Równina - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Szare Ziemie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=73) +---- Dział: Rzeka Fuego (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=74) +---- Wątek: Równina (/showthread.php?tid=1250) |
RE: Równina - Kiu - 31-03-2016 Spoglądałam na nią i lekko machnęłam ogonem. Pomysł jaki zaproponowała Indra był dobry. Tak więc aby nie tracić czas przytaknęłam. -Niech tak będzie, to ja biegnę coś wypatrzyć i tutaj zagonić, a wy ukryjcie się i przygotujcie- Przydałoby sie lepiej jakoś to wszystko omówić ale na to będzie jeszcze czas. Teraz tylko zwierzyna oddaliłaby się znacząco i mogłoby stanowić problem zapędzenie jej w te okolice. Nie byłam przekonana aby na polowanie pierwsze od razu lwice rzucać, tym bardziej, że nie było czasu an to aby lwice spróbowały razem coś złapać. A skoro jesteśmy stadem, to takie polowania będą najczęściej. Będą musiały poznać się i zaufać sobie. Zatoczyłam okrąg tak aby potencjonalny nie skojarzył kierunku, z którego przybyłam. Starałam się jednak mimo to trzymać taka by wiatr nie za szybko ujawnił moja obecność. Lekko zastrzygłam uchem rozglądając się i namierzając cel który nie sprawiłby lwica problemów. Dorosły zdrowy osobnik odpada, tak wiec jakieś młode lub chore albo tez stare zwierze nada się najlepiej. {po nie długim czasie dostrzegłam osobnika, który powinien się nadać, do tego trzymał się trochę na uboczu. Iris była wciąż zamyślona i wypowiedziane słowa i gesty umknęły jej uwadze, dopiero usłyszawszy własne imię, powróciła z głębi własnych myśli do rzeczywistości. Otrząsnęła się szybko, słysząc jednocześnie tylko część wypowiedzi Indry. Zrobiło jej się głupio, że je tak zignorowała. "Trzeba było o niczym teraz nie myśleć, tylko słuchać uważnie" skarciła się w myślach. Zaraz też pojawiły się pytania, wiedziała co miała zrobić, a jednocześnie nie wiedziała jakie zadanie miała Indra, sytuacja była o tyle gorsza że Kiu się zgodziła na propozycje rocznej lwicy, a Iris nie chciała prosić by ta powtórzyła. Wtedy mogłyby pomyśleć że nie jest zainteresowana całym polowaniem, a przecież było inaczej, nie chciała nikogo zawieść i bała się niepowodzeń. Podsumowując, nie znała całkowitego planu polowania. Zdawała sobie sprawę że to wyłącznie jej wina, nie powinna w tak ważnej chwili pogrążać się w myślach. W ogóle nie powinna myśleć o Belialu, on nie jest dla niej, bo co mu mogła dać taka kaleka jak ona? - To gdzie się schowamy? - spytała Indry, starając się wyglądać na pewną, taką jaką była niedawno, gotową i nie zamierzającą się poddawać, choć nie wiadomo jakby to trudne było zadanie. - Może... tam? - wskazała niepewnie w miejsce, w którym wcześniej planowała się ukryć, były to zwykłe krzaki, rosnące w miarę blisko siebie, ale też tak niskie że schować w całości mogło się w nich tylko na leżąco. Brązowa raczej nie liczyła że jej propozycja jest godna uwagi, co ona wiedziała o polowaniu? Prawie nic, jedyne co umiała do tej pory złapać, to gryzonie. Nie wiedziała ile Indra potrafi, bo w końcu nie słuchała kiedy miała. Nawet nie sądziła że zrobi tak głupi błąd, ale nie wiedziała co może się dziać kiedy jest się zakochanym, bo doświadczała tego pierwszy raz w życiu. W tym stanie łatwo o rozkojarzenie, brak koncentracji czy też problem ze skupieniem uwagi na tym co jest w pewnym momencie ważne, a nie na marzeniach powiązanych z osobą, którą darzyła uczuciem. -Jasne.