Wielki baobab koło skałek - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Wielki baobab koło skałek (/showthread.php?tid=1517) |
Wielki baobab koło skałek - Ghalib - 05-12-2015 Na zachód od rozgałęzienia rzeki Fuego rośnie wielki baobab sąsiadujący ze skałkami, w których można znaleźć schronienie. Baobab jest stary i wielki, zaś u jego podnóża znajduje się wejście do jamy, którą przeplatają grube korzenie wielkiego drzewa. Ghalib tego dnia postanowił zbadać tereny nieco na południe od granic Cieniowiska. Szedł wzdłuż rzeki aż dotarł do rozwidlenia. Wtedy rozejrzał się i podjął decyzję o skręceniu na zachód. W oddali dostrzegł charakterystyczne drzewo. Z daleka było widać, że to baobab, tylko te drzewa rosną tak potężne, że trudno byłoby pomylić je z innymi gatunkami. Krótkogrzywy postanowił podejść do drzewa. Mogło się zdarzyć, że w cieniu ogromnej rośliny spotka odpoczywające, drobne zwierzęta, które mogłyby mieć pecha na tyle by spotkać Ghaliba. Mimo iż herszt nie był głodny to zapewne skorzystałby z okazji. Tymczasem gdy tylko dotarł do gargantuicznej rośliny dostrzegł jedynie jamę znajdującą się w ziemi, wykopaną przez jakieś średnie zwierzę we wnęce w potężnym konarze. Ghalib nie był pewny czy powinien sprawdzać co jest wewnątrz. W końcu mogły tam mieszkać zupełnie niegroźne zwierzęta, ale jama mogła być też domem dla jadowitych węży albo czegoś innego. Należało być ostrożnym. W okół drzewa najwyraźniej nikogo na razie nie było, nawet zwierzyny, nawet małp. Drzewo wydało się dziwnie niezamieszkałe. RE: Wielki baobab koło skałek - Indra - 05-12-2015 Z pozoru opustoszała jama wnet zdecydowała się przyciągnąć uwagę samca, bowiem do jego uszu dobiegł cichy trzask i jęknięcie tajemniczego osobnika. Drobna sylwetka szamotała się, porządnie zaplątana w giętkie korzenie, jakby pnące się wokół jej ciała. -Ugh, no dalej!-warknęła do siebie, wierzgnąwszy na daremno, gdy gruby korzeń ani drgnął. Zrezygnowana przerwała szamotaninę, by uspokoić nieco oddech, gdy wtem czujne uszy wychwyciły ruch na zewnątrz. Momentalnie zastygła w bezruchu, niemal wstrzymując oddech, przerażona. RE: Wielki baobab koło skałek - Ghalib - 05-12-2015 W pierwszej chwili nie zorientował się, że nie jest tu sam. Zdążył obejść do połowy drzewo i wrócić znów do wejścia do jamy, aż doszły do jego uszu dziwne szelesty dochodzące z wnętrza schronienia pod baobabem. Samiec rozejrzał się uważnie, obejrzał się za siebie i ostrożnie obejrzał sobie całe wejście i drzewo od korzeni aż po koronę mierząc lodowatym wzrokiem. Prychnął pozbywając się kurzu, który osadził się na jego nosie i w chwilę później zaczął badać zapachy.Skumulowana woń wewnątrz jamy leniwie uchodziła na rozgrzane powietrze a brak wiatru tego dnia nie wydobywał aromatów na zewnątrz. Dlatego Ghalib musiał wejść niego głębiej, żeby poczuć czyjąś obecność i w sumie nie potrzebował już wcale nosa używać, bo kotowata sylwetka ukazała się jego oczom. Przez chwilę przyglądał się temu co dostrzegł. Jego pysk przybrał wyraz konsternacji, bo chyba pierwszy raz widział lwa czy pochodne zaplątanego w korzenie. Jedno pytanie tylko kłębiło się na razie w jego głowie: - Jak do tego doszło? - Zapytał przymrużając oczyma. Nie był na swoim terytorium, nie zamierzał więc być na razie agresywnym. RE: Wielki baobab koło skałek - Indra - 06-12-2015 Z niejaką ulgą wypuściła powietrze, gdy zaledwie kątem oka udało się jej dostrzec ciemną sylwetkę samca. Utknęła bowiem tyłem do wejścia, dlatego manewr odwrócenia łba był w jej sytuacji stosunkowo niemożliwy. Jej serce nieco przyspieszyło, poruszone pojawieniem się potencjalnej pomocy. -Czy on już sobie poszedł?