Król Lew PBF
Księżycowa Polana - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Księżycowa Polana (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=53)
+--- Wątek: Księżycowa Polana (/showthread.php?tid=99)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25


RE: Księżycowa Polana - Kigeni - 07-01-2016

Lemur przysłuchiwał się wypowiedzi Doradczyni. Jak zwykle, pięknie dobierała słowa, czyniąc je zarówno mądrymi jak i przystępnymi. On sam niewiele mógł powiedzieć o miłości. Znał ją bardziej z opowieści niż z doświadczenia. W opowieściach zawsze była rozczulająca i imponująca, ale jakoś nigdy nie ujrzał odzwierciedlenia tego w życiu rzeczywistym.
Kapłanka wydawała się zainteresowana ofertą Maevy, ale podchodziła do tego z widoczną rezerwą. Jednak celem ich wizyty było bardziej uświadomienie władz tego pobliskiego stada o istnieniu Doradczyni, która jest gotowa wesprzeć każdego radą i schronieniem. Nikt nie zmuszał do korzystania z jej nieodpłatnych usług. Jedynie informowali o takiej możliwości.
I coś w tym stylu Kigeni był gotów powiedzieć, ale wolał to zostawić Maevie. Wtykanie jego mało wartych słów w rozmowę dwóch tak wyniosłych istot po prostu nie przystawało.


RE: Księżycowa Polana - Maeva - 08-01-2016

Maeva uśmiechnęła się lekko, sama do siebie. Miłość, ach miłość. I w jej życiu pojawił się raz pewien samiec, co zawrócił jej w głowie. Niestety, ich drogi się rozeszły, a srebrna już nigdy nie doświadczyła podobnego uczucia. Wtedy też wiele nauczyła się o miłości - wcześniej temat ten był jej nieznany. Nie rozumiała kiedy ktoś mówił o całym świecie zawartym w jednym osobniku, o tym jak nawet zwykłe lenienie się może być na swój sposób magiczne. Wtedy to pojęła. Było to jednak lata temu i doradczyni była pewna, że lwa tego już nigdy nie będzie jej dane spotkać. A o uczuciu zapomniała, niechętnie wracając wspomnieniami do tamtych czasów.
- Celem tej wizyty była i jest prezentacja. Chcieliśmy by twoje stado wiedziało o naszym istnieniu i o tym, że zawsze znajdą u nas pomoc, bez względu na jej rodzaj. - wytłumaczyła, choć było to po części zbędne. - Cieszę się, że moja obecność jest ci znana, a także to, że bierzesz me doradztwo pod uwagę. Mój Baobab znajduje się w Ognistym Lesie. Kigeni jest moim zaufanym asystentem a także przyjacielem, więc w razie mojej nieobecności możesz mu zaufać. Przekaże mi wiadomość, a ja zjawię się gdy tylko będę miała czas. Nie będziemy zabierać ci więcej cennego czasu, Kapłanko. Mam nadzieję, że się wkrótce zobaczymy.
To mówiąc kiwnęła jej pyskiem na pożegnanie. Wolnym krokiem ruszyła w stronę Baobabu, a kiedy znaleźli się kawałek od białogrzywej Maeva spojrzała na lemura.
- Wskakujesz? - zapytała z uśmiechem. - Zasłużyłeś.
Bez względu na decyzję jej kompana szła ku Baobabowi.
z.t