-kiwnęła żwawo łbem, rozglądając się już za dobrym miejscem, na kryjówkę. Była wyraźnie podekscytowana, jednak nie chciała dać wyprowadzić się z równowagi emocjom. -Okej, czyli ja będę kawałek wcześniej. Wskoczę jej na grzbiet, będzie panika, a tu niespodzianka-wyskakujesz ty!-wyszczerzyła kły w przebiegłym i jednocześnie radosnym uśmiechu. Podbiegła jeszcze do Iris, ocierając się o nią nieznacznie i życząc "powodzenia", po czym skryła się w zaroślach, wyczekując Kiu. Postawa Indry sprawiła że Iris poczuła się znacznie lepiej. Przytaknęła na jej słowa próbując też zmusić się do uśmiechu. Teraz już w pełni wiedziała jaki był plan. Ukryła się kawałek dalej, zaraz po Indrze. Położyła się na ziemi za krzakami, jednak brzuch uniosła trochę nad ziemią zginając łapy. Ciężko byłoby jej wstać od razu, w kilka sekund, gdy całkiem leżała. A to z powodu trzech łap. Czekając w kryjówce zmotywowała się na nowo, wpatrując się w dal w skupieniu, odgarniała od siebie większość myśli, teraz musiała być w pełni gotowa. Ogon wcześniej owijający miejsce, gdzie niegdyś miała czwartą łapę, teraz rozprostowała, po to żeby nie plątał jej się pod nogami i żeby na dodatek pomógł w akcji. Dzięki niemu mogła utrzymać jako tako równowagę przy szybszych ruchach. Końcówka lekko jej podrygiwała ze stresu, serce biło jak głupie. Strach przypomniał o sobie, miała obawy że zawiedzie. Ale nie mogła zawieść, wiedziała że będzie się starać z całych sił, mimo niepewności, która zaczęła ją ogarniać. Musiała dać z siebie wszystko. Będąc przy stadzie zabrałam się za rozdzieleniem ofiary. Wiedziała, które zwierze nią będzie. Teraz tylko odpowiednio popłoszyć je i odciągnąć. Zajęło mi to trochę ale ostatecznie udało mi się zapędzić słabsze i najwyraźniej trochę ranne zwierze. Kulało, to dziewczyny będą miały ułatwiona sprawę. Cały czas pilnowałam aby nie zeszło z drogi. Goniłam je prosto na dziewczyny. Indra uspokoiła myśli, biorąc głębszy oddech. Wypatrywała nadbiegającej zdobyczy, a gdy ta w końcu ukazała się jej oczom, uśmiechnęła się. Pochyliła łeb niżej, tak by spanikowane ślepia ofiary nie wypatrzyły jej wśród traw. Pazury wysunęły się mocniej, a łagodny pysk młódki wykrzywił się w agresywny grymas, gdy obnażyła kły, przygotowując się do ataku. Jej tętno przyspieszyło. Czekała. Nie mogła zdradzić swej pozycji zbyt wcześnie. Nie mogła przegapić przebiegającej zdobyczy. Zmrużyła ciemne, pomarańczowe ślepia. Drobna, smukła sylwetka wystrzeliła z zarośli wzniecając kłęby piaskowego pyłu. Biegła sprintem do celu, bez zbędnych ceregieli chcąc wskoczyć ofierze na grzbiet. /Kiu, rozumiem, że Ty to jakoś "emgieujesz"? Iris zauważyła nadbiegającą zwierzynę. Serce zabiło jej mocniej. Obserwowała uważnie niedoszłą ofiarę. Czekała w napięciu na odpowiednią chwilę. Wysunęła między czasie pazury, następnie je chowając, ogon podrygiwał jej ze stresu. A oczy wpatrywały się nieustanie na ofiarę. Była świadkiem ataku Indry na zwierzynę, wiedziała że teraz nadeszła jej kolej żeby pomóc powalić zwierzę. Z braku doświadczenia nie zaczekała na odpowiedni moment, bo tak naprawdę nie wiedziała kiedy nastąpi i czy przypadkiem go nie przegapiła. Wyskoczyła z kryjówki biegnąc w stronę