-wykrztusiła z trudem, nie mogąc uspokoić wcześniej wstrzymanego oddechu, który stał się teraz szybszy ponad normę. -Ten wre-e-dny nosorożec.-sapnęła, wiercąc się.-Gonił mnie z tym swoim durnym rogiem, prawie mnie dosięgnął.-Oblizała wysuszone wargi, z niepokojem przełykając ślinę. -Matko, ale by była ze mnie miazga. Czerwona plama normalnie.-spróbowała spojrzeć na przybysza, jednak na próżno-kolejny korzeń ograniczał jej ruch. RE: Wielki baobab koło skałek - Ghalib - 06-12-2015 Poszedł? - Zapytał sam siebie w myślach. Jeszcze raz uważnie się rozejrzał, ale nie dostrzegł śladu nosorożca. Więc albo wcale go tutaj nie było i samica zmyśla, albo siedzi tu uwięziona już od dawna. Nadal jednak nie pojmował jakim cudem młoda wplątała się w korzenie. - Nosorożec - mruknął pod nosem wchodząc głębiej w jamę. Nie mógł nie skomentować tego w myślach, że tak siedząc tyłkiem do wyjścia brązowa lwica wyglądała komicznie, żeby nie powiedzieć... idiotycznie? Powstrzymywał się jednak od wypowiadania swoich myśli na głos. - Niezwykle zręczny ten nosorożec - prychnął obchodząc zaplątaną młódkę, na tyle na ile to było możliwe bo jama mimo iż nie była mała to rzeczywiście korzenie zajmowały sporo miejsca. - Skoro udało mu się zaplątać cię w te... sidła. Przyglądał się korzeniom uważnie, żeby znaleźć odpowiedni, za który powinien pociągnąć, żeby ją odplątać. RE: Wielki baobab koło skałek - Indra - 06-12-2015 Poruszyła się niespokojnie, czując jak nieznajomy przemieszcza się poza zasięgiem jej wzroku, by zaraz z jej pyska wymknęło się ciche co? Zdawało się, że samiec zupełnie nie zrozumiał historii, w której to młoda ledwie umknęła szarżującemu nosorożcowi, uparcie wściubiającego swój róg do wnętrza jamy. -Jakby takie bydlę cię goniło to wlazłbyś wszędzie, byleby ten jego róg cię nie dosięgnął.-obruszyła się, prychnąwszy cicho. Zamilkła jednak od razu, zdając sobie sprawę, że tamten najwyraźniej przygląda się jej. Położyła po sobie uszy. -Boki zrywać, co?-mruknęła osowiale. Nie wiedziała, czego się po nim spodziewać, miała jednak wrażenie, że nie bezinteresownej pomocy. RE: Wielki baobab koło skałek - Ghalib - 06-12-2015 A może zrozumiał? Tylko po prostu postanowił sobie z Indry zakpić, skoro była okazja? Najpewniej tak właśnie było. Z beznamiętnym wyrazem pyska przyglądał się samicy cmokając z niesmakiem. Nabrał w policzki powietrza by za chwilę wypuścić je ze świstem, wzdychając i przekręcając oczyma. Słysząc pretensje w głosie samicy doszedł do wniosku, że gdyby to on uciekał przed rzekomym nosorożcem to zapewne wolałby uciec na skałki, gdzie on by się z łatwością wdrapał a nosorożec nie mógłby go dosięgnąć. Zresztą do tych nie było wcale daleko. - Skoro tak uważasz - sapnął wzruszając ramionami. Przyglądał się mimice pyska młodej. Rozumiał, że mogła się czuć nieswojo w takim momencie, dlatego na razie nie podnosił ani głosu ani nie irytował się jakoś szczególnie jej zachowaniem. - Trochę tak - przyznał. Skoro już się tak wszystkiemu przyjrzał to