RE: Księżycowa Polana - Geren - 08-01-2016

Dzisiejszego dnia rozpierała go energia. Cóż, niby żaden wyjątek, w końcu zachowywał się tak niemal cały czas. Gdyby ta energia nie zaprowadziła go na teren wypełniony lwami.
Przeskakując gąszcze traw próbował wychwycić coś wzrokiem. Był całkiem spostrzegawczy, to można mu zarzucić. Chwilę później zarejestrował białe futro, wyróżniające się z tłumu innych. Miała jasne włosy, spięte w warkocza. Wiedział, że to samica.
Zbliżył się nieco obserwując całą tą sytuacje. W jego głowie pojawiały się najróżniejsze myśli: te czarne jak i promieniujące szczęściem. Co jeśli oni go zauważą? Co jeśli przybiegną, złapią go i zabiją? Czy będzie cierpiał jak inne zwierzęta kończące w paszczach potężnych lwów? Jakie szanse miałby taki serwal, mały i słaby? Mały w porównaniu z lwem! Bo przecież potrafił zadać obrażenia.
Nie mógł poddać się bez walki. Przekręcił tylko głowę w bok zauważając unoszący się w powietrzu kłębek zeschniętej trawy. Obnażył białe kły rzucając się na swoją zdobycz. Wyobraził sobie, że rozrywa gardło wroga. Że jest silnym wojownikiem, należącym do czyjegoś stada, posiadającego rodzinę.
Szybko odgonił mieszane myśli – i smutne, i radosne jednocześnie. Przecież nie mógł rozwodzić się nad czymś takim w otoczeniu lwów – kto wie, byli jego wrogami? A może przyjaciółmi? Sam nie wiedział jak ich traktować. Czy może podejść bliżej… Białe futro z pewnością go nie odstraszało – jednak umaszczona w ten sposób lwica wyglądała dostojnie i dumnie. Przez jego głowę przeleciała myśl, że była przywódcą swojego stada. Że potrafiła ich poprawdzić…
Podszedł nieco bliżej, odważniej.


RE: Księżycowa Polana - Inés - 08-01-2016

Kapłanka pożegnała lwicę i lemura skinieniem łba. Nie wydawało jej się, by miała prędko skorzystać z ich usług, ale kto wie...? Nieznane są koleje losu.
Machnęła ogonem, rzucając Malarze pytające spojrzenie. Idą, nie idą? Już miała ruszyć ku łące, na której spodziewała się napotkać tę, której szukała, lecz niespodziewanie coś odwróciło jej uwagę.
Jakiś drobny drapieżnik przemierzał roślinny gąszcz. Błękitnooka dostrzegła go niemal w całej okazałości, gdy ten usiłował upolować... Trawę? Wyglądał na serwala, nieco większego, a więc pewnie starszego do Samiyi, w dodatku o zupełnie innym ubarwieniu, ale tak, niewątpliwie był to serwal. Usiadła.
Jasnowłosa spostrzegła się, że i on ją obserwuje. Uśmiechnęła się więc lekko, jak to miała w zwyczaju.
- Niech ci Księżyc świeci, nieznajomy - odezwała się, nachylając łeb, by mieć lepszy widok na przybysza. - Jestem Inés, Kapłanka Księżyca - przedstawiła się od razu, bo zawsze lepiej wiedzieć, z kim ma się do czynienia. - Cóż cię tu sprowadza?
Nie miała dobrego doświadczenia z samcami-serwalami odwiedzającymi jej tereny, ale nie zamierzała mierzyć wszystkich jedną miarą; ten tutaj miał u niej czystą kartę.


RE: Księżycowa Polana - Kigeni - 09-01-2016

Lemur potakiwał każdemu słowu Doradczyni i był dumny z siebie ze świadomością, że w zasadzie powiedziałby dokładnie to samo, gdyby został tu wysłany sam. Rozpromienił się, gdy Maeva wspomniała o nim jako "zaufanym asystencie i przyjacielu". Z uśmiechem ukłonił się na potwierdzenie, że wykona swoje obowiązki. Rozmowa szybko dobiegła końca, więc ukłonił się ponownie.
- To był zaszczyt. - Rzekł i oddalił się razem z Maevą, nie oglądając się.
Był podekscytowany, jak nigdy. To było spotkanie jak z legendy. A on w tym uczestniczył. W dodatku miał świadomość, że dopiero początek jego kariery na tych ziemiach.
Nie spodziewał się, że Maeva ponownie złoży propozycję podwózki, bo przeszli już kawałek pieszo. No tak, nie wypadało przy Kapłance. Ale to tylko utwierdziło go w przekonaniu, że coś takiego im po prostu nie przystoi.
- Dziękuję, ale tym razem pokonam drogę na własnych drogach. - Odpowiedział grzecznie, ale zarazem stanowczo. Ze sterczącym dumnie ogonem truchtał u boku lwicy, aż opuścili teren wyznawców Księżyca.

