Skalisko - szczyt - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7) +--- Dział: Archiwum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=102) +---- Dział: +---- Wątek: Skalisko - szczyt (/showthread.php?tid=90) |
Skalisko - szczyt - Kovasa - 25-06-2012 Na szczyt Skaliska dostać się można tylko od środka. Z tego miejsca zauważyć można Cmentarzysko Słoni, a w oddali Kilimandżaro wraz ze Śnieżnym Lasem. Większość widnokręgu stanowi Ocean. RE: Skalisko - szczyt - Miles - 15-11-2012 Samiec całą drogę milczał. Idąc starą, wydeptaną ścieżką i patrząc na stary widok Skaliska wzdychał ciężko co jakiś czas, na kolejne nachodzące go wspomnienia. Kiedyś nie musiał się o nic troszczyć. Nie on kierował stadem i nie miał jakiś większych obowiązków. Poznał Shahaz'a, który tamtymi czasy był strażnikiem. W tym samym momencie Miles udzielał się jako pomocnik szamana... I wieczory spędzane na obijaniu się i śmiechu. Czemu tak nie mogło zostać do teraz? Czy wszystko tak diametralnie się zmieniło, bo takie życie się znudziło? Nie... Nie dlatego. Gee, gdyby tak mogło wszystko wrócić do starego początku chociaż na pół dnia... Jasnolicy wszedł do środka Skaliska, obejrzał się za siebie szukając białej sylwetki Ajris i począł wspinać się po schodach na górę. Ogromna spirala wiła się wysoko w górę i gdy tak niebieskooki spojrzał na ciemne niebo, o dziwo nie westchnął jak to do tej pory bez przerwy czynił, a... uśmiechnął się. Dziwna myśl go naszła... Przecież życie może się na chwilę zmienić. Może nie stanie się takie jak za młodzieńczych lat, ale zawsze będzie bardziej kolorowe, nie? No więc długogrzywy zaśmiał się cicho. Spojrzał kątem oka na towarzyszkę i sprowokował się do szerokiego uśmiechu. Ułamek sekundy potem padł łapami i klatką piersiową do ziemi, tył jednak zostawiając uniesiony. Wyszczerzył się, potraktował kolejne odłamy skalne złowrogim spojrzeniem i wystrzelił przed siebie, wskakując o trzy stopnie do przodu. Co z tego, że zachowanie lwiątka? Nikt więcej nie widzi nie licząc Ajris... Co mu szkodzi. Wybuchając szczerym śmiechem ponownie przystąpił do "czajenia się" na kolejne schodki. Tym razem skoczył cztery naraz. Obejrzał się na białą... Jaka reakcja na niecodzienne zachowanie króla? RE: Skalisko - szczyt - Ajris - 16-11-2012 Lwica w ciszy i spokoju stąpała powoli za królem, wyciągając przed siebie łapy, zmniejszając przy tym ilość kroków, też bez większego celu. Nic nie mówiła, choć mimo wszystko nie lubiła tej nie zręcznej ciszy, nawet nie miała pomysłu na zaczęcie tematu, więc po prostu nie otwierała pyska, pogrążając się we własnych zamyśleniach, nie dostępnych dla świata zewnętrznego, bo...Tak było łatwiej. I zawsze będzie. Westchneła cicho, potrząsając przecząco łbem. Nie ma takiego nastawienia, bo z takim nigdzie się nie zajdzie, ale tą sprawę załatwi później, nie czas i pora na walkę z własnymi myślami. Otoczenie diametralnie się zmieniło, a chłodny podmuch wiatru mierzwiący jej jasne futro, wybił ją z zamyśleń i przywołał do świata żywych. Od razu ślepia zwróciła ku ogromnemu masywowi skalnemu, który wyrósł nagle przed nią. Więc to jest to skalisko? Z dołu robiło wrażenie, czas sprawdzić, jaki widok się z niego niesie, jednak postawiwszy pierwszą łap na stopniu, oliwkowe oczy rozwarły się szerzej, skupione tylko i wyłącznie na.. jej władcy? Nim jeszcze zrozumiała o co chodzi, stała zamurowana, nie zdoławszy wypowiedzieć żadnego słowa, co nie