Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] (/showthread.php?tid=2431) Strony:
1
2
|
Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Baqiea - 30-04-2017 Hiena przechodziła trudne chwile, lecz nawet one nie zmusiły jej do rezygnacji z diety jaką sobie narzuciła. Była przybita i sama nie wiedziała czemu opuściła ciepłą grzywę dowódcy stada. No może to przez głód... Pora deszczowa nie sprzyjała też szukaniu jedzenia jakie uwielbiała więc ostatecznie siadła gdzieś pod małym skalnym nasypem i położyła po sobie uszy. Była to chwila odpoczynku nim ruszy z powrotem. Może powinna robić coś na wzór iskania wobec członków stada? To byłby dobro pomysł. Patrzyła na deszcz i zdawało jej się że widzi Natake... Chociaż wiedziała że ta nie żyje to tęskniła. Ciężko jej zaufać lwom. RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Tib - 30-04-2017 Wieder this Verdammte Regen… Pomimo niedawno przebytej choroby i ciężkich deszczowych chmur zbierających się nad horyzontem, Tib zdecydował się zaryzykować i wyruszyć na małe polowanie. W prawdzie udało mu się dopaść młodą gazelę, jednak teraz był zmuszony taszczyć swoją zdobycz z powrotem do swojej nory, której to nadał roboczą nazwę: Das Hauptquartier. W pewnym momencie do nozdrzy starego dotarł znajomy mu zapach. Baquiea? Nie zastanawiając się zbyt długo, ruszył za znajomą wonią. Nie minęło dużo czasu aż jego oczom ukazała się znajoma sylwetka. Tib delikatnie odłożył swoją zdobycz na ziemi i powolnym krokiem ruszył w kierunku hieny. -Guten Tag mein Lieber- rzucił na powitanie i pomimo kiepskiego humoru jaki towarzyszył mu od rana, zdobył się na szeroki uśmiech. Nie specjalnie przejął się tym, że zielonooka sprawiała wrażenie czymś przygnębionej. Pewnie znowu rozczula się nad jakimiś głupotami… -Ktoś zginął, że tak się zamartwiasz?- zapytał, starając się nadać swoim słowom żartobliwy ton. RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Baqiea - 01-05-2017 Hiena od razu wiedziała kto się zbliża gdy ten rozkazujący ton, głos i język który mogły mówić "zamorduj" powiedziały właśnie dzień dobry po swojemu. Pytanie które chwile później padło sprawiło że hiena położyła po sobie uszy, jeszcze bardziej niż chwilę temu. -Tak, Nataka- Powiedziała cicho, a do jej oczu napłynęły łzy. Nie miała sił się bać samca, może i był stary ale w obecnym położeniu nie miała by psychicznych sił na ucieczkę. No i przecież on i ona byli odpowiedziali za Kame więc nie powinna się go bać... Prawda? RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Tib - 01-05-2017 Już swoją pierwszą reakcją hiena zasugerowała staremu, że rozchodzi się o coś więcej niż zwykły kiepski nastrój, jaki niosła ze sobą pora deszczowa. Kiedy do uszu Tiba dotarło znajome imię, ten z początku zdawał się go nie zarejestrować. Nataka ist tot- dopiero po jakimś czasie przebiło się do jego świadomości. Was?- wyszeptał badając wzrokiem hienie lico w poszukiwaniu jakiejś oznaki żartu, jednak już od początku wiedział, że na darmo. W tym momencie stary poczuł się jak wtedy, gdy Haki przyniósł mu wieść o śmierci jego trzech córek. Niedowierzanie połączone z poczuciem grozy. Przecież jeszcze jakiś czas temu rozmawialiśmy, Scheiße, może nawet coś do niej czułem?- uświadomił sobie w tym momencie, jednak teraz było już na to za późno. Stary poczuł jak wzbiera w nim gniew, podsycany teraz poczuciem krzywdy. Was ist passiert!?- przemówiły, a właściwie wrzasnęły przez niego emocje. RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Baqiea - 01-05-2017 -Nie rozumiem co mówisz- Powiedziała cicho hiena zamykając oczy. Jej tętno przyspieszało, tak samo jak oddech. Wiedziała że Tib jest silny. Bała się tego. -Nie krzycz na mnie, proszę...- RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Tib - 01-05-2017 Zdając sobie sprawę, że hiena najzwyczajniej w świecie się go boi, Tib momentalnie złagodniał. Było mu teraz strasznie głupio, że wyładował swój gniew na tej Bogu ducha winnej hienie. -Ent…, to znaczy przepraszam- wzdychając ciężko, spuścił łeb w geście skruchy. -Też mam ostatnio ciężkie dni i …po prostu nie byłem przygotowany na taką wiadomość- zwierzył się, nie mając w tej chwili odwagi by spojrzeć w hienie oczy. Coraz częściej powtarzające się koszmary, nasilające się poczucie winy i na dodatek jeszcze ta sprawa z Hakim. Stary nie mógł przeboleć, że został odrzucony przez rodzonego syna, pomimo że tamten miał ku temu dobre powody. -Całkiem niedaleko stąd mam swoją kryjówkę, przejdziesz się tam ze mną, czy zamierzasz dalej tutaj moknąć?- zaproponował, wymuszając na swoim pysku lekki uśmiech. RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Baqiea - 01-05-2017 Hiena nie podniosła uszu mówiąc cicho -Ciężko mi zaufać lwom- Czuła się głupio mówiąc o tym -Natace ufałam. Ufam też Myrowi ale reszta... Wiem że są w stadzie ale nawet Yasumu budzi lęk we mnie mimo że mnie szkoliła.- Baqiea zdawała się być zmarnowana i bez chęci do jakich kol wiek protestów. Gotowa też na szczere wyznania. -Wiem to głupie ale boje się iść do ciebie wiedząc że przy twojej sile jako lwa nie mam szans...- RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Tib - 02-05-2017 Tib nie maił teraz najmniejszej ochoty na wdawanie się z hieną w dyskusje na temat zaufania. Stali w deszczu i ostatnim czego by teraz stary chciał, to ponowne przeziębienie się. A niech moknie, jak jej tutaj tak dobrze. Już miał odwrócić się i odejść, gdy do głosu doszła łagodniejsza część jego natury. I co zostawisz ją tu w takim stanie, samą? Stary przeklął się w myślach za bycie miękką fają, po czym powoli ruszył w kierunku Baq. Zatrzymał się tuż przed nią, i próbując utrzymać swój poprzedni wyraz pyska, spojrzał jej prosto w oczy. -Ja też jej ufałem, darzyłem ją szczerą przyjaźnią, a może nawet i czymś więcej...- stary aż sam się zdziwił z jaką łatwością przyszło mu podzielić się z hieną jedną ze swoich tajemnic. -Posłuchaj...-powiedział najłagodniej jak umiał-... nie musisz się mnie bać, przysięgałem, że Cie nie skrzywdzę i odkąd tu jestem ani razu nie miałem nawet takiego zamiaru. -To jak będzie, zaufasz mi?- RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Baqiea - 03-05-2017 Hiena przymknęła oczy i w myślach zbierała się na powrót, co nie szło jej za dobrze. No ale Tib wrócił i skupiła na nim uwagę. Bardzo powoli uniosła się mówiąc. -Myr byłby zły jakbyś się przeziębił stojąc nade mną- Odpowiedziała nieco wymijająco i uniosła się -Mogę zająć miejsce bliżej wyjścia?- Zapytała cicho i popatrzyła uważnie w oczy lwa. -Nie patrzysz na mnie ze złością jak lwice z miejsca skąd pochodzę.- Może chciała jeszcze coś dodać lecz nie potrafiła ubrać tego w słowa. RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Tib - 03-05-2017 - A ty ciągle tylko o nim!- Tib na prawdę musiał się mocno postarać, by nie wybuchnąć w tym momencie gromkim, serdecznym śmiechem. -No, jeśli tak bardzo lubisz marznąć...- odparł półżartem, jednocześnie pozwalając by na jego pysku zatriumfował uśmiech, który skurczył się nieco, gdy hiena spróbowała zajrzeć w głąb jego duszy. -A niby dlaczego miałbym?- zapytał nie kryjąc przed nią swojego zdziwienia- bo jesteś hieną?- stary pokręcił potężnym łbem. -Zapamiętaj moje słowa, mein lieber, tylko słabi głupcy oceniają innych na podstawie pochodzenia i wyglądu- Tib zaserwował hienie jedną ze swoich mądrości życiowych. Kto wie, może gdyby nie to, że w swoim życiu doznał tylu krzywd z łap innych lwów, to sam byłby teraz równie ograniczony co wspomniane wcześniej lwice? No nic robi się późno... -To jak, ruszamy?- zapytał zerkając w zielone ślepia hieny. RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Baqiea - 03-05-2017 -Im źle patrzyło bo przeze mnie nie mogły polować na moja rodzinę- Powiedziała szczerze hiena i kiwnęła głową -Chodźmy... Nie przepadam marznąć ale czasem pomaga to ukryć odczucia których się nie chce pokazywać.