ofiary. Wysunęła pazury, aby móc ją zranić, czy też jej się uczepić, atakując ją przy tym kłami. Chciała zaatakować zwierzę z boku, zranić je w brzuch lub ewentualnie w nogę, aby szybciej upadło. Nie brała pod uwagę tego że mogło ją uderzyć, nie tylko z braku doświadczenia, ale też przepływającej z nagła przez jej krew adrenaliny przez którą nie bała się ewentualnych ciosów kopytnego zwierza, skupiając się wyłącznie na ataku. Zwierze biegło, nie spodziewając się nadchodzącego ataku Indry. Co prawda trochę zmieniło kurs i nie było aż tak blisko młódki jakby mogło. Jednak ta wystrzeliwując szybko na ofiarę zaskoczyło ją całkowicie. Udało ci sie ja zranić i nawet przez chwilę mogłoby się zdawać, że skoczyłaś i trzymałaś sie jej. Zwierze jednak walczyło o życie i zwaliło cie. Brak doświadczenia robiło swoje i w przypadku Iris, która wystrzeliła szybko zwierzyna widział trzech napastników. Zwierze widząc Iris zmieniło diametralnie druge i biegło w druga stronę. Bez-łapa lwica zdołała poranić ofiarę, ta jednak miała siły aby walczyć o zycie. Hiena nie zaatakowała, biegła obok i starała sie pilnować aby w razie czego zwierzyna nie uciekła początkującym łowczyniom. -Indra dobrze, dziewczyny współpracujcie spróbujcie obje ją przewrócić- Rzekła głośno. Może i powinna zranić zwierze to kulało jednak, wiec szybkie nie jest i z sił też zaraz padnie. Kiwnęła łbem na polecenie hieny. Spróbowała zrównać się z ofiarą, jednak nie atakowała od razu. Gdyby przypuściła atak, najpewniej zwierzyna znów się jej pozbędzie-potrzebowała pomocy lwicy. Obróciła łeb, czekając na Iris. Jeśli tamta zdoła zbliżyć się do nich, spróbuje się rzucić na ofiarę, wiedząc, że zaraz druga łowczyni przypieczętuje jej los. Zaczęła biec, próbując dogonić zwierzynę. Jeśli jej się to uda będzie chciała zaatakować ją z drugiej strony, po przeciwnej stronie, żeby nie przeszkodzić w ataku Indrze. Raniąc ją znów w bok, spróbuje też się odbić od ziemi. Jeśli dopisze jej szczęście i jakoś zdoła skoczyć, co jest mało prawdopodobne, może nawet wtedy upaść tracąc równowagę, to planuje uczepić się bocznej części grzbietu, pazurami jak i kłami. Gdyby upadła, będzie starała się zranić ofiarę w brzuch, nawet jeśli ta miałaby ją stratować. Zwierze czuło, że jest w kiepskiej sytuacji. Nie miało jednak gdzie uciec a kończyna coraz bardziej utrudniała stały bieg przez co zwalniało. Was atak się udał. Iris mimo braku wiary udało się skoczyć na tył, że pazurami zdołała się wczepić w zwierze, A dzięki zdrowej Indrze sprowadziliście ja do parteru. Wasza waga była za duża na tylną część ciał zwierzęcia. W końcu ofiara się poddała, a hiena dobrała się do jej gardła aby szybko pozbawić je życia. -Gratulacje- Rzekła hiena i wyszczerzyła kały. Zwierze padło- Będzie trzeba zaciągnąć to do nas. Iris +5 PD Indra +5 PD Zanim zdała sobie sprawę z powodzenia polowania, leżała już na ofierze, wraz z Iris przyciskając ją do ziemi, a Kiu dokończyła dzieła. Dyszała lekko ze zmęczenia, uśmiechając się jednak z zadowoleniem. -To wszystko? Znaczy no wiesz.. to trochę mało jak na całe stado.