Gdzieś w połowie drogi - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Gdzieś w połowie drogi (/showthread.php?tid=1989) Strony:
1
2
|
Gdzieś w połowie drogi - Myr - 21-07-2016 Usłyszawszy wieści ruszyłem wraz z Edenem w drogę. Byłem ciekaw co Kami ma do powiedzenia. Z tego co zrozumiałem udało im się osiągnąć swój cel. Tylko gdzie się w gruncie mogli osiedlić. Terenów w tych krainach jest dużo, to też wybór był dość pewny i duży. Warto jednak porozmawiać, w końcu u nas dużo zmieniło i nie wiedziałem czy ona wie o tym już czy dopiero ode mnie się więcej dowie. Zapewne o zmianie nazwy usłyszeć mogła ale kto wie. RE: Gdzieś w połowie drogi - Kami - 21-07-2016 Przybyła chwilę po samcach, wieść o zebraniu została przekazana reszcie członków Cinis. W każdej chwili mógł pojawić się ktoś jeszcze, albo też i nie w sumie. Widząc ciemnego i Edena skinęła im lekko łbem na powitanie. Kiedy to po raz ostatni uczestniczyła w takim zebraniu? Oj bardzo dawno temu. - Witaj Myr i Ty Eden. Miło mi was widzieć, ciesze się ponadto że nastąpiło to tak szybko.- Na naznaczonym bliznami pysku lwicy pojawił się serdeczny uśmiech. Młody bazowy samiec spisał się i przynajmniej w oczach kudłatej zasługiwał na jakąś nagrodę za to. RE: Gdzieś w połowie drogi - Eden Sandjon - 21-07-2016 Nie wiedział czemu akurat na niego padła wyprawa do Kami. Może to kolejny test, a może dlatego, że to on przekazał wiadomość? W każdym razie był tutaj, razem z dwoma władcami stad. Teraz nawet czuł dumę, że może być bezpośrednim świadkiem ważnego wydarzenia dla obu grup. Skłonił się nisko w stronę Kami. - Witam również Panią, Pani Kami. Przekazałem Twoją wiadomość najszybciej jak to możliwe, tak jak obiecałem. Tyle wystarczyło, on był tutaj tylko pionkiem, najważniejsze decyzje nie należały tutaj do niego. RE: Gdzieś w połowie drogi - Myr - 21-07-2016 Lekko nastawiłem uszy widząc, a potem słysząc kami. Skłoniłem się jej lekko. Brązowy wywiązał się ze swego zadania. A po co go zabrałem? To już mój interes. Westchnąłem i spojrzałem na lwicę. -Miło cie widzieć ponownie, możesz rzecz co sprowadzało cię na tereny mojego stada?- Zapytałem się jej spokojnym głosem. Chciałem usłyszeć z jej pyska wszystko. W końcu nie bez powodu wkroczyła na tereny dawnego Zachodu. -Trochę rzeczy sie zmieniło od naszego ostatniego spotkania- to dało się zauważyć ale czy lwica mogła przypuszczać, ze coś takiego nastąpi? RE: Gdzieś w połowie drogi - Kami - 23-07-2016 Skoro już się przywitali. Postanowiła przysiąść, po co maja stać, zwłaszcza że będzie to pewnie dłuższa rozmowa. - Dobrze jest widzieć że wśród młodzików znajdują się odpowiedzialne jednostki. To pożądana cecha.- Jeszcze chwilę nim ponownie wróciła wzrokiem do Myra popatrzyła na Edena, tak, to trzeba było pochwalić. Zawsze trzeba chwalić pozytywne czyny. - Obiło mi się o uszy to i owo.- Zaczęła zapatrując się w słoje na pniu. - Miedzy innymi to, że jest Pan teraz Władcą na terenach za Pustkowiem.- A to juz była bardzo interesująca informacja. - Osiadłam z wnukiem i paroma lwami na szarej ziemi, obierając sobie dawna skałę Sherkhana za dom.