Wielki Szkielet Słonia - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Cmentarzysko Słoni (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=44) +--- Wątek: Wielki Szkielet Słonia (/showthread.php?tid=95) |
RE: Wielki Szkielet Słonia - Kahawa - 29-10-2015 Wskoczyła na fragment kości udowej, rozglądała się odpowiadając przy okazji na zadane pytania. - To jest cmentarzysko, słonie gdy dożywają starości i wiedzą że nadchodzą ich ostatnie godziny życia. Przychodzą w to miejsce, by spocząć z resztą swoich krewnych. Ześlizgnęła się prąc dalej na przód. Same gnaty, żadnego pożywienia. czasami może jakaś mała mysz się prześlizgnie. Tłoczno się tu robi gdy padlinożercy stawią się na obfitą ucztę. Jednakże mięso zostaje tak szybko oskubane do kości, że rzadko kiedy można zaobserwować to zjawisko. - Chakide a sam chciałbyś mieszkać w takim ponurym miejscu? - pytaniem na pytanie nieuprzejmie odpowiadać. Ale w ten sposób dzieciak powinien lepiej zrozumieć, na własnych odczuciach. - Na tych ziemiach mieszka mój uczeń. - Poprawiła się zaraz oglądając za miodożerem. - Tuż za stertą kości. RE: Wielki Szkielet Słonia - Chakide - 31-10-2015 -Rozumiem-Powiedziałem ale mogłem wyglądać tak jakbym się nad czymś mocno zastanawiał. -A czy jeśli umrą gdzieś indziej lub nie zdąża tutaj to co się dzieje? Ich duchy nie są spokojne?- Spojrzałem na ciebie swymi oczkami w oczekiwaniu na odpowiedź. -Ja tutaj bym nie chciał ale może ktoś lubi takie miejsca- No może ktoś taki jest-Ale z drugiej strony tutaj nikt by nikogo nie szukał i można się ukryć- Dodałem po chwili rozmyślań. -Więc ktoś tu mieszka- No to ja nie rozumiem już. RE: Wielki Szkielet Słonia - Kahawa - 31-10-2015 Zatrzymała się siadając i czekając aż maluch do niej dojdzie. Bardzo spostrzegawcze pytanie. Tego młodzika nie zadowalała, pierwsza lepsza odpowiedź. Analizował wszystko. - Możliwe, że tak. Jak kiedyś spotkamy słonia to się go zapytamy o to. Wysłuchała i dalszych męczących go rozterek. Uniosła lekko wargę do góry uśmiechając się pobłażliwie. Poczochrała go łapą po głowie. - Kwestia upodobania. Każde miejsce może być twoim domem jeśli tego zapragniesz. Zapewne zauważyłeś, że i ja przebywam w dość nietypowym i chłodnym terenie. Trudno dostępne miejsca, lub opuszczone zazwyczaj świetnie nadają się na kryjówki. Choć niekoniecznie muszą być przytulne. RE: Wielki Szkielet Słonia - Tyrvelse - 02-11-2015 Gdzie ona się podziewała? Velse fuknął z niezadowoleniem, wciąż bacznie się rozglądając i węsząc. Runa... Runa, no! Gdzie się znowu szlajasz? W poszukiwaniu siostry zawędrował aż tu, na Cmentarzysko Słoni. Klimatyczne miejsce, ale nie takie, które Velse by wybrał na odpoczynek. Ale jakoś nie mógł złapać tropu siostry, więc postanowił obejść wszystkie ziemie Zachodnich, szukając jej. Był świadom tego, że w ten sposób mógł się z nią minąć, ale naprawdę chciał z nią porozmawiać. O niczym konkretnym... Po prostu szukał jej towarzystwa. Zauważył oczywiście ratela z młodym, więc kiwnął im z daleka łbem na przywitanie. Nie miał zamiaru ich przepędzać, w jaki sposób miałyby zaszkodzić lwom? Co prawda słyszał, że ratele są waleczne, ale nie mógł sobie wyobrazić wygranej miodożera z lwem. Szedł dalej, nie przejmując się zbytnio zwierzakami. Głośno zaburczało mu w brzuchu. Skrzywił się, czując głód. Przez szukanie Runy nie poszedł zobaczyć, czy łowczynie coś upolowały. A przecież i tak ostatnio nie jadł zbyt wiele. Nagle przystanął, zerkając na ratele. Hm... Młody ratel... Brzmi jak niezła przekąska. Co prawda dorosły osobnik stanowi wzywanie, ale gdyby odszedł i zostawił młodego przez chwilę samego, Velse mógłby... Lew przełknął ślinę, marząc o posiłku. RE: Wielki Szkielet Słonia - Chakide - 02-11-2015 -Dobrze!