Akacja nad rzeką - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181) +---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37) +---- Wątek: Akacja nad rzeką (/showthread.php?tid=144) |
RE: Akacja nad rzeką - Matu - 27-06-2013 Czekał na jakiś pomysł ze strony Ayumi na temat miejsca do odwiedzenia. Nagle ta zerwała się do biegu nakłaniając go na zabawę w berka. Młody samczyk nie wiele myśląc wstał i ruszył pędem za swoja towarzyszką ciekawy, co też wymyśliła. [z.t] RE: Akacja nad rzeką - Felija - 24-07-2013 Wlazła. No, prawie że się wczołgała, tak ją powalił ciężar Inn. Ile ona może ważyć?! Fel zrzuciła ją pod najbliższe drzewo, żeby miała cień. A potem sama padła obok. - Tam masz wodę - wyjaśniła, wskazując pyskiem płynącą parę metrów dalej rzekę. Po tych słowach wystawiła język, dysząc ze zmęczenia. Teraz to i jej chciało się pić jak nie wiem, ale jeszcze bardziej nie chciało się jej wstawać. To znaczy, na pewno wstanie i się napije, ale... Ale zaraz! Musi odpocząć. Zasłużyła! RE: Akacja nad rzeką - Inn - 25-07-2013 A ona w czasie drogi powoli dochodziła do siebie, chociaż regularnie dostawała lekkich drgawek i robiło jej się po prostu niedobrze. Gdy tylko dotknęła ziemi i usłyszała zbawienne słowo ,,woda'', natychmiast zerwała się na równe łapy, co przypłaciła tym, że w oczach jej się zakręciło i była zmuszona usiąść, aż obraz powróci do normy. Za drugim podejściem już ostrożniej wstała, chwiejnym krokiem zbliżając się do rzeki, a kiedy w końcu do niej dotarła, padła przed nią, chciwie wlewając w siebie wodę. Dosłownie. W normalnych warunkach wypiłaby co najmniej dwa razy mniej. Z początku czuła ulgę, czując jak życiodajna, chłodna woda przelewa się w jej wnętrzu. Później jednak przez jej ciało przeszły silniejsze drgawki i Inn zwinęła się z bólu, silnie wbijając pazury w ziemię i dysząc przy tym ciężko. Była to zapłata za jej głupotę. Po takim odwodnieniu wypić w krótkim czasie taką ilość wody. RE: Akacja nad rzeką - Felija - 25-07-2013 Początkowo Wojowniczka tylko leżała i czekała, aż Inn się ogarnie, kiedy jednak to nie następowało, niepewnie podniosła się z miejsca. A tej co? Chora jest? - Co się stało? Może pójdę po Hewę? - spytała, podszedłszy bliżej z niewyraźną miną. Żeby tylko jej nie zaraziła! Odchrząknęła, przypominając sobie, że ona też była spragniona po takim niewyobrażalnym wysiłku. Podeszła do rzeki, lecz nie piła tak łapczywie jak zielonooka. Aż tak się jej nie chciało. A poza tym, widok zwijającej się z bólu lwicy nie był zachęcający... - Może serio po kogoś pójdę? - zaoferowała się, usiadłszy obok i nachyliwszy nad nią łeb. Nie miała bladego pojęcia, w jaki sposób sama mogłaby jej pomóc (z ogromną dozą prawdopodobieństwa zapewne bardziej by jej zaszkodziła niż wskórała cokolwiek dobrego), także jedynym w miarę sensownym wyjściem wydało się jej właśnie to. RE: Akacja nad rzeką - Inn - 25-07-2013 Inn, mimo padających pytań nie odzywała się, dalej zwijając się z bólu. Zacisnęła oczy, mając nadzieję, że to jej pomoże wytrzymać ból. Nie miała pojęcia, co się z nią dzieje, ta woda była zatruta, czy co? - Niedobrze mi. - powiedziała słabo, kiedy przestało ją