Król Lew PBF
Baobab u stóp Złotej Skały - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Złota Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=50)
+--- Wątek: Baobab u stóp Złotej Skały (/showthread.php?tid=70)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Amai - 23-01-2014

Pani Serret się przedstawiła to miłe. Ale gdy nagle podskoczyła to wylądowałam na ziemi... Co ja znowu zrobiłam? Nie to nie ja to to coś dziwnego... co to takiego? Zaczęłam wpatrywać się w zwierzę. To chyba jakiś gad...
-Co to takiego? Czy to się je? Tata by wiedział ale jak wrócił z polowania z niczym i z pyska ciekła mi takie coś jak mamie jak się przewróciła, a mama kazała iść i mówiła że tata odchodzi to tata już nie wrócił-
Byłam taka przejęta. Czy udało mi się powiedzieć wszystko co myślałam?


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Ruta - 26-01-2014

Trzymała się karakalki nawet kiedy ta podskoczyła. W sumie nawet po tym przestrachu poczęła trzymać się samicy jeszcze mocniej. Hm, później będzie trzeba sprawdzić czy nie zostały pannie-ofierze jakieś łyse placki... Również i Ruta musiała otrząsnąć się z szoku, bo chociaż zielona nie pisnęła, to schowała łepek między łapkami, które wciąż miała kurczowo zaciśnięte. Na pierwsze zdanie Serret nie odpowiedziała, warcząc cicho i coraz bardziej się denerwując. W końcu gdy padło do niej pytanie, niebieskooka wrzasnęła, pierwszy raz spoglądając na rozmówcę i "schwytaną" personę.
- NIE UDAWAJ GŁUPIEGO, TY WIELKI I-- - i w jednej chwili zamilkła, wydawszy z siebie może tylko cichuteńkie stęknięcie. Patrzyła szerokimi oczami na karakala--... który okazał się nie być jej karakalem. Zorientowała się dopiero wtedy, gdy ujrzała przed sobą wyraziste, fioletowe ślepia. Zaniemówiła na moment, aż zamrugała parę razy i w jednej chwili zrobiła się jasno-czerwona ze wstydu - a jeśli mówię że zrobiła się czerwona, to naprawdę (!) się taka zrobiła, bo toż to kameleon, którego umarszczenie może się zmieniać pod wpływem emocji. Nie wiedziała co powiedzieć i już chciała się puścić, gdy usłyszała kwestię na temat zjedzenia jej, na co na skroni wyskoczyły i zapulsowały jej dwie żyłki oznaczające gwałtowne wnerwienie się (to jakby ktoś nie wiedział). W tej samej chwili kameleonka odwróciła łepek w kierunku lwiaka i zagroziwszy pięścią krzyknęła:
- JA CI DAM "ZJEŚĆ"!


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Tileth - 29-01-2014

Tileth ośmielił się delikatnie wyjrzeć zza drzewa, aby ocenić sytuację. Uśmiechnął się lekko do siebie, widząc, co się dzieje, po czym zanurzył się w głębokiej trawie, sunąc powoli zygzakiem w stronę towarzystwa. Postanowił się ujawnić, nie było sensu dłużej się ukrywać. Co z tego, że całkiem niedawno uważał, że najlepiej by było uciec z tego miejsca, aby nikt go nie zauważył. Już o tym zapomniał.
- A ty co tu robisz? - zapytał, stając naprzeciwko Serret. Jednakże jego wzrok wcale nie napotkał postaci karakalki, a sam czarnouchy wychylał się na prawo, aby widzieć kameleonkę i właśnie w nią się wpatrywał z niewinnym uśmiechem. Chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak nie wyrzekł ni słowa.
Co do reszty zgromadzonych to ich kompletnie olał, włącznie z Serret.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Serret - 29-01-2014