-dodała, uśmiechając się przepraszająco, tak jakby jej uwaga miałaby kogoś urazić. Mimowolnie rzuciła Iris porozumiewawcze spojrzenie-czy też jej to nie zastanawiało? EDYTOWANE PRZEZ ANUBISA Usunąłem z tego każdy kod, zostawiłem sam tekst. Dostałem na to jak coś zgodę administracji. Przepraszam za wcześniejszą, trochę zbyt wybuchową reakcję z mojej strony dziewczyny. Anuś ;* RE: Równina - Anubis - 20-08-2017 Od dłuższego czasu obserwował powracające życie na tych terenach. I nawet żal z tego powodu, że wulkan wygasł zaczął przemijać. Zdecydowanie wolał mieć życiodajne zielone połacie na swoim terenie, niż śmiercionośny ogień w górze. Szedł spokojnie na przodzie omijając jeszcze jak na razie bagna. Na nie przyjdzie pora później. Teraz muszą coś zjeść by nabrać sił. - Rozdzielmy się, bo taką bandę to ofiara wypatrzy szybciej niż my ją zwietrzymy. Każdy niech utrzymuje się w odległości wzroku, macie widzieć wszystkich. Jeśli ktoś coś zauważy zatrzymuje się, dając tym samym znak innym, że coś znalazł. - Po tych słowach uniósł łapę i dał znak by wszyscy ruszyli do przodu i wykonali polecenie. Sam też zaczął się skradać nie spuszczając z nikogo wzroku, a także zaczął wypatrywać jakiegoś życia na zielonych trawach. Przesuwał się tuż nad powierzchnią ziemi tworząc z pozostałymi formację przypominającą łuk. RE: Równina - Belial - 20-08-2017 Windu szedł jak kazał wódz, szary był pierwszą osobą po jego prawicy. Krępy Szary lew świetnie się skradał a młode ciało Beliala aż się prosiło o to by dać mu wycisk. Jednak to za chwilę, najpierw trzeba wypatrzeć mięsko... Anubis był na pierwszej pozycji więc widział najwięcej, chyba właśnie on miał największe szanse coś zobaczyć. RE: Równina - Horus - 21-08-2017 Anubis i Belial nagle dostrzec mogli przed sobą sporego orłosępa stojącego na truchle jakiegoś zwierzęcia. Właśnie miał zabrać się za posiłek i wyrywanie kości, ale kątem oka dostrzegając dwójkę lwów uniósł zaciekawiony łeb i lekko rozchylił dziób, jakby w uśmiechu. Następnie odwrócił się do nich przodem i rozchylił lekko skrzydła na boki w powitalnym geście. -Witam szanownych panów!- Zaskrzeczał głośno, aby mogli go usłyszeć. Odczekał moment, przyglądając się im uważnie, czekając na ich reakcję. RE: Równina - Anubis - 21-08-2017 Zatrzymał się nagle i lekko uniósł łapę na znak postoju do swoich towarzyszy. Jego wzrok obserwował równinę, aż w końcu spoczął na ptaszysku, dziwnym swoją drogą. Miał pewne cechy szczególne sępa, ale sępem z pewnością nie był. - Anudora wędrowcze - rzucił i doskonale znając położenie swoich braci i siostry zaczął obchodzić gościa z prawej strony. Zatrzymał się jednak nagle i usiadł na ziemi spoglądając na zwierzę jakie miał pod swoimi łapkami. - Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy ci za bardzo w posiłku? - zapytał się z słyszalną skruchą w głosie, wiedząc doskonale, że sam nie cierpiał tego kiedy to przerywano mu gdy jadł. Znów wstał i przeszedł się parę dobrych kroków dalej, zmniejszając jednocześnie okrąg jaki tworzył między innymi lwami. - Nie chciałbym jednak być niemiły, ale te tereny należą teraz do nas - mówiąc to zatrzymał się ponownie spoglądając znów na dziób nieznajomego. - A ty stołujesz się na naszych równinach, nie, nie to, że miałbym Ci to za złe. Gości nie powinno się zostawiać przecież z pustym brzuchem... - Kolejne małe kroczki. - No ale nie mogłeś poczekać chociaż na gospodarzy? To trochę nieuprzejme nieprawdaż... - Tutaj nie przesunął się lecz pytająco i wyczekująco wbił wzrok w tego niegrzecznego jegomościa. Może