- Podejrzewała że Myr coś nieco wie już o tym, w końcu nie miała do czynienia z głupim lwem. - Intryguje mnie polityka prowadzona przez Pana, jestem ciekawa czy będzie Pan kontynuował dzieło swojego poprzednika.. czy też w głowie Panu nieco bardziej otwarte działanie.- Kiedy wspomniała o Kahu na jej nosie pojawiła się zmarszczka, co jasno dawało do zrozumienia, że niezbyt przepadała za rudym. RE: Gdzieś w połowie drogi - Eden Sandjon - 23-07-2016 Uśmiechnął się tylko na komplement przerośniętej. Z Edena nie był aż taki młodzik, ale cieszył się z wykonanego zadania i to na samym początku swojej przygody ze stadem. Tym bardziej, że chodzi o spotkanie dwóch najważniejszych postaci w dwóch stadach. Może wyjdzie z tego jakiś sojusz, albo jeszcze coś innego, któż to może przewidzieć? RE: Gdzieś w połowie drogi - Myr - 23-07-2016 -Takie osoby są potrzebne, aby stado trwało- dlatego tez wybrałem go aby mi towarzyszył. Nie brałbym ze sobą kogoś, kogo nie uważałbym za godnego tego oraz nie ufał. Może na to drugi trochę za szybko ale jest członkiem stada, a w nim trzeba sobie ufać. -Owszem przejąłem ten tytuł i obowiązki, tak samo wprowadziłem pewne zmiany na naszych ziemiach- Machnąłem lekko ogonem obserwując lwicę. -Czyli jednak udało wam się osiągnąć cel- Nie wątpiłem w to ale dość sprawnie im to poszło. Ciekawe tylko czy te lwy są zgrane i czy to prostu zlepek lwów i tyle. Czas wszystko zrewiduje. Zasiadłem na tyłku również i słysząc jej pytanie o politykę lekko tylko zastrzygłem uchem. Moje oblicze nie wyrażało jak zwykle niczego konkretnego. -Nie będę kontynuował tego co moi poprzednicy- Wszak nie wiedziałem czy przed Kahem było podobnie. Słuchy mówiły, że tak. -Chce politykę rozwinąć i poczyniłem ku temu pierwsze już kroki. Twardszą łapą i konsekwentnie prowadzić, nie pozwolić aby jakiekolwiek stado nawet śmiało grozić komukolwiek z mojego stada- Tak to była dość jasna aluzja to grożenia lwiątkom-Nie mam zamiaru zamykać stada tylko w grupie i olać wszystko na zewnątrz. Inni maja wiedzieć, że nie boimy się ich, że jeśli będzie trzeba poczują na sobie na oddech, kły czy tez pazury. Koniec z chowaniem ogona i bycie nijakim, bo tak lepiej. Będziemy brać co będę uważał za nasze i robić to co będę uważał za słuszne względem stada, bo ona jest dla mnie najważniejsze, nie inni- Mówiłem te słowa pewnie i mocno. Nie jest łatwo wypełnić obietnice ale systematycznie to robiłem. RE: Gdzieś w połowie drogi - Kami - 25-07-2016 Wysłuchała słów Myra dość uważnie spijając praktycznie uszami słowa z jego pyska, analizowała wiadomości które cały czas uzupełniały jej skarbnice wiedzy. Eden był nowy w Mglistych i dość szybko zaskarbił sobie zaufanie władcy, z drugiej strony.. czy Myr nie miał juz w stadzie kogoś dłuższego stażem?- Hm.. - Mruknęła tylko cicho pod nosem, wzięła głęboki wdech, minę wciąż miała całkiem pogodną. - Nie ukrywam, że bardzo interesuje mnie jakie sa to zmiany. Dobrze Pan wie jaki był mój stosunek do osoby Kahawiana i sposobu w jaki prowadził stado. Uważałam go za, mało ambitnego.- Stwierdziła bez ogródek. Nie ma co ukrywać takich faktów. - Eh cóż jest nas kilkoro i całkiem sprawnie przejęliśmy spory kawałek terenów po Bractwie Jadu, swoją drogą, nie ma po nich śladu.. być może odeszli razem z rudym?