kuć w środku, a ona sama zdołała otworzyć oczy. Nadal jednak nie czuła się najlepiej. I zdawało się, że w ogóle nie dotarły do niej słowa Felki. RE: Akacja nad rzeką - Felija - 25-07-2013 - Hmm - stwierdziła z pełną powagą, dla odmiany unosząc łeb. Wydawało się, że zielonooka chce pomocy Felki. Ale trochę głupio było tak ją tu zostawić... Wychodzi na to, że nie może pójść po Hewę, bo skoro Inn jej w ogóle nie słucha, to może pomyśleć, że beżowo-szara ją zostawi na pastwę losu. Trzeba samej coś wymyślić. A poza tym nie chciało jej się nigdzie iść, już zanadto zmęczyła się przenoszeniem jej tutaj. Co ona jest, pomoc społeczna? - Inn? Inn, słyszysz mnie? - znów się ozwała, ponownie zwracając na nią wzrok. - Oddyyychaaaj głęboooko. Rozuuumiesz? Położyła się na brzuchu obok niej i nadal się w nią wgapiała, oczekując jakiejkowleik reakcji. RE: Akacja nad rzeką - Sheloth - 11-08-2013 Szedł jak taka nakręcana zabawka. Krok za krokiem, automatycznie, bez zastanowienia. Różnica jednak była podstawowa - nakręcane zabawki idą tak, bo nie potrafią myśleć, a co dopiero zdecydować się na zmianę kroku. Sheloth szedł tak z kolei dlatego, że we łbie kłębiło mu się zbyt wiele myśli by przejmować się czymś takim jak naturalny krok. Szedł więc jak robot. Cud, że pamiętał o zginaniu łap, bo jeszcze by sobie coś zrobił. Jak tu dotarł? Nie wiedział. Nie, żeby go to obchodziło. Nie, żeby cokolwiek go obchodziło. Nim zorientował się w czyją stronę się zbliża, było już za późno. Gdy przez splątany gąszcz rozmyślań i skarg na życie, walczących między sobą o uwagę w lwim łbie przedarła się informacja o znajomym zapachu, lew podszedł już znacznie za blisko. To myślenie nie było dla niego za dobre, skoro ciągle powodowało takie sytuacje. Trzeba będzie coś z tym zrobić. Tu pytanie - tylko jak niby miałby przestać myśleć? Poza tym - czy kiedy większość żywych istot na ziemi to i tak idioci, nie byłoby wręcz przestępstwem pozbawiać się umiejętności myślenia? Nieważne. To co istotne w całej tej paplaninie to to, że lew, nagle wyrwany z zamyślenia, podniósł łeb, rzucając zagubione spojrzenie dwóm lwicom nieopodal. Na jego szczęście ta lepiej mu znana była czymś wyjątkowo zaaferowana. Patrząc na to jak wgapia się w towarzyszkę, lew nie był już tak do końca pewny, czy jego sytuacja jest w stu procentach beznadziejna. Może jeszcze zdoła się wycofać...? RE: Akacja nad rzeką - Inn - 12-08-2013 Felija nie musiała być ekspertem, by stwierdzić, że jej słowa za nic nie dochodziły do Kremowej, która w końcu przestała się skręcać z bólu. Teraz jedynie wpatrywała się tępo w towarzyszkę, starając się zachować chociaż częściowo świadomość. Po dłuższym czasie mgliste spojrzenie lwicy nieco pojaśniało i Inn potrząsnęła silnie łbem, aby pozbyć się tego nieprzyjemnego uczucia otępienia. - Nic mi nie jest. - odpowiedziała w końcu słabym głosem i rzeczywiście najwyraźniej doszły do niej ostatnie słowa różnookiej, bo ,,poszkodowana'' zaczęła wolniej i głębiej oddychać, przymykając oczy. Wojowniczka rozejrzała się niepewnie dookoła, ze zdziwieniem stwierdzając, że przebywają właśnie nad rzeką. Ale od kiedy? - Jak my się tu... - zaczęła