było nowością, po prostu obserwowała jasnolicego, aż na jej pysku, pojawił się nikły uśmiech, który po chwili przerodził się w szczery śmiech. Nie wiedziała czy przystoi jej się podobnie zachować, ale mimo wszystko, teraz miała pewność, że nie miała do czynienia ze zwykłym sztywniakiem. RE: Skalisko - szczyt - Moran - 16-11-2012 Wkrótce okazało się, że Ajris i Miles nie mieli być na Skalisku sami. Ich tropem podążała dwójka młodzieńców, która z pewnością nie należała do ich towarzystwa. Frey i Moran przemierzali śnieżne pustkowie. Żadne z nich nie było przyzwyczajone do długotrwałego mrozu, więc owa podróż z pewnością nie była przyjemna. Z tego też powodu uradowali się (przynajmniej Kudłacz), gdy zapach Północnych zaprowadził ich do przedziwnego, skalnego tworu. Stanowił on bowiem ochronę od śniegu i mroźnego, przeszywającego wiatru. Starszy lew znów wpełznął do środka pierwszy. Jako wyższy rangą czuł się obowiązany do zapewnienia bezpieczeństwa Adeptowi. Gdyby coś zdarzyło się Freyowi, zapewne burę zebrałby właśnie Moran. Stąpał cicho i ostrożnie, co było wielką sztuką, gdy miało się pod łapami takie skrzypiące podłoże. Z góry, ze schodów, dobiegał czyjś chichot. Przylgnął do jednej ze ścian, aby nie zostać tak łatwo zauważonym i w razie czego nie stanowić łatwego celu. Ruchem ogona dał towarzyszowi znak, że teren na tym poziomie jest czysty. Skinięciem pyska zaś wskazał kamienne schody, które prowadziły ku górze. Pozwolił, by teraz on przejął inicjatywę i pierwszy dotarł na ich szczyt. Naturalnie, nadal bacznie miałby go na oku. RE: Skalisko - szczyt - Frey - 16-11-2012 Istotnie, Freya także ucieszyła ta zmiana otoczenia. Zdecydowanie bardziej przypadło mu do gustu stąpanie po skałach niż ciągłe brodzenie w śniegu. One przynajmniej nie były takie zimne. Gorzej tylko, że niekiedy można było łatwo się na nich poślizgnąć... Na szczęście, beżowy należał do tych zręczniejszych lwów, więc utrzymanie się na łapach nie sprawiało mu większego problemu. Zachowując niezbędną w tej sytuacji ostrożność, podążał za Moranem, czujnie rozglądając się dookoła. Zdziwiło go nieco, kiedy tamten zdecydował, że tym razem to Adept ma ruszyć pierwszy. Przywykł do szanowania równych sobie, a tym bardziej starszych i wyższych rangą, toteż bez chwili wahania skinął łbem i zaczął wspinać się po schodach, jednak bez zbytniego pośpiechu, żeby przypadkiem nikt go nie usłyszał. Nadstawił uszu, a z każdym krokiem czuł się coraz mniej pewnie. Tamtym się najwyraźniej również nigdzie się nie spieszyło, ich kroki nie były miarowe. Poza tym nieźle hałasowali, więc teoretycznie rzecz biorąc on powinien być spokojny, bo przecież odgłos jego kroków nikły przy dźwiękach z góry. Mimo to, teraz starał zachowywać się jeszcze ciszej. Tak na wszelki wypadek. - Tam są dwie albo trzy osoby - szepnął do Morana z pewnym niepokojem, odwróciwszy łeb w jego stronę. Nie wątpił w jego siłę czy umiejętności co do walk, jednak jeśli tamci będą mieć przewagę liczebną, to na swoim terenie mogliby łatwo dać Świtezianom do zrozumienia, że ich miejsce jest gdzie indziej... RE: Skalisko - szczyt - Miles - 17-11-2012 Jasnogrzywy ponownie się zaśmiał, tylko z tym wyjątkiem że teraz trochę ciszej. Zważywszy że biała tylko pozwalała sobie na śmiech, postanowił pokazać jej, nie nie chce, by tylko on robił z siebie szalonego. Bo jeszcze zaraz zrobi mu się głupio i co... Nici z króla na luzie. Tak więc Miles odwrócił się