/zt


RE: Księżycowa Polana - Geren - 09-01-2016

Zauważyła go. Schylił się nieco spoglądając na jej białe futro, dość niespotykane zresztą. Poczuł dziwną chęć podejścia do nieznajomej, przywitania się i krótkiej rozmowy. Uśmiech, który posłała w jego stronę z pewnością nie świadczył o dzikiej naturze lwicy. Może to nie był taki zly pomysł?
Postawił łapę do przodu. Zaraz potem kolejną… Ona siedziała. Cóż, w razie czego miałby szanse na ucieczkę. W końcu odwzajemnił uśmiech, nieco niepewnie, nie wiedząc, czy może podejść i odezwać się słowem.
Niech ci Księżyc świeci, nieznajomy – kojarzyło mu się to z pewnym stadem. Słyszał o nich… Religia… Kochali księżyc. Sam ich wygląd sprawiał wrażenie ich miłośników. Cóż, wiele razy spotkał lwa, który nosił różne ozdoby, ale nie sądził aby był on jakimś fanatykiem.
Kapłanka Księżyca? Rozwarł usta również przysiadając. Skąd w nim tyle zaufania? Odwagi?
- Jestem Geren – przedstawił się uchylając łeb. – Właśnie przemierzałem teren, tak o, bo nie lubię trwać w jednym miejscu. Czasem trzeba zmienić swoje położenie… – westchnął przypominając sobie odchodzącego ojca. Kiedy wrócił, nie było go. No cóż… To nie był czas na rozmyślanie o swoich problemach z przeszłości. – To tereny twojego… stada? – zapytał z lekką niepewnością wyczuwalna w jego głosie. Słowo stado było, wedługc niego, dziwne.


RE: Księżycowa Polana - Inés - 09-01-2016

Pokiwała łbem na jego wypowiedź. Nie dziwiło jej to - zdecydowana większość serwali to samotnicy, niewiele było wyjątków takich jak ich Samiya. Jednak większość z nich nie zapuszczała się na terytoria lwów... Chyba że Gerena przyciągnął tu właśnie zapach wspomnianej serwalki? Choć wtedy zapewne najpierw natrafiłby na tamtą, a nie na Jasnowłosą.
Nieco ją bawiła jego niepewność. Inés nie zwykła polować na inne koty, wydawało jej się to... Niewłaściwe. Podobnie jak nie zamierzała atakować czy przepędzać każdej spotkanej osoby tylko dlatego, że ta śmie oddychać w jej obecności.
- Tak, przewodzę Stadu Srebrnego Księżyca, a to jeden z jego terenów - potwierdziła jego słowa. - Moje stado nie jest jednak zwykłym stadem. Należą do niego nie tylko lwy, ale każdy, kto jest w stanie udowodnić swoją wartość, bez względu na gatunek.
Kapłanka nie chciała, by przybysz przestraszył się przebywania na ziemiach wielkich kotów, dlatego wolała doprecyzować, czym jest jej grupa.
- Czyli rozumiem, że trafiłeś tu przypadkiem?