- To jest jaszczurka, tak mi się wydaje. Widziałam kiedyś jaszczurki, to bardzo poczciwe i miłe stworzenia... Nigdy ich nie jadłam, chociaż słyszałam, że są całkiem smaczne - wyjaśniła lwiątku, jak zwykle dobrodusznym tonem.
Zmarszczyła brwi, usłyszawszy wypowiedź zielonej.
- Nie strasz jej, to tylko dziecko - poprosiła ją, lecz irytacja prędko została zastąpiona przez zaskoczenie. - Hej, czy ty przed chwilą nie byłaś zielona?
Jeszcze dziwniejsze wydały się jej słowa... Tiletha, który nagle pojawił się tu nie wiadomo skąd. I zadał jej absurdalne pytanie. Przecież to logiczne - mieszka tu, i to już całkiem długo!
Zanim czarnoucha zdążyła udzielić odpowiedzi, szczęśliwie zdała sobie sprawę z tego, że słowa karakala wcale nie były skierowane do niej. On rozmawiał z tą zieloną - oj, to znaczy, czerwoną. I mówił do niej tak, jakby była jego własnością. To może oznaczać tylko jedno!
- Skąd masz magiczną jaszczurkę? - Wytrzeszczyła na niego oczy, wyraźnie zaintrygowana.
Też by taką chciała. Przecież to niesamowite! Tylko jej jaszczurka byłaby bardziej posłuszna. Na pewno nie atakowałaby nikogo bez potrzeby!
W tym wszystkim zupełnie nie przeszkadzał jej fakt, iż mała sprawczyni całego zamieszania wciąż znajdowała się na jej grzbiecie.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Amai - 29-01-2014

Jeszcze jeden dziwny lew czy czym to była Serret się pojawił. Troszkę mnie to przeraziło, bo tata i mama zawsze mówili że mam unikać nieznanych samców. Uciekłam więc między łapy Serret i wtuliłam się w jedną z nich. Najpierw jaszczurka mnie skrzyczała, teraz straszy samiec. Chyba wyglądałam jak owłosiona galareta*. Na domiar złego mój brzuszek zaburczał wskazując moją pozycja. To źle. Boję się. Mamusiu gdzie jesteś?

*Tak, tak to powiedział Timon o małym Kovu


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Ruta - 30-01-2014

Nim dała odpowiedź na jakiekolwiek pytanie i zanim zareagowała na jakąkolwiek łagodną, śmieszną sugestię, obejrzała się za Tilethem i zerkała co chwilkę w dół, jakby sprawdzając czy nie zrobi sobie krzywdy, skacząc z jednego karakala na drugiego. Cóż, najpierw musi się dostać na swojego kotka, bo korzystanie z cudzego (którego do tego pomyliła, wstyd.) było trochę krępujące - to jakby wspólnie korzystać z jednego leża. Zmniejszyła więc zacisk łapek i bez słowa odrzuciła się od grzbietu panny Serret na łapy miodzistookiego. Potem już nie miała problemu na wdrapanie się wyżej, aż na łeb rudego. A gdy już trafiła tam gdzie chciała, odwróciła się przodem do towarzystwa jeszcze z zakłopotaniem wymalowanym na pyszczku i ułożyła się w grzywce "transportu".
No, teraz możemy wrócić do pytań i sugestii.
- Jaszczurka... - powtórzyła najpierw, pozwalając swojej główce uderzyć o czachę kotowatego, jakby została najzwyklej w świecie dobita. Chwilę trwała w ciemnym obliczu, kiedy przypomniała sobie o pytaniu Tiletha.
- Właśnie! A ty co tu robisz?! - ściągnęła chropowate brewki w zdenerwowaniu. Uderzyła parę razy otwartą łapką w głowę rudzielca. - Jak mogłeś mnie zgubić, huh?! Nie wybaczę! - podniosła swój charakterystycznie chropowaty głos, siadając na kuprze i zakładając na piersi ramionka, strzelając pospolitego focha, jakby nie obchodziło ją, że mogłaby tu kogokolwiek zdenerwować i sprowokować do zjedzenia jej. Ona po prostu sądziła, że jej nie można zjeść. Nie bo nie, i już! Proste! Tego kameleona się nie je.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Tileth - 01-02-2014