przodem do lwicy, uśmiechnął się cwanie, przybrał poze taką jak przed paroma chwilami i znów wystrzelił, tylko rzecz jasna w jej stronę. Mogło to wygladać, że jasnolicy wskoczy na samice i zdarzy się wypadek, ale "Blondas" wylądował bezpiecznie obok niej. Miał na celu tylko przestraszenie jej, sprawienie by i ona odrobinę się poruszała. Normalnie obszedłby ją i znów zaczął skakać na górę, ale zupełnie przypadkiem gdy leciał w dół, zauważył sylwetkę innego lwa. Miles natychmiast spoważnial, ściągnął brwi, położył uszy po sobie i warknął cicho. No przepraszam, nie dość że jasny nie znał tego samca, pierwszy raz go widział, to jeszcze w jakiej pozie go zastał! Przepraszam, podluchiwał? Składał się? W jego własnym domu?! Niech młody ma dobre wytłumaczenie tego, bo jasnolicy stracił humor... Prawie natychmiast rzucił się przed siebie, skacząc po dwa schodki i zatrzymał się dwa stopnie przed adeptem. - Czego tu szukasz... Już nawet nie mogę się czuć bezpiecznie we własnym domu? - rzucił trochę gniewnie całkowicie nieświadomy obecności drugiego samca w ukryciu. RE: Skalisko - szczyt - Moran - 17-11-2012 A ten natychmiast wyrwał do przodu i zastąpił drogę Milesowi, stając między nim a swym kamratem. Wyraz pyska miał początkowo nieco zdziwiony, po czym uśmiechnął się przepraszająco. - Przepraszamy, że przeszkadzamy - zaczął spokojnym, przyjaznym tonem. - Usłyszeliśmy jakieś głosy dochodzące z góry i chcieliśmy sprawdzić, czy nie zagraża nam żadne niebezpieczeństwo. Zwę się Ramon. Nie jesteśmy stąd, a szukamy miejsca, by gdzieś przenocować, a może i zostać na dłużej. Chcielibyśmy schronić się tutaj, ale widzę, że chyba dalej musimy iść w tej zimnicy... Spuścił uszy w geście smutku. Może weźmie władcę na litość... Miał nadzieję, że Frey dołączy do tej całej szopki śladami Morana. RE: Skalisko - szczyt - Ajris - 17-11-2012 Ona nadal stała jak wryta nie wiedząc jak ma się zachować. Prócz chichotania co jakiś czas, postanowiła się nieco rozluźnić. Czemu? A kto wie, po prostu raz na jakiś czas, takie zachowania mogą się wymsknąć. gdy król wylądował tuż przy niej, ona zaśmiała się, cicho, bo cicho, jednak mimo wszystko był to śmiech i nim jeszcze zobaczyła poważną minę Milesa, wskoczyła na najniższy stopień, opierając ciężar ciała głównie na przednich łapach. I tu nastąpił przełom. Jasnolicy stanął jak wryty, ignorując jej zachowanie bądź...Bądź uznał, że ona zachowuje się niestosownie. - Czy...- już miała coś powiedzieć, kiedy sama dostrzegła obiekt, który aż tak zainteresował morskookiego. Więc tu jest przyczyna? Zeskoczyła z ów stopnia, podchodząc powoli do Milesa, by w końcu stanąć u jego boku. Ciepłe spojrzenie powędrowało w pierwszej kolejności na adepta, by po chwili przenieść je na tego, co zabrał głos. Nie wiedziała, czy w takiej sytuacji może się wtrącić, jednak mimo wszystko, nabrała nieco pewności siebie, więc w takim wypadku pozwoliła sobie dorzucić swoje trzy grosze. - Milesie... Oni są zziębnięci, potrzebują nieco ciepła, myślę...Że mogli by się nieco ogrzać.