zajmowało jego umysł, masochistycznie odtwarzający we śnie wizję pamiętnego dnia. Vei zjawiła się w samą porę na kulminację akcji-pogrążone głęboko w swoim koszmarze lwisko jęknęło żałośnie, wierzgając bezładnie łapami. Jego oddech stał się szybki i niemiarowy, a tętno oszalało. RE: Północno-wschodnia granica - Vasanti Vei - 04-07-2015 Gdy tylko Vasanti usłyszała jęk, od razu zerwała się na równe łapy. Jej oddech również przyspieszył, a przekonanie o konieczności obudzenia przybysza - lew to czy potwór? - jeszcze się wzmogło. Nie było na co czekać. Skoro jej kroki nie wyrwały go ze snu, należało sięgnąć po bardziej drastyczny środek. - Heeej! - ryknęła dość głośno, ale nie na tyle, by wstrząsnąć całą sawanną. Była trochę bardziej zdenerwowana niż by wypadało. To tylko jakiś ohydny wędrowiec, który zapewne zaraz wstanie, wyda z siebie mniej lub bardziej uprzejme pomruki i odejdzie, by już nigdy nie ukazać się jej oczom - dlaczego więc tak się tym przejmuje...? RE: Północno-wschodnia granica - Skanda - 04-07-2015 Ostry krzyk przeciął granicę snu i jawy, wyciągając lwisko z jednego koszmaru i wtrącając do drugiego. Zerwał się na równe łapy, chwiejąc się nieznacznie, od razu wpijając spojrzenie czarnego oczodołu w samicę. Momentalnie przywarł bokiem do ziemnej ściany, tak jakby widok stojącej przed nim sylwety odepchnął go z brutalną siłą. Pysk rozwarł się delikatnie, a szczęka zadrżała wyraźnie. Nie tak miało być. Nie myślał trzeźwo, spanikowany ruszył w przeciwną stronę, żałośnie kuśtykając przed siebie. Oddychał ciężko, rozdygotany. Nie obracał się za siebie. RE: Północno-wschodnia granica - Vasanti Vei - 04-07-2015 Zszokowana lwica cofnęła się, ujrzawszy pusty oczodół. Znów usiadła, zacisnęła powieki i spuściła łeb, dysząc ciężko. Nie tego się spodziewała. Poruszyła uchem, słysząc, że lew postanowił się oddalić. Momentalnie otworzyła ślepia i poderwała się z miejsca. Wystarczyło jej kilka zręcznych susów, by dogonić samca i stanąć obok. Z jednej strony o to właśnie chodziło - chciała przegnać intruza ze swoich terenów. Jednak coś wciąż nie dawało jej spokoju i nie mogła pozwolić mu odejść, dopóki nie dowie się, co to takiego. - Zaczekaj - poprosiła drżącym głosem. Przyglądała mu się uważnie, powstrzymując obrzydzenie. Ostrożnie przeszła na jego drugą stronę, co pozwoliło jej ujrzeć zdrowe oko - oko koloru bledszego od barwy nieba, takiego, który widziała tylko u jednej osoby. Otworzyła szerzej własne, żywo połyskujące ślepia. Nie mogła oderwać od niego wzroku, próbując się przekonać, że jednak się myli, lecz z każdą sekundą było to coraz trudniejsze. Poruszyła pyskiem, ale nie wydała z siebie żadnego dźwięku. RE: Północno-wschodnia granica - Skanda - 05-07-2015 W amoku nie zauważył nawet, gdy sylweta samicy zagrodziła mu drogę-zbyt przejęty, wpatrzony w jakiś punkt przed sobą, do którego usilnie zmierzał, wpadł na lwicę. Stracił równowagę i zawył z bólu, kiedy podczas upadku, przygniótł złamaną łapę własnym ciężarem. Kosmaty łeb z łomotem uderzył ziemię, zaraz po pozbawionym ogona zadzie. Dyszał przez zaciśnięte szczęki, przytłoczony przez ogrom niesprzyjających mu sytuacji. W ciągu ułamka sekundy rozległa się w jego głowie masa głosów, przeradzająca się w przeraźliwy, jednostajny krzyk. Niech to się już skończy. Pokiereszowany pysk zareagował na jej głos. Drżąc przekręcił się na szyi, a blade ślepię napotkało spojrzenie bursztynowych. Wystarczyła chwila. -N-nie patrz na mnie.