A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona (/showthread.php?tid=2771) |
A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Persymona - 08-12-2017 To był chyba pierwszy raz odkąd ta mała panienka postanowiła ruszyć swoje tłuściutkie łapki niezależnie od swojej rodziny a już na pewno bez Kanziru i Gamonia. Była już duża, umiała to i owo. Na przykład umiała kłaść listki na wodzie tak by nie tonęły. Grała tak z braćmi, ten liść, który szybciej przepłynął obok wystającego kamienia wygrywał. Wszyscy wiedzieli, że to bezsensowna gra, ale i tak się bawili.
Zresztą była już w takim wieku kiedy zaczyna się powoli broić. Już ma się ząbki i pazurki i wie się do czego służą. Tak też dzisiaj postanowiła trochę nabroić, albo raczej uznała, że nic się nie stanie przecież jak trochę się oddali. Mimo to nie była jakoś daleko. Wciąż była w pobliżu jaskiń nad Źródłem Życia, ale tak bardziej w północnej części. Nie wiedziała co jest dalej i nie była pewna czy chciała sprawdzić. Zauważyła jednak, że coś jest nie tak z zapachem. Jakoś inaczej było. Nie pachniało tatą, Santi, Psyche czy jej wyrośniętym rodzeństwem. Pachniało zdecydowanie inaczej i nie wiedziała czy powinna iść dalej.
Klapnęła na kluchowatym tyłku i pokręciła noskiem w zamyśleniu.
RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Zevran - 08-12-2017 Wyjątkowo dzisiaj Zevran specjalnie oddalił się od centrum stada, ale nie tylko dlatego, że miał ochotę na małą przebieżkę dookoła granicznych ziem. Był sfrustrowany jego ostatnim polowaniem, przez które wywalił się na ziemię i obił obie, przednie łapy. Nie było to specjalnie dokuczliwe podczas chodzenia, ale z całą pewnością mógł sobie już odmówić polowań, aż mu się to nie zagoi. A już na pewno nie mógł za nikim, ani przed nikim biegać. To wszystko doprowadzało go do furii, więc najlepszym wyjściem było wyciszenie się, z dala od jakichkolwiek członków stada. Nie to, żeby ich wszystkich zdążył poznać, ale w razie czego wolał uniknąć konfrontacji. Najlepiej jakby unikał konfrontacji ze wszystkim, ale wiedział, że prędzej czy później na kogoś trafi. To już było pewne na sto procent. Więc szedł, przez te same zalesione tereny, podobne do jego. Prawie już się przyzwyczajał do tych ziem, w końcu były tak samo urokliwe, a na dodatek chyba nikt tutaj nie mieszkał. A przynajmniej, nikogo po drodze nie spotkał. Jeszcze dojdzie do tego, że odziedziczy te ziemie dla stada, teraz było w pobliżu całkiem sporo jego zapachu. Na pewno nie spodziewał się spotkać jakiegoś lwiątka. - Że co? Żachnął, widząc brzdąca w trawie. Kurwa, a jeśli jest tutaj jakaś matka? Na pewno jest. Oby nie zbyt blisko, żeby przypadkiem nie oberwało mu się za coś czego nie zrobił. RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Persymona - 08-12-2017 Tymczasem ona nie spodziewała się spotkać tu żadnego obcego lwa. W pierwszej chwili pomyślała, że ta czarna sylwetka z oddali to może Kiburi więc podniosła się i przykicała nieco bliżej, ale już po niedługiej chwili okazało się, że to ktoś obcy! Otworzyła szerzej oczy i pyszczek rozdziabiła w zdziwieniu, ale nie chciała wyjść na tchórza. Tata nie tolerował tchórzostwa, nie chciała żeby się potem dowiedział, że spietrała.
- A kim ty jesteś i co tu robisz? - Zapiszczała z zaciętą i poważną miną.