nieco pewniejszym głosem, jednak urwała w pół słowa. Zdawało jej się, że zauważyła kogoś jeszcze, i to całkiem niedaleko od nich. Szybko jednak uznała, że to przez jej stan ma jakieś zwidy i powróciła wzrokiem do rówieśniczki. Po dłuższej chwili zastanowienia nawet udało jej się dźwignąć, po czym nawet usiąść! RE: Akacja nad rzeką - Felija - 14-08-2013 - Hę? - Oto kolejna monosylaba wyrwała się z pyska beżowo-szarej. Może i jej rozmówczyni wykazywała tendencję do nagłego urywania zdań w połowie, Felka jednak nigdy nie miała sposobności dowiedzenia się o tym i stąd jej zdziwienie. Chciała omieść okolicę podejrzliwym spojrzeniem godnym zawodowego zwiadowcy, lecz jej uwaga zdążyła już skupić się na czymś innym. - O, siedzisz - oznajmiła z niemałym zaskoczeniem, by zaraz uśmiechnąć się do lwicy. - To już jesteś zdrowa, tak? W domyśle miało to znaczyć: 'mogę już iść?'. Przy kim innym zapewne uczyniłaby to bez pytania, co tylko wskazywało na to, jak wielkim szacunkiem i sympatią darzyła Lwioziemkę. Albo po prostu potrzebowała chwili na zastanowienie się, gdzie też właściwie miałaby się udać i, co chyba tym istotniejsze, w jakim celu. Zmarszczyła nos. Hej, coś tu... Czuć. Bublowate oczy nie pozwalały jej na rozpoznanie sylwetki nadchodzącego z naprzeciwka lwa. Na jej szczęście, czy też może nieszczęście, intuicja niezwłocznie postanowiła przejąć ich rolę: to Sheloth? Bo kto inny? Zastygła w bezruchu, patrząc prosto na niego swym niewiele widzącym spojrzeniem. RE: Akacja nad rzeką - Sheloth - 14-08-2013 Rozglądając się za dobrą wymówką by zawrócić, poczuł nagle na sobie czyjeś spojrzenie. Może lwica nie widziała najlepiej, jednak Sheloth poczuł się obserwowany, aż zaczęły go łapy mrowić. A że nie było trudno odgadnąć, kto się tak na niego gapi - westchnął pod nosem i z wyrazem mordy wskazującym jednoznacznie na rezygnację podszedł bliżej. Plan ucieczki padł, przecież pod czujnym spojrzeniem swojej niemalże ślepej obserwatorki nie mógłby obrócić się na pięcie i odejść. Już i tak miał świadomość, że zachowuje się dziwacznie. Co dziwniejsze jednak - z nieznanych mu powodów, Fel była chyba jedyną istotą na której opinii jeszcze choć trochę mu zależało. Oczywiście nie na tyle, by paść przed nią na pysk i błagać by wróciła. Co to, to nie. Tak głupi jeszcze nie był. Ale to nie przeszkadzało mu w żaden sposób w odczuwaniu obrzydliwej tęsknoty. Sheloth, idioto, to patologiczna relacja była! Co Ty się w ogóle za nią oglądasz, postawiłeś się, zmężniałeś, odszedłeś - i dobrze, na cholerę wracasz?! Żeby on to wiedział. Nie pozwalając kakofonii przeżywanych przez niego różnorakich emocji ukazać się na, jak zwykle zresztą, pozbawionym wyrazu pysku, zmrużył ślepia i kontynuował spacer brzegiem rzeki w kierunku obu samic. Tak jednak skupił się na wewnętrznym monologu, nieokazywaniu emocji i wszystkich innych czynnościach, że... nie zauważył korzenia mijanego drzewa. Potknął się, idiota. Nim zdążył cokolwiek zrobić, już stracił równowagę. Rozbryzgując krople wody na wszystkie strony (w tym na obie lwice), wpadł wprost w chłodny nurt rzeki. Oj, pewnie będzie się musiał z tego ostro tłumaczyć. RE: Akacja nad