Zanim usłyszał odpowiedź od kameleonki, odezwała się panna-która-to-go-zdradziła. Różnych dziwnych rzeczy mógł się spodziewać z jej strony, a mimo to wyglądał na zdumionego, słysząc jej pytanie. Że coo? Podniósł do góry jedną brew, najwyraźniej zastanawiając się, czy w ogóle ma jej odpowiedzieć.
- Nie widziałaś nigdy kameleona? - odpowiedział pytaniem, a na jego pysku pojawił się lekki, pobłażliwy uśmieszek. Nawet on słyszał! Co prawda, pierwszym okazem tego gatunku była właśnie Ruta, jednakże przynajmniej o nich słyszał poprzednio. Ale czego się spodziewać od panny żyjącej wśród lwów.
Gdy kameleonka znalazła się z powrotem na nim, poczuł się jakoś lepiej. No, z pewnością zdecydowanie lepiej, jak widzieć ją podróżującą na kimś innym.
- Ja? - odparł zdziwiony, słysząc jej pytanie.
- Po prostu Cię usłyszałem, a akurat byłem blisko, więc przyszedłem. Nie mam pojęcia, kiedy się rozdzieliliśmy, w ogóle tego nie poczułem. Jak ty to zrobiłaś? - powiedział jeszcze, szczerze zdumiony i zresztą całkowicie zgodnie z prawdą. W pewnym momencie po prostu zauważył, że jej nie ma.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Alsu - 02-02-2014

Alsu przyglądał się całej tej jakby oderwanej od biegu zdarzeń scenie, której bohaterką było małe zielonkawe stworzenie, jak się potem okazało, potrafiące zmieniać barwy. Już nie raz takie widział, ale nie miał z nimi bliższej i dłuższej styczności. Zarówno jak i Serret przyglądał się kameleonce z zaciekawieniem, gdy na planie pojawiła się nowa postać.
Natychmiast się naprężył, odwracając łeb w stronę żółtookiego karakala.
Nie zwrócił najmniejszej uwagi na to, że całe towarzystwo poza jaszczurką zostało przez niego zignorowane. Był przyzwyczajony do takiego zachowania.
Zerknął na lwiątko, by po chwili znów skupić wzrok na nowoprzybyłym. Próbował się zorientować, o co tutaj chodzi i wyglądało na to, że czarnouchy z tą zieloną poznali się już wcześniej, a potem rozstali w niewyjaśniony sposób.
Coraz bardziej ciągnęło go gdzieś z dala od tej zgrai, ku odnalezieniu Ines i zbadaniu nowego terenu. Ale coś jednak trzymało go przy karakalce, nie dając ruszyć się z miejsca.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Serret - 02-02-2014

Karakalka niepewnie wodziła wzrokiem po obecnych. Zróżnicowane mieli to towarzystwo - dwa karakale, lwiątko, jaszczurka (czy też, jak on tam ją nazwał? kameleon?)... Ach, jeszcze przecież Alsu. Biedaczysko, pewnie zupełnie nie wie, co się dzieje. Serret poczuła się w obowiązku wytłumaczenia mu tego i owego, szczególnie że Til był zajęty rozmową z Rutą.
Delikatnie podniosła Amai za skórę na karku, tak jak czyni to każda kocia mama czy opiekunka. Podeszła z nią do Srebrnego, by stanąć tuż obok niego. Tam postawiła młodą z powrotem na ziemi i uniosła wzrok na lwa.
- Ten karakal to Tileth. Znam go, jest nieszkodliwy. Nie musisz się nim przejmować - zapewniła go z lekkim uśmiechem. - Ja bym teraz udała się do Ariusza, żeby sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Świetnie by się złożyło, gdybym też przypadkiem spotkała Nkirumę lub Ines. Oni pewnie będzie wiedziać, czy jest u nas jakaś lwica, która mogłaby wykarmić tą małą...
Jak zwykle mówiła na głos o czymś, co niekoniecznie musiało interesować rozmówcę. Czarnoucha była na tyle zaabsorbowana tym, co powinna teraz zrobić i dlaczego, że nawet nie przeszło jej przez myśl, że Alsu mogłoby to w ogóle nie obchodzić. Jest w tym samym stadzie co Ariusz i Serret, to powinien być wystarczający powód do słuchania jej!