- powiedziała cicho i niepewnie, zwracając się do króla. Nie mówiła szeptem, ale też nie był to podniesiony ton. Teraz los przybyszy zależy od króla, jej udział się skończył. RE: Skalisko - szczyt - Miles - 17-11-2012 Miejsce gniewu zastąpiło zdziwienie. Nie, no jasne że dlugogrzywy nie spodziewał się jeszcze drugiego lwa... I to chyba jeszcze bardziej rozwiewało króla... Gdyby nie gadka tego drugiego, kto wie, może Miles wyrzuciłby młodego za wejście do Skaliska. A i jako lekko zdezorientowany, uwierzył przybyłemu. Mimo to nie był jeszcze do końca przekonany... Ostateczną decyzję podjął po zebraniu głosu białej. Zanim jednak cokolwiek powiedział, westchnął ciężko. - Niech będzie... Ale nie życzę sobie takich podejrzanych zachowań... To tereny mojego stada i jeśli usłysze od kogoś, że dziwnie się zachowajcie--... Jasnolicy już miał się odwrócić i bez dokończenia zdania udać się tam, gdzie z początku zamierzał... Ale zastygł na moment, wciągnął głęboko powietrze i westchnął. Ostatecznie zwrócił się w stronę schodów i spojrzał w górę. - Wybaczcie mi moją nieuprzejmość... Proszę, rozgośćcie się... Ah, i podziękujcie tej oto damie... Zapewne gdyby nie ona, skończylibyście na zewnątrz... - i to powiedziawszy począł znów kroczyć po stopniach w górę... z tym wyjątkiem jednak, że już w ciszy i powadze. // Wybaczcie, trudno pisać ambitniej na tablecie... RE: Skalisko - szczyt - Frey - 18-11-2012 A jednak dwie osoby, przy czym ten samiec wydał się trochę nerwowy. Nie widział nigdy obcych na swoim terenie? Hm, chyba to jego stado nie istnieje zbyt długo. Frey nie zdążył zareagować, zanim głos zabrał jego towarzysz. Beżowy nadstawił uszy w stronę tamtego. Ach, to taki miał pomysł... Całkiem sprytnie. To nawet powinno się udać. Może dowiedzą się czegoś więcej o tym stadzie poza tym, że przewodzi nimi ten jasnogrzywy, do którego ta biała zwróciła się 'Milesie'. Swoją drogą, ciekawe, czy oni wszyscy mają jasną sierść. Może to taki wymóg? Przez to trudniej ich dostrzec w śniegu czy coś...? - Dziękujemy - ozwał się do błękitnookiego samca, starając się, by w jego głosie pobrzmiała nuta wdzięczności. Zaraz też przeniósł wzrok na lwicę; do lwa wolał nic więcej nie mówić, bo głupio gadać do czyjegoś tyłu. - I tobie również dziękuję. - Uśmiechnął się do niej całkiem przyjaźnie. Była miła, wstawiła się za nimi, więc dobrze było pokazać się przed nią z tej lepszej strony. Poza tym, gdyby złotooki rzucił coś niepasującego do sytuacji, to zapewne nie mogliby liczyć na obiecaną gościnę i całe ich wysiłki by diabli wzięli. - Jestem Fey - dodał jeszcze. Nie ma to jak kreatywność, co? Po tych słowach rzucił 'Ramonowi' pytające spojrzenie. To co, idą? RE: Skalisko - szczyt - Moran - 18-11-2012 - Dziękujemy - dodał tylko na potwierdzenie słów Freya, po czym ruszył za Milesem. Pacnął towarzysza ogonem w bok i zapewne gdyby nikt nie patrzył, dodałby do tego porozumiewawcze mrugnięcie okiem. "Dobra robota", zdawał się mówić jego wzrok. Gdy byli już na szczycie, przystanął gdzieś z boku. Nie zajął jeszcze miejsca, wolał z tym poczekać do przybycia Króla. Trzeba było okazywać szacunek, chociażby udawany, by zachować jakąś autentyczność swoich czynów. To nie mogło się nie powieść - nie teraz, kiedy zaszli już tak daleko. - Nieuprzejmość wybaczamy. Przynajmniej nas przeprosiłeś, nie jak ci... Czerwoni? Nie zdążyłem zapamiętać ich nazwy, tak szybko trzeba było zmiatać. Nieprzyjemne typy. Dziwię się, że chodzą jeszcze po tej ziemi, gdy w około tylu dobrodusznych władców... Tak właściwie, jak to możliwe, że żyjecie w takim klimacie? Musiało to zabrać wiele czasu, nim przyzwyczailiście się do zimy... RE: Skalisko - szczyt - Ajris - 18-11-2012 Ajris uśmiechnęła się ciepło do obu samców, Milesowi tylko kiwnęła łbem. Tak. Wstawiła się za nimi, więc musi wiedzieć, że jeżeli Ci cokolwiek zrobią, ona, będzie za to odpowiedzialna. Westchnęła cicho, puszczając przed siebie Morana i Freya, a raczej Ramona i Feya. Dopiero gdy oni ruszyli na skalisko, biała poszła za nimi, a będąc już na górze, przyjrzała się im dokładnie. - Czerwoni? Nigdy nie słyszałam o takim stadzie.