rzeką - Inn - 14-08-2013 Na stwierdzenie lwicy, Inn skinęła jedynie niemrawo łbem. - Nic mi nie będzie. - powtórzyła na jej kolejne słowa, podnosząc nieco łeb do góry, żeby utrzymać kontakt wzrokowy z rozmówczynią. Widząc dziwne zachowanie Fel potrząsnęła łbem, po czym sama zmarszczyła nos. A ta co? - Coś się stało? - zapytała już silniejszym głosem, nie odwracając jednak łba w stronę, w którą patrzyła różnooka. Bała się, że znowu ją powali na ziemię, a nie chciała wyjść na słabą przed Lwioziemką. Tym bardziej, że przecież dwukrotnie już zapewniała ją, że już dobrze się czuje. Dopiero, gdy została obryzgana wodą, jakoś oprzytomniała. Zerwała się na równe łapy, zwracając się przodem do tego, który był za to odpowiedzialny. - Ej! - krzyknęła z pełnym wyrzutu głosem, wtedy też rozpoznała granatowogrzywego. - Hej. - przywitała się więc, natychmiast przybierając normalny wyraz pyska, jakby kompletnie nic się nie stało, a widok lwa, który właśnie wpadł do rzeki był czymś jak najbardziej normalnym. Nieźle się zdziwiła na jego widok, toż wieki go nie było! - Dawno Cię tu nie było. - dodała jeszcze ciszej, nie wiedząc co powiedzieć, a głupio jej było nic więcej nie mówić. Najgorsze było to, że już nawet nie pamiętała jego imienia, ale z jej pamięcią, co się dziwić. RE: Akacja nad rzeką - Felija - 16-08-2013 - A! Woda! To odkrywcze stwierdzenie wydobyło się z pyska Felki, kiedy tylko zimne krople styknęły się z jej burą sierścią. W ogóle jej się nie podobało, że ktoś śmiał zachować się we właśnie taki sposób. Co prawda ostatnio Mako wrzucił ją do wody - wiecie, tak w całości - ale to był Mako! To zupełnie inna sprawa. A to był... - Sheloth - wyrzuciła z siebie, patrząc na lwa z czymś na kształt wyrzutu. Wcześniej odwróciła się w jego stronę, podobnie jak uczyniła to Inn. Mokre krople skapywały po sierści obu Lwioziemek, ale to właśnie Felka wyglądała na tę dalece bardziej zirytowaną. Niezmiernie ją też dziwiło, że ta druga wcale się nie przejęła zaistniałą sytuacją - ba, wydawała się wręcz ucieszona z obecności ciemnogrzywego! Istna paranoja! Spojrzała na lwicę, a potem znów na niego. Nie miała pojęcia, co powinna teraz czuć. Smutek? Złość? Wstyd? Obawę? W tym momencie było jej już wszystko jedno. Straciła dziecko, um, całą trójkę... Co w tym wszystkim znaczy jeden Sheloth? On jeszcze może ułożyć sobie życie od nowa, nie popełnił takiego ogromnego błędu jak Fel. Ona była skazana na wieczne zastanawianie się, czy jej dzieci żyją, czy też może zdążyły już opuścić ten okrutny świat. Czy może być coś gorszego? - Tak - odezwała się, komentując w ten sposób słowa koleżanki. Nie widziało jej się dodawanie czegokolwiek, bo w tym momencie myśli miała zajęte czymś zupełnie innym. RE: Akacja nad rzeką - Sheloth - 25-08-2013 Mokre lwie cielsko wyciągnęło się leniwie na brzeg, przy okazji obryzgując kolejną partią kropel obie zainteresowane. Powstrzymując odruchową chęć otrzepania się, samiec najpierw odszedł parę kroków w bok. Po pierwsze nie chciał nadużywać cierpliwości żadnej z obecnych, po drugie zaś (i ważniejsze), odwlekało to odrobinę nieuniknioną konfrontację. Niespiesznie podchodząc znów do