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Amai - 03-02-2014

Ta jaszczurka była straszna! Na szczęście pani Serret chwyciła mnie i przeniosła ku jakiemuś lwu. Był dziwny. Czy on w ogóle wiedział co się tu dzieje? Cofnęłam się w wtuliłam w nogi karakanki. Nieco się trzęsłam i bałam. Ciekawe czy mama już tu idzie. Może powinnam iść dalej?
-Ja chyba powinnam iść dalej jak mama kazała. Mama się przewracała idąc dzisiaj ale zawsze wstawała. Mówiła że nic jej nie jest i jeszcze nie zaśnie. No i mówiła że nie będę musiała patrzeć jak morfeuszu zamuka ją w swoim świecie na zawsze. Ale ja nie wiem kto jest morfeusz i w jakim świecie. Mama czasem mówi tak dziwnie-
Zaburczało mi znowu w brzuszku. Ale mama na pewno zaraz mnie dogoni.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Ruta - 05-02-2014

Nie chciała przyznać racji rudemu, ale mimo to wzruszyła ramionkami i patrząc w jego grzywkę powiedziała:
- Nie wiem... - no bo tak, to było dziwne, tak nagle się stracić. No ale najważniejsze że jest już na swoim karakalu. Od razu czuła się lepiej. Przede wszystkim pewniej. No dobrz(!), można wrócić do otoczenia. Ruta rzuciła się na nie tego kotowatego i to do tego na samiczkę. Ładną samiczkę~. Gdy ta zeszła na stronę, zielona oparła łokcie o czaszkę Tiletha i uśmiechnęła się trochę wrednie, trochę chytrze.
- Znasz ją? Dosyć szybko się tu znalazłeś~ To z jej powodu, prawda? - mówiła cicho, bawiąc się futerkiem miodowo-okiego i mając nadzieję, że pogra mu trochę na nerwach lub przynajmniej speszy.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Alsu - 06-02-2014

Wbrew pozorom Alsu słuchał Serret z zainteresowaniem, które wzmożyło się po usłyszeniu imienia kapłanki. Zastanawiał się, co ma począć sam ze sobą w tej sytuacji. Czy pójść razem z karakalicą, mając jak i ona nadzieję na natknięcie się białogrzywej czy na własną rękę szukać jej po okolicy? Mogła być już gdzieś daleko, rozstali się bowiem dosyć dawno.
Biorąc pod uwagę jednak fakt, iż celem czarnouchej było odnalezienie Ariusza, a nie Ines, w dodatku mając pod opieką malucha, który niewątpliwie będzie spowalniał marsz, jednooki młodziak bardziej przychylał się ku drugiej wersji.
Pocieszał go również fakt, iż, od niedawna co prawda, ale był już pełnoprawnym Srebrnym i mógł czuć się u siebie.
Spojrzał uważnie na fioletooką, jakby zastanawiając się nad doborem słów, po czym wychrypiał swoją kwestię.
- Czy… czy mógłbym już odejść?. Wypowiedziane przez niego słowa nie niosły ze sobą żadnych negatywnych emocji. Spojrzenie było spokojne i pytające, a łapy przywarły do ziemi, nie mając zamiaru zrobić jakiegokolwiek ruchu bez usłyszenia odpowiedzi.
Samego lwa zdziwiło jego własne zachowanie. Wtedy przez myśl przemknął mu Księżyc. Podobno był niezwykły. Może to on łączył wszystkich Srebrnych, spowijał ich magiczną nicią…
Gdzieś w tych słowach przez niego wypowiedzianych kryły się inne, których Alsu nie pomyślał wyrzec, podświadomie wiedząc o tym, że w jego mniemaniu już to zrobił.
W pytaniu o pozwolenie oddalenia się od Serret, tak, chodziło tylko o nią, rozbrzmiewały inne, mimo iż bez wyrazu słownego, a jednak odczuwalne: czy będziesz mnie jeszcze potrzebować?.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Tileth - 08-02-2014