-jęknął, chowając łeb w łapach. RE: Północno-wschodnia granica - Vasanti Vei - 05-07-2015 Lwica posłusznie spuściła wzrok, po czym powoli podniosła się z miejsca i ruszyła ku szaremu. Raz jeszcze, właściwie bezwiednie, zlustrowała jego oszpeconą posturę, by następnie usiąść tuż przy nim. Na pysk cisnęło się jej pytanie "dlaczego?", lecz nie miało to już żadnego znaczenia. Niespiesznie schyliła łeb, by ostrożnie dotknąć nosem ciemnej samczej grzywy. - Przynajmniej pachniesz podobnie - mruknęła, odsunąwszy pysk. Zamiotła ziemię ogonem, nadal niespokojna. Miała ochotę krzyczeć i płakać jednocześnie, jednak żadne z tych zachowań jej nie przystawało. Skryła w sobie wszelkie emocje i tylko spłoszone spojrzenie zdradzało, jak wielkie spustoszenie w jej głowie wywoływało to felerne spotkanie. RE: Północno-wschodnia granica - Skanda - 05-07-2015 Nawet nie wyobrażała sobie bólu, który przeszył szarą pierś wraz z jej słowami. Wykrzywił pysk w żałosnym grymasie, czując, jak bezlitosna przeszłość wychodzi mu naprzeciw i tryumfując, wciska jego łeb w ziemię. -Po prostu daj mi odejść.-wychrypiał z trudem, odwracając wzrok. Nie chciał rozmawiać, nie chciał na nią patrzeć, być koło niej. Miała być reliktem przeszłości, bolesnym wspomnieniem, puszczonym w niepamięć. RE: Północno-wschodnia granica - Vasanti Vei - 05-07-2015 Jak na wspomnienie, Vei wydawała się być całkiem żywotna - i do tego uparta. Dla ułatwienia rozmowy, ruda zdecydowała się przy nim położyć. - Ty już dawno się poddałeś, prawda? - westchnęła z niezadowoleniem, powracając wzrokiem na samca. - Tym bardziej zastanawia mnie, co tu robisz. Trąciła nosem jego pysk, jak to zwykła czynić w czasach, w których szary był jej znany jako potężny władca Zachodnich Ziem. Teraz stał się on karykaturą samego siebie, umierającym wrakiem. Jedynym, co mogło ją pocieszyć, był fakt, że to wciąż ta sama osoba, która, być może, pod wyświechtaną powłoką jeszcze w sobie kryje resztki dawnego żaru. RE: Północno-wschodnia granica - Skanda - 05-07-2015 Zadrżał, gdy poczuł, że tamta znalazła się obok. Ciepło jej oddechu na pysku było jak zmora, odsunął prędko łeb, dysząc nerwowo. Znała go wyłącznie jako charyzmatycznego władcę, a miała przed sobą żałosne ścierwo. To spotkanie nie miało racji bytu. Było mu tak bardzo źle, świadomość Vei ciążyła mu gdzieś w gardle, ściskając żalem krtań. Nie odezwał się. Miast tego odwrócił się w jej stronę tak, by mogła ujrzeć oblicze przegranego. To była jego odpowiedź. Otworzył pysk, jednak po chwili zacisnął szczęki, przenosząc wzrok na własne łapy. Głos grzązł mu w gardle, a on sam miał wrażenie jak gdyby kluczył pomiędzy snem a jawą, nie będąc pewnym czy cokolwiek z tego, co się dzieje jest prawdziwe. -Byłem odpowiedzialny za kogoś.