- Baqiea westchnęła mówiąc -Gdybym była tym czym chciałabym być to pewnie byś mnie zjadł.- Po tych słowach lekko się zaśmiała RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Tib - 03-05-2017 Nieprzyjemne mieszanka uczuć, wzebrała w Tibie, gdy hiena objaśniła mu, że jego przypuszczenia były błędne, no cóż... Chociaż, z drugiej strony, równie dobrze Baq mogło się tylko wydawać, że jest nielubiana z powodu uprzykrzania innym łowów, a tak naprawdę chodziło tylko o to, że była hieną! W takim wypadku to ON ostatecznie miał rację! Podniesiony na duchu, zaśmiał się cicho na hieni żarcik, po czym ruszył przed siebie. Vorwärts!- zakrzyknął radośnie i oglądając się jeszcze na hienę, ruszył w kierunku swojego legowiska. Z początku chciał wziąć ze sobą upolowaną zdobycz, jednak pamiętając a stosunku zielonookiej do takiego pożywienia, szybko porzucił tą myśl. Po drodze zdążył już trochę skubnąć a poza tym miał przecież jeszcze spore zapasy. Po kilkunastu minutach marszu byli na miejscu. Z szerokim uśmiechem zadowolenia na pysku, Tib wkroczył pod skalne sklepienie. Przed nim znajdował się tunel, który opadał delikatnie w dół, a kilkanaście metrów dalej skręcał w lewo. Stary zaciągnął się powietrzem w poszukiwaniu obcej mu woni. Nic. Czysto. Energicznymi ruchami zaczął zrzucać z siebie osiadłą na futrze wodę, a kiedy już skończył, odwrócił się w stronę hieny. -Czuj się jak u siebie- rzucił z lekkim uśmieszkiem po czym ruszył w głąb tunelu, na końcu którego już czekało na niego wyłożone skórami leże. RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Baqiea - 03-05-2017 Hiena nie pewnie ruszyła za lwem. Cieszyła się że ostatnie jej zdanie odebrał jako żart ale faktem było że pewnie by jej w skórze zebry nie przypuścił. Legowisko samca, a szczególnie fakt że tunel schodził w dół już na samym początku zdały jej się śmiertelną pułapką. No ale jakby chciał to chyba by się tak nie bawił z nią, prawda? -Przytulnie tu- Powiedziała i co mogło wydać się dziwne nie otrzepała się z wody. No ale dla niej domem było stado zebr, a dla nich stanie na deszczu i nie otrzepywanie się było normalne. RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Tib - 06-05-2017 Tib skomentował uwagę hieny za pomocą szerokiego uśmiechu, po czym zniknął za zakrętem. Tuż przed nim znajdowało się jego ulubione posłanie. W prawdzie za każdym razem gdy anektował sobie jakąś nową grotę, wykonywał sobie podobne leże, jednak to właśnie ta niepozorna sterta skór znalazła sobie szczególne miejsce w serduszku starego. To właśnie tutaj Tib opracował plan spalenia Lwiej Skały, i pomimo, że całość miała jeszcze drobne niedopatrzenia, jak na przykład to, że skały się nie palą, stary pozostawał pełen nadzieji, że jego genialny umysł poradzi sobie i z tym problemem. Stary rozłożył się wygodnie i wsparł pysk na łapach. -Jesteś pewna, że chcesz tam zostać?- krzyknął do Baq- może chociaż przyniosę Ci coś miękkiego?- Nie czekając na odpowiedź, dźwignął się ze swojego leża i zaczął szukać elementu o który mógłby uszczuplić swoje posłanie. RE: Gdzieś na ziemiach marchewek[Baqiea, Tib] - Baqiea - 06-05-2017 Hiena ostatecznie zaryzykowała i poszła w głąb jaskini. Minęła chwila nim ogarnęła co właśnie robi lew i zrozumiała znaczenie jego słów. -Zebra...- Powiedziała cicho. Wśród skór zwierząt ta by przypominała jej o domu i pozwalała się odprężyć. Wiedziała że lwy jedzą mięso i że tego nie zmieni ale chociaż mogła udawać że tego nie widzi. Teraz przed stertą skór znów czuła się taka bezsilna i bezradna. Jeśli lew da jej skórę zebry to pewnie zamiast się na niej położyć to się nią owinie tak by paski były na zewnątrz, ale powód tego zachowania jest długą historią, związaną z tym że paski to zebrzy kamuflaż, a jedna wybijająca się istota jest zbyt łatwo dostrzegalnym celem. |