- Aż podskoczyłem z zadowolenia z tego, ze będziemy rozmawiać ze słoniem. One są takie wielkie! -Prawda...- Przytknąłem jej lekko łbem i rozejrzałem się. Mimo wszystko takie miejsce nie jest zbyt miłe do życia. Pociągnąłem lekko nosem i skoro staliśmy chwilowo to zacząłem bawić się jakaś kością. Jak znachorka ruszy pójdę dalej, ale chwila na zabawę jest dobrą sprawą. Dopiero po chwili przyszło mi coś do głowy. -A czemu tutaj twój uczeń mieszka i kim jest uczeń? też jest młody? a może to słoń- Sam nie znałem znaczenia słowa"uczeń" i wziąłem to za imię. RE: Wielki Szkielet Słonia - Kahawa - 02-11-2015 Zauważyła pojawienie się lwa oraz jego powitanie. Tym bardziej nie przyszło jej do głowy, że w główce tego samca roją się pomysły o ataku na młode. Rzuciła mu tylko przelotne spojrzenie i skupiła się na Chakide. Może gdyby dłużej obserwowała lwa, zauważyłaby jego dziwny wygłodzony wzrok skupiony na miodożercy. - Tu się narodził i to miejsce zostało jego domem. Cła jego rodzina przebywa w tych krainach. - Położyła się. Skoro ratel chciał się trochę pobawić nie zabraniała mu. Jej się aż tak nie śpieszy. - Jest lwem. Pobiera nauki na temat roślin, które leczą. RE: Wielki Szkielet Słonia - Tyrvelse - 02-11-2015 Och. Ratele nawet się nim nie przejęły. Jak cudownie. Bo gdyby się na nim skupiły, nie mógłby się podkraść, i... I wykraść młodego? Zaraz, przecież ta dorosła od razu się zorientuje, nie ma szans. Postąpił krok do przodu, wiedziony głodem. Błękitne oczy wlepiał w małego, w myślach gościł on już w jego żołądku. Gdyby upolował coś dla siebie, ktoś inny ze stada się naje jego porcją! A teraz każdy kęs jest na wagę złota. No, może Velse troszkę przesadzał, bo był wygłodniały teraz. Zachodni nie przymierali głodem, po prostu minęło dużo czasu, nim najedli się do syta. Ale mieli pożywienie. Tylko mało. A przecież ten mały ratel byłby wspaniałą przekąską. Kolejny krok. Żołądek przekonywał Tyra, że jest to najlepszy pomysł na świecie! Co stanie się złego? No? Że wypełni nieco tę pustkę w brzuchu? Tylko rozsądek powstrzymywał jego zapędy, bynajmniej nie z powodu wątpliwości moralnych. Problem polegał na tym, że w tym momencie zapolowanie na młodego jest niemal niemożliwe. Samica z pewnością jest jego matką, a każda matka będzie broniła dziecka. Mógłby zaatakować miodożery, ale gdzieś w głowie wciąż słyszał ostrzeżenie, że to głupi pomysł. Z pewnością ktoś mu mówił, że lepiej nie zadzierać z miodożerami. Wtedy zaczęły do niego docierać słowa młodego. Pytania, pytania... Ciekawy świata młokos. Miał kogoś, kto mu tłumaczy zawiłość tego świata... Tak jak Hymir. Nagle głód został przytłoczony poczuciem winy. Przecież... To tylko dziecko. Lew stulił uszy, nie rozumiejąc, czemu nagle źle czuje się ze swoimi myślami. Czemu nagle zabicie małego ratela wydaje mu się złe. Jednak gdy tak rozmyślał, jego łapy same poniosły go ku miodożerom. Z roztargnieniem spostrzegł, że nagle jest blisko nich, na tyle blisko, by nie mogły go już ignorować. Zamrugał, zaskoczony. RE: Wielki Szkielet Słonia - Chakide - 02-11-2015 -A czemu przebywają w takich nie dobrych ziemiach? Nie mogą poszukać innych?