Nie to, że sama była w tych okolicach prawdopodobnie pierwszy raz, ale jego też widziała pierwszy raz i to było w jej ocenie ważniejsze. Na pewno by kojarzyła, bo kojarzyła poza swoją rodziną dwóch samców, ale oni zdecydowanie nie byli czarni. Trochę szkoda, że nie było tu ani Kiburiego ani Zuri, na pewno by ją poparli teraz.
RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Zevran - 08-12-2017 Powinien był się przywitać, ale był zły, to raz, dwa, łapy go bolały, a trzy, to było tylko małe, bezrozumne lwiątko. Dobrze wiedział, że w tym wieku nie myśli się jeszcze o takich rzeczach, dla małej pewnie jej rodzina jest jedynym co zna, oczywiście pod warunkiem, że ma tą rodzinę. Ale sądząc po tym, że nie była to skóra i kości, to raczej ma rodzinę. Oby nie w pobliżu. Oby, bo inaczej będzie ciężko mu się wymigać od tego, że mógł napaść jakieś biedne dziecko. Co z tego, że nie mógłby, ale to on sam jeden wiedział, przecież jakaś samotna matka skąd miałaby wiedzieć, skoro go nie znała. Mała podbiegła, na co już miał zareagować taktycznym odwrotem... no ale, to tylko lwiątko. Kolorystycznie strasznie podobne do niego samego, ale jak już zdążył się przekonać, kolor sierści jeszcze o niczym nie świadczył. Na pewno nie o.... ... ojcu. Wzdrygnął się na samą myśl. Mniejsza z tym. Mała zdążyła się już wydrzeć. Całkiem harda jak na brzdąca. - A co cię to obchodzi. Matka cię nie nauczyła, że się nie lata bez opieki? Bo przecież nie czuł tutaj intensywnego, obcego zapachu. Zatem jej mama, albo cała rodzina, była dalej niż przypuszczał, co go w duchu ucieszyło. RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Persymona - 08-12-2017 Mała prychnęła niezadowolona słysząc taką odpowiedź. Oczywistym było, że oczekiwała odpowiedzi tu i teraz i to takiej satysfakcjonującej. Ściągnęła brwi i ścisnęła wargi wydychając z siebie powietrze.
- Jestem już duża i nie muszę mieć opieki cały czas! - Odpowiedziała tonem dość opryskliwym i szorstkim jak na dziecko w jej wieku.
Jednak za chwilę uśmiechnęła się złośliwie i niemal podskoczyła w miejscu. Poprawiła łapką parę włosków na czole, które wyglądały na zaczątki grzywki.
- Ha! Już myślałam, że to mój brat wraca z polowania, ale jesteś o wiele Z A C I E N K I i Z A C H U D Y - powiedziała z pełnym przekonaniem. Zresztą i tak zamierzała dać mu do zrozumienia, że w razie czego duży brat przyjdzie tutaj i tego włóczęgę zbije na kwaśne jabłko.
- I tak miałbyś szczęście gdybyś na niego trafił - przechwalała się dalej - gdyby dorwał cię mój tata to zrobiłby z ciebie DY-WA-NIK do jaskini!
No bo co on mógł jej zrobić? Co mogło pójść nie tak?
RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Zevran - 08-12-2017 - Ledwie sięgasz mi do kolan. Odparł tylko na jej stwierdzenie o dorosłości. Nie miał też zamiaru wpędzać się w dyskusję na temat wieku z lwiątkiem. Każdemu za młodu wydaje się, że już pozjadał wszystkie rozumy. Ach słodki czas dzieciństwa, dopiero potem okazuje się w jakim błędzie się żyło. Zmarszczył brwi. Że niby co ten maluch kombinuje? - Wiesz kto tutaj jest cienki i chudy? Ty. Postąpił do przodu, co wcale dużo czasu mu nie zajęło by się zbliżyć do Persymony. Zevran nie był mordercą, na jej szczęście, ale młoda powinna sobie zdawać sprawę z tego, że wszystko co jest poza domem, może stanowić zagrożenie. Śmiertelne. Rodzice jej niczego nie nauczyli? - A wiesz kto się stanie zaraz dywanikiem? Wyszczerzył zęby w uśmiechu, ponownie postępując parę kroków w jej stronę. Wcale mu się nigdzie nie spieszyło by ją dorwać. Chciał ją tylko trochę nastraszyć i tyle. Lepiej niech ucieka do swoich rodziców i się im pochwali jaka to ona jest dzielna, że uciekła przed dużym, złym lwem. Chociaż nie wiedział, czy chciał by ktokolwiek go tak tytułował. Nawet jeśli ostatecznie jej rodziców nie spotka. A przynajmniej miał taką nadzieję, że nie. RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Persymona - 08-12-2017 Ona cienka i chuda? Dobre sobie! W jej mniemaniu wyglądała dobrze, dorośli polują i dbają żeby jadła. Prychnęłaby mu prosto w nos gdyby sięgnęła, ale tu akurat miał rację. Sięgała mu do kolan a nawet nie, ale podskoczyła w miejscu jakby chciała go capnąć za ten komentarz.
Ups.
Cóż.
Nie mogła uciec z krzykiem z kilku powodów. Chociażby dlatego, że gdyby przyleciała do pieczary i wszystko opowiedziała wydałoby się, że spacerowała sobie sama, a poza tym wyszłoby, że jest tchórzem! Bracia by się z niej śmiali a na to nie mogła sobie pozwolić. Zawołać też nie mogła, nie mogła być pewna czy Kiburi albo Zuri nie doniosą dorosłym a poza tym nie wiadomo czy by usłyszeli z tak daleka.
- Ty i ta twoja nędzna grzywa! - Pozostało jej tylko się postawić, a przynajmniej tak jej się wydawało. - Nie chciałabym być w twojej skórze, jeśli mnie tkniesz!
Ot mała, nerwowa kulka. Niemniej trochę bardziej się denerwowała, ale już bardziej ze zdezorientowania i podejrzliwości. Nie mogła być pewna czy ten obcy rzeczywiście nie zrobi jej krzywdy. A co jeśli zrobi? Nie chciała nawet o tym myśleć. Gdyby miała ogon zapewne machałaby nim zamaszyście.
RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Zevran - 08-12-2017 No i miarka się przebrała. Zevran i tak był dzisiaj nie w sosie, a ta mała wcale sobie nie ułatwiała zadania. Jeśli chciała go wkurzyć to jej się udało, ale chyba nie mogła spodziewać się pyskówki jak do swoich? Już nawet widział całą tę ich ferajnę - ojciec który miał gdzieś młode, matka, która ledwo sobie daje radę z gromadą i ostra rywalizacja wśród młodych. I to wszystko było całkiem normalne, sam to mało razy pyskował za młodu? Do matki czy rodzeństwa to sobie mógł, bo i tak mu nic nie groziło. Ale trafiając po raz pierwszy na naprawdę niemiłą bandę hien, przekonał się, że cięty język w życiu nie wystarczał. Nawet lepiej, w większości wypadków lepiej było go trzymać za zębami. Nie musiał daleko iść, ot, kilka głębszych i był już nad młodą lwicą, o ile ta nagle nie postanowiła jednak uciekać. Nie no, serio nie chciał jej dotykać, ale wkurzyła go. Chociaż może bardziej wkurzało go takie beztroskie zachowanie. Jasny Panie, chroń ją swym blaskiem. Mówiąc to, oczywiście pod nosem, zamachnął się łapą tak, by młodą wywrócić i przycisnąć do ziemi. Nie obić, nie uszkodzić, nie skrzywdzić, tylko jej dać do zrozumienia, że powinna była się zamknąć i uciec. - Rodzice naprawdę Cię niczego nie nauczyli? Łypnął na nią okiem. RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Persymona - 08-12-2017 Pchełka najeżyła się, ale kiedy zorientowała się, że powinna była dać dyla było już ciut za późno. Zdążyła się jedynie obrócić,albo to może ten Głupek (którym nazwała Zevrana w swoich myślach) ją przewrócił. Sama nie wiedziała. Wiedziała tylko, że leżała na pleckach a ten kloc przyciskał ją do ziemi. W głowie miała tylko jedną myśl - nie dam się tak łatwo! Małe kamikadze.