tamtych, odrzucił ruchem łba ciężką od wody grzywkę, rzucając swemu otoczeniu i lwicom ostrożne spojrzenie. - Tak. No cześć. Przestępując z łapy na łapę, dryfował wzrokiem od pyska jednej do drugiej. Oczywiście w jedną stronę robił to jakby mniej chętnie i z większymi oporami. Felija wyglądała... dziwnie. Na nieobecną? Obojętną? Cóż, nie jego sprawa. Poza tym to wrażenie szybko zniknęło, może więc po prostu mu się zdawało. Zerknął zamiast tego na jej towarzyszkę. - Ty jesteś... Inn, prawda? Dobrze pamiętam? - rzucił w jej stronę. Nie był w stanie wykrzesać na mordzie uśmiechu, poprzestał więc na lekkim zainteresowaniu. Koniec końców widział ją wiele księżyców temu, kiedy życie nie przepuściło go jeszcze przez niszczarkę. Z tego co pamiętał, wydawała mu się wtedy interesująca. Wtedy jeszcze zdarzało się, że ktoś był interesujący, ciekawe czasy. - Przepraszam, tak swoją drogą - mruknął jeszcze, zerkając przy tym także na Fel. Przynajmniej zrobił sobie dobre wejście, tego nikt mu nie odmówi. RE: Akacja nad rzeką - Inn - 27-08-2013 Kremowa nieco niepewnie wodziła wzrokiem między Feliją a Shelothem. Z tego co pamiętała, to zawsze widziała ich razem, kiedy ich tylko nie spotkała. Skąd więc taka obojętność? Nie skojarzyła ni w ząb, że sama przecież zachowywałaby się zapewne podobnie, kiedy ponownie, po tych dwóch latach zobaczyłaby Lucasa, że już kiedyś marudziła Felce, że samce są fałszywe i nie chce mieć z nimi nic wspólnego. I też, że ta sama Felka była tego dnia tego samego zdania. Wszystko to kompletnie wyleciało jej z pamięci, a wtrącać się w cudze życie też nie chciała. Ponownie z zamyślenia wybudził ją Sheloth. - Tak, tak. - powiedziała, energicznie kiwając przy tym głową, po czym uśmiechnęła się lekko. Gdy ten zwrócił się do Felki, i ona zerknęła na nią, uderzając nieco nerwowo ogonem o ziemię. Może lepiej się stąd wycofać i dać im spokój, żeby mogli się swobodnie wygadać i w ogóle? RE: Akacja nad rzeką - Felija - 28-08-2013 - Spoko - odbąknęła i usiadła, łypiąc wzrokiem po obu rozmówcach. Niezłe towarzystwo, nie ma co. Rozmowa klei im się tak, że tylko pozazdrościć. Szkoda, że nie mogli tego nagrać i wysłać do jakiegoś radia, z pewnością zgarnęliby cały stos nagród za kreatywność. Felka powoli miała tego dość. Jak oni mogli doprowadzić do takiego poziomu bezpłciowości konwersacji? Trzeba coś z tym zrobić - już, teraz, natychmiast! - AAA, PALI SIĘ! - zakrzyknęła nagle, podrywając się na równe łapy. - O tam! Lwica przez dłuższą chwilę wpatrywała się w wyimaginowaną ognistą łunę. Tymczasem jedynym, co błyszczało w tym miejscu, były jej kolorowe, jak zawsze niezawodne ślepia. Niezbyt przemyślaną stroną felkowej koncepcji była kwestia panującej pogody. Mianowicie, zimne mokre krople spadały na lwią sierść i wszystko inne dookoła - tym razem nie za sprawą obecnego tu Shelotha. Beżowo-szara postanowiła zignorować ten drobny fakt, uznając, że jak już coś się zaczęło, to należy to skończyć. Dlatego niestrudzenie wbijała niewiele widzące, lecz wyrażające wielkie przejęcie spojrzenie w horyzont, za którym można było przyuważyć co najwyżej ciemniejące niebo i coraz gęstsze strugi deszczu. |