- Zadałem jej pytanie bawiąc się kością dalej. Widząc jednak, ze znachorka sie położyła zrobiłem sobie polowanie i przyczaiłem się. Zacząłem się skradać i napadłem na jej ogon łapiąc go niczym jakieś zwierze i mlaskając obśliniałem go trochę. Byłem za bardzo zajęty zabawą aby zauważyć lwa, dopiero kiedy ten się zbliżył uniosłem łeb wyżej obserwując go z uwaga i stojąc za znachorką obserwowałem tego wielkoluda. -To on?- zapytałem się jej. RE: Wielki Szkielet Słonia - Kahawa - 03-11-2015 Nie wiedziała co odpowiedzieć. Chakide zadawał zbyt dużo pytań na które nie potrafiła udzielić rzeczowej informacji. Jeszcze się okaże że straci w oczach malca, wszak uważał ją za kogoś kto dużo wie. Kątem oka zaobserwowała, że lew zdążył zmniejszyć dystans ich dzielący. Odwróciła łeb w jego stronę, wpatrzony był nie w nich. Tylko skupiony na jednej osobie, a dokładniej na malcu. Nie spodobało jej się to, podniosła się nie zwracając uwagi na to, że znów miała obślinioną całą kitę. Uniosła ogon do góry mimochodem, zadział tu bardziej instynkt. Sierść na karku również się zjeżyła. - Nie. - Rzuciła krótko osłaniając ciałem malucha. Zapomniała się, przez cały ten czas wędrowała samotnie i nie bała się o własne życie. Mimo, że znajdowała się na terenach Damaji, nie wszyscy musieli wiedzieć o relacji ich łączącej. Mimo tego, że to nie było jej dziecko. Wzięła odpowiedzialność za jego bezpieczeństwo. Pysk wykrzywił się w grymasie ze złości na samą siebie, że pozwoliła sobie na taką beztroskę. Lew był już blisko, uniosła wyżej pysk. -Czego chcesz? -Kolejna myśl jaka przyszła jej do głowy czy aby ten samiec nie był czasem głodny. Nie podobał się jej tamten wzrok, taki dziki i nieobecny. RE: Wielki Szkielet Słonia - Tyrvelse - 05-11-2015 Spojrzał na miodożery, mając pustkę w głowie i żołądku. Czy on przed chwilą chciał zjeść tego malucha? W obecności matki? Głód mu się na mózg rzucił. Rozpaczliwie szukał słów, by jakoś usprawiedliwić swoje zachowanie. Przerzucał wzrok z małego na samicę, raz po raz, nie wiedząc, co powiedzieć. Dostrzegł postawę ratelki, obronną i zezłoszczoną. Przełknął ślinę, zaniepokojony. Żeby tylko go nie zaatakowała... Nie miał ochoty wdawać się w niepotrzebne bójki, nie był Damają! -To twój młody? - wypalił w końcu, żeby tylko coś powiedzieć. Idiotyczne pytanie. Idiotyczne zachowanie. On sam jest idiotą! Spostrzegł, jak blisko jest miodożerów i cofnął się parę kroków, żeby pokazać, że nie ma złych zamiarów. RE: Wielki Szkielet Słonia - Chakide - 05-11-2015 Widząc zachowanie znachorki uważniej spojrzałem an lwa i stanąłem za nią. Nie miałem w zamiarze się ani na chwile wychylić. Tak chwilę obserwowałem po czym stanąłem w takiej pozie jak Kawa. Mogło to trochę komicznie wyglądać. Ja jednak starałem zachować powagę jak ona. Nie odzywałem się jednak, nie wtrącałem się w rozmowę. Nie będę tchórzem ale nie będę głupi, o! Będę blisko niej i pokaże na odległość temu lwu aby się nie zbliżał. RE: Wielki Szkielet Słonia - Kahawa - 05-11-2015 Lew się speszył, to dobrze ale w dalszym ciągu był za blisko. Wycofywał się powoli zdradzając tym samym swoje nieczyste intencje. Rozgniewało ją to tylko bardziej. Pytanie natomiast przelało czarę goryczy. Nie była jego matką, co nie zmienia faktu, że wzięła się za opiekę nad