- Posłała ciemnemu krótkie bardzo świdrujące spojrzenie. Z każdym kolejnym słowem nowego władcy na pysku kudłatej rozwijał się uśmiech, wpierw wybitnie zdradzający zadowolenie samicy, po chwili jednak przybrał dzikszą formę, właściwą zadziornym młodym, kryło się też w nim coś niepokojącego. Złego. Ogon Kami uderzył w ziemię z dość głośnym plaśnięciem. - I to mi się podoba Panie Myr. To jest motto każdego wielkiego władcy. RE: Gdzieś w połowie drogi - Myr - 25-07-2016 -Tak wiem pani Kami- po ostatnich rozmowach dało się to bardzo odczuć. Nie sprawiło mi to problemu. Poza tym Długogrzywego już nie ma i jego wiernej gromady. Zostaliśmy my i przemy do przodu. -Hmm...- Lekko uderzyłem końcówka ogona o ziemie- Możliwe, z tego co wiem to mieli ścisłe bodajże relacje ze sobą- Nie wiedziałem w gruncie o Bractwie dużo, nie interesowała mnie ta grupa. O sojuszu tez dowiedziałem się dość... późno. Mogłem się jednak mylić co do relacji tej grupy z poprzednim władcą. -Osobiście jednak mnie ta grupa nie interesuje, znikli to dobrze, będzie trzeba jednak mieć się na baczności i pilnować- Mogli odejść ale nie musieli. Nie widziałem w nich jednak zagrożenia. Możliwe, że to mój błąd ale co poradzić. Skupiałem się raczej na obecnych stadach i swoim. -To zaszczyt słyszeć takie słowa z ust pani- W końcu sama była i teraz ponownie jest władczynią. -Liczę, ze nasze stada mogą żyć w bardzo dobrych relacjach ze sobą- Może to dość śmiałe słowa ale ja i Kami nie mieliśmy problemów z dogadaniem się i może część poglądów mieliśmy dość podobnych. Przez moja głowę przeszła pewna myśl, dość śmiała. Nie byłem pewny czy mógłbym coś takiego zaproponować, w końcu Kami ma młode stado ale poczekam. Wolałem upewnić się pewnych rzeczy. -Cóż pani planuje ze swym stadem, teraz po jego powstaniu i odejściu Kahawiana?- zapytałem się spokojnym tonem. Toż on był czynnikiem który przekonał Otieno do odejścia i może ją zmobilizowała do takich kroków. RE: Gdzieś w połowie drogi - Kami - 30-07-2016 - Miałam w Bractwie wiernego szpiega dowiedział się o nim tyle ile zdołał. Nie było tego wiele, najistotniejsze fakty, aczkolwiek znane mi są też imiona i opis jego członków. Dwoje z nich to ten sam waz i sęp którego poznałam na Skale Skazy.- Powiązanie ich z Zachodem więc było całkiem naturalne.- Jednak wydaje mi się iż bractwo raczej pasożytowało na waszym stadzie..- Sami byli niewiele w stanie, dlatego mącili to tu to tam. Trzeba o nich pamiętać, jak o przeszkodzie do wodopoju przynajmniej. - W każdym ponoć drzemie potencjał, trzeba tylko zadbać by miał sposobność wykiełkować.- Stwierdziła, chociaż większość zwyczajnie go marnowała. Trud podjęty jednak by z nasiąka wyrósł baobab zawsze był godny pochwały. Przemilczała wypowiedz o relacjach stad, głownie dlatego że zastanawiała się nad czymś, dość ryzykownym zagraniem, ale kto ryzyka nie podejmował, ten osiągał raczej niewiele, dopiero kolejne słowa ciemnego sprawiły że z pyska Kami dobył się dźwięk zdumienia i poruszenia. Po cóz powstało Cinis? - Nie będę ukrywać że miałam zamiar zebrać lwy i przepędzić rudego, wraz z sprzyjającymi mu osobnikami, jego odseparowywanie się i gnicie na terenach dawnego Świtu było niesmaczne, aczkolwiek przeszkadzałby mi w podbojach. A mam zamiar zagarnąć najlepsze tereny w okolicy.