już niej więcej wiedział jak mógłby jej pomóc. Na razie jednak nie śpieszył się z niczym. - I co? Nie masz pomysłu jak z tego wyjść? - Czasami widywał jak zwierzyna zaplątywała się w krzewy albo rośliny wodne, które wyrastały z dna wodopojów i zamiast na spokojnie się uwolnić, te wpadały w panikę i szarpały się zaplątując jeszcze bardziej. Może tak samo było z Indrą. RE: Wielki baobab koło skałek - Indra - 06-12-2015 Gdyby nie był zupełnie obcym lwem, zapewne zgromiłaby go spojrzeniem za to pytanie. Jednak nie znali się, a on mógł robić, co mu się żywnie podobało, nawet jeśli miały to być kpiny w związku z jej obecnym położeniem. -No wiesz, pracuję nad tym.-odparła cicho, odwracając łeb w stronę na w pół przegryzionego korzenia. Pochwyciła go w swe niezbyt pokaźne szczęki, zamachnąwszy się łbem na tyle, na ile nie ograniczała ją reszta pnączy. Nieznaczny trzask potwierdził powodzenie owego manewru. Ku wątpliwej uciesze uwięzionej, był to jeden z wielu, które powinna potraktować podobnie. Miała już zabrać się za następny, gdy wtem zdała sobie sprawę, że tamten wciąż ją obserwuje. Speszyła się nieco. -To chyba.. niezbyt ciekawe widowisko.-mruknęła w jego stronę. Osoba czarnego samca zaczęła ją niepokoić. Może młoda powinna odłożyć oswobodzenie się do czasu, aż ten znudzony tym wszystkim odejdzie? Mimowolnie obróciła łeb, już mogąc spojrzeć prosto w spokojne, ale przenikliwe oczy Ghaliba. RE: Wielki baobab koło skałek - Ghalib - 06-12-2015 Przyglądał się, prawda. I to w ciszy głównie. To co wcześniej mówił było raczej zdawkowe i wyrażające niezbyt duże zainteresowanie, choć właściwie to nawet znajdował coś zabawnego w obserwowaniu Indry w takim położeniu. Może dlatego, że pierwszy raz widział lwa w takiej sytuacji? Może to ta jej dziwna, niedojrzała bezradność. Zresztą co się dziwić? Wyglądała na młodą, zdecydowanie młodszą od Ghaliba. - Nie, masz rację. Niezbyt ciekawe - odezwał się podchodząc niebo bliżej. Westchnął spoglądając na przegryziony korzeń i zdając sobie sprawę z tego, że samica ma wielkie szczęście, że na niego trafiła. Inaczej pewnie tkwiłaby tu jeszcze przez wiele godzin. - Panienka pozwoli - schylił się do korzenia, który upatrzył sobie już wcześniej. Chwycił za niego i pociągnął w kierunku przeciwnym do wyjścia. Ten zaś uwolnił zaraz jedną łapę samicy i przy okazji zwolnił inny korzeń, który był oplątany wokół drugiej. - Tylko się nie wierć - mruknął w międzyczasie. Kolejno pociągnął za jeszcze jeden korzeń, który oplatał jedną z tylnych łap. Kiedy już odciągnął owe pnącze wszystkie łapy młodej samicy były już wolne. Pozostały jeszcze korzenie oplatające ciało Indry, te jednak były grube i wzajemnie poplątane. Wystarczyło zatem, że krótkogrzywy uwolnił kark młodszej. - Zniż głowę i się wycofaj - wymamrotał trzymając jednocześnie w pysku gruby korzeń, który gdy był tak podniesiony rozluźniał zacisk wokół tułowia lwicy. RE: Wielki baobab koło skałek - Indra - 07-12-2015 Najgorsze były momenty milczenia. Nigdy nie było wiadomo, co przyniesie cisza. Zamrugała, gdy w końcu odezwał się, czując coś na kształt ulgi. -Hm?