nim. I nikogo nie powinno to interesować. Choć sama prawdopodobnie była już za stara na posiadanie swojego potomstwa. Gdzieniegdzie na czarnym futrze dało się zobaczyć siwe pasma zdradzające wiekowość. - Jest ze mną. - Rzekła cierpko czyniąc krok ku niemu. Nie chciała go atakować, chciała mu dać nauczkę. Przy okazji da lekcję Chakide jak się powinien chronić. Lew nigdy więcej nie powinien tak podchodzić do dziecka w obecności rodzicielki. Ogon drgnął, rozpylił się na parę metrów niewyobrażalny smród. System obronny ratela. Zawarczała głucho ukazując kły. Liczyło się teraz przegonienie intruza. RE: Wielki Szkielet Słonia - Tyrvelse - 05-11-2015 Zauważył rozdrażnienie ratelki, ale z pewnością nie spodziewał się jej kolejnego kroku. "Jest ze mną" - ale przecież to nie znaczy, że jest jej dzieckiem. Nie była to odpowiedź, jakiej oczekiwał, co wyraził delikatnym grymasem pyska. Na jej krok ku niemu zareagował natychmiastowym cofnięciem się również o krok - nie chciał zmniejszać odległość między nimi. Wtedy uderzył go smród. Zachłysnął się powietrzem, wstrzymując oddech. Smród drapał go w gardle i sprawił, że łzy stanęły mu w oczach. Nie czekając ani chwili, wycofał się do tyłu, nie odwracając się od miodożerów. Mogło to wyglądać komicznie, ale chodziło o to, by mieć ich na oku. Gdy tylko znalazł się w bezpiecznej strefie - czyli takiej, w której mógł już swobodnie oddychać, choć wciąż wyczuwał ten okropny smród - zaczął łapczywie wciągać powietrze i potrząsać łbem. Skupił wzrok na miodożerach i warkot wydobył się z jego gardła. -To nie było potrzebne. - niebieskie ślepia wbijały się w ratelkę, wrogie, choć Velse nie miał zamiaru atakować. Za żadne skarby nie zbliży się do nich, za bardzo dbał o swój węch. RE: Wielki Szkielet Słonia - Chakide - 05-11-2015 To było po prostu Ś-W-I-E-T-N-E! Obserwowałem wszystko z uwagą i lekkich podskokach podszedłem do znachorki. Dumnie wypiąłem swoją pierś i trzymałem ogon ku górze. Taki duży lew zwiał przed nią, a nie jest taka wielka. Nie dość, ze jest taka mądra to jeszcze odważna! Mam tez była odważna. Mimo to byłem ciekawy tego tam lwa, po co tutaj przyszedł i co chciał od nas. Ja ei wychwyciłem tego jego wcześniejszego wzroku. Nie skupiłem się an tym. Jeszcze będę to umiał ale na razie dużo nauki przede mną. RE: Wielki Szkielet Słonia - Kahawa - 06-11-2015 Zadowolona z efektu usiadła na zadku. Mierzyła go spojrzeniem dumnie unosząc łeb. - Wręcz przeciwnie. I dobrze o tym wiesz. - Nie oszuka jej. Nie będzie jej tu bezczelnie łgał. Nie miał czystych intencji i ona to porę zauważyła. Zwróciła się spokojnie do schowanego za nią Chakide. - Jak będziesz się czuł zagrożony, to pierwszy krok do obrony. Spraw by twój wróg się dusił odorem. - Pierwsza lekcja samoobrony zakończona. Dobrze się złożyło, że miała sposobność przeszkolić młodego. Wróciła ponownie spojrzeniem na lwa. Jeśli oczekiwał, że poda mu informacje od tak to był w błędzie. A nawet gdyby mu powiedziała, że ratel nie jest jej. Czy myślał, że pozwoli go zjeść? Był wystarczająco daleko by nie musiała się martwić o jego atak. Zdążyłaby zareagować. Jednakże też dostatecznie blisko by nie musiała krzyczeć. - Teraz możemy porozmawiać, tylko bez głupich sztuczek. Inaczej przerobię cię na lwicę. - Mówiła spokojnym tonem. I nie miała tu na myśli wyrwaniu kilku kłaków z jego rosnącej grzywy. Tylko o wiele cenniejszy skarb. |