RE: Księżycowa Polana - Geren - 09-01-2016

Stado Srebrnego Księżyca. Znajoma nazwa, rzucająca się w… uszy. No tak. Brzmiała dostojnie, ładnie i raczej pasowała do ich Kapłanki. Sam jej głos brzmiał spokojnie, wydawała się być melancholijna i opanowująca swój gniew. Cóż, może dlatego, że Geren uspokoił się chociaż na chwilę? Miał trzy lata, a przy przywódcy należało pokazać jakikolwiek szacunek.
Po usłyszeniu jej pierwszym słów zaczął je szybko przetwarzać. Moje stado nie jest zwyczajnym stadem…. Z pewnością je szanowała, była dumna z swoich podopiecznych, gotowa do poświęceń. Być może uważała ich za lepszych od innych, jak większość lwów.
Jednak najbardziej zaciekawiła go ostatnia część wypowiadanego zdania. Należą do niego nie tylko lwy…. Czyli taki zwyczajny serwal mógłby tam być? Mógłby pomagać i być częścią czyjegoś stada? Nie być samotnikiem? Wizja posiadania rodziny była bardzo kusząca.
W każdym razie… To krótkie wyjaśnienie nieco go uspokoiło. Cóż, przynajmniej nie był zagrożony. Przy bliżśzyms potkaniu, biała lwica nie wydawała się być tą z kręgu zabójczych kotów.
- Przypadkiem, zgadza się – odpowiedział. – Kiedyś trafiłem na teren stada lwów, niezbyt dużego, ale agresywnego. Przez dłuższy czas mnie gonili, stąd moje początkowe przerażenie.


RE: Księżycowa Polana - Inés - 09-01-2016

Kapłanka nie bardzo rozumiała, dlaczego lwy miałyby się uwziąć na serwala, lecz nie zamierzała drążyć tego tematu. Domyślała się, że nie byłby on zbyt przyjemny dla rozmówcy.
- Agresja nigdy nie prowadzi do dobrego. Niestety, nie wszystkie lwy potrafią nad sobą zapanować. Dobrze, że udało ci się uciec - stwierdziła przyjąwszy poważny wyraz pyska.
Można było się spostrzec, że biała nie zawsze patrzyła prosto w oczy Gerena, a czasem wędrowała wzrokiem tu i tam, jakby starając się dojrzeć coś poza tym, co widać na pierwszy rzut oka. Jednak gdy mówiła, to starała się utrzymywać kontakt wzrokowy.
- Wędrujesz bez celu, czy może poszukujesz czegoś konkretnego? - dopytała jeszcze, bo to była jedna z rzeczy, które rzeczywiście ją interesowały w nowo poznawanych osobach.
Przysunęła ogon do łap i lekko potrząsnęła łbem, próbując w ten sposób odgarnąć opadającą jej na oko grzywkę.


RE: Księżycowa Polana - Geren - 11-01-2016

- Nie lubią, gdy ktoś przebywa na ich terenie. Wątpię, aby chciały mnie zjeść, myślę, że goniły mnie abym stamtąd poszedł – przechylił głowę w bok przysiadając i dokładnie obserwując białą lwicę. Była potężna. Świetnie zarysowane mięśnie i wielkie łapy. Prawdziwy przywódca stada.
I ona go obserwowała. Chciała go zjeść, przecząc swoim ostatnim zdaniom? A może tylko oceniała jego szanse na przetrwanie w starciu z silnymi lwami? Cóż, mimo niepozornej postury na Lwiej Ziemi przeżył aż trzy lata. Trzy długie lata, pełne niebezpieczeństw otaczających go każdego dnia. Uciekł wielu lwom, przetrwał bez pożywienia i rodziny. Mimo najgorszych warunków, radził sobie niemalże znakomicie.
- Moi rodzice spoglądają na mnie z nieba – powiedział dając do zrozumienia, że są martwi. – Straciłem też opiekuna. Od tamtej pory wędrowałem sam szukając… czegokolwiek. Kogokolwiek. Chciałem należeć do jakiegokolwiek stada, mieć rodzinę. To mój cel