- Stwierdziła i popatrzyła w kierunku Lwiej Ziemi. - Nie ma Kahawiana.. nie ma Zachodniej Ziemi, zdaje sie więc że mam bardziej sprzymierzeńca w was niż konkurencję. Na usta ciśnie mi się by powiedzieć Panu że to wyśmienita okazja by zjednoczyć się i zyskać jeszcze więcej. RE: Gdzieś w połowie drogi - Myr - 30-07-2016 -Myślę, że trzeba pamiętać o nich i mieć się na baczności- Lepiej dmuchać na zimno, a może i nie byli szkodliwi ale mogli namieszać i namącić innym w głowach. -Także uważałem, że ten dziwny sojusz jest bez sensu, nie widziałem żadnej jawnej ko0rzyści dla nas- może jakaś była jednak nie dane mi było przekonać się o tym. Kolejne jej słowa słuchałem z uwaga a na mym pysku, który prawie zawsze miał nie zmienny wyraz, pojawił się uśmiech. -Taka myśl przeszła mi tez przez łeb ale dobrze usłyszeć, że i pani uważa taki pomysł za dobry- Czemu o tym nie wspominałem? Wolałem poczekać i przekonać się jak lwica zareaguje na moje słowa o Mglistych. Spojrzałem w kierunku Lwiej ziemi- Ci są dość miękcy, nie zaznali w większości trudu prawdziwego życia- była to taka moja dygresja niż mówienie o fakcie, że tak faktycznie jest. -Jeśli jest za dobrze, to lwy staja sie słabe i nieuważne...- Nie należy jednak ich lekceważyć. Wzrokiem ponownie spocząłem an Lwicy. -Połączenie sił zwiększyłoby nasza siłę nie tylko fizyczna ale też sam wieść o czymś takim musiałby wywołać przynajmniej niepokój w sercach innych lwów-Może i niektórzy uznali by to za akt słabości, ja widziałem coś więcej w tym. Widziałem możliwości. Rozdrabianie się na małe grupki wywołuje słabość. RE: Gdzieś w połowie drogi - Kami - 01-08-2016 - Fakt. Z polityką prowadzona przez Kahawiana sojusz ten był co najmniej dziwny.- Jakie dokładnie były jego cele, mogą już się nie dowiedzieć. Chociaż chyba śmiało można założyć że wszystko było oparte na kłamstwie. Sapnęła zdegustowana, rudy.. nie tylko byle jaki, ale i naiwny, co trzymało przy takiej personie jego stado? - Nie ma co rozdrabniać się, po przeanalizowaniu wad i zalet takiego połączenia stad, będziemy mieć znacznie więcej tych drugich. Głupotą byłoby nie wykorzystać takiej okazji.- Nie tylko będzie ich więcej, nie będą konkurencja, a w razie powrotu świty rudego, czy objawienia się Bractwa będą mieli więcej łap do walki. - .. prawda to, aczkolwiek.. maja jakiś cholerny talent do utrzymywania się na swoimi, terenie.- I to też był fakt, zadziwiające jak doskonale potrafili się wybronić.- Więcej szczęścia niż rozumu Panie Myr.- Pamiętała wojnę z Lwimi i pamiętała czym się ona skończyła.. - Czy będzie to strach, czy zawiść.. liczą się tylko nasze korzyści, a o potędze dwóch stad dowiedzą się w swoim czasie. Być może będzie już wtedy dla nich za późno.- Znów uśmiechnęła się całkiem zadziornie. Kiedy jeden lew śpi inny podkrada mu zdobycz. To przejaw sprytu, a nie tchórzostwa. RE: Gdzieś w połowie drogi - Myr - 03-08-2016 -Nie chce i nie będę jakoś szczególnie tego oceniać. Każdy prowadzi jak uważa- To, że nie uważałem ten sojusz za coś przydatnego było moją tylko opinia. Nikt się z tym zgadzać nie musiał. Bardzo jednak nie podobał mi się fakt, że ukryto to przede mną. Znaczy nie wyjawiono i potem dostałem reprymendę po ataku na... sojusznika. Skinąłem brązowej łbem. -Tym bardziej, że dużo nas łączy i tylko marnotrawieniem potencjału było by zużywanie siły będąc osobno- w końcu razem to i siła większa i możliwości. Nie chodziło tylko o te fizyczne, siłę. Jednak o coś równie silnego. O atutu siły psychologicznej kiedy to inni dowiedzą się o tym. -Jednak jak to widzisz szanowna Kami?