Baobab u stóp Złotej Skały - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49) +--- Dział: Złota Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=50) +--- Wątek: Baobab u stóp Złotej Skały (/showthread.php?tid=70) |
RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Mistrz Gry - 22-12-2013 'Zabawa' białej nie pozostała bez wpływu na obie uczestniczki walki. Obrażenia, jakie te zadały sobie nawzajem przez ten krótki czas nie były dotkliwe, a jednak sprawiły, że krew zaczęła cieknąć z pogryzionych łap obu samic. Bezoka mogła też odczuć ból z powodu bardziej poważnych ran zadanych przez Alsu. Penumbra: - 10 punktów życia Serret: - 5 punktów życia RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Alsu - 22-12-2013 Alsu wylądował na ziemi, o mały włos nie przyciskając łapą końcówki ogona ślepej. Po raz drugi w tym dniu poczuł się zdezorientowany jej zachowaniem. Stał naprzeciw niej, z wciąż nastroszoną sierścią, a uśmiech białego pyszczka tylko podniecił w nim płomień niechęci do tego stworzenia. A więc dla niej to zabawa? Walka jest zabawą? Alsu wychowany przez życie wiele razy musiał stawać do walki, ale nigdy nie pojmował tej czynności jako zabawy, raczej jako konieczność przetrwania. A tu pojawia się kocica, która ową konieczność traktuje w tak blachy sposób. W toku swoich rozmyślań Alsu dosłyszał słowa karakalki, które stopniowo zamieniały się w jego uszach w mieszaninę wrogości i złości, a potem przeobraziły się w istny szum. Nie liczyło się już znaczenie tych słów, bo brązowogrzywy dokładnie wiedział, co wyrażają. Wpatrywał się w białą spojrzeniem, które nie wróżyło nic dobrego. Wystarczyłby jeszcze tylko jakiś mały, minimalny gest z jej strony, a młodziak rzuci się na nią dając upust swojemu wzburzonemu wnętrzu. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Penumbra - 22-12-2013 Zastrzygła białym uchem, zupełnie nie rozumiejąc skąd w małej była taka złość, taki gniew... Od podrostka również bił. Oboje byli zdenerwowani. Dlaczego? Cóż się stało? Zmarszczyła czoło, analizując cały przebieg walki w poszukiwaniu tego "czegoś". Nie. Nie było nic takiego. Wszystko było jak najbardziej dobrze. Poza jednym, małym szczegółem. Klucz. Poruszyła ogonem po ziemi, po czym najzwyczajniej w świecie się na niej położyła, dając do zrozumienia, że nigdzie się stąd nie ruszy. Dopóki nie odzyska swego wisiorka. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Alsu - 22-12-2013 Alsu nie rozumiał, co to wszystko miało znaczyć. Najpierw uśmiech, teraz zupełna ignorancja wszelkich oznak niechęci ku niej skierowanych. Jakby nie wiedziała, o co chodzi. Dla tego młodziaka z nadszarpanymi nerwami tego było już za wiele. Nie słyszała, że ma odejść? Czy może słowa Serret odebrała jako kolejny punkt zabawy? Już dawno zapomniał o wisiorku zerwanym przez Ariusza. I samo czarne lwiątko umknęło gdzieś z jego świadomości. Dla niego liczyło się teraz tylko jedno. Być może natura Alsu była zbyt porywista. Być może to te wszystkie rany zadane w przeszłości odbiły się na jego psychice, nie chcąc się zagoić, pozostawiając ślad na całe życie. Może to coś, co powodowało nim do ataku, tkwiło nie w nim, ale w tej ślepej kotce. Cokolwiek to było, skutecznie podburzyło półślepego, przekraczając jego wewnętrzną granicę wytrzymałości. To był moment. W jednej chwili podrostek skoczył ku tej dziwacznej istocie, zatapiając pazury w jej ciele, wydając z siebie złowrogi pomruk, syk. Kolejne strugi krwi na białej sierści. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Penumbra - 22-12-2013 Może i wydawało się, że biała wszystko ignoruje i po prostu siedzi gdzieś w ciemnej pustce swego umysłu, jednak mimo wszystko czuwała. Czuwała i czekała na to co miało się zdarzyć. Jej uszy stały uniesione czujnie, wyczekując ruchu ze strony kotów. Ale nie takiego ruchu oczekiwała. Podrostek zerwał się, ruszając na nią. Szybko reagując, podniosła się, odskakując od Alsu, odbiegając nieco dalej, barwiąc ziemię na uroczy szkarłat. Zabawmy się w berka~ -Daaaj! - syknęła, a w jej tonie dosłyszeć się można było błagalnej nuty. Całość zaś bardziej przypominała nawoływanie jakiegoś ptaka, niżeli słowo RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Alsu - 22-12-2013 Alsu pogonił za białą. Albo stąd odejdzie, albo nie spocznie na ziemi bez kolejnych ran. Zamachnął się łapą nad jej pyskiem, wydając z siebie kolejne prychnięcie. Potem drugą, celując w podgardle. - Odejdź stąd, nie słyszałaś? - Syknął, szykując się do kolejnego ataku, przerzedzając pazurami powietrze przy czarnych ślepiach RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Serret - 23-12-2013 Serret obawiała się, że zareagowała zbyt gwałtownie, jej wypowiedź mogła zabrzmieć zbyt ostro, że trochę przesadziła w swej stanowczości... Jednak zostawszy świadkiem rozgrywającej się właśnie sceny, zdała sobie sprawę, że TO dopiero można by określić jako przesadę. W pewnym stopniu zaimponowało jej to, że Alsu tak poważnie potraktował żądania karakalki, która, pomimo niewielkich rozmiarów, ośmieliła się stawiać warunki białej. Najwyraźniej wziął sobie do serca powinność obrony terenów stada... Lub po prostu targała nim złość na tę jedną z najbezczelniejszych istot na świecie. Czarnoucha, choć zwykle obce jej był podobne uczucia, tym razem była w stanie doskonale zrozumieć jednookiego. Ponowne powzięcie walki było ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę, ale w tej chwili nie było innego wyjścia. Zasady trzeba respektować, a skoro obca nie ma zamiaru tego robić, to trzeba jej to wyperswadować w ten mniej pokojowy sposób. Brązowa bezzwłocznie zerwała się z miejsca, by w kilku szybkich susach dopaść do pozostałej dwójki. Stanęła za bezoką, przyjmując pozycję gotowości do ataku. Nachyliła łeb, wystawiła pazury, a w ogon wykonywał niespokojne ruchy na boki. A niech tylko tamta spróbuje podnieść łapę na nią lub Alsu! RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Penumbra - 23-12-2013 Z głębi jej gardła wydobył się ciszy warkot, bardziej przypominający mimo wszystko bulgot. Ale nie marszczyła nosa, czy nie ściągała uszu. Nie. Była to bardziej oznaka niezadowolenia z takiego faktu, niżeli złości. Bo jakby nie patrzeć, biała nie miała w sobie ani odrobiny złości. Ani żadnej innej emocji. Była pustą lalką, marionetką. -Pójdę, ale oddaj. - mruknęła, kładąc się na ziemi, chowając pysk w łapach, ogonem machając na boki w zdenerwowaniu. A co jeśli jej nie oddadzą...? RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Alsu - 26-12-2013 Znowu lekka dezorientacja. Potem błysk w pamięci, czarny kociak uciekający ze sznurkiem zwisającym z pyszczka. A na końcu sznurka klucz. Po cóż on go jej zrywał? Alsu prychnął rozłoszczony. Mały zwiał i niewiadomo, gdzie się teraz podziewa. Spojrzał na Serret. Co ona na to? – Niewiadomo czy odzyskasz swój wisiorek. Trzeba było nie zaczynać – warknął, wciąż wyszczerzając kły. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Penumbra - 27-12-2013 Dziwactwa i dezorientacji część dalsza zatem. Biała samica wstała, prostując uszy, dając krok w stronę Alsu, poczynając się w niego wpatrywać tymi swoimi wielkimi, czarnymi, pustymi oczodołami, z których bezustannie sączyła się ropa. Tej zaś towarzyszył obrzydliwy fetor. I tak stała w ciszy, nieruchomo, nim cokolwiek powiedziała. -Co zaczynać...? - zapytała beznamiętnie, cofając się w poprzednie miejsce, siadając na ziemi. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Serret - 27-12-2013 Serret bezzwłocznie ruszyła za białą, kiedy tylko tamta podeszła do Alsu. Tamten wcześniej ją obronił, więc, w razie czego, karakalka nie może pozostać mu dłużna. A poza tym on, w przeciwieństwie do bezokiej, jest 'swój'. - Ariusz na pewno zaraz tu przyjdzie - oświadczyła stanowczo, bo przecież wierzyła w szlachetne idee swojego podopiecznego. - Ale nie wiem, czy będzie miał przy sobie klucz. Mógł go zgubić... Pytanie, które obca skierowała do lwa, było co najmniej dziwne, jak zresztą każda inna sprawa jej dotycząca. Wojowniczka zmarszczyła brwi, zająwszy miejsce obok Alsu. - Jak to czego? Ataku! Przecież tak się nie robi. Kiedy atakujesz bez powodu, jest to działanie nieprzewidziane, więc i skutki mogą takie być. Widzisz, moja droga, takie są odwieczne prawa natury: wszystko wraca, prędzej czy później. Za dobro ostatecznie zawsze otrzymamy dobro, za zło zło, a za zaskoczenie zaskoczenie - wyjaśniła powoli, szczerze pragnąc wierzyć, że któregokolwiek z jej słów dotrą do świadomości tej tutaj. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Uzoefu - 29-12-2013 //ja tu cały czas jestem heh #yolo - Omph. O... Od...Oddajcie go. - niewyraźny głos, przypominający zagłuszone miauknięcie przeraźliwie chorego kociątka rozbrzmiał od strony cienia baobabu. Ponadto, obecny tu Alsu miał zaszczyt, bądź zwykłą okazję usłyszeć jego charakterystycznie bolesne brzmienie już wcześniej, nim biała lwica spłoszona obcą samotniczką ruszyła w drogę na szczyt. Uzoefu, zbyt strapiona i zachowaniem Mino, i własną zuchwałością, wszak po raz pierwszy od niezliczonej liczby księżycy dane było jej przemówić ku obcemu lwu mimo gorączkowo walącego serca i zeszklonych trwogą oczu, pragnęła za wszelką cenę pomknąć w ślad ciężarnej, lecz ona zaś mogła odebrać ten gest dwuznacznie. Wtargnięcie na bliski sobie (gdyż godny zaufania) szczyt Złotej Skały, a w dodatku tajemnicze udeptywanie kroków? Opuściwszy uszy, włóczęga nie chciała dalszych konfrontacji, zwinnie ominąwszy pień majestatycznego drzewa - i tyle ją widzieli. Dużo czasu zmarnowała na nerwowym truchtaniu żółtych łap o wiecznie wysuniętych, pokaźnych pazurach, nim wykonała pełne okrążenie, namierzając tylko kilka potencjalnych dróg wspinaczkowych w kierunku obranego miejsca głównie widokowego, nie mając pojęcia o ów prawdziwym znaczeniu szczytu. Ponurym trafem losu znów trafiła tutaj, z oddali rozpoznając baobab - co jak co, ale rekompensatę utraconego smaku, płynnej mowy i części węchu mogła sączyć obficie za sprawą orlego spojrzenia czy niebywałej gibkości wytrenowanych ciężko mięśni, potrzebujących ciut więcej odżywczego pokarmu. Zawróciłaby, wybierając w miarę najbardziej skryty szlak, gdyby nie nagłe, sporadyczne odgłosy zażartej bitwy, toteż pchana gorzką ciekawością wysunęła zmasakrowany pysk zakryty liściastą maską, mimowolnie jeżąc sierść wzdłuż kręgosłupa przerażonym gestem. Nie miała pojęcia, o co walczą. Postać mniejszej kotowatej także nie wzbudzała weń strachu lub tym bardziej, obrzydzenia. Smak ropy okalającej każdą, wrażliwą oraz równie głęboką ranę pamiętać będzie przecież po kres własnych dni, gdy puls bólu przemierzał łaty wyszarpanej żywcem skóry. Przymrużyła powieki, nie chcąc ujawnić swej obecności, jedynie lustrować chłodno losy potyczki. Wtem doszło do decydującego aktu - zerwania naszyjnika. Penumbra błagalnym tonem chciała odzyskać cacuszko, co jednooki skutecznie czynił bezowocnym. Późniejszy sus wykonała błyskawicznie, przybierając postawę niemal łowiecką, acz łeb spuszczając smętną świadomością bycia WIDZIANYM przez WSZYSTKICH. Falę gorąca wówczas potęgowały nie tylko promienie górującego słońca, acz traumatyczny wstyd. Przełknęła nerwowo ślinę, choć znaczna jej część wsiąkała w okrycie mordki, przez co wymagało one żmudnego wymieniania co parę dni, by myślami napomknąć czarną powierzchnię klucza. - J...Jesst dla niej wwa-żżny... - sapnęła, paranoicznym gestem przyciskając maskę kończyną do pieczołowicie zakrytych blizn, ze zwężonymi źrenicami. Uzoefu doskonale wiedziała, jaką moc może skrywać byle "ozdóbka". Cenny artefakt, przywiązanie, wspomnienia lub cały życiodajny pokład, jak to było w jej przypadku. Odebrania czegoś tak z pozoru błahego nie zniosłaby, przypłaciwszy nawet życiem, więc na litość wszystkich bożków, własność niechaj zostanie zwrócona! RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Alsu - 29-12-2013 //Długo nie pisałaś żadnych postów Uzoefu... .