-nie wiedział czy opuściło pysk, czy ochrypły ton przeszył jedynie jego myśli. RE: Północno-wschodnia granica - Vasanti Vei - 05-07-2015 Lwioziemka skinęła łbem ze zrozumieniem. Nie zamierzała wnikać w sprawy Ragnara. Zawsze był skryty, co można było również dobrze powiedzieć o niej. Mimo że ich znajomość podszyta była wzajemną nieufnością i obawą przed jej wykryciem, teraz Vasanti odczuwała dziwną więź z tym samcem. Nie pozostawiało wątpliwości, że on nie miał już nic do stracenia, a jej także było już wszystko jedno, czy ktoś się o nich dowie. Kogóż on teraz obchodzi, dla kogo stanowi jakąkolwiek wartość... Oprócz niej? Wpatrzyła się w jego oblicze. W czasach, gdy szary pysk zdobiła tylko pamiątka od niej, można było to uznać za podkreślające jego siłę i wielkość. W towarzystwie nowych blizn, ze wskazaniem na pokryty zaschniętą krwią oczodół, tamte wydawały się być tylko pomniejszym zadrapaniem. Potrząsnęła łbem, a grzywka opadła jej na jedno oko. Blady uśmiech zawitał na pysku lwicy, kiedy przybliżyła go do ciemnogrzywego. - Nic nie mów - wyszeptała, nie chcąc sprawiać mu więcej bólu swymi dociekaniami. On potrzebował ukojenia. Przymknęła ślepia i polizała jego poharatany pysk w sposób delikatny, a przy tym czuły. RE: Północno-wschodnia granica - Skanda - 05-07-2015 Przymknął oko, próbując się wyciszyć. Gonitwa myśli i wewnętrzna panika tylko pogarszały jego stan. Wziął głębszy oddech i ze świstem wypuścił powietrze z płuc. Głos Vei zamajaczył gdzieś stłumiony przez wypierający się go umysł. Wpatrywał się tępo w jeden punkt, ostrożnie dopuszczając do siebie obecną chwilę. Drgnął, gdy tamta przysunęła się do niego. Nie miał jej tego za złe, jedynie złość i żal do samego siebie wzmagała na sile. Nie był tego wart. -Muszę..-zaczął, oblizawszy wargi.-Muszę tylko coś załatwić. Pozwól mi tu zostać jeszcze kilka dni.-ton był oschły i beznamiętny, jednak jasne ślepię błyskało błagalną nutą. -Potem odejdę. RE: Północno-wschodnia granica - Vasanti Vei - 05-07-2015 Jej uwadze nie umknął fakt, że samiec oblizał pysk, co wzbudziło w królowej pewną satysfakcję. Skoro smakuje jej czułe gesty, to może rzeczywiście coś pozostało z jego dawnej osobowości? A któż mógłby się o tym przekonać, jeśli nie panna Vei? - Zostań, ile tylko chcesz - wymruczała mu do ucha. - Nawet teraz jesteś wart więcej niż oni wszyscy razem wzięci. Mówiąc "oni" miała na myśli, rzecz jasna, swoich stadnych pobratymców. Ta banda naiwnych kretynów nie sięgała Ragnarowi do pięt. To, że utracił całą swoją władzę i siłę, bynajmniej nie świadczyło na jego korzyść, ale wciąż pozostawał on lwem, który swego czasu osiągnął wszystko. Sama Vasanti, widząc go po raz pierwszy od tak dawna, powoli zaczynała sobie uświadamiać, jakie naprawdę ma on dla niej znaczenie. Żadna inna osoba, nawet jedyna siostra czy usynowiony lampart, nie wywoływała w niej tak burzliwych emocji. Lwica powoli zaczynała rozumieć, że już nikt nigdy nie miał sprawiać, że będzie czuć się tak dobrze jak przy nim. Spędziła lata na Lwiej Ziemi, czekając na samca, który poruszy jej lodowate serce, ale wyglądało na to, że tutaj go nie odnajdzie. A przynajmniej nie będzie on członkiem jej stada. On nie rozumiał. On tak bardzo tego nie rozumiał! Rudy łeb opadł na przednie łapy. Lwioziemka znów przymknęła oczy, wpatrując się w dal, choć kątem oka nie omieszkała zerkać na szarego. - Tęskniłam - oznajmiła nagle, jakby sama zdziwiona tym śmiałym wyznaniem. |