chociaż będzie na tyle uprzejmy i się im przedstawi. - Na mnie wołają Anubis - Przedstawił się i wykonał kolejne dwa kroki znów siadając na tyłku. RE: Równina - Askari - 21-08-2017 Dotarła tutaj za przywódcą i resztą grupy. Zaciekawiona postojem przesunęła się nieco aby bliżej przyjrzeć się osobliwemu ptaszysku. No cóż, ptaków raczej nie dotyczą granice wyznaczane przez lwy, więc ta rozmowa będzie raczej czystą formalnością. RE: Równina - Kamui - 22-08-2017 Tym razem zamykał korowód. Klan uformował się niedawno, a on chciał sprawdzić gdzie najlepiej sie odnajdzie. Role przewodnika oczywiście zajmował Anubis, tak ustalili, acz poza wodzem w klanie powinny być też inne nie mniej znaczące role. Zabezpieczani tyłów było tak samo ważne jak prowadzenie. Kiedy spostrzegł ptaszysko zmierzył je wyzutym z emocji wzrokiem. Lichy to posiłek, prędzej dla zabawy można ubić, albo własnie odebrać mu posiłek, taka była już kolej rzeczy na sawannie. Jedli ci, którzy byli najsilniejsi, tudzież sprytniejsi. Obszedł ptaka przystając z tyłu za nim, wibrysy drgnęły mu kiedy spoglądał na kolejnego intruza. Niby tylko ptak, ale po lekkim zamieszaniu z okolic bagien nie miał najlepszego humoru, był tez ciut głodny. Rozdrażnienie było widoczne po kiwającym się za nim ogonem. Przycupnął. RE: Równina - Luka - 22-08-2017 // Sorry, że się wpycham, ale pomyślałam, że skoro Horus tu jest, to ja też mogę. Parę metrów dalej coś gwałtownie zaszeleściło. Mała brązowa lwiczka beztrosko bawiła się kamyczkiem, nie mając pojęcia o obecności innych lwów. Zresztą, nawet gdyby o nich wiedziała, nie bałaby się. Mama była na pewno gdzieś niedakeko. Wtedy go zobaczyła. Ogon. Lwi ogon. Prawdziwy. Żywy. Luka, nie zdając sobie sprawy z potencjalnego niebezpieczeństwa z fascynacją obserwowała kołyszący się ogon tsavo. To nowa zabawa? Na pewno! Przyczaiła się, jej ciałko aż drżało z ekscytacji. Sunęła, coraz bliżej i bliżej "ofiary". Oddychała szybko, głośno. Nastąpiła na uschniętą gałązkę, która wydała z siebie ogłuszający trzask. Wtedy Luka skoczyła. Z głośnym, radosnym piskiem rzuciła się na ogon i przygniotła go przednimi łapami. - Mam cię! - obwieściła światu. RE: Równina - Horus - 22-08-2017 // pisze z telefonu więc jakby co przepraszam za jakieś błędy Horus przyglądał się z zaciekawieniem Anubisowi, który wyszedł na przód szeregu. Ptak pochylił się nieco, aby w razie czego - gwałtownie wzlecieć w powietrze. Jego spojrzeniu nie umknął Kamui, który zaszedł go do tyłu. Ustawił się wiec bokiem, aby mieć na oku i szarego i brązowego. Na to o jedzeniu i podzieleniem się posiłkiem Horus uniosl jedno ze skrzydeł pod dziób, który znów delikatnie rozchylił w uśmiechu. -Mój drogi, nie obawiajcie się o swój głód... Jestem ptaszyskiem, które je tylko i wyłącznie... Kości. Mięso mnie nie interesuje, tak więc każdy z was będzie mógł się najeść!- Odparł z entuzjazmem, spoglądając po wszystkich naokoło. Słysząc imię wodza ognistych orłosęp przekrzywił delikatnie swój łeb. -Mam więc przed sobą... Boga śmierci.- Sęp zaskrzeczał mrużąc delikatnie swoje ślepia. -Me imię brzmi Horus. Przepraszam za wkroczenie na twój teren... Nie wiedziałem, że takie tereny mogłyby być zajęte. Tak tu szaro...