-.// Alsu przyłączył się w myślach do wypowiedzi Serret, ale coś innego przykuło jego uwagę. Owa lwica, która jakiś czas temu gdzieś się zapodziała, nagle wyrosła jakby spod ziemi, wtrącając swój zielony pysk do sprawy zaginionego klucza ślepej kotki. Młodziak przyjrzał się okaleczonemu ciału, a jego spojrzenie przy tym znacznie złagodniało, zatrzymując się na zielonych oczach. Nie odczuł potrzeby wyjaśniania właścicielce tych oczu całej sytuacji i tego, że nikt z tu obecnych wisiorka nie posiada. Po prostu wpatrywał się w Uzoefu wzrokiem, którym "zaszczycał" tylko nielicznych, wybranych. Uzoefu była jednym z nich. Kimś, przy kim ten półślepy lew mógłby nareszcie poczuć się "u siebie". RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Nkiruma - 03-01-2014 Minęło, niestety, za dużo czasu, nim Ariusz dotarł do Groty, Nkiruma z tejże Groty wyszedł i przybył pod Baobab - za dużo, by był jeszcze świadkiem całej sytuacji powodującej przestrach w jego podopiecznym. "Serret zaatakowana, białe kotowate, bez oczu". Ciężko byłoby zapomnieć taki opis - mało szczegółowy, ale w obliczu zebranych wystarczający. Choć i Uzoefu zapisała się gdzieś na obrzeżach lwiej świadomości, gdy minął ją, dopiero wytracając pęd. Wyhamował między karakalką a Penumbrą, niewykluczone, że potrącając kogoś niechcący. Kilkaset kilo pędzącego samca raczej nie zatrzymuje się dosłownie w miejscu. Miał jeszcze na tyle oddechu, żeby obniżyć łeb i błysnąć kłami. Nie biły się już, nawet nie było aż takiej wrogości w powietrzu, jednak wolał od razu zaznaczyć teren i wyjaśnić, kto tutaj jest panem i władcą. To były jego tereny, na których zaatakowano jego stado. A że miał rację, pytając Ines, do czego Księżycowi przydatne będą tak małe koty? Cóż, nie po raz pierwszy... - Słucham. Uniwersalne podsumowanie tego, co zawsze wymagało wyjaśnień. Skierował niskie, wibrujące basem pytanie do białego intruza. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Serret - 03-01-2014 Karakalkę zupełnie zaskoczyło nieoczekiwane pojawienie się obcej lwicy. A właściwie - ujawnienie, bo wszystko wskazuje na to, że tamta była tu przez cały czas. Jak to się stało, że nikt jej nie zauważył? Czyżby stała aż tak daleko, że nawet nie dało się jej usłyszeć, wyczuć, nic...? To wprost nieprawdopodobne! Jej słowa wywołały w Serret mieszane uczucia. Z jednej strony - tak, każdemu należy się odzyskanie swojej własności, takie są prawa każdej żywej istoty. Gdyby jednak spojrzeć na to z tej strony, że biała sama pogwałciła odwieczne zasady ustanowione przez samą Naturę, do których należało atakowanie wyłącznie w celu zdobycia pożywienia, a nie dla sadystycznej przyjemności... Wtedy nie należy oczekiwać, by i prawa Penumby były zachowywane! Zanim brązowa zdołała wyrazić swą opinię na ten temat, zjawił się tu nie kto inny, a sam Nkiruma. A Ariusz?, chciała zaraz spytać, lecz w porę udało jej się opanować. Nie mogła odezwać się w ten sposób do władcy, nawet jeśli chodziło o jej podopiecznego, którego sam jej powierzył. Ba!, w ogóle nie mogła się do niego odezwać w tym momencie, nie mogła mu przerwać, musiała czekać... Och, to przeklęte czekanie! Nie ruszyła się z miejsca, a jedynie wpatrzyła się w białą szeroko otwartymi oczami. |