-mruknęła w zapytaniu, próbując sięgnąć wzrokiem do samca. Czy dobrze podpowiadała jej intuicja..? Oswobodzona zaraz łapa potwierdziła przypuszczenie. Uśmiechnęła się półgębkiem, posłusznie podążając instrukcjami Ghaliba. Wkrótce wyślizgnęła się spomiędzy plątaniny korzeni, by w oniemieniu stanąć wolna, na własnych, niczym nie ograniczonych łapach. Niemal zapowietrzyła się z wrażenia-trudno powiedzieć czy z powodu wolności czy pomocy otrzymanej od nieznajomego. -Dzięki, dzięki, dzięki!-miauknęła, radośnie otarłszy łbem o ciemną, samczą łapę. Wycofała się zaraz, by móc spojrzeć na swego wybawcę w całej okazałości. -Serio, dzię-ki. Rany, gdyby nie ty, pewnie nigdy bym się stąd nie wydostała..brr..-machnęła nerwowo ogonem na samo wyobrażenie niezbyt pomyślnego losu, który mógł ją spotkać. -Indra jestem.-mruknęła, uśmiechając się od ucha do ucha. RE: Wielki baobab koło skałek - Myr - 07-12-2015 Przechadzałem się po terenach stada i przekroczyłem granice. Praktycznie cały swój czas an ziemiach stada spędzałem. Potrzebowałem jednak trochę odetchnąć innym powietrzem. Może cos przegryźć. Stado wystarczająco było wymęczone. Nie chciałem nadużywać sił lwic. Zawsze coś się po drodze znajdzie lub może coś nie dużego upoluje. Padliną też nie gardziłem jeśli nie była za stara. Tak dwu-trzy dniowa była do zjedzenia. Zaszedłem dośc daleko za granicę ale jakoś nie zwracałem an to uwagi i z uwaga obserwowałem otoczenie. Byłem ciekawy tych innych ziem. Słyszałem, ze sa bujniejsze ale jakoś nie miałem czasu aby to sprawdzić. nawet te maluchy poszły daleko. Już w oddali widziałem tę dziwną sytuacje. Jednak nie tak dokładnie, dwa lwy i coś dziwnego robiły. Będąc już bliżej widziałem, ze jeden jest czarny i to tsavo. Będę musiał zachować ostrożność względem tego samca. Zatrzymałem się w pewnej odległości od nich. Tak ze mogłem z nimi porozmawiać ale w razie czego mogłem zareagować. -Witam państwa- Rzekłem do lwów i zastrzygłem lekko uchem. RE: Wielki baobab koło skałek - Ghalib - 08-12-2015 Wydaje mi się, że Myr mógłby napotkać na trudność w dostrzeżeniu co się dzieje w jamie, gdyż ta jest usytuowana pod baobabem, a to oznacza, że Myr musiałby się schylić. ___ Gdy stało się jasne, że młódka jest już wolna Ghalib nie spodziewał się podziękowania takiego... bliskiego. Odsunął się nieco i skrzywił się gdy Indra postanowiła otrzeć się o jego łapę. Podniósł ją delikatnie i zrobił krok do tyłu. - Nie ma za co - odparł. To był taki impuls, zwykły kaprys. Inaczej by się pewnie przyglądał i by sobie poszedł. Tymczasem przyglądał się oswobodzonej już młodej... lwicy? Teraz jak się przyjrzał nieco uważniej dostrzegł jej dość osobliwy ogon. - Ghalib - odparł beznamiętnie. Kątem oka dostrzegł cień, który wpadł do jamy, ale jego właściciel chyba nie zamierzał się od razu ujawniać. Zapach zrobił się już wyraźny, więc obcy nie mógł się długo ukrywać. Gdy w końcu dostrzegł choć trochę jego oblicza wyraz jego pyska wciąż był beznamiętny. Dostrzegł dorosłego samca o podobnym kolorze futra. Miał prawie pełną grzywę, nie miał zatem jeszcze czterech lat nie miał. Może i nie wyglądał, ale postanowił pozostać czujnym. - Cześć - mruknął. Wtem gdzieś z zewnątrz stał się słyszalny tętent ciężkich nóg jeszcze cięższego zwierzęcia. Ghalib czuł pod łapami lekkie mrowienie gleby. Nadciągało tu wielkie i wściekłe zwierzę. Czyżby nosorożec, który zagonił tu Indrę? Tsavo wycofał się i wskoczył na gruby korzeń, który kształtem i położeniem przypominał nieco półkę skalną. 3... 2... 