Król Lew PBF
Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] (/showthread.php?tid=2960)

Strony: 1 2


Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Manaia - 08-05-2018

Kilimandżaro piętrzyło się dumnie za moimi plecami, a wokół mnie drzewa szumiały cicho, jakby szeptały mi na ucho swoje rady. Byłabym im niezmiernie wdzięczna, gdyby naprawdę podzieliły się ze mną swoimi myślami, bo moje wirowały chaotycznie, nie pozwalając mi się na niczym skupić. Ostatnio tak wiele mi się przydarzyło, że potrzebowałam chwili, aby ułożyć sobie wszystko w głowie. Mimo, że byłam już na niższym terenie, dalej gdzieniegdzie widziałam płaty skrzącego się w słońcu śniegu i chętnie zanurzałam w nim łapy, aby poczuć to przyjemne mroźne szczypanie. Choć już od pewnego czasu gościłam w tych zaśnieżonych okolicach, dalej nie mogłam nacieszyć się widokiem białego puchu. Byłam już dorosła, więc nie powinnam zachowywać się jak dziecko, ale przecież tutaj nikt nie mógł mnie zobaczyć. Rozejrzałam się jeszcze, czy na pewno jestem sama. Nie widziałam nikogo, więc uśmiechnęłam się od ucha do ucha i z głośnym śmiechem rzuciłam się na największą zaspę. Zaczęłam tarzać się w śniegu i z zachwytem obserwowałam jak białe płatki wzbijają się w powietrze i wirują nad moją głową.



RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Sundara - 10-05-2018

Za śladami śniegu postanowił podążać ktoś jeszcze, krążący wciąż wokół Kilimandżaro choć niespecjalnie został przekonany ideą Cesarstwa. Może przemyśli sobie, może dojdzie do wniosku, że jednak się nadaje a może uzna, że jednak dobrze zrobił, że jeszcze nie powiedział Cesarstwu tak. 
Dostrzegł ślady na śniegu przed sobą ale sam też nie ukrywał jakoś swojej obecności i nie raziło go to, że biały puch skrzypiał za każdym razem gdy postawił na nim łapę. Usłyszał potem donośny śmiech i na raz przypomniał sobie te ludowe podania by nie krzyczeń w górach. Początkowo myślał, że powinien się w tej sytuacji wycofać i nie kusić losu, ale potem poczuł się  z jakiegoś powodu w obowiązku by uświadomić tego kogoś by oszczędzał krtań w takim miejscu. W pewnym momencie dostrzegł jasną sylwetkę tarzającą się w śniegu. Pomyślał sobie, że to może ta szalona biała lwica, która urządziła mu scenę histerii kilka dni temu. Szybko jednak dostrzegł, że tylko jasna szata najwyraźniej była ich punktem wspólnym a ta lwica była kimś zupełnie innym. Podszedł więc z wolna.
- Hej ty - odezwał się. - Mówią, że w takich miejscach nie wolno podnosić głosu. 



RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Manaia - 12-05-2018

Pochłonięta zabawą nie słyszałam nadchodzącego lwa. Kątem oka dostrzegłam jednak ruch tuż obok mnie i momentalnie zastygłam w bezruchu. Utkwiłam wzrok w białym lwie. Wyglądał jakby pochodził z mojego rodzinnego stada, ale to niemożliwie żebym w takim wypadku nie znała go wcześniej ani żeby śledził mnie aż tutaj. Musiałam jednak być ostrożna wobec nieznajomego, nie wiedząc kim jest, ani co go tutaj sprowadza. Wstałam więc, otrzepałam się lekko ze śniegu, który przykleił mi się do futra i odsunęłam o kilka kroków. Pewnie samiec nie był jednym z członków stada Vari, skoro ostrzegał mnie przed podnoszeniem głosu. Może ukrywał się tutaj?
- Mogę podnosić głos, kiedy tylko mi się podoba – powiedziałam zadziornie, umyślnie starając się mówić jak najgłośniej. Uniosłam łeb i wyprostowałam grzbiet, aby wydawać się groźniejszą.– Znam tutejsze stado i nie muszę przed nikim się kryć.
Prawdę mówiąc moje białe futro stanowiło wystarczający kamuflaż wśród śniegu. Podobnie było z nieznajomym.
- A kim w ogóle jesteś? – spytałam, żeby zaspokoić zżerającą mnie od środka ciekawość. – Szukasz tutaj kogoś, czy może chcesz wspiąć się na górę? Jest stamtąd niesamowity widok.


RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Sundara - 12-05-2018

Powątpiewająco popatrzył na samicę unosząc brew ku górze. Nie był pewien czy tylko się zgrywała czy serio nie miała zbytnio ostrożności we krwi. Ukradkiem spojrzał w stronę góry i pomyślał sobie, że lepiej by było by ludowe podania pozostały tylko ludowymi podaniami. W końcu wzruszył ramionami i nawet obrócił się z zamiarem odejścia. 
- Cóż, ja próbowałem - odparł. 
Postanowił sobie umyć łapy od ewentualnej śmierci lwicy pod nawałą śniegu. 
Nie miał zamiaru się przechwalać, że i on przecież poznał kilkoro lwów z tego stada i nawet rozważał przyłączenie się do nich. Obrócił się spoglądając na nią i postanowił pozostawić ją w złudzeniu przewagi i tryumfu nad nim. 
- Wiesz, że wypada się przedstawić zanim zapyta się kogoś o imię? - Uśmiechnął się do niej dość złośliwie i przenikliwie spoglądając na nią z góry. - Ale niech ci będzie - wyraźnie zaakcentował to stwierdzenie. Potem przytknął łapę do grzywy na piersi. 
- Jestem Sundara. 
Spojrzał ku górze by przyjrzeć się szczytowi Kilimandżaro. Jemu pasowało to zaśnieżone miejsce i nie czuł potrzeby wspinania się wyżej. 
- Chyba podziękuję za wspinaczkę. 



RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Manaia - 14-05-2018

Okazało się, ze moja groźna postawa nie była aż na tyle groźna, żeby przestraszyć nieznajomego, ale nie sądziłam, że miałby zamiar mnie zaatakować. Mogłam więc trochę się rozluźnić. Nie spodobało mi się za to, kiedy spojrzał na mnie tak lekceważąco. Później także nie sprawił na mnie lepszego wrażenia. Ot, kolejny zadufany w sobie samiec, jakich pełno. Ale kiedy odwrócił się, poczułam leciutkie ukłucie żalu, że nie zdążyłam z nim porozmawiać, ponieważ zawsze ciekawiły mnie nowo poznane osoby. Nie odszedł jednak, ale ja nie dawałam po sobie poznać, że w tym momencie trochę mi ulżyło.
- Jestem Manaia. – przedstawiłam się i odwzajemniłam złośliwy grymas. Chwilowo zignorowałam niegrzeczną uwagę, ponieważ wolałam nie kończyć tak szybko tej rozmowy, obrażając mojego rozmówcę.
- Nie proponowałam ci wcale wspinaczki. – prychnęłam w odpowiedzi. Spróbowałam przybrać lekceważącą minę, ale z dość marnym skutkiem, więc odwróciłam wzrok w kierunku góry.
- Właśnie stamtąd wracam. Ale ciebie pewnie nie interesują moje opowieści. – nie odwracając łba, zerknęłam ukradkiem na Sundarę. Chciałam dowiedzieć się czegoś o nim, mimo że nie palił się do rozmowy.
- Skoro nie chcesz się wspinać, to po co właściwie idziesz w stronę góry? – spytałam, obserwując go kątem oka.


RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Sundara - 20-05-2018

Wzruszył ramionami na wzmiankę o nie zapraszaniu wcale na wspinaczkę. Skoro tak, to nie rozumiał po co mu w ogóle wspomniała o widokach z góry. Nie żeby mu się nie podobały bo wręcz bardzo o czym wcześniej rozmawiał z Hakim. Podobała mu się też ta ilość śniegu w tym miejscu i twierdził nawet, że wizualnie pasował do tych ziem. 
A ja nie zamierzałem propozycji przyjąć - dodał w myślach. 
Spojrzał raz jeszcze ku górze kiedy wspomniała, że stamtąd przychodzi. Czyżby była jedną z tego całego Cesarstwa? Nie mógł przecież tego wiedzieć, poznał przecież raptem trzy lwy z tego stada i o dwóch wyrobił sobie nienajlepsze zdanie. 
- To zależy co byś chciała mi opowiedzieć - odpowiedział lwicy. Bo jeśli zamierzała opowiadać mu o pierdołach to wiadomym było, że nie za bardzo chciał tego słuchać. Jednak rozgadana lwica mogłaby mu przecież coś ciekawego chlapnąć, prawda? 
Uniósł jedną brew ku górze i ściągnął czarne lwie wargi. 
- Poszedłem za twoimi śladami. - odparł. - Wcześniej schodziłem na dół. 



RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Manaia - 22-05-2018

Sundara wydawał mi się znudzony zarówno rozmową, jak i tym miejscem. Musiałam go przekonać, że ta okolica jest o wiele ciekawsza niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Szczególnie, że samiec wyraził chęć na rozmowę, co prawda niewielką, ale chwyciłam się jej natychmiast.
- Och, mogłabym opowiadać godzinami! – nie próbowałam dalej przybierać obojętnego wyrazu twarzy, ale rozpromieniłam się wspominając moją podróż. – Najpierw byłam na ziemiach księżyca, poznałam tam śmieszne lwiątka, potem przyszłam pod Kilimandżaro i poznałam prawdziwą cesarzową, która zaprowadziła mnie na górę. Co to był za widok! Widać stamtąd nawet wielką wodę. Mówię ci, to po prostu trzeba zobaczyć. A potem w drodze na dół…
Na wzmiankę o podążaniu moimi śladami, w mojej głowie zapaliło się ostrzegawcze światełko.
- Śledziłeś mnie? Jesteś strażnikiem cesarstwa? – po ostatnim „przypadkowym” spotkaniu z Vari i jej współplemieńcem stałam się nieufna wobec napotkanych obcych. Czy to możliwe, że wysłała za mną swojego strażnika? Nie, pewnie zaczynałam już mieć paranoję. Przecież nie za każdym drzewem kryje się morderca albo szpieg. Ale lepiej było się upewnić, zanim opowiem mu coś więcej o sobie.


RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Sundara - 26-05-2018

Chyba jednak nie do końca takich informacji się spodziewał ale po dłuższym namyśle stwierdził, że jednak mógł przewidzieć iż Manaia będzie opowiadać o swoich zachwytach. Jedyna informacja, która wydała mu się przydatna to to, że spotkała cesarzową - tej jeszcze nie zdążył spotkać. Chociaż nie, wróć. Ziemie księżyca? Co to za ziemie księżyca?
- Co to za ziemie księżyca? - Nie zamierzał ukrywać swojej niewiedzy zwłaszcza, jeśli mógł czegoś ciekawego się dowiedzieć. Pozwoli więc lwicy poczuć nad nim tę niewielką wyższość. Zresztą i bez tego najwyraźniej lubiła mówić. 
Szybko pokręcił głową kiedy zadała pytanie. Jeszcze by tego brakowało by kogoś śledził, nie był ani brutalem ani zboczeńcem czyhającym na słabsze samice. Zdecydowanie był ponad śledzenie innych. 
- Nic z tych rzeczy - zaprzeczył naprędce. - Wracałem od cesarza, zobaczyłem ślady a potem usłyszałem jak ktoś wydziera się w górach. To wszystko. 
Przyglądał się jej chwilę. Nie wyglądała na taką niezrównoważoną lwicę jak tamta biała, którą niedawno spotkał na tych ziemiach. Mimo tej zuchwałości w jej zachowaniu wydawała się być o klasę lepszą lwicą. 
- Zamierzasz zostać w cesarstwie? 



RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Manaia - 30-05-2018

Widząc, jak moja opowieść zaciekawiła Sundarę podeszłam bliżej i usiadłam naprzeciwko niego.
- Mam na myśli ziemie na wschodzie, zamieszkane przez stado Srebrnego Księżyca. – przypomniało mi się spotkanie ze Skoll i Hati – Tamtejsze lwy wyglądają naprawdę niezwykle. Mają długie uszy, a niektóre podobno nawet rogi!
Ulżyło mi, kiedy dowiedziałam się, że biały samiec mnie nie śledził. Jednocześnie zaciekawiły mnie jego słowa. Twierdził, że nie jest strażnikiem, ale wydawało się, że cesarstwo jest mu bliskie.
- Naprawdę spotkałeś cesarza? Znasz go? – po poznaniu Vari chciałam się dowiedzieć kim jest ten cały cesarz. Musiałam przyznać, że cesarzowa wywarła na mnie dobre wrażenie i byłam ciekawa, czy jej partner też traktuje poddanych z takim szacunkiem i dobrocią. Na pewno musiało tak być, skoro Vari go wybrała, by rządził razem z nią.
Na pytanie Sundary utkwiłam wzrok na własnych łapach i wstrzymałam oddech. Właśnie o to samo pytałam sama siebie od jakiegoś czasu i dalej nie byłam pewna odpowiedzi. Westchnęłam cicho i zwróciłam oczy w stronę Kilimandżaro.
- Cesarstwo wydaje się całkiem dobrym stadem, przynajmniej według tego co mówiła cesarzowa. Marzyłam zawsze o przygodach, o podróżach… ale to chyba nie jest dla mnie. Samotność mnie męczy. Ciągłe wędrowanie też. I tęsknię do rodziny, do posiadania własnego domu… - drgnęłam nagle jak rażona piorunem i zamilkłam, gdy dotarło do mnie, że właśnie zaczęłam się zwierzać nieznajomemu. Spojrzałam na niego przerażona, co mógł o mnie pomyśleć.


RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Sundara - 13-06-2018

Pokiwał głową przyjmując ochoczo informacje o tym innym stadzie, które wedle swej nazwy najprawdopodobniej uznawało jakąś wyjątkowość księżyca. Obejrzał się na błękitne niebo, na którym widać było delikatny zarys księżyca. Pomyślał sobie również, że warto by było zapewne zajrzeć również i do nich i dowiedzieć się czegoś konkretniejszego. Może zanim postanowi co postąpić w sprawie dołączenia do Cesarstwa powinien pójść i obadać Srebrny Księżyc? Cóż, może to zrobi. 
Ponownie pokiwał głową ale tym razem w geście zapewnienia kiedy Manaia zapytała czy poznał cesarza. Nie można było wiele powiedzieć przecież o tej znajomości bo ot, Sundara zaczerpnął sobie jedynie trochę informacji do wzięcia pod rozwagę i nie można tego było nazwać prawdziwą znajomością. 
- No tak - potwierdził. - Zostałem do niego zaprowadzony bo rozważałem dołączenie tutaj - dodał zgodnie z prawdą.
Potem lwica znów zalała go potokiem słów a on zdawał się cierpliwie to znosić. Westchnął tylko szykując się na jakże ekscytującą opowieść. On nie był na tyle naiwny by wszystkim i byle napotkanym lwom opowiadać o sobie w tak dużych ilościach. 
- Cóż, coś nas łączy - odparł. - Ja również szukam stada. Przyznam, że to okolica najbardziej zachęca mnie do podjęcia decyzji. 



RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Manaia - 15-06-2018

Ulżyło mi niezmiernie, że Sundara nie skomentował w żaden sposób mojego zachowania. Trzeba przyznać, musiałam być niezwykle irytującą towarzyszką rozmowy, ale samiec okazał się lwem o anielskiej wręcz cierpliwości i nie zwiał jeszcze gdzie hibiskus rośnie, kiedy zaczęłam wywlekać na światło dzienne moje prywatne problemy. Otrząsnęłam się momentalnie z melancholijnego nastroju i w jednej sekundzie żałosna minka została zastąpiona szerokim, być może trochę zbyt sztucznym uśmiechem.
- Aeeec – nie, jednak trudno mówiło się z nienaturalnym wyszczerzem na pysku. Odchrząknęłam z gracją i zaczęłam jeszcze raz. – A więc dlaczego nie dołączyłeś do cesarstwa? To przez cesarza? Jaki on właściwie jest? Są tu jeszcze inne stada niż Cesarstwo i Ziemie Księżyca?
Zdałam sobie sprawę, że znów zarzucam Sundarę pytaniami, więc ugryzłam się w język. Szkoda że dopiero po fakcie uzmysłowiłam sobie, że wystarczyłoby metaforyczne ugryzienie i nie musiałam dosłownie wbijać ostrych zębów w ten jakże wrażliwy organ. Powstrzymałam okrzyk bólu i wzięłam tylko głęboki oddech, starając się, aby moja twarz wyglądała w tym momencie jak najbardziej naturalnie. Czekałam na odpowiedź samca z wlepionymi w niego szeroko otwartymi oczami i mocno zaciśniętymi ustami, żeby nie wydobyło się z nich znów coś głupiego.


RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Sundara - 16-06-2018

Być może Sundara był po prostu przyzwyczajony do irytujących rozmówców, kto wie? A może po prostu znosił towarzystwo Manai doceniając głównie jej wygląd, bo tak, nie było nic dziwnego w tym, że białe lwy podobały mu się bardziej i nieco bardziej chciał ich towarzystwa niż wszystkich innych, tych pospolitych. Nie mieli w każdym razie do wzajemnego sztucznego traktowania się podyktowanego ich wyglądem, nie musieli tracić czasu na niepotrzebne zachwyty i niedowierzania. On był prawdę mówiąc nieco zmęczony tym, że większość rozmówców najpierw dostrzegało jego białe futro a potem jego. 
Ocknął się nico z rozmyślań kiedy ta ponownie się ozwała i zadała pytanie. Zmarszczył brwi chcąc sobie uzmysłowić o co pytała bo przez zamyślenie nie usłyszał wszystkiego, ale chyba udało mu się domyślić o co lwicy chodziło. 
- Bo, cóż, nie chcę podejmować pochopnych decyzji. - Odparł. - Obawiam się, że jestem tu tak samo nowy jak ty i nie znam tej krainy bardziej niż ty.
Nie było sensu tego ukrywać i grać znawcę krainy. Prędzej czy później by wyszło na jaw, że nie ma pojęcia o miejscu, w którym się znajduje. 
- Całkiem niedawno znalazłem się tutaj i od razu poszedłem za górą - wskazał nosem szczyt Kilimandżaro. 



RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Manaia - 16-06-2018

Przez chwilę odniosłam wrażenie, że Sundara jest tak zatopiony w myślach, że nawet nie usłyszał mojego potoku pytań. Po chwili jednak odpowiedział, ale nie dowiedziałam się niczego, czego nie wiedziałabym wcześniej. Samiec musiał być albo tajemniczy albo wolał ukrywał coś przede mną. Nie dziwiłam się wcale, że nie chciał podzielić się ze mną swoim życiorysem, ale liczyłam przynajmniej na jakieś przydatne informacje o krainie, w której się znalazłam. Wyglądało jednak na to, że oboje jesteśmy tak samo zagubieni.
Podążyłam wzrokiem za nosem Sundary. Kusiło mnie, żeby zapytać skąd pochodził i jak znalazł się tutaj, ale domyślałam się, że i tak mi nic nie powie.
- Szkoda, miałam nadzieję, że poznam jakieś ciekawe opowieści. – zerknęłam na lwa, zastanawiając się, czy może warto byłoby wypróbować jego cierpliwość i zadać kolejną porcję pytań. I tak pewnie uważał już, że jestem wścibska i ciekawska, więc nie miałam wiele do stracenia.
- Co cię sprowadza w te okolice? Nie wyglądasz mi na podróżnika, ani łowcę przygód.
- Bez obrazy oczywiście. – dodałam szybko. – Nie miałam na myśli nic złego. Wyglądasz po prostu… tak przeciętnie. – no i znowu się wygłupiłam. Faktem było jednak, że w moim rodzinnym stadzie białe futro nie było niczym nadzwyczajnym, więc i wygląd Sundary sprawiał na mnie większego wrażenia.


RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Sundara - 23-06-2018

On chyba przeżywał ten sam zawód, liczył na jakieś ciekawostki ale w zasadzie niczego poza prywatnymi przemyśleniami Manai nie usłyszał. Westchnął sobie bezradnie bo szybko doszedł do wniosku, że oboje byli w tej samej sytuacji. 
Owszem, szybko zauważył, że lwica była dość wścibską osóbką i nieco go to irytowało ale gratulował sobie cierpliwości. Bo sądził, że miał duże jej pokłady. Jej pytania na pewno odebrał jako wścibskość ale sądził, że mógł jej zdradzić to i owo. Zresztą nie było niczego co musiałby ukrywać przecież. 
- Chyba nic szczególnego - wzruszył ramionami. - Chyba jak większość samców, opuściłem stado i szukam swojego miejsca. Myślałem o własnym stadzie ale może jestem jeszcze za młody na to. 
Nie rozumiał jednak tego co miała na myśli mówiąc "przeciętnie". Musiał przyznać, że zaciekawiło go to stwierdzenie i tak na prawdę w ogóle nie oburzyło, ale zamierzał pociągnąć temat. 
- Przeciętnie? - Spojrzał na nią wyczekująco. 



RE: Białe szaleństwo [Manaia i Sundara] - Manaia - 23-06-2018

Niestety rozmowa była równie bezowocna dla nas obojga. Mimo że każde z nas chciało zdobyć jak najwięcej informacji, żadne z nas ich nie posiadało.
- Zakładanie własnego stada to wielkie przedsięwzięcie. – zauważyłam – Trzeba zdobyć własne terytorium, sojuszników, być bardzo silnym… to nie znaczy, że nie jesteś. – znów złapałam się na tym, że mówię zbyt dużo i zbyt szybko.
Na szczęście Sundara zmienił temat i nie musiałam dalej plątać się w moich wyjaśnieniach. Przez chwilę bałam się, że moja uwaga go urazi, ale nie widziałam w jego twarzy śladu złości.
- No tak. – przechyliłam głowę, przyglądając się uważnie samcowi – Właściwie to jesteś nawet trochę podobny do moich braci. Ojciec też ma jasne futro, ale bardziej kremowe niż białe. Chwali się, że w młodości miał sierść koloru obłoków, ale teraz pociemniała ze starości. Nie wiem czy to prawda, bo opowiada wiele niesamowitych historii z przeszłości. – uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie wieczorów, kiedy razem z rodzeństwem leżeliśmy wokół starego lwa, słuchając niezwykłych, czasem przyprawiających o dreszczyk strachu opowieści – Kiedyś na przykład opowiadał jak w pojedynkę pokonał słonia. Podobno zaczaił się na niego na drzewie nad wodopojem. Kiedy słoń pochylił się, żeby się napić, ojciec skoczył na niego i oślepił go pazurami, a później trzymał się na jego grzbiecie tak długo, dopóki zwierzę nie padło ze zmęczenia. W ten sposób zyskał uznanie innych samców i podziw samic. Właśnie tak założył swoje stado. A przynajmniej tak twierdzi. Może też powinieneś spróbować czegoś podobnego?