- Zapytałem się po chwili jej. Zastrzygłem przy tym uchem, swego wzroku z lwicy nie spuszczałem. Analizowałem wszystko co powiedziała. Chciałem jednak usłyszeć jak to by ona widziała i na ile pokrywało by się z tym co rodziło mi się w głowie. RE: Gdzieś w połowie drogi - Kami - 03-08-2016 Ot spostrzeżenie. Zwłaszcza po tym czego dowiedziała sie od córki o Bractwie Jadu. No ale nie ma co roztrząsać tego w nieskończoność, jak nie będzie mieć o czym myśleć po obiedzie, to wtedy sobie zaprzątnie tym łeb. - Skoro jesteśmy co do tego zgodni.- Odnajdywanie wspólnego języka z czarnym cieszyło Kami, dawno nie miała okazji konwersować tak rzeczowo z władcą. Pozostawało im tylko ustalić pewne kwestie połączenia stad. - Sądzę że dobrze byłoby zachować dwoje władców na tronie, nawet jeśli może to sugerować powierzchownie podział w stadzie, pozwoli to zachować poczucie, że żaden z nas nie stoi nad drugim, ani Cinis ani Mgliści nie są tymi gorszymi.- W gruncie rzeczy z czasem mogłoby dojść do buntu, jakiejś zbędnej rewolucji? Nie. To było im zbędne. - Co do terenów.. dzieli nas spory kawał ziemi, temu też zastanawiam się nad zmianą lokalizacji. Kanion, rzeka Fuego i Szara skała?- Tak, to byłaby nawet doba myśl. Wilgoć bagien i okolicy sprawiała że futro na jej grzbiecie wciąż było jakieś takie.. zmechlone? RE: Gdzieś w połowie drogi - Myr - 05-08-2016 -Dwójka władców to dobry wybór, będzie trzeba jednak mimo to organizować czas też w taki sposób, pani, aby oba stada się zgrały i nawiązały relację- Na nic będzie trud jeśli nie uda się obu stadom zintegrować i stworzyć coś większego. Wtedy to będą dwa stada tylko z iluzjonistyczną jednością. -Dwoje władców to także lepsze obeznania w sytuacji- W końcu wspólne uzgodnienia wobec pewnych kroków. -Hmm...- Takie tereny to dość duży obszar, który lekko opatula ziemie wolne- brzmi to całkiem dobrze, tereny będą rozciągnięte ale też w pewien sposób zamykać będą zachód i część północy- Co w pewien sposób blokować będzie działań innych na tych terenach oraz w razie konfliktu ograniczy możliwość ucieczki tymi terenami. nie planowałem inwazji, na początku będzie więcej pracy organizacyjnej. Dopiero potem można pomyśleć o tym aby coś zrobić konkretniejszego. -A jak pani widzi sprawę rang, awansów, degradacji czy też szkoleń i hierarchii względem siebie członków bu stad?- to byłby ważne kwestie, nie sztuką jest się pojednać. Wyzwaniem jest sprawić aby to trwało dłużej niż tylko chwilę. -Proponowałbym na początku zostawić je jak są ale z czasem ujednolicić, szkolenia przeprowadzić mieszane aby członkowie stad mogli poznać i wiedzieć na ile kogo stać i zbudowali jakieś zaufanie- w końcu bez niego niektóre akcje w przyszłości mogą polegnąć zamiast przynieść sukces. Chciałem jednak poznać jej zdanie o tym. |