1... Nosorożec szarżował prosto na Myra. RE: Wielki baobab koło skałek - Indra - 08-12-2015 Zamrugała jedynie na odrobinę niechęci ze strony Ghaliba. Dla niej tak bezpośrednie zachowanie było tak oczywiste, jak oddychanie, dlatego nie zrozumiała jego reakcji. Nie postanowiła jednak się nad tym zastanawiać, szczególnie, że zapałała do samca wyraźną sympatią po tym, jak zdecydował się jej pomóc. -Miło..-urwała od razu, gdy coś ewidentnie odwróciło uwagę Ghaliba. Gdy tylko dostrzegła cień, czmychnęła za grzbiet błękitnookiego, skrywając się za nim niemal całkowicie. Jedynie kawałek niespokojnego oka wychynął zza ciemnej sylwety, kontrolując sytuację. Zdawało się, że nie było powodów do obaw, ot, kolejny nieznajomy. Chwilową ulgę skutecznie rozwiał tętent grubych, twardych niczym skała kopyt. -Wrócił..-wyszeptała bezwiednie, po czym skuliła się w kłębek, chowając łeb w łapach. RE: Wielki baobab koło skałek - Myr - 09-12-2015 //wybaczcie jakoś źle musiałem sobie to wszystko zilustrować w głowie. Chciałem się im przedstawić, w końcu tak wypada ale w tym momencie czułem lekkie drżenie ziemi. Zastrzygłem uchem i uniosłem łeb. Odwróciłem go i zauważyłem nosorożca. Nie było czasu na gadanie czy negocjacje. Szybo okiem obijałem otoczenie i uskoczyłem w bok i skoczyłem an jedną za skałek, po czym wszedłem an wyższą trochę. Nie była ona może jakoś duża ale raczej nie ześlizgnę się. Chyba, ze ten zacznie w skałę uderzać ale po co miąłby to robić. Ruszyłem lekko końcówka ogonu. Nie wiedziałem co go tak zdenerwowało ale cóż. Miałem jednak teraz pewność co w takim miejscu oboje robili... RE: Wielki baobab koło skałek - Ghalib - 11-12-2015 Rozszalały nosorożec pędził jak oszalały prosto na Myra i machał głową to w prawo to w lewo ciosając i tnąc powietrze. Ziemia trzęsła się coraz mocniej a Ghalib czuł się w zupełności przygotowany na to co ma się wydarzyć. Siedział bezpiecznie na korzeniu i w razie czego uczepił się pazurami. Kątem oka obserwował zachowanie obu lwów. Uważał, że gdyby Myr się postarał to zdążyłby wskoczyć do wnętrza jamy i się schować. Choć mogłoby zacząć brakować miejsca. Salka pod baobabem była całkiem spora i miała potencjał do tego, żeby ktoś obrał ją sobie za dom, jednak korzenie zajmowały zdecydowanie za dużo miejsca. Trzeba by było zrobić z nimi porządek i być może nieco poszerzyć ją kopiąc. Tymczasem sprawdzała się jako kryjówka dla Indry i Ghaliba. Choć samcowi wydawało się, że młoda padła na ziemię zbyt blisko wejścia. - Do tyłu. - Upomniał ją. Myr uskoczył w samą porę, bo nosorożec już za chwilę tu był. Na początku przepędził Myra i zajrzał do jamy chcąc zaatakować lwy wewnątrz. Nawet zaczął napierać na drzewo, ale szybko okazało się, że nic z tego nie wyjdzie. Wówczas gniew szarego, ogromnego zwierzęcia obrócił się w stronę lwa z Zachodnich Ziem. Z rozpędu walnął w skałkę, na której schronił się trzylatek. Myr był najbliżej i najwyraźniej w oczach nosorożca okazał się być najłatwiejszym celem. Tymczasem Ghalib zeskoczył z korzenia i po cichu skierował się do wyjścia z jamy. Wyściubił nos za próg i rozejrzał się. Dostrzegł wówczas w jakim niebezpieczeństwie był nieznajomy. Nie to, że Ghaliba obchodził jeo los, bo nie. Nic a nic. Zaczął się jedynie zastanawiać nad tym jak można by albo nosorożca przegonić albo jak się stąd zmyć nie ściągając na siebie gniewu szarej kupy mięsa. |