RE: Księżycowa Polana - Inés - 12-01-2016

Należało przyznać, że Ines w pewnym stopniu rozumiała swoich pobratymców. Ona również reagowała alergicznie na obcych na swoim terenie, choć tyczyło się to raczej dużych kotów, bo te mogły okazać się groźne dla niej i pozostałych członków stada. Trudno by było odczuwać zagrożenie ze strony serwala...
Niespokojnie zamachała końcówką ogona na uwagę Gerena o rodzicach. Jasnowłosa mogłaby powiedzieć to samo (choć nie była pewna co do ojca), więc doskonale go rozumiała.
Lwica zapatrzyła się w bezchmurne niebo. Gdyby nie to, że stała w cieniu, zapewne trudno byłoby jej wytrzymać w tym ukropie. Długie rozpuszczone włosy nijak nie ułatwiały jej sprawy.
- Myślę, że mógłbyś odnaleźć się wśród Srebrnych - uznała, przeniósłszy zadumane spojrzenie na zielonookiego. - Oczywiście, o ile byś chciał i przekonał mnie, że mógłbyś coś wnieść do stada.
Uśmiechnęła się lekko, jakby zachęcająco.


RE: Księżycowa Polana - Shaka - 20-01-2016

Nie musiał iść daleko, aby natknąć się na Ines. Księżycowa Polana była pierwszym miejscem na jego liście. Wiedział, że Białowłosa często przebywała w tym miejscu. Może to dlatego, że tak dobrze widać stąd Księżyc?
Shaka powiadomił Vincenta, że Białowłosa to Kapłanka Ines, kiedy byli jeszcze dosyć daleko. Po tym wyraźnie przyspieszył kroku. Mimo, że był niesamowicie zmęczony, nie mógł się doczekać, aż ją zobaczy. W końcu przebył razem z Serret dzisiaj cały szmat drogi, a to wszystko po swoim własnym patrolem. A do tego od tamtej pory nie pozwolił sobie ani na chwilę odpoczynku.
- Witaj, Najwyższa Kapłanko. - pozdrowił ją, kiedy już podeszli do niej i serwala.
- Przybyłem tutaj wraz z Vincentem. Jest on znachorem i prosi o możliwość kilku dni odpoczynku. Zezwoliłem mu na to, jednak chcielibyśmy znać jeszcze Twoje, o Kapłanko zdanie w tej kwestii. - nakreślił jej sytuację, a na jego pysku pojawił się lekki uśmiech. To było wszystko, na co było go stać. Był naprawdę niesamowicie zmęczony i mimo, że próbował to usilnie ukryć, niespecjalnie mu to wychodziło i widać to było gołym okiem.
Po pewnym czasie przeniósł swój wzrok na serwala.
- Bądź i ty pozdrowiony. Ja jestem Shaka, mistyk i strażnik Srebrnego Księżyca. - przedstawił się zielonookiemu.


RE: Księżycowa Polana - Anubis - 21-01-2016

A on szukał albo brata, albo kapłanki. Gdzie tak jak z tym pierwszym już od dłuższego czasu nie rozmawiał, tak z Ines chyba nie dokończył rozmowy i ostatnim razem zapomniał, że miał jej o czymś przypomnieć.
- Witajcie. - Rzucił do wszystkich obecnych tutaj i choć skinął wpierw łbem kapłance to skierował się wpierw do swojego brata.
- Cześć Shaka, jak to się stało, że już w ogóle przy kolejnych naszych spotkaniach nie dostrzegam tego jak bardzo urosłeś? Czyżbym aż tak już się zestarzał? - powiedział do białogrzywego uśmiechając się lekko do niego.
- Ines... Kapłanko - powiedział poprawiając się szybko. Co prawda wyglądało raczej na to, że tutaj są sami swoi, ale postanowił zwracać się do niej w taki sposób tylko na osobność. Nie chcąc by jej autorytet kapłanki był przez niego zmniejszany.
- Podczas naszego ostatniego spotkania zapomniałem ci przypomnieć, że miałaś chyba mi wybrać nowy totem, czyż nie? - Powiedział kierując teraz na nią czerwone ślepia i uśmiechając się do swoich myśli wspominając ich ostatnie spotkanie.
Następnie zerknął na jakiegoś malca, a nie. To jednak serwal, a nie lwiątko.
- Cześć - rzucił jedynie, ale nie miał zbytnio powodu by zawiesić na nim wzrok skoro przed sobą miał brata i Ines.