Cóż, na początku nie przestraszyła się aż tak bardzo i odruchowo zaczęła drapać i podgryzać łapę obcego żeby ją puścił. No dobrze, teraz się przestraszyła, teraz kiedy znów zaczął do niej gadać. Otworzyła szerzej oczy i znów próbowała się wyrywać, ale teraz już postanowiła jeszcze do tego się wydrzeć.
- TAAATOOOOO! SAAAANTIIIIIII!!! - Ciężko określić poziom głośności towarzyszący temu krzykowi, ale no coż... było dość głośno. Zasadniczo zaczęła się wydzierać dość odruchowo zapominając, że się oddaliła i zapewne nikt jej nie słyszy i nie wie gdzie ona jest.
RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Zevran - 08-12-2017 Zmrużył powieki. No jakie to typowe. Tak udawała kozaka, a wystarczyło by ją dotknął, żeby zaczęła się wydzierać. Jakie to było typowe. W każdym razie urok młodej na niego nie działał, a tym bardziej jej rozpaczliwe krzyki. Santi, hm. No nic kompletnie mu to nie mówiło. Czyli na pewno nikt ważny. - Uspokój się bo inaczej odgryzę ci... Zamyślił się. Dopiero teraz zauważył, że młoda nie ma ogona, tylko taki wystający koniuszek. Dziwne, pierwszy raz widział lwa bez ogona, w dodatku tak młodego. Co prawda medykiem jeszcze nie był, ale na sto procent by się czymś zakaziła i umarła, jeśli... zresztą, co go to obchodzi? -... bo inaczej odgryzę ci nos, rozumiesz? Mało prawdopodobna groźba, ale lwiczka nie musiała o tym wiedzieć. A tym bardziej nie musiała o tym wiedzieć, że w zasadzie nic by jej nie zrobił. Nawet przecież nie przyduszał jej tak, żeby ją połamać czy udusić. Najlepiej, jakby faktycznie się uciszyła chociaż na moment. RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Persymona - 09-12-2017 Wierciła się i wierciła, bo co innego mogła zrobić? Każdy w jej wieku prawdopodobnie tak by się zachował w takiej sytuacji. Wbijała pazurki w łapę Zevrana coraz bardziej i bardziej. Nie wiadomo ile razy wydarła się "tato" albo "Santi", ale wiadomo było dla niej, że i tak raczej nikt jej nie usłyszy. No chyba, że akurat byłby na polowaniu... albo tato byłby w trakcie jednej ze swoich tajemniczych wypraw. Swoją drogą, szalonym wydawał się pomysł, że tak bardzo teraz mu ufała. Nie pamiętała kto jej urwał ogon i może lepiej, że nikt jej nie uświadamiał? Może sama też nigdy nie pytała?
- Zobaczysz! Tata cię znajdzie! Urwie ci łapy - warczała już całkiem bezradnie ale i tak hardo. Nikt jej nie powie, że zginęła jak tchórz albo co.
Znów zaczęła krzyczeć na przemian "Santi' i tato". W pewnym momencie można było usłyszeć z daleka wycie lwa, ale było ono dalekie. Kto wie czy to właśnie nie ów "tato" nie zaczął szukać swojej zguby, ale ostatnie "Santi" wyrwało się Persie dość żałośnie i przy akompaniamencie smarknięcia.
RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Zevran - 09-12-2017 Im bardziej mała krzyczała to swoje Santi i tato, tym bardziej miał ochotę ją uderzyć. Zevran jednak miał wystarczająco duże pokłady cierpliwości, by to po prostu ignorować i czekać, aż się ta w końcu uspokoi. Czekał i czekał, a ta wciąż się wydzierała. Dobra, może miała duże pokłady siły, ale nie powinna się w końcu zmęczyć czy coś? Albo może by ją tak w końcu gardło rozbolało? W końcu jednak użył drugiej łapy by ją uciszyć. Wtedy musiał już przysiąść, żeby przypadkiem swoim ciężarem nie naruszyć młodej w jakiś sposób. Pazury to jedno, ale też młoda uparcie gryzła, więc z ulgą stwierdził, że już nie ma czym, skoro jej pysk przykrył łapą. Może w końcu nadejdzie chwila spokoju. - Możesz się w końcu uspokoić? Nawet Cię jeszcze nie drasnąłem. Wywrócił teatralnie oczami. Upory jej nie można było odmówić. Jak już się uspokoi, to może dopiero wtedy z nią porozmawia w bardziej normalnych warunkach. I chociaż na ryk odwrócił głowę w stronę hałasu, to nie puszczał jeszcze młodej. A przynajmniej nie miał na razie zamiaru tego robić. No nawet jeśli ktoś się pojawi, to po prostu ją puści i ucieknie. Dopiero kiedy już był pewien, że przestanie się wydzierać, to zabrał jej łapę z pyska. Ale to już zależało od niej. RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Persymona - 09-12-2017 Tak na dobrą sprawę co innego mogło zrobić dziecko w jej wieku poza wyrywaniem się albo ucieczką? Nie było w tym większej filozofii, ale faktem jest, że ta mała miała ośli upór. Było to jednak nadal tylko dziecko więc wiadomo też, że niewiele jeszcze myślała a nawet jeśli była krnąbrna to typowo dziecięce odruchy nie były jej obce. Można było się spodziewać bez większego zaskoczenia, że w końcu ta klucha się popłacze i zasmarcze. W sumie zwłaszcza wtedy gdy Zevran postanowił zatkać jej pyszczek. Mimo to starała się go jeszcze coś tam szczypnąć ząbkami albo pazurkami, ale wiadomo jak to działało do tej pory. Wiła się i wiła, ale coraz słabiej i coraz mniej. Teraz czekała na coś zupełnie innego.
RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Zevran - 09-12-2017 Przygryzł wargę, żeby odruchowo łapy od razu nie zabrać, jak tylko ta smarkula go dziabła szpilkami w opuszkę. No żeby cię cholera jasna, jak ja cię zaraz strzelę... wydarł się w myślach, ze światem wypuszczając powietrze z nosa. Dobra, Zevran, spokojnie, przecież to tylko dzieciak. Zabrał łapę z jej pyszczka kiedy wyraźnie widział, że powoli się poddaje. Mimo wszystko, był pewien, że się jeszcze będzie rzucać, także wciąż jej nie puszczał. Niech się męczy. Westchnął głośno. No dobrze, w takim razie to by była połowa sukcesu, nie? - Już? Przestaniesz się wiercić i na mnie szczekać? Był gotowy do dalszych tortur w postaci unieruchomienia, no ale też nie chciał nad tym spędzić całego dnia. Trudno, nie był zbyt skuteczny w wychowywaniu przypadkowych przybłęd, ale w imię jasnego pana, nie pozwoli przecież młodej zginąć następnym razem. Niech się czegoś nauczy i wiedzę wykorzysta następnym razem. Przynajmniej tyle mógł zrobić. RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Persymona - 09-12-2017 Źrenice zmniejszyły jej się i położyła uszka. Dyszała trochę niespokojnie i cały czas obserwowała obcego samca bardzo uważnie, choć nie umiała powstrzymać tych paru kropli łez, które pociekły jej z kącików. Nic nie mówiła i puściła opuszkę Zevrana gdy ten postanowił puścić jej pyszczek. Potem też nie odezwała się ani słówkiem tylko dyszała. Trudno powiedzieć co roiło się teraz w jej główce, ciężko było wyczytać z jej oczek cokolwiek innego poza zdezorientowaniem.
|