- mruknęła cicho, chcąc sobie wyobrazić, jak wyglądają ci...Czerwoni. Czyżby Ajris żyła w świadomości, że w tej krainie żyją sami dobroduszni? - Gdzie ich spotkaliście?- zapytała starszego przybysza, skupiając się głównie na pierwszej części jego wypowiedzi. Może kwestie futra wyjaśni im Miles? Jeżeli o nią chodzi, to miała po prostu gęstsze futro na szyi i łapach. RE: Skalisko - szczyt - Moran - 18-11-2012 Szkurczę. Tego się nie spodziewał. Był pewny, że cała kraina wie o istnieniu takich istot, jak Szkarłatni. Wygląda na to, że będą musieli niedługo zadbać o to, by każde ścierwo wiedziało, że to właśnie Świtezianie są panami Krainy Czterech Stad. Teraz zaś, usłyszawszy pytanie Ajris, zdecydował się zmienić taktykę. Cholera wie, ile tych Północnych jest. Może tak bardzo przejmą się losem dwóch przemiłych przybyszów, że zechcą się za nich zemścić i dokopać Szkarłatnym? Nie wolno było mu ryzykować. - Nie wiem, możliwe, że źle zapamiętałem ich miano. Z resztą, wolę nie pamiętać. Gdzie mieszkają, pytasz się? Hm... chyba sobie nie przypomnę. Trochę się nabiegaliśmy od tamtego zdarzenia, a i było to jakiś czas temu. Możliwe, że to było po drugiej stronie lądu. Wybacz mi, nie mam zielonego pojęcia. Machnął ogonem i wciągnął nosem zimne powietrze. Im dłużej tutaj był, tym bardziej wątpił w to, by ktoś prócz tej dwójki zamieszkiwał te ziemie. Tu było gorzej niż na Złej Ziemi. - Tak właściwie to jak Ciebie zwą, biała nieznajoma? RE: Skalisko - szczyt - Ajris - 18-11-2012 Ona zaś nie widziała powodu, by nie wierzyć w słowa Morana, dlatego kiwnęła mu łbem i nie dociekała. - Ajris.- przedstawiła się, słysząc pytanie. Oblizała nos ozorem i podniosła się z ziemi, wyciągając przed siebie przednie kończyny, a oliwkowe ślepia zwróciły się tym razem ku Frey'owi. - Jesteście może głodni?- zapytała, przenosząc wzrok to na jednego samca, to na drugiego. Jak gościna, to gościna, a biała nie widziała problemu by złapać coś dla tej dwójki, tak jak i zaprosiłaby ich do środka, by tam mogli się ogrzać, jednak cóż. Nie była zbyt dużym autorytetem w tym stadzie, a jedynie świeżynką, która co mogła-zrobiła. RE: Skalisko - szczyt - Frey - 18-11-2012 Dziwnie mu się słuchało takich słów z ust Morana - przepraszam, Ramona. Właśnie, Moran by tak nie powiedział, ale Ramon - czemu nie? A teraz Frey musi zamienić się w Feya. Nie wydawało się to nazbyt trudne. I było zdecydowanie ciekawsze od samotnego siedzenia na terenach Świtu. Tak więc Fey przytaknął z poważną miną. Tak, tak, Ramon, dokładnie tak było! Słysząc kolejne słowa lwicy, beżowy początkowo nie chciał wierzyć własnym uszom. Nie dość, że ich nie wygonili, to do tego proponują posiłek? Czyżby byli aż tak wiarygodni, nawet pomimo tego, że w pewnym momencie czarnogrzywy zaczął się plątać? Łał! - Miło cię poznać - oznajmił, znów posyłając serdeczny uśmiech ku owej Ajris. - I nie chcielibyśmy nadużyć gościnności... Teraz przybrał minę wyrażającą pewne zakłopotanie. Głupio byłoby się na to zgodzić tak od razu, jeszcze wyszłoby na to, że przyszli tu właśnie po to, żeby skorzystać z darmowego noclegu wraz z wyżywieniem... A przecież oni mieli o wiele większe ambicje! |