Zerknął na Serret, kiedy ta właśnie od nich odchodziła. Łał, już nic więcej nie ma do powiedzenia? A to niebywałe! Uśmiechnął się pod nosem, może nawet z satysfakcją. Odebrał jej odejście nieco inaczej. Bo przecież musiała poczuć się głupio, to jest powód! Może przypomniała sobie o krzywdzie, którą mu wyrządziła?
Teraz jednak wrócił myślami do Ruty. Jego złośliwy uśmieszek natychmiast zniknął. Milczał przez dłuższą chwilę, zatopiony w rozmyślaniach, kiedy dotarło do niego pytanie kameleonki. Zamrugał kilkakrotnie oczami, z początku nie będąc pewnym, o co jej chodzi.
- Co? Nie! - odparł w końcu, mimowolnie potrząsając głową. Widocznie zaskoczyło go pytanie Ruty. Po chwili zaskoczoną minę zastąpił lekki uśmiech.
- Nie znam jej za dobrze, ale wystarczająco, aby nie mieć za bardzo ochoty zbyt często tak na nią wpadać. Szedłem tam. - powiedział, wskazując gdzieś tam przed siebie, w nie do końca zidentyfikowanym kierunku. Mówił dość cicho, w końcu kameleonka była na tyle blisko, że nie musiał się za bardzo wysilać, żeby go usłyszała. A, że Serret była nieco dalej, nie martwił się za bardzo, że tamta go usłyszy, nawet tymi radarami.


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Serret - 09-02-2014

Samica odpowiedziała pogodnym uśmiechem.
- Nie mogę cię zatrzymywać - odrzekła mediatorskim tonem. - Każda dojrzała istota musi sama decydować o swoich czynach i brać za nie odpowiedzialność... A tym niedojrzałym należy umożliwiać stanie się dojrzałymi w przyszłości.
Przy tym stwierdzeniu przeniosła wzrok na lwiątko. To zaś wyrzuciło z siebie mnóstwo dziwnych zdań, których interpretacja mogła wymagać chwili uwagi... Ale nie dla Serret. Ona w mig zrozumiała, co jest na rzeczy. Jednak tym razem wcale nie była zadowolona z tego, że prawie na pewno ma rację.
Delikatnie pogłaskała Amai po grzbiecie, po czym czule liznęła jej łebek.
Kolejne jej spojrzenie ponownie było skierowane w stronę lwa.
- Do zobaczenia, Alsu. Cieszę się, że cię poznałam.
Uśmiech, jaki wciąż kwitł na jej pysku, zdawał się zawierać w sobie całą szczerość tego świata.
Karakalka jeszcze na chwilę przeniosła wzrok na ciągle zajętego rozmową rudzielca. To trochę śmieszne, że ona, taka niepozorna, rozmawia z silnym, prawie dorosłym lwem, a nieco większy od niej samiec obrał sobie za towarzysza takie gadziątko... Jak kto woli!
- Do zobaczenia, Tileth! - rzuciła ku niemu, a następnie powzięła swą nową znajdkę w pysk, raz jeszcze spoglądnęła na Srebrnego i odbiegła wolnym truchtem.

Z/t z Amai


RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Alsu - 09-02-2014

Alsu uzyskawszy swego rodzaju zgodę, zawierającą mądrą myśl ze strony Serret, skinął jej łbem stawiając uszy, a mięśnie łap rozluźniły się.
Można by rzec, że na jego pyszczku pojawił się pewien wyraz w postaci cienia uśmiechu. A w nieufnym sercu coś drgnęło na ostatnie słowa karakalicy skierowane do niego. Nikt nigdy mu czegoś takiego nie powiedział.
-Do zobaczenia.- Wychrypiał cicho, gdy ta zabierała się do odejścia. Miał nadzieję, że jeszcze ją spotka. Ba, i to nie jeden raz.
Tylu pozytywnych emocji naraz ten jednooki podrostek nie zaznał od dawien dawna swego krótkiego życia. Rzucił nieodgadnione spojrzenie na Tiletha, po czym ruszył ku Złotej Skale, nie oglądając się za nikim.

/zt/