- Schylił łeb ku Anubisowi w geście przeprosin, lecz nagle - słysząc piskliwy głos odwrócił się gwałtownie w stronę Kamuiego podnosząc łeb. Po tym znów zerknął uważnie na wodza. RE: Równina - Anubis - 22-08-2017 // Nie jestem pewny, czy to jest aby dobre wytłumaczenie, no ale nie mam takiej mocy by komuś zabraniać tutaj pisać. - A co to za zwierze któremu starczają jedynie kości? - zapytał się zaintrygowany jego słowami wstając znów z ziemi i przyglądając mu się badawczo. Wyglądał jak sępocoś podobne, a tamto żywiło się mięsem. O wiele bardziej zdawał się być zaciekawionym tym co powiedział później komentując jego imię. - A co oznacza twoje imię? - zapytał się jakby już całkowicie stracił zainteresowanie wcześniejszymi słowami, bowiem wydały mu się być oczywiste. - Trzeba było odwiedzić te tereny kilka lat temu, to teraz nie nazwałbyś ich szarymi Horusie - odpowiedział unosząc wargi w złośliwym uśmieszku. Wtedy coś trzasnęło, jakaś gałązka. To nie był nikt z klanu, ale nie zamierzał tego nie wykorzystać. Wszyscy to usłyszeli z pewnością, nie wspominając już o jakimś rozwrzeszczanym młodziku. Skoczył w stronę ptaka już w chwili gdy gałąź pękła, a on zainteresował się młodzikiem. Wtedy wybił się do góry z rozpartymi łapami by to od góry pochwycić Horusa. W ogóle nie zwracając uwagi na to co to za lwiątko. Tym mogą zająć się później. Bo ten w przeciwieństwie do białego ptaszyska nie miał skrzydeł, więc nie mógł im odlecieć. Jak coś sama oceń czy się udało, czy też nie. RE: Równina - Askari - 22-08-2017 Stała spokojnie, uważnie obserwując ptaka i rosnące napięcie w postawie towarzyszy gdy nagle z tego skupienia wyrwał ją kociak który pojawil się zupełnie z nikąd i zaczął atakować ogon Kamuiego. Lwica momentalnie przestała interesować się sępem, odwróciła się do malucha i odepchnęła go delikatnie od białogrzywego. - Kim jesteś? Gdzie twoi rodzice? - Zapytała stanowczym, ale w miarę łagodnym tonem. Stanęła tak by mieć lwiątko między przednimi łapami, jedną łapą delikatnie przytrzymując jego ciało. Po ostatniej akcji z intruzami wolała zareagować pierwsza zanim któryś ze zirytowanych samców rzuci się na bezbronnego malucha z pazurami. RE: Równina - Horus - 22-08-2017 Był doskonale przygotowany na atak ze strony lwów, tak wiec gdy zobaczył pędzącego w swoją stronę Anubisa - Horus gwałtownie wzbił się w powietrze, najpierw jednak dając sporego susa na bok, aby lew padł na truchło. Przysiadł wysoko na jakiejś grubej gałęzi i spojrzal krytycznie na wodza. Pokrecil zawiedziony łbem. -Czy tak się traktuje... Ehkem, "gości", szanowny Anubisie?- Zaskrzeczał patrząc na wszystkich z uwagą z góry. -Jestem zwierzęciem, które w żaden sposób nie zagrozi waszym terenom.- Zaznaczył unosząc jedną z nóg i jeden szpon do góry, bez utraty równowagi. -Skąd twoja agresja?- Pochylił się lekko, zwracając łeb w stronę Anubisa. // Wybacz, wole nie stracić postaci po dwóch postach xd RE: Równina - Thanatos - 22-08-2017 Thanatos jako jedyny szedł za nimi spoglądając do przodu wtedy zauważył orłosępa, kolejny intruz czy tylko przechodni? Najwyraźniej musiało coś w tym być jednakże na początku nie przejął się jego obecnością ale po pewnym momencie jak zauważył zachowanie Anubisa. W dodatku zobaczył później lwiątko co go wybiło z tropu i przemyśleń. - Hmm.. jeśli mógłbym wtrącić swoje trzy grosze, może zamiast atakować to wysłuchajmy ptaka? taka moja sugestia - rzekł chłodnym tonem