RE: Księżycowa Polana - Inés - 24-01-2016

Załóżmy, że Geren się cofnął do jakichś zarośli, a potem zniknął wśród nich.

Uwagę Kapłanki odwrócił zmierzający w jej stronę białogrzywy samiec. Bardziej intrygujące było jednak to, kim jest jego towarzysz. Ines widziała go po raz pierwszy, a zapach też nie przywodził jej na myśl nikogo znajomego. Podniosła się z miejsca.
- Witaj, szanowny Mistyku - odparła równie poważnym tonem, bo sprawa, z którą do niej przybywał, wydawała się jej należeć do kategorii tych istotnych. - I ty, Vincencie, również witaj.
Jej mina nie wskazywała na żadne większe emocje; co najwyżej pewna podejrzliwość połyskiwała w błękitnych ślepiach.
- Czy pochodzisz z północy? - Wwierciła się w ciemnogrzywego niespokojnym spojrzeniem.
Za dużo obcych nawiedzało jej ziemie ostatnimi czasy. Nie podobało jej się to, ale jeśli ten tutaj nie miał złych zamiarów, to nie miała podstaw, by zniechęcać go do swego stada... Nigdy nie wiadomo, kiedy mogłaby potrzebować pomocy znachora. Jeden medyk w stadzie to większe zabezpieczenie niż brak medyków, ale nadal niewystarczające.
A oto i rzeczony medyk w pełnej, całkiem postawnej krasie. Lwica skinęła mu łbem i... Odwróciła wzrok, jakby nieco speszona. Zamiotła ziemię łapą. Pamiętała ich ostatnią rozmowę, ale zdecydowanie nie chciała do niej wracać przy Shace i obcych, a trudno było przewidzieć, co szkarłatnookiemu przyszłoby do głowy.
O Gerenie właściwie zapomniała.
Podniosła łapę, szybkim ruchem otrzepała ją z ziemi i odgarnęła grzywkę, by móc zawiesić czujne wejrzenie na lwie.
- Tak. Masz rację. Totem - mruknęła, po czym odchrząknęła i zerknęła na Mistyka. - Kifaru, a może ty, jako mistyk i, przede wszystkim, jako brat, miałbyś jakąś propozycję?
Nie czekając na odpowiedź, przybliżyła się do medyka i powoli przeszła obok niego, by za ten czas przyjrzeć mu się z niebywałą dokładnością, a następnie wrócić tam, gdzie była wcześniej.
- Może bawół? - zastanawiała się na głos, wolno machając ogonem.


RE: Księżycowa Polana - Anubis - 24-01-2016

Wiedział o tym, że dla białej bardzo ważny był dobry wizerunek, więc nawet do łba nie przyszło mu zrobić coś głupiego, ani też wspominać przy całym tym towarzystwie ich ostatnie spotkanie. A temat totemu był tutaj najodpowiedniejszym tematem do rozmowy z Ines.
Przyglądał się jej kiedy to go obchodziła patrząc się na niego i badając jego sylwetkę. Uśmiechnął się mimowolnie starając się wyłapać i skrzyżować się z nią spojrzeniami, ale nie udało mu się to. Najwidoczniej bardzo się starała tego unikać.
- Choć wiem skąd ten pomysł, to brzmi mi to jak jakaś obelga - odpowiedział wielce krytycznym tonem uśmiechając się przez co ukazał swoje zębiska.