głosu. Najwyraźniej nie chciał zabijać jak inni od tak przechodni, a może a nóż dołączyłby do klanu ognia. Westchnął spoglądając znów na ptaszysko. RE: Równina - Kamui - 22-08-2017 Tja jedno oko na Maroko, a 2 na Zabrze nie tyle się na niego czaił co zwyczajnie zabrał mu miejsce na wystartowanie i rozpostracie skrzydeł. Bycie dużym to nie zawsze atut. Nie spuszczał z Horusa oka, ptaszor albo był uprzejmy, albo nacierał zad wodza olejem z kokosa. Cóż jedni biorą ich na litość inni uprzejmością usiłują wkupic się w łaski rudego, zobaczymy jak pójdzie pierzastemu. Kamui dobrze nie zdążył się rozsiąść, a coś przygniotlo mu jego ogon. Bezcenna duma każdego kota zbrukana! Poderwał się i ryknął na kocie, mierząc się nań łapą. Jednak Askari ubiegła go więc obrzucił malca srogim spojrzeniem oceniając w kilka sekund czy był zagrożeniem. Nie był, więc odwrócił łeb z powrotem ku ptakowi który już zwiał na drzewo. - Typowym tchórzem i gadułą chyba. - Wymruczał pod nosem nie za głośno. Majtnął ogonem, kuzyn ciut sie pospieszył w jego opinii, wpierw było zdobyć zaufanie scierwojada, a potem cap za łeb. Ale o, mają coś na ząb przynajmniej. - Co to za jeden Askari? - Skoro ptak był poza ich zasięgiem postanowił zająć się przybłędą. Podszedł do samicy i zlustrował brązowego wypłosza. RE: Równina - Anubis - 22-08-2017 Wylądował brzy mięchu na którym siedziało ptaszysko i przybliżył do niego swój pysk i powąchał niepewnie. Dopiero teraz spojrzał w ogóle na ptaka. - Agresja? - powtórzył słowa tamtego unosząc brwi zaskoczony opisem jego zachowania. - Masz chyba ogromne szczęście Horusie, że nigdy nie trafiłeś na głodnego, wściekłego lwa. Który skacząc w stronę swojej potencjalnej ofiary szczerzy kły chcąc zmiażdżyć mu czaszkę. No i wyciąga pazury by wbić się nimi w ciało z zamiarem rozszarpania go - dodał i spojrzał się na kawał mięcha. Wbił swoje pazury i szarpnął łapami w boki wgryzając się w nie kłami zaraz po tym. Szarpał się tak przez moment i pozostawiając mięso niemal w nienaruszonym (no teoretycznie) stanie i wyprostował się trzymając w pysku kawałek największej kości jaką tam wymacał. Zwisały z niej kawałki mięsa, ale to była niewielka część. Wypuścił ją z pyska i podniósł jedną łapą trzymając kość dwoma pazurami. Przyjrzał się jej uważnie i spojrzał na ptaka. - Jako gospodarz tych terenów nie mogę pozwolić by tylko jedna osoba jadła, a innym nie postawić niczego - rzekł spokojnie, jakby to wszystko było jedynie scenką, a uśmiech na jego pysku świadczył, że od się dobrze przy tym bawił. - A z tego co mówiłeś Horusie, to ty jesz kości, więc ta część posiłku jak najbardziej należy się ci. - Po tych słowach rzucił kością w stronę drzewa, na które uciekł orłosęp. Tak by mógł spokojnie do niej znów przysiąść nie obawiając się aż tak któregoś z kotowatych. Uwagę Thanatosa zarejestrował, lecz zdawał się nie zwracać na nią uwagi. Bo przecież nie miał zamiaru zabijać tego ptaszyska. - Zresztą Horusie, mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale nawet jakbym miał cię ubić, to co mi po tym. Nawet na przystawkę byś się nie nadał dla tylu dorosłych osobników. Nawet dla jednego to słaba przekąska - Powiedział i spojrzał się na moment na lwiatko którym to już zajęła się Askari i Kamui, który to już chyba ochłonął i nie miał zamiaru ubijać malca. |